One Direction i My.. - imaginy

środa, 24 grudnia 2014

Urodzinowy Louis :*

Wiem, że późno, ale udało mi sie napisać.. Jest 22:37, ale zdążyłam przez zakończeniem urodzin naszego Tomlinsona :*
Przy okazji, jest też świąteczny!! Życzę wam Słoneczka spełnienia JEDNOKIERUNKOWYCH marzeń, dużo uśmiechu, miłości, sukcesów.. Wszystkiego co najlepsze!!! 
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
 
Święta Bożego Narodzenia, jedne z najbardziej obchodzonych świąt. Lubie ten czas, wszyscy są szczęśliwi, spędzają czas z rodziną.. Jutro jest ta, przez cały rok wyczekiwana, wieczerza. Właśnie jestem z mamą w kuchni i pomagam jej w przygotowywaniu potraw wigilijnych.
J: Mamo, a w tym roku też nakrywamy jeden talerzyk więcej? - zapytałam z ciekawości. Mama spojrzała na mnie z uśmiechem.
M: Oczywiście, to nasza tradycja.. - zaśmiałam sie cicho i dalej robiłam sałatkę.. Reszta dnia zleciała mi strasznie szybko. Byłam zmęczona i niesamowicie prędko odleciałam w krainę snu. Następnego ranka mama obudziła mnie bardzo wcześnie, zostało jeszcze trochę pracy więc nie sprzeciwiałam sie temu. Zjadłam małe śniadanie i od razu zaczęłyśmy kończyć potrawy.. O około południa było wszystko skończone, choinka stała idealnie ubrana, niedaleko kominka w salonie. Tata przymocowywał jemiołę do sufitu, bracia sprzątali swoje pokoje. Właśnie, mój pokój.. W ten jeden dzień w roku posprzątam w nim na błysk. Poszłam z uśmiechem do mojej sypialni i zaczęłam składać ubrania, ustawiać na swoje miejsce, rzeczy.. Brakowało mi czegoś – muzyki! Włączyłam na wierzy ulubioną listę odtwarzania i zaczęłam tanecznymi ruchami sprzątać pokój. Po dwóch godzinach dokładnego czyszczenia, pokój lśnił.. Byłam z siebie zadowolona. Zabrałam z szafy ładną sukienkę, bieliznę i poszłam do łazienki. Wykąpałam sie, umyłam starannie włosy, a potem wysuszyłam je i podkręciłam końcówki. Pomalowałam sie ładniej niż zazwyczaj i ubrałam sie i byłam gotowa.
M: (T.i.)?!! - usłyszałam głos mamy. Zbiegłam na dół i wleciałam z uśmiechem do kuchni
J: Tak?
M: Pierwsza gwiazdka. - teraz to byłam podekscytowana. Zawsze to ja wypatruje pierwszej gwiazdki. Podbiegłam do okna i spojrzałam na niebo. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, wpatrywałam sie w niebo jakieś kilkanaście minut, nagle zauważyłam kogoś przechodzącego na ulicy. Miał spuszczoną głowę, ręce schowane w kieszeni, zrobiło mi sie go szkoda. Widać było że nigdzie sie nie spieszy, spacerował sobie na takim wietrze. Serce zabiło mi szybciej, bez namysły wybiegłam z domu..
J: Poczekaj! - krzyknęłam za nim. Chłopak odwrócił sie w moją stronę. Wyraz jego twarzy był przepełniony smutkiem. - Czemu nie idziesz do domu? Do rodziny? - zapytałam patrząc w jego oczy.
Ch: Nie mogę.. - powiedział cicho.
J: Dlaczego?
Ch: Bo jest daleko.. Odwołali każdy lot.. Zostałem sam.. - przyznał łamiąco.
J: Chodź! - złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę domu.
Ch: Co ty robisz?! - sprzeciwiał sie.
J: Nie możesz być w święta sam.. - powiedziałam pewna siebie.
Ch: Nawet sie nie znamy.. - stanęłam w miejscu i odwróciłam sie do niego.
J: Jestem (T.i.).. - wyciągnęłam do niego dłoń. Chłopak po chwili uścisnął moją rękę.
Ch: Louis..
J: To już sie znamy, chodź.. - chwile później staliśmy już w ciepłym ganku. - Mamo!- zawołałam.
M: Tak? - weszła do pomieszczenia.
J: To jest Louis.. Nie ma z kim spędzić świąt. Może..
M: Oczywiście! - przerwała mi w połowie zdania. - Chodźcie, jesteście zziębnięci i czas siadać do stołu. - wyszła, a ja zostałam z zaskoczonym chłopakiem.
J: Chodź.. - znów złapałam go za rękę i pociągnęłam do swojego pokoju. - Chcesz coś suchego? - zapytałam patrząc na jego przemoczone ubranie.
Lou: Nie chce ci robić kłopotu.. - powiedział lekko speszony.
J: Louis, ja wiem że może być ci z tym ciężko, ale jeżeli pozwoliłabym ci odejść, to mi by było ciężko. Nikt na świecie nie powinien być w święta sam.. - powiedziałam poważnie patrząc w jego oczy.
Lou: Jak ja ci sie odwdzięczę.. Jesteś wspaniała.. - uśmiechnął sie.
J: Częściej sie uśmiechaj, to jest najlepsze podziękowanie. - zaśmiałam sie - Poczekaj chwile tutaj.. - wyszłam z pokoju i poszłam do brata. - Daj mi jakieś czarne rurki i biały T-shirt. - uśmiechnęłam sie
B: Po co?
J: Dla gościa.. - braciszek dał mi ubrania i już nie zadawał pytań. Wróciłam do Louisa i podałam mu ubrania. - Jak sie przebierzesz to przyjdź do salonu.. Będziemy na ciebie czekać.. - posłałam mu uśmiech i wyszłam. Mamę znalazłam w salonie.
M: Gdzie twój gość?
J: Dałam mu suche ubrania.. - zamilkłam na chwile - Nie masz mamo nic przeciwko?
M: Oczywiście że nie. - uśmiechnęła się, odwzajemniłam uśmiech - Dobra, czas zaczynać.. - w tym samym momencie do salonu wszedł Louis. Od razu spojrzał w moje oczy. Czułam sie cudownie, chłopak ma niesamowicie oceaniczne tęczówki, wspaniały uśmiech.. Brunet podszedł do mnie i ułożył delikatnie swoją dłoń na moich plecach. - Skoro wszyscy już są, to zaczynamy.
T: Witamy naszego niespodziewanego gościa. Życzę wam spełnienia marzeń, dużo uśmiechu i wszystkiego co sobie zażyczycie.. - Życzę sobie by Louis był już zawsze przy mnie. Zaśmiałam sie cicho myśląc o tym.
M: Smacznego.. - usiedliśmy do stołu i zaczęła sie kolacja. Brunet na początku był trochę nieśmiały, ale już po chwili dyskutował z braćmi i rodzicami. Byłam z siebie dumna, że takim małym gestem, sprawiłam że on obcy człowiek nie czuje sie samotnie. Kolacja skończyła sie po jakiś dwóch godzinach, chłopaki poszli do siebie, mama posprzątała stół z potraw i postawiła ciasto. Kilka minut później i jej z tatą już nie było. Zostałam sama z Louisem, patrząc sie w płonienie w kominku. Chłopak siedział blisko mnie, czułam jego zapach.
J: Opowiedz mi o sobie.. - szepnęłam i spojrzałam na niego.
Lou: Hmm.. Co tu dużo mówić, mam już 23 lata, mieszkam w Doncaster, ale jak widać nie dostałem sie tam.. Gram w zespole i podróżuje po całym świecie. - mówił i nie odrywał wzroku od moich oczu.
J: Czemu już 23? - zapytałam zaciekawiona.
Lou: Bo jeszcze wczoraj było 22. - zaśmiał sie. Na początku nie zrozumiałam go, ale dotarło do mnie co powiedział.
J: To wszystkiego najlepszego staruszku.. - zaśmiałam sie i przytuliłam do niego. Chłopak odwzajemnił mój uścisk.
Lou: Dziękuje i to za wszystko.. - przycisnął mnie mocniej do siebie. Głowę miałam na wysokości jego serca i słyszałam jak głośno bije.. Jego ciepło sprawiało że oczy same mi sie zamykały. - (T.i.)?- usłyszałam jego szept przy uchu.
J: Hmm? - wymruczałam.
Lou: Idź spać.. Jesteś zmęczona.. - głos Louisa był taki spokojny, troskliwy. Odsunęłam sie od niego niechętnie, łapiąc go za dłoń.
J: Pościelić ci w gościnnym czy..
Lou: Jak chcesz.. - przerwał mi.
J: To spisz ze mną. - uśmiechnęłam sie co odwzajemnił. Poszliśmy do mnie, wzięłam spodenki i bokserkę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam sie i rozczesałam włosy. Wróciłam do sypialni i zauważyłam bruneta słodko śpiącego. Położyłam sie delikatnie obok niego, uważając by go nie zbudzić.
Lou: Spokojnie, nie śpię.. Czekałem na ciebie.. - spojrzałam na mnie.
J: Miło. - zaśmiałam sie.
Lou: Mogę cie przytulać w nocy? - zapytał nieśmiało.
J: Jeżeli chcesz. - ułożyłam głowę na jego torsie, chłopak przytulił mnie jeszcze mocniej do siebie.
Lou: Możesz uznać mnie za wariata, ale chciałbym tak każdego dnia.. - wyszeptał. Poczułam ciepło w sercu i na policzkach. Nie spojrzałam na niego, pewnie byłam cała czerwona. Poczułam niestety jak podnosi moją twarz i zmusza do patrzenia na niego. - Mówię prawdę.. - uśmiechnął sie lekko.
J: To bardzo miłe Louis.. Ciesze się, że te święta dla ciebie, jednak nie były zmarnowane..
Lou: Najlepsze od 23 lat. - kolejne płomienie zagościły na mojej twarzy. Znów położyłam głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchiwałam sie w rytm serca bruneta..
Ranek nastąpił niesamowicie szybko, obudziłam sie w takiej samej pozycji jak zasnęłam, wtulona w chłopaka. Uśmiech od razu pojawił sie na moich ustach. Usiadłam na łóżku i wpatrywałam sie w okno. Poczułam rękę chłopaka na swoich plecach.
J: Wyspałeś sie? Nie skopałam cie za bardzo?
Lou: Niee.. i spało mi sie cudownie.. Chciałbym tak każdej nocy. - on sprawia że sie zawstydzam. - Pozwolisz mi na to..? - zapytał z nadzieją. Odwróciłam sie w jego stronę i spojrzałam w oczy. Przysunęłam sie do niego i musnęłam delikatnie jego wargi. - Teraz musisz mi na to pozwolić.. - zaśmiał sie i przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Złączył nasze usta w bardzo czułym i namiętnym pocałunku.
J: Masz racje.. Najlepsze święta..

Jeszcze raz wszystkiego Nialllepszego!!!!
Standardowo CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!! 




Naat

7 komentarzy: