Przepraszam, że tak długo czekaliście. Zanim przeczytacie zakończenie tej historii, lepiej przypomnijcie sobie, co działo się wcześniej :*
********************************************
- Zayn, pamiętasz, jak dwa lata temu ustaliliśmy pewne rzeczy?- ledwo odebrał, a ja już zadałem mu pytanie.
- No tak.
- W takim razie zmiana planów, stary. Plan B znowu aktualny.
- Wybacz stary, ale nie. Tym razem nie rzucę wszystkiego, nie zostawię Perrie, nie zawiodę rodziców. Nie tym razem.- zatkało mnie, a on się rozłączył. Byłem wkurzony, nie złe słowo, byłem zawiedziony. Odpaliłem silnik i po 10 minutach byłem w domu. Trzasnąłem drzwiami i stanąłem twarzą w twarz z Malikiem.- Zauważ że kiedy to Ty potrzebowałeś pomocy, po zerwaniu ze swoją dziewczyną na rok, bo wyjeżdżała, pomogłem ci. Robiłem wszystko, abyś o niej nie zapomniał a jednocześnie się nie załamał. Mieszkałeś u mnie, wszystko musiałem robić razem z Tobą. A teraz, kiedy ja potrzebuję pomocy, teraz, kiedy wiesz, że plan B jest moim ostatnim ratunkiem, co robisz? Zostawiasz mnie!- krzyknąłem.
- To nie tak! Wiesz, że zawsze mogłeś na mnie liczyć!
- Właśnie! MOGŁEM. Najwidoczniej już nie mogę.
- Słuchaj, Horan. Jesteś moim przyjacielem. Nie kumplem, przyjacielem. Mogę zrobić dla Ciebie wszystko, ale nie to.
- Dlaczego? Ja wtedy też byłem zakochany, gdy wyjechaliśmy. Zostawiłem Emily, mimo, że wiesz, jak bardzo każdy kilometr dzielący mnie od niej, ranił. Wiedziałeś, że zależało mi na niej jak na nikim innym. A mimo to wyjechałem z Tobą do tego pieprzonego miasteczka! Nie liczyłeś się z tym, że moja mama prawie zawału dostała, przez co mój brat mnie prawie znienawidził. A ja? Zachowałem się jak przyjaciel! Byłem z Tobą! Wspierałem Cię! A ty? Zostawiasz mnie samego z tym wszystkim!- z każdym zdaniem byłem coraz bardziej wnerwiony i zrozpaczony.
- Nie zostawiam cię samego! Po prostu nie jestem w stanie zrobić tego...- gdybym nie wyszedł, najprawdopodobniej bym go pobił. Zamknąłem drzwi od swojego pokoju z bardzo głośnym trzaskiem. Przeszukałem szuflady, ale nigdzie nie było moich papierosów.
- Cholera!- krzyknąłem i pięścią walnąłem w ramę łóżka. Drewno lekko się nadłamało, a moja ręka zaczęła boleć jeszcze mocniej. Westchnąłem i zrozumiałem, że złość już ze mnie wyleciała. Czyżby za sprawą uderzenia? Ciekawe..
Lekko zdumiony, ale zadowolony że rozładowałem emocje bez użycia używki poszedłem do kuchni. Z zamrażalki wyjąłem woreczek z lodem i usiadłem na krzesełku. Przyłożyłem go do bolącej dłoni. Ulga była natychmiastowa. Zamknąłem oczy i delektowałem się spokojem cielesnym i duchowym, bo tak to chyba można nazwać. Niestety nie trwał on długo, bo po kilku minutach do kuchni wszedł Zayn. Miał dziwną minę, nie potrafiłem go rozgryźć.
- Co jest?- zapytałem nieco zbyt ostro.
- Słuchaj Niall, ja.. Ja przepraszam.- spojrzałem na niego jak na kosmitę. Zayn Malik PRZEPRASZA? O mój Boże. Nie odezwałem się bo najzwyczajniej w świecie nie wiedziałem co mam powiedzieć. Czułem się zagubiony. Chyba każdy na moim miejscu by się tak czuł. Postanowiłem dać sobie czas, więc następnego dnia nie poszedłem do szkoły tylko pojechałem do.. do domu. Do mojego prawdziwego domu. Zaparkowałem samochód na podjeździe i podszedłem do drzwi frontowych. Nie byłem do końca pewny, czy aby na pewno chcę to robić. Stałem tak przez kilka minut, z palcem wyciągniętym milimetry przed dzwonkiem. Gdyby nie moja mama, która zaskoczona otworzyła drzwi, pewnie bo chwili bym uciekł.
- Niall?- usłyszałem jej cichy głos i wtedy coś we mnie pękło. Łzy leciały ciurkiem, a ja siedziałem na kanapie wtulony w matkę.
- Mamo.. Ona wróciła, ona znowu chce mi zniszczyć życie..- wyjąkałem.
- Niallu Jamesie Horanie nawet nie wiesz, jak bardzo przydałby mi się Twój ojciec.- westchnęła, a po chwili kontynuowała.- Słuchaj uważnie i mi nie przerywaj. Może myślisz, że nie wiem, jakim uczuciem darzyłeś Emily. A może myślisz odwrotnie. Tego nie wiem. Wiedz, że rozumiem cię. Zdaję sobie sprawę przez co przechodzisz, ale.. Powiem wprost. Nie płacz i weź się w garść! Jeśli pokażesz tej dziewczynie, że nic dla Ciebie nie znaczy, nawet nie zaprzeczaj że tak nie jest, to ona da Ci spokój. Ale musisz wziąć sprawy w swoje ręce, a nie uciekać. Nie pomożemy Ci w tym, bo masz sobie sam z tym poradzić. Wiem, że dasz radę, bo do jasnej cholery jesteś moim synem! Jeśli ja potrafiłam, to ty też!- zakończyła i z powrotem usiadła. Dopiero teraz zauważyłem, że wstała. A wracając do tego co powiedziała, to.. Zatkało mnie. Ma całkowitą racje, zachowuję się jak.. Jak baba. bez obrazy oczywiście. Uściskałem moją rodzicielkę i wstałem.- Gdzie idziesz? Dopiero przyszedłeś.- mruknęła niezadowolona.
- Idę wziąć sprawy w swoje ręce.- uśmiechnąłem się i chciałem wybiec z domu, ale zderzyłem się z kimś.
- Niall bracie! Chciałem Cię przeprosić.- powiedział cicho, a ja uderzyłem go lekko w ramię.
- Jest okej. Chyba. Teraz spadam.- wyminąłem go i szybkim krokiem dotarłem do samochodu. Zająłem miejsce za kierownicą, odpaliłem silnik i pojechałem prosto do szkoły. Przed wyjściem z auta spojrzałem w lusterko. Już nie było w nim smutnego, przerażonego sytuacją Nialla. Wrócił pewny siebie, odważny Horan, który nie da sobie w kaszę dmuchać. Z szerokim uśmiechem wysiadłem i skierowałem się do wejścia do placówki. Trwała przerwa, więc zacząłem szukać JEJ, mając nadzieję, że się nie pomyliłem i ona rzeczywiście wróciła. Nie myliłem się. Stała razem z resztą jej byłych "koleżaneczek". Gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się szeroko.
- Ni!- pisnęła i chciała się przytulić. Odepchnąłem ją stanowczo.
- To koniec! Zrozum wreszcie i niech do Ciebie dotrze, że skończyłem z Tobą te dwa pieprzone lata temu, czyli wtedy..- przeraziła się, że chcę powiedzieć prawdę. Aha, okłamała wszystkich, to nawet dobrze.
- Wtedy kiedy wyjechałam na wymianę?- uśmiechnęła się sztucznie.
- Na wymianę powiadasz? Razem z Carterem? Obściskując się w samochodzie? Błagam, skończ te kłamstwa! Boisz się że wszyscy dowiedzą? Gówno mnie to obchodzi! Tak samo jak TY!- zakończyłem dobitnie i odwróciłem się, aby nie musieć patrzeć jej w oczy.
- Niall, poczekaj, to nie tak.. Ja.. Popełniłam błąd, kocham tylko Ciebie..- starała się coś wskórać.
- Błędem było to, że się w Tobie zakochałem!- krzyknąłem.- Na szczęście w porę się opamiętałem, Tobie radzę to samo, bo no cóż, możesz skończyć jak dz*wka.
Odszedłem. Zostawiłem ją. Zostawiłem za sobą cały ten syf. Na dobre zamknąłem ten rozdział. Udało mi się!
- K*rwa zrobiłem to!- powiedziałem do Zayna.
- Zaj*biście stary! Przyjedź musimy to oblać!- usłyszałem śmiechy dziewczyn i Luke'a.
- Nie.. Nie teraz, muszę jeszcze coś załatwić.- odmówiłem mu.
- Cholera, Niall Horan odmawia picia? Oby była tego warta.- pewnie mrugnął.
- Jest.. Dobra, zadzwonię potem.- rozłączyłem się i przyśpieszyłem. Po kilku minutach parkowałem pod szpitalem. Wysiadłem i skierowałem się do sali, gdzie leżała. Akurat nikogo nie było, więc wszedłem i zająłem miejsce na krzesełku obok niej.
- Niall? Co ty tu robisz? Czemu nie jesteś ze ździrą, którą niedawno całowałeś?- uu.. nie tak ostro siostro.
- A co jesteś zazdrosna?- poruszyłem śmiesznie brwiami i spojrzałem na nią z rozbawieniem.
- Oczywiście że nie!- zaprzeczyła troszkę za szybko.
- Tak, tak no jasne.- kontynuowałem tą zabawę.
- Wyjdź.- warknęła.
- Dobra, dobra. Chciałem Ci wytłumaczyć, że to moja chora psychicznie była, która się na mnie rzuciła, a ja zaskoczony dopiero po chwili ją odepchnąłem i właśnie przyjechałem ze szkoły, gdzie zerwałem z nią już tak na zawsze, że się ode mnie odczepi i będę mógł wreszcie Ci coś wyznać, ale jeśli nie, to okej, pa.- wstałem i skierowałem się do wyjścia.. Boże, jeśli istniejesz spraw, aby połknęła haczyk..
- Czekaj.- usłyszałem jej szept, gdy moja ręka dotknęła klamki. Z triumfalnym uśmiechem zaprzestałem. Odwróciłem się do niej. Przygryzała wargę.
- Więc? Chcesz coś czy mam sobie iść?- chyba pokocham podpuszczanie jej.
- Dobra! Mów mi szybko o co chodziło z tym wyznaniem.- nie wytrzymała. Podszedłem do niej blisko, tak bardzo bliziutko i wyszeptałem prosto do jej ucha:
- Wiesz.. Ja chyba nie chcę już udawać Twojego chłopaka... Ale z chęcią spróbowałbym być nim tak na serio..- odsunąłem się i oczekiwałem jej reakcji. W środku skakałem z radości, że zrobiłem to w taki sposób, a nie jak wszyscy, z kwiatami i innymi tymi przereklamowanymi rzeczami.
- To chyba nie taki zły pomysł, Horan. Śmiem twierdzić, że to jedyny Twój dobry, jaki kiedykolwiek słyszałam.- uśmiechnęła się.
- No widzisz.. Tylko że jest taki jeden problem..- potarłem kark.
- Jaki?- posmutniała.
- (T.i.).. Ja.. Ja jeszcze nie zapomniałem o Emily. Mam nadzieję, że mi w tym pomożesz.- poruszyłem figlarnie brwiami, a ona zachichotała rumieniąc się jednocześnie.
- Z chęcią..- uśmiechnęliśmy się do siebie.
To był koniec i jednocześnie początek. Początek czegoś innego, wyjątkowego i niesamowitego. Czegoś, na co człowiek czeka całe życie. Ja na szczęście aż tak długo nie musiałem.
********************************************
KONIEC NARESZCIE OMG.
Tak długo to pisałam, ale udało mi się!
Mam nadzieję, że zawiodłam was takim zakończeniem.
NADAL CZEKAM NA TE 6 KOMÓW POD HORANEM!
Kocham was, xoxo
Directioner Forever xx.
*-* Świetne *-*
OdpowiedzUsuńWowow suoer ❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńSuper *-*
OdpowiedzUsuń