One Direction i My.. - imaginy

wtorek, 18 listopada 2014

Liam.. - część 6

Dobra, macie jeszcze dzisiaj część 6 <3
Ciesze sie, że sie podoba i muszę wam powiedzieć ze to przedostatnia część :*
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ 

J: O nie! Tylko nie to..! - zakryłam sobie usta, a w oczach mnóstwo łez. - Liam ty nie możesz. - wyłkałam. Poczułam jak loczek mnie do siebie przyciąga.
Z: Nie rób niczego dopóki sobie wszystkiego nie przypomnisz.. - chłopaki byli tak samo zaskoczeni jak ja..
Li: Mogę.. I zrobię to! A wy nie macie nic go gadania.. Wiec Ashley, zostaniesz moją żoną? - w jej oczach pokazały sie iskierki. Dostała to czego chciała, dostępu do jego kart i konta..
A: Oczywiście kochanie.. - chłopak podniósł sie, założył jej pierścionek na palec i złączył ich usta.
J: Nienawidzę cie suko! - powiedziałam głośno. Liam oderwał sie od blondynki i zmierzył mnie wściekłym wzrokiem. Mówiłam że Payne, od chwili wyjścia ze szpitala, jakby to powiedzieć, nie lubi mnie?! Liam nie rozmawia ze mną, nie patrzy na mnie. Nic.. Czuje się okropnie.
Li: Jak ty nazwałaś moją narzeczoną?! - zezłościł sie - W ogóle dlaczego ty tu mieszkasz? Kto ci na to pozwolił?! - krzyknął na mnie. Zatkało mnie, nie pomyślałabym, że może mnie tak nienawidzić..
Lou: Liam przesadzasz.. (T.i.) mieszka z nami od zawsze i to jeszcze na twoje życzenie.. Może najwyższy czas na małą retrospekcje. Jak mogłeś zapomnieć swojej dziewczyny i tego jak bardzo ją kochasz.. !! - Tommo wyraźnie sie zdenerwował.
N: Nigdy w życiu nie widziałem bardziej zakochanych w sobie ludzi, niż wy.. - nie mogłam. Nie mogłam już dłużej tego słuchać, być w tym samym miejscu co oni.. Pobiegłam szybko do siebie i zaczęłam wrzucać wszystko do walizki. Nie wiem gdzie pójdę, ale tu na pewno nie zostanę. Łzy rozmasowywały mi obraz, szloch rozchodził sie po całym pokoju.
H: (T.i.).. - wszedł do pokoju, nie zwracałam na niego uwagi tylko dalej sie pakowałam. - (T.i.).. Co ty robisz.. ? - zatrzymał mnie i złapał za ramiona. - Przecież nie pozwolę ci sie wyprowadzić!
J: Ale nikt cie Harry nie pyta o to czy mogę.. Ja muszę.. Ty nawet nie masz pojęcia jak ja sie teraz czuje. - usiadłam na brzegu łóżka i zakryłam twarz dłońmi. Loczek znalazł sie koło mnie i przytulił do siebie.
Z: Co ty sie dzieje? - usłyszałam głos Malika. - (S.T.i.) nie zgadzam sie na to.. - usiadł po drugiej stronie. Chwile później w mojej sypialni był też Niall i Louis.
J: Musicie mi pozwolić, jak nie to nie wiem jak to sie skończy.. - wypłakałam - Bo przecież jeśli kogoś sie kocha to trzeba pozwolić mu odejść..
N: Ale jeżeli to prawdziwa miłość, to trzeba o nią walczyć do końca.. Wiec musisz walczyć..
J: Ja już nie potrafię..
Lou: My cie tak samej nie zostawimy.. Liam musi sobie przypomnieć.
J: Nie musi.. Niech żyje w jej kłamstwach.. Jestem pewna że zaraz ona pójdzie do tego całego Brada.. - powiedziałam zdecydowanie. Chłopaki wiedzieli że mam racje, nie chcieli tego ślubu, związku.. Ale nic nie mogliśmy zrobić...
Dni mijały nieubłaganie wolno, z każdym czułam sie coraz słabiej, coraz gorzej, coraz mniej potrzebna. Hazza starał sie mnie podtrzymywać na duchu, z reszta jak każdy z nich.. Liam nie przypomniał sobie niczego, jest ślepo wpatrzony w Ashley.. Jutro jest ich ślub, a zaraz po nim zniknę na zawsze z ich życia. Moje życie bez Liama to nie życie! Nie dostałam zaproszenia na ślub i wesele, nie mieszkam z nimi, przeprowadziłam sie na drugi koniec miasta i jest już tak od 4 miesięcy. Chłopaki są u mnie codziennie, nie zawsze cała czwórka, ale nie ma dnia żeby któryś do mnie nie przyszedł. Harry dostał zaproszenie z osobą towarzyszącą i tak oto chciał żebym z nim poszła. Tego też nie chciałam, ale on sie uparł.. Musze jednak coś zrobić.. Pojechałam do domu 1D i bez przywitania sie z żadnym poszłam prosto do Liama. Zapukałam i od razu weszłam do środka, by nie zrezygnować. Chłopaki często mówili Payne'owi prawdę z przeszłości, ale on jakoś nie chciał słuchać.
J: Wiem że mnie nie znosisz, a jutro twój ślub.. Ale musisz coś wiedzieć.. - zaczęłam od razu
Li: Chyba raczej nie muszę..
J: Proszę cie Liam, wysłuchaj mnie.. Jeżeli niczego sobie nie przypomnisz zniknę na zawsze, a ty możesz zapomnieć o mnie tak mocno jak o naszej przeszłości.. - brunet nie był zbyt zadowolony, ale skinął głową i usiadł na łóżku, czekając na to co mam mu do powiedzenia.. I w mojej głowie jest.. Kompletna pustka.. Tyle rzeczy mam mu do powiedzenia że nie wiem od czego zacząć.. - Wiem że chłopaki często mówili ci o przeszłości i nie okłamali cie z niczym.. Wiem też że mi nie wierzysz, ale nie mam pojęcia jak sprawić byś odzyskał pamięć.. Ten wypadek, to.. to wszystko moja wina, twój związek z Ashley to moja wina.. Gdybym wtedy nie zgodziła sie pojechać do domu, dzisiaj byłoby inaczej.. - słowa zaczęły wypływać ze mnie, tak jak łzy - Przez cały czas siedziałam przy tobie w szpitalu, czuwałam, a gdy na jedną noc wygonili mnie do domu, to ona sie pojawiła i zepsuła całe nasze życie.. - Liam wstał z miejsca i podszedł do mnie, patrzał mi prosto w oczy, jakby szukał prawdy - To uczucie pustki, które czujesz, albo czułeś.. To chodzi o naszą miłość.. Nie wiem czy coś ci sie w ogóle przypomina, ale.. - przerwał mi, ale jak? Brunet wpił sie w moje usta, przerywając mój monolog.. Trzymał w dłoniach moje policzki, tak bardzo brakowało mi jego ust, jego smaku, dotyku. Oddałam pocałunek wkładając w niego całą moją miłość do niego. Czułam jak moje serce wariuje.. Oderwał sie ode mnie i spojrzał prosto w oczy. - Przecież ty mnie nienawidzisz.. - powiedziałam szeptem
Li: Nigdy tego nie powiedziałem, nie wiem czy to coś dla mnie znaczyło.. - wyznał. Bez słowa wyszłam z jego sypialni idąc jak zaczarowana, ale źle zaczarowana. Nic mnie nie obchodziło, nie zwracałam uwagi na nic, ani na nikogo.
A: Uważaj suko! - usłyszałam zaraz po tym jak traciłam ją ramieniem. Nie odpowiedziałam jej, nie miałam na to siły.
N: To raczej ty uważaj ze swoją buźką.. - zagroził jej Nialler i chwycił mnie w swoje ramiona. - (T.i.), co ci jest.. - spytał z troską. Nie odpowiedziałam mu tylko wtuliłam sie w niego, nie wiedziałam co się dzieje, odebrało mi całą siłę. Chłopak odwzajemnił uścisk biorąc mnie na ręce. Zaniósł mnie do salonu i usadził na kanapie.
Z: Co sie stało? Co jej jest?
...

CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!
To dalej poproszę 6 komów!!



Naat

7 komentarzy: