One Direction i My.. - imaginy

piątek, 7 listopada 2014

Marcel, ale inaczej.. :* - część 1

A więc imagin bez zamówienia.. :) 
Chociaż dedykuje go wszystkim dziewczyną, które uważają że są brzydkie.. !!
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ 

Nienawidzę świata, nienawidzę siebie, nienawidzę szkoły, nienawidzę ludzi ze szkoły, nienawidzę nauki.. Chociaż w tym ostatnim jest czymś w czym mogę zaistnieć, nic innego mi nie pozostało. Nie mam przyjaciół z którymi mogłabym chodzić na jakieś imprezy, mam tylko tą pieprzoną naukę.
Czemu nienawidzę świata?! Za to jak mnie potraktował.
Czemu nienawidzę siebie?! Za to jak wyglądam.
Czemu nienawidzę szkoły?! Za to że istnieje.
Czemu nienawidzę tych wszystkich ludzi?! Za to jak mnie traktują. Upokarzają, dokuczają i naśmiewają sie ze mnie. A ja jestem cichą, niewinną osobą, która sie dobrze uczy i pewnie przez to jak wyglądam. Z mojego stroju do szkoły, który składa sie ze spódniczki, koszuli włożonej w nią, a na wierzchu kamizelka w romby. Na nosie mam ogromne okulary, a na zębach aparat. Włosy standardowo mam spięte w kitka. Czyli zwykła, pospolita kujonka! Przez to jak okropnie traktowali mnie w poprzedniej szkole moja psychika strasznie ucierpiała. Zdarza mi sie przez to płakać. Na szczęście ubłagałam mamę żeby przeniosła mnie do innej szkoły i teraz idę z dyrektorem do klasy gdzie mam pierwszą lekcje. Gdy tylko tam weszliśmy wszystkie pary oczu skierowane były na mnie.
D: Dzień dobry. To jest wasza nowa koleżanka, mam nadzieje że ją miło przyjmiecie. - powiedział i wyszedł. Podeszła do mnie nauczycielka.
N: Przedstaw sie i usiądź w wolnej ławce. - skinęłam delikatnie głową.
J: Jestem (T.i.) i..
Dz: I tak już wiemy za dużo kujonico! - przerwała mi jakaś dziewczyna z kilkukilogramową tapetą na twarzy. Klasa zaczęła sie śmiać. Spuściłam głowę i poszłam do ławki stojącej na samym końcu klasy. Po drodze czułam na sobie groźne i szydercze spojrzenia. Jednak gdy spojrzałam w oczy jednego chłopaka nie widziałam w nich rozbawienia ani pogardy do mojej osoby, tylko smutek?! Nie rozumiałam tego, co taki przystojny chłopak może wiedzieć co ja czuje. Widać po nim że jest popularny. Usiadłam, wypakowałam zeszyt, długopis i zaczęłam słuchać nudnego monologu nauczycielki, bo co mi innego pozostało?! Tak minął mi praktycznie cały dzień, na korytarzu mijali mnie posyłając mi wrogie spojrzenia. Pod koniec ostatniej lekcji nauczyciel musiał wyjść, nienawidziłam kiedy tak sie działo. Wtedy zawsze padały pod moim adresem obraźliwe teksty. Nie obyło sie też bez tego i dzisiaj. 'Kujonica, okularnica' to był standard, ale miałam już tego dość. Pierwszy dzień w nowej szkole i taki początek. Nie mogłam już dłużej powstrzymywać łez.
Dz: Patrzcie kujonica sie pobeczała! - usłyszałam wychodząc. Pobiegłam w kierunku wyjścia ze szkoły. Zwolniłam tempo dopiero po opuszczeniu tego terenu. Nie rozumiałam dlaczego ludzie mnie tak traktują, nic im nie zrobiłam. Chciałabym poznać kogoś takiego kto mnie rozumie, ale pewnie taka osoba nie istnieje...
Przez następne dni, tygodnie a nawet miesiące nie było lepiej. Pogarszało sie wręcz. Z dnia na dzień dokuczali mi coraz bardziej, wszyscy bez wyjątków.. Chociaż nie! Jest taki chłopak Harry, który nie wypowiedział w moim kierunku żadnego obraźliwego słowa, w prawdzie nie odezwał sie do mnie ani razu. Chodzę już do tej szkoły pól roku, a on nie obraził mnie ani razu. To jakaś nowość! W tym tygodniu ma odbyć sie bal maskowy w naszej szkole. Nie zamierzałam na niego iść, bo po co mi kolejna fala upokorzenia. Przemierzam korytarz by dojść do swojej szafki, niestety banda najpopularniejszych dziewczyn musiała zagrodzić mi drogę.
Dz: Ooo.. nasz kujon upuścił swoje książki..
J: Coo? - zanim sie spostrzegłam wytraciła mi podręczniki z rąk i leżało wszystko na ziemi. Ludzie dookoła zaczęli sie śmiać.
Ch: Viki mogłabyś już przestać jej dokuczać?! - usłyszałam głos jakiegoś chłopaka. Podniosłam głowę by spojrzeć kto to jest i okazał sie nim właśnie Harry.
V: O co co chodzi Harry? Nie mów że cie to nie bawi.. - zaczęła sie do niego przystawiać.
H: Nie, nie bawi mnie to. Zapomniałaś już jak było z Marcelem?
V: Z Marcelem było inaczej.. - nie słuchałam już tego dłużej, zabrałam swoje rzeczy i odeszłam od nich. Zastanawiałam sie kto to był ten Marcel?! Na szczęście była to już ostatnia przerwa i mogłam iść do domu, ściągnęłam z siebie te niewygodne ciuchy. Sama nie wiem czemu w tym chodziłam, mama wiele razy powtarzał mi że mam świetną figurę i mogę chodzić w lepszych ubraniach. Może czas zrobić coś dla siebie?! Może, to jest dobre słowo.. W pewnym momencie mama weszła do mojego pokoju i wręczyła mi kopertę.
J: Co to? - zdziwiłam sie
M: Nie wiem.. Było pod drzwiami.. - powiedziała i zostawiła mnie samą, usiadłam przy biurku i przyglądałam sie przez chwile tej kopercie. Otworzyłam ją i wyjęłam zawartość.. W środku było zaproszenie na.. na bal?!! Kto normalny chce iść z kujonką na bal?! Przeczytam liścik: " Wiem, że jesteś wyjątkowa.. H. Xxx". Nie znam nikogo kto by chciał iść ze mną na bal.. Nigdy nie miałam kolegów, a co dopiero chłopaka.. Po chwili z powrotem do pokoju weszła mama z wielkim kartonem w reku.
M: Mam coś dla ciebie.. - uśmiechnęła sie, wręczyła mi go. Otworzyłam go i moim oczom ukazała sie śliczna czerwona sukienka.
J: Ale mamo ja nig..
M: Idziesz.. - przerwała mi - ..Dostałaś zaproszenie więc idziesz.. Zrzuć w końcu z siebie te szkolne ubrania i pokaż im jaka jesteś piękna..
J: Ohh mamo.. - przytuliłam sie do niej - Dziękuje, bal jest jutro a ja nawet nie mam maski i butów..
M: Ależ masz. - pociągnęła mnie do swojej sypialni i z pod łóżka wyjęła piękne czerwone szpilki, a z szuflady cudowną maskę.
J: Mamuś jesteś kochana.. - uściskałam ją i poszłam do siebie. Resztę dnia spędziłam na myśleniu jak sie uczesze czy pomaluje, a przede wszystkim kto wysłał mi ten liścik?! To było takie niewiarygodne, czytałam to kilkanaście albo kilkadziesiąt razy to jedno zdanie. Nawet charakter pisma nie był mi znany. A jeśli ten ktoś robi sobie ze mnie żarty?! Coraz więcej takich myśli chodziło mi po głowie.. Zasnęłam myśląc o tajemniczym chłopcu, a noc minęła bardzo szybko. Zwlekłam sie leniwie z łóżka i poszłam do kuchni. Moja rodziciela już tam była i przygotowywała mi śniadanie.
J: Cześć mamo. - ucałowałam jej policzek na przywitanie i usiadłam przy stole.
M: Dzień dobry. I jak gotowa do wielkich przygotować? - uśmiechnęła sie znacząco
J: Jakich wielkich przygotowań?! - zdziwiłam sie
M: No na bal.. - powiedziała z oczywistością.
J: To jest tylko bal.. A jeśli ten liścik to jest jedna wielka ściema?! Jeśli robią sobie ze mnie tylko głupie żarty?!
M: Nie możesz tak myśleć! Pokaz im wszystkim jaką jesteś wspaniałą osobą. - postawiła przede mną talerz z pachnącymi naleśnikami. - O której sie zaczyna?
J: Chyba o 6pm. - zaczęłam zajadać pyszne śniadanie
M: To zjadaj i idź sie szykować.. - moja mama chyba bardziej sie przejmuje tym balem niż ja. Zjadłam i poszłam do siebie. Była 11am więc ubrałam sie w zwykle szare dresy i bokserkę. Stwierdziłam że mam sporo czasu i mogę posprzątać pokój. Skończyłam około 3pm i postanowiłam zacząć sie szykować, zabrałam komplet bielizny i poszłam do łazienki. Przygotowałam sobie gorącą kąpiel, umyłam włosy i mogłam sie przygotowywać dalej. Wytarłam ciało, założyłam bieliznę i wysuszone włosy podkręciłam. Pomalowałam sie nie mocno, lecz ładnie. Wróciłam do pokoju i założyłam na siebie sukienkę. Leżała idealnie, podkreślała moje młode kobiece kształty. Moje kasztanowe włosy ułożyłam w śliczną fryzurę, idealna na taki bal. Na zegarku była już 5:30pm, zeszłam na dół trzymając w rekach maskę i buty. Mamusia gdy mnie zobaczyła mało co nie zakrztusiła sie powietrzem. Zaśmiałam sie cicho z niej. 
...

Licze na wasze opinie.. !!
4 komentarze i będzie kolejna część !!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.. !!!!!!




Naat 

4 komentarze: