One Direction i My.. - imaginy

piątek, 28 listopada 2014

Zayn ;** ~część 2

Miła niespodzianka w postaci szybkiego nabicia tych komentarzy :) To kolejna część, po raz kolejny nie wiem ile będzie w sumie wszystkiego, bo piszę na bieżąco, jak od dłuższego czasu:*
MIŁEGO CZYTANIA I ZACHĘCAM DO JESZCZE WIĘKSZEJ ILOŚCI KOMENTARZY <3
**************************************************************************

- Nigdzie z nią nie pójdziesz.- syknął. Szatyn przewrócił oczami i po prostu mnie wyciągnął z domu, jak Sophia trochę wcześniej.
- Czego chcesz?

- No.. Po prostu chodź.
- Tak na spacer?- zdziwiłam się.
- A chcesz?
- No możemy iść.- wzruszyłam ramionami i dam sobie rękę uciąć, że się uśmiechnął chytrze na moje słowa. Poszliśmy wzdłuż ulicy, zatrzymaliśmy się przy jakimś domu.- Po co tu przyszliśmy?
- No chciałaś się przejść.
- W takim razie gdzie my jesteśmy?
- Przed moim domem.- mrugnął do mnie, a ja zatrzęsłam się z zimna, bo w końcu był luty, a ja na sobie miałam tylko koszulkę. Zayn westchnął na mój gest, a gdy spojrzałam na jego kurtkę, przekrzywił tylko głowę i po tym jak wyjął z niej papierosy, zapalniczkę i klucze, rzucił mi ją.
- No dzięki.- mruknęłam niezadowolona, że ubranie wylądowało na mojej głowie.
- Się ciesz, że w ogóle ci ją dałem. Zresztą i tak zaraz oddasz.- przewróciłam oczami, a on przyglądnął mi się badawczo.- Chłopaki mieli rację.
- Z czym?
- Jesteś niesamowicie podobna do Niall'a.- ogarnął mnie wzrokiem i pokiwał głową, że na serio.
- Pod jakim niby względem?- założyłam kurtkę, po czym skrzyżowałam ręce na piersi. Wiedziałam to, ale chciałam się dowiedzieć, co myśli ktoś, kogo nie znam.
- Przewracacie tak samo oczami, wzdychacie i marudzicie. Różnicie się tylko jednym.- uniosłam brwi, bo ja i Niall mogę przyznać, że jesteśmy prawie identyczni. Różni nas tylko płeć.- Niall potrafi świetnie kłamać, a ty nie.
- Że co proszę?!
- No tak. Czy twój kuzynek powiedział, że handluje moimi papierosami i nie tylko?
- On nie robi czegoś takiego.- powiedziałam przez zęby zła, że teraz kłamie.
- Mała, możesz mi wierzyć lub nie, ale taka prawda. Sama się go spytaj.- otworzył wreszcie drzwi i mnie wpuścił do środka. Stanęłam na progu, ale on popchnął mnie w stronę salonu. Rozwalił się na kanapie i poklepał miejsce obok siebie. Usiadłam na fotelu, kawałek dalej i zobaczyłam, że ma kominek.
- Mógłbyś rozpalić w kominku?- pokiwał głową i poszedł do kuchni. Zaraz przyszła jakaś miła kobieta i zabrała się za to.- Czemu nie zrobisz tego sam?- Podeszłam do kobiety.
- Oh kochaniutka, usiądź. Dawno Zayn nie przyprowadzał takich miłych dziewczyn..- podziękowałam cicho i mimo wszystko pomogłam jej ogarnąć kominek. Mulat nawet się nie ruszył.
- Liza chodź tu.- powiedział w końcu, a ja zaśmiałam się z niego.
- O nie. Nie będziesz mi rozkazywać.- powiedziałam stanowczo.
- Tricia, idź już.- kobieta spojrzała na chłopaka z bólem, po czym wyszła ledwo powstrzymując łzy.
- Kim ona dla ciebie jest?
- To nie jest istotne.- widziałam obojętność w jego oczach. Westchnęłam, po czym powróciłam na fotel.
- To co chcesz robić?- znudzona zapytałam po 10 minutach ciszy.
- Zapalić.
- Nie mówię o tym.- po chwili namysłu dodałam jeszcze.- Czemu nie wyjdziesz i nie zapalisz, skoro masz ochotę?
- No.. Słyszałem, że nie lubisz, gdy ktoś pali.- wzruszył ramionami.
- Nie lubię, bo to zabija. A po za tym mówiłam to tylko do tych najbliższych, bo nie chcę ich stracić.
- Ja nie jestem ci najbliższy?- zapytał z uśmiechem na twarzy.
- A dlaczego miałbyś być?
- No cóż, ostatnio na przerwie, stałaś z tą Sophią, czy jak jej tam i mówiłaś, jaki to ja jestem zły i że kręcą się takie "bad boy'e"- rzeczywiście coś takiego mówiłam. Nie dałam ni po sobie poznać. Postanowiłam przekręcić odrobinę moją wypowiedź.
- Mówiłam to, co mówiły tapeciary w toalecie..
- Czy aby na pewno?- przybliżył się do mnie, a właściwie podniósł mnie i postawił przy kominku. Podszedł kilka kroków do przodu. Położył mi ręce na talii, a twarz schował w zagłębieniu szyi. Serce mi waliło niesamowicie, bo rzeczywiście mi się podobał. Po chwili odsunął się ode mnie z uśmiechem.
- Czego się tak szczerzysz?
- Miałem rację.
- Może. Ale nie lubię takich osób jak ty.
- To znaczy?
****
<Kilka dni później>
- Lizaa!!- krzyk Nialla z drugiego końca korytarza dotarł do moich uszu i powbijał w mój mózg tysiące igiełek. Gdy podszedł, walnęłam go w ramię.
- Nie drzyj się tak.
- Kac morderca?- pokiwałam głową, bo wczoraj świętowaliśmy urodziny Sophii po raz drugi i trochę za dużo wypiłam.
- Masakra. Masz coś?
- Masz.- usłyszałam głos Malika za sobą.
- Mam przyjąć coś od ciebie? Zapomnij.- rzekłam oschle i pociągnęłam Niall'a w stronę klasy, w której miałam teraz biologię.
- Co się stało?
- Kilka dni temu, byłam u niego i gdybyś widział jak on potraktował swoją matkę.. Totalny idiota, ale oprócz tego prawie mnie uderzył. Wykrzyczał jeszcze coś a potem wyszedł. 
- Powiedziałaś, że on cię uderzył?!- blondyn zacisnął dłonie w pięści. Może nie był tak zbudowany jak Zayn, ale i tak potrafił w złości pokonać nawet silniejszych od siebie.
- Prawie. Nic mi się nie stało, bo jego matka mnie zasłoniła i sama dostała. A tak w ogóle to traktuje ją jak służącą!
- Liza!- znowu on.
- Czego ode mnie chcesz palancie?!
- Ej mała nie takim tonem do mnie.
- Bo co?
- Nie takim tonem.- wysyczał.- Idziesz dzisiaj po szkole ze mną i tylko spróbuj odmówić.- wzruszyłam ramionami.
- Nie muszę nigdzie z Tobą iść.
- Musisz, bo inaczej twoja przyjaciółeczka pójdzie z jednym z moich znajomych, a tego chyba nie chcesz.- szyderczy uśmiech wpełzł na jego cudowną idiotyczną twarz.
- Nie masz prawa mnie szantażować.- fuknęłam, ale on wzruszył ramionami, mrugnął do mnie i odszedł kilka kroków dalej.
- Aha i przy okazji, oddasz mi moją kurtkę mała.- znowu mrugnął i wyszedł ze szkoły.
- Niall pomożesz mi?
- Jasne kuzyneczko. Ja już się nim zajmę.- wysyczał. Szykuje się coś dużego.
- Oh a przy okazji handlujesz dragami, czy coś?
- Co?!
- Nic.- KŁAMCZUCH. IDIOTA.- Albo wiesz co? Pójdę z nim.- spojrzałam na jego zdzwiony wyraz twarzy.
- No dobra.. Ale pisz, jakby co.- mrugnął, ale przyjaźnie, a nie jak Mulat i wszedł do klasy, bo akurat był dzwonek. Dostałam sms-a, więc od razu przeczytałam.
Soph: Mycho nie będzie mnie dzisiaj. Kac Morderca. Kocham. Do jutra. ;* xx.
Liza: Eh no dobra. Niall z chęcią usiądzie koło mnie ;) xx.
Soph: Niech tylko spróbuje ;) xx.
Zaśmiałam się i usiadłam w mojej ławce, gdzie czekał już wyszczerzony blondyn.
- Co znowu zrobiłeś?- zaśmiałam się.
- Zabrałem jej wszystkie leki przeciwbólowe, a zanim zaczniesz krzyczeć, to jej mama mi pozwoliła.- szczerzył się jak głupi, a ja puknęłam go w czoło.
- Panie Horan.- odchrząknął nauczyciel, a Niall wstał.- Uspokój się już.- chłopak zasalutował.
- Taaak jest psorze!- rzekł, a chichot rozległ się po klasie. Zrezygnowany nauczyciel włączył nam film o czymś tam. My z Niall'em oczywiście cały przegadaliśmy, nie obyło się bez przekleństw i uwag od nauczyciela na temat zachowania blondyna.
- Dlaczego on zawsze mi zwraca uwagę?- zapytał mnie po lekcji poirytowany.
- Bo ja jestem grzeczną uczennicą.- wyszczerzyłam się, ale zaraz pożałowałam, bo zakuło mnie w głowę. Usłyszałam wołanie mojego ulubionego nauczyciela, czyli pana Stylesa. Podeszłam i przytuliłam się na przywitanie. Skrzywiłam się, gdy zadzwonił dzwonek na następną lekcję, a mianowicie angielski który akurat był z panem Haroldem.
- Widzę, że ktoś tu nieźle zabalował.- spojrzał na mnie, a ja popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem.- Dobrze, tym razem nic nie powiem, ale żeby mi to był ostatni raz.- pogroził palcem i wyjął leki przeciwbólowe ze swojej torby.
- Dziękuję panu!
- Już, już chodź, bo lekcja się zaraz zacznie.- uśmiechnęłam się i szybko połknęłam dwie tabletki. Teraz luz, tabletki zaczną działać, a ja przeżyję resztę lekcji. Weszliśmy do klasy, a ja znowu usiadłam z Niall'em.- Liza, Niall usiądźcie w ostatniej ławce.- uśmiechnęłam się lekko do nauczyciela, a on odwzajemnił to, ukazując dołeczki. Nie rozumiem, dlaczego został nauczycielem..
Usiedliśmy, a ja położyłam głowę, na bluzie Nialla, którą siłą mu ściągnęłam. Zamknęłam oczy i otworzyłam je dopiero jak poczułam rękę blondyna pod głową.
- Dzięki że mnie obudziłeś.- przeciągnęłam się i zabrałam torbę.
- Tak naprawdę chciałem zabrać bluzę, ale wiesz.- potarł kark, a ja ramiona, bo zrobiło się chłodno.- Masz, załóż.- posłusznie schowałam się pod bluzą, która była o wiele za duża. Chłopak wziął moją torbę, położył mi ramię na ramionach i zaprowadził pod następna klasę. Następnie zrobił nam miejsce na ławce i usadziwszy mnie na swoich kolanach przytulił do swojego torsu. Tak minęła nam długa przerwa.
- Dzięki.- uśmiechnęłam się do niego, a on ucałował mój policzek. Poszłam jeszcze do toalety, a po drodze spotkałam Zayna.
- To jak?- zapytał oparty o drzwi do damskiej łazienki.

7 Komentarzy= następna część :*:*

Directioner_Forever <3

7 komentarzy: