One Direction i My.. - imaginy

czwartek, 11 grudnia 2014

Zayn ;** (2) ~część 2

Było 6 komentarzy, a właściwie 5, bo jeden usunięty ;c Już nie lubicie moich opowiadań?
No cóż.. Przykro mi trochę, ale i tak Zayn jest już wasz :D
Naprawdę zależy mi na waszych komentarzach <3
I OD RAZU DZIĘKUJĘ ZA 40 000 WYŚWIETLEŃ!!! *O*
PS. Czcionka sama się zmienia, ja mam tutaj ustawioną jedną, a zmienia się na inną, dlatego przepraszam, że raz czytacie tak, a raz tak ;/
PS.2 (T.K.) = Twoja Ksywka :D
*********************************************************
 -Zmuś mnie.- poruszył figlarnie brwiami, a ja przyłożyłam mu poduszką w twarz.- Hej!
- No co? Sam tego chciałeś.- zachichotałam, po czym strzepałam białe piórka z włosów chłopaka.
- Tęskniłem, wiesz?- zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.
- Ja też..- odwzajemniłam uśmiech. Przez kolejne kilka dni opowiadaliśmy sobie o naszym życiu. Większość rzeczy wiedzieliśmy, ale mówiąc to twarzą w twarz, czułam się swobodniej. Niall był razem z nami i jak się okazało, zaprzyjaźnił się z Mulatem. 
Dokładnie tydzień później, gdy dwójka chłopców pojawiła się w moim pokoju, prawie zawału dostali. Jedzenie, ubrania i inne moje rzeczy walały się po pokoju, a ja leżałam w łóżku, wkurzona, próbując się uspokoić.
- (T.i.)! Wstaaawaj!- krzyknął mi do ucha blondyn, przez co dostał w twarz z mojej otwartej dłoni.
- Jejku, przepraszam Niall. Nie mam dziś ochoty na nic.- westchnęłam. Rozejrzałam się po tym bałaganie i prawie zemdlałam, bo nie wiedziałam, że jest aż tak źle. Wygramoliłam się z ciepłego łóżka i posprzątałam brudne ciuchy, wrzucając je do kosza na pranie. Opakowania po chipsach, żelkach i innych pierdołach, wrzuciłam do worka, wcześniej przynosząc go z kuchni. Pościeliłam łóżko, odsunęłam firany i otworzyłam dwa wielkie okna. Następnie wywaliłam ubrania z szafy i w ciągu 10 minut wszystkie leżały w niej z powrotem, ale pięknie poskładane. Otarłam czoło i spojrzałam na rozbawionych chłopaków. Westchnęłam.
- (T.i.)- mówili moje imię przez śmiech.
- Bawi was coś, młotki?- syknęłam i poszłam do swojej prywatnej łazienki. Spojrzałam w lustro i przeraziłam się. Wyglądałam jak potwór. Zakluczyłam drzwi i ściągnęłam z siebie piżamę. Weszłam pod prysznic. Na gąbkę nalałam żel o zapachu lawendy. Dokładnie wsmarowałam go w ciało i powoli spłukałam. Sięgnęłam po ulubiony, truskawkowy szampon. Po kilkunastu sekundach moja głowa była cała w pianie. Zrobiłam to samo, co wcześniej (spłukałam pianę) i wyszłam z kabiny. Otarłam się z kropelek wody, a włosy zawinęłam w ręcznik. Nałożyłam na siebie biały szlafrok i bardzo mocno zawiązałam. Znając moich chłopaków, na pewno przyjdzie im do głowy coś "zabawnego". Wyszłam i skierowałam się do szafy.
- Będziemy szli na miasto.- podpowiedział mi szatyn. Skinęłam głową i zdecydowałam się na:



Przebrałam się szybko, a do plecaczka wpakowałam aparat fotograficzny, portfel, klucze, małą, podręczną kosmetyczkę, lustereczko oraz snapback. Spojrzałam w lustro i o mały włos bym zapomniała, żeby się pomalować. Troszkę podkładu, puder, na powieki eyeliner, tusz na rzęsy i delikatne muśnięcie czerwoną szminką. Gdy wyszłam i zaprezentowałam się przyjaciołom, wybuchnęli śmiechem.
- Nie za dużo rzeczy masz z LA?- zachichotał Niall, a ja walnęłam go żartobliwie w ramię.
- Idziemy?- Ci pokręcili głowami tłumacząc, że jeszcze nie dopasowali stroju DO MNIE. 
- Dajcie jej spokój chłopaki!- krzyknął mój tata a ja pokazałam im język. W końcu, po godzinie wyszliśmy. Przechadzaliśmy się słonecznymi alejkami tego pięknego miasta. W pięknym parku, który akurat mijaliśmy, ujrzałam małą dziewczynkę, która płakała na ławeczce. Ignorując narzekania chłopców, podeszłam do niej.
- Cześć.- przysiadłam się obok i spojrzałam na nią ciepło.- Mogę ci jakoś pomóc, słoneczko?
- T-tak.- zapłakała, a gdy uniosła swoje oczka do góry, były identyczne, jak.. Nie wierzę.
- W jaki sposób?- mała, brązowooka przytuliła się do mnie.
- Kupisz mi lizaka? Bo ten chłopiec biegł i przez niego upuściłam swojego.- wskazała na Zayn'a, a ja posłałam mu mordercze spojrzenie.
- Jasne kochanie. Ale najpierw powiedz mi, gdzie jest twoja mama?- malutka wskazała na budkę z kebabami.
- Rozmawia z moim braciszkiem.- o cholera on tu jest. 
- Dobrze, teraz możemy iść Lucy.
- Hej, skąd znasz moje imię?- zaśmiała się radośnie.
- Ehm.. Znam twojego brata.- przyznałam nie chcąc okłamywać tej kruszynki. Jednakże nie chciałam podchodzić do niego.- Wiesz co, jak muszę już iść, ale.. Masz tutaj pieniążki..- wyciągnęłam z portfela 50 dolarów, a ona otworzyła szeroko oczy.- .. za które kupisz sobie dużo lizaków i starczy ci na lalkę.
- Dziękuję!- pisnęła i gdy odbiegła w stronę mamy, ja pobiegłam do chłopaków.
- Chodźmy stąd. Szybko.- warknęłam. Znaleźliśmy się nagle w domu. Niall poleciał jeszcze do sklepu, bo podobno czegoś tam nie ma, ale wiedział, że chcę pobyć sama z Malikiem. Usiedliśmy w moim pokoju, na łóżku. Rozmawialiśmy tuląc się do siebie.
- Wiesz co (T.K.)..- zaśmiałam się na to przezwisko.- Ale teraz na poważnie. 
- Oh.. No dobrze.- usiadłam po turecku przodem do niego.
- Chciałem powiedzieć, że ten rok bez Ciebie to był totalny koszmar. Tęskniłem za Tobą, ale zrozumiałem też, że ja po prostu nie mogę żyć bez Ciebie. Wiem, że my nawet nie jesteśmy parą, ale czy ty (T.i.) (T.n.) uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem, chodzącym po tej ziemi i wyjdziesz za mnie?
****************************************************************************
Obudziłam się przez szturchanie. Byliśmy w samolocie, siedziałam koło taty, a Niall dalej był z ciocią. Czyli tamte dni w ogóle się nie wydarzyły?! Cholera, jestem popieprzona.
- Zaraz lądujemy.- powiedział mi tata z uśmiechem.
- Dzięki tato.- przytuliłam się do jego ramienia, a on pogłaskał mnie po głowie. Zapięliśmy pasy i po chwili mogliśmy już zbierać się do wyjścia. Na szczęście szybko nam poszło, więc po 15 minutach byliśmy już w drodze do naszego... właściwie to nawet nie wiem, gdzie będziemy mieszkać.
- Mamo, a będziemy w hotelu, czy gdzie?- zapytał kuzyn, wyręczając mnie.
- Przez pierwsze dwa dni tak, potem przeprowadzimy się do jakiegoś domu albo wynajmiemy apartamenty.- blondyn skinął głową i powrócił do przeglądania tumblr'a na swoim telefonie.
Dosłownie rozsadzało mnie od środka na myśl, że jeszcze trochę i zobaczę Zayna. Szczerzyłam się jak idiotka, aż Horan zrobił mi zdjęcie i zagroził, iż jeśli się nie uspokoję, wstawi je na wszystkie portale społecznościowe, na jakich ma konto. Z tego powodu wyciągnęłam swój telefon i dyskretnie strzeliłam mu fotkę. Wysłałam mu ją, a następnie wrzuciłam na Insta.
- COŚ TY ZROBIŁA?!- krzyknął na mnie, a ja zachichotałam. Wyrwałam mu szybko telefon i usunęłam swoje zdjęcie.
- Nic, Niallerku.- spojrzałam na niego z rozbawieniem. Obraził się i przestał ze mną rozmawiać.
~~~~~~~~~~~
Jaka nuda! Horan się do mnie nie odzywa, ciocia i tata szukają nam apartamentów, bo jak się okazało nie było już żadnych domów. Siedzę więc na swoim łóżku i patrzę się na tego marudę, który siedzi dokładnie na przeciwko mnie.
- Przestaniesz się tak gapić? Robisz to bez przerwy od dwóch dni.- warknął na mnie, a ja pisnęłam z radości.
- Odezwałeś się! Już nie jesteś obrażony!- nie wiedział, że go podpuszczam.
- Wcale nie? Nadal jestem!
- Ale powiedziałeś, a właściwie napisałeś, że dopóki będziesz obrażony nie odezwiesz się do mnie ani słowem.
- No i? Nadal jestem zły.
- Ale już nie obrażony.- uniósł brew, ale nie skomentował tego. Wzięłam do ręki swojego IPhone'a i westchnęłam, bo w tym naprawdę fajnym hotelu w pokojach nie było wi-fi. Dostęp do internetu mogliśmy otrzymać tylko przy recepcji.
- Dobra, wygrałaś.- jęknął po godzinie leżąc pode mną.- Teraz złaź ze mnie i przestań mnie dusić poduszką!- zaśmiał się. Posłuchałam się go, po czym postanowiliśmy wyruszyć na miasto. On wybrał zwykłe jeansy, idealnie opinające jego szczupłe nogi, zwykły, biały T-Shirt i białe supry. Ja ubrałam się podobnie, ale tylko kolorystycznie. Na nogach miałam niskie, białe converse'y, jeansowe krótkie spodenki i białą koszulkę na ramiączkach. Wyszliśmy zadowoleni, po drodze zahaczając o pokój mojego taty i powiadamiając go o naszym wyjściu. Kazał nam wrócić do 23, bo w przeciwnym wypadku zostaniemy w tym hotelu. Poszliśmy w stronę centrum handlowego, bo bardzo chcieliśmy zaopatrzyć się w rzeczy, które używają "tutejsi". Dochodziła godzina 19.30, a my cali obładowani torbami wracaliśmy do domu. Właściwie to chłopak niósł wszystkie torby z rzeczami, a ja cztery z jedzeniem. Nagle zatrzymał się jakiś samochód, a z niego wysiadł... O MÓJ BOŻE.



6 KOMENTARZY= NASTĘPNY ROZDZIAŁ

 Directioner_Forever <3

4 komentarze:

  1. Zayn aaaaa.... Szybko next *O* !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej! W takim momencie?! i te sen! ohhh. next!

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim momencie ?? Nic tylko zabić !!! Szybko next

    OdpowiedzUsuń
  4. W takim momencie ?! I bylo tak piekbie a sie okazali ze to sen xd ;/ super, szybko next <33

    OdpowiedzUsuń