One Direction i My.. - imaginy

sobota, 29 listopada 2014

Zayn ;** ~część 3

Kochane wy <3 Nie nadążam z pisaniem :D Cieszę się, że się wam podoba <3 Miłego czytania :*
*********************************************************

- To jak?- zapytał oparty o drzwi do damskiej łazienki. 
- Nijak. Przepuść mnie.- potarłam oczy i chciałam przemknąć, ale on ścisnął moje nadgarstki.
- Odpowiedz.- wysyczał.
- Zmienny masz charakter, jakbyś w ciąży był. Puść mnie, mam lekcję i nie chcę się spóźnić.- zmęczona jego ciągłym nachodzeniem, po prostu go odepchnęłam. Niestety wszedł za mną do środka i przyglądał się moim poczynaniom. Poprawiłam włosy, opryskałam sobie twarz chłodnym kropelkami wody i odwróciłam się, by wyjść. Szatyn złapał mnie bardzo mocno po raz kolejny za nadgarstek, na sto procent będę miała siniaka.- Puść mnie do cholery, to boli!- krzyknęłam wyrywając się, ale na marne. Tym razem uścisk był tak mocny, że krew mi nie dopływała.- Zluzuj trochę, bo to naprawdę okropnie boli..- nie widząc u niego reakcji postanowiłam przystać na jego propozycję.- Zgoda! Dobrze! Pójdę z tobą, ale puść mnie już!
Zadowolony opuścił szkolną toaletę i zniknął. Skierowałam się do klasy, było już po dzwonku i gdy weszłam oczy wszystkich skierowały się na mnie.
- Dzień dobry. Akurat miałem wyczytać twoje nazwisko. Siadaj proszę.- powiedział nauczyciel języka polskiego. Przeszłam obok nauczyciela, ale zostałam zatrzymana.- Co ci się stało w rękę?
- Oh.. Przytrzasnęłam sobie przed chwilą rękę wychodząc z toalety, bo.. Zagadałam się.
- Z kimże to tak dyskutowałaś, że aż taką krzywdę sobie zrobiłaś?- ciekawski dupek.
- Zayn Malik proszę pana. A teraz chciałabym usiąść.- warknęłam i zajęłam swoje miejsce. Lekcja minęła mi spokojnie, ale następna przerwa, która również była długą przerwą, nie była już taka spokojna. Cała klasa wypytywała się co robiłam z Zayn'em. Zbywałam ich czymś typu "A tak sobie gadaliśmy..". W końcu dotarłam do stołówki. Wzięłam tacę i nałożyłam sobie jabłko, sok i kanapkę. Nie musiałam płacić, bo akurat pan Styles przyszedł i zaproponował, że zapłaci. Skierowałam się do stolika dla popularnych, bo był tam akurat Niall ze znajomymi. Niestety nie było miejsca, więc usiadłam mojemu kuzynowi na kolanach.
- O cześć Liz.- przytulił mnie.
- Hej Ni.- wzięłam kęsa kanapki, po czym przypatrywałam się każdemu.
- Masz, usiądź tutaj.- ustąpił mi miejsca jakiś koleś z drużyny piłkarskiej.
- Dzięki.- posłałam mu uśmiech i zajęłam miejsce. Szybko skończyłam konsumpcję.
- Niall, idę wcześniej do domu. Zadzwonię, w razie czego.- szepnęłam mu na ucho, a on przyjrzał mi się podejrzliwie.
- No dobrze. Ale spodziewaj się telefonu ode mnie na następnej przerwie.- mrugnął, a ja zaśmiałam się i poszłam. Zayn czekał przy mojej szafce.
- Ej mała, mówiłem po lekcjach. Już się stęskniłaś?- uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam go sztucznie.
- I tak zostały mi dwie lekcje. Nie pochlebiaj sobie.- prychnęłam. Otworzyłam blaszane drzwiczki i wyjęłam swoją zieloną parkę. Nałożyłam na siebie i spojrzałam na Mulata.- Możemy iść?
- Jak sobie życzysz, księżniczko.
- Nie nazywaj mnie księżniczką.- syknęłam.
- Chodź już.- przewrócił oczami i pociągnął mnie za sobą. Po chwili byliśmy w jego samochodzie. Jechaliśmy już jakiś czas, w końcu znaleźliśmy się przed jego domem. Wysiadłam i skierowałam się do drzwi. Chłopak podszedł i otworzył je, nie przepuszczając mnie tym razem, ale wpychając się przede mnie. Z westchnieniem weszłam za nim. Usiedliśmy w salonie, jednak teraz to ja siedziałam na kanapie, a on na fotelu. Rozmawialiśmy głównie o mnie, pytał się co lubię, czego nie, czy miałam chłopaka i takie inne. W końcu, po 2 godzinach, gdzie już ze dwa razy odebrałam telefon od Niallera, leżeliśmy obok siebie do góry nogami na kanapie i śmialiśmy się z historii, które zdarzyły się, gdy miałam 5 lat.
- Zayn, obiad.- zawołała jego mama z kuchni.
- Nie teraz.- warknął.
- Nie odnoś się tak do swojej mamy.- warknęłam na niego, a on spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Skąd wiesz, że to moja mama?
- No..
- SKĄD?
- Twoja mama sama mi powiedziała.- chłopak rozmasowywał sobie skronie i pewnie liczył do 10, następnie wziął głęboki oddech.
- Dobrze. Chodź zjemy.- wysilił się na uśmiech. poszliśmy do stołu, a gdy on chciał wygonić swoją mamę, kopnęłam go pod stołem.- Jedz z nami.- burknął, a ja posłałam mu ostrzegawcze spojrzenie. On odchrząknął.- Chcesz zjeść z nami.. mamo?
- Z chęcią synku.- kobieta uśmiechnęła się do mnie szeroko. Jedliśmy w milczeniu, a gdy skończyliśmy, chłopak wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę salonu. Ścisnęłam jego rękę, a on po raz kolejny westchnął.
- Co znowu?- patrzyłam na niego, a on przewrócił oczami. Wróciliśmy się do kuchni.- No dzięki, dobre było.
- Pomożemy pani posprzątać.- uśmiech zagościł na mojej i jej twarzy. Mulat niechętnie, ale wykonał moje nieme polecenie i pozbierał talerze, ja zajęłam się sztućcami, a jego mama kubkami.
- Dziękuję kochanie i mów mi Patricia.- nie zdążyłam odpowiedzieć, bo zostałam pociągnięta przez Malika.
- Co ty do cholery robisz?! Czemu rozmawiasz z moją matką?- wysyczał.
- Bo nie traktujesz jej tak, jak powinieneś. Zrozum, że musisz ją szanować.- powiedziałam mu tonem nie znoszącym sprzeciwu. On olał to i usiedliśmy z powrotem na kanapie, znowu do góry nogami.- Wiesz co?
- Hmm?
- Nie myślałam, że możesz być taki..
- Jaki?
- Miły.
- Oh dziękuję.- rzekł sarkastycznie. Przewróciłam oczami.
- Sarkastyczny dupek.- szepnęłam, ale on i tak usłyszał.
- Przeproś.- rozkazał.
- Chyba śnisz.- w tym momencie pożałowałam tego. Zaczął mnie łaskotać, aż wylądowałam na dywanie. On usiadł na mnie, żebym nie mogła uciec i łaskotał.- Dobra, dobra!
- No.- wyszczerzył się, ale jakby zdając sobie sprawę, że już nie jest taki groźny, czy coś, spoważniał i znowu przybrał tę maskę, której szczerze nienawidzę.
- Ja już się będę zbierała. Późno, a miałam nocować u Horana.- chłopak przytaknął. Wstałam, ubrałam buty i kurtkę. On stanął nade mną, opierając się nonszalancko o framugę.- No to cześć.
- Pa.- chciałam wyjść, ale nie mogąc się powstrzymać, przytuliłam go lekko na pożegnanie. On nie zareagował, ale jego twarz była zdziwiona. Odwróciłam się i wyszłam. Było już ciemno i nie wiedziałam jak stąd trafić do Niall'a.
- Zayn? Mógłbyś mnie odprowadzić?- chłopak przytaknął i założył buty oraz kurtkę. Szliśmy w milczeniu. On wcale nie jest taki straszny. Rzeczywiście ma problemy z agresją, szacunkiem, szczerością i w ogóle ze sobą, ale mimo to jest całkiem fajny. Spojrzałam na niego ukradkiem. Jego lewy profil, który akurat widziałam był oświetlany przez uliczne lampy i wyglądał świetnie.
- Zamknij buźkę kochanie, bo i muszka wpadnie.- zaśmiał się i złapał mnie za podbródek. Zatrzymaliśmy się i patrzyliśmy sobie w oczy. W tym momencie przypominał mi małego, bezbronnego chłopca. Już myślałam, że się pocałujemy, ale jego usta wylądowały na moim policzku.- Do zobaczenia.- wyszeptał, odwrócił się i pobiegł. Dopiero teraz zdałam sobie, że za rogiem jest dom mojego kuzyna. Dotknęłam policzka, gdzie przed chwilą były jeszcze jego usta. Uśmiechnęłam się i po prostu pobiegłam cała w skowronkach do domu blondyna.
- Tak się martwiłam!- usłyszałam na progu głos cioci Maury.
- Ciociu wszystko w porządku.- uśmiechnęłam się, posłałam jej nieme pytanie "Gdzie on jest?".
- W swoim pokoju.- pobiegłam od razu do niego. Do drzwi podeszłam na paluszkach. Otworzyłam je po cichutku i wskoczyłam mu na plecy, zakrywając rękami jego oczy.
- Zgadnij kto to!- wyszeptałam mu do ucha, a on próbował zgadywać. Nagle ciocia weszła i zrobiła nam zdjęcie. Szybko uciekła, a blondyn nareszcie zgadł.
- Wiesz jak się bałem?! Byłaś z nim, prawda?- spojrzał podejrzliwie, a ja przygryzłam wargę. Przytaknęłam głową, a on tylko pokręcił głową.
- Możemy o tym nie gadać? Chciałabym spędzić miło nasze mini piżama party.- chłopak przewrócił oczami na moje określenie tej nocy. Mieliśmy oglądać filmy, nawalać się bitą śmietaną i ogólnie dobrze się bawić. Był piątek, więc luz. Nagle przypomniałam sobie, że nie wzięłam swojej torebki od Malika.
- Niall? Możemy pojechać na chwilę do Zayn'a?
- Czemu?
- Bo zostawiłam tam torbę.- uśmiechnęłam się prosząco, a on zgodził się. Wróciliśmy po 15 minutach.
- Masz już wszystko?- zapytał lekko zły.
- Tak najlepszy na świecie kuzynie, którego kocham najmocniej na świecie.- uśmiechnęłam się przymilnie, a jemu poprawił się humor. Poszłam przebrać się w rzeczy, które po ubrudzeniu wszelkim jedzeniem, dopiorą się. 



Po tym, jak mama Niall'a poszła do swojej sypialni na dole, my urządziliśmy wielką bitwę na jedzenie na piętrze. Oczywiście wszystko przedtem zostało pokryte folią jak do malowania ścian, więc nic nie ucierpiało, oprócz nas oczywiście. Pierwszym etapem naszej zabawy, było zabranie jak największej ilości jedzenia z dwóch lodówek w jego pokoju. Jedna była moja, druga jego. Następnie mieliśmy 10 sekund na ucieczkę. Później jak już wiadomo totalny rozpierdziel, wszystko wszędzie. Skończyliśmy się bawić około 3 nad ranem. Kolejne 2 godziny sprzątaliśmy. Wreszcie gdzieś tak o 5.30 poszłam się umyć. Leżałam w wannie i próbowałam zmyć z siebie jedzenie. Położyłam się dopiero gdzieś tak o 7, a usnęłam wtulona w Horana o 7.20. Obudziłam się telefonem, który bezustannie dzwonił i dzwonił..

7 komentarzy= następna część :))

Directioner_ forever <3

8 komentarzy: