One Direction i My.. - imaginy

niedziela, 30 listopada 2014

Zayn ;** ~część 4/ ostatnia

Nowa i ostatnia część- mam nadzieję, że się spodoba :) Liczę na waszą aktywność <3
Kocham was i dziękuję :') 
*******************************************
 Obudziłam się telefonem, który bezustannie dzwonił i dzwonił..
- Halo?- zapytałam zaspanym głosem.
- Liza, dlaczego do jasnej anielki nie odbierasz?!- moja matka nagle się mną zainteresowała? Po tym, jak mi odbiła chłopaka? Wow, ciekawe co się takiego stało, że nagle dzwoni.
- Nie mam obowiązku odbierania telefonu od ciebie. Straciłaś prawa rodzicielskie, a ja mieszkam z tatą. Może zajmiesz się moim byłym chłopakiem?- ostatnie trzy słowa wysyczałam jadowicie.
- Oh, Li nie bądź już zła, czasami jest tak, że chłopcy wolą te bardziej atrakcyjne i tyle.- zaśmiała się perliście, a ja chciałam jej przywalić.- Chcesz iść ze swoją mamusią na kawę, pogadać i takie tam?
- Oh oczywiście, że bym poszła, ale wiesz, te mądrzejsze nie zadają się z tymi pustymi i napompowanymi.- powiedziałam złośliwie i się rozłączyłam.
- Pusta i napompowana?- zapytał mój kuzyn i ucałował moje czoło na powitanie.- Twoja kochana mamusia dzwoniła?- skrzywiłam się na te określenia.
- Nie nazywaj jej moją matką, proszę.- jęknęłam i schowałam twarz w poduszce.
- Głodny jestem. Chodźmy na śniadanie.- zaczął skomleć, ja zachichotałam.
- Rozwalasz mi psychikę Niall.- ten tylko wzruszył ramionami i wyskoczył z łóżka pociągając mnie za sobą. Pobiegliśmy na dół, do kuchni. Oczywiście nie obyło się bez wyścigu, podczas którego spadliśmy po schodach, ale to szczegół.
- PIERWSZY!!- wydarł się, ale zaraz znieruchomiał. Podeszłam do niego i zobaczyłam jego mamę przy stole rozmawiającą z jakimiś kolesiami w garniturach.
- A to jest właśnie Liza i Niall.- wskazała na nas, a chłopak dyskretnie schował mnie za plecami.
- Panna Liza?- zapytał Pan Czarny 1.
- Tak.
- Pański ojciec on..- odchrząknął Pan Czarny 2.- został postrzelony podczas jednej z akcji. W tym momencie przebywa w Klinice Specjalnej w Ameryce Południowej. Nie wiemy ile tam będzie i na ten czas, pani opiekunką prawną zostanie pani Maura Horan. 
- Jest nam bardzo przykro, na szczęście pani ojciec jest już w dość dobrym stanie.- Pan Czarny 3 podsumował wszystko krótko. Niall spojrzał na mnie i nie widząc ni niepokojącego, odsunął się.
- To już wszystko?- zapytał blondyn. Faceci przytaknęli.
- Dziękuję panom bardzo, jeśli będziecie mieli kontakt z moim tatą, możecie go poprosić, żeby do mnie zadzwonił, napisał lub cokolwiek?
- Oczywiście. Z tego co wiem, ma on zadzwonić do pani dziś wieczorem.- podziękowałam skinieniem głowy i zatopiłam się w swoich myślach. Mój tata postrzelony? Przecież obiecywał, że będzie ostrożny! Wiem, że będąc agentem specjalnym jest narażony na wszystko, ale obiecał! Walnęłam pięścią w ścianę i zsunęłam się po niej. Przecież obiecał.. - powtarzałam sobie w myślach.
- Wszystko w porządku?- blondyn usiadł obok mnie i chciał przytulić, ale odepchnęłam go.
- Taa.- do głowy wpadła mi dziwna myśl.- Chcę wyjść z domu się przewietrzyć. Sama.- on tylko pokiwał głową i odprowadził mnie zmartwionym wzrokiem. Pobiegłam do jego pokoju i zajrzałam do torby sportowej, przywiezionej tu wczoraj rano. Musiałam wybrać coś, co będzie pasować do niego. 
Było bardzo zimno, a le mimo to zdecydowałam się na trampki, bo i tak najprawdopodobniej będę siedziała na ciepłej kanapie. Mocno się pomalowałam i założyłam swoją połówkę naszyjnika "Best Friends". Włosy wyprostowałam i poszukałam moich srebrnych "śnieżynek", czyli kolczyków w kształcie płatków śniegu. 



