One Direction i My.. - imaginy

środa, 30 maja 2018

#My_Styles 16

   Reszta weekendu minęła na prawdę przyjemnie. Harry tego samego dnia pojechał, kiedy mój tata wrócił z pracy. Wolał dopilnować, żeby ten bydlak nie wrócił. Nawet z ojcem się lepiej dogadywałam przez te niecałe dwa dni, niż przez ostatnie dwa miesiące. Chyba powoli zaczynam się godzić z myślą, że tak musi być. Filip dzwonił do mnie dwa razy przepraszając, że nie zadzwonił po imprezie. Idealny, czyż nie? Problem tkwi w tym, że Styles ma na niego uczulenie i to inwazyjne.  *Może mogłabym dla niego zrezygnować z tych spotkań?* Takie głupie myśli właśnie mi przychodzą zaraz po przebudzeniu. W końcu nadszedł ten cholerny poniedziałek, którego nie powinno być. Zadzwonił mój budzik, a ja tylko przejechałam dłonią po nim, żeby wyłączyć.
-Przecież nie śpię, tempa dzido.- fuknęłam pod nosem i sturlałam się z łóżka. Wczoraj brałam prysznic, więc postanowiłam darować sobie jeszcze poranny i tylko przemyłam wodą twarz w celu obudzenia się na dobre. Oczywiście zaraz po tej czynności zeszłam na dół po eliksir mocy i wróciłam do królestwa już z pełnym jego kubkiem. Stanęłam przed lustrem i popatrzyłam na siebie. Dziś chcę wyglądać dobrze. Na pewno też macie takie dni. Po prostu wstajesz i masz ochotę wyglądać ładnie.. tak po prostu. Nałożyłam podkład, podkreśliłam różem moje i tak już widoczne kości policzkowe i zrobiłam idealne kreski na powiekach. Teraz najgorsza część porannej rutyny pt.'nie mam w co się ubrać, a na dodatek szafa mi się nie domyka'. Otworzyłam moją osobistą 'garderobę' i skanowałam ją wzrokiem nie zauważyłam coś co mnie zainteresowało. Wyjęłam zdobycz ostatnich polowań na szmateksie (nie mówcie, ze tylko ja tam chodzę xD) i spojrzałam. Tak, będzie idealna. Ubrałam sukienkę, a następnie czarne rajstopki z wzorem podkolanówek, których tak na prawdę nie było. Przejrzałam się w lustrze kilka razy obracając się dookoła własnej osi. Na prawdę mi się podobało to, jak wyglądałam, dziewczęco i nieswojo. Miałam na sobie lecącą, bardzo wiosenną jednolitą sukienkę o kolorze brudnego różu i rękawkami trzy czwarte.  Była dopasowana do górnych partii ciała, a po minięciu linii talii robiła się luźna i swobodnie opadała na dół. Nałożyłam swoje botki w których tak na prawdę chodziłam calusieńki rok, a nie tylko w ziemie. Dopiłam kawę i umyłam zęby, po czym usłyszałam trąbienie. No tak.. zapomniałam, że ten debil przyjeżdża po mnie. Machnęłam mu ręką przez okno, żeby się zamknął i zeszłam na dół spotykając tam zaspaną rodzicielkę. 
-Dzień dobry, śpiochu.- powiedziałam, ucałowałam ją w policzek i wyszłam. Tak, zdziwienie malowało się na jej twarzy, ale czy ja nie miałam prawa mieć lepszego dnia? Weszłam do samochodu szczerząc się do Styles'a i mając nadzieję, że tego nie zepsuje.
-Zabiłaś kogoś, czy dostałaś porażenia twarzy?- powiedział po czym uśmiechnął się równie szeroko co ja, a dołeczki w jego policzkach się uwydatniły. 
-Jak zwykle czarujący.- parsknęłam i przewróciłam oczami, a on ruszył kiedy zapięłam pasy.
-Ładnie wyglądasz, powiedział już mniej zaczepliwie i raczej normalnie, tak jak wczoraj się zachowywał. Nadal nie mogłam wrzucić z mojej głowy to, jak bardzo się zmartwił o mnie. Nie miałam zbytnio czasu już o tym myśleć, bo właśnie zajechaliśmy na szkolny parking. Wysiadłam, a loczek zrobił to samo. Już szłam w stronę głównego wejścia, kiedy poczułam ciężkie ramie, które leżało na moich barkach.
-To będzie dobry dzień, nie uważasz?- wyszczerzył się Styles, a ja uniosłam brwi. O co mu chodzi? 
-Taaak, będzie dobry, jeśli mi go nie zepsujesz.- parsknęłam wytykając mu język i podeszłam do swojej szafki. Czemu do cholery wszyscy się na mnie gapią!? Zamknęłam szafkę, a on nadal patrzył na mnie zagadkowym wzrokiem, który zarazem mnie przerażał i pociągał. 
-Co zrobiłeś?- spytałam splatając ze sobą ramiona i unosząc jedną brew w geście wyczekiwania odpowiedzi.
-No myślałem, że nie spytasz.- zachichotał, a ja skarciłam się w duchu za to, że nie zauważyłam jego dziwnego zachowania wcześniej. Teraz to się zestresowałam.
-Alee.. nie będziesz krzyczeć?- powiedział jak małe dziecko, a ja po prostu nie mogłam sienie uśmiechnąć na tak infantylne zachowanie. 
-Po prostu mów.- parsknęłam z lekkim uśmiechem pod nosem. 
-Pokażę ci.- powiedział szczerząc się, a ja tym razem się wystraszyłam.
-Nie mogłem się powstrzymać.- mruknął pod nosem i przytrzymał telefon przed moją twarzą tak, żeby idealnie widziała co na nim jest. Zabiję go. Otworzyłam szerzej oczy i nie wiedziałam, czy żartuje, czy nie. Kompletnie już zapomniałam o tym, ze nadal nie odzyskałam insta. Tak, dokładnie rozpoznałam miejsce i sytuacje. Zdjęcie przestawiało na pierwszym planie Harry'ego, który robił selfie (bez koszulki z resztą) w dość słabym świetle, a w tle spałam ja tuląca się do kołderki. To było po tej imprezie, za pewne kiedy wstał wcześniej ode mnie. Spojrzałam na opis..
Pierwsza wspólna noc.. xoxo
-Ciebie do końca popieprzyło?- spytałam zaciskając zęby, żeby nie krzyknąć. 
-Nie podoba ci się.- powiedział jak gdyby spodziewał się innej odpowiedzi i zmarszczył brwi. 
-A miało?- parsknęłam sama zaczynając mieć z tej chorej sytuacji niezły ubaw. 
-Większości by się podobało. wzruszył ramionami.
-I tak nie usunę.- wytknął w moją stronę jeżyk, a ja westchnęłam pod nosem. Przecież i tak nie wygram.. dupek jak się na coś uprze to koniec. 
-Ok.- powiedziałam spokojnie, a on popatrzył na mnie jakbym zwariowała.
-Co?- uniósł brwi- tyko ok? Zero krzyków, protestów czy wyzwisk?- parsknął uśmiechając się.
-A czy jak je wszystkie użyję to usuniesz?- spytałam retorycznie, a on tylko się uśmiechnął.
-Umów się ze mną.- powiedział a ja wzruszyłam ramionami.
-Przecież mam przyjść w weekend.- powiedziałam ruszając w stronę sali, gdzie mieliśmy mieć sztukę.
-Nie o to mi chodzi.. nie na seks.- powiedział, a ja rozejrzałam się czy ktoś nie słyszał. Nie chcę, zęby myśleli, że nowa jest dziwką. Mimo, że coraz mniej mi do tego brakuje.
-Chodź ze mną na randkę.- powiedział nie pozwalając mi otworzyć drzwi od sali. Popatrzyłam na niego nie spodziewając się kompletnie tak dziwnego obrotu spraw. 
-Na randkę.- powiedziałam jakby próbując sobie to uzmysłowić i pojąc sens tego słowa.
-Tak.- odpowiedział szybko loczek, a ja skinęłam głową.
-Zgadzasz się?- spytał chyba dziwiąc się nie mniej ode mnie CO ja do cholery robię?
-Tak, Harry. Zgadzam się.- zachichotałam i nie mam pojęcia kiedy oderwałam się od ziemi, ale właśnie loczek mnie obracał w kółko na swoich rękach, a ja się zaśmiałam. 
-Nie będziesz żałowała.- powiedział i otworzył przede mną drzwi A więc jednak ma jakieś maniery. Przeprosiłam nauczyciela za spóźnienie i usiadłam na swoim miejscu obok kochanego geja, ale nie odezwałam się słowem do końca lekcji. Tak po prostu siedziałam wgapiając się z uśmiechem na ustach w nauczyciela. Tak analizując to za pewne pomyślał, że jestem przynajmniej nieźle opętana, skoro nie odrywałam od niego wzroku. Ale uśmiech nie wynikał z jego nawet nie najgorszej apariencji, ale z tego, że właściwie może zwariowałam, ale cieszyłam się, że idę ze Styles'em na RANDKĘ. Może jednak nie byłam tylko panienką od seksu. 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam misie ;* 
Jak obiecałam jest rozdział..
dziękuję baaardzo bardzo za każdy jeden komentarz. 
Zauważyłam, że wiele osób pisze o moim drugim blogu
http://toodangergirl.blogspot.com/
Nie wiedziałam, że ktokolwiek wraca do niego, ale zainspirowałyście mnie do ponownego przeczytania go ^^ 
Bardzo poważnie się zastanawiam aktualnie nad jego 'reanimacją' haha xd
Piszcie czy czytałybyście, gdybym postanowiła jednak pociągnąć go kilka (dziesiąt) rozdziałów jeszcze c: 
Dobranoooc ♥

