One Direction i My.. - imaginy

poniedziałek, 28 lipca 2014

Marcel.. cz.12

Rozdział dedykowany Martynie Horan :D

Wziął głęboki oddech.
- To Cody mi kazał cię tutaj przywieść masz patrzeć, jak Josh umiera.
- Dlaczego go słuchasz?- fuknęłam przez łzy.
- Muszę. Inaczej zabije ciebie. 
- Proszę Niall, weź mnie stąd.- znowu zlewka.- Niall błagam, bo inaczej wysiądę z samochodu.
Po chwili chłopak wyjął telefon.
- Cody? Mogę już ją zabrać?- rozmawiali chwilę, po czym blondyn uruchomił ponownie samochód i pojechaliśmy do szpitala.
- Po co tu jesteśmy?- zapytałam.
- Zaraz przywiozą Josha.- powiedział i skrzywił się.
Ja rozpłakałam i czekałam. Po kilkunastu minutach rozległ się dźwięk karetki. Ratownicy przywieźli ciało mojego byłego chłopaka i popędzili na salę. Wiem, że martwy, bo nie czułam już żadnego przywiązania. Mimo to, nadal czekałam. A ze mną Niall. Po chwili wpadła tu matka Josha i podpisała jakieś papiery, powiedziała o chorobach itp. Innymi słowy załatwiła formalności i pobiegła prawdopodobnie do syna. Przez kilka godzin siedziałam pod ścianą i nie reagowałam na nic. Minęła 5 godzina od przywiezienia Josha, gdy jego matka podeszła do mnie ze słabym uśmiechem.
- Udało się go uratować. Wiem o waszym rozstaniu, ale on cię potrzebuje. Idź do niego.- skinęłam głową i poszłam. Weszłam do jego sali, a on spał. Posłałam jego matce pytające spojrzenie.
- Jeszcze go nie wybudzili do końca. Rozmawiałam z nim tylko chwileczkę.- gdy skończyła odwróciłam się i podeszłam do niego. Miał połowę twarzy w bandażach. Usiadłam na krzesełku i dostrzegłam, jak jego rodzicielka wychodzi i zamyka drzwi. Z powrotem skupiłam się na nim.
- Coś ty ze sobą zrobił. Mówiłam, żebyś się nie ścigał. Ale co ja w ogóle tu robię, nie wiem. Przecież zerwaliśmy, a ja się martwię. Ugh..- przerwałam i postanowiłam mu coś wyznać.- Wiesz.. Ja chyba cię nie kochałam. To znaczy jak chłopaka. Kochałam jak przyjaciela, najlepszego. Przepraszam, za mnie. Jest mi przykro. Bardzo.- wtedy on się poruszył, a ja znieruchomiałam.
- Roz-rozumi-em Nathe.. J-ja też cię przep-przepraszam. Kocham cię. Naprawdę. Chcia-chciałem, abyś była bezpiecz-na. Ale roz-zumiem ciebie.- biedaczek rozpłakał się, a ja nie mogłam znieść tego widoku. Ścierałam jego łzy, podczas gdy na moje dłonie spływały nowe.
- Weź się w garść Joshua!- mówiłam tak na niego, gdy byłam zła. Przestał płakać i poprosił, abym się przybliżyła. Wysłuchałam go, a on delikatnie mnie pocałował.
- To ostatni raz.. Żegnaj Nathe. Spróbuj ułożyć sobie życie i zapomnieć o mnie..- i odszedł. Rozległ się długi dźwięk, mówiący, że jego serce przestało bić. Do sali wbiegli lekarze i usiłowali mu pomóc, ale na próżno. Wyciągnęli mnie z sali, a do mnie nic nie docierało. Wybiegłam ze szpitala. Niall za mną. Wsiadłam do jego samochodu. Pojechaliśmy do niego, w końcu to tam teraz mieszkałam. Tymczasowo mam nadzieję. Gdy dotarliśmy weszłam do środka i od razu rzuciłam się do pokoju. Przez kilkanaście dni nie wychodziłam. Czasem zjadłam coś i napiłam się. Dokładnie dwa tygodnie po jego śmierci, nie wytrzymałam i wybiegłam w ogród. Nie zważając na to, jak cholernie boli mnie ręka.. i serce. Gdy dowiedziałam się, że mam patrzeć jak Josh umiera, zrozumiałam, że to jego wyrzuciło w park. Wtedy coś we mnie pękło. Ja jednak kochałam Josha, ale jak przyjaciela. Rozpłakałam się i po chwili dobiegłam do wysepki. Przeszłam przez mostek i usiadłam przy fortepianie.
- Muszę napisać piosenkę- pomyślałam. Znalazłam jakieś czyste kartki i długopis. Najpierw melodia. Po kilkunastu minutach była gotowa, a ja się zdziwiłam. Jak tak szybko mogłam wymyślić podkład? No nic, teraz tekst. Zrobiłam to, co zwykle, czyli wypisałam wszystkie myśli, które chciałam zawrzeć w piosence. Następnie przelałam mój ból w sercu i rozczarowanie zachowaniem Nialla w tekst. Nie wiem, czy coś z tego wyjdzie, ale to nic. To ma być coś dla mnie. Nie była to piosenka tylko na fortepian. Chciałam napisać coś dla niego. Słowa zaczęły płynąc z moich ust, a ja ledwo nadążałam je zapisywać. Gdy skończyłam przyjrzałam się temu. 
Nie mogłam się powstrzymać i zagrałam. (Piosenka Evanescence- My Immortal)
I'm so tired of being here/ Jestem zmęczona trwaniem tu
Suppressed by all of my childish fears/ Stłumiona przez wszystkie me dziecinne lęki
And if you have to leave/ I jeżeli musisz odejść
I wish that you would just leave/ Pragnę, byś po prostu odszedł.
Your presence still lingers here/ Twoja obecność wciąż tu ciąży
And it won't leave me alone!/ I nie zostawi mnie w spokoju

These wounds won't seem to heal/ Te rany zdają się nie goić
This pain is just too real/ Ten ból jest po prostu zbyt prawdziwy
There's just too much that time cannot erase.../ Po prostu zbyt wiele czas nie może wymazać

When you cried I'd wipe away all of your tears/ Gdy płakałeś, ocierałam każdą z Twoich łez
When you'd scream I'd fight away all of your fears/ Gdy krzyczałeś, walczyłam z każdym z Twoich lęków
And I've held your hand through all of these years/ I przez te wszystkie lata trzymałam Twoją dłoń
But you still have all of me.../ Jednak ty wciąż masz całą mnie

You used to captivate me/ Zwykłeś mnie urzekać
By your resonating light/ Swym niesamowitym blaskiem
But now I'm bound by the life you left behind/ Ale teraz jestem związana przez życie, które pozostawiłeś 
Your face it haunts my once pleasant dreams/ Twoja twarz nawiedza, niegdyś moje najprzyjemniejsze sny
Your voice it chased away all the sanity in me/ Twój głos wypędził ze mnie cały rozsądek

These wounds won't seem to heal/ Te rany zdają się nie goić
This pain is just too real/ Ten ból jest po prostu zbyt prawdziwy
There's just too much that time cannot erase.../ Po prostu zbyt wiele czas nie może wymazać

When you cried I'd wipe away all of your tears/ Gdy płakałeś, ocierałam każdą z Twoich łez 
When you'd scream I'd fight away all of your fears/ Gdy krzyczałeś, walczyłam z każdym z Twoich lęków
And I've held your hand through all of these years/ I przez te wszystkie lata trzymałam Twoją dłoń
But you still have all of me.../ Jednak Ty wciąż masz całą mnie

I've tried so hard to tell myself that you're gone/ Tak mocno próbowałam wmówić sobie, że odszedłeś 
But though you're still with me/ I chociaż wciąż jesteś ze mną
I've been alone all along.../ Przez cały czas byłam samotna

When you cried I'd wipe away all of your tears/ Gdy płakałeś, ocierałam każdą z Twoich łez 
When you'd scream I'd fight away all of your fears/ Gdy krzyczałeś, walczyłam z każdym z Twoich lęków
And I've held your hand through all of these years/ I przez te wszystkie lata trzymałam Twoją dłoń
But you still have all of me.../ Jednak Ty wciąż masz całą mnie

Skończyłam i rozpłakałam się. Wstałam i usiadłam na moście. Rozbeczałam się.

