One Direction i My.. - imaginy

poniedziałek, 3 listopada 2014

Zamówiony Louis ;3 - część 1

To zamówienie jest dla Agaty <3
Powinno sie spodobać, z początku wydaje sie smutny ale jest ze szczęśliwym zakończeniem.. <3
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ 

Dostałam ważny telefon że mam stawić sie w szpitalu. Byłam przestraszona a jedyne co lekarz mi powiedział to, to że chodzi o przeszczep szpiku. Pojechałam tam jak najszybciej i znalazłam sie w gabinecie doktora. Opowiedział mi o co chodzi, i wiem że mam być dawcom dla jakiegoś Tomlinsona, na początku nie wiedziałam o kogo chodzi, ale lekarz powiedział że to bardzo poważna sprawa i zgodziłam sie. Gdy wyszłam z gabinetu zauważyłam członków zespołu 1D, teraz zorientowałam sie o kogo chodzi. Podeszli do mnie. Znałam ich, nie osobiście ale znałam, fankom nie jestem, po prostu kiedyś przyjaźniłam sie z jednym z nich.
N: Ty jesteś (T.i.)? - spytał blondyn
J: Tak, a wy to..?
Li: Jestem Liam, to Niall.. - wskazał na blondyna - Zayn i ten tam załamany w rogu to Harry.. - spojrzałam na loczka.
J: Milo mi..
N: To szlachetne z twojej strony co dla niego zrobisz.. - powiedział cicho, każdy z nich miał łzy w oczach. Podszedł do nas ten Harry.
H: Pomożesz mu? - płakał
J: Nie wiem.. Zgodziłam sie nie wiedząc że to właśnie Louis..
Z: Musisz to zrobić.. Jesteś jedyną osobą o odpowiedniej dla niego krwi..
Li: Bez ciebie umrze.. - błagali. Spojrzałam na każdego z nich. Jak to mogłam być jedynym dawcom?
J: Przecież on mnie nienawidzi.. Straciliśmy kontakt przeze mnie i teraz jak gdyby nigdy nic znajdujecie mnie i mam być dawcom? - było to dla mnie nie do pojęcia
N: Tak, o to cie prosimy..
H: Nie wiemy co dokładnie miedzy wami zaszło, ale wiem że dla Lou dalej jesteś ważna.. - od razu zrobiło mi sie lepiej, choć wiedziałam że to nie może być prawda. Louis był moim jedynym przyjacielem i moją niedoszłą miłością. Rozstaliśmy sie w kłótni, to była jedyna taka wielka kłótnia i jak widać była też ostatnim naszym spotkaniem.
J: Zgodzę sie tylko dlatego że był moim przyjacielem.. - widziałam jak chłopaki odetchnęli - Ale zaraz potem zniknę, tak jak zrobiłam to kilka lat temu, a wy macie trzymać język za zębami że to ja.. - rozkazałam, przez co ich miny nie były najlepsze.
Z: Nie możesz znów tego zrobić..
J: Niby dlaczego? Przecież ma was, świetne życie, a ja nie jestem mu potrzebna.. - powiedziałam pewnie. Razem z chłopakami poszliśmy do lekarza Louisa, który przeprowadził ze mną szereg badań i tak jak chłopcy, stwierdził że lepszego dawcy nie znajdzie.. Zawsze wiedziałam że ja i BooBear mamy takie same grupy krwi, ale nie sadziłam że będzie to kiedykolwiek potrzebne.. Dwa dni później Tommo dostał ode mnie odpowiednia ilość krwi, oraz szpik.. Lou był ciężko chory i modliłam sie w każdej minucie dnia i nocy żeby wyzdrowiał.
D: Panno (T.i.), mam dobre wieści.. - wszedł uśmiechnięty do mojej sali nasz doktor. Podniosłam sie lekko by lepiej go widzieć. - Pan Tomlinson czuje sie już lepiej i niedawno sie wybudził ze śpiączki.. - gdy to powiedział moje serce zaczęło bić szybciej. - Chce pani go zobaczyć?
J: A kiedy ja będę mogła stąd wyjść? - zignorowałam jego pytanie, chwile na mnie popatrzał i zajrzał do swoich dokumentów
D: W każdej chwili.. Ale będziemy z panią w kontakcie w razie nagłego pogorszenia sie stanu pana Tomlinsona..
J: Dziękuje, to ja zacznę sie pakować.. - uśmiechnęłam sie słabo i zaczęłam sie podnosić z łóżka. Lekarz wyszedł, a ja dosłownie w kilka minut miałam spakowane swoje rzeczy. Gdy już miałam wychodzić, ktoś wszedł do mojej sali, odwróciłam sie w stronę mojego gościa i ujrzałam Harrego.
H: Nie możesz wyjechać.. - powiedział cicho
J: Mogę Hazz i to zrobię, jakby działo sie coś z Lou to lekarz będzie mnie wzywał.. - powiedziałam z oczywistością
H: Ale to niesprawiedliwe w stosunku do Louisa. - zaczęłam wychodzić z torbą w reku z sali, brunet wyszedł za mną - Dlaczego nie chcesz sie nim spotkać? Wyjaśnilibyście sobie wszystko.. - przekonywał mnie.
J: Nie Harry! - powiedziałam stanowczo - Nie przekonasz mnie i choćbyś nie wiem jak bardzo nakłamał mi że Tomlinson za mną tęskni i takie tam, to i tak nie zostanę.. Nie jestem mu potrzebna.. - wyznałam łamiąco, znów zaczęłam odchodzić, w moich oczach zebrały sie łzy
H: Masz racje.. ! - krzyknął za mną, zatrzymałam sie w miejscu i czekałam na to co ma mi do powiedzenia - Może kłamałem z tym że jesteś dla niego ważna.. - teraz po policzku spłynęła mi słona kropla, odwróciłam sie powoli do niego - .. Ale dzięki tobie on jednak żyje, jesteśmy jego przyjaciółmi, traktujemy jak starszego brata.. Więc jesteśmy ci coś winni.. Może i Louis nie chce cie widzieć, ale dla nas zawsze będziesz wspaniałym człowiekiem, będziemy ci wdzięczni do końca życia i myślę że on powinien wiedzieć że to dzięki tobie jeszcze z nami jest.. - po jego twarzy też spływały łzy, widziałam że mówi to szczerze.. Podeszłam do niego i spojrzałam prosto w jego zalane łzami oczy.
J: Harry ja.. Musze to przemyśleć.. Wiesz jak to jest stracić przez własne tchórzostwo osobę którą sie kocha, a potem być jedyną osobą która może pomóc mu wyzdrowieć?! Wątpię! Nikt tego nie wie.. - płakałam - Więc nie zmuszaj mnie do rozmowy z nim.. Nie chce żeby znów sobie o mnie przypomniał, żyje mu sie lepiej beze mnie.. Ma wspaniałych przyjaciół i wiem że zachowasz w tajemnicy przed nim moją pomoc.. - poprosiłam, loczek nie chciał sie zgodzić, widziałam to w jego oczach.
H: Obiecaj mi że wrócisz.. - błagał
J: Jak będę potrzebna to wrócę..
H: Obiecaj że wrócisz i porozmawiasz z nim.. - dodał
J: Nie mogę ci tego obiecać.. - załkałam - Choćbym chciała, nie mogę..
H: Dlaczego?
J: Może kiedyś ci opowiem.. Żegnaj Harry.. - nie zwracałam już uwagi na jego słowa, chciałam jak najszybciej zniknąć z tego miejsca. Wybiegłam ze szpitala i od razu skierowałam sie do domu. Mieszkałam w tym samym mieście co chłopaki, od zawsze tu mieszkam, tzn od tego czasu co wyjechałam. Do tej pory udało mi sie unikać Louisa i musi sie udawać dalej..

*oczami Hazzy*
Nie wiedziałem co mam zrobić. Wiem że Tommo będzie chciał wiedzieć kto był dawcom, ale też muszę dotrzymać obietnicy.. Wszedłem po cichu do jego sali i usiadłem na krzesełku obok jego łóżka. Chwile później brunet otworzył swoje niebieskie oczyska.
J: Cześć Tommo.. - uśmiechnąłem sie do niego
Lou: Hej Harry.. - powiedział zachrypnięty
J: Jak sie czujesz? - spytałem z troską
Lou: Jak nowo narodzony.. 
...

 To kolejna część będzie po 5 komentarzach !
CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!! 
<3




Naat 

4 komentarze: