One Direction i My.. - imaginy

niedziela, 28 grudnia 2014

Harold Styles ;D ~część 1

Mało komentarzy :c Szkoda, bo wyświetleń jest ogromna ilość, a komentarzy 3. 
Bez zbędnych wyjaśnień, miłego czytania.
***********************************

 ~Harry's POV~
Kolejny Sylwester, który spędzę na próbie dobrej zabawy. To oczywiste, że nie bawię się dobrze, bynajmniej nie cały czas. Spojrzałem na Niall'a, który usiłuje do torby podręcznej wepchać jeszcze jedną paczkę żelek.
- Daj spokój, Niall. Nie zmieści się.- przewracam oczami jednocześnie się śmiejąc.
- DAM RADE.- syczy, a ja się tarzam widząc, jak blondyn skacze niczym małe dziecko i płacze.
- Na pewno nie potrzebujesz pomocy?- pytam, gdy już się opanowuję.
- Pomóż mi, proszę.- cały zapłakany, odsuwa się. Wyciągam z jego plecaka wszystkie rzeczy.
- Przytulanka? Serio?- chłopak tylko coś mamrocze, a ja powoli układam wszystko tak, jak należy. Wszystko się mieści i jeszcze jest miejsce na tę nieszczęsną paczkę żelek. Pakuję ją i oddaje bagaż rozpromienionemu chłopakowi. Sięgam po swoją małą torbę i wychodzimy.
- Tak właściwie, to po prostu nie chciało mi się tego układać.- zauważa niebieskooki, a mnie to o dziwo nie wścieka.
- Nie ma za co.- komentuje tylko i idziemy w stronę reszty zespołu.
- Czyli tegoroczny Sylwester spędzamy sami, w domu Twojej kuzynki?- pyta Lou.
- Tak.- potwierdza Zayn.
- Ja nic nie wiem..?- pytam.
- Gdybyśmy ci powiedzieli, nie chciałbyś.- tłumaczy Liam.
- A po za tym tak się jakoś złożyło.- wzrusza ramionami Niall.
- Czemu mnie to nie dziwi?- wzdycham, a oni nie widząc przeczenia, krzyczą radośnie. Dzieci.
- Nie patrz na nas, jak na gorszych od siebie.- mówi Zayn.
- Przepraszam. Po prostu nie sprawia mi już radości zabawa w dzieci.- krzywią się na obelgę.
- Dobra, idź usiądź do samochodu sknero, bo jak widać jesteś w podeszłym wieku, a walizki ci jeszcze zaszkodzą.- odgryza się Horan. Zadowolony, że nie muszę nic nieść usadawiam się przy oknie.
~Niall's POV~
- Musimy odzyskać naszego Styles'a!- decyduje Lou,
- Wy chyba czegoś nie wiecie...- zaczynam, ale zbyt cicho, bo słyszy tylko Malik. Unosi brwi w pytającym geście.- Później ci powiem.- szepczę, a on potakuje.
- Zróbmy z nim coś szalonego!
- Nie, to nie jest dobry pomysł. Szalone rzeczy, to dla Hazzy dziecinne rzeczy.- mówię, a oni niechętnie, ale potwierdzają moje słowa.
- W takim razie, nasz "mały chłopczyk"- posyła nam znaczące spojrzenie.- będzie musiał się zakochać.
- Dobry pomysł Lou!
- Tylko gdzie znajdziemy kogoś, do kogo się przywiąże albo poczuje to coś?- wraz ze słowami Liam'a, wpada mi do głowy myśl.
- Pamiętacie, jak opowiadałem wam o (T.i.)? Harry o niej nie słyszał.
- Horan ma rację. (T.i.) będzie dla niego idealna.
- No nie wiem, Zayn. (S.T.i.) jest poukładana, inteligenta, ładna i..
- Po prostu idealna dla Stylesa.- kończę po raz kolejny mówiąc, że jest idealna.
Ustalamy jeszcze szczegóły i bierzemy walizki. Gdy dochodzimy do naszego lokowatego kumpla, posyła nam zdziwione spojrzenia.
- Co tak długo?- rzuca, gdy wsiadamy.
- Nie bądź arogancki. Po za tym nie wiedzieliśmy, czy zabrać wszystko na raz, czy na dwa.- tłumaczy Mulat.
- Dobra, jedźmy już.- wzdycha i kieruje swój wzrok na widoki za oknem. Czyli domy i ulice Anglii.
Nie wiem, jak mam się komunikować z chłopakami, więc wyciągam telefon i piszę na naszej grupie (która właśnie założyłem rzecz jasna bez Hazzy)
N: To co z tym robimy?
Li: Nie wiem. Na razie nic mu nie mówmy.
Lo: Liam ma rację.
Z: Popieram.
Wzdycham z irytacją, przykuwając uwagę Styles'a. Posyłam mu uspokajające spojrzenie, a on kiwa głową i również wyciąga telefon.
Lo: Niall uważaj. Wiesz jak to się może skończyć.
N: Wiem.
Z: Dobra, kończmy, bo to podejrzane, że jeden pisze, jak skończy to pisze następny.
N: OK
Li: OK
Lo: OK
Z: Właśnie o tym mówię *zła emoji*
Spoglądam na Harry'ego, który przypatruje się nam podejrzliwie. Piszę szybko do brata, żeby wymyślił coś, co może być dla Hazzy, a on odpisuje, że zadzwoni ze wspaniałą nowiną. Po 2 sekundach rozbrzmiewa mój telefon. Włączam rozmowę na głośnik, dzięki czemu wszyscy pogadamy,
- Hej bro!- słyszę brata.
- No cześć. Jesteś na głośniku.- rzucam ostrzegawczo, ale wygląda na zwykłą informację.
- Okej. Dzwonię, bo mam sprawę do Harry'ego, a przy okazji chciałem pogadać z Tobą.
- Wszyscy słyszą.- mówię mu.
- Dobra, dobra. Harry, bo.. Chciałem, żebyś.. No.. Dobra powiem prosto z mostu. Chłopaki chcieli ci podczas snu podciąć loki.
- Idioto! Wszystko wygadałeś!- krzyczę, a reszta dołącza.
- Dzięki Greg. Pozbawiasz mnie spokojnego snu.- jęczy.
- Już tego nie zrobią, bo w przeciwnym razie wszyscy dowiedzą się o waszych małych sekretach.- śmieje się z nas mój brat.
- Nie odważysz się.- warczę.
- Za dobrze mnie znasz, że wiesz, że tak. Więc masz na razie spokój, Styles.- zielonooki kiwa głową, a po kilku sekundach zdaje sobie sprawę, że Greg go nie słyszy.
- Dzięki.- mówi szczerze. Greg żegna się, a ja w duchu jestem mu ogromnie wdzięczny,
- Harry.. Nie bądź zły. Po prostu nie chciałeś pójść do fryzjera.- mówi Lou ze skruchą, którą wszyscy wykazujemy.
- Nie jestem.- burczy, wybuchamy śmiechem i na szczęście loczek do nas dołącza.
~Harry's POV~
Coś mi tu nie gra. Najpierw wszyscy piszą, a potem nagle dzwoni Greg. Mimo to poprawia mi się humor, gdy nerwowa atmosfera znika podczas napadu śmiechu. Nawet poczułem, że naprawdę zachowuję się jak jakiś staruszek. Wyluzowałem się i skupiłem na tym, aby nie powrócić do sztywniactwa. Tak, dokładnie to chcieli mi powiedzieć chłopcy. Ale z drugiej strony nie chcę już być dziecinny. No może teraz, w samochodzie może być ten ostatni raz, kiedy będę się czuł jak dziecko.
Po kolejnej godzinie jazdy, dotarliśmy przed wielgaśny dom. Był naprawdę wspaniały. Dwupiętrowy, szeroki budynek, otoczony idealnie przyciętym żywopłotem. Droga do frontowych drzwi, wyłożona była białymi kamieniami, po bokach poustawiane były małe lampki. Znajdowała się tutaj też mała fontanna.
- To tutaj mieszka?- zachwycił się Lou.
- Tak.- potwierdził Zayn. Wszyscy rzuciliśmy się do drzwi. Lily otworzyła nam, a my zamknęliśmy ją w uścisku.
- Ja właśnie wychodzę. Tylko nie roznieście mi domu, proszę.- spojrzała na nas błagalnie, a my potaknęliśmy.
- Przypilnuję ich.- zaśmiałem się.
- Ufam ci, Hazz.- cmoknęła nas w policzki i wzięła swoje 4 walizki. Nasze już zostały przyniesione, przez jakiegoś typka. Wzięliśmy wszystkie torby i ulokowaliśmy się w pasujących nam pokojach. Ja wybrałem z widokiem na ogród, by móc rano oglądać wschody słońca. Pewnie i tak żadnego nie ujrzę, ale trudno. Skończyłem rozkładać swoje rzeczy i postanowiłem się trochę ogarnąć. Wziąłem pierwsze lepsze rzeczy i następną godzinę spędziłem na miłej kąpieli. Gdy wyszedłem z wanny, wytarłem się i ubrałem. Włosy wysuszyłem i pozostawiłem w nieładzie.
- Chłopaki!- krzyknąłem schodząc do kuchni.
- Jeszcze się rozpakowujemy!- odkrzyknęli, a ja postanowiłem im pomóc. Wspólnymi siłami udało nam się to skończyć po 30 minutach.
- To co, zamawiamy pizzę?- zatarł ręce Horan.
- To dobry pomysł.- przytaknął Liam, dzięki czemu po kolejnej godzinie siedzieliśmy w salonie zajadając się pizzą i oglądając samych siebie w telewizji. Był to jakiś zabawny wywiad, bo nawet ja się śmiałem. Zjedliśmy wszystko i zdecydowaliśmy się zobaczyć ogród. Było pięknie. Duży basen po środku, mały barek niedaleko. Mały lasek kawałeczek dalej. Oprócz tego huśtawki, hamaki i naprawdę godna uwagi altanka. Skierowałem się na jedną z huśtawek. Usiadłem i lekko odepchnąłem nogami. O tak! To jest to.
- Panie dorosły, zaraz wpadnę do basenu!- zachichotał Zayn, ale rzeczywiście wpadł. Nie wypływał, przez co się zmartwiłem i natychmiast rzuciłem na pomoc.



~~~~~
Ciekawe co z naszym Zayn'em? :D
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
5 KOMENTARZY= NASTĘPNY ROZDZIAŁ
Dacie radę, wiem to.
A co do mojego fan fiction, to powiem tylko tyle, że opowiada o dziewczynie, która poznaje chłopaka na święta. Niekoniecznie się w sobie zakochują. Dziewczyna wcale nie jest niewinna i urocza. Chłopak również. Obydwoje lubią zabawę i obydwoje nie wierzą w miłość.
Haha tyle wystarczy, więcej pod następną częścią CIAO!
DF xx.

6 komentarzy: