One Direction i My.. - imaginy

sobota, 28 lutego 2015

Niall~Psycho cz.2

                                                     Niall~Psycho cz.2
-Spotkanie może być?-zapytał z słodkim uśmieszkiem
Znalezione obrazy dla zapytania stylówki sportowe-Lepiej dzięki, do jutra-powiedziałam cicho.Chłopak wyszedł z pokoju a ja znów zostałam tu sama, z resztą czym ja się przejmuję? całe życie jestem sama...
Następnego dnia*
Leżałam na łóżku i czekałam na 'spotkanie' z Niallem. Dziś mamy iść poćwiczyć więc postanowiłam ubrać się luźniej. Jestem tu już trzy dni a jeszcze nie wiem co tu się znajduje. Do tej poty byłam tylko w stołówce i, pokoju dziennym.
-Cześć-usłyszałam wesoły głos Nialla-Dobry-rzuciłam podpierając ręce o kant łóżka i wybijając się w przód.-Idziemy?-rzuciłam podekscytowana
-Już, już-powiedział wyraźnie mną rozbawiony.
-Wiesz, może mały zakładzik?-zapytałam wypinając dumnie pierś do przodu
-Czemu nie?!-powiedział równie pewnie siebie
-Gdzie znajduje się ta siłownia?-zapytałam zamykając drzwi mojego pokoju na klucz
-Na 4 piętrze, korytarzem w lewo, później przez pokój artystyczny, następnie na prawo.-Powiedział niepewnie
-Kto pierwszy tam się znajdzie wygrywa-powiedziałam z chytrym uśmiechem-Jeśli wygram to do końca mojego pobytu tu ja będę decydowała co robimy na tych spotkaniach a jeśli ty to ja nie mam nic do gadania okay?-zapytałam na co chłopak skinął głową-START!-krzyknęłam i pognałam w kierunku schodów, Niall biegł ze mną ramię w ramię. Jako że mój pokój znajdował się na 1 piętrze musieliśmy biec trzy piętra po schodach, a przynajmniej Niall. Gdy dobiegaliśmy do schodów chwyciłam się za barierkę i wskoczyłam na nią.Widziałam jak Niall się zatrzymuje i patrzy na mnie zdziwiony. Chwyciłam dłonią pręt wyższej barierki i podciągnęłam się, nogę położyłam pomiędzy drążki poręczy. Trik powtórzyłam jeszcze dwa razy w efekcie czego byłam na odpowiednim poziomie podczas gdy Niall był półtora piętra do tyłu. Sprintem ruszyłam przez korytarz, pokój artystyczny i już po chwili byłam w siłowni.Usiadłam na ławeczce  i czekałam na Nialla, po chwili zdyszany chłopak dołączył do mnie
-Jak...ty...to?-zapytał pomiędzy oddechami
-Lata praktyki, i hobby-wzruszyłam z uśmiechem ramionami
-Jak wspinanie się po barierkach może być hobby'm?-zapytał ze słodką zmarszczką na czole
-Parkour-powiedziałam jakby to było oczywiste.Po wzroku chłopaka widziałam że nie wie o co chodzi-Główną ideą parkour jest pokonywanie przeszkód stojących na drodze w jak najprostszy i najszybszy sposób
-I ty jakby to trenujesz?-zapytał z uniesioną brwią
-Yep, a teraz nie wiem jak ty ale ja idę ćwiczyć.-powiedziałam i pobiegłam do bieżni.Zaczęłam biegać po taśmie.-Ej Horan!-zawołałam
-Co?-zapytał zza mnie
-Nie gap mi się na dupę!-krzyknęłam ze śmiechem. Niall również zaczął się śmiać-Więc co można robić jeszcze w tym miejscu?-zapytałam
-Cóż, codziennie w pokoju dziennym o 18 odbywają się zajęcia muzyczne-wzruszył ramionami 
-Czyli?-zapytałam
-No kilku terapeutów gra na gitarze, śpiewa i podopieczni się przyłączają, niektórzy również tańczą-powiedział z uśmiecham siadając na ławce przed moją bieżnią
-A ty co tam robisz?-zapytałam zaciekawiona
-Gram na gitarze i śpiewam-powiedział lekko zawstydzony
-Coś jeszcze się tu dzieje?-zapytałam
-Tak na tablicy korkowej w głównym pokoju są przywieszane kartki obwieszczające jakie atrakcje kiedy i gdzie się odbędą-Powiedział opierając  głowę i ręce i patrząc na mnie
-Och, muszę tam zajrzeć inaczej umrę z nudów!-jęknęłam teatralnie. Ćwiczyliśmy...znaczy ja głównie ćwiczyłam jeszcze przez dwie godziny, podczas których gadaliśmy o wszystkim i o niczym  po czym pożegnaliśmy się. Ja poszłam się odświeżyć i przebrać.Spojrzałam na zegarek była 17:30, postanowiłam dziś pójść na te warsztaty muzyczne. Wyszłam z pokoju i ślimaczym tempem szłam w kierunku głównego pokoju.Po drodze zauważyłam szklane drzwi na taras. Gdy przekroczyłam drzwi do pokoju dziennego od razu zaczęłam się rozglądać gdzieś za jakimś pustym i oddalonym miejscem. Jedyna wolna przestrzeń to ściana w kącie pokoju, niezwłocznie do niej podeszłam, i osunęłam się po niej. Nogi podwinęłam tak że moje pośladki stykały się z kostkami. Wyjęłam z kieszeni paczkę nieotwartych papierosów i zaczęłam się nimi bawić, nawet nie wiem kiedy wybiła 18 i w pomieszczeniu zjawiło się kilku mi nieznanych mężczyzn i dwie kobiety, wśród których był Niall
-Witamy was serdecznie-przemówił formalnie chłopak w lokach.Rozejrzał się po sali po czym jego wzrok spoczął na mnie-więc widzę tu nową dziewczynę!-powiedział wyrzucając ręce w powietrze.-Ja jestem Harry, to Niall, Liam, Louis, Susan-wskazał na blondynkę, -I Amy-wskazał na brunetkę .-A ty tooo...?-zapytał z uśmiechem
-(T.I)-mruknęłam dalej bawiąc się papierosami.Otworzyłam folię i wyciągnęłam jednego z paczki.Spojrzałam Harremu w oczy i włożyłam jednego między zęby
-Nie powinnaś palić-powiedział opiekuńczo
-Ale ja nie palę-powiedziałam z rozbawieniem
-Ach tak?-chłopak nie dawał za wygraną
-Nigdy nie zapaliłam-powiedziałam z papierosem między ustami- to metafora-mruknęłam
-Hmm?-zapytał.Wyciągnęłam z pomiędzy zębów papierosa i zaczęłam go przekręcać między palcami
-Bierzesz w zęby coś co cię może zabić, ale nie dajesz mu na to szansy-pod koniec wypowiedzi włożyłam go znów pomiędzy wargi. Po sali rozniosło się klaskanie, nawet Harry klaskał.
Serio? jeden cytat z gwiazd naszych wina i już takie coś?! próbowałam ukryć rozbawienie za ich naiwność, no ale okay niech wierzą w moją 'mądrość'
-A więc czy jest ktoś chętny kto chciałby zagrać nam coś?-zapytał Niall wyciągając przed siebie gitarę.....

____________________________________________________________
F.O.O.D
Więc, chyba zrobię tak jak pozostałe adminki 
                        6 KOMENTARZY=NEXT

Louis ~ Hate or Love - część 1

Hej i przepraszam :*
Wybaczcie, że tak długo nic tu nie dodawałam, ale musiałam zebrać wenę na imagina z Louisem.. :)
Ta część może was trochę zmylić, ale to na pewno chodzi o Louisa w tym imaginie :)
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

..Znów będę musiała słuchać wyzwisk na swój temat. A przecież nie jestem za brzydka, nie ma żadnego powodu by ze mnie szydzić, a jednak on to robi.. Czuje sie koszmarnie wiedząc, że muszę tego wysłuchiwać, a jestem za słaba by mu sie postawić czy nawet powiedzieć komuś o tym. Ubrałam sie w czarne rurki i niebieska koszule w kratę, włosy zostawiłam rozpuszczone tylko je ładnie ułożyłam i pomalowałam sie. Zjadłam małe śniadanie i poszłam do szkoły. Nie chciałam tam szybko dotrzeć, jednak z każdym krokiem byłam coraz bliżej.. Wzięłam z szafki potrzebne mi rzeczy i poszłam pod klasę, chciałabym mieć czapkę niewidkę i zakładać ją kiedy on będzie podchodził. Właśnie idzie Louis Tomlinson, wraz ze swoją gwardią.. Chłopak który powoduje moje rozżalenia nad sobą. Na szczęście podeszli do mnie moi koledzy, pamiętam kilka lat temu oni tez kumplowali sie z Lou, ale jak zaczął zadawać sie z Carlem i Mikiem to zaczęli coraz bardziej od niego sie oddalać. Im też nie podobało sie jego zachowanie.
H: Hejka Mała.. - Harry uściskał mnie tak jak pozostała 3 chłopaków.
J: Cześć.. - mruknęłam i nerwowo spojrzałam na zbliżającego sie Pana Wrednego.
Z: Jesteśmy przy Tobie.. - mruknął mi do ucha i objął ramieniem przyciągając mnie do siebie. Czułam przy nich pewną ulgę, miałam nadzieje że gdy jestem z nimi, Louis będzie sie trochę hamował.
Lou: Dałaś dupy Malikowi?! To może i mi dasz?! - powiedział z tym swoim obleśnym uśmiechem. Miałam go już serdecznie dość..
Z: Nie słuchaj go.. - szepnął do mnie.
N: Licz sie ze słowami Tomlinson! - warknął na niego blondynek.
Lou: Bo co?!
Li: Bo będziesz miał problemy! - Liam również wstawił sie za mną. W moich oczach pojawiało sie coraz więcej łez.
Lou: Liam, Liam, Liam.. - westchnął - Aż tak dobra jest, że jej bronicie? - podszedł do niego i poklepał po ramieniu. Wyrwałam sie z ramion Zayna i uciekłam do toalety, nie miałam ochoty na niego patrzeć. Po co ja w ogóle chodzę do tej szkoły, chyba zachoruje, ale tak śmiertelnie.. Łzy lały sie same z siebie i nie chciały przestać. Usłyszałam dzwonek na lekcje i chyba sobie z nich dzisiaj zrezygnuje. Kilka minut po dzwonku wyszłam z toalety i poszłam do swojej szafki położyć z powrotem książki.
H: Na lekcje nie idziesz? - mało co nie podskoczyłam. Harry stanął obok nie i wpatrywał sie tymi swoimi zielonymi oczami.
J: Straciłam ochotę.. - odparłam ścierając resztki łez. Zostawiłam go tam i zaczęłam wychodzić ze szkoły. Chwile później loczek maszerował razem ze mną. - A ty na lekcje nie idziesz? - spojrzałam na niego gdy byliśmy już na podwórku szkolnym.
H: Nie zostawię cie.. - uśmiechnął sie i objął mnie ramieniem. Wspaniały przyjaciel! Czułam jakby ktoś nas obserwował, odwróciłam sie nerwowo i zauważyłam w oknie wstrętnego Tomlinsona. Już wiedziałam że w poniedziałek będą kolejne wyzwiska. Starałam sie odsunąć te myśli i dalej wędrowałam z Hazzą do domu. Kilkanaście minut później byliśmy w środku, rozłożyliśmy sie na kanapie i milczeliśmy. - Ej.. - poczułam jego łokcia w moich zebrach.
J: Ałć.. - skrzywiłam sie
H: No uśmiechaj sie.. Nie słuchaj go i nie przejmuj sie.. - dawał rady, które słyszałam już setki razy.
J: To nie jest takie proste.. - mruknęłam i w tym samym czasie rozbrzmiał dzwonek telefonu Stylesa.
H: What's up? - odebrał przy mnie. - No nie ma nas.. (S.T.i.) była w kiepskim stanie. - tłumaczył, troskliwie na mnie patrząc. Wiedziałam że to któryś z chłopaków, wstałam z miejsca i poszłam do kuchni zrobić nam coś do picia. Odruchowo spojrzałam na zegarek, nawet jeszcze nie minęła 11am. Po chwili przyszedł do mnie Hazz, usiadł na krześle i czułam jak sie we mnie wpatruje. - Co ty na to, żeby chłopaki przyszli tu po lekcjach? - zapytał, odwróciłam sie do niego przodem i oparłam sie o blat za sobą.
J: Znowu zrobicie bałagan a ja będę miała opiernicz od rodziców.. - zamilkłam na chwile - ..nie mówiąc już że miałam dużo sprzątania.. - skrzyżowałam ręce na piersi. Loczek zaróżowił sie trochę, ale w jego polikach pokazały sie dołeczki.
H: To pójdziemy do mnie.. - jak zawsze Hazzuś znalazł wyjście z sytuacji. Pokręciłam ze zrezygnowaniem głową i z uśmiechem podałam mu herbatę.
J: Zgoda, ale odprowadzisz mnie do domku? - spojrzałam na niego.

H: Niee.. - zaprzeczył, co zbiło mnie z tropu. - Zrobimy imprezę.. I zostaniesz na noc.. - zadziorny uśmiech wtargnął na jego twarzyczkę. Wiadome jest to, że nawet jakbym sie nie zgodziła to i tak wyciągnęli by mnie na tą domówkę. Przesiedzieliśmy z loczkiem na kanapie jakieś kilka godzin, aż kazał sie zbierać. W międzyczasie zadzwoniłam do mamy, że idę do Hazzy na noc. Zgodziła sie, wie że bardzo zależy mi na przyjaźni z nim jak i z reszta tych wariatów. Spakowałam bieliznę i ubrania na jutro, wzięłam prysznic i pomalowałam sie tak jak powinno sie malować na imprezy. Nie za mocno ale też nie za słabo. Ubrałam sie i zeszłam z torbą na dół gdzie czekał Hazz.
J: Jak myślisz? Czy ktoś będzie miał powód by mnie wyzywać czy szydzić ze mnie? - pokazałam mu sie a on aż usta ze zdziwienia otworzył.
H: Żartujesz sobie.. - jeszcze szerzej otworzył buzie. - Wyglądasz jak dziewczyna z moich marzeń..

...

I jak? Ciekawi jak sie to wszystko potoczy? 
Szczerze?! Ja też.. :D
Licze jednak na min 5 komów!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!




Naat

Horan.. ~ część 2


Dziękuję za spełnienie warunku :)  Chciałabym zadedykować tę część Joannie Horan, która swoim komentarzem zmotywowała mnie i w ogóle. <3
******************************

- To ja Melissa, nie poznajesz mnie?- łzy zebrały mi się w oczach. Blondyn wstał, odłożył gitarę i jakimś cudem podszedł do mnie.
- Cholera, Melly ja..
- Przepraszasz? Niall nie masz za co mnie przepraszać, po prostu mi to wytłumacz..- założyłam ręce i oparłam się o jak się okazało komodę, znajdującą się kawałek od drzwi.

- Nie ma czego tłumaczyć.. Jak pewnie widzisz, jestem niewidomy.- spuścił wzrok.. wróć! Skierował głowę ku dołowi.
- Ale dlaczego?- zapytałam cicho. 

- Byłem głupi i miałem gdzieś wszystko i wszystkich.- odpowiedział wymijająco, wrócił na łóżko i schował twarz w dłoniach. Powoli podeszłam do niego i zajęłam miejsce obok. On nie zmieniał pozycji, więc przysunęłam się trochę. Odczekałam kilka sekund i objęłam go rękami, przyciskając do swojego ciała.
- Niall, będzie dobrze..- wyszeptałam mu do ucha, a on wtulił się we mnie.
- Nie będzie. Nikt nie zechce ślepego dupka.
- Spójrz na mnie.- powiedziałam i momentalnie pożałowałam.- Kurczę, przepraszam Niall, źle to ujęłam.- Jak mogę być taką idiotką?! Kto normalny mówi do swojego niewidomego przyjaciela "spójrz na mnie".
Popatrzyłam na niego, a on przez chwilę siedział z nieodgadnionym wyrazem twarzy lecz po chwili wybuchł śmiechem.
- O rany, ty to potrafisz być taktowna, Mell.- zaśmiał się i wstał, ciągnąc mnie za sobą.
- Może pójdziemy porobić coś? Nie wiem, spacer, gitara albo po prostu posiedzimy i pogadamy?

- Chodźmy gdzieś, bo oszaleję.- przejechał dłonią po swoich włosach.
- Nie wychodzisz stąd?- zdziwiłam się. Okej, może nie widzi, ale to nie powód, żeby trzymać go w zamknięciu.
- No nie.. Stwierdziliśmy, że tak będzie bezpieczniej, więc czasem tylko jak uda nam się spokojnie wymknąć to coś tam robię, ale tak to jestem w apartamencie.- wzruszył ramionami.
- No dobrze. Dam Ci jakieś ubrania do przebrania i możemy iść.- podeszłam do drzwi, za którymi jak się okazało była łazienka. Spróbowałam jeszcze raz i na szczęście znalazłam się w garderobie.
- A co z moim strojem jest nie tak?- odwróciłam się w jego stronę. Stał z rękami rozłożonymi i uniesioną brwią.

- Masz na sobie niebieskie skarpetki, czerwone koszykarskie spodenki i żółtą koszulkę.- odpowiedziałam tylko, na co on zachichotał. Wróciłam do przerwanego zajęcia i przejrzałam wszystkie rzeczy, jakie się tu znajdowały. W końcu podałam mu jeansy, biały T-Shirt i białe supry.
- Co ubieram?- uśmiechnął się. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech, bo tak tęskniłam za tym jego gestem.
- Jeansy, białą koszulkę i Twoje ukochane supry.- nagle z nieznanych mi powodów zarumienił się.
- Pomożesz mi się ubrać?- słowa wypowiedział tak cichutko, że ledwo je dosłyszałam.
- Jasne.- zachichotałam. Miło było widzieć tego dawnego Nialla, który rumienił się przy krępujących do sytuacjach. Ściągnęłam mu koszulkę i spodnie. Następnie ubrałam go.
- A co z tymi niebieskimi skarpetkami?- zaśmiał się.
- I tak ich nie widać, ale jeśli chcesz, to zmień je.- on tylko pokręcił głową. Złapał moją dłoń i pociągnął w stronę wyjścia.- Uważaj.. Komoda.- nakierowałam go na wyjście i otworzyłam drzwi. 

- Czekaj.. Muszę wziąć taką specjalną laskę, wiesz niewidomi mają takie bajery.- usłyszałam jego nareszcie wesoły głos.
- Nie jestem ułomna, wiem co to jest i do czego służy. Gdzie ją masz?

- Ostatnim razem rzuciłem nią w pokoju Harry'ego..- posmutniał lekko. Puściłam jego rękę i spróbowałam odszukać pokój Stylesa. Na szczęście udało mi się za pierwszym razem.
- Harry, możesz dać mi białą laskę Nialla?- odezwałam się, a loczek podskoczył i spojrzał na mnie przerażony.
- Nie strasz mnie tak! Jasne, proszę.- wyjął ów przedmiot z szafki i podał mi.- Wybieracie się gdzieś?
- Postanowiłam pójść z nim na spacer i pogadać.- wzruszyłam ramionami.
- I tak Ci nic nie powie. Ani nam, ani nawet swoim rodzicom nie powiedział.- widać było, że zielonooki przejął sie tym. Przytuliłam go, a on odwzajemnił uścisk.
- Będzie dobrze, zobaczysz.

- Chciałbym móc w to wierzyć..- odsunęłam się i skinęłam mu na pożegnanie, po czym wróciłam do blondyna. Jednak nie było go tam, gdzie go zostawiłam.
- Niall?- zawołałam.
- W salonie! Chyba..- zaśmiałam się cichutko i skierowałam do tego pomieszczenia. Rzeczywiście tam stał, na środku ze zmarszczonymi brwiami.
- Co jest?- podeszłam i podałam mu laskę. "Rozwinął" ją i jakby poczuł się pewniej.

- Szukam telefonu..- wyjaśnił krótko. Postanowiłam pomóc mu usamodzielnić się i wybrałam jego numer na sowim telefonie. Po chwili z triumfalnym uśmiechem trzymał nadal dzwoniący telefon. Jakoś odebrał.
- Halo?- zapytał z zaciekawieniem.
- Jak chcesz to potrafisz.- powiedziałam i rozłączyłam się. Następnie poszliśmy do mnie, abym się przebrała. Wybrałam czarne rurki, biały sweter i tego samego koloru converse.
- Dziękuję.- uśmiechnął się do mnie, gdy siedzieliśmy na ławce i jedliśmy lody.
- Za co?- odwzajemniłam gest, chociaż zdawałam sobie sprawę, że nie jest w stanie tego zobaczyć.
- Długo by wymieniać ale..- odwrócił się w moją stronę, dzięki czemu miałam wrażenie, że patrzy na mnie zza swoich ciemnych okularów.- Traktujesz mnie zwyczajnie, może trochę ostrożniej, ale nie jakbym był jajkiem. Gdy szukałem telefonu, nie podsunęłaś mi go pod nos, tylko nakierowałaś mnie. A na koniec zabrałaś mnie tu i spędzamy czas jak kiedyś! Nawet nie wiesz, jak bardzo jest mi smutno, gdy chłopaki i ogólnie wszyscy skaczą i litują się nad małym, ślepym Niallerkiem..- westchnął. 

- Słuchaj.. Zdaję sobie sprawę z wielu rzeczy.. Ale to, że jesteś niewidomy nie znaczy, że w 100% ograniczony. Nadal możemy robić wiele rzeczy.. A ty po pierwsze nie możesz mieć im tego za złe, bo siedząc w domu, pokoju sam pokazujesz, że sobie nie radzisz. Musisz im pokazać, że dasz radę mimo swojej niepełnosprawności. Wiem, że sobie dasz radę.. Jesteś mądry, silny i.. jesteś moim przyjacielem.
- Wiesz co Mell? Nigdy nie miałem lepszej przyjaciółki, dziękuję..- przytulił mnie, po czym dokończyliśmy swoje lody.
*PERSPEKTYWA (T.I.)*
Szłam przez park i kopałam każdy napotkany kamień. Co za dupki! Pomogłam im odbudować firmę MOJEGO ojca, dałam im posady, a oni bezczelnie mnie okradli! Nie ma mowy, nie zostawię tak tego. Podniosłam wzrok do góry i zauważyłam przystojnego blondyna, siedzącego samotnie na ławce. Obok niego leżała biała laska, a jego oczy były oddzielone od świata zewnętrznego przez ciemne okulary. Podeszłam do niego i stanęłam obok.
- Mogę jakoś pomóc?- zapytałam uprzejmie.
- Tak właściwie to.. chyba nie.- uśmiechnął się w moją stronę.
- Oh, okej.- zaintrygował mnie. Co niewidomy chłopak robi sam w parku, na ławce?- Jesteś tu sam?
- Ja.. Czekam na przyjaciółkę, poszła do marketu po moje ulubione ciastka.- zarumienił się.
- Aha.. To ja już pójdę..- lekko zawiedziona chciałam się oddalić, ale poczułam uścisk na nadgarstku.
- Mogłabyś poczekać ze mną? Trochę niepewnie się czuję, siedząc sam.- wyznał.
- No dobrze.- wzruszyłam ramionami i usiedliśmy na tej samej ławce, którą chwilę wcześniej blondyn zajmował samotnie.
- Jak masz na imię?- zapytał.
- (T.i.), a ty?
- Jestem Niall.- uściskaliśmy sobie dłonie i wróciliśmy do poprzednich pozycji.
- Skąd jesteś, Niall? To znaczy masz taki.. inny akcent, więc domyślam się, że nie jesteś stąd.
- Jestem z Irlandii.- odparł.- A ty jesteś stąd?
- Tak.- uśmiechnęłam się. 
- To fajnie..



********************************
5 komów i następna część!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
DF x.

piątek, 27 lutego 2015

Horan... ~ część 1

Całkiem nowe opowiadanie! Wiem, że mam do dokończenia Zialla, a potem miał być Harold, ale Hazzę mam niedokończonego, a nie chcę, żeby było jak z Ziallem, że zabrakło weny i nie wiem, jak mam określić to, co się tam dzieje. Postaram się na dniach to jakoś wykończyć. A teraz zapraszam na całkowicie innego, może troszkę, ale tylko odrobinkę podobnego do innych opowiadań HORANA!
Uprzedzam, że można się na początku pogubić, więc części będą dość często wstawiane, a na końcu wszystko się rozwiąże i będzie jasne i przejrzyste c: No nic, przepraszam za tak długi "wstęp" haha i miłego czytania! :)
***********************************
*PERSPEKTYWA MELISSY*
"Światowej sławy członek sławnego boyband'u Niall Horan kilka dni temu zniknął w tajemniczych okolicznościach. Przyjaciele i rodzina zapewniali nas, że zrobił sobie przerwę na jakiś czas, aby odpocząć. Jednakże po powrocie okazało się, że Niall stracił wzrok! Poprosiliśmy go o udzielenie odpowiedzi na pytanie dlaczego jest niewidomy.
- Byłem głupi. Mogłem temu zapobiec, a jednak nie zrobiłem tego. Teraz nie ma już odwrotu.
Po tych słowach jego ochroniarz kazał nam już iść, bo gwiazdor nie może się przemęczać.
Naszym zdaniem nie stało się to podczas tego wyjazdu. Jak większość osób zauważyliśmy, że Niall Horan od 3 miesięcy nie bierze zbyt chętnie udziału w galach, koncertach i wywiadach. Co się stało i czy kiedykolwiek poznamy prawdę?"
Wzięłam głęboki oddech nie dowierzając. Niall jest niewidomy? To niemożliwe, przecież trzy tygodnie temu byłam u niego i no owszem czuł się źle, był nawet chory, ale chyba widział.. 
Włożyłam gazetę do torebki i zerknęłam na zegarek. Już czas. Wstałam, przygładziłam sukienkę i złapałam za rączkę swojej walizki. Samolot miał odlecieć za 10 minut, więc powoli skierowałam się na odprawę.
Po 22 godzinach i jednej przesiadce byłam już w Australii, a dokładniej w Melbourne. Podczas lotu pisałam z chłopakami i zaproponowali, że Louis przyjedzie po mnie. Liczyłam, ze zrobi to Niall i jednak okaże się że wszystko jest w porządku. Ale nie.
- Cześć Lou!- przytuliłam się na powitanie.
- Hej Mell.- odwzajemnił uścisk i chwilę później kierowaliśmy się w stronę samochodu.
- Jak to tak oni Cię nie rozpoznają?- zdziwiona rozglądnęłam się na boki.
- Najwidoczniej nie. Ale nie mam zamiaru ściągać tej czapki i okularów, żeby sprawdzić.- zaśmiał się, a ja zawtórowałam mu. Kilka minut i siedzieliśmy w czarnym Range Roverze.
- A nie ma z Tobą ochroniarza?- znowu się zdziwiłam.
- No nie. Usnął, więc skorzystałem z okazji i wyrwałem się sam.- wzruszył ramionami i ruszył. Jechaliśmy kilkanaście minut, a ja zmęczona podróżą usnęłam oparta o boczną szybę. Na moje nieszczęście dosłownie minuty później przyjechaliśmy do hotelu i zostałam dość brutalnie obudzona przez Lou, który zahamował tak gwałtownie, że zarzuciło mną do przodu.
- Cholera, Louis!- krzyknęłam.
- Dzień dobry śpiąca królewno.- zachichotał.
- Bardzo śmieszne.- założyłam ręce i udałam, że się obraziłam.
- No dobra, przepraszam no. Chodź, póki fanki nie odkryły, że już wróciłem.- wyskoczył z samochodu i z prędkością światła wyjął moją walizkę. Wysiadłam i pobiegłam razem z nim do tylnego wejścia. Niestety koczowało tam jakieś 20 Directionerek. Z lekkim westchnieniem ale i uśmiechem podszedł do nich i wytłumaczył, że jestem zmęczona podróżą i czy gdy weźmie ich Twittery przepuszczą nas. Niby się zgodziły, ale i tak każda dostała jeszcze autograf, zdjęcie i przytulasa. O dziwo ze mną też chciały zdjęcia. Zgodziłam się, ale przez to zrobiło mi się jeszcze bardziej słabo. Chwiejąc się lekko weszliśmy z Tommo do środka i odetchnęliśmy. Następnie podeszliśmy do recepcji.
- Dzień Dobry miałam zarezerwowany apartament.- uśmiechnęłam się do recepcjonistki.
- Na nazwisko?- szorstko odpowiedziała, a mi uśmiech zszedł z twarzy.
- Whitelaw.- powiedziałam przez zęby. Nienawidzę takiego czegoś. Przyszłam uśmiechnięta, grzecznie się zachowuję, a tu takie coś.
- Pokój numer 17, miłego pobytu.- powiedziała obojętnie, wręcz można powiedzieć, że jakbym była nieproszonym gościem i rzuciła mi klucz.
- Jeśli pani ma tu być, na pewno nie będzie miły.- mruknęłam zła i poszłam z rozbawionym Lou.- No co za kobieta! Brak wychowania!- dodałam specjalnie głośno by po chwili cicho chichotać z Tomlinsonem.
- Idziesz do nas, czy zobaczymy?- oparł się o framugę, gdy ja otwierałam drzwi.
- Ogarnę się i przyjdę. Dajcie mi 2 godzinki.- rzuciłam i z uśmiechem weszłam do środka.
- Pokój numer 15!- usłyszałam jeszcze i zamknęłam drzwi. Następnie przeszłam się po dość sporym apartamencie. Był ładny, urządzony w nowoczesnym stylu. Miał dużo okien, dzięki czemu było jasno. Rozejrzałam się i stwierdziłam, że bardzo mi się tu podoba. Zatargałam swoją naprawdę dużą walizkę i bagaż podręczny do sypialni, która zrobiła na mnie tak dobre wrażenie, że o mało nie zemdlałam. Na samym środeczku było wielgaśne łóżko, z ogromną ilością poduszek. Po lewej była para drzwi. Po prawej, coś jakby drugi pokój albo salon. Dwie naprawdę ładne (i jak się potem okazało naprawdę wygodne) kanapy, stolik do kawy, bardzo duży płaski telewizor, kilka małych półek oraz barek. Wszystko było po raz kolejny urządzone w bardzo nowoczesnym stylu. O dziwo każdy element pasował do spójnej całości. Zaciekawiona podeszłam do wielkiego okna, praktycznie na całą ścianę i rozsunęłam kotarę. To co ujrzałam, zaparło mi dech w piersi. Wyobraziłam sobie, że stoję tu razem z Jasonem.. On przytula mnie od tyłu, a ja opieram sie o jego tors.. Ledwo przyjechałam, a już za nim tęsknię. Podeszłam do swojej torebki i wyjęłam telefon. Wybrałam jego numer i czekałam, aż odbierze.
- Cześć kochanie.- uśmiechnęłam się na to określenie.
- No cześć.- przywitałam się.
- Coś się stało?- zapytał zaspanym głosem. Cholera! Zapomniałam, że u niego teraz jest środek nocy.
- Nie nic.. Chociaż.. Już tęsknię za Tobą.

- Aww kochanie..- zachichotał.- Słodka jesteś.. Nawet gdy budzisz mnie, chociaż jutro muszę iść do pracy.
- Przepraszam, że obudziłam.. Kocham Cię..- wyszeptałam.
- Ja Ciebie też.. Zdzwonimy się w jakiejś normalniejszej porze?- wiedziałam, że się uśmiechał.
- Jasne, śpij już.- zaśmiał się i "przesłał buziaka" po czym rozłączył. Z szerokim uśmiechem otworzyłam pierwsze drzwi od okna. Okazało się, że to dość spora garderoba. No cóż, ubrań nie mam aż tak wiele, aczkolwiek wysłałam jeszcze paczkę z moimi ubraniami chłopakom. Rozpakowałam się i przy okazji wyjęłam czystą bieliznę, szare dresy i czarną bokserkę. Poszłam do łazienki, znajdującej się za tymi drugimi drzwiami w moim pokoju. Umyłam się, włącznie z włosami, a potem wysuszyłam. Założyłam wybrane rzeczy, a wcześniejsze wrzuciłam do kosza na pranie. Potem mi to wypiorą. Następnie zgarnęłam telefon i postanowiłam pójść do chłopaków. Kluczem zamknęłam apartament i zastanowiłam się.. Oni mieszkają pod.. 14? Chyba. Podeszłam do ów drzwi i zapukałam. Otworzył mi jakiś blondyn.

- Coś się stało ślicznotko?- mrugnął.
- Eee nie, po prostu nie pamiętam pod którym numerem mieszkają moi przyjaciele.- wyjaśniłam.

- Najwidoczniej nie jestem tym farciarzem i nie należę do tej grupki. A konkretnie kogo szukasz?
- Chłopaków z One Direction.
- Nie jesteś rozwydrzona Directionerką, racja? Numer 15, ale w razie czego zawsze możesz przyjść tutaj.- uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam sztucznie uśmiech i odwróciłam w stronę drzwi numer 15. Zapukałam i czekałam. W końcu otworzył mi Hazz,
- No nie mam dzisiaj szczęścia.- usłyszałam jeszcze i zaśmiałam się, po czym drzwi się zamknęły, a ja zostałam ściśnięta przez trójkę chłopaków.
- Spokojnie, dajcie mi oddychać.- po raz kolejny zaśmiałam się, a oni puścili mnie.
- Dawno się nie wiedzieliśmy..- rzucił oskarżycielsko w moją stronę Zayn.
- Wiem.. Może usiądziemy? Moje nogi naprawdę odpadają.- rozsiedliśmy się na kanapach w salonie. Przez następne 1,5 godziny rozmawialiśmy swobodnie. To znaczy oni na pewno, ja próbowałam maskować mój niepokój. Czemu Niall się ze mną nie przywitał? Gdy już prawie miałam wychodzić, przypomniałam sobie o tej paczce.
- Pierwsze drzwi na prawo.- wskazał Louis, posłuchałam go i weszłam tam, nim reszta zdążyła mnie zatrzymać. Na łóżku siedział Horan, w okularach i gitarą w ręce.
- Niall?- wyszeptałam, a on słysząc mój głos wzdrygnął się.
- Kim jesteś i co tu robisz?- jego zazwyczaj wesoły, przepełniony radością i śmiechem głos, był teraz cichy, strachliwy i przepełniony niepokojem.
- To ja Melissa, nie poznajesz mnie?- łzy zebrały mi się w oczach. Blondyn wstał, odłożył gitarę i jakimś cudem podszedł do mnie.
- Cholera, Melly ja..



**********************************
Widzę, że muszę zrobić coś takiego jak Naat.
Więc poproszę 5 komów, jeśli chcecie następną część :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
DF x. 

środa, 25 lutego 2015

Liam ;3 - część 7 /ostatnia

Hej :*
Napisałam :D Ostatnia część Liama :D
Mam nadzieje, że zakończenie sie spodoba, tak jak całość :D <3
Pisajcie mi z kim chcecie kolejny i myślę że może to będzie Louis, co wy na to?

A i na Night Changes ~ Darker life mam już 7 rozdziałów.. :) Zaglądacie? Komentujecie?
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ 


