One Direction i My.. - imaginy

niedziela, 22 marca 2015

Horan.. ~ część 7

- Okej.- zgodziłam się a Harry, Zayn i Liam przytaknęli na pomysł Lou.
- No nie wiem, czy to taki dobry pomysł..
- A dlaczego nie?- zapytałam Nialla.
- Ponieważ.. Nie wiem.
- No właśnie! Więc ja pójdę po SOS-ów, a Zayn niech pójdzie po Melissę.- powiedział Liam i już go nie było. Zayn posłuchał bruneta i również zniknął, by po kilku minutach, które spędziliśmy na kolejnej rozmowie, przyjść posmutniały.
- Co jest?
- Melissa.. Właśnie zadzwonił do niej jej chłopak... I się okazało, że miał wypadek na motorze, więc musi do niego wracać. Już jest spakowana i gotowa do wyjazdu.- odpowiedział wyraźnie przygaszony. Można było wyczuć, jak bardzo Melly była związana z chłopcami.
- Pożegna się chociaż?- zapytał Horan i dopiero teraz mogłam zauważyć, jak bardzo jest wrażliwy i uczuciowy, a jednocześnie nie brak mu odwagi i dość specyficznej w jego przypadku pewności siebie.
- Nie wiem.. Przez łzy powiedziała mi, jeśli dobrze zrozumiałem, że najszybszy samolot ma za 30 minut.
- Czyli nie.. I znowu dzieje się to samo! Ten jej przydupas coś sobie zrobi, a ona już wszystko rzuca i do niego leci!- podniósł głos zirytowany blondyn.
- Ona go kocha debilu!- krzyknął Lou i postukał się palcem w czoło.
- Miłość jest do chrzanu.- odburknął i łapiąc za swoją laskę wyszedł z pomieszczenia. A ja przez cały ten czas siedziałam i przypatrywałam się tej sytuacji. Harry napotykając moje pytające spojrzenie, w skrócie opowiedział mi o związku Melissy z jakimś Jasonem. Są parą od 2,5 roku, dogadują się, kochają.. On co chwile ją rozśmiesza, obdarowuje prezentami, upominkami, słodkimi całusami.. Oh jak bardzo chciałabym być tak traktowana!
- No to rzeczywiście macie rację.- przyznałam.
- Proszę... Prosimy Cię (T.i.) spróbuj z nim porozmawiać..- rzekł bezsilnie Zayn.
- Ale co ja mam niby zrobić? Skoro was, swoich najlepszych przyjaciół, których zna od lat nie posłuchał, to co dopiero mnie?
- To jest w ogóle inna bajka! Nie widzisz tego? On się Tobą zauroczył! Wpadł po uszy i myślę, że może nawet zakochał..
- Co ty gadasz?- zdziwiłam sie. Owszem, robił takie różne rzeczy, przytulał się do mnie, całował w czoło..- Oh..- wymsknęło mi się po zrozumieniu i przeanalizowaniu wszystkiego.
- No właśnie. Idź i chociaż spróbuj.- zachęcił Hazz.
Westchnęłam, ale wstałam i skierowałam się do pokoju blondaska. Zapukałam do drzwi i uchyliłam je lekko. Na początku nie zauważyłam go, opartego o bok łóżka z gitarą. Zdjął okulary i.. Przytulał misia. Ślicznego bialuśkiego misia, bardzo słodkiego i chyba starego.
- Chłopaki idźcie stąd nie mam ochoty z wam gadać.- mruknął tylko, a ja zignorowałam jego słowa i usiadłam obok niego.- Tak ciężko zrozumieć?- nieco szorstko dodał.
- Tak się składa, że zrozumiałam wszystko i ani słowem nie wspomniałeś o tym, że JA mam sobie iść.- uśmiechnęłam się lekko w jego stronę.
- Mam już tego dość, naprawdę! Też przyszłaś traktować mnie jak dziecko?! Pocieszać, bo co? Sam potrafię o siebie zadbać!- krzyknął.
- Wiem! Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jesteś już małym chłopcem! I nie krzycz na mnie, bo nic Ci takiego nie zrobiłam!- odkrzyknęłam.
- To na cholerę tu przyszłaś?!- że co proszę?
- No właśnie się teraz zastanawiam, na co mi to było.- mruknęłam i podeszłam do swojej torby. Wrzuciłam to, co było na wierzchu łącznie z dresami i jego koszulką. Trudno. Zamknęłam zamek i zawiesiłam ją na ramieniu.
- Co ty robisz?- zdezorientowany wstał i podszedł potykając się co chwilę.
- A jak myślisz?- rzuciłam torbą o podłogę i stanęłam przed nim.
- Nie idź, proszę, ja wcale nie chciałem..- nie dokończył.
- Ale powiedziałeś.
- Przepraszam..- wyszeptał i wtulił się we mnie. Byłam zaskoczona, zdezorientowana i jednocześnie zła, ale odwzajemniłam uścisk.
- To nie było miłe, a ja chciałam tylko z Tobą porozmawiać..- również wyszeptałam. Nagle z nieznanych mi powodów, blondyn roześmiał się.- O co Ci chodzi?
- To śmieszne.. Najpierw się do siebie przytulamy, potem wrzeszczymy, szepczemy i znowu przytulamy.- zachichotał. Mi jakoś nadal nie było do śmiechu, właściwie zrobiło mi się przykro.- Ej, mała co jest?
- Nic..- odsunęłam się od niego i znowu zarzuciłam torbę na ramię.
- Co ty robisz?- przeraził się.
- Wychodzę.- odpowiedziałam i ruszyłam w kierunku drzwi. Nie zdążyłam do nich dotrzeć, ponieważ chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Nie możesz, proszę, nie rób tego..- szeptał przerażony tym, że mogłabym go opuścić?
- Nie, Niall. Nie możesz mi zabronić wyjść, tym bardziej że jeszcze przed chwilą wydzierałeś się na mnie i stwierdziłeś, że jestem tu niepotrzebna, wręcz Ci przeszkadzam!
- Wcale nie miałem tego na myśli! Zresztą, nie znasz mnie.- mruknął.
- Nie miałeś tego na myśli? W takim razie co miałeś? Śmiało, mam czas, z chęcią posłucham.- usiadłam na jego łóżku i założyłam ręce, jednocześnie ignorując drugie zdanie, które wypowiedział.
- Chodziło mi o to, że.. Wszyscy się nade mną litują! A ja chcę sobie radzić SAM. A raczej nie chcę, aby ciągle ktoś nade mną skakał.- wytłumaczył i usiadł koło mnie. 
- Rozumiem.. Ale to nie znaczy, że masz mnie równać z ziemią!
- Ja naprawdę nie chciałem.. (S.T.i.)..- złapał moją dłoń, lecz ja ją cofnęła.
- Dlaczego nazywasz mnie w ten sposób? 
- A nie mogę?
- Ehm.. Pomyślmy.. Stwierdziłeś, że jestem tu zbędna, że wolisz radzić sobie sam i niczego ani nikogo nie potrzebujesz. Oprócz tego co chwilę na mnie krzyczysz, potem przepraszasz i robisz inne dziwne rzeczy.. Na podstawie tego wszystkiego, śmiem twierdzić, że n..- nie dokończyłam, bo poczułam jego usta na swoich. Nie odwzajemniłam tego. Byłam zbyt zaskoczona. Odsunął się ode mnie i zarumienił się.- Co to miało być?!- wypaliłam.
- Nic.- bąknął i odwrócił się tyłem.
- Niall.. Powiesz mi co jest grane?
- Nie.
- W takim razie nic tu po mnie.- powiedziałam smutno i wstałam. Dopiero teraz przypomniało mi się, jak ciężka jest ta torba. Chwiejnym krokiem doszłam do drzwi i otworzyłam je. Wyszłam na korytarz i jak najciszej chciałam opuścić ich apartament. Udało mi się. Jednak gdy już wyszłam i chciałam skierować się do wyjścia, zderzyłam się z kimś i upadłam na tyłek.
- Oj..- zachichotał i pomógł mi wstać.
- Dzięki.- mruknęłam sarkastycznie i chciałam iść, ale mnie zatrzymał.
- Czekaj.. Gdzie ty sie tak właściwie wybierasz?- zapytał Luke i zagrodził mi drogę.
- Jak najdalej stąd.- powiedziałam bardzo cichutko, tak żeby nie usłyszał. 
- Czemu?- ma aż tak dobry słuch?
- Nieważne, przepuść mnie.- chciałam go odepchnąć, ale lekko się przechyliłam, przez co torba pociągnęłam mnie w dół i usiadłam opierając się o ścianę. Zajął miejsce obok mnie.
- Czy to przez Nialla?- odezwał się po chwili ciszy. Pokiwałam powoli głową.- Nie martw się. On taki nie jest.. Jemu jest naprawdę ciężko. Sam nie potrafię sobie wyobrazić, co bym zrobił, gdybym oślepł. To straszne.. I może czasem jest dupkiem albo zachowuje się dziwnie.. Ale to jest Niall. I jeśli mam być z Tobą szczery, to jest naprawdę równym gościem. Trzeba go tylko poznać.- uśmiechnął się w moją stronę ukazując dołeczki. Myślałam, że jest dupkiem zapatrzonym w siebie. Huh, jak bardzo się myliłam.
- Dziękuję Ci. A teraz naprawdę muszę iść.- wstałam i zaczęłam ciągnąć torbę za sobą. Chłopak wstał i wziął ją ode mnie.
- Jeśli chcesz, mogę Cię podwieźć.- wzruszył ramionami.
- Chętnie.- uśmiechnęłam się w jego stronę co odwzajemnił. Wyszliśmy z hotelu tylnym wyjściem i skierowaliśmy się do czarnego Range Rovera. Zajęłam miejsce pasażera, a on kierowcy. Podałam mu adres i już po chwili jechaliśmy do mnie. Gdy zatrzymał się przed moim domem, podziękowałam i zaprosiłam go do siebie. Nie odpowiadał.- Chyba że masz inne plany, to okej.
- Nie.. Tak właściwie to.. Po prostu chodźmy.- zakłopotany wysiadł, wyjął torbę z bagażnika i czekał na mnie. Potrząsnęłam głową i wysiadłam. Skierowaliśmy się do drzwi. Zaczęłam szukać swoich kluczy. Przetrząsnęłam każdy cal mojej torebki i torby, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Zdziwiona wyciągnęłam zapasowy z doniczki i otworzyłam drzwi. Weszliśmy, a ja poleciłam mu, aby postawił mój "bagaż" obok komody. Położyłam klucze i ściągnęłam buty. Blondyn zrobił to samo.
- Rozgość się. Chcesz coś do picia?- zapytałam przechodząc do kuchni. Chłopak podążył za mną.
- Tak, poproszę.- skinął głową i zajął miejsce przy wysepce. Teraz zdałam sobie sprawę z tego, że chyba każda kuchnia w Melbourne posiada wysepkę. Wyciągnęłam z szafki wyciskarkę do owoców, umyłam pomarańcze i wytarłam je w czystą ściereczkę. Następnie wycisnęłam i wlałam do dwóch szklanek. Z zamrażalki wyciągnęłam kostki lodu i wrzuciłam po dwie. Podałam mu szklankę, posprzątałam z blatu to, co zostało po soku i zajęłam miejsce naprzeciwko niego.
- Więc..- zaczął.- Może opowiesz mi coś o sobie?





******************************
Kochani! Przepraszam, że znowu nieregularnie, nie wiem o co chodzi, raz mam, raz nie mam weny.. Masakra. Co do tego opowiadania, to będą jeszcze z 2 części, może nawet 3 :D 
Pod ostatnią częścią było 9 komów!
8 komentarzy = następna część
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
Directioner Forever xx.

PS. Horan, zdjęcie, uśmiech.. DAJCIE TLEN, PLEASE.
PS. ZAPRASZAM NA MOJE FF! POJAWIŁ SIĘ PROLOG! baby-im-your-teenage-dream.blogspot.com

4 komentarze: