One Direction i My.. - imaginy

środa, 30 września 2015

Liam.. ❤ ~ Maybe we found love right where we are.. - część 2

Hej :*
Dodaje, 2 część Liama <3 
Mam nadzieje, że dłuższa i że zaciekawi was! :* W którejś części tego imagina, wplątam tu mój wczorajszy sen <3 

DZIĘKUJĘ ZA 300 000 WYŚWIETLEŃ!!!!!! KOCHAM WAS!!! <3 <3!!!!!!!!!!!!!
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

..zerkałam na niego, ale tak by sie nie zorientował. Ma piękne brązowe, pełne głębi i tajemnicy oczy, malinowe, pełne usta, lśniące włosy.. Umięśniony, wysoki.. Pewnie nie jedna dziewczyna o nim marzy..
L: To.. Może się lepiej poznamy, skoro mamy razem mieszkać? - zaproponował. - Powiedz mi coś o sobie.
- zachęcił cudownym uśmiechem, kolejna zaleta!
J: Zaczęłam studiować literaturę, wiem nuda, ale ja to właśnie lubię, kocham czytać książki, uwielbiam pisać..
L: Pisać? - przerwał mi.
J: Tak, chyba nawet potrafię coś stworzyć.. - zaśmiałam sie - ..Ale nie myśl że przeczytasz kiedyś jakieś moje opowiadanie. - teraz on się zaśmiał, myślę, że nie będzie tak źle.. - A Ty? Jaki jesteś? - spojrzałam z zaciekawieniem na niego.
L: Już Cię lubię.. - uśmiechnął się, najpierw zrobiło mi się zimno.. - Jesteś jedną z niewielu osób  moim życiu która zapytała o to jaki jestem, a nie kim jestem.. - teraz mi gorąco!
J: Wiesz.. - zaczęłam zmieszana, moje palce wydawały się takie interesujące - ..Nie oceniam ludzi po tym jaki zawód wykonują, czy co studiują.. To nie to zdobi naszą duszę tylko czyny które robimy w stosunku do innych osób, jak się zachowujemy względem innych. To jest ważne. - powiedziałam prosto z serca, nabrałam niesamowicie dużo odwagi w sobie i spojrzałam w jego oczy. Było w nich tyle iskierek, wydawało się jakby każda była innym odczuciem: duma, zachwyt, szczęście.. To tylko nieliczne cechy z tych które w jego tęczówkach sie ujawniały. Nawet jak na mój rozbudowany słownik to było za dużo.
L: To było niesamowite. - stwierdził, wyrywając mnie ze transu.
J: Daj spokój, to tylko słowa.. - zaśmiałam sie nerwowo
L: Słowa pełne prawdy, a ja lubię prawdę. - zapewnił.
J: Tak, lepsza gorsza prawda, niż byle jakie kłamstwo.. - zaśmiałam sie nerwowo i upiłam swojej herbaty. - Kiedy chcesz się wprowadzić? - zmieniłam temat.
L: Sądzę, ze w sobotę, muszę pozałatwiać jeszcze pewne sprawy i potem będziemy razem mieszkać. - uśmiechnął się. - Okay, dziękuje za herbatę, za pozwolenie i za słowa.. - wstał z miejsca.
J: Nie ma za co.. W takim razie przygotuje umowę. - odwzajemniłam jego uśmiech i odprowadziłam go do drzwi. - Miło było Cię poznać.
L: Ciebie również, do zobaczenia.. - nim zdążyłam cokolwiek zrobić, on cmoknął mój polik i zniknął. Cmoknął mój policzek?! Tak, zrobił to.. ! To było tak delikatne, niczym dotyk skrzydłami motyla.. Ohh (T.i.).. Za dużo się naczytałaś.. Zgromiłam sie w myślach i zaczęłam sprzątać po tym spotkaniu.
    Cały tydzień minął mi na rozmyślaniu jak to będzie z nim mieszkać, czy sie zaprzyjaźnimy, czy może jednak dzieli nas zbyt wiele. Sobota nadeszła szybko, właśnie rozmawiałam z Kamą.
K: Too.. - przeciągnęła i już wiedziałam co chce zapytać - ..Jak ten chłopak?
J: Jeszcze nie zdążyłam go poznać i.. ymm.. - zacięłam się - ..Nie wiem czy to tak dobrze. Nie znam go wcale a jak jest jakiś niebezpieczny? - dopadały mnie wątpliwości, może sie pospieszyłam?!
K: Daj spokój, już zaczynasz marudzić. Nie będzie źle, a i powinnaś się cieszyć ze tak szybko znalazłaś kogoś kto wynajmie u Ciebie pokój. - przywróciła mnie do porządku.
J: Tak, dziękuje.. - zaśmiałam się. - Opowiadaj co u Ciebie..
K: Powiem Ci że jest pozytywnie, mieszkam z całkiem miłą dziewczyną.. - rozwijała się, i w tym samym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi. - Poznałam..
J: Chyba przyszedł, muszę kończyć. - weszłam jej w słowo.
K: Jak zwykle.. - mruknęła.
J: Zadzwonię i będziemy rozmawiać tylko o Tobie. - obiecałam.
K: No ja myślę.. - zaśmiałyśmy się.
J: Kocham Cię, pa.. - mówiąc te słowa, otworzyłam drzwi. Liam, najprzystojniejszy brunet jakiego kiedykolwiek widziałam, stał z nieodgadnioną miną. - Rozmawiałam z przyjaciółką, wejdź.. - poczułam że musiałam mu to powiedzieć.
L: Miło Cię widzieć. - wszedł do środka i już drugi raz mogłam rozkoszować się dotykiem jego warg. Ledwie musnął mój policzek, a ja czułam jak sie rozpływam. Weź sie w garść! Krzyknęłam w głowie.
J: Przygotowałam umowę, chcesz sie już dzisiaj wprowadzić? - usiedliśmy w salonie i przygotowałam dokumenty.
L: Jeśli nie masz nic przeciwko i nie masz planów na wieczór.. - uśmiechnął sie słabo.
J: Nie widzę problemu, możesz się wprowadzić. Tylko najpierw przeczytaj i podpisz. - podałam mu papierki, chłopak wczytał się w treść.
L: Taki płacisz czynsz? - spojrzał na mnie zaskoczony. Przez jego reakcje nie wiedziałam czy to dobrze, czy źle..
J: Tak, jeśli dla Ciebie jest za dużo, to..
L: Nie.. - przerwał mi - ..to nie tak, ale nie sądziłem, że aż tak dużo chcą, za.. - rozejrzał się po pomieszczeniu, zrobiło mi się naprawdę głupio - ..za to. - tak, teraz pewnie pomyśli że jestem jakaś dziwna, a to mieszkanie nie jest złe. Mi się podoba!
J: Jeżeli Ci się tu nie podoba, nie trzymam Cię. Pewnie znajdzie sie ktoś inny.. - powiedziałam to niesamowicie pewnym i obojętnym głosem. Nie musi wiedzieć że jest potrzebny!
L: Nie. - zaprzeczył - Chce tu mieszkać.. - uśmiechnął sie słabo, jakoś mnie to nie przekonało. Bez słowa podpisał umowę i wstał z miejsca. - Pójdę po rzeczy. - skinęłam głową. Wyszedł a ja poszłam zaparzyć herbatę, czekając aż woda sie zagotuje, usiadłam na blacie i zastanawiałam sie co z nim jest nie tak?! Normalnie nikt by tak nie 'skomplementował' mieszkania i jego wyposażenia czy dekoracji.. Zaniosłam gorący napój do salonu, w przedpokoju minęłam się z kilkoma walizkami już i Liamem który chyba wniósł ostatnią.
J: Chodź na herbatę.. - powiedziałam dość sucho. Zirytował mnie tym swoim zachowaniem!
L: Dziękuje. - uśmiechnął się.
J: Proszę, twoje klucze. - podałam mu srebrne kluczyki.
L: Przepraszam Cię za moje zachowanie. Nie powinienem tak mówić, jestem Ci naprawdę wdzięczny za to że zgodziłaś sie wynająć mi połowę tego mieszkania, a nawet mnie nie znasz.. - spojrzał w moje oczy.
J: Mus to mus.. Mam nadzieje, że będzie nam się dobrze mieszkać. Masz jakieś zajęcia w weekendy? - zmieniłam temat.
L: Ymm.. Chyba tylko treningi w sobotę, a czemu pytasz? - przekręcił sie lekko w moją stronę.
J: Pomyślałam, żeby w weekendy chociaż gotować obiady razem.. - uśmiechnął się znacząco - ..W sensie, że dla nas dwóch. - dopowiedziałam.
L: Jestem jak najbardziej za. - odwzajemniłam jego uśmiech. Posiedzieliśmy jeszcze chwile, a potem chłopak poszedł się rozpakować. Ja jak obiecałam kamie, zadzwoniłam do niej. Nawijała, nawijała i nawijała.. Chyba wygadała sie za następny tydzień. O około 11pm usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Zdjęłam moje okulary do czytania, schowałam je pod kołdrę.
J: Proszę.. - powiedziałam tak by usłyszał, po chwili jego sylwetka pokazała sie w mojej sypialni.
L: Masz ochotę może na kakao? 

...
______________________
To jak? Ciekawiej, czy nuda.. ?
Sądzę, że nuda, ale wybaczcie bo praca i praca.. :/
20 komów i kolejna część!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!




Naat

środa, 23 września 2015

Liam.. ❤ ~ Maybe we found love right where we are.. - część 1

Aloha.. !! <3
Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale u mnie tylko praca i praca.. Od rana do wieczora!! Nie mam nawet kiedy coś napisać, ale chyba wyskrobałam 1 część imagina z Liamem.. <3
Ogólnie też wpada mi do głowy pomysł na jakieś FF ale na to też nie będę mieć czasu tak jak na Night Changes ~ Darker Life (<-klik), więc zrobię z tego imagina.. :* 
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

           Zaczynają sie studia.. Trzeba wynająć jakieś mieszkanie w mieście żeby było bliżej, a nie uśmiecha mi sie ciśnięcie z setkami innych studentów w akademiku.. Znalazłam dość dobrą ofertę do wynajęcia mieszkania w całkiem spokojnej okolicy, ładnie urządzone, jedynym minusem jest wielkość czynszu.. Za duże jak dla mnie, moje nie wielkie zarobki ledwo wystarczały na pokrycie poprzedniego czynszu. Musze komuś jeszcze je wynająć. Tylko komu.. Ja nikogo tu nie znam..
J: I co zamierzasz zrobić? To jest za drogie.. Nie możesz studiować w tym samym mieście co ja? - marudziłam najlepszej przyjaciółce przez telefon.
K: Dobrze wiesz, że nie mogę.. Równie dobrze Ty mogłabyś studiować tu.. - denerwowałam ją.. - Nie wiem może daj ogłoszenie w necie, albo rozwieś w akademiku, tam jest tyle osób, możliwe że ktoś sie skusi.. - ona ma genialne pomysły!
J: Genialna jesteś.. Ale z drugiej strony, mogę sie nie doczekać odpowiedzi.. - znów czarne myśli.
K: Mam nadzieje, że szybko będziesz miała współlokatora. Jest wiele młodych ludzi którzy szukają mieszkania w Londynie. Ja muszę kończyć, też muszę się rozpakować.. Papa i dasz rade.. - czułam ze się uśmiecha. Kama jest najlepsza!
J: Dziękuje i kocham Cie.. - rozłączyłyśmy się i spojrzałam na swój salonik. Mieszkanie nie jest za duże, ale też nie jest małe. Jest tu wszystko co potrzeba.. Salon, kuchnia, dwie sypialnie z łazienką i jedna osobna.. Zabrałam swoją walizkę i poszłam do wybranej już dla siebie sypialni. Moja jest w kolorze szarości i bieli, a tamta w brązie. Ja wole szarość.. Nie jestem zbyt rozrywkową dziewczyną, wole zaszyć sie w czterech ścianach i odlecieć w lekturę, albo po prostu poleżeć ze słuchawkami w uszach.. Rozpakowywanie zajęło mi cały wieczór, postanowiłam, że rano napisze ogłoszenie na stronie uczelni w informacjach. Wiem, że wielu studentów tak składa różne ogłoszenia. Wydrukuje też kilka i powieszę na holu. Musi się udać, a jak nie to będę zmuszona zmienić prace. Nie chce tego, bo lubię swoją pracę w bibliotece. Łączę przyjemne z pożytecznym!
    Ogłoszenia porozwieszane, umieszczone w internecie, teraz tylko czekać. Nie nastawiałam się, że jeszcze dzisiaj dostanę jakąś wiadomość, więc zajęłam się zajęciami. Studiuje literaturę, uwielbiam czytać, a jeszcze bardziej pisać. Mam nadzieje, że po tych studiach będzie mi łatwiej znaleźć jakieś wydawnictwo i jakąś książkę w końcu wydam. Marze o tym! .. Pod koniec zajęć dostałam wiadomość sms, że ktoś jest zainteresowany. Ten ktoś podpisał sie jako 'L' więc jedyne czego mogę być pewna, to to że jej lub jego imię się tak zaczyna. Nie miałabym problemu gdyby moim współlokatorem był chłopak, bo co to za różnica..?! Umówiłam się z tym kimś w domu, bo strasznie nalegał, że chce od razu wynająć. Zgodziłam się, bo im szybciej tym lepiej.. Po kilku godzinach na uczelni, wstąpiłam do piekarni, kupiłam jakieś ciastka, by było milej i wróciłam do mieszkania sprzątnąć, to czego nie zdążyłam. Szybko zleciał ten czas i nim się obejrzałam usłyszałam dźwięk dzwonka. Przeleciałam wzrokiem po salonie, jest okay, wygładziłam nerwowo ubranie i otworzyłam. Przede mną stał wysoki brunet, z idealnym uśmiechem. Jednak chłopak..
J: Cześć, jestem (T.i.), a Ty pewnie jesteś..
L: Liam, cześć. - wyciągnął w moją stronę swoja dłoń. Uścisnęłam ją, czując lekki dreszcz przechodzący z jego ciała. Nie wiem czy on go też czuł, ale ja wiem że to miało miejsce.
J: Miło Cię poznać.. Wejdź.. - wpuściłam go i zaczęła zżerać mnie trema, jakbym miała znów 6 lat i musiała wstępować przed całą szkołą.
L: Dziękuje. - chłopak zaczął się rozglądać. - Bardzo przytulne. - stwierdził.
J: Tak, sama się niedawno wprowadziłam. - uśmiechnęłam sie nieśmiało i usiedliśmy w salonie. - Chcesz coś do picia? - panikuje, zaczynam panikować! Wstałam szybko i z wyczekiwaniem na niego spojrzałam.
L: Może herbatę. - uniósł kąciki ust w górę, o wiele śmielej niż ja. Bez słowa poszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać napój. Na tacy ustawiłam cukier, łyżeczki i nasze herbaty. Ręce mi się trzęsły jak niosłam to do pokoju w którym zostawiłam bruneta. Czemu się tak denerwuje?!
J: Tak więc, chcesz coś wiedzieć? Może wysokość czynszu? Albo.. no nie wiem.. - zabrakło mi pomysłów i słów.
L: W sumie to już wszystko wiem, mieszkanie bardzo ładne, Ty jesteś miła, raczej problemów ze sobą nie powinniśmy mieć. A jeśli chodzi o pieniądze to nie są dla mnie problemem.. - szybki jest.
J: Wow.. - mruknęłam cicho. Chłopak się zaśmiał. - To kiedy chcesz się wprowadzić?
L: Choćby jutro.. - zaskakuje z każdą sekundą..
J: Nie widzę problemu.. Częstuj się.. - wskazałam na ciastka. Brunet wziął jedno i zaczął je zajadać, a ja?! Ja zerkałam na niego, ale tak by sie nie zorientował. Ma piękne brązowe, pełne głębi i tajemnicy oczy, malinowe, pełne usta, lśniące włosy.. Umięśniony, wysoki.. Pewnie nie jedna dziewczyna o nim marzy..
L: To.. Może się lepiej poznamy, skoro mamy razem mieszkać? - zaproponował. - Powiedz mi coś o sobie..

...
______________
Wiem, że krótkie, ale musze iść spać! Jutro mam na 7 do pracy i do wieczora pewnie tam bedę..
Jak będzie warunek 20 komów to dodam kolejna, DŁUŻSZĄ część! Obiecuje!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!
+ jeśli chcecie, to możecie dodać mnie na snapchacie! :*
NaatH_93 <- moja nazwa :*
I słyszeliście Infinity?! Cudowna!!!!!!!!! <3
Premiera albumu 13.11.15r, i wiem już co sobie kupie pod choinke :D <3
Made In The AM <3



Naat

wtorek, 15 września 2015

Zayn Javadd Malik ~ część 4

Cześć! 
Nie wiem co się dzieje, ale w tym roku prześladuje mnie jakieś fatum :/ Mój laptop co chwilę się psuje albo nie chce się włączać.. 
Próbowałam już wszystkiego, a teraz dopiero co wrócił z serwisu i mam nadzieję że będzie okej. Jeśli nie, to jeszcze nieco ponad miesiąc i poproszę tatę o nowy komputer :3
Postaram się już was nie zawieźć..
A teraz zapraszam na kolejną, przed ostatnią część Zayna! :)
________________________
Po jakimś czasie przysnęło mi się. Gdy się obudziłam, czułam, że na twarzy jakoś mi chłodniej. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą parasol. Miło, że o mnie zadbali. Usiadłam i przeciągnęłam się. Obok mnie leżała karteczka, że za 5 minut wrócą, bo poszli po przenośną lodówkę i małego grilla do samochodu. Gdy skończyłam czytać, już widziałam, jak idą w moją stronę. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha szczęśliwa. Nareszcie. Chyba nie zauważyli że nie śpię, bo rozłożyli rzeczy i usiedli obok mnie na kocu, dalej pogrążeni w rozmowie. Odchrząknęłam, przez co zwrócili uwagę na moją osobę.
N: (T.i.)! Myśleliśmy że śpisz- Zayn tylko mi się przyglądał. 
J: Bo spałam.. Ale się obudziłam.
N: Przynieśliśmy jedzenie i w ogóle. Zgłodnieliśmy- uśmiechnął się szeroko, a ja zachichotałam.
J: Przecież dopiero co przyjechaliśmy!
Z: Jesteśmy tu od 3 godzin, (T.i.). Wszystko przespałaś- otworzyłam szeroko oczy, a usta mimowolnie się otworzyły.
N: Żartowaliśmy!- wybuchnęli śmiechem i przybili sobie żółwiki- Gdybyś widziała swoją minę! 
J: To ile w końcu spałam?
Z: Jakieś 15 minut, nawet niecałe.
Odwróciłam od nich wzrok, wstałam i przeciągnęłam się. Następnie rozciągnęłam szybko i poszłam w stronę wody. Zamoczyłam stopy i zadrżałam. Nie była taka ciepła jak mi się wydawało. Jednakże nie chciałam zostać wrzucona do wody więc powoli, powolutku szłam coraz dalej, o dziwo im dalej tym woda przyjemniejsza. W końcu zamoczyłam się cała. Położyłam się na plecach i płynęłam wolnym tempem, ciesząc się piękną pogodą. Przymknęłam oczy i zanurzyłam głowę pod wodę tak, że uszy miałam pod taflą. Nagle coś złapało mnie w pasie, pociągnęło w dół i puściło. Wypłynęłam na powierzchnię i zaczerpnęłam powietrze. Tlen rozszedł się po moich płucach i wypełnił je dając ulgę. Przetarłam oczy i odszukałam wzrokiem tego dowcipnisia. 
J: Bawi cię to?- zapytałam robiąc dobrą minę do złej gry. To przecież nie mogło się dobrze skończyć. Niby jestem dobrą pływaczką, ale Niall trenuje piłkę, basen mają 3 razy w tygodniu, a ja pływam okazyjnie. No nic, jak szaleć to szaleć. Zanurkowałam i podpłynęłam do Horana. Nie spodziewał się tego, dlatego też łatwiej było mi go wciągnąć. Przytrzymałam go po czym zaczęłam uciekać na koc. Udało mi się, dzięki czemu schowałam się za Zaynem. Ten tylko się śmiał, gdy wkurzony Niall szedł w moją stronę z mokrymi włosami, które opadły mu na czoło.
N: Układałem je przez pół godziny! Ty serca nie masz!- otarł niewidzialną łzę i opatulił się w ręcznik po czym usiadł na samym skraju koca. 
J: Oj Niall.. Chodź tu, nie obrażaj się- zachichotałam pod nosem na co spiorunował mnie wzrokiem. Postanowiłam działać podstępem- Jak chcesz, a chciałam ci dać te pyszne, żelkowe misie- gdy uniósł głowę i brwi prawie się zaśmiałam- tak, dobrze usłyszałeś, mam te przepyszne żelkowe misie, których nie sposób kupić w naszym kraju.. Ale jako wolisz.. Zjem je sama albo z Zaynem.
N: Jesteś okropna!- ni to się zaśmiał, ni powiedział to na poważnie. Przyturlał się do mnie i położył obok. Karmiłam go jak dziecko! Śmialiśmy się przy tym, aż w końcu Niall sam brał żelki, podrzucał je w górę i łapał w usta.
Z: (T.i.) twoja kolej!- szatyn rzucił żelka w moją stronę, a ja otworzyłam buzię, by zaprotestować, przez co żelek wpadł mi do buzi. 
N: Łooo dobra jesteś!- pochwalił mnie z uśmiechem. Przez następne godziny świetnie się bawiliśmy. Zastanawiało mnie tylko zachowanie Nialla, bo co chwilę wyciągał i chował telefon, myśląc, że nikt tego nie widzi. Wracając najpierw odwieźliśmy Zayna, a potem ruszyliśmy w stronę mojego domu. Zauważyłam, że Horan jest jakiś nerwowy.
J: Wszystko w porządku? - zapytałam z troską. Nie odzywał się, spojrzał tylko kilka razy w moją stronę, po czym zjechał na pobocze i włączył awaryjne światła. Wziął głęboki oddech i z zamkniętymi oczami odwrócił się w moją stronę.
N: Amy i Vicky zmówiły się na pewien plan. Chcą cię zniszczyć. Dosłownie. One.. Jak wychodziłaś z nimi na imprezy, to robiły ci różne zdjęcia, wstawiały na jakieś portale, śmiały się, drukowały plakaty.. które chcą rozwiesić przy najbliższej okazji. 
J: Ja.. Oh.. No dobrze, ale co to ma wspólnego z twoim zacho..- wytrzeszczyłam oczy- Nie. Nie mogłeś. Jak.. Jak ty w ogóle.. Co ty sobie wyobrażasz?! Ja.. Spierdalaj- sama nie zrozumiałam co powiedziałam. Złapałam torbę i chciałam wyskoczyć z samochodu. Niall pociągnął mnie i odwrócił do siebie.
N: Na początku im pomagałem, bo nie mogłem znieść tego, że się w tobie zakochałem! Byłem wściekły na ciebie, że nie odwzajemniasz moich uczuć, nie potrafiłem.. znieść tego, że nagle zaczęłaś się super dogadywać z tym nowym. Ja..
J: Wystarczy tego, Niall. To koniec, nie chcę cię znać- spojrzałam w jego oczy pełne łez. Wyrwałam rękę z uścisku i zaczęłam iść wzdłuż drogi. Nagle usłyszałam kroki tuż za mną. Obróciłam się i zobaczyłam, jak Horan biegnie do mnie z zaciętą miną. Chciałam uciec, ale i tak nie miałam szans, więc zatrzymałam się, żeby wysłuchać co chce mi powiedzieć.
N: Słuchaj (T.i.), wiem, że...



