Wiem, że późno, ale udało mi sie napisać.. Jest 22:37, ale zdążyłam przez zakończeniem urodzin naszego Tomlinsona :*
Przy okazji, jest też świąteczny!! Życzę wam Słoneczka spełnienia JEDNOKIERUNKOWYCH marzeń, dużo uśmiechu, miłości, sukcesów.. Wszystkiego co najlepsze!!!
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Święta
Bożego
Narodzenia,
jedne z najbardziej obchodzonych świąt.
Lubie ten czas, wszyscy są
szczęśliwi,
spędzają
czas z rodziną..
Jutro jest ta, przez cały
rok wyczekiwana, wieczerza. Właśnie
jestem z mamą
w kuchni i pomagam jej w przygotowywaniu potraw wigilijnych.
J:
Mamo, a w tym roku
też
nakrywamy jeden talerzyk więcej?
- zapytałam
z ciekawości.
Mama spojrzała
na mnie z uśmiechem.
M:
Oczywiście,
to nasza tradycja.. - zaśmiałam
sie cicho i dalej robiłam
sałatkę..
Reszta dnia zleciała
mi strasznie szybko.
Byłam
zmęczona
i niesamowicie prędko
odleciałam
w krainę
snu. Następnego
ranka mama obudziła
mnie bardzo wcześnie,
zostało
jeszcze trochę
pracy więc
nie sprzeciwiałam
sie temu. Zjadłam
małe
śniadanie
i od razu zaczęłyśmy
kończyć
potrawy.. O około
południa
było
wszystko skończone,
choinka stała
idealnie ubrana, niedaleko
kominka w salonie. Tata przymocowywał
jemiołę
do sufitu, bracia sprzątali
swoje pokoje. Właśnie,
mój
pokój..
W ten jeden dzień
w roku posprzątam
w nim na błysk.
Poszłam
z uśmiechem
do mojej sypialni i zaczęłam
składać
ubrania, ustawiać
na swoje miejsce, rzeczy.. Brakowało
mi czegoś
– muzyki! Włączyłam
na wierzy ulubioną
listę
odtwarzania i zaczęłam
tanecznymi ruchami
sprzątać
pokój.
Po dwóch
godzinach dokładnego
czyszczenia, pokój
lśnił..
Byłam
z siebie zadowolona. Zabrałam
z szafy ładną
sukienkę,
bieliznę
i poszłam
do łazienki.
Wykąpałam
sie, umyłam
starannie włosy,
a potem wysuszyłam
je i podkręciłam
końcówki.
Pomalowałam
sie ładniej
niż
zazwyczaj i ubrałam
sie i byłam
gotowa.
M:
(T.i.)?!!
- usłyszałam
głos
mamy. Zbiegłam
na dół
i wleciałam
z uśmiechem
do kuchni
J:
Tak?
M:
Pierwsza gwiazdka. - teraz to byłam
podekscytowana. Zawsze to ja wypatruje pierwszej
gwiazdki. Podbiegłam
do okna i spojrzałam
na niebo. Uśmiech
nie schodził
mi z twarzy, wpatrywałam
sie w niebo jakieś
kilkanaście
minut, nagle zauważyłam
kogoś
przechodzącego
na ulicy. Miał
spuszczoną
głowę,
ręce
schowane w kieszeni, zrobiło
mi sie go szkoda. Widać
było
że
nigdzie sie nie spieszy, spacerował
sobie na takim wietrze. Serce zabiło
mi szybciej, bez namysły
wybiegłam
z domu..
J:
Poczekaj! - krzyknęłam
za nim. Chłopak
odwrócił
sie w moją
stronę.
Wyraz jego twarzy był
przepełniony
smutkiem.
- Czemu nie idziesz do domu? Do rodziny? - zapytałam
patrząc
w jego oczy.
Ch:
Nie mogę..
- powiedział
cicho.
J:
Dlaczego?
Ch:
Bo jest daleko.. Odwołali
każdy
lot.. Zostałem
sam.. - przyznał
łamiąco.
J:
Chodź!
- złapałam
go za rękę
i pociągnęłam
w stronę
domu.
Ch:
Co ty robisz?! - sprzeciwiał
sie.
J:
Nie możesz
być
w święta
sam.. - powiedziałam
pewna siebie.
Ch:
Nawet sie nie znamy.. - stanęłam
w miejscu i odwróciłam
sie
do niego.
J:
Jestem (T.i.)..
- wyciągnęłam
do niego dłoń.
Chłopak
po chwili uścisnął
moją
rękę.
Ch:
Louis..
J:
To już
sie znamy, chodź..
- chwile później
staliśmy
już
w ciepłym
ganku. - Mamo!- zawołałam.
M:
Tak? - weszła
do pomieszczenia.
J:
To jest Louis.. Nie ma z kim spędzić
świąt.
Może..
M:
Oczywiście!
- przerwała
mi w połowie
zdania. - Chodźcie,
jesteście
zziębnięci
i czas siadać
do stołu.
- wyszła,
a ja zostałam
z zaskoczonym chłopakiem.
J:
Chodź..
- znów
złapałam
go za rękę
i pociągnęłam
do swojego pokoju. - Chcesz coś
suchego? - zapytałam
patrząc
na jego przemoczone ubranie.
Lou:
Nie chce ci robić
kłopotu..
- powiedział
lekko speszony.
J:
Louis, ja wiem że
może
być
ci z tym ciężko,
ale jeżeli
pozwoliłabym
ci odejść,
to mi by było
ciężko.
Nikt na świecie
nie powinien być
w święta
sam.. - powiedziałam
poważnie
patrząc
w jego oczy.
Lou:
Jak ja ci sie odwdzięczę..
Jesteś
wspaniała..
- uśmiechnął
sie.
J:
Częściej
sie uśmiechaj,
to jest najlepsze podziękowanie.
- zaśmiałam
sie - Poczekaj chwile tutaj.. - wyszłam
z pokoju i poszłam
do brata. - Daj mi jakieś
czarne rurki i biały
T-shirt.
- uśmiechnęłam
sie
B:
Po co?
J:
Dla gościa..
- braciszek
dał
mi ubrania i już
nie zadawał
pytań.
Wróciłam
do Louisa i podałam
mu ubrania. - Jak sie przebierzesz to przyjdź
do salonu.. Będziemy
na ciebie czekać..
- posłałam
mu uśmiech
i wyszłam.
Mamę
znalazłam
w salonie.
M:
Gdzie twój
gość?
J:
Dałam
mu suche ubrania.. -
zamilkłam na chwile - Nie
masz mamo nic przeciwko?
M:
Oczywiście
że
nie. - uśmiechnęła
się, odwzajemniłam
uśmiech
- Dobra, czas zaczynać..
- w tym samym momencie do salonu wszedł
Louis. Od razu spojrzał
w moje oczy. Czułam
sie cudownie, chłopak
ma niesamowicie oceaniczne tęczówki,
wspaniały
uśmiech..
Brunet podszedł
do mnie i ułożył
delikatnie swoją
dłoń
na moich plecach. - Skoro wszyscy już
są,
to zaczynamy.
T:
Witamy naszego niespodziewanego gościa.
Życzę
wam spełnienia
marzeń,
dużo
uśmiechu
i wszystkiego co sobie zażyczycie..
- Życzę
sobie by Louis był
już
zawsze przy mnie. Zaśmiałam
sie cicho myśląc
o tym.
M:
Smacznego.. - usiedliśmy
do stołu
i zaczęła
sie kolacja. Brunet na początku
był
trochę
nieśmiały,
ale już
po chwili dyskutował
z braćmi
i rodzicami. Byłam
z siebie dumna, że
takim małym
gestem, sprawiłam
że
on obcy człowiek
nie czuje sie samotnie. Kolacja skończyła
sie po jakiś
dwóch
godzinach, chłopaki
poszli do siebie, mama posprzątała
stół
z potraw i postawiła
ciasto. Kilka minut później
i jej z tatą już
nie było.
Zostałam
sama z Louisem, patrząc
sie w płonienie
w kominku. Chłopak
siedział
blisko mnie, czułam
jego zapach.
J:
Opowiedz mi o sobie.. - szepnęłam
i spojrzałam
na niego.
Lou:
Hmm.. Co tu dużo
mówić,
mam już
23 lata, mieszkam w Doncaster, ale jak widać
nie dostałem
sie tam.. Gram w zespole i podróżuje
po całym
świecie.
- mówił
i nie odrywał
wzroku od moich oczu.
J:
Czemu już
23? - zapytałam
zaciekawiona.
Lou:
Bo jeszcze wczoraj było
22. - zaśmiał
sie. Na początku
nie zrozumiałam
go, ale dotarło
do mnie co powiedział.
J:
To wszystkiego najlepszego staruszku.. - zaśmiałam
sie i przytuliłam
do niego. Chłopak
odwzajemnił
mój
uścisk.
Lou:
Dziękuje
i to za wszystko.. - przycisnął
mnie mocniej do siebie. Głowę
miałam
na wysokości
jego serca i słyszałam
jak głośno
bije.. Jego ciepło
sprawiało
że
oczy same mi sie zamykały.
- (T.i.)?-
usłyszałam
jego szept przy uchu.
J:
Hmm? - wymruczałam.
Lou:
Idź
spać..
Jesteś
zmęczona..
- głos
Louisa był
taki spokojny, troskliwy. Odsunęłam
sie od niego niechętnie,
łapiąc
go za dłoń.
J:
Pościelić
ci w gościnnym
czy..
Lou:
Jak chcesz.. - przerwał
mi.
J:
To spisz ze mną.
- uśmiechnęłam
sie co odwzajemnił.
Poszliśmy
do mnie, wzięłam
spodenki i bokserkę
i poszłam
do łazienki.
Wzięłam
szybki prysznic, ubrałam
sie i rozczesałam
włosy.
Wróciłam
do sypialni i zauważyłam
bruneta słodko
śpiącego.
Położyłam
sie delikatnie obok niego, uważając
by go nie zbudzić.
Lou:
Spokojnie, nie śpię..
Czekałem
na ciebie.. - spojrzałam
na mnie.
J:
Miło.
- zaśmiałam
sie.
Lou:
Mogę
cie przytulać
w nocy? - zapytał
nieśmiało.
J:
Jeżeli
chcesz. - ułożyłam
głowę
na jego torsie, chłopak
przytulił
mnie
jeszcze mocniej do siebie.
Lou:
Możesz
uznać
mnie za wariata, ale chciałbym
tak każdego
dnia.. - wyszeptał.
Poczułam
ciepło
w sercu i na policzkach. Nie spojrzałam
na niego, pewnie byłam
cała
czerwona. Poczułam
niestety jak podnosi moją
twarz i zmusza do patrzenia na niego. - Mówię
prawdę..
- uśmiechnął
sie lekko.
J:
To bardzo miłe
Louis.. Ciesze się, że
te święta
dla ciebie, jednak nie były
zmarnowane..
Lou:
Najlepsze od 23 lat. - kolejne płomienie
zagościły
na mojej twarzy. Znów
położyłam
głowę
na jego klatce piersiowej i wsłuchiwałam
sie w rytm serca bruneta..
Ranek
nastąpił
niesamowicie szybko, obudziłam
sie w takiej samej pozycji jak zasnęłam,
wtulona w chłopaka.
Uśmiech
od razu pojawił
sie na moich ustach. Usiadłam
na łóżku
i wpatrywałam
sie w okno. Poczułam
rękę
chłopaka
na swoich plecach.
J:
Wyspałeś
sie? Nie skopałam
cie za bardzo?
Lou:
Niee.. i spało
mi sie cudownie.. Chciałbym
tak każdej
nocy. - on sprawia że
sie zawstydzam. - Pozwolisz mi na to..? - zapytał
z nadzieją.
Odwróciłam
sie w jego stronę
i spojrzałam
w oczy. Przysunęłam
sie do niego i musnęłam
delikatnie
jego wargi. - Teraz musisz mi na to pozwolić..
- zaśmiał
sie i przyciągnął
mnie jeszcze bliżej
siebie. Złączył
nasze usta w bardzo czułym
i namiętnym
pocałunku.
J:
Masz racje.. Najlepsze święta..
Jeszcze raz wszystkiego Nialllepszego!!!!
Standardowo CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!
Naat
Nawzajem i o bosze CUDNE <3
OdpowiedzUsuńNawzajem ❤
OdpowiedzUsuńBoskieeee ❤
O jeju jakie słodkie *-* boskie *-* Dziekuje i nawzajem <3
OdpowiedzUsuńJaki słodki *-*
OdpowiedzUsuńBoże ...taki słodki OMG ! ♡♥
OdpowiedzUsuńWspaniały *-*
OdpowiedzUsuńNIALLepsze xD
PIĘKNE *.*
OdpowiedzUsuń