One Direction i My.. - imaginy

wtorek, 24 marca 2015

Horan.. ~ część 8

W tej części wykorzystany zostanie utwór nie należący do One Direction.
*********************
- Więc..- zaczął.- Może opowiesz mi coś o sobie?
- Jasne. Znaczy okej.- uśmiechnął się do mnie. Mimo że się zgodziłam, nie odezwałam się ani słowem.
- Jesteś z Melbourne?- zapytał.
- Tak. A ty chyba też jesteś z Australii, co nie?- powoli udawało nam się nawiązać fajną, luźną rozmowę.
- Tak.- przytaknął.- A konkretnie z Sydney.
- Kiedyś byłam tam i jeśli mam być szczera, wcale nie było tak fajnie, jak myślałam że będzie.
- Co ty mówisz? Sydney jest naprawdę pięknym miastem!
- Nie mówię, że jest brzydkie. Tylko wiesz.. Miałam pewne wyobrażenie tego miejsca. I gdy już znalazłam się w tym mieście, zobaczyłam te wszystkie rzeczy, zdałam sobie sprawę, że to nie jest to, co chciałam zobaczyć..- wzruszyłam ramionami i upiłam łyk swojego napoju.
- Widocznie byłaś z nieodpowiednim towarzystwem albo złym przewodnikiem.- powiedział i spojrzał na mnie znad krawędzi szklanki.
- Co masz przez to na myśli?
- Mam na myśli to, że jakiś dupny ten wasz oprowadzacz musiał być.- uśmiechnął się do mnie.
- Aż taki zły nie był..- skłamałam.
- Tak, już to widzę.- cholera, przejrzał mnie.- Ale jeśli chcesz, to gdy będziemy mieli wolne po koncertach, to z chęcią Cię zaproszę i oprowadzę jak należy.- mrugnął.
- Ja..- przerwał nam dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, bo nie przypominam sobie, abym się z kimś na dzisiaj umawiała.- Poczekaj tutaj.- rzuciłam i wstałam z krzesła. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Przede mną stał Niall, a po drugiej stronie ulicy stał czarny Range Rover, a w nim za kierownicą Liam. Posłałam brunetowi w aucie mordercze spojrzenie, na co uniósł ręce w geście obronnym. Powróciłam wzrokiem do Horana.- Co ty tu robisz?
- Wiem, że jestem idiotą i dupkiem. Ale przyjmij to.- podał mi kopertę i obrócił się na pięcie. Odszedł zostawiając mnie w osłupieniu. Koło mnie pojawił się Luke. Liam wysiadł z samochodu i podszedł do nas.
- Co on tu robi?- uniósł brwi w zdziwieniu.
- Odprowadził mnie.- wzruszyłam ramionami.
- Spokojnie, tylko pomogłem jej wnieść torbę.- odezwał się Luke i przytulił mnie na pożegnanie i do ucha wyszeptał.- Zostawiłem Ci mój numer na karteczce. Jakbyś była chętna na wycieczkę do Sydney, to pisz.- po czym ruszył do samochodu. Usadowił się na miejscu kierowcy i odjechał.
- Co to było?- wymsknęło mi się.
- Nic.- mruknął Niall i poszli z Liamem do auta. Pojechali tak samo jak Luke, zostawiając mnie samą, z kopertą i karteczką z 9-cio cyfrowym numerem.
Siedziałam w salonie, na kanapie i wpatrywałam się w okno. O co chodzi z tą kopertą? Czemu Hemmings tak po prostu pojechał? Dlaczego Niall dał mi to coś? I jakim prawem Liam go tu przywiózł?!
Postanowiłam odstawić to wszystko na jutro i na spokojnie zastanowić się nad tym, gdy emocje opadną. Działanie pod wpływem impulsu nie jest dobre. Położyłam więc kopertę na stoliku do kawy i poszłam do sypialni. Wzięłam szare legginsy, czarną, przydużą bluzkę oraz czystą bieliznę i poszłam do łazienki. Po umyciu się, osuszyłam włosy i ciało, ubrałam, a włosy związałam w luźny warkocz. Poszłam do kuchni, posprzątałam szklanki i zabrałam za przygotowanie obiadu. Zdecydowałam się na pizzę własnej roboty, więc gdy przygotowałam ciasto i odstawiłam do wyrośnięcia, skierowałam się z torbą z "wyjazdu" do łazienki. Rozpakowałam się i spojrzałam na dresy Ashtona i koszulkę Nialla. Kurczę, będę musiała im to zwrócić.. Chociaż miło by było mieć po nich jakąś pamiątkę.
