One Direction i My.. - imaginy

środa, 17 stycznia 2018

Harry p.8

-Nie zbliżaj się do mnie w takim stanie.- usłyszałem jej już znacznie pewniejszy głos niż przed chwilą, a później tylko mogłem oglądać jak odchodzi i wchodzi o autobusu, który prawdopodobnie został otwarty podczas całego zajścia. Czemu ona tak przesadza..? Przecież nic takiego jej nie zrobiłem. Jednak czułem się jak skończony dupek. 
Ona się mnie przestraszyła.
 ~Oczami [T.I.]~

Usiadłam na fotelu w autobusie i zamknęłam oczy, żeby się uspokoić. Panicznie się boję zdenerwowanych facetów. A Harry taki właśnie był. Byłam bardziej przestraszona niż to okazałam. 
-Kawa.- usłyszałam głos mulata i spojrzałam na niego z półuśmiechem tańczącym na twarzy.
-Dzięki.- odparłam, a on skinął głową i dał mi napój życia. Wzięłam kilka łyków i od razu się poczułam dużo lepiej. Usiadłam na siedzeniu obok Malika i zaczęłam go szturchać będąc świadoma, że jest wściekły przez to, że kazałam mu odejść. 
-Załatwiłaś to ze Stylesem?- spytał z nutką zazdrości w głosie.
-Powiedzmy.- parsknęłam przewracając oczami.
-Nie mów mi, że jesteś zazdrosny..?- zaczęłam się z niego nabijać, a on się uśmiechnął tym śnieżnobiałym uśmiechem.
-A nawet jeśli, to co?- spytał nadal szczerząc się, a ja poczułam motyle świrujące w moim brzuchu. Nie zrozumcie mnie źle, ale on jest na prawdę słodki.
-To nic.- wytknęłam mu język, a on zachichotał.
-Jesteś słodka.- powiedział nonszalancko, a ja pewnie wyglądałam już jak burak.
-I kto to mówi.- wybełkotałam pod nosem mając nadzieję, że nie słyszał.
-Wiem.- żachnął się, a to oznaczało, że słyszał. 
-Chodź pokażę ci coś.- powiedział i łapiąc mnie za rękę zaciągnął do pomieszczenia nagraniowego. Zamknął za sobą drzwi, a ja miałam złe wspomnienia z tym pomieszczeniem.. chociaż właściwie najbardziej wtedy ucierpiał Styles.
-Napisałem coś.- powiedział uśmiechając się tak jakby przynajmniej kogoś zakopał żywcem.
-Przerażasz mnie.- mruknęłam z półuśmiechem na ustach, a on zaczął się śmiać w głos.
-Chcę, żebyś to usłyszała.. nie wiem czy jest dobre, a jest ważne, żeby się wypowiedział ktoś, kto się na tym nie zna. Obiektywnie.- powiedział i popatrzył na mnie. Skinęłam głową na znak, że się zgadzam, a on wziął gitarę. Tak kompletnie obiektywna to ja nie będę. Sama piszę czasem, ale raczej małe nic nie znaczące pioseneczki.
-Gotowa.- uśmiechnęłąm się kiedy patrzył na mnie, już przygotowany do grania. Zaczął, a ja przez cały NUMER (KLIK) słuchałam go uważnie. Ma cholernie ogromny talent, o który bym go nie podejrzewała.  Skończył odłożył gitarę i siedział patrząc na mnie z oczekiwaniem.
-To było.. wow. Piosenka jest świetna, twoje wykonanie jeszcze lepsze niż sama piosenka.- powiedziałam ciągiem, a on był usatysfakcjonowany.
-Cieszę się, że ci się podoba. 

poniedziałek, 15 stycznia 2018

Everything I need [7]

Zamknęłam sie w sypialni na klucz i otwarłam szafę. Nie miałam pojęcia że tak długo mi zeszło z tym prysznicem..No cóż, właściwie to też zapomniałam, że Malik ma przyjść. Kompletnie straciłam poczucie czasu, a niezbyt często mi się to zdarza. Szukałam w szafie ciuchów w których bym wyglądała całkiem dobrze, ale nie za dobrze..przecież nie może wiedzieć, że chcę mu się podobać. Chociaż wcale nie chcę. W ogóle. Po dłuższym namyśle wyjęłam czarne legginsy i szarą bokserkę, na nią zarzuciłam jescze kremowy rozpinany sweter wełniany. Przeczesałam palcami włosy i widząc się bez makijażu westchnęłam zawiedziona. To nie tak, że mam jakąś wyjątkowo złą cerę czy cokolwiek, ale jak się nie maluję i chcę kupić wino, to proszą mnie o dowód... a  mam 23 lata.
-[T.I.]! Wanna błyszczy!- uslyszałam krzyk Malika zza drzwi.
-A toaleta?- spytałam powstrzymując się, przed wybuchnięciem śmiechem.
-Nic nie mówiłaś o..- zaczął, ale ja wyszłam z sypialni chichocząc.
-Żartuję tylko świrze.- parsknęłam, a on się lekko uśmiechnął pod nosem.
-Wiesz, że miałem już iść to zrobić?- spytał śmiejąc się.
-Zadzwonię do Ciebie w sobotę.-mruknęłam, a on podszedł do mnie i mnie objął.
-Dam ci później numer.- zachichotał, a ja dopiero zdalam sobie sprawę z tego, że gdyby jednak nie przyszedł, to nawet nie miałabym jak się z nim skontktować.
-Masz może ochotę gdzieś wyjść ze mną? W sumie miałem do Ciebie zadzwonić... ale, ale nie miałem numeru.- spytał wzdychając, a ja się uśmiechnęłam.
-Zapraszasz mnie na randkę?- spytałam niewinnie patrząc na jego speszoną twarz.
-Nieee.. tak. Zapraszam.- parsknął krzywo się uśmiechając.
-Zgadzasz się?- spytał robiąc minkę zbitego psiaka.
-Janse.- wzruszyłam ramionami jak gdyby nigdy nic, ale w środku przeżywałam skrajne emocje pt.'co ubrać?!'.
-To świetnie, bo już mamy rezerwację w restauracji.. mam nadzieję, że nie byłaś jeszcze, ale właściwie mogłaś..-zaczął paplać szczęśliwy i przystanął przy drzwiach.
-Nie idziesz?- popatrzył na mnie zdziwiony, a ja zachichotałm.
-Tak?- parsknęłam wskazując na moje mokre włosy i strój.
-No tak.. to ja pojadę po swoje auto może i dam ci trochę czasu, co?- spytał niezręcznie.. czy on się stresuje? Jest słodki.
-Mhmmm..- zamruczałam i podeszłam do niego. Stając na palcach cmoknęłam go w usta.
-To świetny pomysł- powiedziałam łagodnie, żeby go trochę uspokoić.
-Mhmmm...- powtórzył po mnie i tym razem on mnie pocałował, ale nie koniecznie chciał to zakończyć tak szybko jak ja to zrobiłam. Oderwałam się jako pierwsza chichocząc.
-Chyba znalazłem w końcu swoją ulubioną czynność.- przygryzł wargę, a na te słowa stado motyli w moim brzuchu się pobudziło do życia.
-Miałeś jechać po auto.- mruknęłam i odeszłam kilka kroków od niego.
-Zamknij za mną drzwi, księżniczko.- mrugnął i wyszedł. Zrobiłam to o co prosił, a następnie pobiegłam z powrotem do szafy. Co by tu ubrać.. mówił coś o restauracji, więc pewnie pasje się ubrać ładnie. A co jeśli to będzie zwykły kebab? Wyjdę na idiotkę.. ale na pewno nie. Mówił restauracja Przerzucałam ciuchy z dna szafy i szukałam czegoś ładnego, ale nie za bardzo snobowatego. Zobaczyłam ulubione spodnie i już zdecydowałam. Ubrałam się i spojrzałam w lustro. Tak powinno być dobrze. Obracałam się w kółko podziwiając efekt. Ubrałam bordowe spodnie z wysokim stanem, które przepięłam na górze cienkim czarnym paskiem, do tego czarną krótką i dopasowaną bluzkę na szerszych ramiączkach, dzięki której mimo wysokiego stanu było widać jeszcze pasek mojego opalonego brzucha, a na to zarzuciłam skórzaną kurtkę, też czarną. Spojrzałam na siebie jeszcze raz i stwierdziłam, że ubiorę swoje ulubione matowe, jasnobrązowe lity. Akurat będę wtedy niewiele od niego niższa. Włosy wysuszyłam i podpięłam wsuwkami po bokach, żeby nie przeszkadzały mi przy jedzeniu. Nałożyłam podkład, trochę brązeru na policzki i zrobiłam długie proste kreski. Patrzyłam na siebie, ale ciągle mi czegoś brakowało. Wyjęłam z kosmetyczki jeszcze czerwoną szminkę. Usłyszałam jak ktoś dzwoni do drzwi. Przecież nie może mnie zobaczyć, kiedy jeszcze nie skończyłam. Przejechałam pierw konturówką kontur ust, a później wypełniłam czerwoną szminką. Dzwonił co raz częściej, a ja szczęśliwa z efektu pobiegłam do drzwi.
-Już otwieram!!- krzyknęłam w drodze i dopadłam zamek przekręcając go dwukrotnie. Otworzyłam drzwi i zamarłam pod wpływem jego mocnych perfum. On się odstawił całkiem.. chyba to nie będzie kebab. Przelustrowałam szybko jego sylwetkę. Szare rurki, czarna koszula, włosy w artystycznym nieładzie. Po prostu ideał. I zapomniałam dodać, że rozdziawione usta. Zacisnęłam usta w napięciu, bo tak właściwie, to nie wiem, czy strój będzie wystarczająco ładny.. on miał KOSZULĘ.
-Wow.- wydukał nadal jeżdżąc po mnie wzrokiem.
-Ty też jesteś całkiem 'wow'- zachichotałam w uldze, że jednak mu się podoba.
-Wiesz.. będę musiał się bardzo pilnować, żeby moje ręce zajęły się jedzeniem, a nie tobą.- powiedział i przełknął głośno ślinę, a mój głos w głowie krzyczał 'nie mam nic przeciwko!"
-Masz wszystko?- spytał łagodnie patrząc na mnie.
-Torebka!- pisnęłam i pobiegłam do pokoju. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy, czyli szminkę, telefon, portfel i klucze, i wrzuciłam do brązowej kopertówki.
-Możemy iść.- powiedziałam będąc z powrotem przed nim.
-Panie przodem.- powiedział szczerząc się, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Zamknęłam za nim drzwi i zeszliśmy na dół.

Dziś napisałam, bo nie wiem kiedy uda mi się napisać kolejny rozdział ^^ Jak już mówiłam komentarze bardzo mnie motywuję i dziękuję za każdy z nich c: Mam nadzieję, ze się podoba :)#Maleńka



niedziela, 14 stycznia 2018

Everything I need [6]

-Leć załatw to i możesz wrócić.- powiedziałam, a tym razem on mnie pocałował, tyle, że nie w policzek i wyszedł zostawiając mnie samą, niemalże gołą, stojącą na środku pokoju dziennego. 
[T.I.] ty cipo. On ci się podoba.
Wszystko ładnie i pięknie, ale ubierając się uświadomiłam sobie, że tak właściwie to mógł nas ktoś zobaczyć. A ja naiwnie nawet nie pomyślałam, żeby przeglądnąć portale społecznościowe. Już mniej szczęśliwa podeszłam do lapka i włączyłam internet pełna obaw. Przeglądnęłam twitter'a, facebook'a i wszystkie zamieszczone na nim grupy fandomowe, flickr'a i najważniejsze plotkarskie strony internetowe. Bez śladu. Chyba rzeczywiście grupa Zayn'a się troszczyła o całokształt ich wyglądu, bo normalnie to już by co NY stał na głowie szukając gwiazdki.. chyba, że on nie pierwszy raz taki numer odwalił. Właściwie to dużo czytałam o nich wszystkich i największym podrywaczem jednak zawsze mi się wydawał Styles, zaraz po nim Malik. Może jednak jest na odwrót. Siedziałam tak już ubrana przed ekranem lapka i rozmyślałam. Spojrzałam na godzinę i sama się zdziwiłam, że tak długo mi z tym wszystkim zeszło.
-No księżniczko. Czas na prysznic.- mruknęłam sama do siebie. Kiedy mieszka się samemu to rozmawianie ze sobą nie jest rzeczą wyjątkowo dziwną. Lepiej do siebie niż do mydła. Pierw jednak wstawiłam wodę na kawę i ją zalałam. Wzięłam kubek ze sobą do łazienki i położyłam na szafeczce obok sporej wanny. O tak. Łazienka to moje sanktuarium. Nalałam gorącej wody po same brzegi wanny i wsypałam różnego rodzaju sole odżywcze i też wrzuciłam kuleczkę, która sprawiła, że łazienka wypełniła się zapachem lawendy, który ubóstwiam.
Jeszcze muzyka na full i mogę leżeć całe popołudnie, a raczej niedługo już wieczór. Rozebrałam się i weszłam do wody stopniowo przyzwyczajając się do wysokiej temperatury. Z głośnika poleciały pierwsze nutki 'fools gold'. Jedna z niewielu piosenek, które mi się podobają boysbandu. Napiłam się parę łyków kawy i odkładając ją przymknęłam oczy opierając głowę o wannę. Nuciłam sobie piosenkę. Leżałam tak już dłuższą chwilę rozkoszując się chwilą spokoju, kiedy usłyszałam jak ktoś chodzi za drzwiami. To pewnie dziwne, że przy głośnej muzyce takie rzeczy słyszę, ale zazwyczaj jestem sama i cisza jest po prostu wszechogarniająca. Powoli wstałam i ubrałam szlafrok zawiązując go w pasie. Dopiłam kawę i wzięłam ze sobą kubek. Przerażona podeszłam do drzwi i stanęłam wsłuchując się. Tak.. ktoś perfidnie chodził po moim mieszkaniu.. Poczekałam aż usłyszę znowu zbliżające się kroki i szybko otworzyłam drzwi uderzając napastnika dość mocno drzwiami.
-Kurwa!- usłyszałam przekleństwo i trzymając w górze kubek gotowa do zadania śmiertelnego nim ciosu zamarłam.
-Malik?!- pisnęłam widząc chłopaka i upuściłam kubek na ziemię, który się zbił.
-Ja przepraszam.. ale jak tu wszedłeś?- zmarszczyłam brwi.
-To była zemsta?- zaczął chichotać nadal pocierając głowę, a ja pokręciłam głową z politowaniem. Nawet w takiej sytuacji się śmieje.
-Jak wszedłeś?- spytałam tym razem pewniej.
-Nie było ciężko.. zostawiłaś drzwi otwarte.- wzruszył ramionami.
-Boże. Głupia.- skarciłam się. Idiotka. Skończona debilka.
-Przepraszam.. myślałam, że to ktoś.. ktoś z nie najszczerszymi zamiarami.- uśmiechnęłam się krzywo i zaczęłam zbierać rozbite szkło. Zayn od razu wstał i pomógł mi zebrać większe kawałki. Wyrzuciliśmy je, a później szufelką zebrałam resztę okruszków.
-Dobrze wiedzieć, że umiesz się bronić.- stwierdził się uśmiechając.
-Ale mogłabyś zamykać drzwi, jak bierzesz kąpiel.- powiedział tym razem surowo, a ja spojrzałam na siebie i uświadomiłam sobie, że właściwie to jestem w samym szlafroku. Tym razem nie mam nawet bielizny na sobie.
-Uch.. no tak. Mogłabym. Pójdę się ubrać.- parsknęłam wstydząc się swojej bezmyślności.
-Nie musisz.- zachichotał obejmując mnie od tyłu i szepcząc mi do ucha.
-Z chęcią zobaczę co masz pod spodem.- wymruczał niewinnie, a ja jestem pewna, że jest świadomy, że właśnie nie mam NIC.
-A tak właściwie tooo.. co ty tu robisz?- spytałam zmieniając temat.
-Miałem przyjść wieczorem, więc jestem. W sumie trochę się spóźniłem, bo już 21, ale i tak byłaś zajęta. Ładnie pachniesz.. to lawenda?- spytał bardziej wtulając się w moją szyję.
-N-no tak.- zająknęłam się przez dreszcze, które u mnie wywołał, a on znów zachichotał. Czemu musi tak na mnie działać?
-Skończyłaś już kąpiel? Bo wiesz.. zawsze mogę ci pomóc na przykład umyć plecy, albo inne rzeczy. Lubię pomagać.- odwrócił mnie w swoją stronę i wyszczerzył się jak pięciolatek. No proszę.. a wczoraj tak się zarzekał, że tylko do bielizny.
-Właściwie to ja już skończyłam... ale pasowałoby spuścić wodę z wanny i ją wyszorować. Więc jeśli taki pomocny chłopak z ciebie to myślę, że nie sprawi ci to problemu.. a ja idę się ubrać. - zaszczebiotałam niewinnie, a jemu zrzedła od razu mina.
-Gąbka jest w szafce pod umywalką.- szepnęłam i cmoknęłam go w usta zamykając się w sypialni.

#Maleńka 

sobota, 6 stycznia 2018

Everything I need [5]

-Nie ja tu jestem zmienny.- mruknął, ale już słyszałam go jak gdyby był daleko, bo właśnie usypiałam w jego ramionach. Zayn'a Malika. Faceta, którego kompletnie nie znam, a już tak wiele mi dał.
~~~
-Słońce..- usłyszałam męski głos przy uchu i na początku wystraszona otwarłam oczy, ale jak zobaczyłam przed sobą twarz bruneta pogodnie uśmiechającą się do mnie, to od razu się uspokoiłam. 
-Poszperałem trochę w kuchni i zrobiłem kawę, znalazłem jakieś ciastka.. wiesz, że masz pustą lodówkę, tak?- spytał patrząc na mnie przejęty.
-Tak, tak.. jednej osobie nie jest zbyt wiele potrzebne. Zazwyczaj jem na mieście.- powiedziałam i wzięłam z ławy kawę.
-Dziękuję, jesteś boski.- powiedziałam rozczulając się nad kubkiem, po czym dałam mu szybkiego buziaka w policzek nawet się nad tym nie zastanawiając. Trochę się speszył dlatego, żeby nie palnąć niczego głupiego zapchałam sobie buzię ciastkami. 
-Słodko śpisz.- powiedział upijając łyk kawy, a ja się zakrztusiłam wepchniętymi do gardła ciastkami. Zaczęłam kasłać jak głupia, a on chichocząc mnie oklepywał.
-Mogłeś mnie zabić!- krzyknęłam, ale zaraz później wybuchłam śmiechem.
-Wiesz.. mógłbyś częściej robić mi rano kawy.- zaśmiałam się wytykając mu język, a on się uśmiechnął. 
-Mógłbym wtedy częściej zostawać na noc.- powiedział tym samym tonem co ja wcześniej, a ja pokręciłam głową chichocząc. 
-Spotkamy się jeszcze?- spytał spokojnym głosem.
-Jeśli będziesz chciał.- odparłam na luzie, a on spojrzał na mnie tymi cholernie pięknymi oczami, w które bym mogła patrzeć godzinami.
-Chcę.- powiedział całkiem poważnie, a mnie przeszedł dreszcz. 
-Więc się spotkamy.- wzruszyłam ramionami.
-Możemy się spotykać dopóki to nie zacznie nam przeszkadzać we wzajemnej pracy.- mruknęłam pod nosem wiedząc, że na razie moja praca jest dla mnie wszystkim co posiadam na stałe.
-Damy radę.- uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. Nie pamiętam kiedy ostatnio siedziałam tak z jakimś facetem, Zazwyczaj jak się budziłam to ich już nie było. Czasem zostawiali numer wypisany na kartce i przyklejony do lodówki  z dopiskiem 'zadzwoń'. Wychodzili, bo tego od nich oczekiwałam. Tylko raz chciałam czegoś więcej. Skończyło się tak, jak się skończyło. Super popularna gwiazda popu zostawiła mnie na lodzie. Przecież byłam tylko jakąś nędzną dziennikarką. Muszę jednak przyznać, że bardzo pozytywnie wpłynęło to na rozwój mojej kariery, bo nigdy nie podchodziłam do swojej pracy z taką pasją jak wtedy. Moje przemyślenia przerwał bzyczenie telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i zamarłam.    
-Cholera- przeklęłam pod nosem, a on się uśmiechnął.
-Z czego się śmiejesz?!- krzyknęłam zirytowana.
-On mnie zabije, bo nie mam wywiadu z..- zaczęłam, ale kapnęłam się jak debilnym człowiekiem jestem.
-Masz. -powiedział i wziął telefon nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
-Halo? Dzień dobry z tej strony Zayn Malik. Właśnie uzgadniamy z [T.I] termin wywiadu z całością zespołu... tylko problem jest taki, że musiałby się nieco przenieść termin oddania gotowej pracy przez [T.I.]. Bardzo dbamy o nasz image.- mówił profesjonalnym tonem, o który bym go nie podejrzewała.
-Tak? To świetnie. To przekażę Panu [T.I.]. Do wiedzenia.- skończył i podał mi telefon, a ja nie wiedząc czego się spodziewać przyłożyłam do ucha.
-Dzień dobry?- powiedziałam z nutką wątpliwości w głosie.
-Dobry? Najlepszy! Będziemy pierwszą gazetą, która wyda materiał o 'One Direction' w nowym roku. Ile czasu potrzebujesz?- spytał usatysfakcjonowany, a ja patrzyłam jak Malik patrzy na mnie wyszukując reakcji.
-2 tygodnie?- spytałam potulnie, a on od razu się zgodził. Dawno już go nie słyszałam tak szczęśliwego. Podziękowałam za telefon i dostając wskazówki aby się zająć tylko tą sprawą rozłączyłam się.
-Jesteś niesamowity!- pisnęłam i rzuciłam się na niego wywracając go do tyłu w ten sposób, że leżałam na nim na sofie. Teraz sobie uświadomiłam, że przecież nadal oboje jesteśmy tylko w piżamach.
-Teraz już musisz się ze mną spotkać.- wytknął tym razem on mi język, a ja zamiast się obrazić szybko go pocałowałam wykorzystując moment. Jak się domyślacie nie bronił się przed tym. 
-Wiesz.. bo przypuszczam, że mnie cały zespół szuka.. i manager.. i wytwórnia.. i wszyscy.- parsknął, a ja przypomniałam sobie, ze przecież on uciekł z miejsca pracy nikomu o tym nic nie mówiąc. 
-Jesteś świrem.- podsumowałam go, a on tylko zachichotał.
-Muszę iść.- powiedział delikatnie mnie podnosząc, a ja rozczarowana próbowałam tego nie pokazywać. 
-Spokojnie księżniczko. Wrócę tu.. ktoś musi ci napełnić lodówkę.- zaśmiał się w głos, a ja poczułam dreszcze przebiegające wzdłuż mojego kręgosłupa. Patrzyłam jak się ubiera podziwiając jego boskie ciało, a on cieszył się tym, że go podziwiam. Niemal widziałam jak obrasta w piórka. 
-Muszę iść.- powtórzył już ubrany, a ja kompletnie ignorując fakt, że nadal się nie ubrałam, wstałam i podeszłam do niego najseksowniejszym krokiem jakim potrafiłam. Zadziałało. Kiedy byłam przy nim niemal przegryzał sobie wargę i patrzył na moje ciało cholernie pożądliwie. 
-To do zobaczenia.- mruknęłam i dałam mu całusa w policzek. 
-Może zostanę jeszcze..- zaczął, ale ja się zaśmiałam.
-Leć, załatw to i możesz wrócić.- powiedziałam, a tym razem on mnie pocałował, tyle, że nie w policzek i wyszedł zostawiając mnie samą, niemalże gołą, stojącą na środku pokoju dziennego. 
[T.I.] ty cipo. On ci się podoba.

#Maleńka.

Everything I need [4]

-Obejrzymy film? - spytałam włączając internet w telewizorze, żeby zmienić temat.
