One Direction i My.. - imaginy

środa, 7 stycznia 2015

Harold Styles ;D ~część 3

Smutno mi, że nie było tych 6 komentarzy, mimo aż tylu wyświetleń przy poprzedniej części ;C
Nie wiem, nie spodobała się wam? A przy okazji, zna się ktoś na tworzeniu szablonów dla blogów? ;) Bo jestem na etapie poprawiania ewentualnych błędów w tym, co na razie mam.
(czytaj: prawie całe fanfiction xd)

**********************************
NOTKA, POD SPODEM, WAŻNA, PROSZĘ O PRZECZYTANIE,
MIMO ŻE JEST NUDNA I DŁUGA
*********************************** 
 - Nie wiem. Ale akcja "Powrót Styles'a" rozpoczyna się.
Przez następne kilka godzin, szczerze gadałem z Malikiem o tym, co zrobiłem źle. Gdy nie chciałem wierzyć pokazywał mi różne wywiady, gdzie naprawdę zachowywałem się jak ostatni dupek. Teraz widzę, że najbardziej zraniłem Niall'a. Nasza czwórka wie, że blondyn jest najwrażliwszy, a to, co robiłem przez ostatnie kilka miesięcy, musiało go naprawdę zaboleć. Gdy zobaczyłem nasz ostatni wywiad przed świętami, nie wytrzymałem i popłakałem się. Otworzyłem drzwi od pokoju szatyna, aby pobiec do swojego, ale trzy ciała ze szklankami przy uszach upadły pod moje stopy.
- Co do cholery?!- nieco rozzłoszczony ominąłem ich i zamknąłem się w swojej sypialni. Ledwo usiadłem pod oknem, opierając się o nie plecami, gdy usłyszałem, jak walą w drzwi. Olałem ich i po prostu starałem się uspokoić. Odpuścili po jakimś czasie. Otworzyłem okno i usadowiłem się na parapecie. Mógłbym tak w nieskończoność, gdyby nie dziwny dziewczęcy głos za mną.
- Wiesz.. Nie sądzę, żeby skok coś tu pomógł.- odezwała się.
 - Może jestem idiotą, ale nie samobójcą.- odrzekłem i powróciłem do wpatrywania w pustą przestrzeń rozpostartą przede mną.
- Skoro nie jesteś samobójcą, to co robisz na oknie?
- Siedzę.. I myślę.- powiedziałem cicho. Usłyszałem jak cichutko podchodzi i zajmuje miejsce obok mnie.
- Tak w ogóle jestem (T.i.).- uśmiechnęła się i wyciągnęła do mnie rękę. Spojrzałem na jej wyciągniętą dłoń i nic nie zrobiłem. Powoli ją opuściła lekko zawiedziona. Siedzieliśmy przez jakiś zas obok siebie w kompletnej ciszy. Najwidoczniej dla niej, ta cisza była niezręczna.
- Możesz iść.- zabrzmiało to trochę niegrzecznie, więc poprawiłem się szybko.- To znaczy, nie musisz siedzieć tutaj i patrzeć na załamanego chłopaka, który stracił przyjaciół.
- Wiesz co? Czasami trzeba spiąć dupę i wziąć sprawy w swoje ręce.- wróciła do pokoju i mnie również wciągnęła do środka. Zamknęła okno i spojrzała na mnie.- Na początek musisz ogarnąć twarz. Jest opuchnięta od płaczu.- złapała w dłonie moje policzki i potarła.
- Co ty robisz?- zapytałem zdziwiony.
- Jesteś zmarznięty, więc cię ocieplam.- zachichotała, a na dźwięk jej śmiechu uśmiechnąłem się lekko.- No dalej.. Jeszcze kawałeczek.. No ślicznie!- zaśmiałem się z jej udolnych prób wywołania uśmiechu na mojej twarzy.
- No dobra, powiedzmy, że ci się udało. Ale co teraz?- znowu lekko posmutniałem. (T.i.) zmarszczyła brwi i jeśli mam być szczery, to wyglądało to naprawdę komicznie. Ledwo powstrzymałem śmiech.
- Co cię tak śmieszy?- zapytała, krzyżując ręce na piersi. Nie wytrzymałem i wybuchnąłem śmiechem. Ona zmarszczyła brwi jeszcze bardziej, przez co już się turlałem ze śmiechu. Do pokoju wpadli chłopaki z przerażonymi minami. Widząc w jakim jestem stanie spojrzeli źli na brunetkę, która stała i patrzyła się na mnie, jak na debila.
- COŚ TY MU ZROBIŁA?!- wydarł się w końcu Horan. Tylko ja mogłem widzieć, że jest zadowolony, że się śmieję.
- Nic! Rozmawialiśmy, a on nagle.. No sam widzisz!- gestykulowała rękami, a ja oparłem się plecami o łóżko i próbowałem uspokoić. Niall wygonił wszystkich i usiadł koło mnie.
- Stary.. Co ty odwalasz?- zapytał rozbawiony.
- Szczerze? Nie mam pojęcia.- spojrzał na mnie zszokowany. Ja zerknąłem na okno, a widok padającego śniegu, rozpromienił mnie.- ŚNIEG!
- Pada od miesiąca, Harry.- przewrócił oczami, ale skierował swój wzrok w tą samą stronę co ja. Za oknem szalała prawdziwa śnieżyca.
- Będziemy mogli jeździć na łyżwach, rzucać się śnieżkami.- rozmarzyłem. Gdy mój mózg przetworzył to, co przed chwilą powiedziałem, zrozumiałem, że zabrzmiało to dziecinnie. Już chciałem się poprawić, ale w porę się opamiętałem.
- Taak.- potwierdził z uśmiechem.- Wiesz co? Może nie do końca miałem rację.- po tych słowach wstał i uciekł z mojego pokoju. Uśmiechnąłem się lekko, bo udało mi się przełamać pierwsze lody. Wstałem i skierowałem się do salonu, gdzie blondyn zabierał się za podpalenie drewna w kominku.
- Whoa! Horan, poczekaj, niech lepiej zrobi to ktoś inny.- zaśmiałem się przypominając sobie teledysk do "Night Changes". On chyba pomyślał o tym samym, bo zaczerwienił się i przekazał mi zapalniczkę.
- Od kiedy się śmiejesz, hmm?- zapytał wesoło (ale też odrobinkę wrednie) Lou. Wymamrotałem cichą odpowiedź i lekko zaczerwieniony zabrałem się za niedokończoną pracę Niall'a.
- Harry? Może odpowiesz?- zaśmiał się Liam. Spojrzałem na nich groźnie.
- Dobra, dobra! Wyluzuj.- zachichotał Tommo i uniósł ręce w geście obronnym.
- Tak lepiej.- wyszczerzyłem się i z powrotem odwróciłem się do kominka kontynuując wcześniejsze zajęcie. Po chwili pokój wypełniło miłe ciepło. Usiadłem obok Liam'a i Niall'a na kanapie, po czym zaczęliśmy zajadać kanapki, które jak się dowiedziałem zrobiła (T.i.). Zjedliśmy wszystko i rozłożyliśmy się wygodnie.
- To co robimy?- uwaga wszystkich skupiła się na Liamie.
- Mam pewien pomysł..- odezwała się (T.i.)
- Jaki?
- Zagrajmy w butelkę!- wykrzyknął Lou.
- Zawsze w to gramy.- burknął Niall.
- No właśnie.- potwierdziłem ja i Zayn.
- Macie lepszy pomysł?- zapytała oskarżycielsko jedyna dziewczyna w tym domu. 
- Zróbmy bitwę na śnieżki!- wykrzyknął Horan. 
- Ale na dworze jest zimno i już trochę ciemno.- jęknęła (S.T.i.)
- Wcale nie musisz iść z nami, cieniasie.- rzucił Lou zakładając swój sweter.
- Kogo nazywasz cieniasem?- zapytała z niedowierzaniem.
- Nie słychać, że mówię do ciebie?- mrugnął do niej.
- O nie, nikt nie ma prawa nazywać mnie cieniasem! A już na pewno nie ty!- odparła i pobiegła gdzieś.
Tomlinson był czasami nie do zniesienia, a w takich momentach jak ten, to miało się go ochotę udusić. Straszni z niego manipulator. 
- Nauczysz mnie tego?- zapytałem z uśmiechem.
- Jasne, bracie.- zaśmiał się, po czym kontynuowaliśmy ubieranie się. Wyglądaliśmy jak bałwany, ale chyba nikt nie miał ochoty na śnieg pod koszulką czy w innych miejscach. Gdy (T.i.) wróciła, wyglądała równie idiotycznie.
- Dobra, chodźcie bałwany!- zachichotała, po czym tylnymi drzwiami dotarliśmy do ogrodu. Woda basenowa była po części zamarznięta, ale woleliśmy nie ryzykować. Podzieliliśmy się na drużyny, które dzięki dziewczynie mogły być mniej więcej równe. Ja, Niall i Lou pobiegliśmy do lasu, gdzie rozstawiliśmy fortece. Ogólnie mieliśmy 30 minut, zanim oni wyruszą. Zrobiłem sobie świetną kryjówkę, z której mogłem atakować niezauważony. Uściślając, umiejscowiłem się między dwoma drzewami w miejscu, gdzie stykały się konarami. Śniegu miałem pod dostatkiem, więc po prostu przygotowałem się do gry. Po kilkunastu minutach zauważyłem Zayn'a. Był bardzo ostrożny i na sto procent zauważyłby najmniejszy ruch, dlatego też siedziałem spokojnie. przeszedł obok mnie, kompletnie nie zwracając na mnie uwagi. Prawie zachichotałem, gdy mogliśmy spojrzeć sobie w oczy, a on i tak mnie nie widział. Następna wyłoniła się (T.i.). Jej to sobie nie odpuszczę. Gdy podeszła trochę bliżej i odwróciła się do mnie plecami, niemal natychmiast złapałem śnieżną kulkę i rzuciłem jej w plecy. Odwróciła się zaskoczona, ale zdążyłem się już schować. Powtórzyłem sztuczkę jeszcze raz, po czym ukryłem. Nieco zdenerwowana uciekła. Siedziałem jeszcze jakiś czas, aż postanowiłem rzucić się w wir walki. Miałem tę przewagę, że moje ubrania włącznie z butami były w kolorze śniegu, więc po naciągnięciu kominiarki na twarz, śmiało mogłem uchodzić za prawie niewidzialnego. Przemieszczałem się cichutko jak cień, co chwilę chowając za drzewami albo na nie wchodząc. Skierowałem się w stronę, gdzie jak sądziłem mogłem znaleźć moją drużynę. Ale pomyliłem się i gdyby nie moje szczęście i szybka reakcja, zostałbym tak obrzucony śniegiem, że naprawdę zrobiłbym się niewidzialny. Padłem twarzą w śnieg i czekałem, aż ucichną. Dzięki kamuflażowi usłyszałem ich strategię. Mieli plan, aby zwabić nas w jedno miejsce otoczyć i zaatakować. Niby proste i łatwo się tego domyślić, ale gdy już chciałem się wycofać, zdążyłem usłyszeć z ust (T.i.)
- A gdy już się tam znajdą, zepchniesz na nich z drzewa tę wielką kulkę ze śniegu. Miejmy nadzieję, że się nie pochorują.- zachichotała. Gdy oddaliłem się na bezpieczną i niedosłyszalną dla nich odległość, rzuciłem się sprintem do miejsca, w którym rozstaliśmy się z chłopakami. Tak jak myślałem, znalazłem ich tam. Szybko przedstawiłem im plan, który chcieli wykorzystać nasi przeciwnicy. Podczas mojej wędrówki zauważyłem pewne miejsce, gdzie możemy się na nich zaczaić. Zaprowadziłem ich tam i chciałem odejść, żeby coś sprawdzić, ale Lou powstrzymał mnie.
- Gdzie idziesz?- spojrzał na mnie podejrzliwie. Zmarszczyłem brwi, bo pomyśleli, że tamci przekabacili mnie na swoją stronę.
- Wydaje mi się, że wiem, gdzie ta zasadzka może się znajdować. Chcę się tylko upewnić.- po krótkiej kłótni poszliśmy ta wszyscy. Z daleka zauważyliśmy ciemną kurtkę Liam'a, ukrytą na drzewie. Za nami słychać było szmer. Już chcieliśmy się wycofywać w dokładnie to miejsce, na którym im zależało, gdy spojrzałem znacząco na Horan'a i Tommo. Zrozumieli o co mi chodzi. Nas jest trzech a ich w najgorszym wypadku dwójka. Nie mieli z nami szans, jeśli Liam na prawdę był na drzewie. Ruszyliśmy śmiało do przodu i gdy okazało się, że to tylko Zayn, obrzuciliśmy go śniegiem i wróciliśmy do naszej kryjówki, okrężną drogą. Po kilkunastu minutach zauważyłem kogoś. Po krótkim namyśle zdecydowałem się na bezpośredni atak. Rzuciliśmy się całą trójką na nadciągające coś. Zatrzymałem się w pół kroku, całkiem zdziwiony, gdy to zobaczyłem..


______________________________________________________________________________________________________________________
Chciałam tylko dodać, że przepraszam, iż tak długo nie było niczego ode mnie, ale naprawdę zależy mi na waszej opinii ;c
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Wyświetleń jest naprawdę dużo, a komów mało. Cieszę się, że naprawdę (jeśli to prawda) czyta to tyle osób, ale jednocześnie mi smutno, że z tych wszystkich czytelników komentują tylko niektóre i to właściwie mała garstka. Zależy mi na waszej opinii i boże brzmi to strasznie, jak czytam to drugi raz, dlatego nie przejmujcie się zbytnio, bo pomarudzę i przestanę, ale jednocześnie spróbujcie dodać ten jeden komentarz. Dla was to minuta, a u mnie wywołuje to tak szeroki uśmiech, że sobie nie wyobrażacie :*
Aha i zapomnijcie o tym co pisałam wam o treści fanfiction xD Znalazłam ostatnio bloga, na którym było naprawdę podobne opowiadanie, więc prawie całkowicie zmieniłam fabułę :( No cóż to tyle, przepraszam że zanudzam, ale co by to było za życie, gdybym tego nie robiła? xd

6 komentarzy:

  1. Ja komentuję cały czas :)
    Świetna część i czekam na next ! ;)
    Sądzę też ,że wiele osób nie komentuje, bo nie ma konta google, ale to tak na marginesie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świtny aż słów mi brakuje nie mogę się doczekać następnej części <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super szybko next ❤❤❤❤❤
    Ja zawsze komentuje ;) ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny *-* komentuje <3 tak, duzo osob nie ma konta google, ale zalozenie go trwa minute ;) czekam.na next xx Jesli chcecie nastepna czesc to KOMENTOWAC, KOMENTOWAC DZIEWCZYNY <3

    OdpowiedzUsuń