Agata mam nadzieje że czytasz!!
Będzie jeszcze jedna <3
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Lou:
Jak nowo narodzony.. -
zaśmiał
sie, przez co od razu mi sie poprawił humor. Przez resztę
czasu rozmawialiśmy
tylko o śmiesznych
rzeczach, starałem
sie go rozśmieszać,
rozmawiać
z nim o czymś
innym. Udawało
sie przez te kilka dni co leżał
w szpitalu. Wyszedł
po niecałym
tygodniu a jego stan zdrowia znacznie sie poprawił.
(T.i.)
zniknęła,
jakby rozpłynęła
sie w powietrzu, jakby w ogolę
nie istniała.
Po dwóch
tygodniach wróciliśmy
do normalnego harmonogramu dnia, zaczęły
sie koncerty, próby i najgorsze z tego wszystkiego to wywiady. Bałem
sie że
padnie to niewłaściwe
pytanie. Niestety jedziemy na kolejny już
wywiad, co ich napadło
że
mamy wywiad za wywiadem?! Siedzimy na wysokich krzesełkach
i odpowiadamy na zadawane pytania.. Spotkanie z reporterem właśnie
dobiega końca
i mogę
odetchnąć
z ulgą, że
to już
koniec..
R:
A Louis ostatnie pytanie do ciebie.. - serce na chwile mi sie
zatrzymało.
Lou:
Tak?
R:
Jak sie czujesz po twoim pobycie w szpitalu? Wiesz kto cie uratował?
H:
Powiedziałeś ostatnie pytanie, czyli tylko jedno.. - zaśmiałem
sie by nie było
widać
mojego przerażenia,
chłopaki mi zawtórowali.
R:
To taki mały
szczególik..
- uśmiechnął
sie - Więc
Louis, odpowiesz?
Lou:
Jasne.. Teraz czuje sie już
dobrze, zupełnie
jakbym wcale tam nie trafił..
- powiedział
spokojnie i jak myślę
zgodnie z prawdą.
R:
A wiesz kto mógł
być
dawcom? Bo o ile wiemy to mało
jest takich osób..
- widziałem
powagę
na jego twarzy
H:
Wiesz z tym jest różnie..
- wtrąciłem
za przyjaciela - Ale chyba nie liczy sie kto, tylko że
pomogło..
- znów
nerwowy śmiech
R:
Okey, dzięki
chłopaki
za wspaniały wywiad, Lou życzę
Ci powrotu do zdrowia i mam nadzieje że
sie jeszcze spotkamy.. - pożegnał
nas i wyszliśmy.
Nie odzywałem
sie do reszty podczas drogi, z resztą nikt nic nie mówił.
Czułem
że
będę
miał
poważną
rozmowę
z BooBearem. Gdy tylko dojechaliśmy
do domu od razu poszedłem
do siebie. Musiałem
rozważyć
kilka spraw.. Lepiej trzymać
w niepewności
Tomlinsona, czy złamać
obietnice daną (T.i.)
i powiedzieć
mu prawdę.
Jak powiem to Louisowi to może
wrócić
do niego wszystko co jest z nią związane,
nie chce żeby
cierpiał..
Moje rozmyślanie
przerwał
Liam, wszedł
do mojej sypialni bez wcześniejszego
pukania, to do niego nie podobne..
Li:
Masz kontakt z (T.i.)?
- zapytał
lekko przerażony
J:
Nie, od czasu gdy wyszła
ze szpitala.. - powiedziałem
zgodnie.
Li:
Ja też
nie.. Żaden
z nas nie ma z nią kontaktu.. Boje sie że
uciekła..
J:
Spokojnie.. Obiecała
mi że
jak będzie
potrzebna jej pomoc to wróci..
- próbowałem
go uspokoić
Li:
Myślę
jednak że
nie tylko do tego będzie
potrzebna..
J:
Dlaczego? - zapytałem
podejrzliwie, co on wykombinował?
Li:
Bo Lou pewnie za niedługo
sie dowie i będzie
chciał
z nią
porozmawiać..
- powiedział
pewnie
J:
Nie musi sie dowiadywać..
A obiecaliśmy
jej milczenie.. - mój
głos
był
stanowczy. Liam wraz z chłopakami
nie mogą
sie wygadać.
Li:
Ale..
Lou:
Co i komu obiecaliście?
- do pokoju wszedł
Tommo, przerywając
naszą rozmowę.
Patrzałem
raz na Liama, raz na Louisa.
Li:
Yyy..
J:
Obiecaliśmy
Gemmie że
jej pomożemy..
- wypaliłem,
bylem przestraszony tak samo jak Payne.
Lou:
A w czym? - usiadł
obok nas.
Li:
Ja uciekam.. Umówiłem
sie z Sophią. - powiedział
i wyszedł.
Zostawił
mnie samego z tym, on najrozsądniejszy z nas stchórzył.
J:
Wiesz jaka jest Gemm, zawsze coś
wymyśla
i muszę
jej pomagać..
Tym razem chce też
pomocy chłopaków..
- uśmiechnąłem
sie by wyglądała
moja wymówka
prawdziwie.
Lou:
Chłopaków,
czyli mnie też?
- wypytywał.
J:
Nie, powiedziała
że
nie chce Cie przemęczać..
- uśmiechnąłem
sie słabo.
Lou:
Dobra Harry, a
teraz bez owijania.. - powiedział
poważnie
- .. Domyślam
sie kto był
dawcą
szpiku, znam tylko jedną
osobę
o tak zbliżonej
grupie krwi. Nie wiem jak ją znaleźliście ale nie chce nic o niej
słyszeć, mieć z nią jakiegokolwiek kontaktu.. (T.i.)
dla mnie nie istnieje, pomimo jej pomocy.. - widziałem
złość
w jego oczach, nie złość
do nas, tylko złość
do niej. On naprawdę
musiał
jej
nienawidzić..
J:
Ale Lou.. Ona uratowała
ci życie..
- powiedziałem
łamiąco.
Lou:
Jeżeli
mógłbym
zwrócić
jej to co mi dała
oddałbym
jej bez wahania.. Nie chce mieć
z nią
nic wspólnego..
- wstał
i wyszedł
zatrzaskując
za sobą
drzwi. Byłem
zdziwiony jego zachowaniem,
w ogóle
go nie poznaje. Jeszcze nigdy nie widziałem
go tak poważnego..
Wieczorem gdy zszedłem
na dół,
wszyscy oprócz
Tomlinsona byli w kuchni.
J:
Problem z tajemnicą rozwiązany..
- powiedziałem
im
N:
Co masz na myśli?
J:
Louis sam sie domyślił
że
to ona i powiedział
że
nie chce o niej słyszeć
i jest
dla niego nikim..
Z:
Ale ona go uratowała..
J:
Wiem, on też
wie.. Nienawidzi jej i jeżeli
mógłby
jej to oddać,
zrobiłby
to..
Li:
Czyli wolałby
umrzeć
niż
żeby
ona mu pomogła?
- widziałem
w ich oczach smutek.. Sam byłem
na skraju wytrzymałości..
Jak Louis może
tak myśleć..
?!
J:
Na to wygląda..
Ale zachowujmy sie normalnie.. Tak jak kiedyś..
- poprosiłem,
przyjaciele skinęli
głowami
i powrócili
do swoich zajęć.
Byłem
przerażony
jego zachowaniem, nie poznaje go a myślałem
że
znamy sie już
na wylot. Bez chwili namysłu
poszedłem
do niego. Wszedłem
do jego pokoju z impetem otwierając
drzwi. Byłem
na niego wściekły!
Jak on może
sie tak zachowywać?!
...
To teraz do kolejnej części może 3 komy!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!
Naat
Omg *,*
OdpowiedzUsuńWspaniały <3 nexxt
OdpowiedzUsuńAjjsksk nextt !!
OdpowiedzUsuńSuper <3 next ! :*
OdpowiedzUsuńCzytam czytam i jak zawsze boski :)
OdpowiedzUsuń