Było 9 komentarzy.. Nie rekord ale dużo.. Teraz, żeby was zachęcić chce 10 komów!!! <3
Marika kolejna część :*
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~Pogrubiony tekst to myśli Louisa :)~
Ch:
Cześć (S.T.i.),
idziemy? - zapytał lekko sie uśmiechając do niej, pochylił sie
nad nią i ucałował delikatnie jej policzek. Serce mi pękło! Ale
to ty sobie Tommo myślałeś?! Że po tym wszystkim ona zechce z
tobą być?!
J:
Do widzenia panu. - rzuciła w moją stronę i wyszła zamykając za
sobą drzwi. Nie
wiem czy byłem
bardziej wściekły czy smutny. Wyjąłem piwo z lodówki i
rozłożyłem sie na kanapie w salonie. Myślałem
nad swoim zachowaniem w stosunku do niej i chyba nie odpuszczę
dopóki
mnie nie polubi. Zacznę
już
od jutra! Zaprosiłbym ją na kolacje, ale z tego co widziałem
jej już
zajęta.
Wiem że
nie ładnie
kraść
komuś
dziewczyny, ale ona jest wyjątkowa
i chciałbym
mieć
ją przy sobie. Musze dowiedzieć
sie gdzie ona mieszka, mama na pewno mi powie, przekonam ja że
chce sie w ten sposób
z nią
pogodzić..
Nawet nie wiem kiedy usnąłem
na kanapie. W nocy tylko sie przebudziłem
i poszedłem
do siebie. Ranek nadszedł
bardzo szybko, dzieciaki nie płakały,
co bardzo mnie dziwiło.
Błyskawicznie
zerwałem
sie z łóżka
z myśląc
że
piękna
brunetka już
jest. W mgnieniu oka wykonałem
poranne czynności
i ubrałem
sie. Zszedłem
na dół
i usłyszałem
rozmowę
mamy z (T.i.).
Rozmawiały
o mnie.
M:
Louis pogodził
sie z tobą? - znów
podsłuchiwałem.
(T.i.):
Nie wiem.. To jest trochę
skomplikowane.. - przyznała,
może
jednak mam jakieś
szanse u niej, ale
z drugiej strony jest jej chłopak.
M:
W jakim sensie? - moja rodzicielka dopytywała
i bardzo dobrze. Sam bylem ciekaw jej odpowiedzi.
(T.i.):
No wie pani, najpierw był
strasznie niemiły,
winił
mnie że
bliźniaki
płaczą..
- urwała
na chwile - ..a wczoraj, jak przyszłam
to niemal błagał
bym została..
- wyjaśniła.
- Z reszta nie wiem czy po tych ostatnich tygodniach chce by miedzy
mną
a pani synem było
w porządku.
- powiedziała
ze smutkiem. Zabolało,
ale miała
do tego pełne
prawo, raniłem
ją.
M:
Wiesz, Louis taki już
jest, ale to kochany chłopak..
Daj mu szanse.. - bylem pewny że
mama sie uśmiecha.
(T.i.):
Zastanowię
sie, ale łatwo
nie będzie.
- teraz to ja sie szczerzyłem.
Wszedłem
chwile później
do pomieszczenia, witając
ich szerokim uśmiechem.
J:
Cześć
mamo, hej (T.i.)!
- ucałowałem
rodzicielkę
w policzek a do brunetki jeszcze bardziej sie wyszczerzyłem.
Musiałem
wyglądać
jak jakiś
klaun.
M:
Witaj Loui.. Zrobiłam
wam śniadanie.
- postawiła
na stół
dwa talerze z kanapkami. Cieszyłem
sie widząc
jak mama stawia przed dziewczyna jeden z nich.
J:
(T.i.)
chcesz kawy..? - zapytałem
nalewając
sobie.
(T.i.):
Nie, dziękuje
panu.. - wstała
od stołu
i wyżla
z kuchni, od razu spojrzałem
smutniej na mamę.
M:
Jeżeli
chcesz ją przeprosić
to musisz sie porządnie
wysilić..
- zaczęła
jakby czytała
mi w myślach
- ..(T.i.)
nie jest jak każda
dziewczyna. Trzeba sie nieźle
napracować
by zdobyć
jej zaufanie. - uśmiechnęła
sie lekko na pocieszenie. Odechciało
mi sie jeść,
poszedłem
do siebie i zacząłem
łazić
w kółko
po pokoju myśląc
co zrobić
by zwróciła
na mnie uwagę.
I chyba wymyśliłem!
J:
(T.i.)?
- spytałem
cicho wchodząc
do pokoju bliźniaków.
Dziewczyna spojrzała
na mnie przelotnie. Nie odpowiedziała
więc
kontynuowałem.
- Może
wybrałabyś
sie ze mną
i dzieciakami do wesołego
miasteczka? - zaproponowałem.
(T.i.):
Nie, - zaprzeczyła
- oni są zdecydowanie za mali na to.. - dodała.
J:
To może
na spacer? - nie dawałem
za wygraną.
(T.i.):
Nie, jest zbyt zimno. A Erni jest przeziębiony..
- kolejna odmowa.
J:
Hmm.. A może
mógłbym
ci pomóc?
- spytałem
z nadzieją choć
bylem pewny że
znów
odmówi.
Brunetka spojrzała
na mnie.
(T.i.):
Nie trzeba, to moja praca i doskonale sobie poradzę,
dziękuje
panu.. - oznajmiła.
Usiadłem
obok niej i złapałem
za dłoń,
od razu ją wyrwała
i wzięła
na ręce
Doris.
J:
Dlaczego mówisz
do mnie na pan? - powiedziałem
łagodnie
by jej jeszcze bardziej nie przestraszyć.
(T.i.):
Nie wypada inaczej. - przyznała.
Widziałem
w jej oczach smutek. Nie poddawaj sie Lou!
J:
Proszę
mów
mi Louis, jestem za młody
na pan.. - zaśmiałem
sie by rozluźnić
trochę
atmosferę.
(T.i.):
Nie obiecuje.. - czyżbym
zauważył
delikatny uśmiech
na jej twarzy?! No Tommo, małymi
kroczkami do przodu!
J:
Ja Ci za to obiecuje że
od teraz
będę
Ci pomagać
przy moim rodzeństwie..
- uśmiechnąłem
sie. Nie wiem czy jej sie to spodobało
czy nie. Wstała
z podłogi
i posadziła
maluchów
do kojąca
by mogły
sie same pobawić.
- Może
jednak dasz sie namówić
na ten spacer? - zapytałem
z niemałą
nadzieją.
(T.i.):
Naprawdę
jest za zimno dla maluchów..
- oznajmiła.
J:
A kto powiedział
że
z nimi?
...
Tak jak na początku imagina, poproszę 10 komentarzy.. !!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!
Naat
HSbsjsvhsbsjsbuebsjsuwwss
OdpowiedzUsuńGenialny <3
Nexxt. <3
SUPER!!!! czekam na next'a!!!! szybko!!!!
OdpowiedzUsuńSzybko next !
OdpowiedzUsuńJest idealny *.* ;) dziekuje ze dodalas rozdzial po mimo ze bylo malo kom i dziekuje ponownie za niego :* weny!!
OdpowiedzUsuńo tak! jest cudowny idealny najlepszy! to jest too! :D
OdpowiedzUsuńOk jest szósty komentarz, next!
OdpowiedzUsuńHsggbsjzbusavj *-* jeju w takim momencie *-* :c czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńÓsmy <3 Jeszcze dwa.;)
OdpowiedzUsuńDawaj szybko next *-*
NEXT
OdpowiedzUsuń����❤��
<3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuń❤❤❤
Wow jest super . Czekam na następną część :*
OdpowiedzUsuń