Przejrzałam się w lustrze, wyglądałam całkiem dobrze. Na oczy nałożyłam jeszcze okulary, aby nie było widać mocnego makijażu i zeszłam na dół.
- To ja wychodzę.- powiedziałam i wyszłam. Po kilkunastu minutach byłam już pod domem Zayna. Zapukałam, ale nie otworzył mi on, tylko jego mama.- Dzień dobry proszę pani, jest Zayn?
- Kochanie, już ci mówiłam, mów mi Patricia. On właśnie wyszedł.- powiedziała.
- Oh, dobrze..
- Ale jeśli chcesz to wejdź, napijesz się herbaty i możesz poczekać na niego.- uśmiechnęłam się do niej, bo musiała wyczytać z mojej twarzy, że się zawiodłam na jego nieobecności. Patricia wpuściła mnie do środka, a ja zdjęłam buty, kurtkę i okulary. Niezbyt dobrze czułam się w mocnym makijażu w jej towarzystwie, ale trudno. Usiadłyśmy w kuchni, ona zrobiła mi kubek kakao, z bitą śmietaną i piankami.
- Takie kakao robił mi mój tato!- oczy mi się zaświeciły, ale po chwili przypomniało mi się wydarzenie sprzed godziny.
- Coś się stało?- czułam, że naprawdę się martwi i że mogę jej zaufać.
- Tak właściwie to.. Mój tata.. On..- wzięłam głęboki oddech.- Został postrzelony i jest w jakiejś tam klinice w Ameryce Południowej. Martwię się o niego, bardzo się martwię i tęsknię za nim.
- Będzie dobrze.. Zawsze możesz przecież porozmawiać ze swoją mamą.- słysząc to zbladłam.
- Moja mama.. Ona jest dla mnie nikim. To, co zrobiła mi i tacie jest niewybaczalne..- powiedziałam cicho, a pani Malik podeszła i przytuliła mnie.
- Przepraszam cię za to. Naprawdę nie wiedziałam.
- Nic się nie stało.
- A tak przy okazji chciałabym ci bardzo podziękować.- rzekła po kilku minutach ciszy.
- Za co?- zdziwiłam się.
- Za to, jaki masz wpływ na mojego syna. Wczoraj, gdy cię odprowadził, gdy wrócił był niesamowicie szczęśliwy, mimo, że próbował to ukryć. Nie wrócił wnerwiony, nie rozbił niczego, nie ud..- przerwała nagle, ale i tak wiedziałam, co chciała powiedzieć.
- On panią bije?!- lekko się uniosłam.
- Skarbie, ja wiem, że on nie robi tego specjalnie. Po prostu ma problemy jak każdy.- jej optymistyczne podejście totalnie mnie zaskakiwało. Może nie tyle optymistyczne podejście, co raczej umiejętność wytłumaczenia najgorszego postępku jej syna. Po półgodzinnej pogawędce, do domu przyszedł Mulat.
- Daj mi coś do jedzenia.- rozkazał stojąc na progu, kompletnie nie przejmując się tym, że tu jestem.
- Dobrze synku.- uśmiechnęła się do niego, a on tylko przewrócił oczami i pospieszył ją gestem. Spojrzał na mnie, dając mi do zrozumienia, że mam pójść z nim. 
- Dziękuję Ci bardzo, Tricia. Było fajnie.- uśmiechnęłam się do niej, a ona skinęła głową i powróciła do gotowania. Gdy znaleźliśmy się w salonie, Malik obdarowywał mnie krzywymi spojrzeniami.
- Dlaczego rozmawiasz z moją matką?- zapytał w końcu.
- A dlaczego nie? Skoro ty nie szanujesz swojej matki i nie chcesz z nią gadać, to ja chcę.
- Swojej matki nie masz?- Ała. Zabolało.
- Wiesz co? Tak się składa, że nie.- syknęłam, a on wzruszył ramionami.
- To fajnie masz. Przynajmniej nie słyszysz tego całego pieprzenia o byle czym.- rozwalił się na kanapie i włączył telewizor.
- A gdyby jej zabrakło, to kto by i sprzątał, gotował i opiekował się tobą? 
- Sprzątaczka.- mrugnął do mnie i dalej wpatrywał się w ekran.
- Nie możesz tak traktować swojej matki. Nie masz prawa jej bić, wyzywać i poniżać.- nie zwracał na mnie uwagi, więc odłączyłam telewizor z kontaktu.
- Mała, nie denerwuj mnie i podłącz to.- warknął przez zęby.
- Nie.- chłopak wstał i podszedł do mnie. Złapał mnie mocno za ramiona.- Jeśli myślisz, że się boję, to jesteś w błędzie. Wcale nie jesteś groźny.- tak naprawdę bałam się okropnie, ale nie dawałam tego po sobie poznać.- Jesteś po prostu zagubionym dzieckiem, nie radzącym sobie z życiem, nałogami i agresją. Udajesz twardziela, który nie potrzebuje pomocy, ale tak naprawdę krzyczysz i błagasz o nią w środku. 
- Przestań do cholery jasnej, bo cię zaraz..- złapałam dłońmi jego twarz i pocałowałam. Chłopak puścił mnie i odwzajemnił pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie kilka chwil później.- Wiedziałem.
- Co?
- To przy szafkach.- mrugnął, a ja zarumieniłam się. Chciałam spuścić głowę, ale on przytrzymał mój podbródek.- Lubię je.- ucałował moje czerwone policzki. Do pokoju weszła jego mama z jedzeniem.
- Proszę, smaczn..
- Czemu tu wchodzisz?! Czemu się odzywasz?! Wynoś się, jestem zajęty, nie widzisz tego?!?!- krzyknął na nią, a jej poleciały łzy po policzkach. Chciał do niej podejść i dać jej po twarzy, ale stanęłam w jej obronie.
- Chcesz powtórki z imprezy?! Chcesz, żebym znowu dostała?! Chcesz, żeby oberwała twoja własna matka?! Ty jesteś jakiś nienormalny! Nie rozumiesz, co to jest szacunek?! To się tego naucz!- wzięłam kobietę po ramię i zaprowadziłam do jej pokoju. Poprosiła, żebym wyszła, co uczyniłam i poszłam do hall'u, aby ubrać się i opuścić ten dom, co udało mi się w kilkunastu sekundach.
- Liza zatrzymaj się do cholery!- usłyszałam krzyk Malika.
- Czego jeszcze ode mnie chcesz?! Jesteś zwykłym frajerem!- wiązanki przekleństw wypływały ze mnie w zawrotnym tempie.
- Miałaś rację, potrzebuję pomocy. Z-zauważyłem, że twój dotyk, twoje spojrzenie, cała ty pomagasz mi się uspokoić.. Chcę, żebyś mi pomogła.- wyszeptał i schował twarz w dłoniach. Podeszłam do niego i wymusiłam, aby spojrzał mi w oczy.
- Nie wystarczy chcieć. Masz to zrobić. Pierwsze co zrobisz, to przeprosisz swoją matkę, za wszystko i zaczniesz ją szanować. Ale to mają być szczere przeprosiny, które wypłyną od ciebie, a nie sztuczna formułka. Zastanów się nad sobą. Dopóki nie wyjdziesz z inicjatywą, nie chcę cię znać, bo jesteś zwykłym dupkiem. Tyle mam ci do powiedzenia, jak na ten moment.- odwróciłam się i zostawiłam go osłupiałego.
****
Przez następne tygodnie nie miałam kontaktu z szatynem. Zniknął i nie mam pojęcia co się z nim dzieje. Naprawdę chciałam, aby się zmienił. Dzisiaj idę odwiedzić panią Malik, co przez te tygodnie robię dość często. On nie wraca do domu od kiedy wyszedł tamtego dnia. 
- Dzień Dobry!- krzyknęłam na wejście, lecz odpowiedziała mi cisza.- Halo?- Weszłam wgłąb domu, ale nadal nikogo nie było. Zajrzałam do ogrodu i tam znalazłam panią Malik.
- Cześć słoneczko. Zauważyłam, że przebiśniegi przebijają i chciałam je obejrzeć.- uśmiechnęła się, a ja odwzajemniłam uśmiech. Wróciłam do środka i zaparzyłam dwie herbatki. Gdy kobieta wróciła z dworu, usiadłyśmy przy kominku i popijałyśmy ciepłą ciecz. Gdy rozmawiałyśmy w najlepsze, usłyszałyśmy huk i dźwięk tłuczonej porcelany.
- Mamo..- to był on. Wstałyśmy i zobaczyłyśmy zachlanego Zayna.- Liza?
- W ogóle się nie zmieniłeś.. Wynoś się stąd Zayn. Nie chcę cię tu widzieć.- powiedziała jego matka.
- Mamo.. Mamo nie, przerparszam.- niewyraźnie próbował przeprosić.
- To koniec. Miałeś szansę się zmienić, ale ją zaprzepaściłeś. Wróć, jak wytrzeźwiejesz..- Patricia wypchnęła go z domu i zamknęła drzwi.
Od tego czasu nie słyszałam już więcej o nim. Tricia powiedziała, że przepraszał, ale nie radził sobie z tym wszystkim i wyjechał do ojca. Może to i dobrze, że zacznie od nowa? Nie dla mnie, bo chyba się w nim zakochałam.

The End <3



Podobało się? Z kim chcecie kolejny Imagin? c: 
7 KOMENTARZY= NASTĘPNE OPOWIADANIE 
Directioner_Forever <3

5 komentarzy:

  1. Super, tylko szkoda ze juz skonczylas, bo tak naprawde to mógł byc dobry poczatek. Ale to byl juz twoj wybor. A nastepny moze z Niallem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Super *-* nastepny moze z .. Niallem lub Lou ? :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Oo jaka lipa ze koniec taki dziwny szybki i wgl ale i tak fajny <3 Niall/Zayn/Liam

    OdpowiedzUsuń
  4. O.M.G.... następne! Z kim zrobisz?? Proszę z Nialllem <3

    OdpowiedzUsuń