******************************
- Panie dorosły, zaraz wpadnę do basenu!- zachichotał Zayn, ale rzeczywiście wpadł. Nie wypływał, przez co się zmartwiłem i natychmiast rzuciłem na pomoc. Byłem już na krawędzi, gdy kątem oka zauważyłem, jak Mulat podciąga się i usadawia obok chłopaków. Zatrzymuję się i w ten sposób unikam zanurzenia w wodzie.
- Chodź Zayn, bo się przeziębisz.- mówię ponuro. Świetny żart chłopaki, naprawdę (czujecie ten sarkazm?)
- D-dobra.- skierowałem się w stronę jego pokoju. Wyciągnąłem jakieś ciepłe ubrania i rzuciłem na łóżko.
- Idź i weź prysznic. Najpierw letnią, a potem coraz cieplejszą wodą. Potem ubierz się w to.- wskazałem na parę dresów, koszulkę bluzę i jakieś ciepłe skarpetki.- opatul się kocem i czekaj na dalsze instrukcje.
Chłopak pokiwał głową i zniknął za drzwiami łazienki. Zbiegłem do kuchni i wlałem wodę do elektrycznego czajnika. Wziąłem największy kubek, jaki tylko znalazłem i wsadziłem do niego torebkę herbaty. Zajrzałem do lodówki i zobaczyłem garnek z zupą. Podgrzałem ją, dzięki czemu Zayn na pewno poczuje się lepiej. Wziąłem talerz z zupą i kubek z herbatą. Położyłem na tacce i zaniosłem szatynowi. Leżał grzecznie w łóżku.
- Dzięki Harry. I jeszcze jedno. Nie traktuj nas jak idiotów. My po prostu chcemy odzyskać przyjaciela.- powiedział, a ja przytaknąłem. W salonie zobaczyłem pozostałą trójkę.
- Co wy sobie wyobrażacie?! Normalni jesteście?! Co wam przyszło do głowy, co?!- wydarłem się.
- To nie nasza wina, że nasz przyjaciel stał się starym zrzędą, który nie potrafi się bawić!- krzyknął Niall.- A mało tego! Traktujesz nas jak idiotów! Jakbyśmy byli niczym! Patrzysz na nas z góry i obrażasz na oczach fanów! Ba! Na oczach całego świata! Mam tego dość, rozumiesz? NIENAWIDZĘ CIĘ!- wyszedł z powrotem do ogrodu tym razem zgarniając swoją kurtkę, koc i rękawiczki. Zrobiło mi się przykro. Horan nigdy nie powiedział nikomu, że go nienawidzi. On nawet nie mówił, że kogoś nie lubi! Spojrzałem na pozostała dwójkę. Louis jakby podzielał zdanie Niallera. Zrobił to samo co blondyn i po chwili zostałem sam w pokoju z Liam'em. On jest inny. Patrzył na mnie ze współczuciem. Mimo, że raniłem go tak samo, jak pozostała czwórkę i tak współczuł mi i chciał pomóc. Widziałem to w jego oczach.
- Przykro mi to mówić, ale.. W większości zgadzam się z chłopakami. Jednak pamiętaj Harry.. Ja nigdy nie będę cię nienawidzić.- powiedział po czym poszedł na górę. Spojrzałem na kominek, w którym leżał idealnie poukładany mały stosik, czekający na podpalenie. Zrobiłem to, ale nie poczułem tego przyjemnego ciepła. Nadal nie wiem, o co dokładnie chodzi chłopakom. Owszem, zachowywałem się jak staruszek, ale nie obrażałem ich przecież. Bynajmniej nie robiłem tego świadomie. Postanowiłem jakoś udobruchać Horana i Lou. Pobiegłem do kuchni. Wyjąłem potrzebne składniki, do zrobienia tortu. Na pewno mu się spodoba. Nie chcę tracić przyjaciela.. znaczy przyjaciół.. Bawiłem się dość dobrze, a gdy ostatnia warstwa lukru była już ładnie ułożona, ozdobiłem swoje dzieło różnymi jadalnymi ozdobami. Na koniec na samej górze napisałem:
"Dla Niall'a, Lou, Liam'a i Zayn'a
Przepraszam was
Hazza xx."
