One Direction i My.. - imaginy

niedziela, 29 kwietnia 2018

#My_Styles 7

-Nie dość, że skończony idiota to jeszcze pieprzony szowinista! Co ty sobie w ogóle wyob..!- zaczęłam wrzeszczeć, kiedy zostałam dość brutalnie uciszona. Po prostu przylepi się do mnie. Przylepił i pocałował. Próbowałam się wyrwać kiedy poczułam jego język masujący moje podniebienie, ale niestety.. on trzymał mnie ze wszystkich sił. Postanowiłam to przeczekać. Musnął swoim językiem mój i tak pobudził moją chęć do współpracy.. proszę mnie nie oceniać, bo nie macie pojęcia jak bosko on całuje. Oddałam pocałunek równie brutalnie i czując, że już mnie nie przytrzymuje przy sobie wplątałam w jego lekko kręcące się włosy dłonie. Poczułam jak uśmiecha się przez pocałunek. Tak, wygrał. Złapał za moje pośladki i mnie uniósł, a ja żeby nie spaść oplotłam  nogi wokół jego ciała. Takim sposobem znaleźliśmy się na łóżku. Jego dłonie, z resztą tak samo jak moje były wszędzie. Dosłownie wszędzie.
-Zabawmy się troszkę.. co ty na to?- spytał składając pocałunki na moim brzuchu, a właściwie na coraz niższych jego partiach. Przygryzłam wargę i zacisnęłam oczy. Czy się krępowałam? Jak cholera! Czy tego chciałam? Jeszcze bardziej.. jednak był dopiero drugim chłopakiem, który mnie widzi w takim stanie. Czy my kobiety nie możemy się też czasem pobawić? Możemy. Goodbye racjonalność. Poczułam oddech na swoim policzku.
-Księżniczko, czy mogę ci się odwdzięczyć?- wyszeptał wprost do mojego ucha, a moje ciało zadrżało. Otworzyłam oczy i napotkałam na jego intensywnie zielony wzrok. Skinęłam lekko głową, ale on zdołał to zauważyć i potraktował jako zgodę. Znów był całkiem na dole. Zsunął moją bieliznę, a później poczułam jak jego usta i język pieszczą moją kobiecość. Wiłam się i drżałam pod ich dotykiem. Czułam jego wzrok na sobie, ale uparcie miałam zamknięte oczy.
-H-harry..- wyszeptałam, kiedy czułam, że zaraz coś się wydarzy.
-Dojdź dla mnie.- usłyszałam i później oprócz jego język poczułam też palce w sobie, które poruszały się coraz szybciej. Już jestem na prawdę blisko.. bliżej niż kiedykolwiek.. dacie wiarę, że dopiero teraz wiem, że nigdy nie doznałam prawdziwego orgazmu ze swoim chłopakiem? Przyjemny dreszcz przebiegł wzdłuż mojego kręgosłupa, a ja zajęczałam głośno.. za pewne byłby głośniej, gdyby nie fakt, że Styles zagłuszył mnie pocałunkiem. Pieścił moją kobiecość jeszcze przez chwilę chociaż wiedział, że już doszłam. Ustał dopiero, gdy powoli dreszcze przestawały wstrząsać moim ciałem. Oblizał swoje palce, ostrożnie znów ubrał na mnie moją bieliznę i położył się obok obejmując mnie ramieniem. Tak mały gest pokazał mi, że tak na prawdę moja 'miłość' nie miała do mnie żadnego szacunku.
- Jeszcze nigdy nie było mi tak dobrze..- powiedziałam cichutko bardziej do siebie niż do niego, ale musiał usłyszeć, bo zaczął się szczerzyć jak dziecko, które dostało lizaczka.
- Miło mi to słyszeć.- powiedział dokładnie w momencie, kiedy mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz.
- Cholera.- warknęłam pod nosem i odebrałam wstając.
- No hej, hej.- powiedziałam słodkim głosem, którego przy Harrym zdecydowanie NIE używałam.
- Wiem, że już powinienem po ciebie być, ale muszę odwieź młodszego brata na trening.. spóźnię się coś koło 30 minut. Wybaczysz mi to?- usłyszałam żartobliwe, lecz jednak pełne napięcia pytanie.
- Zastanowię się nad rekompensatą.- odparłam uśmiechając się pod nosem i spojrzałam na Styles'a, który aktualnie marszczył czoło i wsłuchiwał się w każde słowa, które wypowiadałam.
- Co tylko zechcesz..- usłyszałam głęboki głos i taaaaak! On ze mną zdecydowanie flirtował, a mi się to bardzo podoba.
- Dobrze, to ja będę czekała.. pamiętasz adres?- spytałam na wszelki wypadek.
- Jasne, do zobaczenia.- odparł pogodnie i się rozłączyłam.
- Wybierasz się gdzieś?- spytał mnie loczek, a ja zestresowana otworzyłam szafę. PIERWSZA RANDKA.
- Pomożesz mi. Co ubrać?- spytałam skonsternowana. Miałam tylko 30 minut.. Harry potrafił mnie tak rozproszyć, że kompletnie zapomniałam o spotkaniu.
- Może burke?- powiedział znudzonym głosem, a ja popatrzyłam na niego jak na idiotę.
- Może idź już sobie, hmm?- spytałam nie chcąc, żeby mój anioł go widział.
- Zostanę. Zobaczę co ubierzesz, przecież smutno by mi było, gdyby mnie taki widok ominął.- odparł znów zbliżając się do mnie.
-Stój tam. Nie mam teraz czasu.- spojrzałam na zegarek.. świetnie. Już tylko 20 minut. Patrzyłam skonsternowana na szafę nie wiedząc co ubrać.. za mało czasu!!!
-Wiem.- powiedziałam właściwie bardziej do siebie niż do Styles'a, który obrażony jak dziecko siedział na łóżku patrząc na mnie. Wyjęłam swoją białą plisowaną spódniczkę z wysokim stanem, która właściwie można otwarcie powiedzieć, że nie była wyjątkowo długa. Stanęłam z nią w jednej dłoni, a później stwierdziłam, że ubiorę swój biały koronkowy, ale też cienki sweter, który nie miał dekoltu, ale pewnie czarny stanik pod spodem uwydatni co trzeba. Jeszcze buty. Schyliłam się i wzięłam swoje ulubione czarne sandałki na słupku. Są wygodniejsze od nie jednych szpilek. Złapałam w locie kosmetyczkę i nie pytając Styles'a o zdanie zamknęłam się w łazience. Przebrałam się w ciuchy, szybko jeszcze przejechałam prostownicą po lekko falowanych włosach. Szybko podkład, puder, róż, kreski i oczywiście zwieńczyłam to wszystko czerwoną, niemalże krwistą szminką. Spojrzałam na siebie usatysfakcjonowana. Tak, zdecydowanie mu się spodoba. Wpadłam s powrotem do pokoju i wzięłam małą czarną torebkę, po czym włożyłam do niej szminkę, telefon, klucze i portfel. Kompletnie już zapomniałam o loczku, ale oczywiście zatroszczył się o to, żebym sobie przypomniała. Spojrzałam na zegarek.. jeszcze mam 5 minut. Jak przyjedzie wcześniej to go zabije. Wzięłam czerwony lakier i przejechałam po pazurkach intensywnym kolorem. I tutaj wkroczył do akcji Styles. Stałam oparta rękami o biurko i dmuchając na paznokcie miałam nadzieję, że szybciej wyschną.Poczułam lodowate ręce na swoich udach przez co pisnęłam.
-Weeź odejdź.- zajęczałam wiedząc, że nie mogę go dotknąć, bo zepsuję paznokcie.
-Nie ma takiej opcji kochanie. Skoro idziesz z nim na randkę, to będziesz przynajmniej myślała o mnie.- szepnął wprost do mojego ucha ściskając moje pośladki. Nie odwracała mnie przodem do siebie, ale zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi o chwilę lekko zasysając jej skórę.
-Właściwie to przyda mi się małe rozluźnienie przed spotkaniem..- powiedziałam półszeptem, a on tylko zachichotał.
-Tak też myślałem.- odpowiedział uśmiechając się i zagryzł płatek mojego ucha. Oparłam swoją głowę o jego ramię. Jego dłonie powędrowały pod mój sweterek i delikatnie gładziły na razie materiał mojego stanika. Tak, było mi  bardzo przyjemnie. Z naciskiem na bardzo. Nasze pieszczoty przerwał dzwonek mojego telefonu. Wyjęłam go z torebki spokojnie, bo paznokcie już wyschły i odebrałam.
-Halo?- spytałam, a Styles odsunął się ode mnie o krok i jeździł wzrokiem po całej mojej sylwetce, a ja widziałam jak zwija dłonie w pięści.
-No księżniczko, gotowa? Czekam pod mam nadzieję twoim domem.- powiedział, a ja wyjrzałam przez okno i rzeczywiście stał oparty o czerwony sportowy samochód. WOW.
-Tak, tak już wychodzę.- powiedziałam i się rozłączyłam. Spojrzałam jeszcze w lustro sprawdzając, czy nie Harry nie zostawił żadnych śladów na mojej szyi. CZYSTO.
-To ja wychodzę.- powiedziałam i pomachałam mu.
-To ja też wyjdę.. w końcu wracam do domu.- powiedział, a ja cała się napięłam. To taki miał plan.
-Zostajesz. Nie ma opcji. On nie może cię zobaczyć.- powiedziałam zdesperowana.
-Nie przekonasz mnie KSIĘŻNICZKO.- powiedział ostatnie słowo przedrzeźniając mojego anioła. Przewróciłam oczami i stwierdziłam, że i tak nie wygram.
-Mamo! Wychodzę. Mam kluczę!- krzyknęłam do kuchni i poczekałam aż odkrzyknie, że zrozumiała. Skierowałam się do drzwi i wyszłam. Od razu zauważyłam śnieżnobiały uśmiech Filipa. No, później ten uśmiech zamienił się raczej na grymas połączony ze zdziwieniem, a ja żałowałam, ze wiem czemu. Podeszłam do niego czując, że Styles idzie za mną i dałam mu buziaka w policzek.
-Cześć.- powiedział, a ja na to się uśmiechnęłam tylko, później oczywiście przeniósł wzrok na loczka, który uścisnął jego dłoń.
-Hej.- odparł sztywno Harry, a ich wzrok padł na mnie.
-Harry udziela mi korepetycji z matmy.- powiedziałam wzruszając ramionami, a Filip uśmiechnął się pod nosem.
-Jeśli chcesz mogę ci pomóc.. idę na olimpiadę matematyczną, więc co nieco potrafię.- odparł spokojnie nie odrywając ode mnie wzroku. Usłyszałam chichot Styles'a i już wiedziałam, że coś odpierdoli.
-No to fajnie.- powiedział uśmiechnięty i zauważyłam pierwszy raz jego dołeczki.. są na prawdę urocze. Zaczął podążać w stronę samochodu.
-Skoro ty się zajmiesz matmą, to ja pomogę z [T.I.] z biologią.. w tym na pewno jestem świetny.- zachichotał otwierając drzwi od auta i wchodząc, a ja zrobiłam się cała czerwona jak burak. Zabiję go.
-Miłej zabawy.- powiedział jeszcze przez uchylone okno i odjechał z piskiem opon. Ktoś mówił o jakiejś rywalizacji?
-Jedziemy?- spytałam bruneta czując się niezręcznie.
-Jasne.-odparł sucho i wsiadł do samochodu, a ja usiadłam zestresowana na siedzeniu pasażera i odjechaliśmy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, że dodaję rzadziej części imaginu, 
ale przynajmniej są dłuższe ^^ 
Hope u like it :)

#Maleńka

poniedziałek, 23 kwietnia 2018

#My_Styles 6

Leżałam na swoim łóżku, a z myśli nie mogłam się pozbyć obrazu pewnego bruneta. Resztę po południa spędziliśmy całkiem spokojnie jedząc pizzę i oglądając beznadziejne komedie francuskie. I pomyśleć, że wytrzymałam z tym kutasem praktycznie calutki dzień. Da się? Da się.
-To zdrowy układ. Na pewno.- powiedziałam sama do siebie próbując dodać sobie pewności, że to, co z nim wypracowaliśmy nie jest i nie będzie złe. W końcu to prosty układ. Co może pójść nie tak? Nic nie może. Z taką właśnie naiwną myślą zatopiłam się w krainie Morfeusza.
 Kolejny dzień zaczęty dzwonieniem tego cholernego budzika.. cudownie. Gdyby nie fakt, że tym budzikiem jest mój telefon, to dawno by nie żył. Wyłączyłam go i powoli się zczołgałam z łóżka. Pierwsze co to kawa. Zeszłam na dół i jak już miałam swój napój życia to podążyła z powrotem na górę i postanowiłam ogarnąć swoją twarz, która dziś już nie była w tak dobrym stanie jak wczoraj. Okres time się zbliża.. juhu. Nałożyłam podkład i róż tuszując to, czego nie chciałam pokazywać światu. Tusz, kreski i już prawie gotowa. Dopiłam ostatni łyk kawy i umyłam zęby, żeby móc założyć jasnobrązową matową pomadkę. Tak, kocham matowe szminki i pomadki. To moja największa miłość. Kiedy już twarz była gotowa rozczesałam włosy i je wyprostowałam, bo  po prostu nie chce mi się ich myć teraz, a tak wyglądają na świeże. Czas się ubrać. Spojrzałam na wnętrze swojej szafy i oczywiście, że nie miałam pojęcia co ubiorę. Może czas na spódniczkę? Właściwie to czemu nie.
Wyjęłam ulubioną jeansową nieco spódnicę, która sięgała mi do połowy uda. Jest z wysokim stanem więc wpuściłam czarny podkoszulek i zarzuciłam krótką skórzaną kurtkę, gdyby było chłodno. Białe conversy i jestem gotowa. Przeglądnęłam się ostatni raz w lustrze i wzięłam torbę po czym zeszłam do salonu.
-Mamo! Wezmę samochód- powiedziałam, kiedy zobaczyłam jak wychodzi z kuchni, a przywitał mnie jej szczery uśmiech.
-Nie ma takiej potrzeby, kochanie. Harry na ciebie już czeka.- no i wszystko jasne czemu jest taka szczęśliwa.
-Uważam, że wyglądacie przeuroczo razem.- powiedziała moja rodzicielka, a ja udałam odruch wymiotny na co wywróciła na mnie oczami. Wyszłam, żeby zobaczyć przystojnego loczka opierającego się o samochód.
-Ja dziś na prawdę muszę iść do szkoły.- powiedziałam wsiadając do auta.
-Spokojnie, księżniczko. Musisz jeszcze troszkę poczekać na mój rewanż.- powiedział, a ja uniosłam jedną brew pokazując, że mnie to nie rusza. Styles tyko zachichotał i ruszył w drogę.
-Muszę ci powiedzieć, że wyglądasz seksownie jak klęczysz przede mną.- powiedział jakby mówił o pogodzie.
-Ty idioto skończony! Miałeś nie patrzeć.- oburzyłam się i dałam mu kuksańca w bok, na co się zaśmiał.
-Uspokój się, ja prowadzę.- powiedział kręcąc głową w dezaprobacie.
-Sam się uspokój.- warknęłam zdenerwowana i zapewne czerwona jak burak.
-Pamiętasz naszą umowę?- spytałam niby wyluzowana, ale zdałam sobie sprawę, że jeżeli ten idiota się nie zmienił to zrobi mi na złość i wszystkim opowie o tym co robiliśmy.
-Słońce, nie przejmuj się, nie zrezygnuję dobrowolnie z bawienia się z tobą.- powiedział łobuzersko się uśmiechając, a ja tylko przewróciłam oczami. Jak on to robi, że kompletnie się nie krępuje mówiąc o tym, że.. no wiecie o co chodzi.
-Czemu po mnie przyjechałeś?- spytałam po prostu ciekawa, kiedy wjeżdżał na szkolny parking.
-Nasi rodzice się tak umówili.- wzruszył ramionami, a ja odetchnęłam głęboko zirytowana.
-Niepotrzebnie się wtrącają.- fuknęłam i otworzyłam drzwi.
-Masz rację.. świetnie sobie poradziliśmy sami.- powiedział jeszcze, a ja zatrzasnęłam drzwi i nie czekając na niego ruszyłam w stronę wejścia. Będzie lepiej jak nie będziemy trzymać się za blisko siebie.. w końcu go nienawidziłam. Podeszłam do szafki i zostawiłam niepotrzebne na razie książki razem z torbą. Wzięłam tylko zeszyt do hiszpańskiego, bo właśnie teraz miałam mieć z boskim Alvaro. Weszłam do sali i usiadłam na poprzednim miejscu. Styles'a jeszcze nie było, więc spokojnie wyłożyłam się na siedzeniu i przymknęłam oczy opierając się o ścianę obok. Zdecydowanie wstawanie rano to nie jest moja mocna strona. Usłyszałam jak ktoś się dosiada i otworzyłam oczy będąc gotowa skarcić Harry'ego i znaleźć mu inne miejsce.
-Cześć, mam nadzieję, że wolne..?- spytał brunet, a ja zrobiłam maślane oczka. Jak można być tak doskonałym?! Ciemnobrązowe włosy opadały mu falując w nieładzie na czoło, ale szybko je poprawił, idealnie obstrzyżone po bokach włosy z góry jednak nieco zapuszczone idealnie do niego pasowały. Karmelowe oczy, które okalały gęste czarne rzęsy. No i idealnie biały uśmiech. Dosłownie jakby anioł zstąpił na ziemię.
-Tu? Noo.. jasne, że tak. Znaczy wolne. Bardzo wolne.- powiedziałam szybko, a później skarciłam się za idiotyzm jak usłyszałam jego chichot. Cholera, muszę się wziąć w garść.
-Jesteś [T.I.], tak? 'Ta nowa'?- nakreślił cudzysłów w powietrzu, a ja skinęłam głową na znak, że tak.
-Mam na imię Filip, miło mi.- powiedział całując moją dłoń, a ja oniemiałam, bo nie wiedziałam, że jeszcze ktokolwiek tak robi. Uśmiechnęłam się nieśmiało i chociaż rzadko nie wiem co powiedzieć to był właśnie jeden z takich przypadków.
-Tu jest zajęte.- usłyszałam zachrypnięty głos Styles'a i spojrzałam ponad ramię Filipa.
-Teraz już tak.- powiedziałam wzruszając ramionami, a on uniósł brwi do góry.
-Dobra, spadaj już nim się zdenerwuję. To moje miejsce.- powiedział nadal spokojnie do boskiego chłopaka i oparł się o ławkę. Niemal można było zobaczyć jak gęstnieje powietrze między nimi. Zauważyłam też, że powoli wzrok innych uczniów spoczywał na nich.
-Odpuść Styles.- odparł na to brunet, a ja wiedziałam, że to nie było dobre posunięcie. Loczek się wyprostował i zacisnął pięści.
-Jak się nie ruszysz, to sam to zrobię.- usłyszałam i pomyślałam, że to już przesada.
-Filip, przesiądź się.- fuknęłam i zobaczyłam zwycięski uśmiech na ustach Styles'a. Brunet popatrzył na mnie zdziwiony, ale wzruszył ramionami.
-Jak wolisz.- powiedział spokojnie i przesiadł się ławkę do przodu. Kiedy ten cholerny hipokryta usiadł obok mnie ja też wstałam i dosiadłam się do Filipa. Jego mina? Bezcenna. Zobaczyłam jak jego mięśnie się napinają, a później wkroczył spóźniony Alvaro. W końcu. Odwróciłam się w stronę tablicy i chociaż czułam jak ten idiota skończony kopie w moje krzesło to się nie odwracałam. Przetrwałam tak caluuutką lekcję co chwilę odpisując w zeszycie na 'wiadomości' Filipa. Tak się składa, że mam raaandkę. Nie z byle kim. Z aniołem. Kiedy tylko się skończyła lekcja wstałam i wzięłam zeszyt.
-Zjemy razem lunch?- powiedział ideał, a ja skinęłam głową na znak, że się zgadzam i już miałam za nim ruszyć, kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię od tyłu. Nie ktoś tylko Styles. Nie musiałam się nawet odwracać, żeby wiedzieć, że to on.
-Dołączę do ciebie, ok?- spytałam mając nadzieję, że przez tego idiotę nie rozmyśli się Filip.
-Jasne, będę przy którymś stoliku przy oknach.- powiedział i zniknął.
-Harry, zamkniesz salę? Śpieszę się.- usłyszałam nauczyciela, który też zaraz zniknął za już zamkniętymi drzwiami. Styles puścił moje ramię i pod drodze do drzwi biorąc klucz zamknął je.
-Ty chyba żartujesz.- parsknęłam myśląc, że to żart.
-Nie.- powiedział lekko jakby nic dziwnego nie robił.
-Nie będziesz jadła z nim LUNCHU.- powiedział  bardziej akcentując ostatnie słowo.