Nie wiem, co by się stało, gdyby nie Niall. Znalazł mnie i zaniósł do środka. Myślałam, że idziemy do mnie, ale on zaniósł mnie do swojego pokoju. Szczęka mi opadła, gdy zobaczyłam, że to ten sam pokój, w którym byłam kilka dni temu. To był ten pokój, na którym ciążyła zagadka. I to był JEGO pokój. Położył mnie na łóżku, ale najpierw mnie przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Następnie walnął się na kanapę i zamknął oczy. Dopiero zauważyłam, że jest ciemno i pora spać. Wyjęłam moją piosenkę z kieszeni, i przytuliłam ją do serca. 
Gdy obudziłam się rano, ślad po Niallu i mojej piosence zaginął. Zerwałam się z łóżka i pierwsze, co wpadło mi do głowy, to że jest w studiu. Nie myliłam się. Grał moją piosenkę.
- Co ty robisz?! To moja własność!- fuknęłam i wyrwałam mu nuty. Odskoczył jak oparzony.
- Nic nie robię! Po prostu zobaczyłem to w twoich rękach. No i wziąłem, bo chciałem  zobaczyć. Jak się okazało, że to piosenka, postanowiłem zagrać.- wzruszył ramionami.
- No dobra.
- Zagrasz?- wypalił nagle. Skinęłam głową i poprosiłam, aby mi pomógł.- W czym mam ci niby pomóc?
- Jakbyś nie zauważył, nie ma tu tylko fortepianu.- wymieniłam mu resztę instrumentów, a on podrapał się po głowie.
- Sami sobie nie poradzimy.
- Dlatego najpierw zmontujemy podkład. Ale fortepian zostawmy. Zaśpiewam razem z nim. Będzie lepiej.
- Okej.
Po godzinie mieliśmy podkład. Usiadłam i napiłam się wody. Zmęczyłam się trochę, ale to była wspaniała zabawa. Po kilkunastu minutach przerwy, przygotowałam się i usiadłam z nutami do pianina.
- Szkoda, że nie ma tu tego fortepianu.
- Wiem. Ale nie zmieścił by się.- skinęłam głową i poprosiłam, aby usiadł za konsolą. Poszedł do pomieszczenia obok i wskazał na mikrofon. No tak. Ustawiłam go sobie przed twarzą tak, aby wyłapał każdy dźwięk. Najpierw zagrałam, co nagrało się idealnie. Później stanęłam przy mikrofonie z tekstem przed sobą. Wzięłam głęboki oddech i z lekkim uśmiechem pokazałam Niallowi kciuk w górę. Odwzajemnił uśmiech i skinął głową na znak, że już zaczynamy. Puścił podkład, a ja zaczęłam śpiewać. Poszło dobrze, ale blondyn pokręcił głową i podszedł do mnie.
- Musisz się bardziej skupić. W niektórych momentach śpiewasz troszkę za cicho. I czasem gubisz końcówki.
- Przepraszam. Po prostu ta piosenka bardzo dużo dla mnie znaczy. Oprócz tego przypomina mi o nim i o chwilach z tatą. Teraz będzie lepiej zobaczysz.- powiedziałam i poklepałam go po ramieniu, po czym wróciłam do mikrofonu. Poprosiłam o chwilę dla siebie. Dokładnie przestudiowałam tekst i gdy byłam pewna, że się nie pomylę ciągle z zamkniętymi oczami pokazałam kciuk chłopakowi. Po kilku sekundach zaczęłam śpiewać. Po raz kolejny wczułam się i odpłynęłam. To co się ze mną działo, było niesamowite. Przeniosłam się w inny świat. Brzmi to dość tandetnie, ale nigdy się tak nie czułam. Dopiero głośne oznajmienie Nialla sprowadziło mnie na ziemię. 
- To było.. WOW.- powiedział tylko. Ja wzruszyłam ramionami. 
Marcel patrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Nath? Mogłabyś mi zaśpiewać?- pokręciłam głową.
- Przykro mi Marc. Nie chcę. Boję się.
- Czego?
- Że ci się nie spodoba. A po za tym nie śpiewam przed kimś Niall to był wyjątek. Nie wiem czemu.
- Rozumiem. Ale obiecaj mi coś dobrze?
- Okej.- odpowiedziałam a po chwili zrozumiałam, że nie powiedział mi, co mam obiecać. 
- Zaśpiewasz mi kiedyś.
- Nie.
- Obiecałaś.
- Ale nie wiedziałam, co mam obiecać!
- No proszę!- wydął wargi i spojrzał na mnie spod swoich gęstych rzęs.