Nie czułem się zbyt dobrze, przepraszając ich za coś, o czym nie mam pojęcia. Bo tak na prawdę nie wiem, za co ich przepraszam. Odczekałem, aż wszystko zastygnie i przeniosłem ciasto (ogromne ciasto) na stół w salonie. Powlokłem się do swojego pokoju i zamknąłem drzwi na klucz. Przez okno dostrzegłem, jak Niall i Lou lokują się w ogrodzie z zamiarem spania w.. namiocie?! Skąd oni go wytrzasnęli? Ale co ja się dziwię? W tym domu można znaleźć dosłownie wszystko. Patrzyłem się na nich jeszcze chwilę, a następnie powolnym krokiem dotarłem do łazienki dołączonej do mojego pokoju. Umyłem się, wytarłem i owinąłem sobie ręcznik wokół bioder. Wyszedłem z parującego pomieszczenia i stwierdziłem, że założę piżamę, czy coś, bo mimo kominka, jest zimno. Ubrałem bokserki i koszulkę. Coś mi nie pasowało. Kominek, ciepło, salon.. TORT! Chciałem wybiec przez drzwi, ale zapomniałem, że są zamknięte, więc walnąłem twarzą w drewnianą powłokę. Od kluczyłem je szybko i puściłem się biegiem. Musiało to śmiesznie wyglądać, chłopak w koszulce i bokserkach, z ociekającymi wodą włosami biegnie jak nienormalny przez ogromny dom. Gdy dotarłem do salonu, odetchnąłem z ulgą. Ciasto nie spłynęło. Wziąłem i przeniosłem je do kuchni. Leżało na wysepce na środku kuchni. Wróciłem do pokoju i zamknąłem drzwi, tym razem nie na klucz i rzuciłem się twarzą w poduszkę. W ten sposób usnąłem.
Obudziłem się o 6.00 jeśli wierzyć budzikowi. Idealnie, bo wschód zaraz się zacznie. Otworzyłem szeroko okno i zaciągnąłem się głęboko mroźnym powietrzem. Słońce powoli wstało a ja przemarzłem do szpiku kości. Zamknąłem okno i wskoczyłem pod jeszcze odrobinę ciepłą kołdrę. Po kilku minutach wstałem i poszedłem do łazienki. Wykonałem poranne czynności i wróciłem do sypialni, by wybrać ubrania, które chciałbym dzisiaj założyć. Gdy to zrobiłem, moje loki opadły mi na czoło, więc zawiązałem sobie bandamkę, aby je przytrzymać. Przejrzałem się w lustrze. Jest dobrze. Zszedłem do kuchni, gdzie o dziwo wszyscy już siedzieli, wpatrując się w tort, Nie odezwałem się, tylko wyciągnąłem miskę, łyżkę, płatki i mleko. Przygotowałem sobie śniadanie i zjadłem. Oni zrobili to samo, przypatrując mi się. Czułem się co najmniej.. Dziwnie. Otrząsnąłem się z tego dziwnego stanu i schowałem naczynia do zmywarki. Następnie usadowiłem się wygodnie na kanapie w salonie i patrzyłem w ogień, który nadal się palił. Pewnie nadal bym tak siedział, gdyby nie szturchanie.
To był Niall. Podał mi talerzyk z kawałkiem tortu i lekko się uśmiechnął. W jego oczach nadal widniała autentyczna nienawiść do mnie. Przyjąłem to i zjadłem kawałek własnego ciasta. Nieskromnie muszę przyznać, że wyszło pyszne. Odłożyłem naczynie na stolik i dalej wpatrywałem się w ogień. Niestety już dogasał.
- Wiesz co?- odezwał się do mnie Louis. Okazało się, że Horan wyszedł, a pojawił się Tommo.
- Nie wiem.
- Jesteś totalnym durniem i palantem. Nie wiem, jak doprowadziłeś Niall'a do tego stanu, ale brawo, udało ci się.
- Jeśli chcesz mnie powyzywać i powiedzieć mi, jaki to ja jestem beznadziejny, to daruj sobie.- przerwałem mu.
- Posłuchaj i nie przeszkadzaj, dobrze?- kiwnąłem głową.- Owszem jesteś beznadziejny, głupi i.. wcale nie dojrzały. Zachowujesz się jak rozpieszczony nastolatek, który musi być w centrum uwagi. Ale mimo to, jak bardzo byś był okropny, nadal jesteś naszym najlepszym przyjacielem i najlepszym kucharzem.- zakończył swój wywód, a mnie to trochę zaskoczyło.
- Ty może mi wybaczyłeś, ale Niall..- jęknąłem.
- Ej, powoli kolego. Nie powiedziałem, że ci wybaczyłem, tylko że mimo to, jaki beznadziejny jesteś, zostaniesz moim ziomkiem, poprawka, moim najlepszym ziomkiem do końca, jasne?
Nie odezwałem się, tylko spojrzałem w jego oczy. Mówił prawdę. Wstałem i poszedłem do pokoju. Do Sylwestra zostały 2 dni, które dają mi szansę, na udowodnienie, że się mylą, że tak naprawdę nadal jestem tym samym Harry'm co kilka miesięcy temu. Muszę odzyskać samego siebie.. Jezu, jak to brzmi.
Spojrzałem w lustro i dopiero teraz dostrzegłem, jaki chłód bije od moich zielonych oczu. Sama mimika twarzy pozostawia wiele do życzenia. Starałem się uśmiechnąć, ale wyszedł tylko krzywy grymas, od którego rozbolały mnie poliki. Trzeba coś z tym zrobić. Poszedłem do pokoju Zayn'a i na szczęście znalazłem go tam.
- Zayn, możemy pogadać?- spojrzałem na niego błagalnie. Pokiwał głową na znak, żebym kontynuował.- Ja.. Wiem już, gdzie leży błąd. Stałem się.. Jakimś zimnym, idiotycznym palantem, który martwi się tylko o swoją dupę. Pomożesz mi? Chcę znowu być Harry'm Styles'em.
Spojrzał na mnie zaskoczony, ale po chwili uśmiechnął się szeroko i zamknął w niedźwiedzim uścisku.
- Jasne bracie. Tęskniłem za starym Styles'em.- wyznał. Po raz pierwszy uśmiechnąłem się szczerze i bez wysiłku.- Widzę postępy.- zaśmiał się.
- Dobra, dobra. Ale jak mamy to zrobić?- zapytałem.
- Nie wiem. Ale akcja "Powrót Styles'a" rozpoczyna się.
DF x.
- Chodź Zayn, bo się przeziębisz.- mówię ponuro. Świetny żart chłopaki, naprawdę (czujecie ten sarkazm?)
- D-dobra.- skierowałem się w stronę jego pokoju. Wyciągnąłem jakieś ciepłe ubrania i rzuciłem na łóżko.
- Idź i weź prysznic. Najpierw letnią, a potem coraz cieplejszą wodą. Potem ubierz się w to.- wskazałem na parę dresów, koszulkę bluzę i jakieś ciepłe skarpetki.- opatul się kocem i czekaj na dalsze instrukcje.
Chłopak pokiwał głową i zniknął za drzwiami łazienki. Zbiegłem do kuchni i wlałem wodę do elektrycznego czajnika. Wziąłem największy kubek, jaki tylko znalazłem i wsadziłem do niego torebkę herbaty. Zajrzałem do lodówki i zobaczyłem garnek z zupą. Podgrzałem ją, dzięki czemu Zayn na pewno poczuje się lepiej. Wziąłem talerz z zupą i kubek z herbatą. Położyłem na tacce i zaniosłem szatynowi. Leżał grzecznie w łóżku.
- Dzięki Harry. I jeszcze jedno. Nie traktuj nas jak idiotów. My po prostu chcemy odzyskać przyjaciela.- powiedział, a ja przytaknąłem. W salonie zobaczyłem pozostałą trójkę.
- Co wy sobie wyobrażacie?! Normalni jesteście?! Co wam przyszło do głowy, co?!- wydarłem się.
- To nie nasza wina, że nasz przyjaciel stał się starym zrzędą, który nie potrafi się bawić!- krzyknął Niall.- A mało tego! Traktujesz nas jak idiotów! Jakbyśmy byli niczym! Patrzysz na nas z góry i obrażasz na oczach fanów! Ba! Na oczach całego świata! Mam tego dość, rozumiesz? NIENAWIDZĘ CIĘ!- wyszedł z powrotem do ogrodu tym razem zgarniając swoją kurtkę, koc i rękawiczki. Zrobiło mi się przykro. Horan nigdy nie powiedział nikomu, że go nienawidzi. On nawet nie mówił, że kogoś nie lubi! Spojrzałem na pozostała dwójkę. Louis jakby podzielał zdanie Niallera. Zrobił to samo co blondyn i po chwili zostałem sam w pokoju z Liam'em. On jest inny. Patrzył na mnie ze współczuciem. Mimo, że raniłem go tak samo, jak pozostała czwórkę i tak współczuł mi i chciał pomóc. Widziałem to w jego oczach.
- Przykro mi to mówić, ale.. W większości zgadzam się z chłopakami. Jednak pamiętaj Harry.. Ja nigdy nie będę cię nienawidzić.- powiedział po czym poszedł na górę. Spojrzałem na kominek, w którym leżał idealnie poukładany mały stosik, czekający na podpalenie. Zrobiłem to, ale nie poczułem tego przyjemnego ciepła. Nadal nie wiem, o co dokładnie chodzi chłopakom. Owszem, zachowywałem się jak staruszek, ale nie obrażałem ich przecież. Bynajmniej nie robiłem tego świadomie. Postanowiłem jakoś udobruchać Horana i Lou. Pobiegłem do kuchni. Wyjąłem potrzebne składniki, do zrobienia tortu. Na pewno mu się spodoba. Nie chcę tracić przyjaciela.. znaczy przyjaciół.. Bawiłem się dość dobrze, a gdy ostatnia warstwa lukru była już ładnie ułożona, ozdobiłem swoje dzieło różnymi jadalnymi ozdobami. Na koniec na samej górze napisałem:
"Dla Niall'a, Lou, Liam'a i Zayn'a
Przepraszam was
Hazza xx."
Nie czułem się zbyt dobrze, przepraszając ich za coś, o czym nie mam pojęcia. Bo tak na prawdę nie wiem, za co ich przepraszam. Odczekałem, aż wszystko zastygnie i przeniosłem ciasto (ogromne ciasto) na stół w salonie. Powlokłem się do swojego pokoju i zamknąłem drzwi na klucz. Przez okno dostrzegłem, jak Niall i Lou lokują się w ogrodzie z zamiarem spania w.. namiocie?! Skąd oni go wytrzasnęli? Ale co ja się dziwię? W tym domu można znaleźć dosłownie wszystko. Patrzyłem się na nich jeszcze chwilę, a następnie powolnym krokiem dotarłem do łazienki dołączonej do mojego pokoju. Umyłem się, wytarłem i owinąłem sobie ręcznik wokół bioder. Wyszedłem z parującego pomieszczenia i stwierdziłem, że założę piżamę, czy coś, bo mimo kominka, jest zimno. Ubrałem bokserki i koszulkę. Coś mi nie pasowało. Kominek, ciepło, salon.. TORT! Chciałem wybiec przez drzwi, ale zapomniałem, że są zamknięte, więc walnąłem twarzą w drewnianą powłokę. Od kluczyłem je szybko i puściłem się biegiem. Musiało to śmiesznie wyglądać, chłopak w koszulce i bokserkach, z ociekającymi wodą włosami biegnie jak nienormalny przez ogromny dom. Gdy dotarłem do salonu, odetchnąłem z ulgą. Ciasto nie spłynęło. Wziąłem i przeniosłem je do kuchni. Leżało na wysepce na środku kuchni. Wróciłem do pokoju i zamknąłem drzwi, tym razem nie na klucz i rzuciłem się twarzą w poduszkę. W ten sposób usnąłem.
Obudziłem się o 6.00 jeśli wierzyć budzikowi. Idealnie, bo wschód zaraz się zacznie. Otworzyłem szeroko okno i zaciągnąłem się głęboko mroźnym powietrzem. Słońce powoli wstało a ja przemarzłem do szpiku kości. Zamknąłem okno i wskoczyłem pod jeszcze odrobinę ciepłą kołdrę. Po kilku minutach wstałem i poszedłem do łazienki. Wykonałem poranne czynności i wróciłem do sypialni, by wybrać ubrania, które chciałbym dzisiaj założyć. Gdy to zrobiłem, moje loki opadły mi na czoło, więc zawiązałem sobie bandamkę, aby je przytrzymać. Przejrzałem się w lustrze. Jest dobrze. Zszedłem do kuchni, gdzie o dziwo wszyscy już siedzieli, wpatrując się w tort, Nie odezwałem się, tylko wyciągnąłem miskę, łyżkę, płatki i mleko. Przygotowałem sobie śniadanie i zjadłem. Oni zrobili to samo, przypatrując mi się. Czułem się co najmniej.. Dziwnie. Otrząsnąłem się z tego dziwnego stanu i schowałem naczynia do zmywarki. Następnie usadowiłem się wygodnie na kanapie w salonie i patrzyłem w ogień, który nadal się palił. Pewnie nadal bym tak siedział, gdyby nie szturchanie.
To był Niall. Podał mi talerzyk z kawałkiem tortu i lekko się uśmiechnął. W jego oczach nadal widniała autentyczna nienawiść do mnie. Przyjąłem to i zjadłem kawałek własnego ciasta. Nieskromnie muszę przyznać, że wyszło pyszne. Odłożyłem naczynie na stolik i dalej wpatrywałem się w ogień. Niestety już dogasał.
- Wiesz co?- odezwał się do mnie Louis. Okazało się, że Horan wyszedł, a pojawił się Tommo.
- Nie wiem.
- Jesteś totalnym durniem i palantem. Nie wiem, jak doprowadziłeś Niall'a do tego stanu, ale brawo, udało ci się.
- Jeśli chcesz mnie powyzywać i powiedzieć mi, jaki to ja jestem beznadziejny, to daruj sobie.- przerwałem mu.
- Posłuchaj i nie przeszkadzaj, dobrze?- kiwnąłem głową.- Owszem jesteś beznadziejny, głupi i.. wcale nie dojrzały. Zachowujesz się jak rozpieszczony nastolatek, który musi być w centrum uwagi. Ale mimo to, jak bardzo byś był okropny, nadal jesteś naszym najlepszym przyjacielem i najlepszym kucharzem.- zakończył swój wywód, a mnie to trochę zaskoczyło.
- Ty może mi wybaczyłeś, ale Niall..- jęknąłem.
- Ej, powoli kolego. Nie powiedziałem, że ci wybaczyłem, tylko że mimo to, jaki beznadziejny jesteś, zostaniesz moim ziomkiem, poprawka, moim najlepszym ziomkiem do końca, jasne?
Nie odezwałem się, tylko spojrzałem w jego oczy. Mówił prawdę. Wstałem i poszedłem do pokoju. Do Sylwestra zostały 2 dni, które dają mi szansę, na udowodnienie, że się mylą, że tak naprawdę nadal jestem tym samym Harry'm co kilka miesięcy temu. Muszę odzyskać samego siebie.. Jezu, jak to brzmi.
Spojrzałem w lustro i dopiero teraz dostrzegłem, jaki chłód bije od moich zielonych oczu. Sama mimika twarzy pozostawia wiele do życzenia. Starałem się uśmiechnąć, ale wyszedł tylko krzywy grymas, od którego rozbolały mnie poliki. Trzeba coś z tym zrobić. Poszedłem do pokoju Zayn'a i na szczęście znalazłem go tam.
- Zayn, możemy pogadać?- spojrzałem na niego błagalnie. Pokiwał głową na znak, żebym kontynuował.- Ja.. Wiem już, gdzie leży błąd. Stałem się.. Jakimś zimnym, idiotycznym palantem, który martwi się tylko o swoją dupę. Pomożesz mi? Chcę znowu być Harry'm Styles'em.
Spojrzał na mnie zaskoczony, ale po chwili uśmiechnął się szeroko i zamknął w niedźwiedzim uścisku.
- Jasne bracie. Tęskniłem za starym Styles'em.- wyznał. Po raz pierwszy uśmiechnąłem się szczerze i bez wysiłku.- Widzę postępy.- zaśmiał się.
- Dobra, dobra. Ale jak mamy to zrobić?- zapytałem.
- Nie wiem. Ale akcja "Powrót Styles'a" rozpoczyna się.
CZYTASZ= KOMENTUJESZ
6 KOMENTARZY = NASTĘPNA CZĘŚĆ
Dacie radę, wierzę w was :* DF x.
Nom, nom :) Super!
OdpowiedzUsuńCzekam na next' a ;)
Supcio szybko next gjlsnansbs ❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńSuper <3 *-* Nie bd Ci pisac ze szybko.next bo bd dopiero wtedy gdy pojawi sie 6 komentarzy wiec KOMENTOWAC, KOMENTOWAC !! :) <3
OdpowiedzUsuńMuszę odzyskać samego siebie.. Jezu, jak to brzmi. Tak najlepszy tekst jaki slyszalam 😃
OdpowiedzUsuń