-Niby czemu?- spytałam unosząc brwi.
-To chyba logiczne. On jest skończonym idiotą.- powiedział jak gdyby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-No dobrze. W takim razie skoro i tak tu jesteśmy sami zamknięci to wykorzystajmy to.- wzruszyłam ramionami i podeszłam do niego. Na jego twarzy zagościł uśmiech.
-Nigdy tego nie robiłam w szkole.- wyszeptałam mu do ucha i jak zaczął całować moją szyję to już wiedziałam, że połknął 'haczyk'. Wzięłam kluczyk który położył na biurku za sobą. To nie tak, że go zostawię.. no dobra, to tak. Wpiłam się w jego usta, kiedy próbował wyciągnąć koniuszki podkoszulka wpuszczonego w spódnicę.
-Zamknij oczy.- szepnęłam odpinając guzik od jego spodni. On tylko się uśmiechnął i zrobił o co prosiłam.
-Poczekaj chwilkę, zrobię coś specjalnie dla ciebie.- powiedziałam zsuwając do kostek jego spodnie i wracając do jego twarzy. Cmoknęłam go ostatni raz w usta.
-Poczekam.- mruknął zagryzając wargę. Cichutko podeszłam do drzwi.
-Nie mogę się doczekać, aż zobaczę twoje zdziwienie.. obiecuję ci, że tego nie zapomnisz..- mówiłam spokojnie zagłuszając dźwięk przekręcanego kluczyka.
-Też się nie mogę doczekać.- usłyszałam, a później otwarłam drzwi i ostatni raz na niego spojrzałam. Wyszłam trzaskając nimi, żeby nie stał tam biedny w samych bokserkach.. jeszcze Alvaro by wrócił i co wtedy? Podążyłam w stronę stołówki i niemal od razu zauważyłam w niej siedzącego przy oknie Filipa z kilkoma kumplami i dziewczynami. Poprawiłam spódniczkę i bluzkę przypominając sobie, ze przecież Harry przy niej majstrował. W tym momencie zauważyłam brak zeszytu i telefonu.
-Cholera.- warknęłam sama do siebie, a później zobaczyłam że brunet macha mi zapraszając do stolika. Odmachałam i nałożyłam sobie frytek na talerz, po czym przyszłam do niego. Przedstawił mnie wszystkim i zjedliśmy w na prawdę miłej atmosferze śmiejąc się i żartując. Jednak w głowie dalej mi siedział problem mojego telefonu w łapskach Styles'a. Może nie zauważył... musiał zauważyć skoro go tu nie ma.
-Ja muszę lecieć, zostawiłam telefon w sali.- powiedziałam szybko i pożegnałam się ze wszystkimi.
-Widzimy się?- spytał Filip wstając.
-Jasne, do zobaczenia.- odparłam i już mnie nie było. Szłam najszybszym tempem jakim potrafiłam. Weszłam do sali i był tam. Siedział zadowolony robiąc coś na moim telefonie. MOIM. Odchrząknęłam i czekałam na jego reakcję. Nic. On dalej siedział zadowolony patrząc w mały ekranik. Przecież mam hasło. Chyba.
-Możesz z łaski swojej odłożyć mój telefon?- spytałam zaczynając się irytować.
-O! Wróciłaś.- powiedział w zadziwiająco dobrym humorze co było do niego nie podobne.
-Tak i wyobraź sobie, że chcę odzyskać swój telefon.
-W porządku już mi nie jest potrzebny, mam co chciałem.- powiedział ucieszony i rzucił nim w moją stronę. O dziwo i na jego szczęście złapałam telefon.
-Co to niby znaczy?- spytałam wiedząc, że coś jest na rzeczy.
-Nic takiego.. nie uważasz, że powinnaś mnie za coś przeprosić...?- spytał, a ja zakrztusiłam się powietrzem.
-Może na przykład dziś wieczorem u ciebie.- dodał i zbliżył się na tyle, że czułam jego oddech na swoich ustach.
-Mam plany na dziś wieczór, więc to będzie musiało poczekać.- odparłam całkiem wyluzowana, odwróciłam się na pięcie i wyszłam z pomieszczenia słysząc dzwonek. Byłam dumna z tego, ze tak bardzo potrafię ukryć drżenie mojego ciała na jego bliskość. Przez chwilę pomyślałam nawet o tym, czy odmówić spotkania z Filipem dla niego. Właściwie to nie dla niego.. raczej z pobudek czysto seksualnych. Weszłam do sali na kolejną lekcję oczywiście zapominając o książce czy chociażby zeszycie, więc przesiedziałam całą biologię ukrywając się przed profesorką. Reszta dnia minęła raczej spokojnie.. no było spokojnie dopóki nie weszłam do domu natykając się tam na widok Styles'a, który ze stoickim spokojem rozmawiał o czymś z moją mamą w kuchni. Ona chichotała rozanielona, kiedy odebrałam telefon od przyjaciółki.
-Czemu nie mówiłaś?!- usłyszałam po drugiej stronie pisk i wiedziałam, że będę miała problemy ze słuchem na starość.. ona o to systematycznie dba.
-Uspokój się i powiedz o co ci chodzi.- powiedziałam nieco ciszej wchodząc o łazienki, żeby mama nie zauważyła, że już wróciłam.
-No weź się nie wygłupiaj i pomyśl logicznie o co mi może chodzić.- powiedziała jakby to miało być tak bardzo oczywiste.
-A diabli cię wiedzą.- fuknęłam zła. Czemu ludzie tak komplikują mi życie.
-O nowego chłopaka idiotko.- powiedziała znudzona.
-Co?- wydukałam myśląc, że robi sobie ze mnie żarty.
-No już nie udawaj.. powiem ci, ze zaskoczyłaś mnie.. byłaś tyle czasu z... dobra wiesz z kim i żadnych zdjęć nie wstawiłaś, a tu parę dni i proszę bardzo.. kochana, podziwiam go i na prawdę zatrzymuje dech w piersi.- trajkotała jak to ona.
-Gdzie zdjęcie?- spytałam już rozumiejąc radość loczka.
-No to na insta.- odpowiedziała nadal podniecona faktem, że mam kogoś.
-Oddzwonię.- mruknęłam i się rozłączyłam. Szybko weszłam na insta z którego o dziwo byłam wylogowana. Spróbowałam wpisać hasło raz i drugi i trzeci i piąty i chuja z mojego hasła zostało.
-No wykastruję go.- warknęłam pod nosem i ruszyłam do kuchni zdeterminowana.
-Cześć mamo.- powiedziałam miłym głosem, żeby nie pogarszać mojej sytuacji z rodzicami.
-Hej kochanie.. Harry zostanie na obiad.. przypomniał sobie, że macie sprawdzian z matematyki jutro. Na szczęście jest na tyle miły, że ci pomoże.- odparła patrząc na niego z uwielbieniem. Skoro tak bardzo mu się podoba to czemu sama się z nim nie zacznie umawiać?!
-Taak?- spytałam coraz bardziej rozdrażniona, ale kłótnia przy rodzicielce tylko pogorszy sprawę.
-No to świetnie. Dziękuję Harry.. too może zacznijmy od razu, po co czekać!- klasnęłam w ręce na co mama dziwnie na mnie popatrzyła.. przecież nienawidzę matmy. Nie odezwała się słowem, a ja niemal zaciągnęłam loczka do mojej sypialni na górę.
-Widzę, że jesteś dziś napalona..- szepnął łapiąc mnie za biodra.
-Wiesz co?!- krzyknęłam nie mając już cierpliwości do tego człowieka.
-No co, księżniczko?- spytał wcale nie zdziwiony tym, że na niego krzyczę.
-Ty jesteś jakiś popaprany. Cholera!- zdenerwowana odepchnęłam go od siebie.
-A ty wyglądasz podniecająco jak krzyczysz.- powiedział całkiem poważnie zagryzając dolną wargę.
-Oddaj mi hasło na insta.- powiedziałam, a on chytre się uśmiechnął.
-A tego ci nie mogę zrobić... ale przyznasz, że zdjęcie jest urzekające.. powinienem założyć insta.. chociaż wpadłem na lepszy pomysł. Będę korzystał z twojego.- powiedział zadowolony z siebie i znów ruszył w moją stronę.
-Skąd mam wiedzieć skoro nie widziałam go nawet?!- fuknęłam zdesperowana nie wiedząc co zrobić.
-Dobrze.. zróbmy tak. Ja ci pokażę, a ty w nagrodę przestaniesz krzyczeć.. no przynajmniej ze złości.- powiedział, a ja wzięłam głęboki wdech i wypuściłam powoli powietrze. Chyba jestem w stanie to zrobić, prawda?
-Jasne. To proste. Dobra, pokaż.- powiedziałam na jednym wdechu mając nadzieję, że nie wstawił tam nagiego zdjęcia albo coś takiego, a myślę, że byłby w stanie. Wyjął telefon, odblokował go i przytrzymał przed moją twarzą. Kiedy chciałam go wziąć do ręki oddalił natychmiast.
-Bez dotykania, bo nigdy nie dostaniesz tego hasła.- powiedział surowo, ale uśmiechając się.
-Pokaż jeszcze raz, bo nie zdążyłam zobaczyć.- odparłam będąc jeszcze spokojna. Przybliżył telefon do mojej twarzy, a ja otworzyłam szerzej oczy.
PS.: nazwa konta zmyślona xd



JAK WAM SIĘ PODOBA? ^^ 
Czekam na opinie i ewentualne zastrzeżenia :p 
Do następnego kochane c:

#Maleńka


niedziela, 15 kwietnia 2018

#My_Styles 5

-Nikt się nie dowie. Tylko ty i ja będziemy wiedzieć.- powiedziałam na jednym tchu, a on się uśmiechnął i skinął głową, po czym zachłannie mnie pocałował. Całowaliśmy się przez dłuższą chwilę, po czym zaprowadził mnie do łózka i położyliśmy się. Jego ręce błądziły po całym moim ciele.. nie muszę mówić, że spodenek nie miałam na sobie? Stanika też szybko się pozbył, a teraz raz po raz zasysał skórę moich piersi pieszczotliwie je dotykając. Zjechał niżej i dotarł do gumki jedynej bielizny jaką miałam na sobie. Myślałam, że to będzie łatwiejsze. Zagryzłam dolną wargę i postanowiłam zadziałać. Szybko zsunęłam się na dół tak, żeby moja twarz była przed nim, a nie krocze. I tym razem ja go zachłannie pocałowałam, a moja dłoń powędrowała na dół jego brzucha, po czym się zatrzymała na jego bokserkach. Zobaczyłam jak szybko wciąga powietrze i zagryza wargę.
-Chcesz mi zrobić dobrze?- spytał głębokim i mocno zachrypniętym głosem.. cholera.. sam jego głos jest podniecający.
-A nie mówiłeś, że mógłbyś dojść tylko przy moim dotyku?- spytałam 'niewinnym' głosikiem przekręcając go na plecy.
-Mówiłem. Aczkolwiek wolałbym poczuć dotyk twoich pięknych usteczek.- mruknął pod nosem równocześnie przejeżdżając kciukiem po mojej dolnej wardze. Jestem pewna, że momentalnie zrobiłam się czerwona. To nie tak, że nie robiłam swojemu chłopakowi dobrze.. robiłam, ale raczej ręką. Nigdy nawet mnie nie prosił o to.. Styles widząc moją reakcję uśmiechnął się pod nosem.
-Nie robiłaś tego jeszcze.. księżniczko, po prostu weź go do buzi i się nim rozkoszuj.. obiecuję, że ci się odwdzięczę.- powiedział gładząc mnie po policzku.
-Ale nie patrz.- fuknęłam, a on zachichotał.
-Obiecuję, że nie będę.- powiedział jeszcze, a później opadł na poduszki zamykając oczy. Zsunęłam z niego bokserki, a później wzięłam go do dłoni. Zrobiłam to, co mówił. Można powiedzieć, że zastosowałam jego rady..  lizałam i wkładałam do buzi, a temu wszystkiemu towarzyszyło mruczenie i ciężki oddech Styles'a, który sprawiał, że czułam się jeszcze odważniejsza.
-Księżniczko.. zaraz skończę, więc.. możesz mnie spróbować.. albo odsunąć się..- wychrypiał między oddechami. Szczerze nie wiedziałam co robić.. Postanowiłam ostatni raz go wziąć do buzi i odejść, ale mój plan się nie powiódł i skończyłam ze słoną cieczą w buzi. Teraz nie miałam wyjścia, więc po prostu połknęłam. Nie było tak źle... chyba. Spojrzałam na chłopaka, a on patrzył na mnie spod zmrużonych oczu. Dalej byłam w samych majtkach, więc wzięłam koc za mną i zarzuciłam na siebie, a on zachichotał.
-Twój były to idiota.. dawno nie było mi tak dobrze, a on nawet tego z tobą nie próbował.- pokręcił głową, a ja przewróciłam oczami. Ok, możemy się bawić, ale po co o tym rozmawiać. Usiadłam na kraju łóżka, ale poczułam dwie silne dłonie, które ciągnął mnie do tyłu. Teraz już leżałam w objęciach Harry'ego.
-A ty.. czy on tobie robił w ten sposób dobrze?- spytał i przejechał dłonią po moim wrażliwym miejscu.
-Nie. Nie koniecznie się w takie rzeczy bawiliśmy.- wzruszyłam ramionami.
-Następnym razem pokażę ci ile straciłaś.- powiedział Harry' a ja już niemal widziałam jego głowę między moimi nogami i nie powiem, żeby ta wizja mi się nie podobała. Wstałam szybko i podążyłam w stronę drzwi zbierając przy okazji swoje ubrania.
-Gdzie idziesz?- usłyszałam za sobą.
-Jak to gdzie? Skończyć pizze.- powiedziałam patrząc na niego jak na idiotę i zeszłam po schodach słysząc jak podąża za mną. Odwróciłam się w połowie i omiotłam go wzrokiem, a on stał szczerząc się.
-Masz ubrać bokserki jeśli chcesz jeść.- fuknęłam, a on skinął głową.
-A ty nie musisz.- powiedział jeszcze i cmoknął mnie, po czym wrócił na górę. Wykorzystałam ten moment i ubrałam się szybko. Jak wrócił ja już jadłam to cudo i przełączałam kanały w telewizorze.

niedziela, 8 kwietnia 2018

Friends with benefits cz.2



- Żegnaj Liam.. - szepnęłam. Czym prędzej opuściłam posiadłość chłopaków i ruszyłam szybkim
krokiem w stronę swojego mieszkania. Po drodze nawet nie próbowałam zatrzymywać łez, które swobodnie spływały po moich policzkach. Przed oczami miałam wszystkie cudowne chwile spędzone z chłopakiem. Pogrążyłam się w rozmyślaniach do tego stopnia, że prawie wpadłam pod samochód. Na szczęście w porę zareagowałam. Kiedy tylko dotarłam na miejsce, rzuciłam się na łóżko i zasnęłam ze zmęczenia. Obudziłam się następnego dnia z nieco lepszym humorem. Wzięłam długi gorący prysznic, zmyłam resztki tuszu do rzęs z policzków i zjadłam ulubione śniadanie. Postanowiłam się trochę porozpieszczać tego dnia i robić jedynie to, na co aktualnie miałam ochotę. Obejrzałam kilka filmów, a później zorganizowałam sobie domowe spa. Wieczór nadszedł bardzo szybko. Tak upłynęło kolejnych kilka dni, aż do końca ferii. Powrót na uczelnię uniemożliwiał mi siedzenie w domu non stop. Przez cały ten czas nie rozmawiałam z Liam'em ani razu. Nie napisałam do niego, ale on też się nie odzywał. Czułam ogromną pustkę, którą na nic próbowałam wypełnić banalnymi przyjemnościami. Cholernie mi go brakowało. Reszty chłopaków też, ale wiadomo, że nie w takim stopniu. Raz tylko zadzwonił do mnie Niall, jednak rozmowa nie trwała długo. Zapytał, czy wpadnę do nich na wieczór filmowy, jaki urządzaliśmy raz w miesiącu. Chociaż stęskniłam się za atmosferą panującą w domu chłopaków, nie mogłam się zgodzić. Liam na pewno zaprosiłby swoją dziewczynę, o ile mogę ją już tak nazwać, a mi pękłoby serce na ich widok. Zdecydowałam się wziąć długą kąpiel i wcześniej położyć się spać, co ostatnio stanowiło moją rutynę. Nalałam do wanny wody i rożnych olejków zapachowych. Włączyłam też muzykę, a laptopa postawiłam na szafce. Po godzinie relaksu stwierdziłam, że jestem dosyć senna. Wytarłam ciało i założyłam czystą bieliznę. Wyszłam z łazienki, a wtedy usłyszałam dobijanie się do drzwi. Przestraszyłam się. Szybko zarzuciłam na siebie satynowy szlafrok sięgający do połowy, a może nawet mniej, ud i poszłam zobaczyć co się dzieje. Przez wizjer zobaczyłam, że mój spokój burzy nie kto inny jak Niall. Otworzyłam drzwi, a na twarzy blondyna dostrzegłam troskę pomieszaną ze zdenerwowaniem.
- (T.I.), co z tobą? Stoję tu już prawie pół godziny i zacząłem odchodzić od zmysłów! - krzyknął na mnie. Zrobiło mi się go szkoda. Wpuściłam chłopaka do środka i zamknęłam drzwi na klucz.
- A nie pomyślałeś, że mogło mnie nie być w domu? - zapytałam niewinnie.
- Słyszałem muzykę. - powiedział z pretensją.
- A no tak.. Brałam kąpiel, wybacz. Co cię tu sprowadza? - w trakcie mówienia udałam się do kuchni, żeby nalać sobie i chłopakowi soku. Niall nie odstępował mnie na krok.
- No.. eee.. wiesz.. - jąkał się, co było do niego niepodobne. Odwróciłam się przodem do blondyna i zauważyłam, że ten bezczelnie mierzy mnie wzrokiem pełnym pożądania. Zorientował się, że ja również mu się przyglądałam i na jego policzki wkradł się ogromny rumieniec.
- Coś nie tak? - zapytałam udając, że nie wiem o co mu chodzi.
- Nie, po prostu.. wyglądasz zabójczo. - oparł cicho, wyraźnie zawstydzony. Zaśmiałam się przyjaźnie i podałam mu szklankę soku. Niall zawsze mi się podobał, ale przecież to w Liam'ie zakochałam się po uszy. Chyba..
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. - zauważyłam. Chcąc podroczyć się z blondynem, oparłam biodra o blat kuchenny, a ręce skrzyżowałam na piersiach. Próbowałam przy tym wyglądać najbardziej uwodzicielsko, jak to tylko było możliwe.
- Przyjechałem po ciebie, w końcu dzisiaj nasz wieczór filmowy.. Ale jak tak na ciebie patrzę, to chyba wolałbym zostać tutaj. - powiedział zbliżając się do mnie. Z jednej strony chciałam, żeby mnie pocałował, a z drugiej coś nie pozwalało mi do tego dopuścić. To rozsądek, który przypominał o Liam'ie i miłości do niego. Wiedziałam, że pewnie będę tego żałować, ale postanowiłam zapomnieć w tamtej chwili o brunecie. Skoro on nie darzy mnie tym samym uczuciem i jest szczęśliwy z kimś innym, to dlaczego ja nie mogę? Odległość między mną a Niall'em stale się zmniejszała, aż nie wytrzymałam i obniżyłam ją do zera. Pocałunek z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny. Poczułam dłonie chłopaka na swoich pośladkach. Podniósł mnie i posadził na blacie, a ja oplotłam nogi wokół jego bioder. B;ondyn zszedł z czułościami na szyję. Wplotłam dłonie w miękkie włosy Niall'a i zacisnęłam pięści, dając mu tym do zrozumienia, że trafił w mój czuły punkt.
- Może w sypialni byłoby wygodniej? - mruknął seksownie.
- Nie rozpędzaj się, nie jestem taka łatwa. - zaśmiałam się, na co chłopak westchnął zrezygnowany. Musnęłam jego usta i zeskoczyłam z mebli. Wyminęłam go, kierując się w stronę wyjścia z kuchni.
- Od zawsze mi się podobałaś. - powiedział cicho. Nie wiedziałam, czy chciał, żebym to usłyszała, może bał się mojej reakcji.
- Od zawsze mi się podobałeś. - powtórzyłam nieco głośniej. Nie skłamałam, ale nie było to też nic zobowiązującego. Odwróciłam się, aby zobaczyć jak blondyn się zachowa. Podszedł i przytulił mnie do siebie mocno. Biło od niego przyjazne ciepło. Czułam się bezpieczna w jego ramionach.
- (T.I.), może dasz nam szansę? - zapytał patrząc mi w oczy. Nie potrafiłam wydobyć z siebie słowa, w mojej głowie krążyła tylko jedna myśl.
A co z Liam'em?


_________________________________________
Przez komentarze pod ostatnią częścią zastanawiałam się, czy dalej dodawać tu te opowiadanie. Postanowiłam jednak kontynuować, bo nie mam sobie w tym temacie nic do zarzucenia. Nie mam obecnie czasu na pisanie nowych opowiadań, więc korzystam z tych starszych, w 100% mojego autorstwa. Mam nadzieję, że ta część przypadnie Wam do gustu :) xx
littlegirl
PS. Dla niedowiarków, że opowiadanie jest moje, polecam zajrzeć tu w komentarze -> http://imaginyonedirection-polish.blogspot.com/2017/07/54-friends-with-benefits-liamniall-15.html ;)


czwartek, 5 kwietnia 2018

#My_Styles 4

Po tej cudownej wizycie po prostu zjadłam ten cholerny sorbet cytrynowy i poszłam spać, wcześniej nastawiając budzik. Leżałam dłuższą chwilę już w łóżku, a do mojego umysłu przychodziły coraz to niebezpieczniejsze myśli.

 Nacinałam kolejną warstwę tapety, którą co chwile zdzierałam. Tapetę, którą właściwie razem naklejaliśmy. 
-Chuj.- mruknęłam pod nosem i wytarłam kolejną łzę, która spłynęła po moim policzku. Nie, to nie moja tapeta, nie mój pokój, nie moje mieszkanie. Zrzuciłam te jego cholerne figurki misternie poustawiane na półeczce. Potłukły się, a mi wcale nie jest przykro. Podarłam prześcieradło na którym pieprzyli się jak króliki. Na tym samym uprawiałam z nim swój pierwszy seks 3 dni temu. 
Już prawie gotowe. Otwarłam czarną farbę i lałam gdzie popadło. Zbyt zaabsorbowana i skupiona, żeby wyrządzić jak najwięcej szkód nie zauważyłam jak ktoś wchodzi do pomieszczenia. 
-Proszę odstawić farbę i pójść z nami. - usłyszałam męski głos, a później silne dłonie na swoich ramionach. To musiało się tak skończyć. 
-Zna Pan tą kobietę?- policjant odwrócił mnie w stronę..w jego stronę. Stał z niewzruszoną miną i analizował stan rzeczy. Spojrzał na mnie, a ja uniosłam dumnie głowę. Nie będę udawała, że nic się nie stało. 
-Nie znam.- wystarczyły te dwa słowa, żeby pokazać mi ile dla niego znaczyłam. Oddałam mu wszystko. Parę godzin temu myślałam, że jestem w stanie oddać za niego życie. Teraz gdybym widziała jak się pali to bym łaskawie dolała benzyny, żeby ukrócić mu cierpień. Policjant mnie wyprowadził z mieszkania, a na komisariacie już czekał ojciec. 

  Przekręciłam się na drugi bok, a pojedyncza łza spłynęła na poduszkę. Sprawdziłam godzinę i postanowiłam wziąć prysznic. Jest 3 w nocy, a ja nie mogę spać i prawdopodobnie i tak nie zasnę. Napuściłam gorącej wody do wanny i zaświeciłam kilka świeczek wokół. Weszłam do wanny, ale wcześniej włączyłam na lapku 'mój brat niedźwiedź 2'. Tak, kocham bajki. I tak oto spędziłam 2 godziny trzymając maskę na włosach i oglądając ulubioną bajkę. Kiedy już się skończyła rozczesałam włosy i je wypłukałam.. dawno nie były tak odżywione. Ja przebrana i wysuszona położyłam się pod kołderką była prawie szósta. Za godzinę mam budzik. Teraz na prawdę się zastanawiałam czy jest sens spania. Odpowiedź jest prosta. SENSU NIE MA. Wstałam i podążyłam na dół ciągnąc za sobą koc. Nastawiłam ekspres, a później wzięłam łyka i już czułam się wyspana. Z takim oto magicznym napojem usiadłam przy wysepce w kuchni i zaczęłam przeglądać instagrama. Kiedy stwierdziłam,  że nie ma w nim nic ciekawego podłączyłam słuchawki i założyłam. Piłam kawę słuchając jazzu. Gdyby pominąć fakt, że nie spałam całą noc można by pomyśleć, że poranek idealny. Nie mam pojęcia ile można pić jedną kawę, ale musiałam to robić bardzo długo, bo mój tata zszedł. Został na noc? Spojrzałam na niego ukradkiem, a on podszedł i ucałował mnie w czubek głowy. Zdjęłam słuchawki i przyglądałam się jak nastawia ekspres i odwraca się w moją stronę już z gotową kofeiną.
-Rannym ptaszkiem się zrobiłaś?- spytał siadając naprzeciw mnie.
-Powiedzmy.- wymruczałam pod nosem, ale uśmiechnęłam się.
-Zostałeś na noc?- zagadnęłam niby z nudów, ale ciekawiło mnie to bardzo. Może nie wszystko stracone..
-Tak, przenocowałem w gościnnym. Jak sobie radzisz..?- spytał tym razem on, patrząc na mnie zmartwiony. Wiedziałam o co mu chodzi, ale nie rozumiałam po co zaczynał ten temat.
-Nie udawaj, że się troszczysz.- odparłam głosem wypranym z emocji, a on westchnął na moją odpowiedź.
-Nie chcesz to nie mów, tylko wiedz, że w razie czego możesz do mnie przyjechać.- dopowiedział i uścisnął moją dłoń. Uniosłam kubek i wypiłam resztę jego zawartości.
-Skończyłam.- wzruszyłam ramionami, odstawiłam naczynie do zlewu i pobiegłam do pokoju. Mam jeszcze 30 minut i nie mam pojęcia jak to możliwe, że ten czas tak szybko zleciał. Otworzyłam szafę wyjęłam czarne spodenki z wysokim stanem, a później szarą luźną bluzkę  i obie rzeczy ubrałam, koszulkę wpuszczając do spodenek. Ubrałam podkolanówki czarne wiedząc, że jeszcze jednak trochę za chłodno,  na to zarzuciłam skórzaną kurtkę tego samego koloru. Jeszcze tylko buty, ale prawdopodobnie ubiorę swoje brązowe botki na lekkim wzniesieniu. Poszłam do łazienki chcąc ogarnąć twarz. Stwierdziłam, że moja cera dziś jest wyjątkowo ładna mimo nie przespanej nocy, więc nie nakładałam podkładu ani pudru, ale w zamian zrobiłam kreski. Tak mało, a kompletnie zmienia wygląd. Ostatni raz przeczesałam szczotką włosy, a później łapiąc torbę zeszłam. Chyba zrozumiecie, że widząc już siedzącego Styles'a na kanapie w salonie byłam nieco zdziwiona.. przecież faceci zawsze się spóźniają.
-Idziemy?- spytał wstając i podał dłoń mojemu tacie żegnając się z nim, po czym otworzył mi drzwi. Ja się nie pożegnałam z nim, ale za pewne wcale go to nie zdziwiło. Nie miałam pojęcia jak się zachowywać przy loczku. Skąd mam wiedzieć co on ma w głowie? Najlepiej by było gdybyśmy udawali, że nic się nie wydarzyło. Otworzył mi drzwi od samochodu, a ja przewróciłam oczami.
-Nie musisz już udawać. Tu nie ma mojego ojca.- parsknęłam, a on okrążył samochód i po prostu w milczeniu wsiadł od strony kierowcy.
-Też miło cię widzieć, księżniczko.- powiedział szczerząc się do mnie jak głupi i znów widziałam te obrzydliwie urocze dołeczki. Skąd go wytrzasnęli?
-Wszystko jedno..- bąknęłam, a on wyjechał z podwórka.
-Co taka markotna?- spytał, a ja miałam ochotę rozwalić mu tą głowę o kierownicę. Poważnie.
-Nic.- powiedziałam głośno i wyraźnie, żeby dotarło to do jego małego móżdżka. Wczoraj ci to nie przeszkadzało. Serio?! Nawet ja jestem przeciwko sobie. Mój wewnętrzny spór pomiędzy mną, a mną przerwał fakt, że skręciliśmy w to drugie lewo, zamiast w pierwsze i nie ma opcji, żebyśmy dojechali do szkoły tą drogą.
-Co ty odjebujesz?- spytałam mrużąc na niego oczy. To nie tak, że nie wagaruję.. wagaruję, ale nie z NIM.
-Jedziemy do mnie. Mam wolną chatę i zamówiłem pizzę. Piwo w bagażniku.- powiedział zerkając na moją reakcję.
-W końcu coś mówisz z sensem..- szepnęłam pod nosem, a on zachichotał. No co? Miał przekonywujące argumenty. Podoba ci się. Lecę na pizzę, nie na niego.
-Zaskakujesz mnie.- powiedział parkując zręcznie na tym razem swoim podwórku. Jego dom wyglądał dokładnie tak, jak go zapamiętałam. Ładny, duży i za pewne cholernie drogi.Wyszłam i stanęłam przy drzwiach. Przyglądałam jak Styles wyjmuje czteropaki piwa w puszce. Nie powiem, że będę gardziła, bo lubię popijać pizzę piwem.
-Czemu cię zaskakuję?- spytałam marszcząc brwi kiedy otworzył drzwi i znów mnie przepuścił w drzwiach.
-Bo na normalne dziewczyny takie argumenty nie działają.- uśmiechnął się i położył piwo obok pizzy.
-Ostre pepperoni, takie jak lubisz.- powiedział otwierając ją przede mną. Już miałam się na nią rzucić, kiedy zamarłam w połowie ruchu.
-Chcesz mnie opić i wykorzystać?- spytałam unosząc jedną brew.
-Tak właśnie planuję zrobić.- zachichotał i podał mi już otwarte piwo. Wzięłam je do dłoni i usiadłam na kanapie obok niego, po czym wypiłam duszkiem pół puszki naraz. Jak zobaczyłam jego minę, to myślałam, że się posikam ze śmiechu.
-Dobra, a teraz serio. Co kombinujesz?- spytałam patrząc na niego i odstawiając do połowy opróżnioną puszkę, za to wzięłam kawałek pizzy.
-Ja?- spytał chichocząc, patrząc jak jem i popijając piwo.
-Tak, ty.- powiedziałam i wzięłam kolejny kęs.
-To ty mnie wczoraj pocałowałaś.- powiedział, a ja przełknęłam kolejny kawałek nieco ciężej. Dokończyłam ten kawałek i wypiłam kolejne pół piwa, czemu towarzyszył jego chichot.
-Właśnie, jeśli chodzi o to, to nawet jeśli stworzyłeś mi tu skrawek nieba..-mówiąc to wskazałam na stół pełny moich ulubionych rzeczy- to nic nie znaczyło. Na prawdę.- powiedziałam, próbując się jakoś mu wytłumaczyć.
-Ale nie było ci dobrze?- spytał otwierając i podając mi kolejne piwo. On nadal pił pierwsze, ale odpalił i zaciągnął się papierosem. Postanowiłam nie odpowiadać na to pytanie, bo nie jestem dobrym kłamcom. Czułam jego wzrok na sobie, kiedy tym razem powoli popijałam napoju z puszki.
-Palisz?- spytał przechylając głowę na bok i mi się przyglądając.
-Paliłam. Teraz tylko okazyjnie.- wzruszyłam ramionami i odwróciłam się w jego stronę.
-Zapalmy po studencku.- powiedział zbliżając się do mnie, a ja spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się pod nosem.
-Styles, pewnie ruchasz wszystko co się rusza, prawda?- spytałam, a on nawet nie próbując udawać, że jest inaczej uśmiechnął się i skinął głową.
-Ale mam pewne standardy, więc nie do końca wszystko.- mruknął wystawiając mi język.
-To palimy, czy nie?- spytałam unosząc brwi. Nie wiem co się ze mną dzieje. Nie ma pojęcia, ale coś wieczorem we mnie pękło. Tylko oni mogą się bawić seksem, kobietami i na imprezach? Czemu nie możemy oboje? Pokiwał głową śmiejąc się.
-Nie poznaję cię.- parsknął, ale zaciągnął się i zbliżył tak blisko moich ust, że spokojnie mogłam spijać dym, który wypuszczał. Nie minęło dużo czasu zanim nasze 'palenie' przerodziło się w namiętny pocałunek. Przecież od początku mu o to chodziło.
-Jesteś niesamowita.. wiesz..?- mówił Harry między pocałunkami, a ja nie miałam zamiaru odpowiadać. Oczywiście, że jestem. Daję mu wszystko na tacy.
-Chodźmy do twojego pokoju.- powiedziałam, kiedy zdjął moją bluzkę.
-Chodźmy do gościnnego.- powiedział i złapał mnie za rękę prowadząc, a ja zdążyłam jeszcze wziąć po drodze swoje otwarte piwo. Po drodze upijałam je, a Harry tylko co chwilę odwracał się i  patrzył na mnie zagryzając wargę.. jak gdyby bał się, że zaraz ucieknę. Dotarliśmy do sypialni, a on wziął ode mnie puszkę i odłożył na szafkę, a później zdjął swoją koszulkę. Zeskanowałam swoimi dłońmi jego klatkę, a mięśnie, które posiadał spinały się pod wpływem mojego dotyku.
-Mógłbym dojść przez sam twój dotyk..i mówię serio.- wyszeptał mi do ucha, a ja się uśmiechnęłam pod nosem.
-Możemy się zabawić, ale pod jednym warunkiem.- powiedziałam, a on uniósł moją brodę, abym na niego spojrzała.
-Jeśli   myślisz, że jestem typem faceta, który wiedząc, że zostałaś zdradzona i nie wiesz co robisz odmówi, to od razu cię uświadamiam, że to nie ja.- powiedział, a jego słowa cholernie mnie zdziwiły. Taką mnie widzi? Żałosną i skrzywdzoną?
-Nawet przez chwilę nie pomyślałam o tym.- parsknęłam pod nosem, a w moich słowach było więcej jadu niż kiedykolwiek.
-Więc co to za warunek, księżniczko?- spytał głodząc skórę po boku mojego brzucha kciukami i zjeżdżał coraz niżej niebezpiecznie zbliżając się do moich majtek.
-Nikt się nie dowie. Tylko ty i ja będziemy wiedzieć.- powiedziałam na jednym tchu, a on się uśmiechnął i skinął głową, po czym zachłannie mnie pocałował.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak zwykle baaardzo spóźniona, ale starałam się.
Po prostu bardzo dużo się dzieje u mnie i nie zawsze jestem w stanie nad tym zapanować xD
Rozdział dość odbiegający i myślę niespodziewany xD
Przepraszam was bardzo, że tak późno i dziękuję za każdy komentarz, każdy z nich przeczytałam i bardzo mi pomagają pisać, bo wiem, że jest dla kogo ;* 

#Maleńka