___________________
I co wy na to? Dacie rade 6 komów? :) 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!
I obiecuje wam, że jeśli teraz nic mi się nie zepsuje, opowiadania będą się pojawiały REGULARNIE, co kilka dni w miarę spełniania warunków i jeśli nie będę miała zbyt wiele nauki :*
Directioner Forever x.


niedziela, 13 września 2015

Vampire- Louis T. cz.4- The End

                                                          Vampire- Louis T. cz.4
-Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej-przedrzeźniał mnie, przez co automatycznie spłonęłam rumieńcem.
....

-Dzięki za opatrzenie-powiedziałam gdy chłopak zrobił supełek na końcu bandaża.-Pa-pisnęłam. I jak najszybszym krokiem udałam się w kierunku drzwi wyjściowych. Za sobą usłyszałam dźwięczny śmiech bruneta.
-Do zobaczenia!-krzyknął gdy zamykałam za sobą drzwi. Praktycznie biegiem ruszyłam w kierunku mojego domu. Może nie jest taki zły, ale nie zapominajmy:
On jest wampirem.
Gdy tylko znalazłam się w moim  pokoju rzuciłam się na łóżko, i przytłoczona tymi wszystkimi wydarzeniami zasnęłam. Nawet nie wiem która to była, myślę że około 18, ale ręki uciąć bym sobie nie dała. Obudziłam się gdy świat jeszcze otaczała ciemność. Spojrzałam na zegar elektryczny znajdujący się na szafeczce nocnej. Super 03:40. Było mi strasznie zimno, dlatego zaczęłam rozglądać się za tego przyczyną. Okno było otwarte na oścież. Dziwne. Mogłabym przysiąc że było zamknięte gdy kładłam się spać. Niepewnie podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Nic niepokojącego nie dostrzegłam więc, wróciłam do łóżka, uprzednio zamykając okno. Przykryłam się pod sam nos i spróbowałam zasnąć. Niestety, nie umiałam, bo miałam głupie dręczące wrażenie że ktoś mnie obserwuje. W moim pokoju było ciemno, więc mało widziałam. Ciągle leżałam z otwartymi oczami jakby bojąc się że ktoś na mnie czyha, i tylko czeka aż zamknę oczy a on mnie będzie mógł zabić. Podirytowana moimi bzdurnymi myślami jęknęłam zwlekając się z łóżka, po omacku szukałam klamki, gdy już się na nią natknęłam myślałam że zejdę na zawał ponieważ na drzwiach, na które okno rzucało oświetlenie zauważyłam cień jakieś postaci, przełknęłam ślinę usilnie siłując się z gałką która jak na złość nie chciała ustąpić. Nawet nie wiem kiedy łzy przerażenia zaczęły opuszczać moje oczy.
-No kurwa no!-jęknęłam gdy drzwi nie chciały ustąpić . Kopnęłam w nie bezsilnie widząc jak 'cień' zbliża się do mnie. Szybko sięgnęłam po stojącą obok lampkę i odwróciłam się w kierunku napastnika. Louis, Louis pieprzony wampir stał przede mną. Z jednej strony ulżyło mi że to nie jakiś morderca, chociaż, Lou też zabija ludzi, moje tętno przyśpieszyło.
-Czego chcesz?-przemówiłam jako pierwsza.
-Musisz stąd wyjechać-odezwał się lodowato
-Co? niby czemu?-Byłam naprawdę zaskoczona.
-Bo Harry nie jest taki jakim go postrzegasz, mu nie zależy na czyimś życiu, czyimś szczęściu, Harry jest moim przyjacielem ale uwierz mi on troszczy się tylko o siebie.
-Louis, o co ci chodzi? Może to ty się troszczysz tylko o siebie, Harry wydaje się o wiele...bardziej społeczny niż ty.-zakpiłam. Co jak co ale naprawdę nienawidzę jak ktoś stara się mi ułożyć życie. 
-Nie widzisz że staram ci się pomóc, do cholery?- krzyknął.
-Pieprz się, nie zrobiłeś nic żebym była w stanie ci uwierzyć- walnęłam ręką w pobliską komodę.
-Chciałem ci pomóc, ale nie ty oczywiście wiesz lepiej.-nie zdążyłam nic powiedzieć bo chłopak podszedł do okna i wyskoczył przez nie.  Byłam lekko zszokowana, nie oszukujmy się, nie spodziewałam się tego po Louisie. Nie chodzi tu już nawet o to że chciał mnie ''ostrzec'', ponieważ w to nie wierzę, ale mam na myśli że po co by się fatygował z tym wszystkim? przecież równie dobrze mógłby mnie od razu ugryźć i już. 
*Następnego dnia
Byłam sama w domu i właśnie robiłam sobie kolację, gdy usłyszałam jak ktoś puka. Co do diabła? przecież jest po 20, kogo nosi o tej porze. Ostrożnie podeszłam do drzwi, i przekręciłam gałkę. Harry.
-Um, Cześć?-powiedziałam zdziwiona.
-Cześć-uśmiechnął się łobuzersko, a w jego oczach pojawił się błysk.
-W czym mogę pomóc o tej porze?- zapytałam niepewnie.
-Jestem głodny.-wzruszył ramionami.
-Właśnie robiłam sobie kola...-zamarłam na końcu zdania, uświadamiając sobie dwuznaczność jego słów. Spojrzałam na niego przerażona. Krzyknęłam głośno "Louis" i zaczęłam uciekać. Nawet nie wiem czemu od razu na myśl przyszło mi imię Louisa, może to dlatego że próbował mi pomóc, i on jako jedyny jest w stanie rzeczywiście to zrobić. Biegłam do kuchni, lecz nie zapominajmy o wampirzej mocy, dzięki której chłopak w ciągu sekundy znalazł się przede mną. Pisnęłam przerażona patrząc w jego czarne jak smoła tęczówki i ten niebezpieczny błysk w oku.
-Dobranoc-szepnął i wpił się w moją szyję. Ostatkami sił patrzyłam tępo w drzwi z nadzieją na ratunek. Upadłam na ziemię, i w tym momencie drzwi się otworzyły a w nich Lou. Brunet podbiegł i klęknął przede mną, położył moją głowę na swoich kolanach, i zaczął przeczesywać kosmyki moich włosów. Widziałam na jego twarzy smutek. 
Wiedziałam że to już koniec, po sposobie w jakim moje serce zwalniało, po sposobie w jakim jego smutne oczy patrzyły na mnie, po sposobie w jakim umierałam. Chłopak pochylił się nade mną i pocałował w skroń, szepcząc "Przepraszam księżniczko".
The End
________________________________________
Więc było za dużo happy endów, więc stwierdziłam że czas na sad end :D.
PRZEPRASZAM za tak długą nie obecność, ale szkoła i te sprawy, postaram się tu być przynajmniej w weekendy <3


Niall ~ Happy birthday!! ❤

Hejo!!
A więc napisałam urodzinowy z Niallem ! <3
Następny dodaje z Liamem <3
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ 

    Zbliżał sie nieubłaganie ten dzień.. Każda z nas przeżywała go niesamowicie mocno, a ja.. Ja chyba na swój sposób szczególnie. Niekiedy czułam w swoim życiu że kocham go najbardziej, że moje serce bije tylko dla niego, ale jak mogę go kochać, nie znając nawet jego codziennego zachowanie. Co prawda reporterzy śledzą każdy jego krok, ale to i tak nie to samo. Nigdy się nie dowiem jaki jest gdy drzwi od jego domu sie zamykają, gdy jest tylko w gronie najbliższych i gdy nie ma kamer..
    Szłam właśnie powolnym krokiem po centrum handlowym, dziwnie mało osób tedy przechodziło, ale może to i lepiej. Usiadłam na ławeczce i wpatrywałam sie w piękną sukienkę na wystawie.. Po jakimś czasie czułam że ktoś na mnie patrzy, to uczucie było nie do zniesienia. Spojrzałam na tego kogoś i chwile musiałam przetrawić kogo widzę, nie możliwe że to on.. Traciłam już nadzieje na jakikolwiek kontakt z nim. To był on!! Osoba przebywająca niemal 24/7 z moim idolem.. Dobrze że zawsze mam przy sobie tą bransoletkę, akurat dostanie od fanki prezent na urodziny.. Podeszłam do Marc'a i stanęłam przez nim nieśmiało.
J: Cześć Marc. - mój głos nie był pewny.
M: Cześć, jak sie miewasz? - zagadał uśmiechając sie o wiele odważniej niż ja.
J: Mam prośbę, wiem że pewnie dzisiaj spotkasz sie z Niallem, więc mógłbyś może mu to dać.. - wyciągnęłam dłoń by podać mu ozdobę.
M: Nie ma sprawy. - wziął ją ode mnie, zaczęłam mu sie uważnie przyglądać, stał jakoś tak sztywno, niemal cały pod wielkim kwiatkiem, liście dotykały jego głowy..
J: Wszystko w porządku? - spytałam przechylając lekko głowę, on zrobił podobnie, tylko jakby w dół i do tyłu, patrzył bez słowa na mnie.
M: Taak . - odpowiedział dopiero po chwili. - A jak Niall może sie z tobą skontaktować? Pewnie będzie chciał ci za to podziękować.  - byłam w szoku. Pozytywnym!
J: Mogę dać ci numer, i mu przekażesz. - znów wróciła moja nieśmiałość.
M: To dobry pomysł. - uśmiechnął sie i wyjął długopis oraz karteczkę. Napisałam szybko ciąg cyfr.
J: Jeszcze raz ci dziękuje, mógłbyś również przekazać mu ode mnie, z okazji urodzin, najszczersze życzenia? - uśmiechnęłam sie słabo i zaczęłam bawić swoimi placami.
M: Oczywiście. - odpowiedział natychmiast.
J: Dziękuje, wiem że to głupie, ale.. - zacielam sie i czułam jak sie rumienie - Mogłabym Cie uściskać? - spojrzałam ukrytkiem na niego, zaśmiał sie cicho i rozłożył ręce. Przytuliłam go, to prawie jakbym miała styczność z Niallem. - Dziękuje.. i przepraszam, zazwyczaj taka nie jestem. - mężczyzna skinął głową -  Nie zatrzymuje cie, mam nadzieje że do zobaczenia. - pożegnałam go uroczym uśmiechem i wróciłam do spacerowania po centrum, tym razem czułam sie podekscytowana. Może jednak będzie mi łatwiej złożyć mu życzenia, może spełni sie moje marzenie..? Kto wie.. Ale, Niall jest światowej sławy gwiazdą, on nawet nie będzie myślał o takim szaraku jak ja.. Nie będę się nastawiać na jakiekolwiek cuga, bo znów będą same zawody.
    Spojrzałam na telefon, dzwonił nieznany numer, minęło już dwa dni od tego spotkania. Wciąż miałam je głowie, może to Niall dzwoni?!
J: Halo? - odebrałam z chrypką, szybko odchrząknęłam.
K: Cześć, to ja Marc.. Pamiętasz mnie? - serce zabiło mi szybciej.
J: Oczywiście.. ale przypominam też sobie, że to Niallowi dałam numer.. - zauważyłam i zaśmiałam sie cicho, Marc uczynił to samo.
M: Właśnie chce z Tobą porozmawiać..
J: O czym? - chwile czekałam na odpowiedź - Halo? Jesteś tam? - dopytywałam.
M: Tak.. - teraz od chrypnął.
J: O czym chciałeś porozmawiać? - uśmiechnęłam sie sama do siebie.
M: Może chciałabyś sie ze mną spotkać.. - to nie był głos Marca! Czyżby.. czyżbym rozmawiała z Niallem? - Halo?
J: Jestem.. - udało mi sie powiedzieć.
N: To jak? Chciałabyś?
J: Jasne! - powiedziałam radośnie - Znaczy, oczywiście mogę.. - poprawiłam sie i powiedziałam to o wiele spokojniej. Słyszałam jego chichot.
N: Podeśle po Ciebie mojego ochroniarza. Do zobaczenia o 4pm.. - zanim zdążyłam sie zorientować że mam coś odpowiedzieć, rozłączył sie. Mimo to pękałam ze szczęścia, mam 20 lat a czułam się jak mała dziewczynka która dostała wymarzona lalkę.. Opamiętałam się i spojrzałam na zegarek, mam tylko półtorej godziny. Pobiegłam na górę, zabrałam świeżą bieliznę i poszłam pod prysznic. Uwinęłam sie w kilkanaście minut, ubrałam

komplet bielizny i zaczęłam sie malować. Stwierdziłam że jednak pozostanę sobą jak zawsze i pomaluję się jak zwykle. Wysuszyłam włosy, ułożyłam jak najładniej i mogłam sie ubierać. Zostało mi jakieś 45 minut, a ja nawet nie wiedziałam co mam na siebie założyć. Stanęłam przez szafą i zaczęłam studiować każde ubranie, zdecydowałam się jednak na czarne rurki i bordowy luźny sweterek. Ubrałam się, założyłam buty, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i schodząc na dół usłyszałam dzwonek do drzwi. Swoją drogą nie mam pojęcia jak sie dowiedzieli gdzie mieszkam..
M: Witaj.. - Marc sie uśmiechnął i widziałam że przejechał po moim ciele wzrokiem. Speszyłam sie lekko. - Chodźmy Niall już czeka.. - wyszłam z domu, zamknęłam go i ruszyliśmy. Czułam się dziwnie, w końcu jadę na spotkanie z moim idolem, i to on chciał sie ze mną zobaczyć. - Jak sie czujesz dzisiaj? - zagadał.
J: Jestem zdenerwowana.. - wyznałam.
M: Nie masz sie czym stresować, Niall jest całkiem miły.. - zaśmiał się. Już sie nie odezwałam, mężczyzna też nie. Podjechaliśmy pod jakąś kawiarnię i razem tam weszliśmy. Zauważyłam go, mimo że szłam za Marc'iem, siedział na samym końcu lokalu. Jak zawsze idealny. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa i marzyłam by już usiąść na przeciwko niego, żeby nie przewrócić sie po drodze. - Wiec życzę miłej zabawy.. - powiedział gdy stanęliśmy i odsłonił mnie. Zaraz potem go nie było.
J: Cześć.. - mruknęłam cicho.
N: Hej.. - podszedł do mnie i zagarnął mnie w swoje ramiona. Od razu do moich nozdrzy dostał sie jego wspaniały zapach. Niepewnie odwzajemniłam uścisk, chcąc by trwało to wieczność.. Jednak usiedliśmy i zapadła ta niezręczna dla mnie cisza. - To.. Dziękuje za bransoletkę. - odezwał się, ja automatycznie spojrzałam na jego nadgarstki, wśród tych co miał zazwyczaj była i ozdoba ode mnie. Uśmiechnęłam się szeroko na ten widok. - Jest moją ulubioną. - dodał..
J: Dziękuje.. Jak sie czujesz przed urodzinami? - tym razem ja zapytałam, przecież nie będziemy siedzieć i milczeć.
N: Dziwnie.. Ale to tylko urodziny.. - nasza rozmowa znacznie sie ożywiła, w międzyczasie zamówiliśmy po kawie i ciastku. Było świetnie, dopóki Niall nie zaczął wypytywać o moje życie.. - A ty? Czym sie interesujesz? Zajmujesz? - spojrzał w moje oczy.
J: Pisze FanFiction, albo inne opowiadania. Najczęściej z Tobą.. - zaśmiałam sie by wziął to za żart. Nie wiem co może sobie o mnie pomyśleć. - Poza tym pracuje.. - dodałam
N: Fajnie.. - uśmiechnął sie - .. A co w nich piszesz?
J: Że cie spotykam, zawsze marzyłam żeby Cię poznać. - odwzajemniłam jego uśmiech.
N: A o czym jeszcze marzyłaś? A napisałaś o tym..
J: O tym że mnie całujesz. - wypaliłam i spuściłam głowę czując jak sie rumieniem. Poczułam jak Niall podnosi moją twarz, on sam był niesamowicie blisko mnie.
N: Chciałabyś żeby i to sie stało? - spytał szeptem. Skinęłam tylko głową i poczułam jak złącza nasze usta. Całował mnie powoli i delikatnie, a ja byłam tak zaczarowana że przez pierwsze kilkanaście sekund nawet nie drgnęłam.. Nie zniechęcił sie tym i gdy już również go całowałam, czułam jak się uśmiecha. Moje palce zatopiły sie w jego idealnie ułożone włosy.. - Jest coś jeszcze co napisałaś a ci sie marzy? - zapytał gdy skończył nam sie tlen by kontynuować namiętność.
J: Wiele rzeczy.. - uśmiechnęłam sie.
N: A tak najbardziej? Czuje że jestem w stanie je zrealizować. - spojrzałam w jego tajemnicze oczy.
J: Jesteś w stanie kochać mnie do końca życia? - na jego usteczka wtargnął mały, prawie niewidoczny, uśmiech.
N: Jestem, pytanie tylko czy ty jesteś? - serce waliło mi jak oszalałe.
J: Skąd pomysł że nie?
N: Nie znasz mnie.. Wiesz o mnie tyle co mówią gazety, internet i inne media. - stwierdził. Miał racje ale ja wiem, że jest ciągle sobą.
J: Czyli że to wszytko co pisali i mówili było kłamstwem, a ty nigdy nie byłeś taki jak cie widzą ludzie? - zamrugał kilka razy.
N: Nie, oczywiście że nie, ale nie wiesz wszystkiego..
J: Myślę że, mimo to, jesteś jedynym którego chce mieć przy sobie do końca życia. - nic nie mówił, patrzał w moje oczy i milczał. Wiedziałam że przez jego głowę przelatuje w tej chwili setki myśli, pytań.. Sama miałam mętlik w głowie, co ja sobie myślałam mówiąc mu to?! Pewnie uzna mnie za jakąś głupią fankę, niewiele młodszą od niego.. - Powiedz coś.. - poprosiłam cicho. Chłopak nawet nie zamrugał. Poczułam sie jak kompletna idiotka, rozmawialiśmy tylko raz w życiu, tylko te kilka godzin.. A ten pocałunek? Co miał znaczyć z jego strony?! Wstałam ze swojego miejsca i wyszłam z kawiarenki. Czemu miałam wrażenie że to koniec tej znajomości?! A miało być tak pięknie.. Wyszłam na ruchliwą ulice i skierowałam sie w stronę mojego domu.
K: Poczekaj!! - usłyszałam za sobą czyiś głos, odwróciłam sie i w tej samej chwili znalazł sie przy mnie Niall.
N: Odprowadzę Cie.. - uśmiechnął sie uroczo, wszystkie wątpliwości zniknęły i czułam tylko szczęście.
J: To miłe.. - odwzajemniłam uśmiech i poczułam jak blondyn łapie mnie za dłoń łącząc nasze place. Nie spieszyliśmy sie, rozmowa nie była taka jak wcześniej, już chyba dużo o sobie wiedzieliśmy i mogliśmy rozmawiać na każdy inny temat jaki nas łączył. Może to jednak nie koniec, może to początek czegoś pięknego?! Nie wiem, życie pokażę, ale cieszę się że mam teraz go przy sobie.. 

KONIEC ❤

_________
Więc WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO NIALL!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!