-Proponuję 'this is us'.- powiedział najbardziej zarozumiałym tonem, jaki w życiu słyszałam. Spojrzałam na niego wysoko unosząc brwi ze zdziwienia, że jest, aż tak 'skromny'.
-Żartuję przecież.- zachichotał i odebrał mi pilota. Nie kłóciłam się o niego, bo i tak nie miałam pojęcia co włączyć.. mało czasu spędzam przed telewizorem.
-Oglądałaś 'papierowe miasta'?- spytał zerkając na mnie kątem oka.
-Nope.- mruknęłam i się usadowiłam wygodniej opierając się bokiem o jego ramię.
-To włączam.- powiedział i szybko wystukał na pilocie nazwę. Nie zauważyłam nawet, a już kończyliśmy film.
-Idiotka!- krzyknęłam rzucając poduszką na ziemię.
-Wyłącz to. Nie chcę tego widzieć.- fuknęłam chowając się w objęciach Zayn'a, a on tylko się ze mnie śmiał.
-Ale właściwie to dobre zakończenie.. oboje będą szczęśliwi, nie uważasz?- spytał próbując sprawić, żebym spojrzała na ekran.
-Nie!- krzyknęłam.
-Ona jest głupia, a on naiwny.- powiedziałam i obrażona usiadłam obok niego. Film się skończył, a ja dalej siedziałam gapiąc się w ekran zdenerwowana na  autora książki na której podstawie był reżyserowany film. Zmarszczyłam brwi i splotłam ręce na klatce piersiowej.
-Jesteś dziecinna- zachichotał mulat, a ja tylko go spiorunowałam wzrokiem.
-Mogę.- wysyczałam i dalej siedziałam jak wcześniej.
-Księżniczko.. będziesz miała zmarszczki. Nie spinaj się tak.- parsknął i przeszedł za mnie, po czym zaczął masować mi barki. Nie powiem, że był w tym najgorszy, bo nie był. Uśmiechnęłam się pod nosem i przymknęłam oczy opierając głowę o sofę i delektowałam się jego przyjemnym dotykiem. Poczułam teraz jednak coś innego niż dłonie. On całował moją szyję, a ja nie chciałam tego przerwać bo było to cholernie przyjemne.  Zerknęłam na niego spod pół przymkniętych powiek.
-W końcu się rozluźniłaś.- wyszeptał  między pocałunkami.
-Mhmm..- mruknęłam i poddałam się tym pieszczotom.
-Jak to możliwe, że jeszcze nikogo nie masz?- spytał, a ja postanowiłam się trochę zniego ponabijać.
-Mam męża.- odparłam spokojnie i poczułam jak usta, które przed chwilą kreśliły mokre ślady na mojej szyi zamarły.
-Czemu mi nie powiedziałaś?- spytał marszcząc brwi.
-Nie pytałeś.- wzruszyłam ramionami, a on usiadł z powrotem obok mnie.
-Nie masz obrączki.- wydukał patrząc na moją dłoń, a ja zachichotałam, bo nie potrafiłam patrzeć na jego zszokowaną twarz i nie wybuchnąć śmiechem.
-Śmiejesz się ze mnie!- krzyknął oburzony, a ja teraz już kompletnie się poddałam i przytaknęłam ocierając łzy ze śmiechu.
-Teraz to ja się obrażam.- fuknął i odwrócił się w drugą stronę.
-No weeź.. to było śmieszne nooooo..- zaczęłam marudzić i szturchać jego plecy nogą.
-Serio? Nie bądź dzieckiem.- fuknęłam i podeszłam do niego, a on tylko patrzył na mnie z surową miną pokazując, że mną gardzi w jakiś tam swój sposób.
-Zachowujesz się jak dziecko.- mruknęłam, a on znowu odwrócił się tak, żebym nie mogła na niego spojrzeć. Stałam tak i się zastanawiałam co zrobić, żeby ten frajer się odbraził. Wpadłam na pewien pomysł, może niezbyt etyczny, ale na pewno skuteczny. Zamiast cokolwiek mówić i błagać o wybaczenie po prostu podeszłam do niego znowu i nim zdążył się obrócić usiadłam mu na kolanach, tak samo jak wcześniej, czyli okrakiem. Widziałam zdziwienie na jego twarzy, ale nadal nic nie mówił. W takim razie działamy dalej.
-Wiesz... bo ja tak myślałam, że skoro nie masz gdzie iść..- zaczęłam i rozpięłam pierwszy guzik od koszuli.. tak, jestem jeszcze ubrana w ciuchy 'robocze'.
-To właściwie możesz zostać na noc i..- kontynuowałam nie przerywając rozpinanie. Już praktycznie miałam całe piersi, a on wcale się nie krył z tym, że na nie patrzy. Właściwie to i tak byśmy skończyli w łóżku, a ja bym pewnie nie narzekała. Mulat przygryzł wargę i przeniósł swój wzrok na moją twarz.
-I spędzić ze mną trochę czasu?- spytałam niewinnie i delikatnie musnęłam swoimi wargami jego. Nie otrzymywałam żadnej reakcji, więc to powtórzyłam i tym razem się udało. Chłopak przejął inicjatywę i pogłębił nasz pocałunek. Chyba, nie muszę dodawać, że pozostałe guziki odpiął on? Moja koszula już leżała gdzieś obok nas, a ja postanowiłam nie być mu dłużna i też pomogłam mu zdjąć jego koszulkę. Nie wiem jakim cudem teraz on siedział na mnie, a ja leżałam, ale tak właśnie się stało. Chłopak nieco się odchylił i przejechał palącym wzrokiem moją sylwetkę (spodnie i całą bieliznę jeszcze miałam na sobie!). Poczułam gorąco na moich policzkach, bo jak wiadomo każda kobieta ma swoje kompleksy, a moim jest właśnie nie wystarczająco płaski brzuch. Nie byłam jakaś nie wiadomo jaka gruba, ale odstawało mi trochę tu, trochę tam. Nie mogąc wytrzymać jego wzroku zasłoniłam rękami brzuch. Nie myślałam, że na to zareaguje.
-Co robisz?- zmarszczył brwi, a ja nic nie mówiłam, myśląc, że się domyśli. On zrobił coś co mnie ogromnie zaskoczyło. Złapał moje ręce w nadgarstkach i lekko, patrząc czy się zgodzę je odsunął od mojego ciała.
-Nie zakrywaj najpiękniejszego brzuszka na świecie. Muszę się nim nacieszyć.- uśmiechnął się do mnie i schylił się składając na nim pocałunki. Mimo ogromnego zawstydzenia uśmiechnęłam się pod nosem. Chłopak składał pocałunki wzdłuż mojego brzucha, aż dotarł do linii spodni. Popatrzył na mnie w górę pytającym wzrokiem.
-Obiecuję, że oprócz tego już dziś nic z ciebie nie zdejmę.- mruknął, a ja zajęczałam w rozczarowaniu na co zachichotał.
-Po prostu ideał.- powiedział pod nosem i odpiął moje spodnie, zsuwając je całował moje nogi tak delikatnie, jak nikt nigdy tego nie robił. Ja ideał? On chyba siebie nie widział. Po prostu mnie nie zna i dlatego tak myśli. Zdjął całkiem moje ubrania i znowu mi się przyglądał, a ja dziękowałam swojemu przeczuciu dzięki któremu ubrałam dopasowaną do siebie czarną koronkową bieliznę, a nie taką  misiami, albo innymi rysunkami, bo chyba każda kobieta taką posiada, a ja to już w ogóle mam większość takiej.
-Jesteś piękna, wiesz?- spojrzał mi w oczy, a ja wytrzymałam jego pożądliwy wzrok.
-Nie chcę być ci dłużna.- powiedziałam uśmiechając się i usiadłam, żeby dostać jego zamka. Odpięłam i zsunęłam rozporek. On zatrzymał moje ręce.
-[T.I.]... bo ja trochę jakby... no wiesz.. twoje ciało, piersi, pupa.. są ponętne i..- zaczął się plątać, a ja się uśmiechnęłam pod nosem wiedząc do czego zmierza.
-Chcesz mi przekazać, że ci stoi, czy, że już nie?- spytałam wprost uśmiechając się i widząc jego zaszokowanaie moim bezpośrednim podejście. O co chodzi? Przecież to tylko seks.
-Raczej to pierwsze.- powiedział patrząc na mnie i chichocząc.
-W porządku.. obiecuję, że oprócz tego już dziś nic z ciebie nie zdejmę.- mruknęłam, a on zachichotał poznając swoje słowa. Zrobiłam tak jak mówiłam, a później wróciłam na górę i pocałowałam go. On oddał pocałunek i położyliśmy się na sofie. Pewnie zastanawiacie się czy uprawialiśmy seks.. odpowiedź brzmi NIE. O dziwo nie. Leżymy, a on rysuje wzorki na moim ramieniu i nadal oboje jesteśmy w bieliźnie. 
-Spotkamy się jeszcze?- spytał, a ja zdziwiona spojrzałam na niego. Myślałam, że to raczej on się ulotni i będzie udawał, że się nie znamy. Większość gwiazd popu tak robi. Nie spałam z każdym, ale nie powiem, że jestem święta.
-Jeśli będziesz chciał. Jeśli nie to zrozumiem.. też jestem w tej branży, więc nie będę robiła scen.- mówiłam lekko, a on wstał. Poszedł i wziął koc leżący na jednym z foteli, po czym nas przykrył i wpatrywał się we mnie.
-Musiał cie ktoś bardzo zranić.- stwierdził nadal delikatnie muskając moją skórę.
-Czemu tak myślisz?- spytałam udając, że jestem niewzruszona.
-Bo podchodzisz do wszystkiego mechanicznie. Bez jakichkolwiek uczuć, nawet strachu przed zranieniem.- powiedział i mnie objął.
-Bo już się nie boję.- parsknęłam.
-No właśnie.. już. Przede mną nie musisz się zamykać jeśli chcesz. Już teraz wiem, że nie chcę cię opuścić przez dłuższy czas, tylko nie wiem czy ty też tak myślisz.- powiedział poważnie, a ja się zaśmiałam sucho.
-Znasz powiedzenie, że kobiety są zmienne?- spytałam, a on skinął głową, że tak.
-Ci ludzie musieli jeszcze dobrze nie poznać facetów.- mruknęłam i się odwróciłam. On dalej robił to, co wcześniej, a mi jego delikatność sprawiała przyjemność. Była 4 nad ranem, a my przez ten cały czas rozmawialiśmy, całowaliśmy się i nie uprawialiśmy seksu, co było bardzo przyjemne.
-Nie ja tu jestem zmienny.- mruknął, ale już słyszałam go jak gdyby był daleko, bo właśnie usypiałam w jego ramionach. Zayn'a Malika. Faceta, którego kompletnie nie znam, a już tak wiele mi dał.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Poprzednia część miała być końcem, ale nie spodziewałam się takiego odzewu.
Więc jest kolejna i będzie więcej, bo znalazłam pomysł na dłuższy imagin.
Zmotywowałyście mnie komentarzami i mam nadzieję, że tak będzie dalej, bo na prawdę to pomaga w pisaniu.
#Maleństwo

czwartek, 4 stycznia 2018

Everything I need [3]

-Jeśli umrzesz to tylko z rozkoszy.- powiedział już jak się uspokoiliśmy najbardziej głębokim głosem, który kiedykolwiek słyszałam. Cholera.. on musi być zabójczo przystojny, a ja nie mogę go podziwiać. Widziałam tylko podbródek, którego okalał lekki zarost.. wiecie taki, jaki mają niegrzeczni chłopcy. Zamyśliłam się rozpatrując wszelkie możliwe opcje dotyczące tożsamości nieznajomego.
-Księżniczko, wysiadasz?- spytał szturchając mnie, a ja nie zauważyłam nawet, że stoi przy moich drzwiach i czeka na reakcje.
-Jasne.- parsknęłam jak idiotka i wysiadłam z jego pomocą z Taksówki. Głupi, głupia, głupia.
-To gdzie jesteśmy?- spytałam, bo raczej wolałam domówki jeśli już szłam na jakąś imprezę. Czułam się wyobcowana w ogromnych klubach nocnych.
-W night dream'ie. Nie mów mi, że cię tu nigdy nie było.- powiedział nie dowierzając, jakby to było coś kompletnie odjechanego.
-Nie. Raczej mierzę nieco wyżej.- powiedziałam, żeby ukryć moje zmieszanie.
-Idziesz czy nie?- fuknęłam i ruszyłam nim zdążył cokolwiek powiedzieć. Czekaliśmy jakieś 20 minut w dość długiej kolejce. To musi być na prawdę popularne miejsce.
-Ja płacę.- powiedział, kiedy wyciągałam portfel z torebki, żeby dostać bilet. On zapłacił, a później złapał mnie za rękę i wciągnął za sobą do środka.
-Nie puszczaj mnie, bo cię zgubię!- krzyknął, żebym mogłą usłyszeć. Skinęłam głową na znak, że rozumiem, a on poszedł przodem ciągnąc mnie za sobą za rękę, którą oplótł mocnym uściskiem. Był to duży klub, ale miejsca już było bardzo mało. Ludzie stali i delektowali się prymitywną muzyką ocierając się o siebie nawzajem. Światła sprawiały, że chociaż nic nie brałam  to czułam się jak na haju. Przyglądałam się pomieszczeniu, mimo, że nie wiele widziałam oprócz tego, że po bokach są loże w których dzieje się Bóg wie co, a zmierzamy w stronę baru.
-Chodź tu.- powiedział do mnie, kiedy już się zatrzymaliśmy i przekierował moją drobną sylwetkę przed siebie okalając moją talię dłońmi.
-Co chcesz do picia? Wybierz co sobie życzysz.. jestem po wypłacie.- mruknął mi do ucha, a ja się rozkoszowałam jego głosem spijając każde słowo. To się źle skończy dziś. Kiedy nie odpowiadałam poczułam wibracje na plecach spowodowane jego klatką piersiową, a dokładniej jego chichotem.
-Ślinisz się, słońce.- powiedział znowu, a ja odruchowo się spięłam. Nie lubię docinek.
-Sex on the beach!- krzyknęłam do niego, a on się uśmiechnął i zamówił dla siebie to samo. Odebrał nasze drinki i usiedliśmy w jednej z loży.
-I jak ci się podoba?- spytał siadając bliżej, pod pretekstem głośnej muzyki, chociaż oboje wiedzieliśmy, że to kłamstwo.
-Jest w porządku, ale myślę, że po trzecim drinku będzie lepiej. - zachichotałam, bo już zdążyłam opróżnić jeden. Nie musiałam długo czekać, bo chłopak od razu podłapał moje słowa i po kilku minutach flirtu dostałam kolejną szklaneczkę. I kolejną. I jeszcze jedną.
-Jesteś żonaty?- spytałam teraz już śmiejąc się jak kompletna idiotka.
-Nie.- uśmiechał się do mnie, a ja mogłam tonąć tylko w jego idealnie białym uśmiechu.
-Masz strasznie słabą głowę, wiesz?- spytał nadal z tym tajemniczym uśmiechem tańczącym na ustach.
-Ekonomicznie.- bąknęłam wytykając mu język, a on wybuchł dźwięcznym śmiechem. Zarzuciłam mu swoje dłonie na kark i podciągnęłam się w taki sposób, że siedziałam teraz u niego na kolanach. Z takiej odległości już lepiej widziałam zarys jego twarzy, ale nawet w tym stanie o tym nie myślałam.
-To strasznie podniecające, że nie wiem kim jesteś.- szepnęłam mu do ucha, a on zachichotał.
-Ty już dziś nie pijesz.- odparł nadal się uśmiechając i zmusił mnie do podniesienia się.
-Idziemy tańczyć.- mruknął i lekko pchnął w stronę parkietu. Na lekkiej fazie łatwiej się tańczy. Jak tylko się znaleźliśmy na parkiecie zaczęłam lekko poruszać biodrami, a on mnie za nie złapał i pogłębiał moje ruchy. Nigdy się nie czułam tak odprężona i tak seksowna. Dzięki światłom widziałam jego oczy, które uważnie obserwowały każdy mój ruch. Złapał mnie za pośladki i przyciągnął bliżej siebie. Dziś mi to nie przeszkadza, potrzebuję odprężenia.. z resztą nie koniecznie wiem co się wokół dzieje.
-Jesteś niesamowita.- wydyszał i nie wiedziałam, czy to ze zmęczenia, czy też z powodu naszego tańca.
- Pocałuj mnie.- powiedziałam, nim zdążyłam przeanalizować tą myśl. Uśmiechnięty ideał wziął w swoje dłonie moją twarz i na początku tylko musnął moje wargi swoimi, ale ja nie mogąc się powstrzymać pogłębiłam pocałunek. Zarzuciłam dłonie na jego szyję i wpiłam się dłońmi w kaptur. Nie mam pojęcia ile czasu się tak całowaliśmy, ale kiedy się od siebie oderwaliśmy on był już pozbawiony kaptura, a ja oniemiałam. Jak bardzo głupia trzeba być, żeby nie zauważyć, że osoba z którą się tyle czasu przebywa jest..
-To Zayn!- usłyszałam pisk za moimi plecami i najwyraźniej on też był zaskoczony, że spadł mu kaptur podczas naszego pocałunku, bo stał równie wryty co ja.
-Kurwa.- warknął pod nosem i zarzucił szybko kaptur. Myślałam, że zwieje i po prostu mnie tak zostawi na środku parkietu, ale on szybko mnie złapał za rękę i rzucił się w pęd, ciągnąc mnie za sobą.
-Załóż kaptur!- krzyknął w biegu.
-Nie mam.- odpowiedziałam jeszcze w szoku. Próbowałam się zasłonić jedną ręką, która mi została wolna, ale raczej słabo mi to wychodziło. Wypadliśmy z klubu i wsiedliśmy bez pytania w najbliższą taksę.
-Zapłacimy podwójną stawkę, tylko niech Pan jedzie.-warknął mulat, a kierowca nawet się nie zająknął, tylko od razu ruszył.
-Na jaki adres?- popatrzył na nas w lusterku.
-Będą stać pod moim domem ...- zająknął się Malik, a ja westchnęłam już kompletnie trzeźwiejąc.
-Bleecker Street 22.- podałam adres i skupiłam się na punkcie za szybą. Szef mnie zabije. Romans z gwiazdką popu. Kurwa, już nie żyję. Nie widziałam tam paprazzi, ale kto wie... jedno zdjęcie i po mnie. Dojechaliśmy na miejsce. Malik płacił kierowcy, a ja się rozglądałam, czy nikogo wokół podejrzanego nie ma.
-Chodźmy.- mruknął sztywno za moimi plecami, a ja podeszłam do klatki i szybko otworzyłam drzwi. To samo zrobiłam przy drzwiach i weszłam pierwsza. Nie byłam zestresowana tym, ze mam brudno, bo zawsze mam czysto, ale bardziej tym, że on jest przyzwyczajony do luksusów.. ja biednie nie żyłam, ale też nie byłam nie wiadomo jak dziana. Chłopak wszedł za mną i zamknął drzwi.
-Zdejmij buty.- mruknęłam kiedy sama już to zrobiłam. Żadnego specjalnego traktowania nie będzie.. nienawidzę syfu. Podczas gdy on sobie radził z butami ja wstawiłam wodę w czajniku i poszłam do salonu. Mieszkanie było małe, wiec trafił bez problemu. Starałam się zachowywać normalnie,a le nie wiedziałam jak.. nie miałam pojęcia czego się po nim spodziewać teraz, bo cała droga minęła w milczeniu.
-Jestem Zayn.- powiedział podchodząc i wyciągnął w moją stronę dłoń.
-Nie jestem głupia.- parsknęłam, a on przewrócił oczami.
-I dlatego nie chciałem, żebyś wiedziała.- wybełkotał pod nosem i usiadł na sofie.
-Jeśli myślisz, że z tego powodu będę cię jakoś specjalnie traktować to się mylisz. Jestem dziennikarką. Pracuję z takimi na co dzień, więc ani cię nie będę beształa, ani też nie wskoczę ci do łóżka, boś jest legendarny Malik.- powiedziałam już nieco zirytowana jego bezczelnym zachowaniem, które wcześniej mi się podobało, a teraz mnie doprowadza do szału.
-Przed chwilą byłaś bardziej niż chętna.- zachichotał.
-Bo mnie upiłeś!- krzyknęłam stając przed nim i mierząc go wściekłym wzrokiem.
-Czyli ci się kompletnie nie podobało..?- spytał z błyskiem w oku, a ja teraz się mu dokładniej mogłam przyjrzeć. Miałam rację. Jest cholernie przystojny.
-Tego nie powiedziałam.- fuknęłam krzyżując ramiona. On wstał i zrobił krok w moją stronę tak, że teraz moje skrzyżowane ramiona dotykały jego klatki.
-Bo mi się cholernie podobało..- szepnął tak samo głębokim i seksownym głosem jak wtedy przy barze i myślałam, że odlecę.  Próbował mi spojrzeć w oczy, ale ja patrzyłam na jego czoło bojąc się tego, że za bardzo mi się spodobają. Nie wolno mi romansować z gwiazdami.
-Jak ma na imię piękna nieznajoma?- spytał i zmusił mnie do spojrzenia sobie w oczy.
-[T.I.]- odparłam kompletnie zahipnotyzowana.
-Nie spinaj się.. przecież świetnie się bawiliśmy.- powiedział odplątując moje ramiona i obejmując mnie lekko w talii.
-Poważnie.. dawno się tak świetnie nie bawiłem.- mruknął o wiele za blisko. Teraz już nie patrzyłam mu w oczy. Mój wzrok spoczął na tych cudownie pełnych wargach, które tak świetnie całują. Zapewne zauważył, bo na jego ustach się pojawił figlarny uśmiech, a ja zagryzłam dolną wargę próbując się ogarnąć.
-Powiedz, że ty też.- mruknął i uniósł mój podbródek tak, ze teraz musiałam mu patrzeć w oczy.
-Ja też. Ale..- zaczęłam, niestety nie było mi dane skończyć.
-Uwierz, że to mi wystarczy.- powiedział szybko przerywając mi i gwałtownie się wpił w moje usta. Jego język muskał mój, a on co chwilę pogłębiał nasz pocałunek, jakby ciągle chciał więcej, a ja wcale nie miałam nic przeciwko. Pieprzyć szefów. Pociągnął mnie do tyłu i wylądowaliśmy na sofie.. tak właściwie to on wylądował na sofie, a ja na nim okrakiem siedziałam. Usadowił swoje dłonie na moich pośladkach i raz po raz je ściskał, aby później powędrować nimi pod koszulkę. Ja szukałam dłońmi odpięcia jego spodni, a kiedy w końcu je znalazłam i udało mi się odpiąć poczułam jego dłonie na swoich. Popatrzyłam na niego oszołomiona, a on zadyszany uśmiechał się do mnie w taki sposób w jaki żaden facet jeszcze tego nie robił.
-Woda ci się gotuje, księżniczko.- powiedział przyglądając mi się. Momentalnie mi się zrobiło wstyd. O czym ja myślałam w ogóle. Szybko przeczesałam dłońmi włosy i wstałam z jego kolan.
-Chcesz coś do picia?- spytałam po odchrząknięciu.
-Herbatkę zieloną, jeśli masz.- powiedział nadal mi się przyglądając, a mi było okropnie głupio.. on nie wydawał się w ogóle skrępowany.
-Się robi.- mruknęłam pod nosem i niemal pobiegłam do kuchni tylko, żeby nie mieć jego palącego wzroku na sobie.
-Cholera..- szepnęłam sama do siebie, kiedy już wyłączyłam czajnik, który niemiłosiernie piszczał.. jak ja mogłam tego nie słyszeć? Wachlowałam się dłońmi próbując ochłodzić, pewnie czerwone, policzki. Zrobiłam dwie zielone herbaty i wróciłam do niego.
-Nie słodzisz, prawda?- spytałam upewniając się.
-Skąd wiesz?- spytał marszcząc brwi.
-Miałam z wami przeprowadzić wywiad.. bardzo gruntownie się przygotowuję do swojej pracy.- parsknęłam wzruszając ramionami.
-Wiem.. widziałem Cię pod garderobą.- uśmiechnął się.
-Od razu mi się spodobałaś.. pierw wyszedłem na zapatrzonego w siebie dupka, a później przywaliłem ci drzwiami.- powiedział całkiem poważnie, a ja wybuchnęłam śmiechem siadając obok niego i upijając łyk herbaty.
-A na sam koniec oczarowałeś i prawie przeleciałeś.- mruknęłam całkiem zwyczajnie pod nosem, a on mnie szturchnął, żebym popatrzyła na niego. Odwróciłam w jego stronę wzrok.
-Nie przeleciałbym Cię. - powiedział patrząc mi w oczy, poważnie, a ja się zakrztusiłam herbatą.
-Rozumiem.. za niskie progi.- parsknęłam, kiedy udało mi się złapać oddech.
-To nie tak... [T.I.] popatrz na mnie.- zażądał, a ja odstawiłam kubek i spojrzałam na niego.
-Słucham.- uśmiechnęłam się, jak gdybym kompletnie się tym nie przejęła.
-Jesteś... Boże.. zjawiskowa. A kiedy tańczysz to mam od razu ochotę się na ciebie rzucić. Po prostu nie lubię jednorazowych przygód i to wszystko. Miałem okres w którym chciałem przelecieć wszystko co się rusza.. ale to już za mną. Co nie znaczy, że nie mam na ciebie ochoty.. z resztą jeszcze jesteś pod wpływem alkoholu.- powiedział i zarzucił swoje ramię na moje.
-Obejrzymy film? - spytałam włączając internet w telewizorze, żeby zmienić temat.

#Maleńka



środa, 3 stycznia 2018

Everything I need [2]

-Nie. Słowo harcerza.- parsknął, a później wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę bramy wyjściowej. Nie miałam ochoty spędzać resztę nocy sama. Przelotne znajomości mogą być fajne. Podobało mi się to, że nie wtrącał się i nie wypytywał czemu nie odebrałam. Nie lubię mówić o swoich porażkach.
-Moja taksówka jedzie.- mruknęłam i pomachałam do starszego gościa, który akurat zajeżdżał na parking.
-Świetnie, jak zauważą, że mnie nie ma, to będę bardzo daleko.- parsknął gość, a ja zmarszczyłam brwi. Chciałam go spytać, ale on mnie szybko wepchnął.
-Czy ty się zrywasz z pracy?- spytałam chichocząc. Zaczyna mi się podobać. Całkiem spontaniczny i zwariowany wieczór.. tego mi trzeba.
-Powiedzmy.- widziałam tylko lekki uśmiech, bo resztę przysłaniał kaptur. Wyciągnęłam rękę, żeby mu go zdjąć, ale zatrzymał ją.
-Niech Pan jedzie do najlepszego klubu nocnego jaki zna. Koszty nie mają znaczenia.-powiedział, a ja już wiedziałam, że gość po prostu zawiezie nas najdalej, żeby zarobić więcej.
-Możemy się fajnie bawić, ale pod warunkiem, że nie będziesz chciała widzieć mojej twarzy.- nieznajomy powiedział całkiem poważnie, a ja wybuchłam niepohamowanym śmiechem.
-Co ty się w Grey'a bawisz?- parsknęłam między kolejnymi salwami śmiechu.
-Przynajmniej głos masz seksowny, więc nie możesz być aż tak szpetny.- wzruszyłam ramionami.
-To co? Wchodzisz w to?- spytał wyciągając do mnie dłoń, a ja ją uścisnęłam.
-Niech będzie. Ale w takim razie nie pójdziemy razem do łóżka.- powiedziałam jak gdyby nigdy nic, stwierdzając, że pasowałoby chociaż widzieć twarz swojego partnera.
-Spokojnie.. damy sobie radę.- parsknął i odwrócił się do szyby. Dziwny gość. Może jest seryjnym mordercą, a ja nic o tym nie wiem... nieee. Nie mógłby pracować przy światowej sławy gwiazdach. Z resztą jest miły.
-Nie zabijesz mnie?- odwróciłam się w jego stronę z grobową miną, a on zaszedł się śmiechem. Próbował mi coś powiedzieć, ale nie mógł z powodu śmiechu, który z resztą był zarażliwy i po kilku sekundach ja też do niego dołączyłam.
-Jeśli umrzesz to tylko z rozkoszy.- powiedział już jak się uspokoiliśmy najbardziej głębokim głosem, który kiedykolwiek słyszałam. Cholera.. on musi być zabójczo przystojny, a ja nie mogę go podziwiać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taki krótki.. może jeszcze dziś coś, ale nie obiecuję ^^

#Maleńka.

wtorek, 2 stycznia 2018

Everything I need.

 Czekać ponad godzinę, żeby przeprowadzić wywiad z którymś z gwiazdorów po koncercie noworocznym... możecie myśleć co chcecie, ale nie jestem pracoholiczką.. po prostu desperatką, co nie stawia mnie wcale w lepszym świetle. Już jestem praktycznie przy nich. Dwa pytania i mam kolejny artykuł. Nawet mnie nie obchodzi, który odpowie. Po prostu szef mi utnie premie na którą bardzo długo pracowałam i nie da wolnego, a Dominikana zarezerwowana.
-Dobrze. Koniec pytań. Limit się wyczerpał.- usłyszałam przed sobą i zobaczyłam ogromnego goryla o głowę wyższego ode mnie.
-Ale tylko jedno.. błagam.- mówiłam spokojnie próbując jakoś go uprosić, ale kontem oka widziałam, że gwiazdki chowają się z powrotem do garderoby.
-Minął czas.- powiedział już nie tak potulnie jak przed chwilą.
-Kurwa mać!- krzyknęłam zdenerwowana. Nie po to zarwałam sylwestra, żeby nie dostać tego, czego chcę. Odwróciłam się, ale w ostatniej chwili rzuciłam z powrotem w stronę chłopaków. Nie zdołałam dotrzeć, tylko byłam w stanie złapać za bluzę mulata, który jako ostatni wchodził. Odwrócił się w moją stronę zdziwiony, ale ochroniarz już mnie odciągał od nich, a ja wpadłam w furię i próbowałam się wyrwać.
-Chciałam tylko jedno pytanie!- krzyczałam podczas gdy moje drobne ciało próbowało się uwolnić od masywnych dłoni. Zostałam odprowadzona przez kolejnych dwóch idiotów do wyjścia. Czuję się jak w pieprzonym kryminale.
-Znam drogę do wyjścia.- mruknęłam pod nosem, kiedy byłam nieco spokojniejsza.
-Kazali odprowadzić. To nasza praca.- powiedział młodszy z nich.
-Twoja praca przeszkadza mi w mojej.- warknęłam i wyszłam. Szłam cholernie nierównym i wąskim chodnikiem obok budynku w którym oni sobie spokojnie siedzieli i popijali kawkę, a nie mieli czasu odpowiedzieć na dwa pieprzone pytania. Wyjęłam telefon i wciąż idąc zadzwoniłam po taksówkę. Szukałam numeru do szefa, kiedy wpadłam na coś zimnego i zostałam powalona przez to na ziemię.
-Świetnie.- warknęłam widząc komórkę leżącą obok mnie ekranem do betonu. Nim ją podniosłam spojrzałam na górę i zobaczyłam drzwi i za nim faceta w kapturze trzymającego fajkę.
-Boże, przepraszam. Nie chciałem, nie wiedziałem, że jeszcze ktokolwiek może się tu kręcić. Usłyszałam, a ja zaślepiona rozpaczą i strachem przed spojrzeniem na pewnie już rozwalony telefon nie zwróciłam uwagi na głos nieznajomego.
-Ok. Podnieś telefon i powiedz mi, czy jest cały. Jak się rozwalił to powieszę cię za.. za coś co będzie bolało.- fuknęłam i zamknęłam oczy. Gość zachichotał, ale zrobił to, o co go poprosiłam.
-Cały.- mruknął blisko, a ja otworzyłam oczy i odebrałam mu telefon szczęśliwa, że przynajmniej to jeszcze się nie spieprzyło. Zakapturzony podał mi rękę, a ja ją złapałam i się podniosłam otrzepując spodnie z kurzu ulicznego. Normalna dziewczyna by się przejęła. Ciemno, cicho, pusto i gość, którego nie zna. Ja byłam po prostu wściekła i żądna papierosów.
-Masz jeszcze?- spytałam wskazując na niedopałek, który trzymał w ręce. Wyjął paczkę i mnie poczęstował. Nie palę nałogowo. Tylko w kryzysowych sytuacjach. Po zerwaniu, kiedy mi robota przed nosem ucieknie, albo kiedy artykuł okaże się niewypałem, co się często nie zdarza. Zaciągnęłam się dymem już odpalonego papierosa i oparłam o ścianę budynku.
-Co tu robisz?- spytałam nieznajomego, którego wzrok czułam na sobie.
-Pracuję.- wzruszył ramionami, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
-No tak. Co innego można robić w Nowym York'u. Pracować, imprezować i biegać za wszystkim. Całkiem normalne.- parsknęłam znowu się zaciągając.
-Coś o tym pewnie wiesz?- zachichotał.
-A kto nie wie.- mruknęłam i poczułam wibracje. Wyjęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Szef.
-Niech to szlag!- zaklęłam i dałam mu telefon.
-Powiedz, że... że jestem.. cholera.. że zgubiłam telefon.- wymyśliłam na poczekaniu, a on o dziwo to zrobił. Usłyszałam jak wymyśla bajeczkę o tym, że odstawi telefon na komisariat. Skończył.
-Dzięki. Ratujesz mi noc bez świadomości, że moje wakacje poszły się jebać.- parsknęłam rozgoryczona.
-Jak pracujesz?- spytał, pewnie z czystej ciekawości.
-Latam za gwiazdkami i zatruwam im życie błagając o odpowiedź na kilka nic nie znaczących pytań. Żeruję na czyichś wypowiedziach, wyłapuję nieścisłości i próbuję zrobić z tego sensację. To jedyna płaszczyzna w której jestem dobra, więc to robię.- wzruszyłam ramionami.
-Chcesz się zabawić? Chodźmy do klubu.- zaproponował zmieniając temat, a ja byłam zdziwiona, ale skłonna się w końcu zabawić.
-Nie upijesz i nie wykorzystasz mnie?- spytałam będąc świadoma, że nawet jeśli ma taki zamiar to mi tego nie powie.
-Nie. Słowo harcerza.- parsknął, a później wziął mnie za rękę i pociągnął w stron bramy wyjściowej. Nie miałam ochoty spędzać resztę nocy sama. Przelotne znajomości mogą być fajne.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam ochotę na coś innego. To będzie szybkie opowiadanie. Kolejna część dziś w nocy. Do Harry'ego już mam też część, ale opublikuję dopiero jutro ;) 
Szczęśliwego nowego roku misie♥

#Maleńka.