One Direction i My.. - imaginy

wtorek, 28 kwietnia 2015

Niall~PSYCHO cz.4

                                               Niall~PSYCHO cz.4
Doznałam szoku gdy weszliśmy do jego pokoju...Chłopak posadził mnie na łóżku, i podszedł do szafeczki nocnej.Usiadłam na jego łóżku i obserwowałam go uważnie. Chłopak wyciągnął apteczkę, i uklęknął między moimi nogami . Chwycił moją dłoń w soją i zaczął oglądać ranę po zderzeniu z lustrem i tą po cięciu. Wytarł krew i zaczął dezynfekować rany, później zabandażował mi rękę
-Wyglądam jak kaleka-mruknęłam krzywiąc się. Chłopak cicho zachichotał.
-Nie prawda-powiedział
-Okay. niech ci będzie, dzięki za....za wszystko, ja już pójdę, jeszcze raz dzięki-zmierzałam już do drzwi gdy chłopak zagrodził mi przejście.
-O nie, nie, nie-zacmokał
-No ale ja muszę przecież spać!-powiedziałam nie mając siły na krzyk
-W takim razie będziesz spać tu księżniczko-powiedział z zadziornym uśmieszkiem
-Po pierwsze nie mów do mnie księżniczko-powiedziałam
-Bo?-zapytał figlarnie
-Bo z dziwki księżniczki nie zrobisz-powiedziałam obojętnie na co chłopaka tak jakby zszokowało?
-Nie jesteś dziwką-powiedział podchodząc do mnie
-Może i nie do końca, ale za to jestem, wredną suką, idiotką, i debilką....-nie dane mi było dokończyć bo chłopak położył dłoń na moich ustach
-Zaraz dam ci jakąś moją koszulkę i do łóżka księżniczko-powiedział z uśmiechem
-A co na to twoich znajomi z pracy?-zapytałam zszokowana jego postawą
-Nic, oni wiedzą że jestem rozsądny i że mam wszystko pod kontrolą...no prawie wszystko-powiedział rzucając we mnie koszulką.
-Odwróć się-chłopak wykonał moje polecenie. Ściągnęłam moje szorty wraz z rajstopami. I gdy uniosłam głowę zobaczyłam że Niall stoi na wprost lustra. Położyłam dłoń na moich udach, i chyba mi się udało bo chłopak nie zareagował, ale na wszelki wypadek odwróciłam się do niego tyłem .Szybko wciągnęłam na siebie jego koszulkę i powiedziałam mu że jestem gotowa.Położyliśmy się do łóżka, ale każdy na innej połowie
-Wiesz co Niall?-zaczęłam na co on na mnie spojrzał-fajne masz lustro-powiedziałam na co on parsknął śmiechem.-Myślałeś że nie zauważyłam?-powiedziałam rozbawiona
-A ty myślałaś że je nie zauważyłem?-Spojrzałam na niego zdezorientowana, ale po chwili lekki rumieniec wpłynął na moje poliki. Chłopak szukał na mojej twarzy czegoś typu potwierdzenia że to co widział nie było tylko jego wymysłem, ale niczego takiego nie dostał.
Dzięki bogu że jest ciemno!
-Nie wiem o co ci chodzi.-powiedziałam i odwróciłam się do niego plecami, po jakiś 30 minutach gdy już, jedną stopą byłam w krainie Morfeusza  poczułam że Niall przytula się do mnie na "łyżeczki" a jego prawa ręka wędruje na moje udo pod koszulkę. Poczułam jak dokładnie bada moje blizny. Każdą po kolei, i to z takim uczuciem...
-Wiedziałem że się nie myliłem-szepnął całując moje ramie.
NIALL stop! dzieje się coś co nie powinno!-krzyczała moja podświadomość. Próbowałam udawać że śpię, ale nie jestem pewna jak mi to wyszło, bo Niall nie odsunął się ode mnie  W mojej głowie myśli pędził z prędkością świetlną. Po jakieś godzinie doszłam do wniosku że:
Niech ten dzień pójdzie w zapomnienie
Gdy byłam pewna że Niall już śpi powoli chwyciłam jego dłoń w nadgarstku i podstawiając pod siebie poduszkę położyłam ją na nią. Usiadłam na skraju łóżka i zaczęłam dokładnie rozglądać się po pokoju. Zauważyłam całkiem spore okno z równie sporym parapetem. Bez dłuższego zastanowienia ruszyłam na palcach w stronę mojego celu. Usiadłam na okno i spojrzałam na widok za szybą....
Dlaczego on to zrobił? Dlaczego się ze mną nie pożegnał? Dlaczego?!
Siedziałam na parapecie z podciągniętymi nogami, złożonymi na nich rękach, i brodą skrytą w ramionach. Wspominałam. Wspominałam mojego brata i chwile razem z nim spędzone. On był jedną osobą z niewielu które kochałam, które zawsze przy mnie były. Pamiętam jak razem graliśmy w chowanego, jak biegaliśmy po całym ogródku, to on mnie wyciągał z kłopotów, to on był przy mnie gdy wszyscy się odwrócili, to ON! Łzy leciały mi po policzku gdy rozpamiętywałam chwile z nim spędzone. Przecież....on nie może. Wpatrywałam się w księżyc, i nie mogłam odpędzić myśli z nim związanych...Jebana kurwa mać! gdzie na tym świecie jest sprawiedliwość?! mimo że brał dragi był cholernie dobrym człowiekiem! brał, ale to jedyna jego wada! a powiedźcie mi kto ich nie ma?!
Boże jesteś tam jeszcze?!
Bo mi się wydaje że już chyba nie...
-(T.I)?-usłyszałam cichy głos Nilla. Zignorowałam go. Chłopak powtórzył moje imię, co ponownie zignorowałam. Po prostu nie miałam siły.Chłopak wstał z łóżka i podszedł do mnie.
-Idź spać-westchnęłam. Chłopak stał uparcie obok mnie
-To choć ze mną-szepnął, obejmując mnie od tyłu.
-Nie mogę zasnąć-powiedziałam zrezygnowana- masz może laptopa z internetem albo cokolwiek?-sapnęłam przegrana
-Mam laptopa z internetem....-spojrzałam na niego prosząco- Okay, ale nie na długo bo jest już późno
-Jasne, dzięki-miałam ochotę rzucić się na niego i go przytulić ale wycofałam się. Blondyn podszedł do szafki z której wyciągnął ów sprzęt. Podszedł z nim do łóżka i polecił żebym również tam podeszła, co uczyniłam.
-Ale wież że ja chcę oglądać serial i to ci będzie przeszkadzało w spaniu?- zmarszczyłam brwi
-A kto powiedział że będę spać, muszę pilnować co robisz na moim laptopie-chłopak puścił mi oczko. Włączyłam sobie pierwszy odcinek trzeciego sezonu pamiętników wampirów i z zaciekawieniem zaczęłam oglądać.
-O co w tym chodzi?-zapytał Niall gdy serial się skończył. Podekscytowana zaczęłam mu tłumaczyć cały wątek i każdy szczegół.
Nawet nie wiem kiedy ale wybiła trzecia nad ranem.
-Czas spać księżniczko-powiedział Niall odnosząc laptopa.
-Normalnie kiedyś ci pieprznę!-syknęłam pod nosem
-Nie zrobiłabyś tego skarbie-uśmiechnął się łobuzersko
-Masz szczęście że chce mi się spać-powiedziałam chowając głowę w poduszkę.
Cóż...co to był za dzień
....
                             Znalezione obrazy dla zapytania niall horan 2015
_____________________________________________________________
FOOD
c'mon c'mon everybady!
Sorrka za taką przerwę ale mam nadzieję że mi wybaczycie :* nie zanudzam więc:
Bye kochani <3                         minimum 7 komentarzy=next

Harreh Styles ~ część 7

- Nie chcę, żebyś miała jeszcze rozwalony nos. Czemu nie poczekałaś? Z kulami byłoby ci łatwiej.- powiedział zamykając dom.
- Wiem.. Po co miałam czekać, skoro tak było szybciej?- jakimś cudem usiadłam na fotelu pasażera. Mój ojciec zajął miejsce za kierownicą i ruszyliśmy. W szpitalu znalazłam się kilka minutek później. Mam nadzieję, że nie skończy się jak ostatnio.. 
- Dzień dobry.. Proszę dać mi potrzebne papiery, moja córka potrzebuje pomocy.- mój tata jak zawsze opanowany mówił szybko i dorzeczy.
- No dobrze, w takim razie tutaj są potrzebne dokumenty. Pan jest ojcem, tak?
- Tak, tak proszę szybciej.- poganiał wysoką brunetkę. Podała mu plik papierów, które błyskawicznie wypełnił. Następnie jakiś pielęgniarz podszedł do mnie z wózkiem, na którym usiadłam i pojechaliśmy na dobrze mi już znaną urazówkę. 
- Witam ponownie (T.i.).- pokręcił głową mój lekarz.
- Dzień dobry.- uśmiechnęłam się.
- Co tym razem zrobiłaś?
- Nie wiem.. Wywróciłam się w lesie, podczas spaceru i strasznie zaczęło mnie boleć to moje kolano. 
- Nie nadwyrężałaś go potem?- widać było, że jest maksymalnie skupiony na swojej pracy.
- To znaczy.. Tak właściwie to..- kręciłam i kręciłam, ale w końcu powiedziałam prawdę.- No biegałam trochę...
- Dziecko, dziecko..- pokręcił głową znowu doktor.- Operacja raczej nie będzie potrzebna, ale i tak muszę cię zbadać.
- Prześwietlenie, a potem maści i tabletki?- zapytałam zdegustowana. Zazwyczaj działo się to samo.
- Nie wiem, czy tym razem to wystarczy.- odparł doktor i wyjechaliśmy na rentgen, a potem jakieś inne badania, których nazw po prostu nie zapamiętałam. Jeździliśmy w tę i z powrotem, a właściwie ja jeździłam, bo mój tata po kilku rundkach był już zmęczony.
- Czy to już koniec badań?- zapytałam po 2, może nawet 3 godzinach.
- Tak. Jeszcze tylko muszę otrzymać wyniki z tego ostatniego.- uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam.
- Panie doktorze..?- weszła pielęgniarka i wręczyła mu teczkę.
- Dziękuję Madeline. Spójrzmy co my tu mamy.- zaczął przeglądać wszystkie kartki. Po kilku minutach westchnął.- Masz szczęście, (T.i.). Naprawdę wielka z ciebie szczęściara.
- Nawet nie chcę wiedzieć co mi jest albo czego mi nie ma. Proszę tylko powiedzieć, co mam robić i na co uważać.- byłam naprawdę zmęczona, a będę musiała jeszcze iść do szkoły lub uzupełnić lekcje.
- Dzisiaj nie ruszasz się z domu, najlepiej z pokoju, a właściwie z kanapy, czy łóżka. Zimne okłady, maść chłodząca, znowu zimne okłady, a po za tym, jak już przyjdziesz i się ogarniesz, czy co tam robisz po przyjściu, musisz wziąć te tabletki..- nabazgrał na kartce.-..i wziąć ten zastrzyk. Wstrzykujesz go sobie w tym miejscu.- pokazał mi i również wypisał mi nazwę.
- I to wszystko?
- No cóż.. przez jakieś.. 3-4 dni najlepiej się nie poruszaj, w sensie na jakieś dłuższe spacery niż pokój-kuchnia-salon-łazienka odpadają.
- A co ze szkołą? Proszę pana, ja nie nadrobię!
- Dzisiaj ani jutro nie ma mowy o wyjściu. Za dwa dni ewentualnie, ale i tak na własną odpowiedzialność. A co do tabletek i okładów oraz tych zastrzyków, to przez 4 dni je bierzesz. Tabletki rano i wieczorem, zastrzyki raz dziennie, co 24 godziny, a maść jak już wspomniałem, przy zmienianiu okładów, nakładasz nową warstwę. To chyba wszystko, gdybyś nie ogarnęła, niech twój tata zadzwoni.
- Dobrze, dziękuję panu bardzo.- uścisnęłam mu rękę, mój ojciec zrobił to samo. Wziął receptę, czy coś tam i wyszliśmy. Nie jechałam już na wózku, przez co było mi trochę ciężko, ale dałam radę. Po drodze zajechaliśmy do apteki, gdzie tata kupił wszystko, co wypisał lekarz. Następnie pojechaliśmy prosto do domu. Tam ułożyłam się wygodnie w salonie. Tatuś był na tyle kochany, że przyniósł mi jedzenie, picie, laptopa, telefon, słuchawki, ładowarkę, słodycze, potrzebne leki i jeszcze kilka innych rzeczy, w tym pilota do telewizora.
- Masz raczej wszystko.. Jakby co dzwoń do sąsiadki z naprzeciwka. Jeśli to będzie coś poważnego, to do mnie lub Nialla. Możesz potem zaprosić kogoś, żebyś nie była sama. Wrócę wieczorem, może troszkę później. Postaram się jak najszybciej.- ucałował moje czoło i złapał teczkę.
- Pa tato.
- Pa dziewuszko.- pomachałam mu, a on wyszedł. Ułożyłam się wygodnie i zaczęłam przeglądać różne portale społecznościowe. Słuchałam muzyki, relaksowałam się na tyle, na ile mogłam.. Aż tu nagle głośny dźwięk przychodzącego sms-a. Lekko się przestraszyłam, ale otworzyłam wiadomość.
Niall: Nie ładnie tak wagarować xx.
(T.i.): Kolano wagaruje. Ja wciąż jestem w szkole. x.
Niall: Co znowu zrobiłaś? To przez Harry'ego? <zła emoji> xx.
(T.i.): Niee.. Zresztą, nawet nie wiem co mi jest, bo nie chciało mi się już słuchać doktorka. Przez dwa dni zero szkoły! :D x.
Niall: Haha.. Nie ciesz się tak, bo mamy teraz jakieś tam przesłuchania, czy coś, więc i tak nie mamy lekcji. xx.
(T.i.): No nawet lepiej.. Nie będę musiała nadrabiać x.
Niall: Wpadnę do ciebie za 20 minut.
(T.i.): Nikt nie sprawdza obecności?
Niall: Są tak zajęci, że po prostu wychodzę z sali, a nie widzą, więc..
(T.i.): Ok, to czekam xx.
Humor mi się poprawił i jakoś tak miło, że nie będę już sama. Czekałam cała w skowronkach, podśpiewując sobie co nieco, aż zadzwonił dzwonek. Drzwi były otwarte, więc krzyknęłam tylko.
- Cześć (T.i.).- uśmiechnął się Niall i odwrócił do kogoś z tyłu. Do środka wszedł blondyn i.. Harry.



***************
No witam, witam. Troszkę spóźnione, ale nie było 10 komów!! I tak dziękuję za te 8 :)
Będzie jeszcze jedna, może dwie (ale to mało prawdopodobne) części, więc kolejny imagin z..? Pisaliście wcześniej z kim chcecie, ale nie pamiętam już :D Dlatego też przypomnijcie mi w komentarzach, a ja zacznę pisać na przód :*
8 komentarzy = następna część!!!

C ZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!

Directioner Forever xx.
Moglibyście zajrzeć na moje ff? Zaledwie dwie osóbki komentują, a dużo mówiło, że czyta albo będzie czytać.. :(
To już wszystko, do następnego! <3 :*

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Louis.. ~ I never had nothing to say.. - część 1

Hejo!! :*
Blog został po raz kolejny nominowany do Libster Awards!! 
Niżej jest post!! :)
A teraz macie Louisa, zagłosowaliście na niego więc macie! To będzie raczej smutny imagin..
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

          Jestem zwyczajną mężatką, mam wspaniałego męża, co prawda nie jest zbyt częstym gościem w naszym domu, a to dlatego że ma taką prace, ale kochamy sie. Ja zajmuje sie domem, mam jakąś tam lekką prace, ale nie mogę równać jej z Louisa pracą. Mój kochany jest światowej sławy członkiem zespołu, ale dajemy rade żyć na odległość.. Chyba nie mogę powiedzieć złego słowa o nim ani o jego przyjaciołach. Są świetni w tym co robią! Dzisiaj jest ten dzień! Wraca do domu z trasy i będę miała go dla siebie przez kilka tygodni, ciesze sie jak cholera bo dawno już go nie widziałam. Przygotowałam wspaniałą kolacje, i siebie, kupiłam nawet na tą okazję nową sukienkę. Zrobiłam sie na bóstwo i czekałam na mojego księcia. Siedziałam jak na szpilkach, ale dochodziła już północ a ja byłam nieźle zmęczona. Przykryłam sie kocem i wzięłam do ręki nasz album, byliśmy wtedy tak bardzo blisko siebie. Przez te wyjazdy oddaliliśmy sie od siebie, ale nie sądzę by coś mogło nas rozdzielić. Nawet nie zauważyłam kiedy album wypadł mi z rąk, a ja odleciałam w krainę snu. Obudziłam sie bardzo wcześnie, byłam zawiedziona że Louis nie przyjechał o umówionej godzinie i postanowiłam jednak pójść dzisiaj do pracy. Zadzwoniłam do swojego szefa i powędrowałam do sypialni wybrać sobie odpowiednie ubrania. Wzięłam prysznic i przebrałam sie, sukienkę rzuciłam na pufę w sypialni i wiążąc włosy w koka weszłam do kuchni. Nalałam sobie kawy, szybko wypiłam i mogłam wychodzić. Wyjeżdżając z naszej posiadłości zauważyłam jak ktoś sie kręci koło mojego podwórka, zignorowałam to myśląc że to fan mojego męża i skręciłam w odpowiednią ulice. Dzień w pracy mijał mi powoli, myślami byłam tylko przy Louisie, zastanawiałam sie dlaczego nie przyjechał. Niemożliwe żebym pomyliła terminy jego przyjazdu!
S: Natalia możesz kończyć na dzisiaj. - usłyszałam głos mojego szefa. To starszy pan, bardzo miły i wyrozumiały. Jego sklep z antykami jest wspaniały, jest tu wiele starych i historycznych przedmiotów a ja mogę w nim pracować.
J: Poradzi sobie pan? - zapytałam życzliwie
S: Oczywiście, przecież zawsze daje.. - uśmiechnął sie a na jego twarzy pokazały sie te charakterystyczne zmarszczki. Pan Martin był dla mnie jak dziadek..
J: Nie wątpię.. Do jutra dziadku.. - zaśmiałam sie i zabrałam swoja rzeczy.
S: Chyba już szwankuje mi słuch.. Powiedziałaś dziadku? - podszedł do mnie, uważnie mi sie przyglądając.
J: Ja.. Przepraszam pana.. - zmieszałam sie
S: Spokojnie.. - uśmiechnął sie - Nic sie nie stało, bardzo mi miło że traktujesz mnie jak swoją rodzinę.. - to wspaniały człowiek.
J: Ja też. - pożegnałam go uśmiechem i wyszłam. Szybko doszłam na parking i bez stresu pojechałam do domu. Zanim weszłam do domu, zabrałam ze skrzynki wszystkie listy, postanowiłam odgrzać sobie wczorajszą, niedoszłą kolacje i trochę posprzątać w domu. Czasami chciałabym żeby ktoś jeszcze z nami mieszkał, żeby nie było tu tak pusto i cicho, żeby było do kogo wracać, ale niestety sie nie da.. Zamknęłam dom na wszystkie zamki, włączyłam radio, podgłaśniając je dość sporo i wzięłam sie za sprzątanie. Tanecznymi ruchami ścierałam kurze z szafek, uśmiechałam sie tęsknie wycierając ramki z naszymi zdjęciami. Tak bardzo go kocham! .. Po dwóch godzinach skończyłam, usiadłam na kanapie i wgapiałam sie w telewizor, wzięłam z ławy mój terminarz i Louis powinien wrócić wczoraj, coś mi nie pasowało.. poszukałam komórki i wybrałam do niego numer.
Lou: Halo? - odebrał po kilku sygnałach
J: Halo? Tylko na tyle Cie stać, gdy odbierasz od żony telefon? - zaśmiałam sie
Lou: Przepraszam słońce..
J: Martwię sie.. - przerwałam mu - Miałeś wrócić wczoraj wieczorem..
Lou: Z jakiś powodów odwołali nam lot..
J: Jak to?! To kiedy wrócisz? - powiedziałam z troską
Lou: Zaraz wsiadam w samolot.. Nie martw sie już. - poczułam wielką ulgę.
J: Kocham Cie.. - uśmiechnęłam sie sama do siebie.
Lou: Ja tak samo.. - rozłączył sie, z jednej strony cieszyłam sie strasznie że za kilka godzin będzie ze mną, ale z drugiej miałam jakieś dziwne przeczucia. Już od jakiegoś czasu nie mówi mi że mnie kocha, ciągle ta sama odzywka.. Słońce już dawno zaszło za horyzontem, nie chciałam dzisiaj tez wariować z jakąś kolacją bo pewnie i tak bym usnęła. Wykąpałam sie, przebrałam w moją sexi piżamkę i poszłam spać. Bardzo szybko odleciałam do krainy snu, na szczęście Louisa gdy sie obudziłam on leżał obok mnie. Wsparłam sie na łokciu i wpatrywałam sie w niego, był taki spokojny, taką beztroską minę miał podczas snu. Wyszłam ostrożnie spod pościeli i powędrowałam na palcach do łazienki, wykonałam poranną toaletę i przebrałam sie z piżamy. Wróciłam do sypialni, mój mąż dalej spał, podeszłam do niego i pocałowałam delikatnie jego usta. - Debby jeszcze trochę.. - mamrotał, coo?! Co to ma znaczyć?!
J: Debby?!

...
I jak? Podoba sie?! Jak myślicie jak będzie dalej?
Po 10 komach dowiecie sie tego!!!!!!!!!

CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!




Naat

Libster Awards!!

Dziena za to!! :D 
Samej sobie :D
Ahahahah!!

Nominuje te blogi!
1. http://mylittleangel-ff.blogspot.com/
2. http://baby-please-come-back.blogspot.com/

Pytania i odpowiedzi!!

1. Skąd czerpiesz pomysły na imaginy/opowiadania?
Zazwyczaj z życia.. Swojego.. Ale też całkowicie z głowy, czasami spojrza na jakieś zdjęcie i układa mi sie historia..

2. Ile masz lat?
No jeszcze 19, ale za dwa miesiące 20.. :/

3. Ulubiona piosenka?
Właśnie jej słucham.. *-* 'You & I' naszych mężów!!

4. Twoje marzenia?
Wyjść za Nialla Horana!! Wyjechać do Londynu, żyć tam!!

5. Masz TT? IG? SNAPA?
Mam! Po prawej stronie bloga są moje konta.. A snapchat to: naat1309

6. Inspirujący cytat?
To cytat Hazzy!! Motywujący!!
'Jeżeli masz wpaść w tarapaty za to, że kogoś uderzyłeś, możesz zrobić to bardzo mocno!!!!' ~ Harry Styles!


Moje pytania!
1. Od jak dawna piszesz?
2. Twój ulubiony blog?
3. Ulubiona piosenka?
4. Twoje hobby?
5. Marzenia?
6. Skąd czerpiesz inspiracje?

Jeszcze raz dziękuje!!!



#Naat


niedziela, 26 kwietnia 2015

Harreh Styles ~ część 6

- Pa.- i wyszedł zostawiając mnie z ojcem. No to czeka mnie niezła rozmowa. Leżałam na kanapie i wpatrywałam się w tatę, a on we mnie.
- No dobrze, (T.i.).. Jak ci minął dzisiejszy dzień?- "(T.i.)"? O mój Boże, już nie żyję.
- Mija mi bardzo dobrze, ojcze.- niech wie, że zdaję sobie sprawę z obranej przez niego taktyki.
- No to się cieszę.- odparł i złączył dłonie.- No dobra, nie będę owijać w bawełnę. Czy uważasz, że Harry jest odpowiednim chłopcem dla ciebie?
- Ale.. Ja nie jestem z Harrym. To tylko kolega.- powiedziałam.
- Jesteś pewna?- spojrzał na mnie "z góry". Na końcu języka miałam "tak", ale zastanowiłam się chwilę. Na pewno nie jestem z loczkiem, ale czy jest tylko kolegą?
- Masz rację tato. Jest kimś więcej niż kolegą.. On jest moim przyjacielem.- uśmiechnęłam się do siebie.
- Na pewno tylko przyjaciel?
- Aż przyjaciel.
- No dobrze. Skoro tak twierdzisz, to nie będę ci psuł tego.. wyobrażenia? odczucia? Nie wiem, jak mogę to nazwać.- wstał i zaczął kierować się do kuchni. Po drodze wskazał ulubiona  Pamiętaj, kieruj się nim. Tylko ono odpowie na twoje pytanie.- i wyszedł. Byłam dziwnie.. zaskoczona? Co ma oznaczać to, że "nie chce mi psuć"? I dlaczego daje mi takie rady? Może myśli że.. Nie, to śmieszne, ja zakochana w Harrym? Chyba on we mnie. Nie czuję tego samego, naprawdę. Rzeczywiście okazał się całkiem fajnym chłopakiem, można utonąć w jego oczach, a delikatne malinowe usta... Ale nie! Może mi się podoba, na pewno mi się podoba, ale żeby z nim być? 
Wstałam, bo zrobiło mi się lepiej. Dokuśtykałam do kuchni i usiadłam na blacie.
- Tato, co miałeś na myśli, mówiąc te rzeczy? Chodziło ci o to, że się w nim zakochałam?- przypatrywałam się ojcu, który przygotowywał dwie, pyszniutkie malinowe herbaty.
- A tak nie jest?- zapytał, podając mi kubek.
- Nie wydaje mi się. Lubię go, ale nie w ten sposób.- wzięłam od niego napój i podmuchałam. Nadal był za gorący, więc odłożyłam go na bok.
- Gdy byłem w twoim wieku, może troszkę starszy również uważałem, że tylko przyjaźnię się z taką jedną dziewczyną. Może nie tylko, bo to była naprawdę mocna i wspaniała przyjaźń. 
- Jak moja z Niallem?- wtrąciłam.
- Nie do końca. Ale coś w tym stylu. Zawsze na siebie mogliśmy liczyć, pomagaliśmy sobie, a jeśli druga osoba potrzebowała tej pierwszej, ta pierwsza rzucała wszystko i była przy tej drugiej. Zwierzaliśmy się sobie ze wszystkiego. To było coś naprawdę niesamowitego. W pewnym momencie nasza bardzo silna, ale to naprawdę silna więź była wręcz namacalna.
- Przyjaźnisz się z nią jeszcze?- zaciekawiłam się.
- Nadal się przyjaźnię.- uśmiechnął się lekko smutno.
- A kim ta osoba jest? Znam ją?
- Znasz. To twoja mama.- urocze "zmarszczki śmiechu" pojawiły się wokół jego oczu, gdy, pewnie na wspomnienia młodzieńczych lat, uśmiechnął się szeroko. Podeszłam do ojca i przytuliłam go mocno.
- Kocham cię tato. Bardzo mocno.- wtuliłam się, jakby to miał być ostatni raz.
- Ja ciebie też, ale o wiele bardziej.- przytulił mnie. Staliśmy tak w uścisku, a kilka łez spłynęło po moim policzku.- Dziewuszko.. Nie płacz.
- Tęskniłam za tym, wiesz?- wymamrotałam.
- Wiem. ja też.- staliśmy tak, aż się odsunęłam. Wzięłam kubek herbaty i wypiłam trochę. Mmm.. Moja ulubiona.
Do późnego wieczoru siedziałam z tatą i pizzą w salonie, oglądaliśmy filmy i śmialiśmy się ze wszystkiego. Było cudownie, nie pamiętam kiedy ostatnio tak dobrze bawiłam się w swoim domu, bez obecności przyjaciół, znajomych..
- Późno już, pójdę się położyć.- ziewnęłam.
- Dobrze dziewuszko. Dobranoc.- ucałował moje czoło, a ja przytuliłam go i poszłam do pokoju. Z szafy wyjęłam czystą piżamę, składającą się z szarych szortów i białej koszulki na ramiączkach, a z szuflady wyciągnęłam czystą bieliznę. Pokierowałam się do łazienki. Najpierw zmyłam resztki makijażu, a potem wzięłam ciepły, acz krótki prysznic. Następnie ubrałam się, a włosy zaplotłam w warkocza. Powlokłam się z powrotem do pokoju i rzuciłam na łóżko. Niestety nie dane mi było spokojnie usnąć, bo coś zaskrobało w okno. Przyzwyczajona, że to Niall wpada, żeby zrobić cokolwiek, co sobie tam wymyśli, z zamkniętymi oczami otworzyłam okno i wpuściłam gościa do środka. Lekko uchyliłam powieki, aby upewnić się, że to nikt obcy. Sylwetka była mi znana, więc nie otwierałam oczu, pozostawiłam je lekko przymknięte.
- Jestem zmęczona, mów co masz do powiedzenia i daj mi spać.- mruknęłam ledwo trzymając się na nogach.
- Coś zbyt łatwo mnie tu wpuszczasz, a gdybym był złodziejem?
- Trudno.- wzruszyłam ramionami.- Najwyżej pozbyłabym się części mojego pokoju. A tak naprawdę po co przyszedłeś? Naprawdę zaraz padnę.
- Słyszę.. Chciałem tylko powiedzieć dobranoc.- ucałował moje czoło i przytulił mnie.
- Tak, tak kolorowych, a teraz spadaj.- wypchnęłam go z pomieszczenia, przez okno. Zlazł po drzewie, posłał mi całusa i zniknął w ciemnościach. Wróciłam na łóżko i chciałam usnąć, ale coś mi nie dawało spokoju. 
Niall przecież nie ma ciemnych włosów.. Ani nie martwi się o to, że tak łatwo wpuszczam go do środka.. A może tylko mi się wydaje i jak zaczyna gadać, pomijam tę informację? Przecież nikt inny nie wchodzi tą drogą do mojego pokoju. Musiało mi się coś przywidzieć, nie ma możliwości, żeby to był ktoś inny niż mój Niall...
Już nieco bardziej spokojna ułożyłam się wygodnie.
Nim odpłynęłam, przypomniały mi się piękne, zielone oczy, brązowe loki i malinowe usta. A co jeśli to był Harry?! Ale to niemożliwe..
Rano wstałam i poczułam przeszywający ból w kolanie. Położyłam się z powrotem i zamknęłam oczy. 
- (T.i.)? Wstałaś?- głos mojego taty rozległ się na korytarzu.
- Nie mogę.- odparłam.
- Dlaczego?- zatrzymał się i zaczął kierować do mojej sypialni. Był już tu po chwili.
- Bardzo boli mnie kolano.- jęknęłam. 
- Postaraj się ubrać albo ogarnąć. Jedziemy do szpitala.
- Nie trzeba tato. Spóźnisz się przez to do pracy.
- Moja córka jest zdecydowanie ważniejsza od jakiejś tam posady.- rzucił i poszedł po coś. Jakimś cudem dotarłam do biurka, a właściwie krzesła. Usiadłam na nim i odepchnęłam się nie bolącą nogą. Dzięki Bogu, że zdecydowałam się na takie jeżdżące! Z szafy wyciągnęłam czarne legginsy i białą bluzkę. Ubrałam się w to, założyłam czyste skarpetki i czarne converse, a potem postanowiłam zabrać jeszcze długą, szarą bluzę. Wyjechałam z pokoju, ale przy schodach musiałam zrezygnować z mojej wygodnej przewózki. Schodek po schodku dotarłam na sam dół. Dokuśtykałam do drzwi, a tata po chwili dołączył do mnie i wręczył mi kule.
- Dam radę bez.- powiedziałam.
- Nie chcę, żebyś miała jeszcze rozwalony nos. Czemu nie poczekałaś? Z kulami byłoby ci łatwiej.- powiedział zamykając dom.
- Wiem.. Po co miałam czekać, skoro tak było szybciej?- jakimś cudem usiadłam na fotelu pasażera. Mój ojciec zajął miejsce za kierownicą i ruszyliśmy. W szpitalu znalazłam się kilka minutek później. Mam nadzieję, że nie skończy się jak ostatnio..




*******************
No i kolejna część jest już wasza! :D Troszkę opóźniona, ale mój laptop odmówił wczoraj posłuszeństwa i dokańczałam na telefonie, ale niestety on się rozładował no i w ten sposób dopiero dziś publikuję :) Dziękuję za spełnienie warunku! <3 Może znowu lekko podwyższymy poprzeczkę? ;)
10 KOMENTARZY = NASTĘPNA CZĘŚĆ!

CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!
Directioner Forever xx.

sobota, 25 kwietnia 2015

Niall.. ~ You'll never be mine.. - część 6 /ostatnia

Witam! :D
To ostatnia część Nialla.. Piszcie z kim chcecie coś nowego.. 

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

J: Mam tak dużo pytań. - spojrzałam na niego, miał strach w oczach.
N: Odpowiem na każde. - zapewnił.
J: Czemu jesteś tak strasznie podobny do mojego nauczyciela?!
- wszystkie inne pytania gdzieś zniknęły. Blondyn był zdezorientowany.
N: Nie wiem, może mam klona.. - zaśmiał sie, poczułam sie trochę lepiej wiedząc że mój nauczyciel muzyki i Niall to dwie różne osoby, są niesamowicie podobni, ale może to jego jakaś rodzina, nie chce o to teraz pytać.
J: Czemu mi nie powiedziałeś że będziemy na jednej imprezie?
N: Bo nie wiedziałem.. Tak jak Ci mówiłem rano, przyszedłem tu z kumplem.. - tłumaczył - A jak Cie zobaczyłem.. Nie byłem pewny że to ty, a potem sama wzięłaś mnie do tańca, przedstawiłaś sie.. Wtedy dopiero miałem pewność. - był poważny i widziałam że mówi prawdę.
J: Czemu nie powiedziałeś? Wiesz jak sie czułam gdy Sami powiedziała że dzwonie z Twojego numeru?! - głos mi sie łamał.
N: Nie poznałaś mnie? - był zdziwiony
J: Nie! Jak mogłam cie poznać, byłam pijana, do tego zła na Ciebie..
N: Czemu zła? - spojrzałam zaszklonymi oczami w jego tęczówki.
J: Nie odzywałeś sie, rozumiem że chciałeś czasu, ale ja wariowałam.. Mówiłeś tylko że chcesz to ograniczyć, a Ty przestałeś sie odzywać. - łzy słynęły na moje poliki, Niall podniósł dłoń i kciukiem je starł.
N: Przepraszam.. Nie wiedziałem że reagujesz na mnie tak samo jak ja na Ciebie. - uśmiechnął sie. - Ale Ty też mogłaś napisać..
J: Ja nie mogłam.. - powiedziałam pewna siebie.
N: Dlaczego? - zdziwił sie
J: Bo to chłopak powinien zabiegać o dziewczynę, a nie odwrotnie.. - zaśmiałam sie. - Odprowadź mnie do domu. - złapałam go za dłoń i wstałam z miejsca. Blondyn zachichotał i skierowaliśmy sie w kierunku mojego domu. Jego dłoń połączona z moją, to wszystko czego teraz potrzebowałam. Przez całą drogę uśmiechy nam z twarzy nie schodziły.
N: Już wiem gdzie mieszkasz, nie boisz sie? - zapytał gdy staliśmy pod moimi drzwiami.
J: Mam nadzieje, że dobrze wykorzystasz tą wiedze.. - zaśmiałam sie, co blondyn odwzajemnił.
N: Na pewno! Teraz już sie mnie nie pozbędziesz..
J: Zabrzmiało groźnie. - uśmiechnęłam sie
N: Spokojnie.. Przy mnie nic Ci nie grozi.. - zapewnił.
J: Całkiem spoko wyznanie. Chcesz może wejść? - zapytałam z nadzieją.
N: Nie wiem.. Nie będę Ci przeszkadzał? - mieszał sie. Wyglądał uroczo..
J: Niee.. Ale tylko poczekasz aż sie przebiorę. - mówiąc to weszliśmy do środka. Zdjęłam wysokie szpilki i od razu czułam sie lepiej. - To rozgość sie, a ja za kilka minut wrócę.. - uśmiechnęłam sie i pobiegłam do swojego pokoju. Wyszukałam szybko jakieś wygodne ubrania, zabrałam czystą bieliznę i poszłam do łazienki. Wzięłam błyskawiczny prysznic i mogłam sie ubierać, związałam jeszcze włosy i już byłam na dole. Chłopak siedział w salonie, widać było że jest zestresowany. - Martwisz sie czymś? - usiadłam obok niego.
N: Nie, chyba nie.. - uśmiechnął sie słabo.
J: To co to za mina?
N: Jaka mina?! - zdziwił sie i od razu uśmiechnął.
J: To co chcesz robić? - spojrzałam na niego.
N: Nie wiem.. Musze Ci przyznać, że jednak trochę sie stresuje.. - wyznał.
J: Czym?
N: No pierwszy raz mi na kimś tak mocno zależy, więc nie chce niczego zepsuć.. - serce zabiło mi mocniej, cieszyłam sie że to powiedział.
J: Bądź sobą. - zaproponowałam.
N: Zawsze jestem. - uśmiechnął sie - .. Może coś obejrzymy?
J: Możemy, jesteś głodny? - chłopak wyszczerzył sie jak jakiś głupek i energicznie skinął głową. Zaśmiałam sie i pociągnęłam go do kuchni, zaczęliśmy robić kanapeczki.
N: A gdzie twoi rodzice? - spytał po jakimś czasie.
J: Nie wiem, może gdzieś pojechali.. - wzruszyłam ramionami.
N: Nie będą mieli nic przeciwko że tu jestem? - dopytywał
J: Jesteś tu bo ja chce, wiec nie. - uśmiechnęłam sie. Skończyliśmy robić posiłek i poszliśmy do mojego pokoju. Włączyłam jakaś komedie i usadziliśmy sie na łóżku, nie minęła nawet godzina, jak film leci a my rozmawialiśmy o dosłownie o wszystkim. Czułam sie przy nim świetnie, nie krępowałam sie, po prostu idealnie. Jakiś czas później zmieniliśmy siedzące pozycje na leżącą, moja głowa była na jego torsie, blondyn opowiadał mi o swoim dzieciństwie a ja odlatywałam. Było mi tak przyjemnie że zasypiałam wtulona w niego.. Po jakimś dłuższym czasie mojego drzemania poczułam jak ktoś mną potrząsa, otworzyłam leniwie oczy i zauważyłam że Niall też śpi, potem mój wzrok powędrował na moich rodziców. Mieli trochę złe miny i stali nad nami z założonymi rękoma.
T: Możesz mi to wyjaśnić?! - zapytał trochę głośniej, przez co Niall też sie obudził.
N: Ooo dzień dobry państwu.. - speszył sie nieco i podniósł sie tak by siedzieć.
J: Tato, nie denerwuj sie, przecież nic sie nie stało.. - przetarłam oczy.
T: Może nic, ale kto wie co wam w głowach siedzi! - złościł sie
J: Mamo, weź powiedz coś tacie. - spojrzałam na nią błagalnie.
M: Uspokój sie kotku.. - złapała tatę za ramie - ..(T.i.) ma racje, nic sie nie stało, wiec nie denerwuj sie i chodź.. - wyciągała go z pokoju.
T: I tak porozmawiamy chłopcze! - zdążył powiedzieć, złapałam Nialla za rękę a potem spojrzałam w jego oczy, był przestraszony, a ja zaczęłam sie śmiać.
N: Co cie tak rozbawiło? - zapytał zaskoczony.
J: Gdybyś widział swoją minę..
N: To śmieszne nie jest! Nie chce umierać tak młodo.. - teraz to już nie mogłam, krztusiłam sie śmiechem.
J: Daj spokój! - uspokajałam sie powoli. - Mój tata nie zabije cie za to że sie do ciebie przytulałam.. - ścisnęłam mocnej jego dłoń. Chłopak uśmiechnął sie uroczo i położył sie koło mnie.
N: Masz drzwi na klucz?
J: Co?! Po co? - zdziwiłam sie.
N: Bo jak Twój tata wejdzie jak coś będę chciał zrobić, to na pewno mnie zabije.. - powiedział przejęty.
J: Mam drzwi na klucz.. - chłopak podniósł sie z miejsca i podszedł do drzwi, najpierw je otworzył i przez chwile nasłuchiwał, a potem zamknął je zakluczając. - To co chcesz zrobić? - usiadłam na łóżku.
N: To! - powiedział stanowczo, bardzo szybko podszedł do mnie i złączył nasze usta. Byłam zaskoczona tym gestem, ale moje dłonie same powędrowały na jego policzki, pogłębiając tym samym pocałunek. Moje usta przy jego ustach to coś czego nigdy nie zapomnę. - Wiesz co to oznacza, prawda? - oderwał sie ode mnie gdy brakowało nam powietrza.
J: Oświeć mnie.. - szepnęłam, jego oczy błyszczały.
N: Że jeśli zginę z rąk Twojego taty, to z powodu miłości jaką cie darze.. - chyba do mnie nie dotarło. On powiedział, że.. że mnie kocha?! Teraz ja złączyłam nasze wargi, nasz pocałunek był szybszy, bardziej namiętny. Po chwili leżałam pod nim..
J: Innymi słowy, kochasz mnie..? - zapytałam dla pewności, przerywając na chwile pocałunek.
N: Innymi słowy, tak! - spojrzał w moje oczy.
J: Mój tatuś Ci nie zagraża.. - zaśmiałam sie - ..Przecież nie może zabić mojego chłopaka.. widziałam jak w jego tęczówkach rodzi sie szczęście.
N: Moja dziewczyna, ładnie brzmi.. - zamyślił sie, zaczęłam sie śmiać. Byłam szczęśliwa, cieszyłam sie że ta nasza znajomość właśnie tak sie potoczyła, miałam trochę wariacji z nim, ale teraz nie muszę domyślać sie różnych rzeczy bo mam go na co dzień.
Koniec!

...

Co myślicie o całym imaginie?!
Ja myślę że 10 komów i następny, tylko piszcie z kim!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!




Naat

piątek, 24 kwietnia 2015

Niall.. ~ You'll never be mine.. - część 5

Hej:*
Dzisiaj jest mój pierwszy dzień WAKACJI!!!!
Za tydzień matura! :/ 
+ znów pobiliście swój rekord!! Wczoraj byliście tu jakieś 1 500 razy!! Kochani!! <3
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

N: Śpisz. Byłaś tak pijana że nie mogłaś iść sama do domu. - jak słodko, troszczył sie o mnie!
J: Nie byłam sama. Przyszłam tu z przyjaciółką.. - przeraziłam sie, gdzie ona może być?! Przecież ma mój telefon!! Może Maxi będzie wiedział.. - A tak w ogóle.. Czemu zostałeś u Maxiego? Znacie sie?
N: Tak, nie, nie do końca..
- mieszał sie - .. Mój kolega go zna i tak tu trafiłem. - uśmiechnął sie. Wyszłam z łóżka i zaczęłam wychodzić z tej sypialni, przeczesałam ręką włosy i poprawiłam biały t-shirt który miałam na sobie. - Gdzie idziesz? - dogonił mnie, spojrzałam na niego.
J: Poszukać Samanty.. Ma mój telefon.. - zaczęłam zaglądać do każdego pokoju po kolei. - Nie wiesz może z kim ona sie wczoraj bawiła? - Niall zaprzeczył ruchem głowy, zeszliśmy na dół i na szczęście spotkaliśmy tam Maxiego. - Max, wiesz gdzie Sami? - podeszłam do niego.
M: Nie.. Zadzwoń do niej. - zaproponował.
J: Taa.. Tylko ze ona ma mój telefon. - odgarnęłam włosy z twarzy.
N: Ja dam Ci zadzwonić. - blondyn uśmiechnął sie
M: Widzisz.. - wróciłam z powrotem do sypialni, Niall podał mi swoją komórkę, wystukałam szybko mój numer i czekałam aż odbierze.
S: Halo? - zapytała zaspana. Wiedziałam że odbierze moja komórkę.
J: Gdzie Ty jesteś? - weszłam do łazienki by Niall nie podsłuchiwał.
S: Śpie.. A Ty to.. - słyszałam jak oddala telefon od siebie. - Niall?
J: Co?! - prawie krzyknęłam, a komórka wypadła mi z ręki. - To ja (T.i.)..
S: Wiesz że dzwonisz z numeru Nialla.. - serce waliło mi jak oszalałe.
J: Jesteś u siebie w domu? - zapytałam próbując zignorować mój drżący głos.
S: Tak..
J: Zaraz będę. - rozłączyłam sie, nie wiedziałam jak mam na to wszystko zareagować. Wyszłam z pomieszczenie, wcisnęłam mu jego telefon w ręce, zabrałam swoje rzeczy i wróciłam do łazienki.
N: Wszystko w porządku? - pytał przez drzwi. Zakluczyłam je tylko, nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Przebrałam sie w swoje ubranie, złożyłam t-shirt w idealną kostkę i patrzałam na siebie w lustrze. - Coś sie stało? - dalej stał po drugiej stronie. Nie miałam pojęcia jak ja mam na to zareagować, opłukałam twarz, na szczęście w torebce miałam kosmetyki i mogłam poprawić makijaż. Czemu on mi nie powiedział?! Zapakowałam wszystko z powrotem do torebki i wyszłam z łazienki, wyminęłam blondyna i zaczęłam stamtąd wychodzić. - (T.i.)!? - zatrzymał mnie.
J: Daj mi pomyśleć.. - zostawiłam go tam. Nie żegnając sie nawet z Maxim, wyszłam z jego domu, złapałam taxi i pojechałam do przyjaciółki. Już na mnie czekała z chusteczkami i kawą, i dobrze bo łzy nie chciały przestać lecieć.
S: Mała, co sie dokładnie wydarzyło? - zapytała cicho gdy siedzieliśmy już w jej pokoju. Ja nawet nie mogłam nic powiedzieć, zanosiłam sie aż płaczem, czemu on tak zrobił?!
J: Spałam z nim rozumiesz.. - wyszlochałam
S: Jak to spałaś?! - była w szoku.
J: Nie spałam spałam, tylko chodzi że koło siebie.. - wyjaśniłam - ..Czemu on tak sie zachował? Najpierw chce czasu, przerwy, spokoju.. A potem jesteśmy na jednej imprezie i nawet nie raczy sie mnie o tym poinformować?!! - prawie krzyczałam, czułam sie przez niego oszukana.
S: Może sam nie wiedział że to ty.. - tłumaczyła go - ..Musisz z nim porozmawiać.
J: Nie wiem czy chce.. - starłam łzy.
S: Rozumiem.. On pewnie zrozumie że potrzebujesz teraz Ty czasu, ale nie skreślaj go. - spojrzałam na nią - Widziałam jak wiele szczęścia dawało Ci pisanie z nim. A pomyśl jaka możesz być szczęśliwa mając go na co dzień.. Zastanów sie nad tym. - uśmiechnęła sie i przytuliła mnie do siebie. Ona ma racje, ale to naprawdę wymaga myślenia, muszę przedstawić sobie wszystkie za i przeciw. Już teraz wiem, że argumentów ZA jest więcej..
J: Pójdę.. - odsunęłam sie od niej i wstaliśmy z miejsca.
S: Jesteś pewna że chcesz być teraz sama? - zapytała troskliwie
J: Tak.. - uśmiechnęłam sie słabo i wyszłam, na dworze była bardzo ładna pogoda, więc nie musiałam sie spieszyć do domu. Szłam spacerkiem w przeciwnym kierunku, muszę pomyśleć, a chodzenie jest najlepsze do tego. Niall.. Co ja mam teraz zrobić?! Pisał mi że coś dla niego znaczę, ale chciał czasu?! Po co chciał tego czasu?! Może miał jakaś inną dziewczynę, albo.. Nie wiem.. Nie mam pojęcia jak sobie to wszystko wyjaśnić. Bez jakiegokolwiek namysły wcześniej wyjęłam telefon i wybrałam do niego numer.
N: (T.i.)? - odebrał po dwóch sygnałach.
J: Jestem w parku koło jeziora. - powiedziałam szybko - Zrób coś żeby mi to wyjaśnić, zanim sie rozmyśle.. - powiedziałam szybko.
N: Zaraz tam będę.  - rozłączyłam sie i usiadłam na ławce, oby to wszystko nie było na marne! Nie czekałam na niego długo, już z daleka widziałam jak biegnie w moją stronę, serce zaczęło mi bić jak zwariowane, a oddech przyspieszył. (T.i.) uspokój sie!!- krzyczałam na siebie w głowie.
J: Mam tak dużo pytań. - spojrzałam na niego, miał strach w oczach.
N: Odpowiem na każde. - zapewnił.
J: Czemu jesteś tak strasznie podobny do mojego nauczyciela?!

...
Wyjaśniło sie co?! :D
Mam nadzieje, że taki obrót spraw wam sie spodobał :) Następna część będzie już ostatnią więc komentujcie jeśli chcecie zakończenie tej historii :) 10 komów!!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!



Naat



czwartek, 23 kwietnia 2015

Harreh Styles ~ część 5

- Nie ma za co.- odpowiedział mi. Wiedział że nie mówię tylko o zaniesieniu mnie. Podziękowałam za wszystko co dla mnie zrobił.
Następnie obszedł samochód i zajął miejsce kierowcy. Odpalił samochód i ruszyliśmy.
- Jesteś pewny, że możesz prowadzić?- zapytałam, gdy z zawrotną prędkością pokonywaliśmy kolejne zakręty.
- Tak, nie martw się.- uśmiechnął się i ścisnął moją dłoń.
- Dobrze, ale patrz na drogę, nie mam ochoty zwisać z któregoś drzewa razem z tobą.- odpowiedziałam nieco zbyt chłodno. Westchnął i wyprostował się w fotelu.
- Jak to jest, że w jednej chwili z słodkiej dziewczyny, w której się zakochałem, stajesz się zimną suką?- ja pierdole. On powiedział "zakochałem"? Nie, nie, nie.. Co mam odpowiedzieć? W ogóle mam odpowiadać? Boże, dopomóż!
- Nigdy nie twierdziłam, że jestem słodka.- wzruszyłam ramionami.
- Ale ja twierdziłem. I nadal twierdzę.- Boże, miałeś pomóc!
- Widocznie się pomyliłeś.
- Wątpię. Zazwyczaj jestem nieomylny.- mrugnął i zatrzymał auto. Już jesteśmy? 
- To nie jest mój dom..
- Wiem.- odwrócił się w moją stronę.- Chcę porozmawiać.
- Nie możemy rozmawiać w trakcie jazdy? Do tej pory jakoś dawaliśmy radę.
- Nie lubię rozmawiać, nie widząc czyichś oczu.- odparł.
- Ja za to wręcz przeciwnie.
- Jezus (T.i.)! Musisz być taka zgryźliwa? Chcę tylko pogadać!- wiem! Przepraszam Harry!
- Jeśli nie podoba ci się to, jaka jestem, zawieź mnie do domu i zniknij z mojego życia.- to nie jest to, co chciałam powiedzieć...
W jego oczach dostrzegłam ból i zawód, zrobiło mu się przykro i to przeze mnie.
- Jesteś pewna, że tego chcesz?- nie! Oczywiście, że tego nie chcę!
- Tak.- wydostało się z moich ust. Problem w tym, że ja wcale nie chciałam tego powiedzieć!! Haloo!!
- Dobrze.- powiedział ledwo słyszalnie i wrócił do poprzedniej pozycji. Ruszyliśmy, a on nie odzywał się. W końcu jakby odzyskałam kontrolę nad swoim ciałem.
- Harry.. przepraszam, nie chciałam tego powiedzieć, nie wiem czemu powiedziałam, ale naprawdę nie to miałam na myśli..
- A co miałaś?! Starałem się, naprawdę się starałem, a ty?! Traktujesz mnie jak ostatnie ścierwo! A do tego mówisz, że nie to miałaś na myśli?! (T.i.) do kurwy! Kogo chcesz oszukać? Siebie, czy mnie? Bo jeśli mnie, to daj sobie spokój, bo nie mam ochoty cierpieć po raz kolejny!- krzyknął. 
- Zatrzymaj samochód.- powiedziałam cicho. Nie odezwał się ani nie poruszył.- Zatrzymaj samochód do cholery, bo wyskoczę z jadącego!- wykonał moje polecenie i czekał na to, co zrobię. Wysiadłam i mimo bólu kolana zaczęłam iść drogą. Szłam, nie przerywając przez jakieś 150 metrów. Potem już nie miałam siły, przez bolącą nogę, więc się zatrzymałam. Wzięłam kilka wdechów i ruszyłam dalej. Po chwili jakiś samochód podjechał i bardzo powolutku wlókł się obok mnie.
- Wsiadaj i nie rób sobie żartów.- odpowiedział nadal zdenerwowany Harry.
- Nie.
- (T.i.) wsiadaj!- warknął.
- Nie tym tonem, kolego!- odwarknęłam i skręciłam w las. Jak się zgubię- trudno, chcę być jak najdalej od niego! Mimo okropnego bólu rzuciłam się biegiem. W kilka minut przebiegłam kilkaset metrów. Następnie zwolniłam krok, aż w końcu stanęłam. Nasłuchiwałam kroków, bo przecież mógł pójść za mną, ale z drugiej strony, może wcale nie chciał? Kilka głębokich wdechów uspokoiło moje rozpędzone serce. Szłam powoli wsłuchana w swój oddech, dopóki czyjeś głośne kroki za mną nie przywołały mnie do porządku. Znowu zaczęłam biec, ale osoba za mną była szybsza. Złapała mnie w pasie i przygwoździła do drzewa.
- Ćśś...
- PUSZCZAJ MNIE ZBOCZEŃCU!!- wydarłam się. Ten ktoś zamknął mi buzię.
- (T.i.), to ja uspokój się.- owionął mnie jego cukierkowy oddech.
- I tak mnie puść!- krzyknęłam trochę ciszej.
- Uspokój się.- powtórzył. Był zmachany, tak jak ja. Oczy miałam tak bardzo zaciśnięte, że aż nie potrafiłam ich otworzyć. Dopiero po kilku minutach uchyliłam powieki i kilka milimetrów od swojej twarzy ujrzałam twarz Stylesa. Jego oczy wyrażały troskę, której nigdy wcześniej nie dostrzegłam.
- H..- chciałam poprosić, żeby się odsunął, ale on zamiast tego ucałował moje wargi. Właściwie musnął je delikatnie.
- Proszę cię, nie rób nigdy więcej takich rzeczy.- oparł swoje czoło o moje i przyciągnął mnie do uścisku. Oplótł rękami moją talię i tak staliśmy. Byłam tak zaskoczona, że nie potrafiłam się ruszyć. Po chwili odsunął się i spojrzał w moje oczy.- Wracajmy. Bardzo boli cię kolano?- nadal nic nie mówiłam ani się nie ruszałam. Chyba uznał to za tak. bo wziął mnie na barana i wracał. Szliśmy 15 minut, aż dotarliśmy z powrotem do drogi. Wsadził mnie do samochodu i zasiadł za kierownicą. Aż do mojego domu, czyli 30 minut próbował ze mną rozmawiać. Nie potrafiłam odpowiadać, więc wpatrywałam się w pustą przestrzeń.- No to jesteśmy na miejscu.
- Dziękuję Harry.- ucałowałam jego policzek i pobiegłam do domu. Znaczy chciałam pobiec, ale zapomniałam o kolanie i wpadłam na płot. Nie wyglądało to komicznie, bardziej niebezpiecznie. Zielonooki w ciągu sekundy znalazł się przy mnie. Wziął mnie na ręce i zaniósł do domu. Położył na kanapie w salonie i zawołał mojego tatę.
- Dziękuję ci młodzieńcze.- uśmiechnął się do Hazzy, a ja przewróciłam oczami.
- Nie ma za co dziękować, panie tato (T.i.).- uśmiechnął się do mojego ojca, potem podszedł do mnie i ucałował moje czoło.- Pa, (T.i.).
- Pa.- i wyszedł zostawiając mnie z ojcem. No to czeka mnie niezła rozmowa.



*************************
Nie wyszło tak, jak chciałam, bo miało być dłuższe, ale jest jakie jest. 
Dziękuję za spełnienie warunku! :) Jak chcecie, to potraficie! ^^
To może teraz podwyższymy poprzeczkę? 
9 KOMENTARZY = NASTĘPNA CZĘŚĆ!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!
Directioner Forever :)
PS. ZAPRASZAM NA 4 ROZDZIAŁ NA MOIM FF Z NIALLEM!! :DDD


środa, 22 kwietnia 2015

Niall.. ~ You'll never be mine.. - część 4

WOW!!! *-*
Wczoraj pobiliście chyba swój życiowy rekord.. No oki, może nie swój, ale bloga!!!
Byliście jakieś 1 000 razy na blogu!!!  
Jest was tu tak dużo, a tak mało komów!! Czemu tak jest!? Przecież to nie logiczne, czytając posta i nie komentując go to.. To boli!!
Dobra nie zanudzam, macie 4 część Nialla <3
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ 

~Pogrubiony tekst to SMS~

Czas mijał nam na rozmowach, plotkowaniu i śmianiu sie. Sami poprawiła mi humor, czas nieubłaganie szybko mijał i nim sie spostrzegłam jechałyśmy na imprezę. Przyjaciółka miała podobną sukienkę do mojej.
M: No nareszcie dwie ślicznotki przyjechały!
- przywitał nas z szerokim uśmiechem Maxi. To jest wesoły brunet, zawsze robił świetne imprezy.
J: Cześć, dzięki za zaproszenie.. - cmoknęłyśmy go w policzek i poszłyśmy witać sie z resztą znanych nam gości. Impreza sie rozkręcała, drinków przybywało, a humor robił sie coraz bardziej rozluźniony. Zapominałam o wszystkim co działo sie w ciągu tych dwóch, trzech tygodniu wstecz. Znajome pływały w świetnie oświetlonym basenie, my gadałyśmy, piłyśmy i tańczyłyśmy ze szkolnymi przystojniakami. Po jakimś czasie gdy już czułam moc alkoholu w sobie mignęła mi znajoma postać, a po kilku chwilach poczułam wibracje telefonu, oznajmiające dotarcie wiadomości. Usiadłam w troszkę spokojniejszym miejscu i sprawdziłam to, wiadomość od Nialla! Byłam w szoku i nie wiedziałam czy to prawda czy mam pijackie przywidzenia. ' Hej :* Jak u Ciebie?! Bo ja już nie wytrzymuje bez Ciebie i kontaktu z Tobą.. !! xx'. Czytałam to kilkadziesiąt razy, nie wierzyłam w to co widzę. Musiał sie odezwać akurat teraz gdy świetnie sie bawię?! Nie odpisałam, nie wiedziałam nawet co?! Schowałam z powrotem sprzęt i wróciłam do przyjaciółki.
S: Gdzie byłaś? - zapytała zmartwiona.
J: Musiałam siusiu.. - skłamałam - ..Nie przejmuj sie! Chodź tańczyć! - pociągnęłam ją na parkiet i zaczęłyśmy znów szaleć. Niecałą godzinę później coś mnie tchnęło i znów spojrzałam na telefon, miałam sporo wiadomości od Nialla, ostatnia brzmiała dziwnie. 'Może dość alkoholu?'. Co to ma znaczyć?! Jest tutaj?! Byłam już nieźle pijana, więc nie miałam żadnych zahamować by wcisnąć zielona słuchawkę i czekać aż odbierze. Robiąc to rozglądałam sie po wszystkich gościach, ale żaden nie był teraz podobny do Nialla, którego pamiętam ze zdjęcia. Nie odebrał, mogłam sie spodziewać że tak będzie, wzruszyłam tylko ramionami i odłożyłam telefon do torebki przyjaciółki by mnie nie korcił. Wypiłam na raz całego drinka i poszłam tańczyć, zgarniając pierwszego lepszego blondyna. Miał piękne niebieskie oczy i blond czuprynkę, ale to nie był jego naturalny kolor włosów.. Co tam, wyglądał świetnie. Tańczyłam z nim każdą piosenkę, od bardzo skocznej po wolną, nawet nie zaprzeczałam kiedy przytulaliśmy sie do siebie w rytmie powolnej piosenki. - Ale jestem już zmęczona.. - uśmiechałam sie do mojego towarzysza gdy schodziliśmy z parkietu. Chłopak również sie uśmiechnął i podał mi drinka.
Ch: Nie dziwie sie. Tańczysz od samego przyjścia tu.. - zaśmiał sie słodko.
J: To impreza, więc co miałam robić. A tak w ogóle to jestem (T.i.). - wyciągnęłam w jego kierunku swoją dłoń.
Ch: Niall.. - uścisnął ją, a ja mało co sie nie zakrztusiłam. Jak to Niall!?
J: Musze iść. - odwróciłam sie i chciałam odchodzić, ale zatrzymał mnie.
N: Dlaczego? Powiedziałem coś nie tak? - zdziwił sie - Zostań, jeszcze z nikim sie tak dobrze nie bawiłem.. - powiedział błagalnie.
J: Dostane tylko dlatego że masz dobre argumenty.. - zaśmiałam sie. Widziałam że chłopak odetchnął, ale ja w głowie miałam tylko nadzieje, że to nie ten Niall z którym pisze. No bo raczej Maxi nauczyciela by nie zaprosił, prawda?! To wszystko zaczyna być naprawdę dziwne.. Wypiliśmy jeszcze po jednym drinku i znów poszliśmy sie bawić, tańczyłam z nim, śmiałam sie z nim i piłam z nim. Moja przyjaciółka już dawno zniknęła mi z oczu, ale ja miałam świetne towarzystwo, więc jej nie szukałam. Alkohol trochę za mocno uderzał w moją głowę, ale nie przejmowałam sie tym.
N: A czym sie zajmujesz? - usiedliśmy z kolejnym trunkiem na wolnej kanapie.
J: Uczę sie jeszcze, ale chyba nie będziemy o tym rozmawiać, co? - zaśmiałam sie
N: Czemu nie, to fajny temat.. - spojrzałam na niego zaskoczona. - Żartowałem! - krzyknął z wielkim uśmiechem.
J: Uff!! - udałam teatralnie i zaczęliśmy sie śmiać, Niall zagadywał mnie cały czas. Dlaczego musiałam poznać już 3 Nialla i każdy ma tak samo piękne oczy, wspaniały uśmiech, pełne usta.. Które.. Całują mnie w tej chwili?! Nawet nie zauważyłam kiedy to sie stało, za bardzo sie o nim rozmarzyłam.. Odwzajemniłam pocałunek, jego usta naprawdę były takie idealne, miękkie.. A do tego alkohol, to on zabronił mi sie powstrzymywać..
    Rano nawet nie mogłam otworzyć oczu, byłam cholernie zmęczona, ale udało mi sie. Oparłam sie na łokciach i rozejrzałam sie po pokoju, nie był mój.. Samanty też nie..
N: Już nie śpisz? - usłyszałam zachrypnięty głos koło siebie, spojrzałam na blondyna leżącego obok mnie. Moje serce przyspieszyło, spojrzałam z przerażeniem na niego, to ten Niall..
J: My nie..
N: Nie.. - uśmiechnął sie i usiadł. Wyglądał uroczo taki zaspany.
J: To dobrze. - odwzajemniłam jego uśmiech. - To co ja tu robię, z Tobą w jednym łóżku?
N: Śpisz. Byłaś tak pijana że nie mogłaś iść sama do domu. - jak słodko, troszczył sie o mnie!
J: Nie byłam sama. Przyszłam tu z przyjaciółką.. - przeraziłam sie, gdzie ona może być?! Przecież ma mój telefon!! Może Maxi będzie wiedział.. - A tak w ogóle.. Czemu zostałeś u Maxiego? Znacie sie?
N: Tak, nie, nie do końca..

...

I co myślicie?! Robi sie zakręcone co :D 
Komentujcie to może będzie wszystko w kolejnej części wyjaśnione :D !!!!
Chciałabym 10 komów!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!




Naat

wtorek, 21 kwietnia 2015

Harreh Styles ~ część 4

- O co ci w ogóle chodzi, hmm? Nie potrafię cię rozgryźć.- powiedziałam po jakimś czasie.
- Nikt tego nie potrafi, słonko.
- Mam propozycję.- rzekłam po chwili namysłu.- Zagrajmy w 10 pytań. Na każde odpowiadamy szczerze. Zgoda?
- Zgoda.- przytaknął. No to będzie ciekawie.- Panie mają pierwszeństwo.
- Ale możesz zacząć, jeśli chcesz.
- Niech będzie..- zamyślił się, a po chwili jego oczy rozbłysły iskierką zaciekawienia.- Lubisz mnie?
- Ee.. Następne proszę.- przygryzłam dolną wargę i odwróciłam wzrok.
- Mieliśmy odpowiadać szczerze. No dalej, mów.- zachęcał mnie.
- Nie wiem. Może. To zależy.- wzruszyłam ramionami.
- Zależy od czego?
- To już jest drugie pytanie.- mrugnęłam.- Czemu przez ostatnie x czasu obserwujesz mnie?
- Ja nie..- zaciął się i westchnął.- Nie mogę ci powiedzieć.
- Miało być szczerze.- zacisnął usta i pokręcił głową na nie.- Harry..
- Po prostu teraz nie mogę ci powiedzieć. Ale obiecuję, że poznasz prawdę.
- Prawdę?- uniosłam brwi.
- Może po prostu normalnie porozmawiamy? Nie podoba mi się ta gra.- powiedział lekko zdenerwowany, co mogłam wywnioskować po dość niespokojnym ruchu jego palców, uderzających w kieliszek.
- Dobrze. W takim razie, powiedz mi coś o sobie.- jeszcze od niego wyciągnę tę całą "prawdę".
- No nie wiem co mam ci powiedzieć.. Mam na imię Harry, to już wiesz. Jestem starszy o rok od ciebie, urodziłem się w Holmes Chapel, ale przeprowadziłem się do Dublina, ponieważ mój tata dostał tu pracę. Po pewnym czasie coś się zepsuło, moi rodzice rozwiedli. Mama wróciła do Holmes Chapel, a tata został w Dublinie. Niedługo potem dorobił się dużej ilości pieniędzy i założył własną firmę, tym samym postanowił, że przeniesiemy się w jakieś spokojniejsze miejsce. Stąd jestem tutaj.- mówiąc to patrzył w gwiazdy. Ledwo zauważalna łza spłynęła po jego policzku.
- A co z twoją mamą?- usłyszałam swój głos.
- Nie żyje.- zamknął oczy i wziął głęboki oddech.- Chciała do mnie przyjechać i gdy przechodziła przez ulicę, z lotniska do mojego samochodu, jakiś pijany taksówkarz potrącił ją. Patrzyła mi wtedy prosto w oczy.. Widziałem, jak gasną, widziałem jak ona umiera...- jego głos załamał się i schował twarz w dłoniach. Automatycznie przysunęłam się do niego i otuliłam swoimi ramionami.
- Spokojnie.. Posłuchaj.. Moja mama nigdy nie miała dla mnie wystarczająco dużo czasu. Nie poświęcała mi dużo uwagi, a ojciec był zapracowany. Delegacje, wyjazdy, ważne projekty.. To było ich życie. Więc w sumie wychowywała mnie babcia. Ludzie zazdrościli mi, że rodzice mają bardzo dobrze płatną pracę, że powodzi im się. Mówili, że mam szczęście i w ogóle. Ja byłam całkiem innego zdania. I pewnego dnia, gdy miałam 10 lat, ona tak po prostu odeszła. Zostawiła mnie samą z nimi. A tak właściwie zostawiła mnie samą, bo oni dalej byli zajęci. Byłam zła na nią, na Boga i na wszystkich. I gdy było już naprawdę, naprawdę źle, mój ojciec.. On zmienił się. Zawsze starał się, owszem, ale tym razem z efektami. Wspierał mnie i po części zapełnił pustkę po babci. Nadal odczuwam jej brak, bo była najważniejszą osobą w moim życiu.. I zawsze nią będzie. Tylko teraz tutaj.- zakończyłam wskazując na swoje serce. Miałam zamknięte oczy i spuszczoną głowę. Zaufałam mu. Zwierzyłam z czegoś o czym praktycznie nikt nie miał pojęcia. Nikt za wyjątkiem Nialla.
- Nie będę mówił, że mi przykro.- odezwał się. Spojrzałam na niego zdezorientowana.- Nie powiem tego, bo to tylko pogarsza sprawę. Ludzie mówią że im przykro, bo wypada tak mówić. A tak naprawdę mają to gdzieś. Ona patrzy na ciebie z góry, tak samo jak moja mama.
- Wiem.- przytaknęłam i odsunęłam się. Patrzeliśmy sobie w oczy i uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Jesteś głodna?- zapytał, gdy delikatnie zaburczało mi w brzuchu.
- Tak, nawet bardzo.- powiedziałam. Chłopak powyjmował hamburgery, frytki i inne takie, po czym zaczęliśmy jeść.
- Lubię tu przychodzić.- wyznał po jakimś czasie.- Ta polana kojarzy mi się z nią. Tu zawsze niebo jest idealnie błękitne, jak jej oczy. Pod koniec lata, tam w dole zboże lśni złotem jak jej włosy.. Widzę ją w tych małych rzeczach..- uśmiechnął się pod nosem. Jaką ja byłam idiotką! Oceniłam go i pomyliłam się. Harry nie jest dupkiem. Jest po prostu trochę zagubiony.. wyszczekany, pewny siebie (czasem aż za bardzo) ale nie jest taki, za jakiego brałam go na początku. Otworzył się przede mną, zaufał mi jak ja jemu..
Dokończyliśmy jedzenie, a następnie położyliśmy na kocu. Niebo było jasne i przejrzyste. Może ja również powinnam postrzegać to wszystko jak on? Kojarzyć babcię z tymi przyjemnymi rzeczami, zamiast unikać wszystkiego co z nią związane jak ognia?
- Wow..- wyrwało mi się.
- Co jest?
- Zdałam sobie sprawę z tego, że mimo wszystko jesteś bardzo pozytywną osobą i na przekór losu idziesz da..- mój telefon zaczął dzwonić, więc odebrałam.
- (T.i.)?- usłyszałam tatę.
- Tak?
- Gdzie jesteś? Czekam na ciebie, powinnaś już dawno skończyć lekcję, a nadal się nie widzę!
- Cholera! Przepraszam tato, kompletnie zapomniałam!- kurczę!
- Gdzie jesteś?- zapytał lekko zniecierpliwiony.
- Jestem z Harrym. Zrobił mi niespodziankę i porwał na piknik.
- Kim jest Harry? I czemu nie zadzwoniłaś?
- Harry to mój kolega. Nie zadzwoniłam, bo zrobił to tuż po szkole i zapomniałam.. Przepraszam.
- Spokojnie dziewuszko.. Po prostu myślałem, że zjesz ze swoim starym ojcem..
- Jasne że tak!- poderwałam się.- I wcale nie starym.
- Baw się dobrze, nie wracaj zbyt późno. Najlepiej na kolację. Zrobię nasze hamburgery.
- Dobrze! Pewnie i tak niedługo przyjadę.
- Dobrze dziecko, do zobaczenia w domu.- rozłączył się a ja odetchnęłam z ulgą. Spojrzałam w stronę loczka, który zaczął chować jedzenie, a raczej to co z niego pozostało do koszyka.
- Co ty robisz?- zdziwiłam się.
- No.. Jedziemy, tak?- lekko smutny patrzył prosto w moje oczy.
- A czemu mielibyśmy jechać?- nadal byłam zdziwiona.
- Rozmawiałaś z tatą, powiedziałaś że niedługo wrócisz, więc mam zamiar odwieźć cię do domu.
- Po pierwsze nigdzie na razie nie musimy jechać. A po drugie piłeś wino, więc po prostu nie.
- Kochanie, po pierwsze jeszcze niedawno bardzo, ale to bardzo chciałaś już skończyć nasze spotkanie, a po drugie kilka łyków wina nie jest w stanie zrobić mi cokolwiek. Prowadziłem gdy byłem po 4 piwach, 2 kolejkach szotów i 3 drinkach, więc to jest nic.
- W takim razie chodźmy.- westchnęłam. Jedne telefon od ojca i wszystko się zepsuło. On znowu starał się zamknąć w swojej skorupie. 
Pomogłam mu złożyć koc, po czym ruszyliśmy w kierunku z którego przyszliśmy. W pewnym momencie idąc przez las potknęłam się i uderzyłam w kolano. Jaki dziecko miałam poważne problemy z tą częścią ciała, tak samo jak Niall, miałam operację, ale niestety do tej pory odczuwam skutki tej kontuzji, a przy upadku, gdy uderzę się w pewien punkt, boli jak cholera.
- Wszystko okej?- Styles podszedł i uklęknął przede mną.
- Tak, tak. Muszę tylko chwilę odpocząć, zaraz będzie ok.- zbyłam go.
- Nie rób sobie żartów i powiedz co ci jest. Jeżeli będę mógł, to ci pomogę.- spojrzałam w jego pełne powagi oczy.
- Jak byłam mała, miałam operację kolana. Teraz, gdy się uderzę po prostu przez jakiś czas mnie boli..- wyznałam.
- W takim razie zapraszam.- odwrócił się tyłem i czekał, aż zajmę miejsce na jego plecach. Zrobiłam to, a on zaczął iść.
- Nie jestem zbyt ciężka?- spytałam z lekkim strachem. Niby moja waga była całkiem dobra, a raczej wystarczająca, jak na mój wzrost, ale może jednak byłam zbyt ciężka? 
- Jesteś jak piórko.- uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam. Po chwili byliśmy już pod samochodem. Chłopak schował koszyk i koc do bagażnika. Następnie otworzył drzwi od strony pasażera i usadowił mnie na siedzeniu. Staliśmy niesamowicie blisko siebie. Nie odrywałam wzroku od jego oczu. Były niesamowicie hipnotyzujące, szczególnie wtedy, gdy patrzyło się w nie z tak krótkiej odległości. Przybliżył się jeszcze, a mnie impuls pokierował prosto na jego usta. W ostatnim momencie zdążyłam się opanować i ucałowałam kącik jego ust.
- Dziękuję.- szepnęłam.
- Nie ma za co.- odpowiedział mi. Wiedział że nie mówię tylko o zaniesieniu mnie. Podziękowałam za wszystko co dla mnie zrobił.



********************
Dziękuję wam bardzo mocno za spełnienie warunku i to z nadwyżką <3 
Kurczę, nie mam pojęcia w którą stronę ten imagin idzie. Jakieś pomysły?
8 KOMENTARZY = NASTĘPNA CZĘŚĆ!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!
Directioner Forever x.