one-shot'a, czy raczej coś dłuższego? To chyba tyle. Jeśli ktoś chce imagina, niech pisze pod postem:*
*******************************************
Pani Nelson jest jeszcze dość młoda, dlatego wszystko jest okej. Przywitała mnie uściskiem i udostępniła nam całe prawe skrzydło domu. Pobiegliśmy do pokoju, w którym niegdyś spędzałam bardzo dużo czasu. W drodze chłopaki śmiali się, że pewnie zastaną pokój "dla księżniczki" cały różowy, pełen lalek Barbie itp. Jakże musiałam ich rozczarować, gdyż nie zastali niczego takiego.
Ściany były koloru lawendowego, białe meble, pluszaki, telewizor plazmowy. Na przeciwko nas stało wielkie dwu-osobowe łóżko z ciemnofioletowym baldachimem. Poduszki były w odcieniach fioletu, a pościel biała. Obok łóżka było wielkie okno oraz szklane drzwi balkonowe. Prowadziły na mój malutki tarasik, z widokiem na ogród. Mój pokój nie był ogromny, ale sprawiał wrażenie takiego, bo była tu także łazienka, "salonik", który był w ogóle innych kolorach, a także garderoba. Jak już wspomniałam, mały salonik był w odcieniach bieli, szarości i czerni. Wiem, że to trochę dziwne, ale jako mała dziewczynka wręcz nienawidziłam różu.
- Wow..- wykrztusili tylko, a ja rozwaliłam się na moim łóżku.
- Rozgośćcie się przyjaciele.- wyszczerzyłam się, a oni natychmiast zaczęli biec i skoczyli na mnie. Jedna z poduszek pękła, przez co wszyscy byliśmy w piórkach.- Idioci!- krzyknęłam z uśmiechem.
Leżeliśmy tak wyglądając jak jakieś kury i gadaliśmy. Nie myślałam, że tak szybko można się otrząsnąć po śmierci własnej matki. Chociaż w sumie chyba się jednak nie otrząsnęłam, bo jak tylko o tym pomyślałam, to znowu przybrałam obojętny wyraz twarzy byle by tylko nie ukazywać, jak bardzo mi jej brakuje. Po raz kolejny się wyłączyłam, a Niall natychmiast wziął mnie w ramiona. Tulił, całował w czoło i kołysał nami. Zayn natomiast pobiegł po gorącą czekoladę i panią Nelson. Tym razem było jednak inaczej. Wszystko słyszałam, rozumiałam i zapamiętywałam, ale byłam bezwładna i nie mogłam odpowiedzieć. Po kilku minutach Niall wstał i stanął na przeciwko mnie. Patrzył w moje oczy.
- Liza nie proszę nie! Nie rób mi tego! Posłuchaj.. Nie możesz tracić swojego pięknego życia na smutek! Nie żyj przeszłością, bo potkniesz się o teraźniejszość i zepsujesz przyszłość.. Którą chciałbym wiązać z tobą.. Zależy mi na tobie.. I.. Ja..- zaciął się. Schował twarz w moich dłoniach, zrobiło mi się tak jakoś ciepło.. Zależy mu na mnie.
***
Kilka dni po tym wydarzeniu nadal chodziłam cicha i mało się odzywałam, ale kontaktowałam. Było mi przykro, ze moi przyjaciele cierpią przeze mnie, ale nic nie mogłam na to poradzić. A może mogłam, sama nie wiem. Przebierałam się właśnie, bo Niall chce mnie gdzieś zabrać. Z tego co pamiętam- bo ostatnio mam jakąś krótkotrwałą pamięć- na kolację. Było dość ciepło, więc wybrałam to:
I pomalowałam się, włosy zostawiłam rozpuszczone, tylko je lekko podkręciłam. Zayn jak i blondyn przywieźli swoje rzeczy i śpimy wszyscy w jednym pokoju. Są przy mnie na okrągło i zajmują się mną. Źle oceniłam szatyna na imprezie urodzinowej. On po prostu za dużo wypił. Wybaczyłam mu wszystko i traktowaliśmy się jak rodzeństwo. Uśmiechnęłam się lekko na myśl o tym wieczorze. Gdy zeszłam już do salonu, zauważyłam, że Niall już czeka z niepewną miną. Gdy mnie ujrzał od razu się rozpromienił.
- Hej księżniczko.- powiedział, ale tym razem "księżniczko" mówił z czułością, a nie jak kiedyś, chcąc mi dokuczyć.
- Cześć Niall.- uśmiechnęłam się i po raz któryś dostrzegłam ten śliczny błysk w jego błękitnych oczkach.
- Mogłabyś się wysilić, a nie.- udawał obrażonego.
- Nie zaczynaj. Po prostu chodźmy już.- oczywiście musiał wszystko zepsuć! Zła pokierowałam nas do w sumie naszego samochodu Audi R8. Szczerze mówiąc, dość dużo wyciągało i było ładne. Horan kulturalnie z szelmowskim uśmiechem otworzył mi drzwi. Wsiadłam i od razu skierowałam swój wzrok na okno. Niall wsiadł i ciężko westchnął. Czułam na sobie jego wzrok, ale nie odwróciłam się.
- Liz, o co ci chodzi? Ja tylko żartowałem.- powiedział smutno i nie widząc reakcji z mojej strony znowu westchnął. Już myślałam, że wyjdzie i że nici z wieczoru, więc się odwróciłam i spotkałam się z wielkim uśmiechem na jego twarzy. Był on tak radosny, że musiałam go odwzajemnić. Lekko uniosłam kąciki ust, a on odpalił silnik i pojechaliśmy. W trakcie jazdy, rozmowa nam się kleiła, więc było dość przyjemnie. Po chwili dotarliśmy przed jedną z najdroższych restauracji.
- Powariowałeś?!- zapytałam cicho, żeby nikt nie słyszał.
- Nie. Powiedziałem, że idziemy do restauracji, tak?- szczerzył się jak nienormalny.
- No tak..- westchnęłam pokonana. Blondyn wziął mnie pod rękę i skierowaliśmy się w stronę wejścia. Przywitał nas miły kelner, który mrugnął do mnie, na co Horanowi pociemniały oczy. Co prawda nie byliśmy razem, ale słyszałam już od tegouroczego chłopaka kilka bardzo słodkich słów.
- Chodźmy już.- syknął przez zęby. Usiedliśmy na piętrze przy oknie mając wspaniały widok na miasto. Niall nadal był wściekły, a ja kopnęłam go pod stołem, gdy zamawialiśmy jedzenie.
"Bądź miły" syknęłam do niego bezgłośnie. On skinął głową i z uprzejmym (wymuszonym) tonem złożył zamówienie. Po niecałych 10 minutach przyszły przystawki. Jedliśmy w milczeniu, przez co kelner co chwilę gapił się na mnie i uśmiechał się zalotnie. Odwzajemniałam je, bo bardzo słodko wyglądał, mając dołeczki w policzkach. Niall patrzył na mnie smutno i spuszczał głowę, patrząc na jedzenie, gdy tylko wracałam do niego wzrokiem. Tak minął nam cały posiłek, ale gdy przyszedł deser, złapałam podbródek blondyna i uśmiechnęłam się tak, jak wcześniej ten "dołeczkowy" chłopak. On odwzajemnił uśmiech w ten sam sposób i znowu było tak, jak w samochodzie. Rozmawialiśmy o ważnych rzeczach, jak i zarówno o błahostkach typu co sądzisz o dzisiejszej pogodzie. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech, blondyn to widział i z jego twarzy również on nie schodził. Tak minęły nam 3 godziny, a desery nietknięte. W końcu zlitowaliśmy się nad sobą i wsunęliśmy je w błyskawicznym tempie. Kelner przyniósł nam rachunek, a Niall wyciągnął pieniądze. Ja również, ale blondyn nie pozwolił mi zapłacić. Mimo, że owszem- ma dużo kasy, nie będę go naciągała. Nialler złapał za rachunek w ładnej "oprawce", a z tego wyleciała karteczka z ciągiem cyfr. Krew napłynęła na twarzy chłopaka i widziałam, że spojrzał w stronę uśmiechniętego chłopaka wzrokiem mówiącym "Lepiej uciekaj, bo jak z Tobą skończę, to rodzona matka cię nie pozna". Loczkowi krew odpłynęła z twarzy. Ostatni raz na mnie spojrzał, po czym zniknął w pomieszczeniu dla pracowników.
- Niall uspokój się.- próbowałam go uspokoić.
- Zabiję. Go. On, Podrywa. Moją. Dziewczynę.- wykrztusił przez maksymalnie zaciśnięte zęby. Ja posmutniałam, bo przypomniał mi o mamie. Widząc, jaki błąd popełnił, od razu złagodniał.- Ej księżniczko, przepraszam. Niechcący.- głaskał mnie po policzku.
- Jasne. Dobra nieważne, chodźmy już.- wzięłam go za rękę, a on splótł nasze palce, na co mimo wszystko zarumieniłam się. Poszliśmy do szatni, gdzie odebraliśmy nasze marynarki. Wyszliśmy na zewnątrz, gdzie nadal było ciepło, ale słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Popatrzyłam na Niall'a świecącymi oczami. Jego również błyszczały, czyli myśleliśmy o tym samym. Szybkim krokiem, aby nie przegapić zachodu, skierowaliśmy się na taką ładną wysepkę w parku, gdzie było bardzo malutkie jeziorko, ale nikt nie wiedział o jednym pięknym miejscu na wysepce.
Po chwili już tam byliśmy, a mnie bolały nogi. Widząc mój zbolały wyraz twarzy, blondyn z wielkim bananem na twarzy, podciął mi kolana i złapał w ostatniej chwili.- Z czego się śmiejesz?!
- Z ciebie, kochanie.- CZY ON WŁAŚNIE NAZWAŁ MNIE..- Tak dokładnie, nazwałem cię kochaniem.
- Ja coś powiedziałam na głos?- zapytałam zdziwiona.
- Nie, ale twoja mina mówi wszystko.- spróbował ja odwzorować, a ja zaśmiałam się. Naprawdę wyglądało to komicznie.
Akurat doszliśmy na miejsce. Na środku wysepki stało ogromne drzewo. Przy tym drzewie wielgaśny kamień. Odsunęliśmy ten kamień, po czym weszliśmy do środka, zasuwając do za sobą. Po schodkach wbiegliśmy na górę i już po chwili byliśmy na małym tarasiku. Podeszłam do barierki, podziwiając cudowny zachód, a Nialler podszedł do mnie i przytulił od tyłu. Położył głowę na mojej głowie i zaczął coś nucić. Niestety zachód szybko się skończył. Było jeszcze dość jasno, więc usiedliśmy na małej ławeczce wyrzeźbionej w pniu drzewa. Oparłam się o ramię blondyna, a on głaskał mnie po głowie. Było super. Niestety znowu przypomniałam sobie o mamie i wyjęłam z mojej małej torebeczki papierosy. Wstałam i zapaliłam jednego. Nie pomogło, więc w końcu wypaliłam jakieś 10, żeby się nie rozpłakać. Niall patrzył na mnie dziwnie.
- Coś się stało, Niall?
- Tak. Przestań palić. Osoby, które palą umierają szybciej, niż powinny.
- No właśnie.- szepnęłam, ale i tak usłyszał.
- Chcesz umrzeć?- podszedł do mnie i stanął twarzą w twarz.
- I tak nie mam dla kogo żyć.- wzruszyłam ramionami.
- Masz dla kogo.- uniosłam brwi, a on westchnął.- Dla mnie.
- Niby dlaczego?- sięgnęłam po kolejnego, ale on wyrwał mi to. Zaczęłam na niego krzyczeć, ze co on sobie wyobraża, on nie pozostał mi dłużny.
- Przestań do cholery palić!
- Dlaczego?!
- NO BO CIĘ KOCHAM, OKEJ?!- wydarł się, a mnie wbiło w ziemię.
*Oczami Niall'a*
Kurde! Wszystko zepsułem! Nie miałem jej dać tego do zrozumienia! A co, jeśli ona mnie nie chce? Jej twarz mówiła wszystko, a właściwie to nic. Stała i patrzyła się na mnie, jakbym zrobił nie wiadomo co. Zgniotłem paczkę papierosów i rzuciłem nimi przed siebie. Jakim ja jestem idiotą!!!
*Oczami Lizy*
Wow. On powiedział, że mnie kocha.. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Wróciliśmy w ciszy do domu, a on poprosił panią Nelson, o osobny pokój. Ta zdziwiona pokazała mu, gdzie może spać i wróciła do swoich zajęć. Ja zdenerwowana, wparowałam do pokoju i przeszukałam cały pokój w poszukiwaniu papierosów. Dopiero gdy popatrzyłam na Zayn'a, zobaczyłam, że trzyma moje papierosy w ręce i uśmiecha się krzywo.
- Daj mi je Zayn i nie denerwuj już.- powiedziałam chcąc zachować spokój.
- Nie dam ci ich. Straciłem już jedną osobę. Nie chcę stracić kolejnej.- rzekł smutno, a ja rozbeczałam się i przytuliłam do niego. On przytulił mnie do siebie.
- Dlaczego świat jest taki popieprzony?!- zapytałam go.
- Nie wiem mała. Ale wiem, że Niall cię kocha i on również nie jest ci obojętny.- szturchnął mnie w ramię, a ja pokiwałam głową.
Przez kolejne dni unikaliśmy się z blondynem. Nie wiem czemu, ale skoro nie chciał rozmawiać- to nie. Dopiero po 3 tygodniach nie wytrzymałam i poszłam do jego pokoju. Słuchał muzyki i miał wszystko gdzieś.
- Niall.- rzekłam stanowczo. Nie zareagował. Zdjęłam mu więc słuchawki z uszu i nie czekając na sprzeciwy kontynuowałam monolog.- Wiem co czujesz. Wyznałeś mi pewnie przez przypadek, ale zawsze miłość, a ja się nie odzywam. Jestem po prostu zagubiona. Dałam sobie czas i wiem, że ja również coś do ciebie czuję. Niekoniecznie jest to miłość, ale coś więcej na pewno. Czy wybaczysz mi, że zachowałam się jak totalna idiotka?
- Tobie zawsze.- przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
***
Żyjemy sobie szczęśliwe. Pogodziłam się z myślą, że moja mama umarła, ale nie zapomniałam jej. Codziennie czuję jej obecność przy sobie.
Niall jest cudownym chłopakiem. Nie jest idealnie, ale i tak go kocham. Zayn jest naszym najlepszym przyjacielem. Żyjemy w domu razem z panią Nelson i tymi małymi sierotkami.
Luke'a uznali za niepoczytalnego w momencie potrącenia mojej mamy, dlatego też sprawę umorzyli.
Nie został on tu tłumacząc mi, że się we mnie zakochał i nie chce psuć mi szczęścia. Kilka dni po naszej bardzo poważnej rozmowie spakował się i wyprowadził. Jake, Ash i Michael- oni pozostali przyjaciółmi. Nie są jednak aż tak blisko, jak Zayn. Per i Soph chcą odzyskać kontakt, ale ja nie chcę.
Wszystko się układa, a my z moim Niallerem, planujemy zaręczyny.
***
Oh zapomniałam wam powiedzieć! Spodziewamy się małego James'a z Horanem i postanowiliśmy dać mu na drugie imię "Ziall", które jest połączeniem imion mojego chłopaka i najlepszego przyjaciela.
The end <3 <3 <3
Directioner_Forever <3
- Liz, o co ci chodzi? Ja tylko żartowałem.- powiedział smutno i nie widząc reakcji z mojej strony znowu westchnął. Już myślałam, że wyjdzie i że nici z wieczoru, więc się odwróciłam i spotkałam się z wielkim uśmiechem na jego twarzy. Był on tak radosny, że musiałam go odwzajemnić. Lekko uniosłam kąciki ust, a on odpalił silnik i pojechaliśmy. W trakcie jazdy, rozmowa nam się kleiła, więc było dość przyjemnie. Po chwili dotarliśmy przed jedną z najdroższych restauracji.
- Powariowałeś?!- zapytałam cicho, żeby nikt nie słyszał.
- Nie. Powiedziałem, że idziemy do restauracji, tak?- szczerzył się jak nienormalny.
- No tak..- westchnęłam pokonana. Blondyn wziął mnie pod rękę i skierowaliśmy się w stronę wejścia. Przywitał nas miły kelner, który mrugnął do mnie, na co Horanowi pociemniały oczy. Co prawda nie byliśmy razem, ale słyszałam już od tego
- Chodźmy już.- syknął przez zęby. Usiedliśmy na piętrze przy oknie mając wspaniały widok na miasto. Niall nadal był wściekły, a ja kopnęłam go pod stołem, gdy zamawialiśmy jedzenie.
"Bądź miły" syknęłam do niego bezgłośnie. On skinął głową i z uprzejmym (wymuszonym) tonem złożył zamówienie. Po niecałych 10 minutach przyszły przystawki. Jedliśmy w milczeniu, przez co kelner co chwilę gapił się na mnie i uśmiechał się zalotnie. Odwzajemniałam je, bo bardzo słodko wyglądał, mając dołeczki w policzkach. Niall patrzył na mnie smutno i spuszczał głowę, patrząc na jedzenie, gdy tylko wracałam do niego wzrokiem. Tak minął nam cały posiłek, ale gdy przyszedł deser, złapałam podbródek blondyna i uśmiechnęłam się tak, jak wcześniej ten "dołeczkowy" chłopak. On odwzajemnił uśmiech w ten sam sposób i znowu było tak, jak w samochodzie. Rozmawialiśmy o ważnych rzeczach, jak i zarówno o błahostkach typu co sądzisz o dzisiejszej pogodzie. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech, blondyn to widział i z jego twarzy również on nie schodził. Tak minęły nam 3 godziny, a desery nietknięte. W końcu zlitowaliśmy się nad sobą i wsunęliśmy je w błyskawicznym tempie. Kelner przyniósł nam rachunek, a Niall wyciągnął pieniądze. Ja również, ale blondyn nie pozwolił mi zapłacić. Mimo, że owszem- ma dużo kasy, nie będę go naciągała. Nialler złapał za rachunek w ładnej "oprawce", a z tego wyleciała karteczka z ciągiem cyfr. Krew napłynęła na twarzy chłopaka i widziałam, że spojrzał w stronę uśmiechniętego chłopaka wzrokiem mówiącym "Lepiej uciekaj, bo jak z Tobą skończę, to rodzona matka cię nie pozna". Loczkowi krew odpłynęła z twarzy. Ostatni raz na mnie spojrzał, po czym zniknął w pomieszczeniu dla pracowników.
- Niall uspokój się.- próbowałam go uspokoić.
- Zabiję. Go. On, Podrywa. Moją. Dziewczynę.- wykrztusił przez maksymalnie zaciśnięte zęby. Ja posmutniałam, bo przypomniał mi o mamie. Widząc, jaki błąd popełnił, od razu złagodniał.- Ej księżniczko, przepraszam. Niechcący.- głaskał mnie po policzku.
- Jasne. Dobra nieważne, chodźmy już.- wzięłam go za rękę, a on splótł nasze palce, na co mimo wszystko zarumieniłam się. Poszliśmy do szatni, gdzie odebraliśmy nasze marynarki. Wyszliśmy na zewnątrz, gdzie nadal było ciepło, ale słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Popatrzyłam na Niall'a świecącymi oczami. Jego również błyszczały, czyli myśleliśmy o tym samym. Szybkim krokiem, aby nie przegapić zachodu, skierowaliśmy się na taką ładną wysepkę w parku, gdzie było bardzo malutkie jeziorko, ale nikt nie wiedział o jednym pięknym miejscu na wysepce.
Po chwili już tam byliśmy, a mnie bolały nogi. Widząc mój zbolały wyraz twarzy, blondyn z wielkim bananem na twarzy, podciął mi kolana i złapał w ostatniej chwili.- Z czego się śmiejesz?!
- Z ciebie, kochanie.- CZY ON WŁAŚNIE NAZWAŁ MNIE..- Tak dokładnie, nazwałem cię kochaniem.
- Ja coś powiedziałam na głos?- zapytałam zdziwiona.
- Nie, ale twoja mina mówi wszystko.- spróbował ja odwzorować, a ja zaśmiałam się. Naprawdę wyglądało to komicznie.
Akurat doszliśmy na miejsce. Na środku wysepki stało ogromne drzewo. Przy tym drzewie wielgaśny kamień. Odsunęliśmy ten kamień, po czym weszliśmy do środka, zasuwając do za sobą. Po schodkach wbiegliśmy na górę i już po chwili byliśmy na małym tarasiku. Podeszłam do barierki, podziwiając cudowny zachód, a Nialler podszedł do mnie i przytulił od tyłu. Położył głowę na mojej głowie i zaczął coś nucić. Niestety zachód szybko się skończył. Było jeszcze dość jasno, więc usiedliśmy na małej ławeczce wyrzeźbionej w pniu drzewa. Oparłam się o ramię blondyna, a on głaskał mnie po głowie. Było super. Niestety znowu przypomniałam sobie o mamie i wyjęłam z mojej małej torebeczki papierosy. Wstałam i zapaliłam jednego. Nie pomogło, więc w końcu wypaliłam jakieś 10, żeby się nie rozpłakać. Niall patrzył na mnie dziwnie.
- Coś się stało, Niall?
- Tak. Przestań palić. Osoby, które palą umierają szybciej, niż powinny.
- No właśnie.- szepnęłam, ale i tak usłyszał.
- Chcesz umrzeć?- podszedł do mnie i stanął twarzą w twarz.
- I tak nie mam dla kogo żyć.- wzruszyłam ramionami.
- Masz dla kogo.- uniosłam brwi, a on westchnął.- Dla mnie.
- Niby dlaczego?- sięgnęłam po kolejnego, ale on wyrwał mi to. Zaczęłam na niego krzyczeć, ze co on sobie wyobraża, on nie pozostał mi dłużny.
- Przestań do cholery palić!
- Dlaczego?!
- NO BO CIĘ KOCHAM, OKEJ?!- wydarł się, a mnie wbiło w ziemię.
*Oczami Niall'a*
Kurde! Wszystko zepsułem! Nie miałem jej dać tego do zrozumienia! A co, jeśli ona mnie nie chce? Jej twarz mówiła wszystko, a właściwie to nic. Stała i patrzyła się na mnie, jakbym zrobił nie wiadomo co. Zgniotłem paczkę papierosów i rzuciłem nimi przed siebie. Jakim ja jestem idiotą!!!
*Oczami Lizy*
Wow. On powiedział, że mnie kocha.. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Wróciliśmy w ciszy do domu, a on poprosił panią Nelson, o osobny pokój. Ta zdziwiona pokazała mu, gdzie może spać i wróciła do swoich zajęć. Ja zdenerwowana, wparowałam do pokoju i przeszukałam cały pokój w poszukiwaniu papierosów. Dopiero gdy popatrzyłam na Zayn'a, zobaczyłam, że trzyma moje papierosy w ręce i uśmiecha się krzywo.
- Daj mi je Zayn i nie denerwuj już.- powiedziałam chcąc zachować spokój.
- Nie dam ci ich. Straciłem już jedną osobę. Nie chcę stracić kolejnej.- rzekł smutno, a ja rozbeczałam się i przytuliłam do niego. On przytulił mnie do siebie.
- Dlaczego świat jest taki popieprzony?!- zapytałam go.
- Nie wiem mała. Ale wiem, że Niall cię kocha i on również nie jest ci obojętny.- szturchnął mnie w ramię, a ja pokiwałam głową.
Przez kolejne dni unikaliśmy się z blondynem. Nie wiem czemu, ale skoro nie chciał rozmawiać- to nie. Dopiero po 3 tygodniach nie wytrzymałam i poszłam do jego pokoju. Słuchał muzyki i miał wszystko gdzieś.
- Niall.- rzekłam stanowczo. Nie zareagował. Zdjęłam mu więc słuchawki z uszu i nie czekając na sprzeciwy kontynuowałam monolog.- Wiem co czujesz. Wyznałeś mi pewnie przez przypadek, ale zawsze miłość, a ja się nie odzywam. Jestem po prostu zagubiona. Dałam sobie czas i wiem, że ja również coś do ciebie czuję. Niekoniecznie jest to miłość, ale coś więcej na pewno. Czy wybaczysz mi, że zachowałam się jak totalna idiotka?
- Tobie zawsze.- przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
***
Żyjemy sobie szczęśliwe. Pogodziłam się z myślą, że moja mama umarła, ale nie zapomniałam jej. Codziennie czuję jej obecność przy sobie.
Niall jest cudownym chłopakiem. Nie jest idealnie, ale i tak go kocham. Zayn jest naszym najlepszym przyjacielem. Żyjemy w domu razem z panią Nelson i tymi małymi sierotkami.
Luke'a uznali za niepoczytalnego w momencie potrącenia mojej mamy, dlatego też sprawę umorzyli.
Nie został on tu tłumacząc mi, że się we mnie zakochał i nie chce psuć mi szczęścia. Kilka dni po naszej bardzo poważnej rozmowie spakował się i wyprowadził. Jake, Ash i Michael- oni pozostali przyjaciółmi. Nie są jednak aż tak blisko, jak Zayn. Per i Soph chcą odzyskać kontakt, ale ja nie chcę.
Wszystko się układa, a my z moim Niallerem, planujemy zaręczyny.
***
Oh zapomniałam wam powiedzieć! Spodziewamy się małego James'a z Horanem i postanowiliśmy dać mu na drugie imię "Ziall", które jest połączeniem imion mojego chłopaka i najlepszego przyjaciela.
The end <3 <3 <3
Directioner_Forever <3
5 KOMENTARZY= NASTĘPNE OPOWIADANIE :DDD
Dziekuje bylo Boskiee :** <333
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się spodobało :)) Już zaczynam pisać Twojego Zayna :) Na razie na papierze :*
UsuńOkk <3
OdpowiedzUsuńAww *_*
OdpowiedzUsuńŚwietny! <3
OdpowiedzUsuńBoski -
OdpowiedzUsuń*-*
Szkoda że to już koniec <3
<3 <3 <3 <3 *-* <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńŚwietny! przepraszam, że nie odpisywałam, ale byłam 10 dni w szpitalu :/ W każdym razie poproszę coś dłuższego :)
OdpowiedzUsuń