#Maleńka

sobota, 26 maja 2018

#My_Styles 15

 Czekałam w napięciu, aż ojciec pofatyguje się otworzyć drzwi, ale na moje pukanie i dzwonienie odpowiadała głucha cisza.
-Zrób krok w tył.- powiedziałam już naburmuszona.. pierwszy weekend u niego i już go nie ma. Styles bez zbędnych kłótni ruszył się do tyłu, a ja podniosłam wycieraczkę i wzięłam kluczyk. Tak, on często zapominał kluczy w domu, a drzwi zamykają się automatycznie, więc tak na wszelki wypadek zawsze jest tu klucz. Otworzyłam drzwi i weszłam, a loczek podążył za mną. Zamknął drzwi i stanął w korytarzu po czym zaczął ściągać buty. Ja się tym nie przejmowałam, bo po co? On się nie przejmuje niczym.
-Kawa?- spytałam neutralnym, zimnym tonem, którego używam kiedy jestem zdenerwowana.
-Um.. tak, jakakolwiek, bez mleka.- powiedział i wziął z powrotem torbę.
-A to gdzie?- spytał unosząc ja wyżej, a ja otwarłam drzwi do mojego pokoju. Wszystko tak, jak zostawiłam. Idealnie pościelone łóżko, zapełnione pamiątkami z wycieczek szkolnych pułki, zdjęcia ze znajomymi wiszące na sznureczku i... oczywiście, że tego nie zrobił. Prosiłam, żeby coś zrobił z tą deską, ale nie. Pewnie nie miał czasu. Spojrzałam na wyskrobane kaligraficznie 'kocham Cię' na desce wzdłuż łóżka. Przecież całego łóżka nie wywalę. Zamarłam zapatrywując się w napis, aż poczułam dłonie na swojej talii.
-Uspokój się.- wyszeptał mi loczek do ucha, a jego włosy połaskotały moją skroń. O tak, teraz mi potrzebny.
-Chodź zrobimy sobie kawkę, hm? -spytał i pociągnął mnie lekko za rękę. Podążyłam za nim do kuchni, gdzie leżała karteczka. 'Wrócę późno, spotkaj się ze znajomymi, wypadło mi coś w pracy. Kocham Cię, tata'.
-Milutko.- parsknęłam pod nosem i wyrzuciłam kartkę do kosza. Wstawiłam wodę i zasypałam dwie kawy, po czym on je zalał. Usiedliśmy na przeciwko siebie, a on nie komentował w ogóle zaistniałej sytuacji i byłam mu za to wdzięczna.
-To gdzie dziś idziemy?- spytał szczerząc się jak dzieciak.
-Jak to?- zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co mu chodzi.
-Dawno mnie nie było w Londynie, a ty masz dużo czasu, więc możemy gdzieś połazić. Wiesz, Lonon Eye, jakieś wesołe miasteczko, jedzenie, dużo jedzenia, dyskoteka?- spytał śmiesznie unosząc brwi, a ja zachichotałam.
-Bo wiesz.. chciałbym z tobą zatańczyć po popisie, który dałaś na ostatniej domówce. Podobało mi się.- powiedział jeżdżąc palcami po moich knykciach. Kiedy on położył swoją dłoń na mojej?
-A może zaczniemy od filmu?- spytałam mając ochotę obejrzeć coś, co by mi pozwoliło się jakoś oderwać od rzeczywistości.
-Wolisz kino, czy kanapę?- spytał nadal delikatnie poruszając opuszkami na mojej dłoni.
-Łóżko.- parsknęłam i zobaczyłam cwany uśmieszek, który się pojawił, kiedy usłyszał moją odpowiedź.
-No to na co czekamy? -spytał i kompletnie już przechylił kubek wypijając resztę jego zawartości po czym podszedł do mnie i pociągnął za dłonie w taki sposób, żebym wstała, więc tak też zrobiłam, ale on nie ruszył się z miejsca, tylko wpatrywał we mnie.
-Mam coś na twarzy?- spytałam zaczynając się śmiać, a on tylko pokiwał przecząco głową i powoli się pochylił w moją stronę, a ja nawet nie będąc tego do końca świadoma wstrzymałam oddech. Co się ze mną ostatnio dzieje do cholery?
-Jesteś piękna.- wyszeptał niemal do moich ust, a ja mimowolnie lekko się uśmiechnęłam. Najpierw delikatnie musnął moje usta swoimi.. ale on miał miękkie i pełne usta. Oderwał i zrobił to znów, ale tym razem swoje ręce przeniósł na moje policzki i gładził je kciukiem. Odsunął się nieco i założył mi włosy za ucho.
-Fajny kolor.- powiedział zaczepialsko i później ruszył w stronę mojego pokoju, a ja niemal jak posłuszna owieczka szłam krok w krok za nim. Co to miało być? To takie nie w jego stylu.
-Co oglądamy? -spytałam rzucając się na łóżko i wskazując laptopa, a on od razu zrobił to samo co ja i położył się obok mnie, nadal patrząc tym dziwnym wzrokiem na mnie.
-Zaczynam się bać świrze.- powiedziałam nieco poważniej, a on zmarszczył brwi.
-Czego? - spytał wzruszając ramionami.
-Dziwnie się zachowujesz. Cały czas się we mnie wpatrujesz.- pokazałam mu palec wskazujący.
-Po drugie nie jesteś złośliwy.- wymieniłam i pokazałam tym razem dwa palce.
-A po trzecie nigdy mnie nie całowałeś tak.. tak dziwnie..- powiedziałam zmieszana i uzmysłowiłam sobie, że brzmi to, jakby to było przynajmniej coś złego.
-Myślałem, że dziewczyny to lubią.. ale ty się czepiasz.- mruknął z wyrzutem widocznie się denerwując i pesząc w jednym.
-To ty się zachowujesz jakbyś nagle stał się pieprzonym Romeo!- warknęłam tak na prawdę wyładowując na nim złość z całego dnia.
-Ok! Rozumiem, że wolisz jak się zachowuję jak lubiący wszystko pieprzyć kutas!- uniósł głos i przysunął się do mnie.
-Jeśli tak, to może tak być. O właśnie tak.- dodał jeszcze i wpił się mocno w moje usta od razu. Na początku byłam w szoku, ale po chwili rozchyliłam usta pozwalając mu masować moje podniebienie językiem. Nawet nie walczyłam o dominację, bo nie miałam szans. Jego ręce błądziły po całym moim ciele zahaczając o pełniejsze kształty. Zrobiło się na prawdę gorąco i mój oddech, tak samo z resztą jak jego zrobił się nieregularny. Nie mam pojęcia kiedy się położyliśmy, ale leżałam pod nim, a on mi ściągał bluzę. Zsunęłam ją z siebie, a jego usta z moich warg powędrowały na szyję. Położyłam jedną dłoń na jego karku wplątując palce w loki, a drugą oparłam na plecach. Starałam się uspokoić ciężki oddech, ale nie wychodziło mi to, ponieważ coraz to kolejne fale gorąca mnie oblewały, kiedy loczek składał mokre pocałunki na aktualnie moim barku i nadal schodził niżej rękami już pieszcząc moje piersi, które jeszcze były pod materiałem bielizny.
-H-harry..- zaczęłam, a on przycisnął swoje dolne partie ciała do moich. Nawet przez materiał naszych ciuchów mogłam bez trudności poczuć jego twardą erekcję.
-Doprowadzasz mnie do skrajności.- wyszeptał mi do ucha i znów zrobił to co przed chwilą, a ja westchnęłam głośniej na co się uśmiechnął.
-Spodobałoby ci się.- musnął mój policzek.
-Ktoś dzwoni.- powiedziałam między kolejnymi ciężkimi oddechami, a on się odsunął jak poparzony.
-To może być twój ojciec.- powiedział wystraszony, a ja się uśmiechnęłam pod nosem.
-On by po prostu wszedł.. drugi powód to okres. Nie skończył mi się od wczoraj, geniuszu.- mruknęłam rozgoryczona wstając i zakładając bluzę.
-Cholera..- przeklął pod nosem.
-Pójdę sprawdzić kto to.- powiedziałam, kiedy osobnik za drzwiami oprócz dzwonienia zaczął też walić w drzwi.
-To ja tu poczekam.- powiedział i jeszcze cmoknął mnie w czoło, a po mnie znów spłynęły te cholerne dreszcze. Skinęłam głową i niemal pędem ruszyłam do drzwi. Nie myśląc nawet, żeby spojrzeć przez 'judasza', przekręciłam górny zamek i otwarłam drewnianą powłokę. Pożałowałam tego od razu, kiedy zobaczyłam kto stoi po drugiej stronie. Chciałam zamknąć drzwi z powrotem w tej samej sekundzie w której zobaczyłam chłopaka, ale on podsunął nogę, która mi to uniemożliwiła. Otwarłam z powrotem przybierając wyraz twarzy zimnej suki. No dalej.. tyle razy wyobrażałaś sobie tą sytuację.. oczywiście, że miałam wymyślone kwestie, które mu powiem, kiedy będzie chciał do mnie wrócić, kiedy się spotkamy twarzą w twarz. Nie brałam jednak pod uwagi tego, ze na prawdę się tak stanie, a ja zapomnę te wszystkie błyskotliwe myśli.
-Porozmawiajmy.- powiedział, a ja uniosłam 'znudzona' brwi.
-Kawę też mam ci zaparzyć? - parsknęłam i na prawdę zdziwiłam się, że mój głos jest tak silny i pozbawiony wszelkich uczuć.
-Nie musisz być złośliwa.- powiedział zbolałym głosem, a ja uniosłam w kpiącym odruchu kąciki ust.
-Zmieniłaś się.- powiedział biorąc w palce jeden kosmyk moich włosów, a ja się odsunęłam.
-Skąd wiesz, że tu jestem?- spytałam ignorując jego poprzednią uwagę.
-Babcia.- wzruszył ramionami, a ja sobie przypomniałam, że przecież jest moją (już byłą) sąsiadką. Tak, donosiła mu o wszystkim, nie cierpiałam tej kobiety.
-Wpuścisz mnie?-spytał już robiąc krok w przód nie czekając na moją odpowiedź. Ja dalej w niezłym szoku stałam trzymając drzwi, ale otrząsnęłam się i trzasnęłam tymi cholernymi drzwiami, żeby chociaż trochę się uspokoić.
-A nie powiedziała ci, że nie przyszła sama?- usłyszałam głos z charakterystyczną chrypką i odwróciłam się w błyskawicznym tempie, żeby zobaczyć jak Harry stoi w drzwiach uśmiechnięty od ucha do ucha na przeciwko tego cholernego idioty.
-Kto to jest?- spytał Alex odwracając się tym razem w moją stronie i ignorując Styles'a. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Loczek podszedł i złapał mnie w talii.
-Czy ty myślałeś, że długo będzie po tobie rozpaczała?- parsknął najwidoczniej świetnie się bawiąc, a ja wcale nie miałam mu tego za złe, bo właśnie widziałam jak się w nim gotuje.
-Czyli to prawda co mówią.- pokręcił głową w dezaprobacie.
-A co takiego mówią.- warknęłam.
-Wiesz, że puszczając się nie zrobisz mi na złość. Mogę ci wybaczyć.- powiedział kompletnie poważnie, a ja pierw otwarłam szerzej oczy i nawet nie wiedziałam kiedy moja mała piąstka z zadziwiająco dużą siłą zetknęła się z jego twarzą. Tak. Rzuciłem się na mojego byłego z pięściami.
-Jesteś nienormalna!- krzyknął i odepchnął mnie z większą siłą, niż ja w ogóle posiadałam przez co upadłam.
-Radziłbym trzymać ci ręce przy sobie.- powiedział groźnie Harry, który za pewne był w takim samym szoku co ja. On teraz rzucił się na chłopaka. Pchnął go po czym uderzył i jestem pewna, że to go zabolało bardziej niż mój cios. Złapał za jego koszulkę. Alex nie miał przy nim szans. Jego ciało było szczupłe i kompletnie pozbawione jakichkolwiek mięśni.
-Grzecznie wyjdziesz, czy mam cię wypierdolić na klatkę?- spytał wściekłym głosem loczek, a ja wstałam i przyglądałam się całej sytuacji. Rozcięty łuk brwiowy i obity policzek. Tylko tyle, a wyglądał już kompletnie inaczej. Zabolało mnie to, co powiedział.
-Stary, odpuść.. nic do ciebie nie mam, wyjdę.- powiedział i uniósł dłonie do góry w geście poddania. Harry popatrzył na mnie, a ja skinęłam głową. Nie potrzebny mi ani jemu drugi wieczór na policji.
-Wypierdalaj stąd nim się rozmyślę, szczylu.- syknął mu jeszcze w twarz i puścił. Szatyn od razu ruszył w stronę drzwi, ale przy nich się odwrócił jeszcze i spojrzał na mnie.
-A tak w ogóle to teraz nie dość, że się zachowujesz to też twój nowy image też jest dziwkarski.- powiedział z uśmiechem, a ja zobaczyłam kątem oka jak loczek szybkim krokiem ruszył w jego stronę.
-Stój.- powiedziałam, a on o dziwo zatrzymał się w połowie kroku i spojrzał na mnie niezrozumiałym wzrokiem. Alex wyszedł trzaskając drzwiami, a ja podeszłam i przekręciłam zamek na wypadek, gdyby chciał wrócić i powiedzieć mi jeszcze kilka miłych słów.
-W porządku?- spytał Styles unosząc dłonią moją głowę, aby móc spojrzeć mi w oczy. Nie. Nic nie było w porządku. Bolał mnie każdy kawałek cholernej duszy. Jak ja mogłam kochać tego człowieka?
-Tak.- uśmiechnęłam się słabo, ale w błyskawicznym tempie wtuliłam się w jego ciało opierając głowę na jego torsie i zamknęłam szczelnie oczy, aby nie pozwolić łzom, które czułam wypłynąć. Na początku Harry nie zareagował, ale zaraz mocniej przycisnął moje ciało do swojego. Głaszcząc włosy w geście uspokojenia mnie.
-Wiesz, że jeszcze mogę go dogonić?- powiedział napiętym głosem, a ja wiedziałam, że nie żartował.
-Jest w porządku.- mruknęłam odrywając się.
-Dziękuję.- posłałam mu lekki uśmiech i uniosłam jego dłoń.
-Może przyłożymy ci jakiś okład?- mruknęłam patrząc na jego kostki, ale nie widziałam ani śladu po jego uderzeniach.
-Mi nie.. ale tobie by się zdecydowanie przydał.- zachichotał unosząc moją prawą dłoń. Dopiero teraz zauważyłam czerwone i nieco nabrzmiałe kostki. Nawet nie czułam wcześniej, żeby mnie cokolwiek bolało.  Jak to możliwe? Przecież uderzyłam go tylko raz. Loczek uniósł moją dłoń i ją pocałował.
-Muszę powiedzieć, że zaimponowałaś mi, ale następnym razem nie celuj w kość, bo ciebie będzie bardziej bolało niż jego.- uśmiechnął się i pociągnął w stronę kuchni po czym otworzył zamrażalnik i wyjął jakieś mrożonki i delikatnie przyłożył z ogromną precyzją do obolałych miejsc. Miałam okazję dokładnie przeanalizować jego rysy twarzy. On na prawdę jest niesamowicie przystojny. Nie wiem jakim cudem nie zauważyłam tego wcześniej.. znaczy wiedziałam, że jest, ale nie myślałam, że aż tak.
-Zabiorę cię kiedyś na siłownie. Pokażę ci gdzie uderzać i jak to robić.- wymruczał nadal patrząc na moją rękę.
-Wystarczy. Może, nie umrę.- odsunęłam jego dłoń, a jak spojrzał na mnie to się uśmiechnęłam, żeby dodać mu pewności, że wszystko w porządku.
-Skąd wiesz, gdzie uderzać?- spytałam po prostu ciekawa, a on schował mrożonki na swoje miejsce.
-Boks. Uczyłem się walczyć.- wzruszył ramionami.
-A walczysz?- spytałam wiedząc, że ot niebezpiecznie.
-Czasem.- powiedział nieco zirytowany, a mi się to nie spodobało.
-Gdzie? Chciałabym kiedyś zobaczyć.- skłamałam, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej, ale on podszedł do mnie i cmoknął mnie w nos.
-Jesteś zbyt ciekawska, a mnie ciekawi co z tym filmem?- obszedł moje pytanie i pociągnął do pokoju. Postanowiłam odpuścić. Tym razem.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Parę minut po 20, ale jest.
Napisałam dłuższy, ponieważ chwilę musiałyście czekać ;)
Proszę też o wyrozumiałość, bo jestem tuż przed sesją i nie dam rady wstawiać codziennie nowej części, mimo, że się staram pisać jak najwięcej ^^ 
Cieszy mnie ogromnie wasza spora aktywność i mocno motywuje.
Mam nadzieję, że się podoba :p

#Maleńka

środa, 23 maja 2018

#My_Styles 14

  Kutas wyszedł, a ja ubrałam się i spakowałam torbę wiedząc, że dzisiejszy dzień spędzę w autobusie jadąc do taty. Tak, 'podzielili' się mną. W co drugi tydzień będę kończyła u ojca, a on pewnie nie będzie miał czasu dla mnie, jak przez ostatnie kilkanaście lat. Ubrałam jedną z krótszych cienkich bluz zakładanych przez głowę i naciągnęłam kaptur, do tego czarne legginsy z wyższym stanem i moje białe schodzone conversy. Zero makijażu.. przeczesałam włosy szczotką i już byłam gotowa. Wzięłam sporą torbę i upewniłam się dwa razy czy mam telefon i słuchawki po czym zeszłam z powrotem na dół.
-Jadę do ojca mego, matko.- powiedziałam dramatycznym głosem wychylając się za dom, a ona tylko wstała nad krzaczki, które mają być kiedyś porzeczkami i przewróciła oczami.
-Bądź dla niego miła.- powiedziała i znów zatopiła się w zieleni. Nic nie odpowiedziałam tylko wyszłam podążając w stronę przystanku. Im bliżej niego byłam, tym bardziej przeczuwałam, ze to zły pomysł. Przecież mogę spokojnie spotkać tego idiotę.. Jacob'a. Włożyłam słuchawki do uszu i szłam dalej, niekoniecznie mi się spieszyło, więc chyba nie zdziwi was fakt, że nie pędziłam. Nie spieszyłam się dopóki nie zobaczyłam jak mija mnie mój busik w ekspresowym tempie. Spojrzałam na zegarek i..
-O cholera!- pisnęłam i rzuciłam się w pędzie w stronę przystanku, który był jeszcze kawałek dalej i to spory kawałek. Miałam nadzieję, że kierowca zauważył jak biegnę w jego stronę i będzie na tyle miły, żeby poczekać. Oczywiście nadzieja matką głupich. Teraz to powiedzenie pokazało, że wcale nie jest tak bezpodstawne jak wszyscy myślą. Mimo mojego sprintu kierowca miał mnie w dupie i pojechał dalej. Padłam na ławkę przystanku i rzuciłam torbą o ziemię.
-Zajebiście.- warknęłam zdyszana i spojrzałam na rozkład jazdy. To zadupie ma tylko 2 autobusy, a drugi jest wieczorem. Akurat musiałyśmy przyjechać tu, skąd wszędzie jest daleko. Wyjęłam telefon i zrobiłam jedyne co na razie mi przychodziło w ogóle do głowy. Wybrałam numer i przyłożyłam komórkę do ucha. Jeden sygnał, drugi, trzeci.
-Już się stęskniłaś, czy okres ci się skończył?- usłyszałam ten ironiczny głos po drugiej stronie i stwierdziłam, że wczorajsze zachowanie musiało być spowodowane nadmiarem alkoholu w jego organizmie.
-Masz ochotę się wyrwać z domu?- spytałam i usłyszałam jego dźwięczny śmiech.
-A co masz mi do zaoferowania?- spytał normalnie ale już słyszałam jak wychodzi z budynku.
-Czy moje towarzystwo to za mało? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie dobrze wiedząc, że dla niego to o wiele za mało.
-A tak poważnie to co jest? Musisz być bardzo zdesperowana.- parsknął, a ja przewróciłam oczami i mimo, że mnie nie widział byłam pewna, że wie co zrobiłam.
-Uciekł mi autobus do Londynu.- warknęłam, a on się zaśmiał.
-Wiesz, że to jest ponad 3 godziny stąd?- spytał wiedząc, że jest moim ostatnim wyjściem.
-Podwieziesz mnie, czy mam poprosić Filipa?- spytałam znudzonym głosem. Nie lubię jak ludzie myślą, że jestem od nich zależna.
-Już jadę.- odparł mniej ironicznym głosem.
-Czekam na przystanku, skarbie.- mruknęłam ironicznie i się rozłączyłam. To będzie ciekawy wyjazd.. na pewno ciekawszy niż planowałam. Nie musiałam długo czekać, bo zaledwie 10 minut później zjawił się czarny samochód Harry'ego. Tak, nie mam pojęcia co to za firma i nie, nie kryję się z tym, że gówno mnie to obchodzi. Był ładny i czarny.
-Zamawiała Pani taxi?- spytał uchylając szybę, a ja przewróciłam oczami. Znów. Chłopak wyszedł i podniósł moją białą, ale już nie do końca, torbę po czym wrzucił ja do bagażnika i otworzył mi drzwi, a ja wszystkiemu się przyglądałam z kpiną wypisaną na twarzy.
-Och, dziękuję Haroldzie.- powiedziałam podchodząc do drzwi jak najbardziej dostojnie umiałam, a później cmoknęłam lekko loczka w usta i chciałam się oderwać by wsiąść. Niestety on miał inny plan, Złapał mnie w talii i przywarł swoimi ustami mocniej, niż ja to zrobiłam. Później jego język wślizgnął się, aby się bawić moim.
-Już się nie gniewasz?- spytał jak już szedł w stronę siedzenia pasażera, a ja wzruszyłam ramionami.
-Jak dożyję do Londynu to się nie będę gniewała.- mruknęłam i oparłam głowę o szybę przyglądając się jak wyjeżdża na drogę, a później skupia się na niej.
-Wyglądasz seksowanie jak prowadzisz.- powiedziałam na głos wcale nie mając takiego zamiaru i odwróciłam głowę w stronę szyby prostując się.
-A ty uroczo jak się peszysz.- zachichotał i położył dłoń na moim udzie.
-Zadzwoniłabyś po tego dupka?- spytał niby na lajcie.
-Gdybym nie miała wyjścia pewnie tak.- odparłam przyglądając się jego reakcji, ale on milczał, a tylko jego żuchwa nieznacznie się napięła.
-Jadłaś coś?- spytał za pewne widząc Mc Donald'a na horyzoncie, a mi jak na zawołanie zaburczało w brzuchu.
-Nie koniecznie.- powiedziałam, kiedy zaczął chichotać i zajechał na drive'a. Zamówił dla mnie nuggetsy, frytki i colę, a sobie wrapa. Kiedy już mieliśmy swoje zamówienie za które w całości zapłacił loczek, ruszyliśmy w dalszą drogę. Przez chwilę bawiliśmy się w odgadywanie wokalistów z utworów radia, ale kiedy pomylił Beyonce z Rihanną postanowiłam, że na tym się kończy nasza zabawa, bo jest muzycznym analfabetą. Siedziałam wbijając wzrok w przewijające się za oknem drzewa, kiedy on zaczął śpiewać razem z wokalistą 'She will be loved'. Spojrzałam na niego oczami wielkości pięciozłotówek za pewnie, bo zaczął się śmiać i przestał śpiewać.
-No co?- spytał zerkając to na mnie to na drogę.
-Ty umiesz śpiewać.- mruknęłam i położyłam swoją dłoń na jego właściwie zapominając, że ona wciąż tam jest. Nie przejmując się tym zbytnio odwróciłam się do tyłu i wzięłam bluzę leżącą na tylnym siedzeniu, którą zauważyłam przy wsiadaniu po czym poskładałam ją i wsunęłam między moją głowę a szybę.
-Tak, możesz?- powiedział zielonooki, a ja tylko uśmiechnęłam się i wystawiłam mu język przymykając oczy przy miłym nuceniu Harry'ego do piosenek.
***

-Hej, królewno!- poczułam jak ktoś mnie szturcha i w pierwszym momencie nie miałam pojęcia co się dzieje. Rozejrzałam się i powoli ogarnęłam gdzie jestem, aż mój wzrok wylądował na uśmiechniętej twarzy Styles'a.
-Czemu mnie budzisz?- spytałam z wyrzutem.. tak wygodnie mi się spało!
-Zatrzymałem się na stacji.. jesteśmy w Londynie, potrzebuję adres.- wyjaśnił, a ja pokiwałam głową.
-Brothers St. 8/22.- wymruczałam po czym z powrotem zamknęłam oczy słuchając dźwięcznego śmiechu tego dupka, który potrafi być w porządku jeśli tyko chce. Niestety już nie zasnęłam, ale najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się otwierać oczu. Wyprostowałam się dopiero gdy poczułam, że samochód zgasł. 
-To co? Idziemy?- spytał, a ja popatrzyłam na niego spod mrużonych powiek.
-My?- parsknęłam, a on wyszczerzył się w kolejnym firmowym uśmiechu.
-No przynajmniej kawę możesz mi fundnąć.- powiedział i nie oczekując na moją odpowiedź wyszedł i wziął bagaż z bagażnika. Wyszłam z anim wiedząc, że właściwie to ma rację Wykorzystałam go i powinnam była chociaż mu zaproponować coś do jedzenia czy picia. 
-No to chodźmy.- powiedziałam nieco milej chcąc mu wynagrodzić jakoś te kilometry, które ze mną przebył. Weszliśmy do klatki za jakimś mężczyznom, więc nie musiałam specjalnie dzwonić domofonem. Wchodziłam po schodach czując wzrok loczka na swoim tyłku. Nie będę ukrywała, że specjalnie bardziej się wypinałam wchodząc po tych cholernych schodach, bo byłam świadoma, że on to wykorzystuje, więc niech cierpi. 
-Robisz to specjalnie.- wymruczał, kiedy ja już zadzwoniłam dzwonkiem do mieszkania.
-Ale co?- udałam niewiniątko cwano się uśmiechając, a on tylko pokręcił głową w dezaprobacie, ale jednak chichocząc.

poniedziałek, 21 maja 2018

#My_Styles 13

Zostawiłam loczka samego w łazience, ale jak łatwo się domyślić nie pozostał tam na długo.
-Uważasz, że mój kutas jest uroczy?- spytał unosząc jedną brew, a ja wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. On przez cały czas zabijał mnie wzrokiem.. pomyśleć, że mogłam urazić jego wielkie ego.
-Chodź spać, idioto.- parsknęłam i ułożyłam się pod ciepłą kołderką, wtulając się w poduszkę. Loczek zgasił światło i o dziwo bez zbędnego gadania położył koło mnie pod kołdrą. On jest jak jakiś pierdolony grzejnik. Przysięgam 40+ do temperatury łóżka wniósł.
-Dobranoc, maleństwo.- szepnął mi do ucha, odwrócił się do mnie plecami i już nic nie mówił. To wystarczyło. Tak dziwne zachowanie z jego strony wystarczyło do kolejnej godziny leżenia i patrzenia się w sufit. Maleństwo? Bez żadnych dogryzek, zaczepek, mokrych pocałunków czy też rąk tam, gdzie nie powinny być? Co się z nim stało.
-Śpisz?- spytałam szeptem, ale odpowiedziała mi cisza.
-Śpisz?!- tym razem powiedziałam głośniej nieco się kokosząc w łóżku i przez 'przypadek' go szturchając.
-Co tam? -spytał odwracając się, zaspanym głosem.
-Czemu jesteś miły?-spytałam podejrzliwym głosem i niemal widziałam jak przewraca oczami, mimo, że było ciemno.
-Jesteś popieprzona.- zachichotał i przyciągnął mnie do siebie.
-Po prostu śpij.- mruknął nie denerwując się, że go obudziłam i wtulił w moje włosy. Nie pasowało mi w tym wszystkim jego zachowanie.. musiał mieć dobry seks z tą blondyną.
***
 Przekręciłam się na drugi bok i przykryłam szczelniej kołdrą. Brakowało mi tu czegoś. Otworzyłam oczy i zobaczyłam.. raczej nie zobaczyłam nikogo obok mnie. Pustka. Od razu się obudziłam i usiadłam. Drzwi otwarte, więc musiał wyjść. Pewnie wrócił do domu, w końcu wytrzeźwiał. Mozolnie się sturlałam z łóżka.. nawet w sobotę się nie wyśpię. 
-Kawa.- wyszeptałam sama do siebie i niemal półprzytomna schodziłam po schodach kompletnie nie zważając na śmiechy dobiegające z salonu. Wstawiłam ekspres, policzyłam do 60-ciu i gotowe. Wzięłam swój eliksir i postanowiłam przywitać się z gośćmi.. mama dawno się tak nie śmiała. Weszłam do salonu i zachłysnęłam się kawą plując na wszystkie strony. Jak już się uspokoiłam i wzięłam porządny oddech musiałam znów spojrzeć na sytuację przede mną. Pierw spojrzałam na Styles'a zabijając go wzrokiem. Później mama. O dziwo ani śladu jakiejkolwiek złości.
-Właśnie rozmawialiśmy o tym jak bardzo odpowiedzialnie zachowałaś się nie pozwalając mi wrócić do domu po alkoholu.- wzruszył ramionami i uśmiechnął się nonszalancko do mojej MAMY.
-Wszystko mi wytłumaczył, więc nie musisz się martwić, rozumiem.- machnęła ręką i wzięła pusty talerz widocznie po naleśnikach wnioskuję po dżemie wokół. Zjadł MOJE naleśniki. 
-Dobrze. Ja idę do ogródka, a wy grzecznie mi to.- mrugnęła do Harry'ego. Powtórzę. MRUGNĘŁA DO HARRYEGO. 
-Co tu się odjebało?- spytałam opadając na kanapę obok chłopaka czując, że mój ogromny, ale leniwy mózg nie jest w stanie tego ogarnąć.
-Lubi mnie.- wzruszył ramionami.
-W przyszłym tygodniu nocujesz u mnie.- wystawił mi język i usiadł bliżej kładąc dłoń na kolanie. 
-Nie uwierzę, że pozwoliła.- odparłam w szoku.
-Be przesady, to twoja działka. Nie mogę robić wszystkiego sam.- oburzył się jak gdyby wcale przed chwilą nie wyglądał jak najlepszy kumpel mojej mamy. On, nie JA.
-Ok, ok.. a twoi starzy?- spytałam ostrożnie pijąc kawkę.
-Wyjeżdżają.- powiedział i zarzucił swoje ramie na moje. 
-Jak było wczoraj z blondi?- spytałam unosząc brew. Wiem, że nie powinno mnie to obchodzić. Tylko chcę wiedzieć, czy spali ze sobą. To tyle. 
-Jest dobra w łóżku.- powiedział jakby mówił o pogodzie, a ja właściwie mogłam się domyślić.
-Czemu jej nie zaprosisz na weekend, hmm?- spytałam upijając kolejny łyk.
-Bo ciekawi mnie to, jaka jesteś ty. -uśmiechnął się chytrze.
-A co? Zazdrosna? -uśmiech się poszerzył, a ja popatrzyłam na niego znudzona. 
-Nie wiem czy jest o co.- parsknęłam i odłożyłam pusty kubek. 
-A ty? Chociaż dobrze całuje?- spytał ostro i tym razem to ja się uśmiechnęłam.
-Bosko. Mówi do mnie kochanie.. myślę, że może coś z tego być.- powiedziałam rozmarzając się.
-Albo Cię przeleci i weźmie kolejną.. ty się ni uczysz na błędach, nie?- powiedział siarczyście cały czas utrzymują uśmiech na ustach. 
-Wyjdź.- odparłam ostrym i zimnym jak lód tonem. Popatrzył na mnie zdziwiony za pewne nie spodziewając się takiej reakcji. No cóż.
-Tylko żarto..- zaczął przewracając oczami, ale nie miałam zamiaru pozwolić mu skończyć.
-Gówno mnie to obchodzi.- parsknęłam opierając się wygodniej o oparcie. 
-Po prostu tak będzie.- wzruszył ramionami i wstał.
-Spierdalaj do swoich dziwek.- dodałam a on  ruszył w stronę drzwi. 
-Do zobaczenia.- powiedział normalnie i wyszedł. Chuj. Zatopiłam twarz we własnych dłoniach. Nie. Nie będę płakać.

niedziela, 20 maja 2018

#My_Styles 12

 Nieco przerażona spojrzałam w tamtą stronę.. co ja mówię. Byłam cholernie przerażona. Zaczęły mi się trząść ręce i skończyło się to tak, że klucze upadły robiąc ogromny hałas. Szybko je podniosłam i próbowałam trafić do zamka. Gość wstał i się zbliżał, a ja bałam się coraz bardziej.
-Nie zbliżaj się, bo zacznę krzyczeć.- powiedziałam groźnie, a później usłyszałam dźwięczny śmiech, który bardzo dobrze znałam.
-Ty spierdolino umysłowa!- krzyknęłam uderzając go, a on się tylko zachwiał i dalej się śmiał. Popatrzyłam na niego i też zaczęłam się śmiać jak głupia. Szybko jednak się ogarnęłam.
-Co ty tu robisz?- spytałam marszcząc brwi.
-Wiesz.. w tym stanie nie mogę prowadzić, aaaa twój dom był bliżej.- powiedział wzruszając ramionami.
-Dobrze, to ty śpij nadal na tarasie jak grzeczny piesek, a ja wejdę do środka.- powiedziałam przesłodkim głosem i w końcu trafiłam kluczem w zamek. Serio? Teraz się dało. Usłyszałam kroki i oczywiście, że już był tuż za mną. Poczułam dłonie na swojej talii i przekręciłam klucz.
-Zmarznę tu..- wyszeptał słodko (był w tym lepszy ode mnie) do mojego ucha opierając głowę o ramię.
-Śpisz na dywanie.- powiedziałam chociaż wiedziałam, że wepcha się do łóżka. Otworzyłam drzwi, a on wszedł pierwszy, po czym ja. Tak, tym się poznaje kutasa od faceta. Wiedział gdzie się skierować, więc po prostu poprowadził mnie do mojego pokoju i owszem, wiem jak bardzo idiotycznie to brzmi. Weszłam za ni mi zamknęłam drzwi na klucz. Mama uwielbia Harry'ego, ale boję się, że mogłaby przeżyć mały szok widząc go w takim stanie. Odwróciłam się w jego stronę i dosłownie wpadłam na niego, bo stał tuż za mną.
-Wyglądasz dziś nieziemsko.- powiedział cicho i założył mi włosy za ucho. Nie mogłam się napatrzeć na jego oczy.. mimo, że były jak we mgle aktualnie to i tak bez trudności mogłam znaleźć tą głęboką zieleń tak różną od zimnego lodu Filipa.
-Jak tam twoja dupodajka?- spytałam równie cicho i to nie tak, ze byłam zazdrosna. Ja miałam Filipa, więc byliśmy kwita.
-Nie przespałem się z nią.. ona sypia z każdym, a ty jesteś na moją wyłączność.. wybór chyba jest prosty?- spytał ironicznie, a ja poczułam się dobrze i źle zarazem. W końcu tak właściwie to traktuje mnie jak gdyby tylko on mógł się bzykać ze wszystkim dookoła.
-A jak tam twój książę?- tak, słyszałam sarkazm.
-Idealny jak zawsze.- powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam, po czym sama nie wiedziałam co się dzieje. Loczek wpił się w moje usta tak szybko i zachłannie jak jeszcze nigdy. Odwzajemniłam to i oderwałam się kiedy brakło mi tchu.
-Nie lubię jak się uśmiechasz myśląc o nim.- powiedział wzruszając ramionami, a ja zrobiłam za pewne brzydki i mało pociągający grymas typu 'WTF?!'
-A co ty do tego masz?- spytałam chcąc odpowiedzi, a on ściągnął bluzkę i nie powiem.. zawiesiłam wzrok na jego torsie. No podobało mi się to, co widzę po prostu.
-Zrób zdjęcie.. wystarczy na dłużej.- parsknął chłopak i zdjął spodnie.
-Ciebie mam do tego. W końcu będzie chciał Cię zaliczyć, a ja nie będę miał cię na wyłączność, a jak na razie kręci mnie fakt, że cię nikt prócz mnie w ten sposób nie dotyka- mruknął rozmarzony znów będąc przy mnie i trzymając w dłoniach koniuszek mojej bluzki.
-Ale masz świadomość, że nie jesteś pieprzonym Grey'em?- spytałam unosząc wysoko jedną brew, a on tylko zachichotał w odpowiedzi i zaczął unosić moją bluzkę. Nie sprzeciwiłam się, bo przecież i tak nic dziś się nie wydarzy. MAM OKRES. Przeciągnął ubranie przez moją głowę w czym mu pomogłam, a później rzucił je gdzieś. I tak jest syf.
-Nie mógłbym krzywdzić tak pięknego ciałka.- powiedział i patrzył wiadomo gdzie przygryzając wargę. Stado motyli w moim brzuchu się niebezpiecznie poruszyła przez jego wzrok. Lubię jak na mnie patrzy.
-A co? Kręci cię to?- spytał odpinając guzik moich spodenek.
-Skąd wiedziałaś, że kabaretki mnie podniecają?- zadawał pytanie za pytaniem i mimo tego, że był dość wstawiony to wcale nie odbiegały od jego normalnego zachowania. Złapałam jego ręce przed tym jak złapał za zamek i odsunęłam je ode mnie.
-Nie, nie kręci. Nie myślałam o tobie, kiedy je zakładałam, a po trzecie to mam okres i idę się przebrać.- powiedziała i biorąc za dużą bluzkę i jakieś spodenki z podłogi (bo przecież nie posprzątałam przed imprezą) zamknęłam się w łazience. Wzięłam głębszy wdech, bo przy nim nie mogłam pokazywać przecież jak bardzo dziwnie moje ciało reaguje na jego bliskość.
-Pomóc ci?- usłyszałam za drzwiami, ale postanowiłam nie odpowiadać. Szybko się przebrałam i otworzyłam zamek, a on szybko wpadł do pomieszczenia.
-Uch.. już się ubrałaś.- powiedział rozczarowany, a ja krótko się zaśmiałam z jego reakcji. Jak dziecko. Spięłam włosy jedną z tych dużych spinek, a później nachyliłam się nad zlewem i zmyłam wszystko co dziś nałożyłam na twarz. Podczas płukania mydła z oczu poczułam jego dłonie na moim tyłku. Debil. Później poczułam coś jeszcze innego, przez co żołądek mi się skurczył. Cholera, wcześniej ci się tak nie działo jakoś. Właściwie to odkąd Harry mnie udobruchał tak na niego reaguję mniej więcej.
-Tak, właśnie na ciebie reaguję, kiedy się wypinasz.- powiedział mi do ucha, a ja jestem pewna, że byłam czerwona jak burak. Czyli dobrze się domyślałam, że to, co intensywnie przyciskał do mojego tyłka nie było niczym innym niż jego krocze. Szybko się wyprostowałam i wzięłam ręczniczek który wisiał na kaloryferze po czym wytarłam w niego twarz.
-Uroczo.- parsknęłam pod nosem i odepchnęłam go, po czym wyszłam z pomieszczenia.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tym razem nieco później
Ale no niestety
Sesja się zbliża, a ja jestem w ciemnej dupie xD
#Maleńka


wtorek, 15 maja 2018

#My_Styles 11

Tak, wiedziałam, że Syles'a zalewa krew, ale nie potrafiłam się powstrzymać, żeby nie spojrzeć na niego. Jego wzrok był przeszywający, ale szybko obrócił koleżankę tak, że teraz jej dupa, niemalże dotykała jego krocza. Owszem, zrobił to specjalnie i wiedziałam o tym. Nachylił się nad blondynką niewiele niższą od niego i wyszeptał jej coś do ucha na co ona zarechotała głośno, ale z wdziękiem i złapała dłonie loczka układając je na biodrach, a sama wplątała swoje długie tipsy w jego loki. Momentalnie odwróciłam się w stronę Filipa, kiedy mój i Harry'ego wzrok się skrzyżował.. oczywiście, że miał na twarzy ten irytujący, cwaniacki uśmieszek. On może, więc ja tym bardziej. Popatrzyłam w jasne niebieskie oczy bruneta,  na prawdę były wyjątkowe.. bo kiedy widziałyście faceta z niemalże czarnymi włosami i oczami jak lód? Ja nigdy. Przygryzł wargę i jego dłonie zjechały nieco niżej tak, że teraz były na mojej pupie. Cały czas szukał jakiejkolwiek oznaki sprzeciwu, ale ich nie było. Na prawdę mi się spodobał. Uśmiechnął się i przyciągnął mnie jeszcze bliżej.
-Chcę cię pocałować.- wyszeptał już prawie w moje usta, ale jeszcze tego nie zrobił. Ze wszystkim czekał na moją zgodę. To na prawdę świetne.. widać, że ma ogromny szacunek do kobiet.
-Zrób to.- odpowiedziałam równie cicho i jak nasze usta scaliły się w jedną całość poczułam jak gdyby cały świat zniknął.. wszystko dookoła, razem z wszystkimi złymi ludźmi i problemami. Pocałunek był leniwy i delikatny. Jak już się odrywał ode mnie jego kciuk gładził mój policzek. Zapomniałam o sytuacji, która przed chwilą się wydarzyła między mną a loczkiem. Teraz myślałam tylko o Filipie.
-Może pojedźmy w nieco cichsze miejsce, co ty na to?- powiedział mi do ucha, a ja skinęłam pokazując, że się zgadzam. Złapał mnie za dłoń i odwróciliśmy się w stronę wyjścia. Styles niemal od razu złapał mój wzrok.. w jego nie było nic. Dosłownie nic, wielka pustka, nawet ogników złośliwości. To dziwne, kiedy jest poważny. Nie patrzył nawet na laskę, która już niemal go gwałciła. Postanowiłam się tym nie przejmować. On przerucha tą z utlenionym mózgiem, a ja spędzę miło czas. Filip jest na prawdę miły.
Gdzie mnie zabierasz?- spytałam, kiedy niebieskooki otwierał mi drzwi.
-Może zjemy coś? Niestety o tej porze to tylko McDonald.- parsknął, a ja się uśmiechnęłam.
-Po imprezach tylko do Maca!- krzyknęłam, kiedy on też już był w środku. Zaśmiał się i wyjechał, a ja w tym czasie włączyłam radio i głośno śpiewała 'IDGAF', tak zdecydowanie alkohol dodaje mi odwagi.
-Mogłaś mi to powiedzieć bardziej subtelnie.- zachichotał Filip, a ja pokręciłam głową, bo właściwie to tak.. śpiewałam o tym, że się nie będę pieprzyła. Chłopak zajechał na parking 'restauracji' dosłownie, kiedy piosenka się skończyła co mnie rozbawiło jeszcze bardziej. Weszłam we wspaniałym humorze do lokalu i stanęłam z brunetem przy jednym z elektronicznych urządzeń do zamawiania żarełka.
-Co chcesz, kochanie?- spytał, a ja spojrzałam na niego próbując nie wybuchnąć śmiechem.
-Ooo, ale uroczo..- powiedziałam na prawdę ledwo się powstrzymując. To nie tak, że to źle brzmiało w jego ustach, tyle, że ja nigdy nie przepadałam za tym akurat słowem.
-Umm.. lody.- dodałam zdecydowana wybierając liona z polewą karmelową.
-Noo dobrze, to ja wezmę wrapa i colę i nugetsy i frytki. Chyba zgłodniałem.-powiedział patrząc na mnie z krzywą miną. Stanęłam przed nim, a raczej między nim a urządzeniem i złapałam koniuszki jego koszulki.
-Co ty..- zaczął, ale nie zdążył skończyć, bo już uniosłam wysoko do góry koszulkę i spotkałam się ze świetnie wyrzeźbionym ciałem. Zakryłam z powrotem to, co przed chwilą widziałam i tym razem spojrzałam na czerwonego jak burak chłopaka.
-Możesz spokojnie jeść.- powiedziałam się szczerząc jak dziecko.
-A ja też tak mogę?- spytał drocząc się ze mną i leciutko ciągnąc za moją bluzkę.
-Może kiedyś, kto wie jakie zaszczyty Cię spotkają.- parsknęłam i poszłam do stolika zostawiając go przy automacie. Nie musiałam długo na niego i lody (głównie lody) czekać, bo ze względu na późną porę nie było kolejek. Dał mi moje zamówienie, a ja pochłonęłam je zdecydowanie za szybko i zbyt mało seksownie. Chłopak tylko chichotał patrząc jak jem, a później oddał mi swojego wrapa, który również zjadłam bez problemu.
-Pewnie myślisz, że jestem obżartuchem.- speszyłam się i poprawiłam lepiej na siedzeniu pamiętając jak bardzo byłam gruba.
-Nie. Uważam, że to dobrze jak dziewczyna je. Nie trzeba się martwić o rozmaite diety no i to po prostu zdrowe.. rozsądne.- powiedział na jednym wydechu czym wywołał u mnie uśmiech. Dawno się tak dobrze nie bawiłam. A z Harrym? Mózgu nie masz kiedy się włączać?! Jeszcze chwilę siedzieliśmy i rozmawialiśmy tak właściwie o tym skąd się tu wzięłam. Oczywiście nie powiedziałam mu o mojej małej przygodzie na policji i to, że znam Styles'a z dawnych piekieł, które mi fundował. Następnie najnormalniej na świecie mnie odwiózł pod sam dom i całując mnie pożegnał się. Muszę to przystopować, bo jeszcze się zakocham. Pomachałam jeszcze brunetowi tym razem upierając się, że poczekam aż odjedzie. Potem weszłam na taras i zaczęłam otwierać drzwi, kiedy zobaczyłam, że ktoś leży na sofie na tarasie.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pewnie zauważyłyście, ze pracuję nocami? XD
Imagin będzie dłuższy niż myślałam, bo po prostu nie umiem tak szybko rozwinąć akcji
jak myślałam, że umiem.. przeliczyłam się xd
Ogólnie to zaczęłam pisać kolejny, który będzie dla mnie dość emocjonalny i ważny
Może go tu opublikuje kto wie c:

#Maleńka

poniedziałek, 14 maja 2018

#My_Styles 10

-Ok.. [T.I.] to będzie domówka, więc ubierzesz... co ubierzesz? Przecież nigdy nie byłaś na domówce idiotko.- mówiłam do siebie pod nosem żałując tego, że byłam taką niewinną cnotką. Niemalże od razu wyjęłam telefon  i wybrałam numer do Jack'a.
-Halo?- odebrał po jednym sygnale. On chyba nie ma życia.
-Co ubrać na domówkę?- spytałam bez tracenia czasu, który się intensywnie kurczył.
-Coś seksownego, ale zakrywającego cycki i dupę. Co za dużo to niezdrowo.- odparł bez głębszego namysłu, a ja klepnęłam się otwartą głową w czoło. Jakiej odpowiedzi się mogłam spodziewać?
-Dobra, coś wymyślę, dzięki Jacky.-mruknęłam w odpowiedzi.
-Kogo będziesz ruchać?- spytał bez ogródek, a ja nie byłam przygotowana na tego typu pytania od niego. Poznaliśmy się przecież dziś.
-Jeszcze się zastanawiam.- parsknęłam i tak na prawdę to pewnie bym miała ogromny dylemat, gdyby nie fakt, że mam okres. Pożegnałam się z blondynem i rozłączyłam. Spojrzałam na pełną szafę i rozpoczęłam swój plan. Wywaliłam WSZYSTKIE ciuchy na środek pokoju. Dobre wrażenie jest tego warte. Zaczęłam przerzucać ubrania na dwie kupki. Z których się zrobiło 3. Rzeczy, których na pewno nie ubiorę tam, rzeczy nad którymi si muszę zastanowić i rzeczy nad którymi muszę się zastanowić poważniej. Spojrzałam na zegarek i miałam jeszcze wtedy dwie godziny, czyli to dość sporo czasu.Na końcu postanowiłam ubrać jasne jeansowe nieco porozdzierane i dość krótkie spodenki. Zwykły czarny dopasowany podkoszulek i za pewne zarzucę na to skórzaną kurtkę w tym samym kolorze. Białe forcy i gotowa. Spojrzałam na siebie w lustrze is twierdziłam, że czegoś brakuje.. no oczywiście! Momentalnie założyłam pod spodenki kabaretki i teraz moja stylówka była już skompletowana. Ok.. teraz trudniejsza sprawa, czyli twarz. Postanowiłam tym razem się pobawić nieco cieniami. Albo wyjdzie, albo zmyję i pójdę w zwykłej maskarze. Zrobiłam smokey eyes i muszę przyznać, że jestem z siebie wyjątkowo dumna. Postanowiłam ich nie poprawiać mimo minimalnej nierówności w intensywności czarnego. Wiem z doświadczenia, że jak je teraz ruszę to zjebie się. Takim oto sposobem miała 5 minut to przyjazdu księcia. Stwierdziłam, że nie muszę brać nic więcej prócz telefonu i kluczy. Jak pomyślałam tak zrobiłam wkładając obie rzeczy do kieszeni. Zeszłam na dół mając nadzieję, że nie spotkam rodzicielki, która uparcie pisała jakiś artykuł, a przynajmniej powinna była to robić teraz. Czysto. Usłyszałam silnik samochodu i niemal wyskoczyłam z domu w stronę auta. Może jednak odrobinkę się boję reakcji mamy na to, że się aż tak diametralnie zmieniłam. Jak tylko brunet mnie zobaczył to wyszedł i otworzył mi drzwi nie odrywając ode mnie wzroku.
-Cześć.- powiedział, kiedy już wchodziłam do środka. Uśmiechnęłam się tylko i wsiadłam. Zadowolony zamknął drzwi i okrążył auto siadając na miejscu kierowcy. Odpalając od nowa auto znów spojrzał na mnie.
-Wyglądasz niesamowicie.- powiedział nadal z uśmiechem od ucha do ucha.
-Ty też niczego sobie.- odparłam będąc dumna z mojego wyczynu, kiedy uświadomiłam sobie, że przecież zapomniałam uczesać włosy. Tak więc przejechałam drogą 'incognito' sprawdzając wygląd moich włosów w szybie.
-Too jest jakaś duża impreza, czy raczej mniejsza?- spytałam i stwierdziłam, że jak będzie tylko z 10 osób to trochę za bardzo się odjebałam.
-Będzie cała szkoła.- powiedział i skręcił w kolejną już pod rząd uliczkę.Tak. Nie miałam pojęcia gdzie jestem. Gdyby był psychopatą konsekwentnie by mógł mnie pokroić i zakopać. Ale osobiście jego postać kojarzy mi się raczej z potulnym aniołkiem. Skręcił jeszcze raz i zobaczyłam ociekający ludźmi sporych rozmiarów dom. Chyba jesteśmy na miejscu - pomyślałam i dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że już chwilę słychać muzykę mimo zasuniętych szyb.
-Mam nadzieję, że lubisz tego typu imprezy?- spytał i popatrzył na mnie wyczekując odpowiedzi, która tak na prawdę mogła być jedna - czyli to, co chciał usłyszeć.
-Jasne, bywają świetne.- powiedziałam próbując przekonać do tego samą siebie. Chłopak wysiadł i otworzył mi drzwi po czym pomógł mi też wysiąść. Od razu skierowaliśmy się do źródła rozpusty i anarchii, czyli do środka posesji. Oczywiście to wszystko wyglądało jak w jednym z wielu amerykańskich filmów, tyle, że bez czerwonych kubeczków.. kubeczki były przeźroczyste i przypuszczam tylko dlatego, ze są najtańsze. Ludzie siedzący na kanapach, ludzie stojący i rozmawiający, ludzie którzy jedzą nawzajem swoje twarze i ci, którzy uprawiają ruchy erotyczne potocznie nazywane tańcem. Oczywiście jest też garstka, która oddaje naturze to, co się nie przyjęło. Ogólnie rzecz biorąc zdecydowanie kocham domówki, bo przecież to takie fajne.
-Napijesz się czegoś?- spytał Filip łapiąc mnie w talii od tyłu i nachylając się nad moim uchem.
-A co polecasz?- spytałam z uśmiechem wywołanym jego jedwabnym głosem i bliskością.
-Alkohol.- zachichotał, a ja do niego dołączyłam- zrobię ci drinka. Idziesz czy czekasz?- spytał, kiedy jak zobaczyłam ludzi przez których prawdopodobnie bym musiała się przeciskać.
-Poczekam u na Ciebie.- mruknęłam odwracając się do niego przodem.
-Tylko nigdzie mi nie uciekaj.- powiedział i ruszył torując sobie drogę, jak się domyślam, do kuchni. Rozejrzałam się wokół i zbliżyłam do ściany nie chcąc torować ruchu pijanym ludziom.
-[T.I.]?- usłyszałam znajomy głos i spojrzałam w tamtą stronę. No tak! Przecież zawsze musi wszystko zjebać!
-Co tu robisz?- spytałam kompletnie załamana patrząc na jego mocno przekrwione oczy. Nie dość, że tu jest, to jeszcze mocno zajarał.
-Jak to co?- spytał jak gdyby to było oczywiste, ale.. no dobra jest oczywiste. Nim zdążyłam jakkolwiek zareagować jego twarz była milimetry od mojej, a ciężar jego ciała przygniatał mnie bardziej do ściany. To ta głośna muzyka mnie ogłupia.
-Ale bym się z tobą teraz pieprzył.. wiesz, te kabaretki strasznie mnie nakręcają.- wymruczał do mojego ucha, a mój oddech znacznie przyspieszył kiedy jego dłoń dotknęła mojego uda.
-Jestem tu z Filipem.- powiedziałam na jednym wydechu i odepchnęłam go co było nie lada wyczynem mimo, że nie był do końca stabilny. Był zdecydowanie zdziwiony, ale widziałam jak jego wyraz twarzy się zmienia w raczej chamski.
-A wie o naszym układzie?- spytał z cwanym uśmieszkiem. Ten kutas serio to powiedział?
-Nikt o nim nie wie i tak ma zostać, jasne?- spytałam pewnie, chociaż w środku była we mnie nutka obawy.
-Aj aj, kapitanie!- krzyknął zabawnie oddając mi coś co jak mniemam miało być salutem na moją cześć, tyle, że nie koniecznie mu to wyszło. Przewróciłam oczami i wszczęłam poszukiwania Filipa. Kiedy już dotarłam do kuchni zauważyłam go stojącego i rozmawiającego z jakimiś chłopakami, który byli chyba w podobnym wieku do nas. Podeszłam pewnie.
-Myślałam, że gdzieś zniknąłeś.- powiedziałam, kiedy już mnie zauważył.
-Bałaś się, że ci ucieknie?- spytał któryś z jego znajomych, a ja go zjechałam wzrokiem z góry na dół.
-Raczej bardziej się obawiałam o drink'a, który mi obiecał.- powiedziałam żartując i spoglądając od razu na bruneta, żeby go w jakiś sposób nie zdenerwować, ale on tylko zachichotał.
-Proszę, księżniczko.- powiedział i pocałował mnie w policzek Aha, czyli bawimy się w szpan przy kolegach.. dojrzale.
-To są znajomi rok starsi, studiują w Brown. Liam, Zayn i Dylan.- powiedział po czym przestawił też mnie jako przyjaciółkę. Kiedy tak awansowałam? Znam go niecały tydzień. Z resztą, kogo to obchodzi? Wypiłam w bardzo szybkim tempie pierwszego drink'a gadając o pierdołach z nimi i poprosiłam Filipa o kolejnego.
-Skąd pomysł na tak oryginalny kolor włosów?- spytał Zayn przysuwając się bliżej przez 'głośną muzykę', żebym 'lepiej go słyszała'.
-Statystyki mówią, że większość psychopatek miało choć raz w swoim wyglądzie coś wyróżniającego.. postanowiłam nie walczyć z nauką.- wzruszyłam ramionami, a on zaczął się śmiać, na co uniosłam brwi do góry pokazując moją dezaprobatę.
-Proszę bardzo.- usłyszałam, po czym przede mną pojawiła się dłoń z drinkiem. W nawet szybszym tempie niż wcześniej wypiłam go, żeby skrócić czas przebywania przy tych troglodytach, którzy określają swoją pozycję społeczną tylko i wyłącznie przynależeniem do społeczności studentów.. właściwie jakoś intensywnie mi to nie imponuje.
-Zatańczymy?- spytałam ciskając kubek na szafkę.. i tak jest bałagan.
-Jeśli tylko chcesz.- odparł Filip i podoba mi się to, że nie woli zostać z 'kolegami'. Złapałam jego dłoń i pognałam do salonu, gdzie rozgrywała się główna impreza i można było w miarę swobodnie (obijając się o innych) tańczyć.  Tylko dotarliśmy i poczułam silne dłonie na mojej talii, a później obróciłam się w stronę księcia. Splotłam dłonie za jego karkiem i zaczęłam się ruszać w wyznaczonym przez muzykę rytmie, a on starał się nadążyć. Niewiele czasu minęło, kiedy ktoś w nas uderzył. Od razu spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam loczka z jakąś tlenioną blondyną. No dobra. Ładna była suka.
-O! [T.I.]! Nie spodziewałem się tutaj ciebie! Poznaj moją bliską przyjaciółkę, Alicję.- powiedział intensywnie ignorując mojego partnera w tańcu. Skinęłam tylko głową i postanowiłam równie intensywnie ignorować tego półmózgowca. Chcąc nie chcąc od czasu do czasu widziałam jak taniec Styles'a z dziewczyną staje się bardziej erotycznym przedstawieniem niż po prostu tańcem. Widziałam też jego prowokujący wzrok.
-Twój kolega tańczy jak prawiczek.. wolisz niedoświadczonych? -spytał z kpiną na tyle cicho, żebym ja usłyszała, ale to, czy Filip słyszał nie wiem. Mam nadzieję, że nie. Postanowiłam pokazać to, że on po prostu nie chce się narzucać. Zbliżyłam swoje ciało bliżej jego tak, ze teraz się ocierały do siebie. Tak, niemal od razu zareagował i się uśmiechnął.
-Też wolę być bliżej ciebie.- powiedział blisko mojego ucha, a ja uśmiechnęłam się, kiedy jego dłonie zsunęły się na moje biodra poruszając się wraz z nimi. Tak, wiedziałam, że Styles'a zalewa krew.




sobota, 12 maja 2018

#My_Styles 9

-A to za co?- spytał uśmiechnięty od ucha do ucha. 
-Za podpaski- zachichotałam i wzięłam od niego kawę- chodź, bo się spóźnimy, supermanie.- parsknęłam wsiadając do auta.  
 Do szkoły dotarliśmy bez większych komplikacji co mnie niezmiernie ucieszyło. Nawet zdążyłam na pierwszą lekcję i się nie spóźniłam. Z matematyki nie było żadnego testu, a Styles wszystko zmyślił na potrzebę sytuacji. Ja tam się ucieszyłam, bo przecież nic nie ogarnęłam na dziś. Jedna rzez mnie minimalnie niepokoiła, a mianowicie to, że nigdzie nie widziałam Filipa. Ani na korytarzu, ani na biologii na którą też chodziliśmy razem. Wczoraj się świetnie czuł. Za pewnie przesadzam, ale tak właściwie to jechałam do tego więzienia z myślą, że może się zobaczymy. Trudno. To, że nie miałam z kim siedzieć, bo Harry też gdzieś zniknął przesądziło o tym, że poznałam Jakson'a. Jest wysoki, seksowny i jest gejem. Inaczej - idealny przyjaciel kobiety. To może trochę dziwne i prawie jak w jakimś filmie, ale od razu się dogadaliśmy bez tych wszystkich zbędnych pierdół w nowych znajomościach. Wiedziałam, że to mój człowiek. Wykluczony ze społeczeństwa tak jak ja. Właśnie wychodziłam z blondynem ze szkoły, kiedy loczek zataranował mi drogę. Oboje spojrzeliśmy na niego zdziwieni, tyle, że Jack niemalże się ślinił. Ok, może nasza znajomość będzie nieco dziwna.
-Czego?- spojrzałam na niego spod uniesiony brwi.
-Wracasz ze mną.- mruknął pod nosem w ogóle nie zwracając uwagi na chłopaka i łapiąc mnie za rękę pociągnął w swoją stronę.
-Do jutraa!- krzyknęłam do przyjaciela i pomachałam do niego wolną rękę w akcie desperacji,  a on tylko uniósł brew w sposób w jaki robią to TYLKO geje. Nie zadając zbędnych pytań wsiadłam do auta i jak już wyjechał loczek z parkingu spojrzałam na niego.
-Gdzie mnie uprowadzasz?- spytałam z nutką żartu w głosie.
-Do mnie. Mam wolny dom.- powiedział szczerząc się jak dzieciak do lizaka.
-A wiesz co ja mam?- spytałam kładąc rękę blisko jego krocza, przez co mocniej złapał kierownicę.
-Okres.- szepnęłam mu prosto do ucha.
-Kurwa.- warknął pod nosem i zawrócił uliczkę dalej. No przecież.
-Pokrzyżowałam ci plany? Ojej.- powiedziałam zirytowana jego poczynaniem. Nie no, nie mam czym.. przecież to seks i tyle, ale myślałam, że nie będzie tak perfidny.
-Spoko, znajdę inną chętną.- uśmiechnął się do mnie wcale nie czując ironii. Serio myśli, że przejmuję się jego kutasem?! Czekałam aż dojedziemy do mojego domu w drodze rozmyślając o tym czy zadzwonić do Filipa... czy wyjdę na desperatkę? Loczek zaparkował na podjeździe i czekał aż wysiądę. Nie musiał długo, bo od razu otworzyłam drzwi.
-Jak cię proszę uważaj, żebyś się czymś nie zaraził, bo będzie koniec naszej znajomości, wenerze.-powiedział sztucznie się uśmiechając i wysiadłam trzaskając drzwiami. Popatrzył na mnie zdziwiony, ale ja tylko weszłam do domu. Nie witając się z rodzicielką, która pewnie była u siebie w biurze od razu poszłam na górę. Piątek, piąteczek, piątunio. Rzuciłam się na łóżko, ale niemal sekundę potem usłyszałam wibracje (tak da się) w plecaku i szybko wyjęłam telefon. I KTO TU JEST ZDESPEROWANY?!
-Cześć, Filip.- odebrałam będąc dumna z tego, że nie byłam pierwsza.
-Hej, księżniczko. Mogę cię porwać dziś na imprezę?- usłyszałam po drugiej stronie i uśmiechnęłam się pod nosem.
-Możesz.- odpowiedziałam ciesząc się, że się gdzieś wyrwę.
-To będę o 20 po ciebie. Idziemy na domówkę do znajomego, poznasz więcej ludzi i w ogóle.- powiedział na luzie.
-Ok, do zobaczenia.- zakończyłam szybko rozmowę i od razu pobiegłam na dół do gabinetu.
-Mamo, wychodzę dziś!- krzyczałam już z salonu i niemal na nią wpadłam.
-Co? Jak? Gdzie?- spytała zdziwiona, bo tak właściwie to wcześniej byłam grzeczna. Na prawdę.. przed zerwaniem z tamtym kurwikiem byłam święta.
-Harry mnie zaprosił do kolegi. O 20 będzie po mnie znajomy, wiesz, ma po drodze.- wzruszyłam ramionami. Tak, ona wie, że i jak mi zabroni to i tak w końcu pojadę, więc po prostu jej mówię prawdę. No, prawie. No ok, troszke zmodyfikowałam prawdę, ale to nic wielkiego.
-Lubicie się z Harrym.- stwierdziła fakt, a ja nie miałam zamiaru informować jak bardzo się lubimy.
-No dobrze. Weź klucze.- powiedziała jeszcze i ucałowała mnie w czoło po czym ponownie znikła za drewnianą powłoką, a ja poszłam wziąć prysznic. Miałam sporo czasu, ale wolałam ogarnąć się wcześniej, bo znając życie i tak będę spóźniona. Kiedy już byłam po kąpieli postanowiłam w końcu coś zjeść, w końcu ile można wytrzymać bez obiadu? Skierowałam się natychmiastowo do kuchni i nie majac złudzeń, że będzie coś ugotowane od razu wzięłam mrożoną pizzę i wsadziłam do piekarnika. Jak byłam szczęśliwa i najedzona.. wróć. Szczęśliwa, bo najedzona stwierdziłam, że może czas najwyższy zacząć szukać czegoś sensownego do ubrania.

piątek, 11 maja 2018

#My_Styles 8

Najgorsza randka ever? Nieee.. wybijcie sobie to z głowy. To była totalna masakra. A czemu? Bo Styles to spieprzył. Mój anioł i Bóg seksu po prosu stwierdził, że nie będzie się pakował między mnie a Harry'ego, skoro jesteśmy ze sobą tak blisko. Ogarniacie?! Przecież ja mu obetnę jaja.. albo nie. Kutasa. Siedzę na siedzeniu pasażera i patrzę jak Filip tankuje samochód, a aktualnie to wchodzi na stację i będzie płacił. Postanowiłam wykorzystać tą chwilę na ogarnięcie się. Spojrzałam na lusterko i poprawiłam włosy. Koniec nieśmiałej [T.I.]. W końcu jak często interesuje się mną TAKI facet? Nigdy. Spoko, pewnie palnę jakąś głupotę i na tym się skończy, ale wina będzie Styles'a w dalszym ciągu.
-Przepraszam za Harry'ego.- usłyszałam z boku i OKEJ nie spodziewałam się tego, więc po prostu milczałam patrząc na niego jak na ostatniego idiotę. Zapiął pasy i odpalił.
-Chciałaś się ze mną spotkać, a ja zachowałem się jak idiota i zacząłem odwalać te bzdety z nie wtrącaniem się. Nie powinienem. Skoro uważasz, że nic między wami nie ma, to powinienem odpuścić i ci uwierzyć,a nie się domyślać.- zachichotał nerwowo. Jak on może być tak idealny? Nic nie mówiłam karcąc się w duchu za to, że okłamałam go w sposób perfidny, a i tak on wyszedł na winnego. Czułam, że spogląda na mnie co chwilę do samego kresu naszej podróży, czyli aż do mojego domu.
-Zjebałem sprawę?- spytał jak już zaparkował i nerwowo poprawił włosy wychodząc. Miałam zrobić to samo kiedy przede mną się otworzyły drzwi. Uśmiechnęłam się do bruneta i łapiąc jego rękę wysiadłam. Nie puszczając jej zaprowadził mnie pod samiuteńkie drzwi, co było na prawdę urocze.
-Za dużo myślisz.- powiedziałam, kiedy już stałam naprzeciwko niego.
-To znaczy?- zmarszczył brwi przez co wyglądał jak dzieciak, tyle, że w seksownej wersji. Nie. Nie jestem pedofilem. Zrobiłam krok do przodu i dałam mu buziaka w policzek.
-To znaczy, że nie zjebałeś.- parsknęłam, a on wyszczerzył się i nie odrywał ode mnie wzroku.
-Powtórzymy to kiedyś?- spytał już pewnie, a ja tylko skinęłam głową.
-No to dobranoc.- powiedziałam znajdując klucze w torebce.
-Do zobaczenia, księżniczko.- odparł i wrócił pod samochód. Patrzył na mnie z tej odległości dopóki nie weszłam do środka. Wtedy wsiadł i odjechał. Może jednak nie zabiję loczka. Może jeszcze chwilę pożyje, niech zna moją łaskę. Tamtego wieczoru jak tylko się położyłam to od razu zasnęłam. Pewnie nie będzie dziwne jak powiem, że miałam cudowny sen z księciem w czerwonym mustangu.
Ale wszystko co dobre się kończy, tak więc zostałam obudzona przez budzik, który tak właściwie nie pamiętam, żebym nastawiała. No ale czasem pomyłki są dobre. Spojrzałam na godzinę na wyświetlaczu i stwierdziłam, że pora wstać.. w końcu muszę jeszcze wziąć prysznic, bo wczoraj mi się nie chciało.Życie. Zwlekłam się (dosłownie) z łóżka a następnie podniosłam z podłogi. Zdecydowanie tak jest łatwiej, szybciej się budzę. Tym razem szybki prysznic, a nie godzinna kąpiel. Jak już stanęłam przed szafą z ociekającymi wodą włosami miałam 20 minut, czyli całkiem normalnie. Wzięłam białe dopasowane jeansy z dziurami i kremowy z wykończeniem koronkowym. Białe conversy, które właściwie już nie były do końca białe, ale HALO przecież nie będę ich prała.
-Kochanie, Harry czeka na ciebie!- usłyszałam krzyk z dołu. Tak, moja mama pracuje w domu.
-Niech czeka dalej!- odkrzyknęłam niezbyt miło, ale nie byłam gotowa. Wyjęłam suszarkę i mniej więcej (bardziej mniej) podsuszyłam włosy. Maskara i gotowa. Na nic więcej nie mam czasu, bo ta spierdolina umysłowa zaczęła wygrywać melodie na klaksonie. Przecież jeszcze jest czas, o chuj mu chodzi? W locie wzięłam jeansową kurtkę i plecaczek i wyszłam BEZ KAWY.  A to wszystko przez niego. To nie tak, że jestem uzależniona od kawy... no dobra, tak jest, ALE nie przekraczam (staram się nie przekraczać) trzech dziennie, a to spory postęp. Wyszłam na pełnym wkurwiu i wpadłam do tego cholernego samochodu.
-Czy ty kurwa masz jakieś niedojebanie?!- krzyknęłam i zobaczyłam jak zdziwiony patrzy na mnie.
-Masz rację, nie odpowiadaj.. to było pytanie retoryczne.- burknęłam pod nosem, a on pokręcił głową z głupim cwaniackim uśmiechem na ustach.  Czy wy też macie takie zapędy kryminalistyczne, że siedzicie i macie ochotę komuś coś zrobić? Wiecie taką ochotę, że ciężko wam się powstrzymać.. ja mam zawsze, kiedy go widzę.
-Wstałaś lewą nogą czy masz okres?- spytał kąśliwie, a ja przewróciłam oczami.
-Poważnie? Jak mnie wkurwisz to znaczy, że mam okres? Brawo.- odpowiedziałam nie mając ochoty dłużej na niego patrzeć.
-Wstąpimy na śniadanie do starbucksa, co ty na to?- spytał próbując chyba być miły.
-Chcę kawę.- mruknęłam pod nosem, a on nie powiedział już nic, tylko prowadził w milczeniu, a mi to wcale nie przeszkadzało. Zajechał do kawiarni, która była najbliżej naszej szkoły i wyszedł. Wyszłam też wiedząc, że nie mam na co czekać, bo gentelmanem to on nie jest.
-Weź mi mrożoną caramel macchiato, ja idę do łazienki.- rzuciłam w jego stronę, kiedy już byliśmy w środku. Tak, musiałam siku, bo rano nie zdążyłam. Weszłam do kabiny ściągnęłam spodnie i... dostałam okresu. Otworzyłam plecak wiedząc, że zawsze mam tam podpaski, bo przecież nigdy nie wiadomo kiedy się przydadzą.Przeszukałam jedną, drugą trzecią kieszonkę i nic. Oczywiście. Zostały w torebce. Fuck. Stałam tak nie widząc co zrobić. Harry. Wiem, że to jest krępujące, ale nie bardzo miałam wyjście. Wyjęłam telefon i znalazłam numer. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i już dzwoniłam.
*Oczami Harry'ego*

-Co mam kupić?!- uniosłem nieco głos stojąc w kolejce przez co wszyscy na mnie spojrzeli potępiającym wzrokiem. Wyszedłem ze starbucks'a nadal rozmawiając. Ona mi każe kupić podpaski. Nigdy nie robiłem niczego bardziej żenującego w moim życiu.
-Oj no nie przesadzaj.. gumki kupujesz na lajcie!- zdenerwowała się niebieskowłosa.
-Bo jestem facetem.- warknąłem do telefonu i się rozłączyłem. Wpadłem do pierwszego sklepu jaki widziałem. Znalazłem odpowiednią alejkę i już stałem przed podpaskami, tamponami i innymi tego typu pierdołami. Skąd miałem wiedzieć które wziąć? Zacznijmy od zielonych. Wziąłem jedne zielone, fioletowe i niebieskie. No i dwie różne paczuszki z firmy always..reklamują je, więc muszą być dobre. Na zakończenie wziąłem dwie paczki tamponów różnej firmy. Zabiję ją. Tak oto stałem ja - MĘŻCZYZNA - z rękami wypełnionymi podpaskami i tamponami. Oczywiści, że kasjerka była młoda i pociągająca. Jakby inaczej. Przewróciłem oczami już wiedząc jak bardzo żałośnie wyglądam. Moja kolej. Wzrok kasjerki zjechał mnie z góry na dół. 
-Dla siostry.- mruknąłem pod nosem podchodząc sceptycznie do tego. 
-Podziwiam. Mój brat nigdy by tego nie zrobił dla mnie.- uśmiechnęła się pogodnie.. no jasne, przecież to świetny patent idioto.
-Ja dla swojej chyba by wszystko zrobił.. z resztą i tak współczuję kobietom okresu, a to jedyne co mogę dla niej zrobić, wiec to robię.- powiedziałem i wiedziałem, że wyjdę zadowolony z numerem kasjerki i jak pomyślałem tak było. Może jakoś wybaczę tej ofierze kupno podpasek. Najszybciej jak umiałem dostałem się do damskiej toalety.
-Ofiaro, gdzie jesteś?- spytałem z nutką ironii w głosie. Nie krępowałem się, bo i tak czasem bywałem w damskich łazienkach.. nic nowego.
-Tu!- usłyszałem krzyk i zobaczyłem dłoń wystającej nad jedną z kabin. Przerzuciłem jej towar.
-Kupię nam kawy, bo śniadanie nie zdążymy zjeść.- powiedziałem zadowolony z siebie wychodząc.
*Twoimi oczami*
 Założyłam podpaskę i na szczęście nie poplamiłam sobie niczego. To urocze, że kupił ich tak wiele, aczkolwiek mi wystarczyłaby tylko jedna. Wyszłam z łazienki i się rozglądnęłam za nim. Ani śladu loczka. Wyszłam więc i na szczęście stał przy samochodzie z dwoma kawami. Podeszłam do niego i zamiast wziąć od niego kawę wpiłam się mocno w jego usta. Nie czekałam długo na odpowiedź z jego strony, mimo, że go zaskoczyłam. Obie ręce miał zajęte, ale i tak objął mnie ramionami.
-A to za co?- spytał uśmiechnięty od ucha do ucha. 
-Za podpaski- zachichotałam i wzięłam od niego kawę- chodź, bo się spóźnimy, supermanie.- parsknęłam wsiadając do auta.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trochę późno, ALE zrobię maraton.
Będzie polegał na tym, ze codziennie do niedzieli (włącznie)
będę wstawiał przynajmniej jedną część i myślę, że po niedzieli zacznę nowy imagin,
bo chyba wiem jak skończę ten.
Mam nadzieję, że jeszcze tu jesteście i się gniewacie ♥

Wasza Maleńka ♥