Naat

sobota, 5 września 2015

Harold S.. ~ But I’m not done yet falling for ya.. - część 9 /ostatnia

Hejo!! <3
Macie ostatnią część Harrego!! Ta część jest o wiele dłuższa od poprzednich, ale nie wiem czy macie sie co przyzwyczajać :P
Rozważam z kim kolejny, ale jeszcze możecie proponować!!!!! 
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
*Wciąż oczami Hazzy*  
(T.i.): A więc jednak! Jednak oni mówili prawdę, a ja głupia nie chciałam w to wierzyć, myślałam że sie zmieniłeś! Dla mnie! - niemal płakała.
J: O czym ty mówisz?! - syknąłem
(T.i.): Jesteś taki sam jak ta cała reszta! - chciała wyjść z domu, złapałem ją za rękę i mocno ścisnąłem tak ze jęknęła z bólu. Odwróciłem ja w swoją stronę, nie rozluźniając uścisku.
J: Nigdzie nie wyjdziesz! - warknąłem - Nie dopóki ja nie pozwolę! - przez jej oczy przebiegł strach, ale nie został w nich, na jego miejscu pojawiła się wściekłość. Nienawidziła mnie!
(T.i.): Pokaże Ci coś! -
odsunęła mnie od siebie, zdjęła sweterek i wskazała na swoje ramie. Miała na nim mnóstwo małych i dużych siniaków, patrzałem na nie jak na jakieś brylanty! Dotknąłem ich najdelikatniej jak potrafiłem.
J: To przeze mnie? - szepnąłem
(T.i.): Nikt inny mnie nie traktuje jak rzecz.. - wyznała. Kolejny cios w moje serce! - ..Dlaczego tak mnie traktujesz? - szepnęła już i złapała moją twarz w swoje małe dłonie. Patrzała mi z taką troską w oczy, a to ja powinienem dawać jej takie poczucie.
J: Nie mam pojęcia.. - skłamałem, doskonale wiem dlaczego. Szaleje na jej punkcie, ale tego tez wyznać jej nie mogę. - Co ty ze mną robisz? - szepnąłem, złapałem za jej rączki i przycisnąłem ją do ściany. Teraz sie przestraszona, szybko oddychała i widziałem jak na jej szyi pulsuje jedna z żył od mocnego bicia serca. Kolejny raz się bała mnie. Położyłem delikatnie dłoń na żyle i wyczuwałem ten rytm. - Nie chce żebyś sie mnie bała.. - szepnąłem ze smutkiem w oczach i oparłem swoje czoło o jej. Dziewczyna usilnie starała sie nie patrzeć w moje oczy, a przed chwilą sama to robiła. Ja nawet nie próbowałem odczytywać tego co w nich ma, ulokowałem spojrzenie na jej wargach. Nie powstrzymywałem sie długo i pocałowałem ją, nie szarpała sie, nie odwzajemniała, tylko tak stała. Ułożyłem ręce, razem z jej dłońmi nad jej głową, przygwożdżając ją całkowicie do ściany za nią. Biodrami napierałem na jej ciało, była moja, usilnie się tego wypierała ale była. Starałem się jak mogłem by odwzajemniła, ale ona ani myślała. Oderwałem się od niej i spojrzałem w jej oczy. - Dlaczego raz sama mnie całujesz, a raz wcale nie oddajesz? - spytałem z rozczarowaniem.
(T.i.): Teraz wiesz jak to jest, jak ktoś na kim Ci zależy traktuje Cie jak nic niewartego śmiecia. - wyrwała się z mojego uścisku. Kolejny raz zaczęła wychodzić.
J: (T.i.) poczekaj.. - powiedziałem błagalnie. Spojrzała na mnie wyczekująco. - Wystarczy że powiesz że nie chcesz żebym przy tobie był, a zniknę.. - bałem sie jej odpowiedzi.
(T.i.): A czy ty chociaż raz byłeś przy mnie z własnej woli? - nie oczekiwała chyba na odpowiedz, ja sam sie takiej nie spodziewałem. Miała racje, ani razu przy niej nie byłem, bo ja chciałem. To wszystko było granie i udawanie, ale teraz odkąd wiem, że nie chce jej stracić.. Ona odejdzie.. Zostawiła mnie samego z własnymi myślami, miałem ochotę coś rozwalić, ale wiedziałem że to i tak nic nie da. Poszedłem do kuchni i wyjąłem ze 4 piwa, poszedłem z nimi do salonu i rozsiadłem sie przed tv otwierając jedno.. Drugie.. Trzecie.. Czwarte.. Wódka.. Co sie ze mną dzieje?! Jeszcze nigdy tak się przez dziewczynę nie czułem.. Ale, ona powiedziała ze zależy jej na mnie?! Tak, tak właśnie powiedziała! Nie chce bym ja zostawił w spokoju, lubi mnie, a może nawet i coś więcej. Co teraz?! Teraz jestem pijany, nie mogę w takim stanie do niej jechać! ..Bez większego namysłu wziąłem telefon i wybrałem do niej numer, automatycznie spojrzałem na zegar na ścianie, późno już: 02:38am. Pewnie śpi.. - Halo? - odebrała zaspana.
J: (T.i.)? - wybełkotałem pijacko
(T.i.): Harry? Ty jesteś pijany? - słyszałem że się przejęła.
J: Może trochę.. - mruknąłem i uśmiechnąłem się sam do siebie.
(T.i.): Zadzwoń jak będziesz trzeźwy.
J: Nie! - krzyknąłem - ..Jeśli nie powiem Ci tego teraz nigdy w życiu tego nie zrobię.. - powiedziałem szybko. Była cisza po drugiej stronie.. - Jesteś tam?
(T.i.): Tak, czekam na to co masz mi do powiedzenia.
J: Wiem, że jeśli będziesz znać prawdę, to mnie znienawidzisz, jestem tego świadomy.. - nie chciałem tego.
(T.i.): Wole słuchać najgorszą prawdę niż najsłodsze kłamstwo. - to dawało mi jakąś nadzieje.
J: Nie wiem czy znasz Crisa, kazał mi, tak kazał.. - dodałem dla pewności - ..Kazał się Tobą zając.. Ymm.. - prosto z mostu Hazz, powtarzałem sobie - ..Miałem za zadanie Cie wykorzystać.. Przepraszam.. - znowu cisza i nie wiem czy po prostu nic nie mówiła czy.. Odsunąłem od siebie telefon, rozłączyła sie! FUCK! Nienawidzi mnie! Najgorsza prawda!? A teraz nie mam już nic! Jedyna osoba która mogła sprawić że będę lepszym człowiekiem mnie nienawidzi!! Wstałem wściekły z kanapy, zataczając się wszedłem na górę i walnąłem sie na łóżko. Kołował mi dookoła świat, nachlałem sie i może dlatego jeszcze nie odbieram wszystkiego tak jak powinienem..
    Ranek?! Przyszedł zdecydowanie za szybko, bałem podnieść sie z łóżka, więc bez podnoszenia głowy wymacałem telefon. Sprawdziłem czy aby na pewno do niej zadzwoniłem, tak! Kurwa!! Czyli naprawdę jej to powiedziałem! Musze ją przeprosić, wyjaśnić że zrezygnowałem z tego.. Ona mi nie wybaczy.. Mimo moich planów wyznania jej kolejnej prawdy nie podniosłem się z łóżka, nie miałem ochoty i tak czułem że alkohol ze mnie nie wyparował, więc i tak do szkoły bym nie poszedł. Przeleżałem cały dzień, nawet nie podniosłem się gdy mój żołądek domagał się jakiegoś jedzenia.. Ile takie coś u mnie trwało?! Nie mam pojęcia, straciłem rachubę czasu, ale chyba z tydzień siedziałem w domu. Nie odbierałem telefonu, nie odpisywałem na sms-y.. Nawet jak (T.i.) do mnie napisała. Ciągle tylko wpatrywałem się w tą jedną wiadomość od niej: ' Martwię się o Ciebie.. Pomimo tego wszystkiego.. '. Spierdoliłem to co między nami jest, a jej i tak na mnie zależy. Może czas sie podnieść z tego dołka..?!
Poszedłem do szkoły, każdy z dawnych znajomych zagadywał, pytał co u mnie, ale ja nie odpowiadałem.. Szukałem jej, stała przy swojej szafce, a koło niej?! Shon! Ciśnienie mi się podniosło widząc, że on dotyka jej włosów, podrywa moją (T.i.)! Ze wściekłością podszedłem do nich.
(T.i.): Zostaw mnie. - warknęła do niego, nie chciała jego towarzystwa.
S: Oj skarbie.. - dalej ją dotykał.
J: Zostaw ją! - syknąłem do niego i odepchnąłem go.
S: Bo co?! - złapał ją za rękę i pociągnął w swoją stronę. (T.i.) była przestraszona, ale nie bała się mnie.
J: Masz ją zostawić w spokoju! - spojrzałem groźnie na niego.
S: Niech zadecyduje z którym z nas chce być.. - zaśmiał się - ..Ja byłem dla niej dobry, a Ty?! Jak ją traktowałeś?! - zapytał znacząco, może i traktował ją lepiej niż ja, ale grał, chciał ja tylko zaliczyć. Nie odpowiedziałem mu, pościł ją i pozwolił jej wybrać. Patrzałem w jej oczy, miała mętlik w głowie, widziałem to, ale również spojrzała na mnie. - (Z.T.i.) kotku.. - bał sie, że jednak wybierze mnie.. Brunetka nie zareagowała na jego słowa, odwróciła sie do mnie i postawiła pierwszy krok kiedy on szarpnął ją w jego stronę. Wpadłem w szał, dziewczyna niemal się nie przewróciła.
J: Przegiąłeś kurwa! - ruszyłem w jego stronę, odsunąłem (T.i.) od niego i przyłożyłem mu z całej siły w twarz. Miałem gdzieś konsekwencje, liczyło się jej dobro.. Okładaliśmy się pięściami bez opamiętania.
(T.i.): Harry proszę, przestań.. - słyszałem jej głosik, ale to mnie nie powstrzymywało. Motywowało wręcz!
N: Dość! - krzyknął nauczyciel, a chwile później oboje byliśmy unieruchomieni przez nauczycieli w-fu. - Do dyrektora! - warczał na nas. A ja czułem że wybuchnę.. - Co wy sobie myśleliście?! - nauczyciel kipiał ze złości. Nie dziwie mu się, dwóch uczniów i to jeszcze z nagannym zachowaniem biją sie z samego rana. Dyrektor też nie był zadowolony, chciał nas wywalić, ale zlitował sie mówiąc że ostatnie dwa miesiące szkoły i z niej wychodzimy. I chwała mu za to.. Shona rozwalę po szkole! Nie będzie tak traktował mojej (T.i.)! Odszukałem ją i bez słowa złapała mnie za rękę i wyciągnęła z budynku. Pojechaliśmy do mnie, między nami panowała dość wkurwiająca cisza, ale nie wiedziałem co mam jej powiedzieć.
(T.i.): Gdzie masz apteczkę? - spytała cicho.
J: W łazience.. - wychrypiałem. Znów mogłem czuć jej delikatną dłoń na swojej i chwile później siedziałem na muszli. (T.i.) odnalazła pudełko i zmoczyła wacik wodą utlenioną, zaczęła oczyszczać moją twarz z krwi. Miałem rozcięty łuk brwiowy i wargę, do tego czułem jak moje usta i poliki pulsują, ale Shon nie wyglądał lepiej! Z czego jestem zadowolony! Wygrałem tą bitwę.
(T.i.): Wiesz że nie musiałeś? - spojrzała w moje oczy.
J: Musiałem, jak on cie traktował..
(T.i.): Tak jak Ty. - zacisnęła wargi w wąską linię, czułem się podle!
J: Zmieniłem się. - złapałem za jej dłoń. - Naprawdę.. - nigdy w życiu nie byłem tak poważny.
(T.i.): Udowodnij to..
J: Zakochałem się w Tobie, dzięki temu że Ty traktowałaś mnie tak jak traktowałaś zmieniłem się, chce być lepszym człowiekiem, chce tego dla Ciebie! Jeszcze nigdy nie pobiłem sie tak o dziewczynę, która mnie nienawidzi, ale wtedy.. - zamilkłem na chwile - ..Powiedziałem Ci prawdę jak to miało być, ale nie zdążyłem powiedzieć Ci że z tego zadania zrezygnowałem..
(T.i.): Czemu nie powiedziałeś mi tego na drugi dzień w szkole? Czemu nie przyszedłeś do szkoły? Czemu nie przyszedłeś do mnie, by ze mną porozmawiać? - głos z każdym słowem się jej załamywał.
J: Bałem sie że nie będziesz chciała mnie widzieć, że mnie nienawidzisz.. - spuściłem głowę.
(T.i.): Martwiłam się.. - szepnęła, podniosłem głowę, w jej oczach była troska, miłość.
J: Nie chce byś ode mnie odeszła, ale jeśli powiesz że mnie nie chcesz, ja zniknę.. Nie będę dla Ciebie problemem.. - patrzała na mnie w ciszy, jakby myślała nad moimi słowami. A ja coraz bardziej bałem się jej reakcji. Pochyliła się nade mną i złączyła, najdelikatniej jak tylko potrafiła, nasze usta. Bolały, ale nie przejmowałem się tym, ważne było to że ona mnie całowała!
(T.i.): Pokaż że jesteś lepszym człowiekiem, a będę z Tobą do końca życia.. - szepnęła odrywając się ode mnie. Wstałem i przytuliłem ją do siebie z taką czułością jak nigdy wcześniej.
J: To Ty mnie zmieniłaś.. Nawet nigdy w życiu tak się nie czułem, nie wiedziałem co to jest miłość, jakie to uczucie, jak człowiek wtedy sie czuje.. Może mówię jakieś brednie, ale taka jest prawda.. Kocham Cie i nigdy nie przestane. Przysięgam.. - również mówiłem szeptem, nie chciałem zniszczyć tej chwili. (T.i.) wtuliła się we mnie mocniej, dając mi do zrozumienia, że mnie chce.
(T.i.): Czyli do końca życia..
T. END! <3

_______
To jak?! Spodobało się takie zakończenie?!
Piszcie z kim i jak będzie 30 komów to dodam!!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!





Naat

czwartek, 3 września 2015

Kilka krótkich.. Shoty :3

Aloha!!
Skoro nie jest spełniony jeszcze warunek pod ostatnią częścią Hazzy, to dam na razie takie krótkie imaginy.. <3
Oby się spodobały.. <3
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

1. Hazz.. <3
          J: Wiesz.. - spojrzałam mu w oczy - Uwielbiam zieleń twoich tęczówek.. - powiedziałam niemal szeptem, leżałam na jego torsie z rękoma ułożonymi na piersi a brodzie opartej o dłonie.
H: Tak? A coś jeszcze we mnie uwielbiasz? - zapytał zaciekawiony.
J: Oczywiście, jest wiele takich rzeczy Hazz.. - powiedziałam pewnie.
H: Na przykład? - uśmiechnął sie zachęcająco.
J: Na przykład, je.. - dotknęłam jego dołeczków - To.. - teraz przejechałam delikatnie kciukiem po jego dolnej wardze. - Uwielbiam jak mnie dotykasz.. - złapałam jego dłoń. - Kocham te loki.. - zawinęłam sobie jednego kosmka na palce. - Twój śmiech, twój wzrok, styl chodzenia, to gdy na mnie patrzysz i myślisz że tego nie widzę.. Jak żujesz gumę i oblizujesz wargi.. To jak sie zamyślasz.. A najbardziej uwielbiam bicie twojego serca.. - wszystko co mówiłam, mówiłam patrząc mu prosto w oczy. Widziałam w nich miłość, szczęście i te iskierki które są moim uzależnieniem.
H: Mam wielkie szczęście że jesteś moja.. - przybliżyłam sie do niego i musnęłam jego wargi.

J: Nie przeżyłabym gdybym Cie z jakiegoś powody straciła Harry.. - poczułam jak łzy opuszczają moje oczy, zaraz potem spadły na jego twarz.
H: Nie płacz. - przekręcił nas tak, ze leżałam pod nim - Nigdy mnie nie stracisz! - obiecał
J: To czemu mam wrażenie że Cie stracę?
H: Nigdy! Nie pozwolę Ci odejść, za żadne skarby tego świata, nie mógłbym tego zrobić, a wiesz dlaczego? - w milczeniu pokiwałam głową na 'nie'. - Jak mógłbym oddać swoje życie? Swój tlen i wszystko dzięki czemu jeszcze daje rade wytrzymać na tym chorym świecie.. Nawet nie wiesz jak bardzo potrzebuje Cie do swojego istnienia.. Czuje że jak bym Cie nie spotkał już dawno bym sie wszystkiemu poddał, ale dzięki tobie jeszcze żyje i będę żył.. - zapewnił, jego czoło stykało sie z moim - Więc nie wątp w moją miłość do Ciebie.
J: Kocham Cie. - szepnęłam i przyciągnęłam jego twarz do siebie, całował mnie powoli, nie spieszył sie. Intensywność pocałunku była niesamowita, moje palce wplątane w jego włosy, chciałam go mieć przy sobie jak najbliżej. Jego długie palce na moich polikach, szyi..
H: Wyjdź za mnie.. - oderwał sie ode mnie na chwile i spojrzał z ogromną nadzieją w oczy.
J: Pragniesz mnie mieć przy sobie do końca życia?
H: Nie.. - przestraszyłam sie - Ja pragnę Cie mieć przy sobie przez wieczność!
J: Miłość do Ciebie rozsadza mnie od środka.. - zaśmiałam sie przez łzy.
H: Więc wyjdź za mnie.. - ponowił prośbę.
J: Zgadzam sie Hazz.. - w odpowiedzi opadł z powrotem na moje wargi, ten pocałunek był szybszy, bardziej namiętny i zdecydowanie przepełniony emocjami.. 

<3<3<3

2.  Niall.. <3       
          Irlandia.. Zawsze wyobrażałam sobie ten kraj jako bajkowy, z zamkami, pięknymi zielonymi polanami.. Nawet jako pełnoletnia nastolatka tak myślałam, a wczoraj wszystko prysło.. Jestem w Irlandii, zwiedzałam, jeździłam po niej i nie spotkałam na swojej drodze żadnego zamku, czy nawet ruiny po nim, żadnej pięknej magicznej polany.. Nic! Usiadłam w dużym parku na ławce i zakryłam twarz dłońmi. Czułam sie zawiedziona..
Ch: Coś sie stało? - usłyszałam jakiś męski głos obok siebie, spojrzałam na mojego towarzysza i kilkakrotnie zamrugałam by żadna łza nie wypłynęła na poliki. Śmieszne co?! Jestem dorosła a przejmuje sie takimi sprawami..
J: Tak, nie.. Nie wiem.. - mieszałam sie już, co on może sobie o mnie pomyśleć jeśli dowie sie jaki jest powód mojego smutku?!
Ch: Jestem Niall - uśmiechnął sie słabo i wyciągnął błoń by sie ze mną przywitać.
J: (t.i.).. - uścisnęłam ją niepewnie.
N: To (T.i.) powiesz co sie stało?
J: To głupie i pomyślisz że jestem dziecinna.. - powiedziałam ciszej.
N: Obiecuje sie nie śmiać..
J: Dobra, ale obiecałeś.. - wzięłam głęboki wdech - Od zawsze wyobrażałam sobie że Irlandia jest takim magicznym, bajkowym miejscem.. Gdzie są zamki, piękne łąki.. - w oczach chłopaka była radość, śmiał sie ze mnie choć tak bardzo starał sie powstrzymać ruch kącików ust ku górze. - A dzisiaj przekonałam sie że tak nie jest.. - dokończyłam swoją wypowiedź, czekając na jego głośny śmiech. Patrzałam na swoje buty, gdy poczułam jak łapie mnie za dłoń.
N: Ale Irlandia taka jest.. - stwierdził.


J: Czemu sie ze mnie nabijasz? Jeździłam dzisiaj, zwiedzałam i nic.. - rzuciłam wstając i wyrywając drżącą dłoń.
N: Nie nabijam sie, mówię prawdę.. Może jeździłaś tak gdzie tego nie ma.. - stanął na przeciwko mnie i znów złapał mnie za rękę - Pokaże Ci. - pociągnął mnie w stronę wyjścia z parku. Szłam za nim w ciszy zgadzając sie na wszystko, nawet go nie znam, a jeśli to jakiś przestępca?! Wsiedliśmy do terenowego auta, ruszył uśmiechając sie szeroko. - Mam nadzieje że nit o Ciebie martwił sie nie będzie.. - spojrzał na mnie.
J: Nie, ale chyba nie zamierzasz mnie porwać? - wypaliłam i dopiero gdy usłyszałam co mówie zrozumiałam jak to zabrzmiało.
N: Niee.. - zaśmiał sie - Zamierzam Ci pokazać że przez cały czas miałaś dobre zdanie o Irlandii..
J: A o ciebie nie będzie sie nikt martwił? - spojrzałam w jego oczy.
N: Nie.. - zaśmiał sie cicho. - Jakby zrobiło ci sie w nocy zimno to z tyłu jest koc..
J: W nocy? - przerwałam mu
N: Tak.. Miejsce gdzie jedziemy jest niemal na drugim końcu wyspy.. - pewnie w moich oczach było przerażenie.
J: Niall?
N: Tak?
J: Wiesz że jesteś nienormalny? - rozluźniłam sie trochę.
N: Czemu? - zdziwił sie.
J: A czy to co robisz jest normalne? Nie znasz mnie, a chcesz pokazać mi miejsca o których śniłam.. Dziękuje.. - złapałam za jego dłoń która swobodnie leżała na jego udzie. Chłopak nic nie odpowiedział, ale widziałam że czuł sie szczęśliwy.. Po kilku minutach nasza rozmowa sie ożywiła, rozmawialiśmy o wszystkim po kolei. Noc dawno pojawiła sie na naszej półkuli. - Jeśli chcesz to cie zmienię.. - zaproponowałam gdy już po raz kolejny przetarł oczy.
N: Niee.. też jesteś zmęczona, zjedziemy i prześpimy sie chwile.. - uśmiechnął sie słabo i szukał jakiegoś bezpiecznego zjazdu.. Zatrzymał sie i rozłożył nasze fotele tak ze leżały, przykrył mnie kocem, upewniając sie że nie zmarznę.
J: Wiesz o czym jeszcze śniłam? - przekręciłam sie na bok, tak żeby byś twarzą do niego. Chłopak kiwając głową na 'nie' również sie tak ułożył, w ten sposób był zdecydowanie bliżej mnie. Zanim mu odpowiedziałam przysunęłam sie do niego zbierając w sobie odwagę. Zrobiłam to i musnęłam delikatnie jego usta. - O tym, że spotkam irlandzkiego księcia.. Myślę że już go spotkałam.. - blondyn uśmiechnął sie i ułożył dłoń na moim policzku, chwile potem znów czułam jego miękkie wargi na swoich..

<3<3<3

3. Zayn.. <3
             Siedziałam w swoim bujanym fotelu i czekałam aż moi wnukowie przyjadą. Niespełna 15 minut później miałam na kolanach swoją 8 letnią wnuczkę, Samantę.
S: Babciu.. ? - spytała dziewczynka dotykając mojego tatuażu. - Powiesz mi jak to jest że masz tatuaż? - spojrzała w moje oczy. Uśmiechnęłam sie do niej i zaczęłam opowiadać.
J: Miałam wtedy 18 lat, błagałam mame, ale nigdy nie chciała sie zgodzić, ale gdy powiedziałam o moim pomyśle z tatą, zgodził sie. I tak właśnie powstał. - dziewczynka nie przestawała kreślić po nim palcem.
S: A co oznacza?
J: Nadzieje na zawsze. - powiedziałam z dumą.
S: I zawsze miałaś tą nadzieje? - zaciekawiła sie
J: Tak, bywały dni że ją traciłam, ale następnego ranka pojawiała sie ponownie..
S: A dziadek też ją ma? - spojrzała na kogoś obok nas, podniosłam wzrok na mojego męża i uśmiechnęłam sie do niego.
Z: Wiesz Sami.. - Zayn wziął ją z moich kolan - Gdyby nie babci nadzieja, nie było by cie tu teraz.. - zaśmialiśmy sie.

S: Czemu? - nie rozumiała.
J: Nie straciłam nadziei by poznać twojego dziadka..
S: To było takie trudne? - zdziwiła sie
Z: Trochę tak, bo wiesz byłem kiedyś muzykiem i miliony dziewczyn na świecie chciało zostać moją żoną..
J: A mi sie udało. - złapałam dłoń Zayna. Postawił naszą wnuczkę na nogi i pomógł mi sie podnieść.
Z: Twoja babcia swoją nadzieją mnie urzekła. - pocałował moje usta. Słyszeliśmy jak Sami chichocze.
S: Babciu? - potrzęsła moją dłonią.
J: Tak? - oboje z mężem spojrzeliśmy na nią
S: Mogę kiedyś zrobić sobie taki tatuaż? - spytała z nadzieją.
J: Jeżeli rodzice pozwolą.
S: Muszą pozwolić, chce mieć coś takiego jak ty i chce wieżyc że będę miała kogoś takiego jak dziadek. - wzruszyłam sie, wzięłam ją na ręce i przytuliłam do siebie.
Z: Jesteś bardzo mądra.. - Zayn przytulił nas obie. - Kocham was moje królewny. 

<3<3<3

4. Wszyscy.. <3
                Mieszkam od niedawna z chłopakami, zaproponowali mi to gdy dowiedzieli się że postanowiłam zamieszkać w Londynie.. Wyszłam zawinięta ręcznikiem z łazienki i tak by nikt mnie nie zauważył, na paluszkach wręcz, przeszłam do swojej sypialni. Podeszłam do szafy i zastanawiałam sie jak się ubrać, w końcu to będzie wielka gala.. Wyjęłam małą czarne, do tego piękne wysokie, bardzo wysokie szpilki i bieliznę. Już miałam pozbyć się ręcznika, ale usłyszałam jakieś podejrzane kichnięcie.. Podeszłam do łóżka i zauważyłam, że za nim chowa sie Loczek..
J: Hazz idź sobie.. - powiedziałam stanowczo. Styles wstał, zmierzył mnie wzrokiem i stanął przy drzwiach.
H: Chłopaki nakryła mnie.. - powiedział i zza zasłony wyszedł Louis, zza fotela Niall, spod łóżka Zayn i Liam chował się za dużym kwiatkiem.. Jak ja mogłam ich nie zauważyć?!
J: Jesteście nienormalni! - krzyknęłam na nich - Jeżeli moje mieszkanie z wami na tak wyglądać, to ja sie wyprowadzam! - zagroziłam
Li: Niee..
N: Przepraszamy..


Lou: Już więcej..
Z: Sie to nie powtórzy.. - dopowiadali jeden po drugim.
J: Chce drzwi na klucz! - skrzyżowałam ręce na piersi.
Li: Załatwimy. - uśmiechnął sie, każdy z nich tak uroczo się szczerzył.
J: No wyjdźcie! - powiedziałam gdy już mijała kolejna minuta.
H: Ale przyznam że wyglądasz sexownie.. - poruszał zabawnie drzwiami.. Szybko zabrałam swoje ubrania, wyminęłam ich i poszłam ubrać sie do łazienki.. Wyszłam z pomieszczenia przygotowana już do tej gali i zeszłam do nich pokazać im się.
J: Może być? - stanęłam przed nimi.
H: W ręczniku wyglądałaś sexowniej.. - zaśmiał się.
J: Nie jadę z wami.. - usiadłam obrażona.
N: Słoneczko Ty nasz.. Wyglądasz cudownie..
Lou: Ale Hazz ma racje, ten ręcznik.. Ymmm.. - wkurzali mnie coraz bardziej, ale nie mogłam sie nie śmiać. Mimo że mnie wkurzają takimi tekstami, nie mogę się na nich gniewać..  

<3<3<3

5. Znów Niall <3
         N: Zapraszam Cie na kolacje.. - uśmiechnął sie w ten swój wyjątkowy sposób.
J: Nie wiem czy dzisiaj mogę.. - skrzywiłam sie lekko.
N: Ooo.. - był niezadowolony - Czemu? - usadził mnie na swoich kolanach.
J: Musze sie pouczyć, potem pomóc mamie i na końcu mam sprawę do załatwienia. - wymieniałam.
N: Proszę Cie, uda ci sie wieczorem.. To dla mnie ważne. - nalegał, a ja nie byłam w stanie mu odmówić.
J: Będę sie starać z całych sił.. - złapałam jego policzki i cmoknęłam jego wargi.
N: Kochana.. Przyjadę po Ciebie o 8pm. - wstaliśmy.
J: Poczekam.. - zachichotałam.
N: Ubierz sie ładnie, ale weź coś ciepłego.. - po ilustrował mnie i wyszedł.. Zostałam sama z myślami co on wykombinował, ale nie miałam zbyt dużo na to czasu. Od razu zajęłam sie wszystkim co miałam i na szczęście już o 7pm mogłam zacząć sie szykować. Wzięłam szybko prysznic, ubrałam sie w letnią, odpowiednią to pogody, sukienkę, ale zabrałam ze sobą kurteczkę zgodnie z poleceniem mojego księcia.. Punktualnie o 8pm, zadzwonił dzwonek do drzwi, po chwili byliśmy w drodze.
J: To gdzie mnie zabierasz? - spojrzałam na blondyna. Chłopak tylko się uśmiechnął, zdjął rękę z drążka od biegów i położył ja na mojej nodze gładząc ja delikatnie.. Musiałam ukrywać to że rozpływałam sie pod wpływem jego dotyku. Po jakimś czasie dojechaliśmy na parking, wywiózł mnie na jakiś koniec świata. Byłam zaskoczona tym ze tu jesteśmy, tu nic nie ma, pojedyncze drzewa, jakieś łąki, jedna polna droga.. I zachodzące słońce na horyzoncie, ten widok akurat piękny.
N: Chodźmy.. - uśmiechnął sie i wyciągnął rękę bym mogła ja złapać. Złączyłam nasze palce i skierowaliśmy sie tą jedyna polna droga w górę.. Rozmawialiśmy o wszystkim, nie nudziło mi sie z nim nigdy. Po jakimś czasie doszliśmy na samą górę i zauważyłam stolik i dwa krzesła. Gdy podeszliśmy bliżej dostrzegłam ze stoi on nad przepaścią. Chciałam spojrzeć w dół i przekonać sie jak jest daleko do ziemi, ale blondyn złapał mnie za rękę nie pozwalając na to. - Nie chce żebyś spadła.. - uśmiechnął sie i odsunął jedno z krzeseł bym usiadła. Mój dżentelmen!
J: Jesteś niesamowity.. - uśmiechnęłam sie.
N: Dla mojej księżniczki wszystko! - powiedział pewnie a ja poczułam że to co mu chce powiedzieć go nie zniechęci, nie zostawi mnie.
J: Tu jest pięknie, jakby na skraju świata.. - spojrzałam na niebo pogrążone w ostatnich promieniach słońca.
N: Tak, Tu wszystko może sie zacząć i wszystko może sie skończyć.. - powiedział tajemniczo, a moja pewność zniknęła. Czyżby mnie już nie chciał.
J: Co masz na myśli..? - spojrzałam w jego oczy.
N: Tak w życiu jest że jedne rzeczy sie kończą a drugie zaczynają. - bałam sie jeszcze bardziej.
J: Nie kochasz mnie już?! - wstałam z miejsca.
N: Co?! - zdziwił sie - Kocham i właśnie dlatego tu dzisiaj jesteś..
J: Horan do cholery powiedz mi o co chodzi. - wkurzyłam sie a w moich oczach pojawiły sie łzy.
N: Nie denerwuj sie.. - podszedł do mnie i złapał moje dłonie - Bardzo mocno Cie kocham i wszystko o jest z Tobą związane.. Nigdy nie przestane.. Jesteś dla mnie najważniejsza.. - mówił patrząc w moje zaszklone oczy - Wiec nie unos sie tak, nigdy nie wątp w moje uczucia. - złapał moja twarz w dłonie i cmoknął moje usta, nie chciałam tak szybko odrywać sie od niego i pogłębiłam pocałunek. - Jednak.. - przerwał go - ..jednak to ze jesteś moja dziewczyna mi nie wystarcza.. Chce spędzić z Tobą resztę życia i jeśli sie nie

zgodzisz skocze.. Nie mógłbym żyć ze świadomością że nie jesteś moja.. - przestraszyłam sie - Wyjdziesz za mnie? - uklęknął przede mną i wyjął srebrne pudełeczko. Otworzył je i moim oczom ukazał sie śliczny pierścionek. Zamurowało mnie, nie mogłam nic powiedzieć, z trudem przychodziło mi oddychanie.. Skinęłam tylko głową, blondyn założył mi świecidełko na palec i znów złączył nasze usta. - Nawet nie wiesz jak bardzo Cie kocham.. - szepnął podczas pocałunku.
J: Teraz i ja mogę Ci coś powiedzieć.. - powiedziałam gdy usiedliśmy z powrotem przy stole. - Pamiętasz jak mówiłam ze muszę coś załatwić. Byłam u lekarza..
N: Jesteś chora? Coś Ci jest? - przerwał mi panikując.
J: Nie jestem chora, ale coś mi jest.. Niall będziesz ojcem.. - powiedziałam ostatnie zdanie znacznie ciszej. Bałam sie pomimo tych wszystkich wyznań.
N: Co? Mówisz poważnie? - ucieszył sie - Dziękuje!!!
J: Kocham Cie głuptasie.. - zaśmiałam sie i starłam łzę z policzka.
N: Ja mocniej, zdecydowanie mocniej!! - krzyknął i zamknął mnie w żelaznym uścisku. 

<3<3<3

  
~ * ~ * ~ * ~
Chyba wystarczy.. <3 Coś tam jednak dodałam.. Może nie część, ale ważne że coś.. <3 Piszcie jak wam się podoba.. tu warunku nie będzie, ale pod 8 częścią Hazzy ma być spełniony.. :*




Naat

wtorek, 1 września 2015

Harold S.. ~ But I’m not done yet falling for ya.. - część 8

Hej!!
Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, ze chcielibyście aby imaginy składały sie z jednej wielkiej części!! + do tego wróciłam do pracy, wiec znów mam mało czasu!!
To jest chyba przedostatnia część tego opowiadanka, więc z kim kolejny?!
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

*Wciąż oczami Hazzy*
Przymknąłem na chwile oczy by to sobie poukładać i poczułem jej gorące wargi na swoich. Pocałowała mnie, przez dosłownie ułamki sekund byłem w szoku, ale zaraz odwzajemniłem. Ten pocałunek był inny, nie taki jak wcześniej, był spokojny i to pewnie dlatego że to ona wyznaczała tempo, a ja nie chciałem jej w tym przeszkadzać. To było coś wspaniałego!
(T.i.): Chce sie zadawać z takim Haroldem..
- szepnęła gdy oderwała się ode mnie, przycisnąłem ją do szafki i napierałem na nią biodrami, przestraszyła się.
J: Nienawidzę Harolda.. - powiedziałem przez zaciśnięte zęby i wpiłem sie agresywniej w jej usta. Tego pocałunku nie oddała, czułem się gorzej niż gdybym miał skoczyć z 2 piętra twarzą na beton. - Do zobaczenia! - rzuciłem i odszedłem od niej zostawiając ją z mnóstwem myśli. Sam nie wiedziałem jak mam sobie wytłumaczyć swoje zachowanie. Mimo, że byłem w szkole i zaraz miała zacząć sie pierwsza lekcja, nie poszedłem na nie, wsiadłem w samochód i pojechałem na miasto, nie miałem ochoty na siedzenie na lekcjach, patrzenie jak on ją traktuje, z jaką obojętnością! Szlajałem się bez celu po ulicach, wkurzając się sam na siebie. Czemu ja nie mogę być normalny? A przynajmniej traktować ją normalnie, tak jak na to zasługuje.. Łaziłem po mieście do czasy aż Natalia skończyła każdą lekcję. Wsiadłem w auto i podjechałem pod szkołę. Uczniowie wychodzili, ale jej nie widziałem, zaczynało sie we mnie gotować, bo mówiłem ze po nią przyjadę. Nie mogła mnie tak zlekceważyć, nie po tym że tak bardzo staram się by było między nami dobrze.. Wszyscy wyszli już z budynku, ruszyłem wściekły do niej, nie mogła się tak zachowywać! Szybkim krokiem przeszedłem jej podwórko i głośno zapukałem. Wściekałem się coraz mocniej gdy czekałem aż mi ktoś otworzy.
K: Ooo witaj Harry. - otworzyła mi jej mama. Kobieta ucieszyła sie na mój widok.
J: Dzień dobry, jest (T.i.)? - uśmiechnąłem się słabo, co było trudne.
K: Tak, u siebie w pokoju. - wpuściła mnie do środka.
J: Mogę? - spojrzałem znacząco na nią.
K: Tak, oczywiście.. - zgodziła się od razu i już kroczyłem po schodach do jej pokoju. Z każdym schodkiem złość ze mnie ulatywała, ale nie mogę tak. Stanąłem przed jej drzwiami i miałem juz pukać kiedy się otworzyły, nie patrzała przed siebie wiec wpadła twardo na mnie i odbiła się od mojego torsu. Zdążyłem ją złapać zanim upadła na podłogę.
(T.i.): C-co ty tu robisz? - zająknęła się
J: Wściekam się. - warknąłem i wszedłem z nią do pokoju. Zamknąłem za nami drzwi i spojrzałem na nią. Bała sie, znów się bała.. - Dlaczego na mnie nie poczekałaś?! Mówiłem że po Ciebie będę! - syczałem podchodząc do niej, cofała się, ale napotkała łóżko na swojej drodze, usiadła na nim przestraszona.
(T.i.): T-tak wiem.. - znów sie zająknęła, pochyliłem się nad nią, a ręce miałem po obu stronach jej ciała.
J: Więc? - patrzałem jej w tęczówki których kolorem było przerażenie.
(T.i.): Odsuń sie. - szepnęła, odwracając ode mnie wzrok.
J: Mów! - warknąłem
(T.i.): Odwołali..
J: Co?! - nie wiedziałem o co jej chodzi.
(T.i.): Odwołali mi lekcje.  - znów szepnęła. Idiota ze mnie! Czemu o tym nie pomyślałem?! Usiadłem obok niej, czułem się gorzej niż zwykle!
J: Przepraszam.. - mruknąłem najciszej jak sie da.
(T.i.): Co? - była zdziwiona
J: To co słyszałaś! - podniosłem lekko głos, brunetka odsunęła sie ode mnie i wpatrywała sie w moją twarz.
(T.i.): Kogo Ty udajesz? - odezwała sie w końcu.
J: Nikogo nie udaje.. Jestem jaki jestem.. - spojrzałem w jej oczy, teraz nie było tam strachu.
(T.i.): To dlaczego jesteś raz taki groźny, wściekły, a raz mam ochotę podejść i Cie przytulic? - patrzała na mnie wyczekująco.. ale ja.. Ja sam nie znałem na to odpowiedzi.
J: To przez Ciebie.. - odpowiedziałem po czasie. - Przez Ciebie sie zmieniam.. - czyżbym zauważył lekki uśmiech na jej twarzy?!
(T.i.): To bardzo miłe. - przybliżyła się do mnie, nie chciałem patrzeć w jej tęczówki więc odwróciłem głowę w stronę okna. Poczułem jednak jak łapie mnie za poliki i pociąga tak bym na nią spojrzał. Nie odezwała się, przybliżyła swoje wargi do moich i lekko je musnęła, dosłownie jak skrzydła motyla, to było coś niesamowitego! Nigdy czegoś takiego nie przeżyłem! Odsunęła się w uśmiechem, a ja.. Ja miałem ochotę ściągnąć z niej ubranie, NIE!! Nie możesz Styles!!
J: Musze iść. - wstałem gwałtownie z miejsca. - Nigdy więcej tak nie rób! - warknąłem do niej i wyszedłem. Skończony idiota!!
    Od kilku tygodni nie jestem sobą, odkąd (T.i.) sie tak wobec mnie zachowała nie wiem co mam myśleć. To był najwspanialszy pocałunek w ciągu całego mojego nędznego życia. Niby zwykły delikatny buziak, a jak mnie zmienił! Unikam jej, wiem, ze ona chciałaby być obok mnie, ale ja nie mogę jej krzywdzić! Do tego Cris ciągle nalega, żebym wykonał zadanie, ale ja nie mogę, nie chce!
C: Zrobisz to?! - zapytał wściekle.
J: NIE! - warknąłem.
C: To patrz.. - uśmiechnął sie cwaniacko i wyjął swoją komórkę, wybrał jakiś numer i czekał na odzew z drugiej strony. - Shon?! .. Możesz sie za pannę (Z.T.i.) brać! - powiedział zadowolony i z wielkim złośliwym uśmiechem, cały czas patrząc mi w oczy. Gotowało sie we mnie!
J: Jeśli on ją tknie, zabije go! - krzyknąłem i wyszedłem z jego domu. Nienawidzę ich! Oni nie rozumieją że niektórych dziewczyn po prostu nie można tak traktować! Ja codziennie wieczorem mam przed oczami ją, świruje, bo nawet zacząłem o niej śnić! Następnego dnia w szkole widziałem jak Shon z pewnym siebie spojrzeniem idzie w kierunku mojej brunetki! Tak MOJEJ!! Jak zwykle podczas rozmowy z dziewczyną, a raczej jego zadaniem, udawał czarującego, miłego.. Rozsadzało mnie! Skierowałem sie i ich stronę, może jeśli ona mnie zobaczy to zrezygnuje ze spotkania z nim. Może ma do mnie jeszcze jakiś sentyment, może coś czuje, nie zapomniała..
S: To jesteśmy umówieni?! Po szkole? - słyszałem, spojrzałem w jej oczy, nie mam pojęcia jakie odczucia się tam kryły.
(T.i.): Taaak.. - przeciągnęła nie odrywając ode mnie oczu. Miałem ochotę kogoś zabić! Najlepiej Crisa i Shona! To była ostatnia już lekcja, nie miałem ochoty na nią iść, poszedłem do auta i zamierzałem czekać na nich. Te 45 minut mijało jak cały rok, w końcu uczniowie wypłynęli jak fala z budynku, wypatrywałem tylko jej. Ona nie może z nim pojechać! JEST! Wyszła ze szkoły i zaczęła się rozglądać, szukała go.. Podjechałem jednak do niej, wysiadłem z auta i otworzyłem drzwi od strony pasażera, czekając aż wsiądzie. Nie mówiliśmy nic, patrzałem na nią tak błagalnie jak jeszcze nigdy w życiu. Na szczęście wyczytała to i usiadła w samochodzie. Zamknąłem drzwi i sam zająłem swoje miejsce. Odpaliłem i ruszyłem bez słowa do siebie. - Po co mnie tu przywiozłeś? - zapytała cicho gdy staliśmy już pod moim domem.
J: Sam nie wiem.. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
(T.i.): Odwieź mnie do domu! - rozkazała, nie była jeszcze taka w stosunku do mnie, chyba trzeba przypomnieć jej kto tu ma władze!
J: Zrobię z Tobą co będę chciał.. - weszliśmy do środka.
(T.i.): A więc jednak! Jednak oni mówili prawdę, a ja głupia nie chciałam w to wierzyć, myślałam że sie zmieniłeś! Dla mnie! - niemal płakała.
J: O czym ty mówisz?! - syknąłem
(T.i.): Jesteś taki sam jak ta cała reszta! - chciała wyjść z domu, złapałem ją za rękę i mocno ścisnąłem tak ze jęknęła z bólu. Odwróciłem ja w swoją stronę, nie rozluźniając uścisku.
J: Nigdzie nie wyjdziesz! - warknąłem - Nie dopóki ja nie pozwolę! - przez jej oczy przebiegł strach, ale nie został w nich, na jego miejscu pojawiła się wściekłość. Nienawidziła mnie!
(T.i.): Pokaże Ci coś! 

...
_______________
I jak?! Nie nudne?!
Może tak 33 komy to warunek!!!!!!!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!




Naat