Louis Tomlinson~I want to help you cz3
-(T.I) okay?-zapytał delikatnie Louis
-W najlepszym-mruknęłam-jadę do szpitala, wybiegłam i złapałam pierwszą lepszą taksówkę...a więc czas się powoli żegnać z życiem?....
*miesiąc później
Tak, od miesiąca leżę w szpitalu pewnie domyślacie się co to oznacza....a mianowicie że chemia nie pomogła, lekarze mówią żebym nie traciła nadziei, ponieważ leżę tu długo i wciąż żyję co jest dobrym znakiem.Chłopaki mnie dzień w dzień odwiedzają za co jestem im dozgonnie wdzięczne.Dla mnie nawet zrezygnowali z trasy, na początku próbowałam im wmówić że wszystko jest okay i że mogą pojechać, że dam sobie radę...ale oni nie uwierzyli i wierzcie mi czy nie ich obecność w moim życiu jest kojąca i daje takiego porządnego kopa że czuję że mam dla kogo żyć
-Dzień dobry-mruknęłam z uśmiechem, gdy do sali wszedł lekarz na codzienną obserwację
-Widzę że humorek dopisuje-posłał mi uśmiech
-Huh, na tyle na ile to możliwe-powiedziałam cicho
-Ma pani coraz lepsze wyniki ale pani stan jest wciąż nie stabilny więc proszę się zbytnio nie denerwować, lub nie nadwyrężać
-Tak jest-powiedziałam i zasalutowałam.Lekarz ze śmiechem wyszedł z pokoju
Wyciągnęłam z szafki obok mojego łóżka książkę którą mogę czytać, i czytać, i czytać czyli "Powód by oddychać" pamiętam jak pierwszy raz wzięłam ją do rąk zajęło mi dosłownie dwa dni aby ją przeczytać, a nie oszukujmy się chuda to ona nie była.W końcu około 500 stron to nie jest nic.Byłam już na ostatnim rozdziale gdy zobaczyłam że drzwi mojego pokoju się otwierają.
-Cześć-powiedział radośnie Lou
-No siemka-odpowiedziałam przytulając go.Chłopak cmoknął mnie w policzek i usiadł na krzesełku obok mojego łóżka
-Chłopaki kazali cię wyściskać ponieważ dziś nie mogli przyjść jakiś tam wywiad....-powiedział uśmiechając się delikatnie
-A ty w nim nie musiałeś uczestniczyć?-zapytałam ciekawa
-Musiałem-powiedział wzruszając ramionami
-I?-zapytałam myśląc dlaczego on jest tu a nie tam
-I powiedziałem że mam bardzo, bardzo ważną sprawę-powiedział śmiejąc się-taką z niebieskimi oczami i brązowymi włosami-wybuchnęłam śmiechem
-Dla mnie zrezygnowałeś z wywiadu?-zapytałam nie pewna
-Dla ciebie wszystko-powiedział a ja oblałam się soczystym rumieńcem
-Lou-powiedziałam zawstydzona
-Tak?-zapytał nadmiernie wachlując rzęsami i przechylając głowę w prawo
-I to jest niby twój sposób na podryw?-zapytałam zakrywając usta rękami bo nienawidzę mojego uśmiechu
-No oczywiście-powiedział jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie-Ale zawsze działa-powiedział dumnie klepiąc się w pierś
-Hahah-próbowałam opanować śmiech-no chyba nie-zasłoniłam twarz książką którą przed chwilą czytałam
- Znów to czytasz?-zapytał zrezygnowany
-Zawsze i wszędzie, baby-powiedziałam zalotnie
-O mój boże!-jęknął przez śmiech niebieskooki-Jesteśmy najgorszymi podrywaczami na świecie-przybił sobie <Facepalma>
-Bywa kotku-puściłam mu oczko.Ale nie mogłam już dłużej powstrzymać śmiechu i po prostu zwijałam się we wszystkie strony od śmiechu który nie ustępował.Pogadaliśmy jeszcze dwie godziny a tematów nam nie brakowało, uśmiechy nie opuszczały naszych twarzy, aż do momentu gdy ziewnęłam
MUZYKA!-WŁĄCZ!!!! i włączaj w kółko :)
-Oho! ktoś tu jest zmęczony-powiedział Lou całując mnie w policzek-to nie przeszkadzam tylko już pójdę, chłopak chciał wstać ale szybko chwyciłam go za rękę przez co odwrócił się w moją stronę.
-Zostań-powiedziałam z małym delikatnym uśmiechem i proszącym wyrazem twarzy
-Dobrze-powiedział i usiadł na krześle obok mnie ciągle trzymając mnie za rękę.
-Nie-powiedziałam na co chłopak się zdziwił więc kontynuowałam-nie tak, chodź tu-poklepałam miejsce obok mnie na łóżku. Przesunęłam się jeszcze bardziej aby chłopak mógł się położyć a ja w niego wtulić.Chłopak zdjął buty i położył się obok mnie, nie czekałam nawet na jego słowo tylko od razu wtuliłam się w jego klatkę piersiową słuchając jego szybkiego bicia serca
-Ale ci szybko serce bije-powiedziałam nie otwierając oczu
-Przez ciebie słonko-powiedział i pocałował mnie w głowę, a ja poczułam się jak w siódmym niebie
-Kocham cię-mruknęłam w jego koszulkę.Poczułam jak jego serce przyśpiesza
-C-co?-jąkał się podnosząc moją twarz tak abym patrzyła mu w oczy
-Kocham cię-powiedziałam nieśmiało.Jego oczy ogarnęła radość i miłość
-Kocham cię-powiedział całując mnie w usta.Pocałunek nie był zachłanny, był pełen miłości, delikatności i namiętności.Po chwili się od siebie oderwaliśmy-Śpij już-powiedział a ja położyłam głowę z powrotem na jego klatkę.Czułam się słaba, i z każdą sekundą słabsza, byłam gotowa na odejście, już na zawsze...
*Lou's POV*
Leżałem pod nią i słuchałem jej miarowego oddechu, który z każdą chwilą zwalniał.Po jakiś pięciu minutach dotarło do mnie że już ledwo słyszę jak powoli powietrze opuszcza jej usta
-(T.I)-powiedziałem nerwowo potrząsając jej rękami.Puls był ledwo wyczuwalny
-Kocham cię-szepnęła z lekkim uśmiechem
-Ja ciebie też-odszepnąłem a łzy lały się po moich policzkach
-Nie zapomnij o mnie-szepnęła i wraz z tymi słowami zamknęła oczy
-Nie zostawiaj mnie-szeptałem gorączkowo-Błagam....-nagle do sali wbiegli lekarze.Musiałem wyjść na korytarz.Po 30 minutach na korytach wyszedł lekarz
-Przykro mi-powiedział ze smutnym wyrazem twarzy. Opadłem na podłogę i zacząłem kołysać się w tył i w przód powtarzając "To tylko sen, ona wciąż żyje" niczym mantrę.
-Lou!-dobiegł mnie krzyk Harrego. Przez łzy miałem zamazany widok ale zdążyłem wyłapać moich przyjaciół biegnących w moim kierunku. Przytulili mnie i próbowali pocieszyć.Ale jedynym o czym byłem w stanie myśleć to jak bardzo ją kocham i że one mnie kocha, tyle tylko że już nigdy mi tego nie powie....
___________________________________________________________________
Stylesowa
A więc tak jak obiecałam jest to krótka historyjka :)
I tak jak również obiecałam wraz z końcem stycznia pojawia się Niall- "My Little Angel"
;'((( boskie ale smutne ❤ wiecej takich xo
OdpowiedzUsuńTo było cudne pod koniec się popłakałam i genialnie dobrana piosenka
OdpowiedzUsuńA wszystko razem tworzy piękną całość :')
O jezu, poplakalam sie, cudne <3 :')
OdpowiedzUsuń