- Ugh.. No dobrze.
- Ha! A teraz opowiadaj dalej! 
Opowiedziałam mu wszystko do końca. O tym, jak razem z Niallem zrobiliśmy kilka dobrych klipów, ale nie wstawialiśmy ich do internetu. Nie chciałam, a chłopak nie protestował. Dał mi tylko płytę.
- Masz tą płytę?- zapytał Marcel.
- No... Tak. Ale nie przy sobie.- skłamałam. Zawsze mam ją w torbie.
- Kłamiesz! Nadal marszczysz nos, jak kłamiesz.
- Wcale nie.
- I znowu.
- EH... No dobra.- wyciągnęłam płytę i podałam przyjacielowi.
Obejrzał wszystkie i spojrzał na mnie.
- Nie śmiej się tylko, proszę.- powiedziałam i spuściłam wzrok. Złapał mój podbródek i podniósł, abym spojrzała mu w oczy.
- Nie mam się z czego śmiać. To jest genialne. Masz niesamowity głos. A teledyski są genialne. Gdzie je kręciliście? Nie widziałem tego parku w Paryżu.
- No.. Niall ma taki ogród za domem. Przecież wspominałam o tym!
- Rzeczywiście.
Siedzieliśmy tak i gdyby nie dźwięk mojego telefonu, nadal byśmy siedzieli.
- Cholera.- powiedziałam. Dzwonił Jake. Mój "przyszywany" brat. 
- Co jest?
- Mój brat dzwoni.
- Brat?!
- Przyszywany.- nie czekając wstałam i odebrałam.
- Halo?
- Nath! Gdzie jesteś? Martwię się.
- Jestem u starego znajomego. Wrócę jutro. Pa.- rozłączyłam się.
- Brat?
- No przyjaciel. Traktuje mnie jak siostrę i się martwi. Zapomniałam ostatnio o nim. Przez ostatnie 2 tygodnie się nie odzywałam i dlatego zadzwonił. A tak przy okazji, mogę u ciebie przenocować? Teraz nie mam już autobusu.
- Jasne.- zgodził się.
Rozmawialiśmy jeszcze bardzo długo.
- Chyba zaraz usnę.- jęknęłam na co on się zaśmiał. Wziął mnie za rękę i poprowadził do jakiegoś pokoju.
- Tu możesz spać.
- Okej. Marcel?
- Hmm..?
- Dasz mi coś na przebranie? 
- Tak.- wyszedł na chwilę, po czym wrócił z ciemną koszulkę i jakimiś spodenkami.- Tu masz łazienkę.- wskazał na drzwi. Znowu na chwilę wyszedł i wrócił ze szczoteczką do zębów, ręcznikiem i żelem pod prysznic NIE dla mężczyzn.
- Dzięki Marc.- ucałowałam jego policzek i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się w ubrania chłopaka i wyszczotkowałam zęby. Odłożyłam szczoteczkę do kubeczka, a ręcznik powiesiłam na haczyku. Zebrałam swoje rzeczy i wpakowałam je do torby. Położyłam się na łóżku i przykryłam kocem. Niestety było gorąco, więc po chwili leżał gdzieś, nie wiadomo gdzie. Nadal był upał, więc otworzyłam okno. Jak dobrze..
Zauważyłam, że ten pokój ma balkon, więc wyszłam na zewnątrz. Usiadłam na jednym z foteli i zamknęłam oczy. Było tak przyjemnie. Dokoła widać było ładnie oświetlony park. Nie tak ładnie jak ten Nialla, ale i tak ładnie.
- Ciekawe, gdzie się teraz podziewasz, Niall.- powiedziałam patrząc w niebo. Jednocześnie zaczął dzwonić mój telefon. Zdziwiona odebrałam połączenie od Nieznanego mi numeru.
- Halo?
- Hej Nath!- czy to był..
- Niall?!
- Tak! Jak dobrze cię słyszeć. Słuchaj dzwonię, bo wiem, że mieszkasz teraz w Londynie.
- I co w związku z tym?
- Właśnie jestem w trakcie przeprowadzki.
- Do Londynu?
- Tak!- zaniemówiłam.- Nath? Odezwij się.
- Przepraszam, po prostu zatkało mnie. Nie widzieliśmy się tyle czasu i jestem zaskoczona. Ale nie mogę się już doczekać! Kiedy będziesz?
- Właściwie to już dzisiaj. Jest po 24, więc myślę, że na obiad już będę.
- Zgaduję, że chciałbyś przyjść.
- Kocham cię Nath! Do dzisiaj!- zaśmiałam się tylko a on rozłączył. Wróciłam do środka i prawie natychmiast usnęłam. Jutrzejszy dzień będzie niesamowity! 

2/3 kom= next :D
Prawdopodobnie i tak będzie jutro lub pojutrze ;)

Directioner_Forever <3

2 komentarze: