One Direction i My.. - imaginy

poniedziałek, 21 lipca 2014

Marcel.. cz.8

- Nathalie? Mam pytanie...
- Jakie?
- Czy chciałabyś nagrać kilka piosenek? I jeżeli się jednak dasz namówić, to zrobić do nich teledysk i wstawić do sieci? Z teledyskiem, to później, ale tak się tylko pytam..
- Eee...- nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Gdzieś tam głęboko, chciałam tego, ale tu na ziemi, a nie gdzieś nie wiadomo gdzie, bałam się. Bałam się hejtów, zazdrośników i rozgłosu. Chciałam normalne życie, które i tak było chore. Nielegalne wyścigi, hajs, wille, napady i jedyne co było tu legalne, to broń. Każdy, kto ją posiadał w naszym mieście i się ścigał miał pozwolenie, aby nosić przy sobie pistolet. Nie wspominając już o tym, że banda Cody'ego handlowała również narkotykami. Ale i tak najbardziej znanym i najgroźniejszym był gang, a nie banda Josha. A ja byłam jego dziewczyną.
- Hallo? Nath?
- Przepraszam, ja zastanawiałam się, co ci odpowiedzieć.
- Proszę...
- No ale.. Na razie tylko dla ciebie. Nikomu nie pokazuj tego i ukryj gdzieś, aby nikt, powtarzam NIKT tego nie zobaczył.- powiedziałam, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że chyba jednak chciałam, aby ktoś doświadczony powiedział mi, że proponuje współpracę i tak dalej.- Albo nie. Możesz z nią zrobić co chcesz. Ale nie wstawiaj do internetu, bo trzeba jeszcze nakręcić teledysk- uśmiechnęłam się szeroko. Natychmiast oczy mu rozbłysły. Podbiegł do mnie i z całej siły uściskał.
- Dzięki, dzięki, dzięki!! Zobaczysz, zrobię z ciebie gwiazdę!- zaśmiał się serdecznie. Po chwili dołączyłam do niego.
- To bierzemy się do roboty!
- A nie byłaś przypadkiem zmęczona?
- Nie. Było mi tylko zimno.
- W takim razie rozgrzewka.
Robiliśmy głupie miny i śmialiśmy się. Po chwili zaczęłam rozgrzewać gardło. Takie ćwiczenia potrwały z 20 minut.
- Okej. To co śpiewamy?
- Chyba ty śpiewasz. I grasz. To ma być twoja piosenka. Twoja chwila.
- Ale, przecież ty ją napisałeś.
- Poprawka MY ją napisaliśmy. Zaśpiewasz "Skinny Love".
- No dobrze. Ale myślę, że moglibyśmy zrobić kilka poprawek. Co ty na to?
- A ja na to jak na wiosnę.
- Chyba lato- poprawiłam, na co się zarumienił. Aż tak na niego działałam? Przecież to tylko przyjaciel!
- Zawsze wszystko mi się miesza.
Usiedliśmy przy jakimś stoliczku. Wzięłam kartki do rąk i jeszcze raz wczytałam się i nucąc wymazałam kilka początkowych nut.
- Ej! To było najlepsze!- oburzył się.
- Teraz będzie jeszcze lepsze. Pacz!- zagrałam mu.
- Znowu masz rację. Eh...- mimo oburzenia uśmiechał się szeroko. Niall chciał dodać gitarę, ale nie pozwoliłam mu.
- Czemu?
- Bo to zepsuje nastrój! Możemy dodać troszkę Keyboardu, aby kilka tonów podnieść i ją wzbogacić. Myślę, że także echo. Będzie zarąbiście.
- Nathalie?
- Hmm..?
- Od kiedy ty się na tym znasz?
- No.. Mój tata pisał piosenki i obsługiwał konsolę. Póki mieszkałam na obrzeżach Paryża, w wielkim domu jednorodzinnym mój ojciec miał tam studio i nagrywał różne osoby. Amatorzy. Dzięki niemu, zostali gwiazdami. Na przykład Katy Perry, Rihanna- wyliczałam. Podałam mu chyba z 15 nazwisk, a było ich o wiele więcej, o czym wspomniałam. Blondasek był pod wrażeniem.
- Czyli wiesz, jak się obsługuje konsole?
- No tak. Mogę nagrać cię i w ogóle. Zrobimy Hit!- wykrzyknęłam i przed oczami stanęła mi scena. Ja i Niall na środku z mikrofonami, przed nami tłumy, a my trzymamy się za ręce i kłaniamy.
- Ej! Słuchasz mnie?
- Tak.
- To co mówiłem?- o kurde. Uśmiechnęłam się przepraszająco.
- Mówiłem, że najpierw zajmiemy się Tobą. Powiedziałem także, że mam dla ciebie piosenkę, którą dostaniesz w odpowiednim czasie.
- Co znaczy w odpowiednim czasie?- przerwałam mu. Wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Ale dostaniesz ją później.
Pokiwałam tylko głową i usiadłam do fortepianu. Zagrałam piosenki rozgrzewające, aby moje palce przyzwyczaiły się do instrumentu.
- Niall?
- Ta?
- Ja chyba zmienię też początkową tonację, bo boję się fałszu. 
- Przecież wyciągasz.
- Wiem, ale będzie mi wygodniej, jak minimalnie obniżymy ją. Proszę.
- Okej.- wyjął kartki z moich rąk, a następnie dodał poprawek.- Spróbuj teraz.
Zaśpiewałam ten początek z poprawkami i było mi o wiele lżej. Niall uśmiechnął się szeroko ukazując rząd śnieżnobiałych zębów. Dopiero teraz zauważyłam, że ma aparat.
- Znowu miałaś rację. Brzmi sto razy lepiej.
- Wiem.
- I ta skromność.- zaśmiał się. Uśmiechnęłam się delikatnie, ale posmutniałam po chwili.
Chłopak musiał to zauważyć.- Co jest?
- Nic.- odpowiedziałam zbyt szybko. Dzięki czemu był już pewny, że coś nie gra.
- Powiedz. Możesz mi ufać.
- Ugh po prostu tęsknię za Joshem. 
- Dlaczego?
- Um, bo nie.. Jezu, to nie twoja sprawa!
- Stara pyskata Nathalie wróciła. 
- Do ciebie nie byłam jeszcze pyskata. JESZCZE.
- Ojej, już się boję- powiedział i przewrócił oczami.
Wkurzona wyszłam i poszłam w prawo. Nie wiedziałam, gdzie idę, bo Niall nie pokazał mi całego domu, tylko pomieszczenia, z których na 100% będę korzystała. Poszłam przed siebie. Niestety było ciemno, więc nie widziałam dokąd idę. Podpierając się o ścianę, pokonywałam powoli korytarz. Nagle poczułam klamkę. Drzwi.
Otworzyłam i weszłam, a to co zobaczyłam totalnie mną wstrząsnęło. Wielki pokój w stonowanych kolorach. Beż z dodatkami bieli i czerni. Komponowało się to idealnie. Cichutko zamknęłam za sobą drzwi i rozejrzałam. Nic niezwykłego. Na pierwszy rzut oka zwyczajne meble, ogromne łóżko, telewizor, zamiast jednej ściany gigantyczne szklane drzwi. Za nimi mały, acz długi wzdłuż balkonik. Dalej szafa, drzwi do łazienki, biblioteczka, za nią jakieś drzwi, kanapa stolic.. Zaraz, co?! Jakie ukryte drzwi?! Ledwie je zauważyłam, bo były wspaniale ukryte, ale jedna z powieści leżała delikatnie przechylona, a światło odbiło się od złotej klamki. Podeszłam bliżej. Wyciągnęłam tę powieść. Nic. Kolejna książka. Nic. Gdzieś musi być ten ukryty guzik! Wyciągnęłam przypadkowo jakąś powieść, która była zakurzona i jakaś brudna maź była na niej.
- Fuuu- wyszeptałam i skierowałam się do w pełni wyposażonej łazienki. Umyłam ręce i wytarłam w ręcznik tuż obok. Spojrzałam w lustro, które ozdobiony było tylko u góry zwiniętym w koło wężem. Gdzieś już to widziałam. Podeszłam z powrotem do mini biblioteczki i wpatrywałam się tępo w regały poszukując jakiejś wskazówki. Niestety nie mogłam się na tym skupić, bo moją uwagę odciągał ten dziwny wąż. Po mojej głowie krążyły pytania "Skąd ja znam ten wzór? Dlaczego wydaje mi się znajomy?" Jestem pewna, że gdzieś go widziałam. Podeszłam do łóżka, aby dotknąć cudownie miękkiej pościeli. Gdy znowu spojrzałam na tajemniczy regał. Ostatnie promienie słońca wpadły do pokoju i przykuły moją uwagę na klamce. Wyrzeźbiony był na niej... Ten wąż. To jest klucz! Muszę znaleźć coś związanego z tym wężem. Zaczęłam wyciągać książki o wężach i tak dalej. Ale nic. Po chwili dostrzegłam kilka książek z tym na grzbietach. Wciągnęłam je, ale nadal nic. Oparłam się zrezygnowana o regał. Nic. Powkładałam książki jak mi się wydawało na miejsce i wyszłam z pokoju zostawiając tajemnicze drzwi oraz węża. Usłyszałam kroki, więc przeszłam na paluszkach kilkanaście kroków dalej i usiadłam pod ścianą. Chcąc wyglądać jakbym nic nie zrobiła przypomniałam sobie pewne wydarzenie i rozpłakałam się. Niby ze szczęścia, ale później, jak przypomniałam sobie o tym wszystkim, co się tu dzieje, że nie ma ze mną Josha, a jestem z jakimś chłopakiem, którego nie znam, rozbeczałam się wbrew sobie. Po chwili przestałam. Niall podszedł do mnie i myśląc, że śpię wziął mnie na ręce. Ja chcąc wyglądać wiarygodnie wtuliłam się w niego, na co się roześmiał. Zaniósł mnie do 'mojego' pokoju i położył na łóżko. Przykrył kocem.
- Oh Nath. Nawet nie wiesz, jak bardzo ci współczuję, że wpakowałaś się w to. Nawet nie wiesz, co cię czeka. Biedactwo...- podszedł i pocałował mnie w czoło.- Dobranoc śpij dobrze, bez koszmarów.
Gdy miałam pewność, że wyszedł uśmiechnęłam się pod nosem. I nie spodziewając się tego odpłynęłam.
*Następnego dnia*
Wstałam z okropnym bólem głowy. Tak to mam, gdy płaczę przed snem. Pobiegłam do łazienki i załatwiłam swoje potrzeby oraz umyłam zęby i rozczesałam włosy. Wróciłam do pokoju. Podeszłam do szafy i wybrałam luźny zestaw, składający się z białych szortów z wysokim stanem, krótkiego topu w kolorze fioletowym i moich białych air force. Włosy miałam lekko pofalowane, z czego byłam zadowolona, bo nie musiałam spędzać kolejnych 30 minut, na lokowaniu. Postanowiłam poprawić swoje ombre. Wzięłam blond płukankę i skierowałam się do łazienki. Poszło mi dość szybko. Nie chciałam używać farby, bo uwielbiałam się bawić kolorem moich włosów. Raz miałam czerwone, raz turkusowe, innym razem blond-różowe. Ale ostatnio, przez 2 miesiące podoba mi się ombre. Wysuszyłam włosy i uśmiechnęłam się do odbicia. Aby dopełnić całość wróciłam po swoją kosmetyczkę. Wyjęłam tusz do rzęs, pomadkę i ciemne oraz fioletowe cienie do powiek. Pomalowałam się i pomyślałam, że fajnie by było jeszcze zrobić "jaskółki" eyelinerem. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. WOW. Wzięłam telefon i poszłam do kuchni. Niall właśnie kończył jeść śniadanie.
- Ej, a dla mnie jest?
- Eee... Nie. Sorry śpiąca królewno. Trza było wstać wcześniej.
- Ugh...- podeszłam do szafki i wyjęłam potrzebne składniki, na zrobienie naleśników. 
- Co robisz?- zapytał zdziwiony.
- Naleśniki.
- Nath, jak ja cię lubię!
- Hahahaha i tak nie dostaniesz ani jednego!- zaśmiałam się gorzko. 
- Nie to nie. Nie zabiorę cię na imprezę.
- Musisz.
- Nie.
Hmm.. Wpadła mi do głowy pewna myśl.
- Jak zostawisz mnie tu samą, to ucieknę.
- Zamknę dom.
- Niall, proszę. Jestem dziewczyną Josha. Myślisz, że głupie drzwi mnie powstrzymają?- zapytałam kpiąco. Tak naprawdę pękałam w środku ze śmiechu, ale nie dałam po sobie tego poznać.
- Eeee.... No masz rację.- odwróciłam się, niby chcąc zrobić swoje naleśniki, ale nie miałam już ochoty na nie. Ale także dlatego, że chciałam uśmiechnąć się z triumfem.
Schowałam wszystko z powrotem i zrobiłam sobie płatki. Zjadłam ze smakiem, podczas gdy Niall przyglądał mi się. Gdy zjadłam i umyłam naczynia, chłopak raczył się odezwać.
- Nathalie przebierz się. Pojedziemy w pewne miejsce.
- Ok..?- poszłam do pokoju i poszperałam w szafie. Zdecydowałam się na bordowe rurki, biały T-Shirt i szary sweter na to. Do tego moje ukochane białe air force. Włosy związałam w długi warkocz na lewy bok. Nie spodobało mi się, więc po prostu je rozpuściłam i zaczesałam na lewo tak, jak uwielbiałam. Wzięłam telefon i na wszelki wypadek- pieniądze. Poszłam do salonu. Niall po chwili pojawił się w drzwiach. Był nachmurzony, ale po chwili roześmiał się. 
- Mam coś na twarzy?- zapytałam niespokojnie. 
- Nie Nath, po prostu...

2 kom = kolejna część w najbliższym czasie c;

Directioner_Forever <3 

2 komentarze: