Mam nadzieje, że całość sie spodobała..
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~*~ <--- Koniec wspomnień..
Z:
Co sie stało? Co jej jest? -
słyszałam,
właśnie,
co sie ze mną dzieje? Czułam
sie tak jakbym miała
zaraz wyparować, zemdleć..
N:
Nie wiem.. - powiedział
przestraszony
Z:
Jedziemy do szpitala.. - nie, tylko nie to.. Mam dość
szpitali..
H:
Ej, czemu ona wygląda
jakby zaraz miała
nam tu paść?
- podszedł
loczek – (S.T.i.),
słyszysz
mnie.. ? - uklęknął
przy mnie. Skinęłam
delikatnie głową
na 'tak'.
Lou:
Kiedy ostatni raz coś
jadłaś?
- wzruszyłam
ramionami. Może
to być
ten powód,
od jakiegoś
dłuższego
czasu nie
mam ochoty na jedzenie, czasami napije sie wody,
ale to wszystko.
H:
Kurwa! Wiedziałem
że
ta jej przeprowadzka to zły
pomysł! - zaczął
wrzeszczeć,
łażąc
po pokoju. Zebrałam
sie w sobie i spojrzałam
na niego.
J:
Harry.. - szepnęłam,
loczek szybko znalazł
sie przy mnie - ..Przepraszam..
H:
To nie twoja wina, (T.i.).
To ja pozwoliłem
ci sie przeprowadzić..
Ale to już
bez znaczenia..
J:
Dlaczego? - spojrzałam
na niego niezrozumiale
Lou:
Przeprowadzisz sie tutaj z powrotem..
J:
Nie! - krzyknęłam
Z:
Nie masz innego wyjścia.
J:
Ja nie chce.. Nie potrafię
na nich patrzeć,
obiecuje że
postaram sie jeść,
ale..
N:
Właśnie
i zaczniesz
od teraz.. - przerwał
mi. Nawet nie zauważyłam
kiedy wyszedł,
w dłoniach
trzymał
talerz z kanapkami. Podał
mi je i zachęcał
do jedzenia. Zaczęłam
jedną,
bardzo powoli
jeść.
- Ale proszę
was, nie chce widzieć
codziennie szczęśliwej
pary nowożeńców..
Nie róbcie
mi tego.. - chłopaki
sie zastanawiali, ale nie odpuszczali mi jedzenia.
H:
W takim razie, ja przeprowadzam sie do ciebie.. - teraz to spojrzałam
na niego z przerażeniem.
To oznacza, ze będę
pilnowana 24/7.
J:
Jak ty to sobie wyobrażasz?
- już
było
mi lepiej. Niall potrafi zdziałać
cuda trzema kanapkami.
H:
Normalnie, teraz przez ten ślub
mamy wolne, przez następne
2 miesiące.
I przypilnuje cie tak że
wrócisz
do siebie i będziesz
wyglądać
jak dawniej..
Z:
Tak, teraz będziemy
o wiele częściej
z tobą przebywać..
Lou:
Nie pozwolimy ci sie zaniedbywać,
nikt nie jest wart twoich łez,
czy takiego zachowania.. - czyli mam przerąbane.
J:
A jeżeli
postaram sie sama o to? - chciałam
jakoś
tego uniknąć.
N:
Miałaś
starać
sie sama, zaraz po wyjściu
Payne'a
ze szpitala.. - nie uda mi sie.
J:
Wiecie co?! - powiedziałam
ze złością,
nie wiedzieli o co mi chodzi
H:
(T.i.),
ale to dla twojego dobra.. - tłumaczył
J:
Kocham was.. Bardzo
mocno.. - uśmiechnęłam
sie do nich. Odetchnęli
z ulgą, mieć
takich przyjaciół
to skarb. - Hazz.. Musimy jechać
po sukienkę..
Wiem że
miałam
załatwić
to szybciej, ale nie..
H:
Wiedziałem
o tym i kupiłem
sam.. - wtrącił.
Lou:
Noo i jest bardzo ładna..
Idealnie pasująca
do ciebie.. - wyszczerzyli sie.
~*~
Tak
wiec, stoję
tu gdzie stoję
i mam ochotę
wybuchnąć
płaczem.
Harry jeszcze wczoraj 'zamieszkał'
u mnie.
K:
Jeżeli
ktoś
ma jakieś
sprzeciwy dotyczące
tego małżeństwa,
niech przemówi
teraz lub zamilknie na wieki.. - zapadła
cisza w kościele,
modliłam
sie żeby
nikt sie nie odezwał.
- Dobrze, w takim razie czy ty Ashley Smith bierzesz sobie za męża
tego tutaj Liama Payne'a?
- kapłan
zwrócił
sie do tlenionej laski.
A:
Tak! - powiedziała
cienkim głosikiem
K:
A czy ty Liam'ie
Payne, bierzesz sobie tę oto tutaj Ashley Smith? - tak właśnie
oto kończy
sie moja miłość,
oddałam
go, poddałam
sie. Stałam
i czekałam
na odpowiedz Liama, tylko że
on.. nie odpowiadał..
A:
Skarbie.. No mów..
- ponaglała
go. Widziałam
jak Liam błądzi
wzrokiem po gościach,
chłopakach,
zatrzymując
sie na mnie.. Bałam
sie, serce waliło
mi jak oszalałe.
Li:
Przepraszam.. Nie mogę..
Moje serce
należy
do kogoś
innego.. - wyznał
i pościł
jej dłonie
A:
Coo?! Jak śmiesz?!
- wrzeszczała,
gotowało
sie w niej. Przyjaciele podeszli do Liama, a w całym
kościele
zrobił
sie szum. Ja stałam
w miejscu i tylko sie przyglądałam.
Z:
Uspokój
sie, słyszałaś.
On cie nie kocha.. Koniec twojej szopki.. - powiedział
stanowczo Malik.
H:
(S.T.i.),
no rusz sie w końcu..
- usłyszałam
głos
loczka przy uchu. Ale ja nie mogłam,
nogi
przyrosły
mi do podłogi.
Poczułam
jak delikatnie pchnął
mnie w stronę
ołtarza.
Li:
(T.i.),
ja.. Wszystko wróciło..
Ten pocałunek,
wszystko przeleciało
przez moją głowę,
nasze wspomnienia, całe
nasze wspólne
życie..
- złapał
mnie za ręce.
- Wybaczysz mi?
J:
Nawet nie wiesz jak długo
na to czekałam..
- wyszeptałam.
Liam złączył
nasze usta. Znów
mogłam
je smakować.
K:
Yyy.. Wybaczcie, ale.. - przerwał
nam ksiądz..
Oderwaliśmy
sie od siebie i spojrzeliśmy
na niego. Staliśmy
na środku
kościoła,
tuż przy ołtarzu,
a reszta zebranych gości
na swoich miejscach. - A więc..
- uniósł
dłonie
- ..ogłaszam
was mężem
i żoną..
- że
co?! Byłam
w szoku. Pozytywnym, szczęśliwym
szoku. - Teraz możesz
ją pocałować.
- zaśmiał
sie, a Liam nie czekał
zbyt długo
i przylgnął
do moich ust. Usłyszeliśmy
brawa, wiwaty.. Kochałam
go, najbardziej
na świecie.
A:
Jak mogłeś?!
Ty jak mogłaś?!
- zaczęła
wrzeszczeć.
- To jeszcze nie koniec.. Znajdę
następnego
głupka
który
cie potraci.. - zagroziła.
N:
Coo?! - byli zdziwieni
J:
To przez ciebie?!
Lou:
Zayn dzwoń
na policje.. - powiedział
i podszedł
do niej, uniemożliwiając
jej ucieczkę.
Policja była
chwile później
i zabrali ją, a my mogliśmy
zacząć
żyć
szczęśliwie,
spokojnie i już
do końca
życia
razem. Teraz to musiałam
sie przeprowadzić,
odzyskałam
dawną siłę
i już
nie musieli sie tak o mnie troszczyć.
Teraz to ja mam sie o kogo troszczyć..
Będziemy
mieli małego
lokatora.. Ale ciiiicho, jeszcze nic im
nie mówiłam..
Koniec <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!
Do następnego imagina chce 6 komentarzy !!
Naat
Oo jak słodko boskieee <333 !
OdpowiedzUsuńZajebisty :*
OdpowiedzUsuńBoze boskie! o kim teraz bd pisac? juz nie mg sie doczekac. mam nadzieje ze szybko pojawi sie kolejne opowiadanie :*
OdpowiedzUsuńKolejne pojawi sie jak bedzie tu jeszcze 3 komy.. A z kim to chyba Z Louisem, albo Hazzą.. :* Jeszcze dokładnie nie wiem :)
UsuńNaat
Jeju super <3 nie moge sie doczekac kolejnego imagina ;3
OdpowiedzUsuńPiękne!
OdpowiedzUsuńPiękne, to było wspaniałe :')
OdpowiedzUsuń