Wstawiłam pranie, razem z rzeczami chłopaków. Uśmiechnięta wróciłam do kuchni. Minęło już dość dużo czasu, a ciasto wyrosło, więc wyłożyłam je na okrągłą blaszkę. Nałożyłam swoich ulubionych składników i wstawiłam do pieca, który wcześniej nagrzałam.
Cierpliwie czekałam, aż jedzenie się zrobi. I nareszcie, po długim oczekiwaniu, mogłam wyjąć pizzę. Była gorąca, ale mi tak burczało w brzuchu, że nałożyłam sobie jeden kawałek. Zaczęłam jeść i przez to poparzyłam się w język. Nalałam sobie zimnej wody truskawkowej i napiłam się. Od razu lepiej.
Przez resztę dnia sprzątałam dom, odkurzałam, nawet zajrzałam do ogrodu. Cudem udało mi się skosić trawę i poprzycinać krzaczki. Późnym wieczorem wyczerpana umyłam się, przebrałam w czyste ubrania i resztką siły powiesiłam pranie na suszarce na poddaszu. Zadowolona udałam się na zasłużony spoczynek. Odpłynęłam, nim zdążyłam się wygodnie ułożyć.
Ranek nadszedł zdecydowanie zbyt szybko. Zwlokłam się z łóżka i powłócząc nogami dotarłam do łazienki. Umyłam twarz, zęby. Rozczesałam włosy i spięłam je w koka, zostawiając kilka kosmyków, które podkręciłam lokówką, dla lepszego efektu. Niestety zapomniałam, że nadal jestem w piżamie, a naprawdę bardzo nie chciałam psuć tej fryzury. Podeszłam do garderoby i zaczęłam przebierać ciuchy, aby znaleźć coś odpowiedniego. W końcu znalazłam. Bardzo ładną czarną sukienką, z fragmentami czarnej skóry na rękawach. Do tego dobrałam czarne szpilki. Sukienka miała złoty suwak z tyłu, więc nie musiałam przekładać jej przez głowę. Zastanawiałam się tylko, jak ja wytrzymam w szpilkach przez cały dzień? W końcu ze zrezygnowaniem odłożyłam sukienkę i buty. Wybrałam fioletową, zwiewną koszulę, czarne rurki i fioletowe vansy. Dobrałam jeszcze dodatki i mogłam się przebrać. Wyglądałam dobrze, a fryzura pozostała nietknięta. Uśmiechnięta zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa. Z szafki nocnej zgarnęłam telefon, torebkę z wieszaczka a z salonu tę nieszczęsną kopertę. Dopiero teraz sobie o niej przypomniałam. Wrzuciłam ją do torebki, zgarnęłam zapasowe klucze, a właśnie, gdzie jest mój pierwszy komplet? No nic, wyszłam na zewnątrz, a chłodny powiew wiatru musnął moje ciało. Wstrząsnął mną dreszcz, więc szybciutko wróciłam do domu. Narzuciłam czarny żakiet na ramiona i tym razem bez przeszkód mogłam wyjść i udać się do pracy. Niestety mój samochód nie chciał odpalić, ale miałam dużo czasu (po za tym jestem szefową) więc udałam się na piechotkę. Dotarłam do mojej firmy i udałam się na swoje piętro, do swojego gabinetu.
- Kawy?- zapytała moja sekretarka.
- Nie, dziękuję.- posłałam jej uśmiech i zamknęłam za sobą drzwi. Rozłożyłam się wygodnie w swoim skórzanym fotelu i odprężyłam. Niestety ten błogi stan nie trwał zbyt długo, bo dotarło do mnie, że po pierwsze nie wzięłam swojego laptopa, a po drugie... koperta. Wyciągnęłam ją i obracałam przez chwilę w palcach. I gdy już miałam ją otwierać, ktoś zapukał do drzwi. Fuknęłam cicho i odłożyłam przedmiot do szuflady.
- Można?- ujrzałam fragment twarzy.. Louisa?!
- Lou? Co ty tu robisz?- zdziwiłam się i wstałam.
- Ehm.. To skomplikowane.- podrapał się po karku i wszedł do środka, zamykając drzwi.
- W takim razie mi to wytłumacz.- usiadłam z powrotem i skrzyżowałam ręce na piersi.
- Ja.. Wiem. że jesteś wściekła na Nialla.. Ale on naprawdę potrzebuje cie na tym koncercie..- powiedział cicho, siadając na przeciwko.
- Owszem jestem zła, ale.. Zaraz, zaraz jakim koncercie?- uniosłam brwi i zaskoczona spojrzałam w niebieskie tęczówki bruneta.
- No jak to jakim? Przed chwilą mi powiedział, że dał ci bilet i specjalną wejściówkę na nasz koncert.- powiedział równie zaskoczony co ja.
- Ja nie..- chciałam zaprzeczyć, ale wtedy przypomniałam sobie kopertę. Wyciągnęłam kopertę i otworzyłam ją. I rzeczywiście, był w nim bilet i identyfikator.
- O tym właśnie mówię!- krzyknął i poderwał się z miejsca. Złapał mnie za nadgarstek i zaczął ciągnąć w kierunku drzwi.
- Louis do cholery! Puść mnie!- wyrwałam mu się, a on odwrócił się w moją stronę.
- No co? Chodź idziemy!- znowu próbował mnie pociągnąć, ale się cofnęłam.
- Nie powiedziałam, że idę.
- Ale.. Jak to?
- Tak to. Nigdzie nie idę.- pokręciłam przecząco głową i otworzyłam drzwi.- A teraz wyjdź, chcę pracować.
- Okej (T.i.), wiem, że jesteś wkurzona, ale koncert zaczyna się dosłownie za chwilę! Nie mamy czasu na żarty!
- Nigdzie, Nie. Idę.- wycedziłam.
- Idziesz, idziesz.- uparty osioł! Pchnęłam go na zewnątrz, ale prawie w ogóle się nie poruszył.
- DO JASNEJ CHOLERY NIE ROZUMIESZ? NIE MAM ZAMIARU NIGDZIE IŚĆ!- krzyknęłam i po chwili pojawili się ochroniarze.
- Coś jest nie tak?- Tom, czyli ten pierwszy olbrzym popatrzył podejrzliwie na Louisa.
- Nie, nie, ja już idę.- skulił się i uciekł.
- Wszystko w porządku?- zapytał Alec, spoglądając na mnie z troską.
- Tak, dziękuję chłopaki.- uśmiechnęłam się do nich, co odwzajemnili, po czym wrócili do swojej pracy. Ja postanowiłam zrobić to samo, jednak nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam, o blondynie, który dając mi to dawał mi wyraźnie do zrozumienia, że chce, żebym tam była. Siedziałam jak na szpilkach spoglądając to na zegar, to na prezent. I w końcu nie wytrzymałam. Zebrałam swoje rzeczy i wyszłam z gabinetu.
- Coś się stało?- zapytała sekretarka.
- Nie, po prostu zapomniałam laptopa, więc zrobię sobie dzień wolny. Poinformuj resztę, a potem możesz iść do domu.- dziewczyna rozpromieniła się i ochoczo zabrała się do wykonania ostatnich zadań na dziś. Ja musiałam w 10 minut znaleźć się na drugim końcu miasta. To niemożliwe. Przyspieszyłam kroku. Biegusiem dotarłam na sam dół, po czym sprintem pobiegłam do postoju taksówek, który znajdował się przecznicę dalej. Wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki. Podałam adres, a kierowca ociągając się zaczął powoli kierować się w tamtym kierunku.
- Jeśli dojedziemy tam w 7 minut, zapłacę potrójnie!- powiedziałam, na co on przyspieszył. Niestety korki nas zatrzymały i z 7 minut zrobiło się 37. W końcu udało się nam dotrzeć. Rzuciłam kierowcy 50 dolarów.
- Ale ja nie mogę..
- A weź pan! Zasłużyłeś!- uśmiechnął się do mnie i krzyknął, że to dla dzieci czy coś. Ale nie słyszałam już tego, bo biegłam, by zdążyć choć na fragment. O dziwo ochroniarze bez większych przeszkód przepuścili mnie, gdy okazałam im bilet i identyfikator. Pobiegłam i po chwili byłam za kulisami.
- Ty jesteś (T.i.)?- zapytał mnie jakiś koleś.
- T-tak.- wysapałam.
- W takim razie chodź za mną!- poprowadził mnie w nieznanym mi kierunku. Nagle znalazłam się prawie na scenie.- Wejdź, gdy będziesz gotowa. Byleby to się wydarzyło w przeciągu 30 minut!
- Okej!- odkrzyknęłam, bo muzyka i śpiew zagłuszały wszystko. Wzięłam głęboki oddech i gdy piosenka się skończyła weszłam na scenę.
- (T.i.)?!- zdziwił się Harry.
- (T.i.)?!- powiedzieli chórem Lou i Zayn. Liam tylko się uśmiechnął, a Niall.. Osłupiały zatrzymał się w pół kroku.
- A teraz niespodzianka! Utwór napisany specjalnie dla (T.i.)!- krzyknął Liam, a tłum Directionerek ucichł. Mimowolnie spojrzałam na Horana, a gdy muzyka zaczęła grać, a ja usłyszałam jego głos, prawie zemdlałam. Jednak starałam się trzymać.


Some people got soul
Some people got passion
Some people got wisdom
But you got it all

Some people got strength
Some people got courage
Some people got vision
But you got it all


Some people got drive
Some people got talent
Some people style
But you got it all


Some people live life
Some people stay balanced
You’re everything I
ever want in a girl

'Cause you got it all
'Cause you got it all

You got it all

And I want all of it
Every little bit of all of it

Some people got curves
Some people got beauty
That’s deeper than words
But you got it all

Some people get wild
Some people stay classy
You’re everything I
ever want in a girl

'Cause you got it all
'Cause you got it all

You got it all
So don’t you change a thing
Cause I like everything about you
From your head to your toes
From your lips to your nose
All perfect in my eyes

Some people got soul
Some people got passion
Some people got heart
But you got it all

You got it all

'Cause you got it all
You got it all
Some people got passion
Some people got wisdom
But you got it all

Some people got strength
Some people got courage
Some people got vision
But you got it all 


'Cause you got it all
You got it all


Z każdym wersem moje serce wypełniało się dziwnym uczuciem.. Jakby miłością..
- (T.i.)..- Niall z pomocą chłopców podszedł do mnie. Wyciągnęli nas na sam środeczek i reflektory również skierowali na nas.- Ja.. Za zrozumiałem, że..

**********************
Co Niall zrozumiał? :o 
Szkoda, że nie było tych 8 komów. Następnym razem nie będę taka dobra i nie wstawię następnej części :D 
6 KOMENTARZY = NASTĘPNA CZĘŚĆ

CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!

Chamska reklama, haha :
ZAPRASZAM NA MOJE FANFICTION, JEST PIERWSZY ROZDZIAŁ :D

Directioner Forever x.

10 komentarzy: