One Direction i My.. - imaginy

środa, 4 marca 2015

Horan.. ~ część 3

Warunek spełniony! :D Oto kolejna część c: 
**************************************************************
- Tak.- uśmiechnęłam się. 
- To fajnie..- stwierdził i zamyślił się.
- Wiem. Co robisz w Melbourne?
- Ja.. Ja przyjechałem z zespołem, wiesz mamy trasę i teraz akurat przez jakiś czas jesteśmy tu.- zarumienił się a ja zaśmiałam.
- A jak się ten zespół nazywa?- naprawdę byłam ciekawa. Nie przypominam sobie, żebym słyszała coś o kimś kto się nazywa Niall, chociaż to może być spowodowane tym, że prawie 24/7 zajmowałam się tą nieszczęsną firmą.
- One Direction.- odpowiedział niepewnie i przygotował się na coś. Chyba na moją reakcję.
- Wybacz, ale nie kojarzę.- rzekłam zgodnie z prawdą.
- To nawet dobrze.- mruknął, a ja uniosłam brew w zdziwieniu, po chwili dopiero orientując się, że on i tak tego nie zobaczy. Postanowiłam jednak nie wypytywać go o to, bo jeśli mam być szczera nie bardzo obchodził mnie teraz jego zespół. Zaintrygował mnie sobą, a nie swoją popularnością, jeśli takową posiada.
- Ile masz lat Niall? W ogóle możesz opowiedzieć mi coś o sobie?
- Mam 21 lat. Jak już powiedziałem pochodzę z Irlandii a dokładnie z Mullingar. Wspomniałem również że śpiewam i czasem gram na gitarze w zespole. Praktycznie cały czas robię coś, co jest z 1D związane. Koncertujemy, wydajemy płyty, zgarniamy nagrody i spotykamy się z fanami. Rzadko kiedy mamy, znaczy mam czas na jakieś wolne wyjścia. Muzyka jest częścią mnie, zajmuje praktycznie każdą moją myśl i żałuję, że nie jestem ich wszystkich w stanie spisać, bo na pewno powstałyby niezłe piosenki.
Obecnie jesteśmy w kolejnej trasie. Kilka miesięcy temu zakończyliśmy jedną i wydaliśmy płytę. Będąc tu bardzo brakuje mi mojej rodziny, bardzo tęsknię za moimi rodzicami i bratem Gregiem. Brakuje mi też zieleni Irlandii, moich przyjaciół i ogólnie wszystkiego co związane z moim starym życiem..- westchnął kończąc swój bardzo długi monolog.
- Wiesz.. Twoja wypowiedź była długa, ale nie dowiedziałam się z niej prawie nic. Chodziło mi bardziej o takie inne rzeczy.. O której lubisz wstawać w soboty? Bo ja na przykład zanim zaczęłam się zajmować firmą mojego ojca, zawsze spałam do 11am. 
- Nie mam jak pozwolić sobie na takie fajne spanie. Dla mnie nie ma dni roboczych i weekendów. Albo mam wolne, albo pracuję.- wzruszył ramionami.
- O rany, przerąbane.- stwierdziłam.
- Uwierz, jeśli robisz to od niedługo już 5 lat, da się przyzwyczaić a nawet polubić to.- uśmiechnął się i muszę przyznać, że po pierwsze uwierzyłam mu a po drugie miał cudowny uśmiech, bo strasznie zaraźliwy.
- Wierzę. Co najbardziej lubisz jeść?- chłopak zaczął się śmiać, a ja byłam zdezorientowana.- Powiedziałam coś nie tak?
- Nie.. Przepraszam, po prostu nie przywykłem do tego, że ktoś nie wie o mnie czegoś.. Ja lubię jeść wszystko, więc konkretnej potrawy nie potrafię wskazać. Zdradzę ci jednak, że uwielbiam jadać w Nando's.- rozmarzył się, przypominając sobie pewnie smak tego jedzenia w tej restauracji.- A ty co lubisz?
- Ja.. No cóż.. Chyba najbardziej to ja lubię żelki.- zachichotałam, a on odwrócił się w moją stronę z ekscytacją wypisaną na twarzy.
- Naprawdę? Wiesz, że ja też je uwielbiam?
- Teraz już tak.- również usiadłam przodem do niego.
- Słuchaj (T.i.)..- przerwała mu jakaś dziewczyna.
- Niall? Kim jest ta dziewczyna?- pytanie brzmiało chamsko, ale wypowiadała je z radością na twarzy, bardzo uprzejmym tonem.
- To moja koleżanka.- odpowiedział.
- Jestem (T.i.).- przedstawiłam i podałam jej rękę.
- Mellissa.- uśmiechnęła się i odwzajemniła mój gest.- Mam te ciastka. Uwierzysz, że musiałam przejść trzy przecznice, bo w okolicy po pierwsze nie ma żadnego marketu, a po drugie po prostu nie ma tych ciastek?- zwróciła się do blondyna.
- To ja już pójdę. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.- powiedziałam na pożegnanie do Nialla.
- Poczekaj!- wstał i po raz drugi dzisiaj zatrzymał mnie.- Nie odnajdę cię raczej, więc podaj mi swój numer.- i znowu rumieniec. Ten chłopak ma brudne myśli, czy po prostu jest taki słodki?
- Okej, daj swój telefon.- uśmiechnęłam się, bo w końcu on sam chciał utrzymać kontakt albo kiedyś jeszcze porozmawiać ze mną. Podał mi IPhone'a, a ja wpisałam mu ciąg cyferek i zapisałam jako " (T.i.) :))".
- No to do zobaczenia!- powiedział, a ja zachichotałam.- Jestem taki zabawny, czy co?- wyszczerzył się.
- Nie.. Nieważne, do kiedyś!- pomachałam na pożegnanie do Mellissy i odeszłam wesoła. Wyszłam z parku i skierowałam się do firmy. Może porozmawiam jeszcze na spokojnie z tymi ludźmi? Może nie powinnam reagować tak nerwowo i pochopnie? O mój Boże, Niall ma na mnie naprawdę pozytywny wpływ.
Po kilkunastu minutach znalazłam się pod kilkunastopiętrowym budynkiem. Weszłam do środka i skierowałam się do windy.
- Czy życzy sobie pani kawy, pani (T.n.)?- zapytała sekretarka, gdy przechodziłam już do swojego gabinetu.
- Nie, ale dziękuję.- uśmiechnęłam się a ona zaskoczona odwzajemniła mój uśmiech i wróciła do pracy.
Otworzyłam drzwi i usiadłam w fotelu, za wielkim biurkiem, kiedyś należącym do mojego nieżyjącego już ojca. Sięgnęłam po zdjęcie przedstawiające jego i mnie, kiedy byłam młodsza i kiedy firma dopiero powstawała. Znowu się uśmiechnęłam, tym razem jednak smutno. Po chwili odłożyłam ramkę i przycisnęłam czerwony guziczek.
- Madeline? Zawołaj proszę Cartera i całą resztę do mojego gabinetu.- powiedziałam i wróciłam do poprzedniej wygodnej pozycji. Po kilkunastu sekundach miałam przed sobą całą ekipę, którą podejrzewałam o to oszustwo i kradzież.
- Coś się stało?- zapytał Carter.
- Tak. Z konta firmy wypłynęło 400.000 dolarów, a potem jeszcze kolejne 300.000. Możecie mi to wyjaśnić?- surowo zapytałam, chcąc im pokazać, że ja tu pociągam za sznurki i nawet jeśli to oni przyszli do mnie z inicjatywą odbudowania podupadającej korporacji, nie mają prawa do wszystkiego.
- Nie wiem o co chodzi, przez cały czas pracowałem nad tym nowym projektem.- odpowiedział i cofnął się.
- A wy panowie? Co macie mi do powiedzenia?- spojrzałam na nich groźnie.
- (T.i.).. Byłem dobrym przyjacielem Twojego ojca i wierzę, że Twoim również jestem. Powiem Ci prawdę, nawet jeśli osoby zamieszane w to, mają mnie znienawidzić. Otóż prawda jest taka, że pewna inna duża firma w Wielkiej Brytanii chciała się do nas przyłączyć, związać się z nami. Chcieliśmy zrobić Ci niespodziankę i podpisać z nią kontrakt..
- Czyli z tego co rozumiem, bez wcześniejszej konsultacji ze mną, wzięliście 700.000 dolarów, żeby podpisać kontrakt z firmą, której nie znamy i na dodatek mieści się w Wielkiej Brytanii?- patrzyłam na nich z rozbawieniem. Co za.. Nie no nie potrafię się gniewać a raczej nie potrafię ich wyrzucić, bo widzę, że zależało im na tej niespodziance.
- No.. tak.- podrapał się po karku najmłodszy z tej gromadki, Andy Parker, który był w moim wieku. Westchnęłam i z powrotem opadłam na fotel. Zaśmiałam się i spojrzałam w niebo.
- Dobra.. Sprawa wygląda tak.- zaczęłam poważniejąc.- Fajnie, że chcieliście, ale przez waszą lekkomyślność mogliśmy stracić to wszystko. Nie znamy tej firmy i nie wiemy co chcieli przez ten kontrakt osiągnąć. Nie obejdzie się bez ostrzeżenia, ponieważ to naprawdę było głupie. Doceniam, że chcieliście dobrze, ale gdybyśmy ponieśli milionowe straty, to kto by za to odpowiadał? Od tej pory żaden z was nie ma prawa podjąć samodzielnej decyzji w sprawie przyszłości firmy. Wszystko konsultujecie ze mną. Oprócz tego macie oddać te pieniądze i odwołać te połączenie, bo ono po prostu nie wypali.- zakończyłam swoją wypowiedź i uruchomiłam swojego laptopa. Przeprosili, okazali skruchę  i ze spuszczonymi głowami wyszli. Ciekawa, czy aby na pewno mówili prawdę po cichutku podeszłam do drzwi i zajrzałam przez szparkę. Oni nadal lekko smutni przemierzali korytarz rozmawiając.
- Szkoda, że to nie wypaliło.. Kurczę na prawdę głupio wyszło.. Rzeczywiście mogliśmy najpierw bardziej dokładnie sprawdzić tę korporację.- powiedział Andy a reszta zgodziła się z nim.

- Ej mam pomysł! Kupmy jej teraz taki wielgaśny bukiet kwiatów i te żelki co bardzo lubi.. I postawmy jej pod drzwiami.. Jak będzie wracała do domu, to przynajmniej będzie jej miło.- zaproponował przyjaciel mojego ojca, Andrew Johnson. Cofnęłam się do pomieszczenia i wróciłam na fotel. Z uśmiechem odpisałam na kilka maili, dotyczących wywiadów na temat firmy, a raczej jej rozwoju oraz dodałam kilka poprawek do pewnego projektu, który miał umocnić nas na rynku. Zajęło mi to jakieś 2 godziny. Po spakowaniu laptopa do torby, wyszłam z uśmiechem, a gdy zobaczyłam ten naprawdę ogromniasty bukiet róż z całą torbą żelków, uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Zgarnęłam prezenty i skierowałam się do wyjścia z naprawdę szerokim uśmiechem. Ledwo udało mi się dojść do samochodu. Gdy wszystko spakowałam, zajęłam miejsce za kierownicą i odpaliłam silnik. Nie zdążyłam ruszyć, bo doszedł mnie dźwięk przychodzącego sms-a. Odszukałam telefon i spojrzałam na nadawcę. Hmm.. Nie kojarzę tego numeru. Otworzyłam wiadomość i uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
Nieznane: Masz czas dzisiaj wieczorem?  Niall xx.
Zapisałam sobie jego numer i spojrzałam w kalendarz.
(T.i.) : Niestety dzisiaj nie. Dopiero skończyłam pracę, a z tego, co przewiduje mój grafik, muszę jeszcze załatwić kilka spraw. (T.i.) x.
Niall : Oh.. No dobrze, w takim razie kiedy Ci pasuje? N xx.
(T.i.) : Jutro nie mam zbyt dużo pracy, więc możemy się spotkać. :) (T.i.) x.
Niall : W takim razie jutro, na tej samej ławce o 2pm?
(T.i.) : Tak :) Do zobaczenia. (S.T.i.) x.
Niall : No na pewno ZOBACZENIA :P N x. 
(T.i.) : :P
Zaśmiałam się z własnej głupoty i ruszyłam. Mknęłam ulicami Melbourne, z ogromnym uśmiechem na twarzy. Po 35 minutach parkowałam już w garażu. Następnie weszłam do domu. Ściągnęłam buty, odłożyłam klucze na szafkę i ściągnęłam buty. Potem skierowałam się do gabinetu. Wyciągnęłam laptopa z torby i włączyłam. Zanim się uruchomi, minie trochę czasu, a chcę pracować czując się wygodnie i komfortowo, więc poszłam do swojej sypialni i przebrałam się w dresy i jakąś białą koszulkę. Kolejnym celem była kuchnia. Przygotowałam sobie kanapeczki i nalałam soku pomarańczowego do szklanki. Wróciłam do gabinetu z jedzeniem i piciem. Może to niezbyt mądre, bo różnie rzeczy się dzieją, ale chcę mieć potem czas dla siebie, który będę mogła wykorzystać na bieganie. Lubiłam to robić, bo dzięki temu zajęciu, mogłam odpocząć i utrzymać dobrą formę. Byłam więc bardzo zadowolona, gdy skończyłam to, co zaplanowałam w bardzo krótkim czasie i pozostało mi 5 godzin, które mogłam wykorzystać nie tylko na bieg. Zamknęłam laptopa i zaniosłam talerz oraz kubek do kuchni. Następnie skierowałam się do sypialni i znowu się przebrałam, tym razem jednak w swój "strój sportowy" przeznaczony do biegania. Z torby wyciągnęłam słuchawki, a z szuflady specjalną opaskę, w którą mogłam włożyć telefon, dzięki czemu nie wypadnie mi podczas biegu. Z uśmiech wyszłam z domu i zakluczyłam drzwi. Klucze włożyłam pod wycieraczkę i włożyłam słuchawki do uszu. Wybrałam swoją ulubioną play listę i nacisnęłam "play". Potem ruszyłam z uśmiechem na twarzy w stronę parku, który uwielbiałam. Zatraciłam się w muzyce i biegu przez co nawet nie zauważyłam kiedy minęły dwie godziny. Wróciłam do domu i od razu poszłam się wykąpać. Po upłynięciu 30 minut siedziałam w salonie z kubkiem herbaty i telefonem. Zastanawiałam się, co mogę jeszcze dzisiaj zrobić.. Nagle do głowy wpadła mi niezła myśl.
- Z kim rozmawiam?- usłyszałam lekko przygaszony głos Nialla.
- (T.i.) wiesz co, skończyłam to, co miałam do zrobienia, więc może spotkamy się jeszcze dziś?
- Cześć (T.i.)! Bardzo chętnie, nie wytrzymam dłużej w tym pokoju..
- Coś się stało?- zmartwiłam się. 
- Niee.. Mam po prostu dość siedzenia w domu.
- Oh.. Okej.- nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc zamilkłam, a blondyn zaśmiał się.
- To może przyjdziesz po mnie? Wiesz, sam raczej nie wypatrzę Cię w tłumie.
- Słabe, Niall.- zachichotałam.- Okej, wyślij mi adres sms-em i zaraz będę.
- Okej, czekam.- rozłączył się a ja uśmiechnęłam się szeroko. Informację o tymczasowym miejscu zamieszkania chłopaka dostałam po chwili, więc ogarnęłam swój wygląd. Przebrałam się w czarne rurki, miętową koszulę, czarną marynarkę i miętowe vansy. Pomalowałam się ale nie za mocno i dopełniłam strój złotym łańcuszkiem, bransoletką i kolczykami. Byłam gotowa, więc zabrałam telefon oraz klucze i wyszłam szczęśliwa, że znowu zobaczę się z tym cudownym chłopakiem. Naprawdę go polubiłam..
******************************************
Cholera! Chciałam was okropnie przeprosić, że tak późno! Komentarze były już dawno, a ja zwlekałam z tym i zwlekałam. Jakimś ta małym usprawiedliwieniem może być to, że chciałam to zrobić dobrze, a nie na odwal. Mam nadzieję, że ta część się spodoba, bo jest naprawdę długa i namęczyłam się z nią. KOCHAM WAS i liczę na 6 komentarzy! Bez tego ani rusz dalej!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
DF x.
EDIT 1: Kochani! Zapomniałam o jednym. Moje fanfiction! Adres i reszta spraw i tak dalej niby już jest, ale szukam kogoś, kto mi zrobi szablon! Ewentualnie zwiastun, ale to tam, wiadomo, tylko jak ktoś chce c; A z tym szablonem to naprawdę pilna sprawa, bo aktualnie jest on tragiczny! Także czekam, tu macie nawet linka --> http://baby-im-your-teenage-dream.blogspot.com/
Mam nadzieję, że mi pomożecie! <3

5 komentarzy:

  1. Oczywiście, że podoba mi sie część!
    Tylko zastanawia mnie, jak Niall pisał SMS'y, skoro jest niewidomy?
    Po za tym, fajne bardzo, czekam na następna część :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Glosowo ;)) a rozdzial SUPER NAJLEPSZYYYYYY ❤❤❤❤❤ SZYBKO NEXT NIE MOGE SIE DOCZEKAC CO SIE BD DZIALO ❤ !

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny <3 tylko zastanawia mnie, tak jak osobe w pierwszym komentarzu, jak on pisal te sms'y i wiedzial co pisze do niego druga osoba? poza tym super czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, spokojnie :D Jak wspomniałam na samym początku, niektóre rzeczy mogą być niezrozumiałe, ale będzie dobrze :) Myślę, że w następnej części Niall wszystko wyjaśni i naprostuje ;) / Directioner Forever

      Usuń