One Direction i My.. - imaginy

piątek, 6 marca 2015

Louis ~ Hate or Love - część 5

Hej słońca :*
Widzieliście, mój blog zaraz będzie miał 70 000 wyświetleń, ogólnie na blogu pojawia sie sporo komentarzy, ale w stosunku do wyświetleń to strasznie mało.. :( :*
Macie kolejną część Louisa.. Będzie jeszcze jedna.. :*
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

J: Przestań udawać, że tak nagle sie zmieniłeś.. - nie wierze w niego! - Ty jesteś Louis Tomlinson, największy cham i prostak na świecie. Tacy ludzie sie nie zmieniają.. - zaśmiałam sie, o czym on w ogóle mówi, ja i on przyjaźnić sie?!
Lou: Dzięki.. - powiedział ciszej - ..Jak mam Cie przekonać, skoro nawet nie dajesz mi szansy! - zbulwersował sie
J: Louis, czy ty sie słyszysz?! 
- podniosłam głos - Dać ci szanse?! A mam jakieś podstawy do tego?
Lou: Nie i właśnie dlatego powinnaś.. Nawet mnie nie znasz.. ! - on też sie uniósł.
J: Znam cie doskonale.. !
Lou: Taak, to słucham! - rozsiadł sie na ławce i patrzał na mnie wyczekująco.
J: Dobra.. Jesteś chamski, nie liczysz sie z uczuciami innych, wykorzystujesz wszystkich i wszystko byle by dla Ciebie było dobrze.. Z dziewczynami to już w ogóle sie nie liczysz, zmieniasz je pewnie częściej niż bieliznę.. - nakręcałam sie - ..Do tego te wszystkie wyzwiska, oszczerstwa i wymyślone historyjki na mój temat..
Lou: Wygrałaś! - przerwał mi i spuścił głowę - Nawet połowy z tego nie potrafię Ci wytłumaczyć.. - przyznał
J: A co z drugą połową? - zapytałam już spokojniej, może szansa dla niego będzie czymś co go zmieni?!
Lou: No wiesz.. - spojrzał na mnie - Większości nie potrafię Ci wytłumaczyć.. Ale moje zachowanie w stosunku do Ciebie to była przesada jak tak na to patrze z perspektywy czasu.. Jeśli chodzi o te wszystkie dziewczyny to chciałem wzbudzić zazdrość w takiej jednej dziewczynie, i zapewniam Cie że bieliznę zmieniam częściej.. - zaśmiał sie co odwzajemniłam. Może nie będzie tak źle..
J: Jakby to delikatnie ująć.. - zamyśliłam sie i spojrzałam na niego - .. Jak spierdolisz to pożałujesz! - zagroziłam i uśmiechnęłam sie. W jego oczach rozbłysło coś czego nigdy w nich nie widziałam, to było wspaniałe i do tego dodało jego tęczówką takiej głębi. Zaczęliśmy rozmawiać jakby wcześniejsze lata nigdy nie istniały, jakbyśmy poznali sie dopiero dzisiaj.. Przesiedzieliśmy na tej ławce do wieczora, aż zrobiło sie zimno.
Lou: Wracajmy.. - uśmiechnął sie ciepło i wstał podając mi dłoń. Zaskoczył mnie ale złapałam za nią i wróciliśmy do akademiku. - Wiesz że mieszkam na przeciwko.. - wskazał na drzwi. Przewróciłam oczami i zaśmiałam sie.
J: Jakbyśmy nie odbyli dzisiaj tej rozmowy pomyślałabym, że to dlatego, że chcesz mnie gnębić.. - powiedziałam szczerze, chłopak skrzywił sie lekko i speszył.
Lou: Mam takiego świra w pokoju, nie da sie z nim mieszkać.. - wyznał.
J: Ja mam wspaniale, mieszkam sama.. - szepnęłam tak by nikt nie słyszał, oczy bruneta rozszerzyły sie, a na twarzy wtargnął zadziorny uśmieszek. - Nawet o tym nie myśl.. !
Lou: No ale.. - skomlał
J: Nie, oszalałeś do reszty.. - weszłam do siebie.
Lou: No ale dlaczego nie? - wszedł razem ze mną.
J: Bo jeszcze jakieś 4 h temu cie nienawidziłam więc nie pogrążaj sie bardziej i zachowaj ten, chociaż minimalny dystans.. - skrzyżowałam ręce na piersi i patrzałam na niego. Nie chce z nim mieszkać!
Lou: Dobra, ale nie zdziw sie jak będę częstym gościem u Ciebie.. - uśmiechnął sie i wyszedł. Rzuciłam sie na łóżko i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.. Weekend z chłopakami był wspaniały, nie powiedziałam im o Louisie i o tym, że dałam mu szanse.. Nie było sensu, szczerze to tak trochę nie wierze w jego zmianę, tacy ludzie jak on zawsze zostają tacy sami.. Jednak w następnych tygodniach coraz bardziej odchodziłam od swoich przekonań, Tomlinson naprawdę sie starał, rozśmieszał mnie i tak jak sie zapowiedział, był bardzo częstym gościem w moim pokoju. Nie raz nawet zasnęliśmy razem, nie wracaliśmy do tego co było w liceum, zachowywaliśmy sie jakby to nie istniało. Nawet go polubiłam, jak schował tą swoją chamską stronę, to jest bardzo sympatyczny. Dzisiaj ma być jego impreza, szykowaliśmy ją jakieś 3 tygodnie, wszystko było dopięte na ostatni guzik. Latałam cały dzień po mieście by zrobić zakupy, kupić kieckę na ten wieczór, a gdy tylko weszłam do pokoju w akademiku czułam, że słabnę. Położyłam sie na łóżku i starałam sie uspokoić nerwy i przyspieszony oddech. Jest 6pm i Lou pewnie jest już na miejscu i wita gości.. Ja miałam być o około 8pm, ale chyba z imprezy nici. Znalazłam w szufladzie termometr i włożyłam pod pachę. Odczekałam te 15 min i przeraziłam sie, prawie 40' gorączki. Nie dam rady pójść na tą imprezę, Louis będzie musiał zrozumieć. Odłożyłam termometr i starałam sie zasnąć, na szczęście udało sie, ale niecałe 2 godziny później obudziły mnie przerażające dreszcze, było mi tak zimno, że cała sie trzęsłam, a gdy dotknęłam swojego ciała to aż parzyło. Wymacałam pod kołdrą swoją komórkę i wybrałam numer.
J: Lou.. - powiedziałam słabo gdy tylko odebrał.
Lou: Tak mała? - w tle było słychać głośną muzykę.
J: Nie przyjdę.. - kichnęłam, dzisiejszy dzień to koszmar.
Lou: Coo?! Ale czemu? - zapytał z żalem
J: A jak myślisz czubku? Mam prawie 40' gorączki.. - poczułam mocny uścisk w klatce piersiowej - Nie dam rady, przepraszam.. Wiem, że to dla Ciebie ważne ale musisz mnie zrozumieć.. - mówiłam cicho co chwile pociągając nosem.
Lou: Zaraz będę!
...


Tak jak mówiłam będzie jeszcze jedna część :*
Chciałabym 5 komów do następnej części.. :*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!!!!!!!!!!!




Naat

8 komentarzy:

  1. Genialny rozdział! Zajebisty! Na prawdę KOCHAM ten imagin! :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach i jeszcze dodam, ze co do porównywania wyświetleń z komentarzami, to masz racje. Może ustaw takie coś żeby było mozna komentować bez logowania na konto google?
      czyli Anonimowy.
      Taka tam propozycja ;D

      Usuń
  2. Jezu gnssgabhahs cudowne *-* chce juz nn *o* KOMENTOWAC!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepsze :))

    OdpowiedzUsuń