***************************************
- Jezu Niall! Jak możesz jeść czwartą pizzę pod rząd?!- krzyknęłam, gdy czwarte pudełko z dziesięciu zostało opróżnione przez blondyna.
- No czego ty chcesz! Jestem głodny, okay?- powiedział obrażony, a ja pokręciłam głową z rozbawieniem. Siedzieliśmy właśnie w salonie, oglądając jakieś coś, nawet nie wiem co, bo zajęta byłam telefonem od mojej mamy, która pytała się, kiedy wrócę do domu.
- ALE TO NIE POWÓD, ŻEBY ZJADAĆ NASZE JEDZENIE!- usłyszałam głos Harry'ego wchodzącego do domu. Zanim wlazła reszta, czyli Liam, Zayn i Lou. Przywitaliśmy się całusem w policzek, a następnie skierowaliśmy się do salonu, gdzie Niall zjadał już 5 pudełko, dosłownie.
- Niall zostaw pudełko, tam już nic nie ma.- powiedziałam z rozbawieniem wymalowanym na twarzy.
- Oh, zagapiłem się na ciebie w telewizji.- popatrzyłam na niego, jak na idiotę, a on wskazał na ekran własnego telewizora plazmowego. Rzeczywiście byłam tam ja, w artykule, który mówił, że podpisałam kontrakt z jakąś wytwórnią.. No tak, rodzice. Pewnie nie wiecie kim jest, co robię i dlaczego do cholery przyjaźnię się z takimi sławami jak Niall, Zayn. Harry, Louis i Liam?!
Otóż moi rodzice są dziani, a ja jestem ich "idealną córeczką", która ma talent, bo świetnie tańczy etc. Mam na imię Joanna i mam 17 lat. Mieszkam w Los Angeles, gdzie teraz również mieszkają moi przyjaciele. Niby wszystko wydaje się fajne, ale gdyby nie chłopaki z 1D, nie miałabym normalnego życia, przez moich starych.
Dzisiaj właśnie miałam pójść do nich na jakieś 3h, a jestem tu już jakieś 5. Postanowiłam zostać na noc, przez co później w domu będzie awantura, ale na szczęście nie jest aż tak strasznie.
- Jo, słuchasz mnie?- potrząsnęłam głową i popatrzyłam na Lou.
- Wybacz, zamyśliłam się.- odparłam nieśmiało.
- Ostatnio ciągle chodzisz z głową w chmurach!- powiedział nieco rozzłoszczony Niall.
- Wiem.. Przepraszam was. Po prostu rodzice strasznie na mnie naciskali, żebym podpisała ten kontrakt, a teraz zrobili to za mnie.- uśmiechnęłam się smutno.
- No nie! Koniec! Nie może tak być, że moja mała Jo nie może decydować o własnym życiu! Natychmiast jedziemy do twoich starych!- krzyknął Niall, a ja skarciłam go wzrokiem na wyraz "starych". Owszem, sama przed chwilą go użyłam, ale nie na głos. Hipokrytka ze mnie, prawda?
- Niall ma rację!- poparł go Lou. Harry i Zayn przytaknęli głowami, tylko Liam zachował zimną krew. Popatrzył na chłopaków, a następnie skierował na mnie swój wzrok.
- Myślę, że nie powinniśmy reagować zbyt pochopnie.- stwierdził Liaś.
- Tylko zauważ, że za półtora miesiąca wracacie do Anglii! A wtedy nie będę miała życia!- schowałam twarz w dłoniach.
- A gdyby..- Niall coś wyszeptał, a mnie to zainteresowało.
- Co powiedziałeś?- zapytałam, a on speszył się.
- No bo wiesz w Londynie wszyscy mieszkamy osobno, nie tak jak tu. Ale pomyślałem, znaczy to tylko wiesz, tak sobie głupio, bardzo głupio pomyślałem, że może mogłabyś, znaczy jeśli być chciała zamieszkać ze mną tam i się rozwijać i w ogóle.- speszył się, ale wykrztusił w końcu. Spojrzałam na niego z czułością, bo od dawna mi się podobał.
- Jesteś świetny Niall. I cieszę się, że chcesz mi pomóc. Podobasz mi się.. Znaczy twój pomysł mi się podoba.- uśmiechnęłam się, a w głębi byłam przerażona, no bo HALO! Prawie mu się wygadałam. Znaczy wygadałam, ale chyba wybrnęłam.
- Ty-co ja znaczy. Oh tak. Okej.- spuścił głowę i odwrócił się, a ja dam sobie głowę uciąć, że się zarumienił! No proszę! Uśmiechnęłam się z niedowierzaniem do reszty, a oni nie mogąc się opanować, wybuchnęli śmiechem. Blondyn odwrócił się, po czym złapał mnie za rękę i poprowadził do kuchni.
- Co jest?- zapytałam radośnie.
- Bo.. Ty powiedziałaś, że ci się podobam, tak?- spytał zza wachlarzy swoich rzęs, które swoją drogą pięknie otulały jego nieziemskie, błękitne tęczówki.
- No.. Tak jakby?- powiedziałam cicho. Staliśmy tak patrząc się w siebie, aż Niall zaśmiał się i po prostu wyszedł. O co mu chodzi? Zrobiło mi się trochę przykro. Wróciłam z lekko posępną miną do salonu. Chłopaki rozsiedli się już wygodnie, a ja usiadłam pomiędzy Zayn'a i Harry'ego. Ta dwójka uśmiechnęła się szeroko do mnie, a ja nie mogłam nie odwzajemnić tego.
- Joanno Horan!- oh, No tak. Zapomniałam wam powiedzieć, że mam tak samo na nazwisko jak mój blond przyjaciel, jest to po prostu zbieżność nazwisk.
- Taaak?- zapytałam.
- Słuchasz?- Niall raczył się do mnie odezwać? SUPER.
- Nie.- ten spojrzał na mnie zdziwiony.
- Możemy porozmawiać chwilę?
- Jezu znowu?- westchnął Lou, a ja zachichotałam. Mimo to i tak poszłam za blondynem. Tym razem poszliśmy jednak do sypialni Harry'ego. W sumie, to Horan nigdy nie wpuścił mnie do swojego pokoju.
- O co chodzi?
- Otóż powiedziałaś, a właściwie potwierdziłaś, że powiedziałaś, że ci się podobam, tak? No więc ty też mi się podobasz. Znaczy ja cię lubię. Nawet bardzo. Tak bardzo, bardzo.- uśmiechnął się do mnie, a ja nie odwzajemniłam tego. Co oznaczało wcześniejsze wyśmianie mnie? Muszę się dowiedzieć.
- A czemu wcześniej mnie wyśmiałeś i po prostu wyszedłeś?- prosto z mostu. To jest to. Zatkało go.- No więc..?
- Ja.. Nie mogłem uwierzyć, że to powiedziałaś i musiałem ochłonąć.- uśmiech. Znowu.
- Oh. Okej.- przytuliliśmy się. Wróciliśmy, a reszta zaczęła wypytywać się o co chodzi, więc im powiedziałam.
- No, no! Gratulacje Horanek! A ty jej przypadkiem nie kochasz? Bo w nocy słyszałem coś w stylu "Jo, proszę. Ja cię kocham!"- zaśmiał się Liam. Zakłopotany blondyn wstał i podszedł do okna. Podeszłam do niego i przytuliłam od tyłu. On stanął za mną i ucałował czubek głowy.
- Chciałabyś iść ze mną, do moich rodziców jutro na obiad?- wyszeptał mi do ucha.
- Jutro?
- Tak.
- Jasne, znaczy z chęcią.- uśmiechnęłam się, a on lekko musnął moje usta.
- To świetnie.- tuliliśmy się jeszcze chwilę, aż reszta podeszła krzycząc, że oni też chcą swoją Joan.
- Spokojnie chłopaki, bo mnie rozerwiecie.- zaśmiałam się. Nagle do salonu wpadły Perrie i Sophie. Szczerze ich nie lubię, bo sądzą, że zabieram "ich mężczyzn". Uśmiechnęłam się do nich sztucznie, gdy one zaczęły swoje lamentowanie, jakie to one biedne, że nie mogą spędzać czasu ze swoimi chłopakami. Nagle wyszli na jakąś imprezę, a ja zostałam z Louis'em, Harry'm i Niall'em.
- To co robimy?- zapytałam ciesząc się, że te dwie już wyszły, a jednocześnie smucąc się, że straciłam dwójkę przyjaciół. Oczywiście tylko na czas imprezy, ale zawsze to jakieś kilka godzin.
- Może zagrajmy w coś?- zaproponował Lou.
- W butelkę?- zaśmiał się Hazz. Ostatnim razem jak graliśmy, to musieli wymienić jedną szybę w oknie i zamek w drzwiach. Zachichotaliśmy na to wspomnienie. Mimo wszystko i tak postanowiliśmy zagrać. Znaleźliśmy jakąś butelkę, po czym kłóciliśmy się przez 15 minut, kto pierwszy ma zakręcić i na jakich zasadach gramy. Wreszcie Lou zakręcił i wypadło oczywiście na mnie, jak za każdym razem.
- Dobraa. Pytanie, czy wyzwanie?- zaczął poruszać śmiesznie brwiami, przez co zachichotałam.
- Yyy.. Niech będzie wyzwanie.- mają co chcieli.
- Myślałem, że wybierzesz pytanie, więc nie jestem przygotowany. Niall?- popatrzyłam na blondyna z przerażeniem wymalowanym na twarzy. On tylko wyszeptał coś Louis'owi na ucho. Brunet po chwili przytaknął, a jego przyjaciel wziął mnie na ręce i wyszliśmy do ogrodu. Dopiero gdy Horan zaczął kierować się w stronę basenu, krzyknęłam na niego. On nic sobie z tego nie robił.
- Niallerku, proszę. Będę chora.- stanęliśmy do basenu, a on skoczył. Był pod wodą jakieś 2 minuty i nie wypływał, myślałam, że to tak specjalnie, ale wtedy poszły bąbelki i również wskoczyłam.
Wyciągnęłam po chwili nieprzytomnego Niallera i sprawdziłam puls. Był wyczuwalny, ale nie oddychał. Zawołałam chłopaków, a oni przybiegli.
- Dzwoń po karetkę! Nie oddycha, ale ma wyczuwalny puls.- rzuciłam Louis'owi.
- Nie mam telefonu.
- Ja też nie.- dorzucił loczek. Przeszukałam kieszenie, ale również nie znalazłam mojego IPhone'a.
- Leć do domu, na stoliku leży mój telefon. A ty Harry ocuć go, a jeśli nie zacznie oddychać, to zrób mu usta/usta.
- Może lepiej ty to zrób.- pokiwałam głową, a oni pobiegli.
- Niall, obudź się no!- spoliczkowałam go, a on nic. Sprawdziłam puls, nadal był, ale on nie oddychał. Coś mi tu nie pasowało. Postanowiłam zrobić to usta/usta. Gdy tylko przytknęłam swoje wargi, do warg blondyna, on złapał mnie i przyciągnął do siebie. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, a ja po raz drugi, tylko mocniej spoliczkowałam go. Został mu dość spory i bardzo czerwony ślad.- IDIOTO! WYOBRAŻASZ SOBIE, CO JA CZUŁAM?!
Chyba zrozumiał powagę sytuacji, bo pokazał coś z tyłu. Nie odwracałam się, bo teraz jest to najmniej ważne.
- Ja nie chciałem, po prostu..- spojrzał w moje oczy.- Odwróć się, to zobaczysz.
Niechętnie, ale jednak posłuchałam go, a moim oczom ukazał się transparent z napisem "Joanno, czy ty.." który trzymali pozostali dwaj chłopcy. Przed nimi stał stoliczek z małym notebook'iem. Spojrzałam na Niall'a, - Chcesz być moją dziewczyną?
- Nie wiem Niall. To co zrobiłeś, było głupie. Przez ciebie prawie umarłam.
- Chyba ja prawie umarłem, bo jeszcze chwila i bym zemdlał. Nigdy więcej nie będę wstrzymywał powietrza na tak długo.- zaśmiał się, a ja nadal byłam poważna. Czy chcę być z nim?
- Pa.- pożegnałam się i pobiegłam do domu. Przebrałam się w dresy blondyna i jego koszulkę. Włożyłam swoje buty, wzięłam telefon i poszłam do siebie, znaczy do domu rodziców. Gdy byłam na miejscu, nikogo nie było. Skierowałam się do pokoju i rzuciłam na łóżko.
Po godzinie wrócili rodzice i zapytali, co jutro robię, bo mają jakąś galę i mam iść z nimi, chyba że mam jakieś sensowne plany, czyli nie znajomi. Wtedy wpadłam na pewien pomysł.
- Tak mamuś mam plany, tylko muszę wiedzieć o której mam się stawić na obiad u rodziców mojego chłopaka.- powiedziałam triumfalnie.
- Oh. Dobrze. Pogadamy z jego rodzicami i będzie okej, A któż to jest?- no to po mnie.
- Niall Horan. Ale nie wiem, o której to godzinie, dlatego zadzwonię i zaraz ci powiem, okej?- ona pokiwała głową i poszła. Wyjęłam telefon i wykręciłam numer do mamy Niall'a.
- Dzień dobry z tej strony Joanna Horan. Jestem dziewczyną pani syna i zostałam przez niego zaproszona na jutrzejszy obiad. Jest to aktualne?
- Oh Jo kochanie! Tak, tak jutro o 15, pasuje ci?
- Oczywiście.
- Teraz przepraszam, ale muszę iść załatwić kilka spraw. Do zobaczenia jutro.
- Do widzenia.- uśmiechnęłam się, bo jego mama była bardzo miła.
Usiadłam szczęśliwa na łóżku.
- Joanno, twój chłopak do ciebie!- o nie.
PS. Wybaczcie, że długo nie dodawałam, ale teraz na długi weekend wyjechałam.
6 komentarzy= następna część :D
Directioner_Forever <3
BOSKI BOSKIII BOSKIIII <33
OdpowiedzUsuńWspaniały, Wspaniały, Wspaniały *-*
OdpowiedzUsuńDziękuję! Super część, mam nadzieje, że niedługo następna. Tylko.... nie mogę pojąć dlaczego Malik poszedł ma imprezę, a potem nagle był? Ale to nie ważne! jeśli Joanna sprawia Ci kłopot lub brzmi zbyt oficjalnie, to w niektórych zwrotach możesz pisać "Asia"- też mi pasuje :) Jeszcze raz bardzo dziękuję i do następnego! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za spostrzeżenie :) Przepraszam za ten błąd już go naprawiam. Zamiast Zayn'a miał być Harry :**
UsuńZgadzam się z Joanna... Malik najpierw poszedł na imprezę a nagle znalazł się przy basenie... Troszkę nie dopracowany
OdpowiedzUsuńDziękuję za spostrzeżenie :) Przepraszam za ten błąd już go naprawiam. Zamiast Zayn'a miał być Harry :**
UsuńSuper <3 next ! :*
OdpowiedzUsuńBooski <3 neext
OdpowiedzUsuń