N: Rozumiem.. I przepraszam Cie.. Nie powinienem był Cie o to prosić.. - w jego oczach rozbłysł smutek, podniosłam sie i podeszłam do niego. Uściskałam go i pociągnęłam do sypialni, założyłam swoje papcie, wzięłam telefon i naskrobałam na kartce krótki liścik do przyjaciółki. ' Jestem u Liama.. xx', Nialler widząc te słowa lekko sie uśmiechnął, wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do nich. Nie budziłam mojego bruneta, poszłam z Niallem do niego i położyłam sie z nim by zasnął. Dziwnie sie czułam, jak jakaś mamusia.. Na szczęście wystarczyło mu kilkanaście minut i zasnął, ja nie, wyszłam cicho z jego łóżka, jak i z sypialni i powędrowałam do Liama. Wślizgnęłam sie pod jego kołdrę i nawet nie mam pojęcia kiedy odpłynęłam.. Rano obudziłam sie szczelnie zamknięta w ramionach mojego przystojniaka.
L: Wiesz, śniło mi sie że tu jesteś, otwieram oczy i proszę, sen sie ziścił.. Najwspanialszy poranek w moim życiu.. - usłyszałam jego zachrypnięty głos, a po chwili poczułam jego miękkie usta na moich. Nawet jeszcze dobrze sie nie obudziłam, a on mnie już całował..
J: Spać.. - mruknęłam i odsunęłam go od siebie.
L: Jest już po 10am.. - czułam ze sie uśmiecha.
J: Możliwe, ale jeszcze spać.. - wtuliłam sie w niego i marzyłam by znów zasnąć. Nie dało sie, Liam gładził delikatnie skórę na moim ramieniu, jeździł dłonią po mojej talii wywołując uśmiech na mojej twarzy. - Niall do mnie w nocy przyjechał, dlatego tu jestem.. - szepnęłam.
L: Coo?! - zdziwił sie, przestał pieścić moje ciało.
J: Namawiał mnie do zamieszkania z tobą.. - spojrzałam na niego - Nie masz z tym nic wspólnego?! - chłopak przez chwile analizował moje słowa.
L: Nie.. Chociaż mógłbym o tym pomyśleć.. - zamyślił sie.
J: Nie przesadzaj.. - podniosłam sie do pozycji siedzącej
L: Nic nie poradzę, że chciałbym cie tu cały czas.. - przytulił mnie do siebie.
J: Za szybko.. Z resztą nawet jeszcze nie pomieszkałam u siebie. Wprowadziliśmy sie tam w zeszłym tygodniu, a ja spędziłam tam może ze dwie noce.. - wygramoliłam sie z łóżka i poszłam do łazienki która było w pokoju bruneta.
L: Ale pomyśl.. - usłyszałam go - .. Była byś blisko mnie, a to nie tylko dla mnie będzie na plus.. - chyba sie ubierał. Wyszczotkowałam zęby i obmyłam twarz, na szczęście zapomniałam wtedy zabrać swoich kosmetyków. Uczesałam sie w koka i wyszłam z łazienki.
J: No, Horan też byłby zadowolony.. - zaśmiałam sie sztucznie.
L: A Ty nie? - posmutniał, wyjęłam sobie jego koszulkę i znalazłam swoje legginsy i ubrałam sie.
J: Mówiłam, za szybko.. Nawet jeszcze nawet nie wiemy jak to z nami będzie. - podeszłam do niego i pomogłam pozapinać guziki w jego koszuli.
L: Myślisz że to nie będzie na zawsze? Bo ja mam inne wrażenia, kocham cie.. - zastygłam, on to powiedział, przyciągnęłam go do siebie i złączyłam nasze wargi. Chłopak ułożył swoje dłonie na moich pośladkach, ścisnął je i uniósł mnie, owinęłam nogi wokół niego by lepiej sie trzymać. Miłość przepełniała mnie od środka.
J: Pragnę by to było na zawsze.. Ale dalej uważam ze to za wcześnie.. - brunet postawił mnie na podłogę i uśmiechnął sie słabo. Zeszliśmy na dół i zrobiliśmy sobie jakieś śniadanie. Zjedliśmy w ciszy, która zaczynała mnie przerażać, na szczęście przyszli chłopcy i zaczęli sie wydzierać.
Z: Ooo.. Martyna też jest?! - Zayn był zaskoczony moim widokiem i zaczął sie rozglądać za swoją dziewczyną.
N: Nie jest tylko (S.T.i.).. - wyprzedził mnie blondyn i wdzięcznie sie uśmiechnął patrząc na mnie. Malik trochę posmutniał, ale nie miałam głowy by sie tym przejmować. Zastanawiałam sie jak mam przekonać Liama by zrozumiał, ze to bardzo szybko by ze sobą zamieszkać, nawet sie dobrze nie znamy, nie pokłóciliśmy sie jeszcze, czego oczywiście nie chce, ale.. O kurde!! Zapomniałam mu odpowiedzieć, że też go kocham!! Chłopaki gdzieś znikli i znów zostałam sama z brunetem. Podniosłam sie i usiadłam mu na kolanach, chłopak patrzał na mnie tymi swoimi brązowymi oczyskami.
J: Pojedziesz dzisiaj do mnie? - zapytałam cicho.
L: Mhm.. - wymruczał, całując moją szyje.
J: Zjemy kolacje? - proponowałam dalej
L: Mhm.. - nie przerywał składać krótkich pocałunków.
J: Sami ugotujemy?
L: Yhym.. - zaczynało mnie to łaskotać
J: Dasz mi czas?
L: Taak.. - wyszeptał i w pewnym momencie przestał mnie całować. Spojrzał w moje oczy z lekkim smutkiem, dlaczego to tak ciężko pojąć?! Zbliżyłam sie do jego ucha i lekko cmoknęłam policzek w tamtym miejscu
J: Też Cie kocham.. - szepnęłam i czułam jak Liam łapie moją twarz i skierowuje ją tak by mógł mnie całować. Uśmiechał sie przez ten pocałunek, z resztą tak samo jak ja..
Lou: Dobra, keviny.. Może wystarczy? - usłyszeliśmy Louisa. Zaśmiałam sie i spojrzałam na naszą widownie, każdy z nich stał i sie patrzał, a Hazz dodatkowo nagrywał.
J: Styles co ty robisz?! - zeskoczyłam z kolan Liama.
H: Nagrywam dla potomnych, pokaże waszym dzieciom jak ich mamusia wyznała miłość tatusiowi.. - zaśmiał sie.
J: Czub.. - zaśmiałam sie i ja, wyszłam z kuchni i powędrowałam do salonu.
N: (T.i.)? - przyszedł Niall, usiadł koło mnie i spojrzał smutniej.
J: Co jest?
N: Jesteś na mnie zła? - spuścił głowę.
J: Niee.. - zaprzeczyłam od razu
N: Ale nie zachowałem sie w porządku.. Namawiałem cie do przeprowadzki tu dla własnych korzyści.. - był smutny, bardzo smutny.
J: Spokojnie.. Mówiłam przecież że ci pomogę.. Ale to był szalony pomysł, z reszta Liam też już mnie do tego namawiał. - spojrzał na mnie z nadzieją - Oczywiście nie zgodziłam sie..
N: To co ja mam zrobić..?
J: Przed snem dzwoń do mnie.. Będziemy rozmawiać aż zaśniesz.. - uśmiechnęłam sie
N: To może być jakieś rozwiązanie.. - ucieszył sie - Dzięki.. - cmoknął mój policzek.
L: Niall?! - akurat do salonu musiał wejść Liam
N: Stary, masz wspaniałą dziewczynę. - zaśmiał sie, podszedł do bruneta i klepnął go w ramie.
L: No wiem.. - powiedział jak już blondyna nie było w salonie, dosiadł sie do mnie i bawił sie moją dłonią.
J: Jesteś zazdrosny? - w końcu zapytałam, Liam spojrzał na mnie ze zrezygnowaniem i zaprzeczył ruchem głowy.
L: Jak cholera!! - wykrzyczał.. Zaczęłam sie śmieć jak wariatka. Mój czubek!
J: Ojj.. Nie masz o co.. - cmoknęłam go w nosek. - Ciebie kocham, a Niallowi staram sie jakoś pomóc.. - wytłumaczyłam
L: Skoro tak stawiasz sprawę i masz takie mocne argumenty to wybaczam.. - zaśmiał sie. - Chce byś była blisko.. - nagle stał sie taki poważny.
J: Ale jestem.. - patrzeliśmy sobie w oczy
L: Chce byś była już do końca życia ze mną..
J: To będzie zależeć tylko od nas..
H: Oooo.. - znów usłyszałam rozczulonego loczka, on znów nagrywał!
J: Harry przestań nagrywać.. ! - krzyknęłam na niego i od razu schował kamerę.
H: No co.. Musiałem.. - tłumaczył sie.
L: Zepsułeś taki moment.. - skarcił go mój brunet.
H: Znikam.. - powiedział i jak poparzony wyskoczył z pomieszczenia.
L: A więc do końca życia razem.. - złożył obietnice i przypieczętował ją długim i namiętnym pocałunkiem. Całował mnie długo i z taka ogromna miłością.. Oderwałam sie od niego gdy brakowało mi już powietrza i uśmiechnęłam sie. Cieszyłam sie że go mam!
Lou: Masz to? - usłyszałam szepty chłopaków.
H: Chyba tak.. - podeszłam do drzwi i zauważyłam całą czwórkę i kamerę..
N: Poczekaj, (T.i.) patrzy na nas?! - chyba zauważyli to w kamerze, bo było widać tylko ją w salonie..
Z: Uciekamy! - wydarł sie i wszyscy uciekli..Zaczęłam sie śmiać a Liam razem ze mną..


*Kilkadziesiąt lat później*
L: Kochanie chodź już! - usłyszałam z salony głos Liama. W miarę możliwości ruszyłam z kuchni swoje stare ciało i usiadłam obok swojego męża. - Oglądaj.. - wskazał na telewizor, na ekranie lecieliśmy my i ten pamiętny dzień w którym Liam powiedział mi pierwszy raz że mnie kocha.. Rozczuliłam sie i oparłam moją starą głowę na jego ramieniu.
J: Byliśmy tacy młodzi.. - szepnęłam
L: Ojj nie przesadzaj.. Po sześćdziesiątce życie dopiero sie rozkręca.. - zaśmiałam sie, Liam nigdy nie tracił swojego poczucia humoru.
J: Teraz możemy podziękować za to Hazzie.. - mój mąż przytaknął i przytulił mnie bardziej do siebie..
Obietnica dotrzymana.. Na zawsze razem!

Koniec!!


Mam nadzieje, że oki :D
Następny imagin po min 6 komach :D !!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!



Naat

wtorek, 24 lutego 2015

Niall~Psycho cz.1

                                                  Niall~Psycho cz.1
(T.I)'s POV
Siedziałam właśnie na ławce w parku, paliłam papierosa i myślałam.Myślałam nas sensem życia, i nad tym co się w nim teraz dzieje i tym co stać się dopiero miało.Moje życie jest jak labirynt, tysiąc dróg,  tylko jedna odpowiednia.Ale która?! Czy to w ogóle ma sens aby szukać jednej pieprzonej drogi a i tak możemy jeszcze źle wybrać?! nie wiem ale ja jestem w ślepym zaułku z którego nie da się wyjść.
Już wam opowiadam moją nie ciekawą historię.Nazywam się (T.I) (T.N), mam 15 lat.Nie jestem grzeczną posłuszną, ładną i poukładaną dziewczynką.Jestem nie rozumiana, brzydka, i złamana.Ale to nie wszystko, wraz z rozpoczęciem gimnazjum wpadłam w złe towarzystwo, zresztą chyba rozumiecie nie chciałam odstawać. Na początku miałam granicę ale z każdym dniem łamałam coraz więcej sobie wyznaczonych zasad. Oczywiście nie krzywdziłam innych ponieważ wiedziałam jak to jest gdy ktoś z ciebie szydzi, i traktuje jak nic nie warte zero.ale wciąganie na przerwach, palenie za szkołą.Normalka.Z czasem zaczęło mi się to podobać...i tak zostało,moja paczka składająca się z trzech osób uciekła z miasta więc zostałam sama, ale to nie zmieniło mojego nastawienie, więc gdy tydzień temu rodzice i nauczyciele nie wytrzymali, mieli mnie dość, więc wysłali do poprawczaka.Nie mogłam tam wytrzymać więc zadzwoniłam do jednej z moich przyjaciółek z dawnej paczki.Ona poradziła mi abym jakoś się wyluzowała, niestety wszelki papierosy, czy narkotyki były poza moim  zasięgiem więc wtedy przypomniałam sobie jak kiedyś Olka(dziewczyna z którą przed chwilą rozmawiałam przez telefon) mówiła że gdy się potniesz czujesz jak emocje z ciebie wyparowują.Wtedy właśnie sięgnęłam pierwszy raz po żyletkę.Pamiętam jak rozkręciłam temperówkę po raz pierwszy do dziś się z nią nie rozstaję.Nie chciałam się zabić chciałam po prostu żeby bolało,i oczyściło mnie z emocji, nic więcej.Ale niestety pech chciał że moja kuratorka to zobaczyła więc takim oto sposobem wyszłam z poprawczaka, ale nie na długo.Miałam tydzień na spakowanie i przygotowanie się psychicznie aby na dwa miesiące zamieszkać w psychiatryku.Załamałam się. Kompletne zero.Znienawidziłam rodziców za to że pozwolili mnie tam wysłać, byłam wściekła na cały świat.
*2 dzień w psychiatryku*
Od dziś zaczynam terapię.Codziennie będę spędzała kilka godzin gadając w moim przypadku z terapeutą o niczym.Na szczęście nie wyglądało tu tak źle jak myślałam.Mogłam mieć tu swoje ubrania, kosmetyki. Miałam własny pokój,i małą łazienkę, za co byłam ogromnie wdzięczna.Choć wiedziałam że moi rodzice musieli dopłacić żebym miała tu takie 'luksusy' to i tak byłam na nich wściekła.Przebrałam się
                                  #27 wika
I leżąc na łóżku czekałam na terapeutę, z nadzieją że ten jak mnie zobaczy się wścieknie za mój wygląd i pójdzie.Usłyszałam pukanie do drzwi.Krzyknęłam "Wejść" i dalej leżałam na łóżku z nogami skrzyżowanymi w kostkach i szpilkami na stopach. Odwróciłam głowę w kierunku drzwi i ujrzałam w nich przystojnego blondyna.Wyglądał na ok.20 lat
-Cześć jestem Niall-powiedział wchodząc do pokoju i siadając na krzesło przy łóżku
-A ja (T.I) co pewnie i tak już wiesz-powiedziałam patrząc na niego kątem oka.
-Może najpierw się poznamy? pytaj o co chcesz-powiedział z uśmiechem na ustach.Wstałam z łóżka podeszłam do biurka, oświeciłam lampkę i skierowałam ją na blondyna, wróciłam na łóżko ale tym razem na nim usiadłam spuszczając nogi, tak że moje kolana i kolana blondyna się dotykały.Spojrzał na mnie zdezorientowany
-Imię, nazwisko, wiek, byłeś kiedyś karany?-zapytałam jak na przesłuchaniu udając poważną.Chłopak zaśmiał się gardłowo.
-Niall Horan, 21 lat, nie byłem-powiedział z bananem na ustach.A ja chwyciłam w ręce piłeczkę na której miałam niby wyładować nerwy ściskając ją.Wymierzyłam w lampkę i trafiłam idealnie w jej wyłącznik, lampka zgasiła się a ja opadłam na łóżko opierając się głową o ścianę
-Wow, ale cel.-zauważył, skinęłam głową-Jeszcze jakieś pytania czy zaczynamy?-zapytał a mi wpadł do głowy głupi pomysł
-Dlaczego pracujesz TU? i czy masz dziewczynę?-zapytałam z psotnym uśmiechem
-Bo chcę pomagać ludziom, i od zawsze chciałem to robić i nie nie mam dziewczyny-powiedział cicho.Wzruszyłam ramionami-Teraz moja kolej-powiedział a ja posłałam mu zdezorientowane spojrzenie-Zadam ci pytania takie same jak ty mi-powiedział z delikatnym uśmiechem.Skinęłam głową aby zaczynał.-Imię, nazwisko, wiek, byłaś kiedyś karana? dlaczego jesteś TU? i czy masz chłopaka?-zapytał zadziornie.Oj będzie ciekawie
-(T.I) (T.I), mam 15 lat, nie byłam jeszcze karana, jestem tu bo jestem psycho, nie mam chłopaka-powiedziałam obojętnie. Niall paczył na mnie chwilę po czym odwrócił wzrok.
-Jest coś o czym chciałabyś porozmawiać?-zapytał patrząc w kartkę
-Chciałeś powiedzieć że albo ja wybieram jakiś temat albo ty go narzucisz?-zapytałam sarkastycznie na co chłopak skinął rozbawiony głową.-ymmmm.....niech będzie życie-powiedziałam od niechcenia
-Jaka jest twoja definicja życia?-zapytał zaciekawiony
-Hmmm nie wiem-powiedziałam czując się jak przy odpowiedzi do której się nie nauczyłam
-Wiesz, ale po prostu się boisz powiedzieć tego co myślisz bo jesteś przerażona wyśmianiem.-powiedział łapiąc między zęby końcówkę ołówka.
-Dobry jesteś w swoim fachu-powiedziałam z uznaniem.Niall dał mi sygnał abym się wypowiedziała.Westchnęłam ociężale
-Hmmm, ostrzegam szykuj się że to będzie pojebana wypowiedź!-ostrzegłam, zobaczyłam jak Niall otwiera usta ale nie pozwoliłam mu powiedzieć-Życie jest jak wyścig-mruknęłam patrząc w przestrzeń przed sobą.
-Co masz przez to na myśli?-zapytał naprawdę zaciekawiony albo był świetnym aktorem
-Życie jest jak wyścig, masz wyznaczony czas, ale nie masz zasad, możesz grać nie fair i przegrać wyścig, bądź nikt tego nie zauważy i będziesz zwycięzcą. Możesz grać uczciwie i przegrać albo wygrać. Pełno nie pewności, i możliwości ale nie wiesz która jest właściwa, czy podjąć ryzyko czy grać bezpiecznie.-powiedziałam nie patrząc na niego
-Głębokie słowa-powiedział z podziwem.-Myślę że na dziś masz mnie już dość.-powiedział z uśmiechem-To do jutra-mrugnął i chciał już wyjść.
-Niall!-zawołałam gdy ten naciskał na klamkę, odwrócił się w moją stronę i posłał pytające spojrzenie.-Czy jest tu gdzieś siłownia albo sala do gimnastyki?-zapytałam cicho.Chłopak posłał mi zabójczo olśniewające spojrzenie.
-Tak, jutro możemy tam pójść w ramach terapii-powiedział, skrzywiłam się na to słowo
-Możemy to nazwać jakoś inaczej? terapia brzmi jakbym była na serio nie zrównoważona.-powiedziałam nieśmiało
-Spotkanie może być?-zapytał z słodkim uśmieszkiem
-Lepiej dzięki, do jutra-powiedziałam cicho.Chłopak wyszedł z pokoju a ja znów zostałam tu sama, z resztą czym ja się przejmuję? całe życie jestem sama
____________________________________________________________
food
A więc po pierwsze nie mam bladego pojęcia jak wygląda w psychiatryku i wgl więc to jest tylko moje wyobrażenie tego miejsca ;)
Po drugie jeśli czytacie moje pozostałe blogi to obwieszczam tu że mam problemy techniczne i nie umiem na nie w ogóle wejść.Postaram się z tym uporać do weekendu :)
i po 3 nie zapomniałam o imaginie z Liamem ale po prostu nie mam na niego weny więc wybaczcie.Pozdrawiam i BYE :*



Ziall c: ~ część 5

W tej części pojawi się skrót (T.p.i.) oznaczający dosłownie Twoje pełne imię. Bardziej chodzi o to, że nasze mamy czasem zamiast np. Olu mówią Aleksandro. Mam nadzieję, że załapiecie aluzję :)
******************************************
- Niall.. muszę się Ciebie coś zapytać..- usłyszałem jej cichy głos.
- Cokolwiek..
- Gdzie jest Jeremy?- spanikowana rozglądała się po sali na tyle, na ile pozwolił jej ten głupi kołnierz ortopedyczny.
- Jaki Jeremy?
- No jak to jaki Jeremy? Mój chłopak.
- T-to ty masz chłopaka?- to było jak cios. Prosto w serce.
- Tak. Nie mówiłam Ci? Jem jest w naszym wieku. Chodził do naszej szkoły.- do naszej szkoły? Zaraz, zaraz..
- Jeremy Carter?
- Tak! Skądś go znasz?- zachichotała.
- On wyjechał.. Razem z Emily.. Dwa lata temu..- wyszeptałem. Z jej twarzy zszedł uśmiech.
- Co ty mówisz? Przecież wczoraj.. Tak właściwie to ja nie pamiętam, co się działo wczoraj.. I przedwczoraj.. Niall, powiedz mi o co chodzi?
- Dzisiaj na w-fie dostałaś piłką od Luke'a. Straciłaś przytomność i doznałaś kilku obrażeń.
- Oh.. Ja.. Ja nic nie pamiętam. Właściwie to nie wiem czemu, ale wydajesz mi sie bliski.. A kojarzę tylko Twoje imię.. Wybacz, że zachowuje się jakbyś był moim przyjacielem, ale tak jakoś wyszło..- zaczęła się tłumaczyć, a ja znowu poczułem cios. Starałem się to ukryć, ale nie wiem, czy mi dobrze szło.
- Jest okej. Nie martw się, pomogę Ci sobie wszystko przypomnieć..- teraz wiem, skąd to dziwne uczucie, że z kimś ją kojarzę! (T.i.) była kiedyś blondynką! I ubierała się jak "bad girl". I była dziewczyną Jeremy'ego.. Tego samego, który wyjechał.. Z moją dziewczyną.
- Dziękuję Ci. Czy mogłabym teraz porozmawiać z mamą? Nie chcę być nieuprzejma, ale chyba rozumiesz..- przytaknąłem i wstałem. Posłałem jej pożegnalne spojrzenie i wyszedłem na korytarz, by zawołać jej mamę. Ledwo opuściłem sale, a jak podejrzewam, ów kobieta wyłoniła się zza rogu.
- To ty jesteś Niall Horan?- jej głos brzmiał nienaturalnie. Chciała być spokojna i uprzejma, ale chyba nie szło jej dobrze.
- Tak proszę pani.
- Naprawdę jesteś jej chłopakiem?- spojrzała na mnie srogo, jak na małe dziecko.
- Ja.. Nie proszę pani.
- W takim razie co ty tu robisz?
- Zależy mi na pani córce. Nie wiem, czy ją kocham, ale na pewno jest dla mnie ważna.- wyszeptałem. Tak właściwie, to dlaczego ja to powiedziałem?! Kobieta spojrzała mi w oczy. Miałem wrażenie, że zagląda w najciemniejsze zakamarki mojego umysłu. Powietrze zgęstniało, a mi zrobiło się słabo. Dopiero gdy mama (T.i.) weszła na salę, gdzie leży jej córka, mogłem na nowo zacząć normalnie oddychać. Nie rozumiem, jak taka mała osoba, może mieć tak silny charakter i.. No właśnie, co to było? Zamrugałem kilkakrotnie i podszedłem do Zayna.
- Stary, źle wyglądasz. Chodź pojedziemy do domu.- poklepał mnie przyjacielsko po plecach. Powlokłem się za nim. Czułem się okropnie. Nagle znowu zaczęło mnie kłuć w sercu, zakręciło mi się w głowie i nie potrafiłem się skupić. A co jeśli to naprawdę była moja wina?
- Wszystko okej?- zapytał Malik podchodząc bliżej. Siedziałem na krzesełku i opierałem ciężar ciała o ręce.
- To uczucie, ono znowu wróciło.. A co jeśli to przeze mnie (T.i.) jest tutaj?! Może to naprawde jest moja wina?
- Słuchaj. To nie przez Ciebie, okej?
- To co mi jest w takim razie?!
- To się nazywa wyrzuty sumienia.- zastanowiłem się chwile.. Mama mi coś tam kiedyś o tych wyrzutach mówiła.
- Widzisz! Gdybym nic nie zrobił, to bym ich nie miał!!- krzyknąłem i szybkim krokiem ruszyłem do swojego samochodu. Wsiadłem na miejsce kierowcy i przekręciłem kluczyk w stacyjce. Mulat po chwili do mnie dołączył.
- A Perrie jedzie z nami?- nadal byłem zły, nawet nie wien dlaczego.
- Cholera! Zapomniałem o niej! Jest w szpitalnej toalecie.- wyskoczył z auta i sprintem pobiegł z powrotem. Nie wytrzymałem i wybuchnąłem śmiechem. Chwilę później Per wsiadła na tył, a Malik koło mnie.
- Co Cię tak śmieszy?- zaciekawiła się.
- No właśnie Horan co?- syknął.
- Nic, po prostu przypomniało mi się coś.- nadal chichocząc odjechałem. Odwieźliśmy dziewczyne mojego przyjaciela do domu a sami postanowiliśmy jechać do Hemmings'a. Po kilku minutach zaparkowałem na podjeździe. Hemmo akurat wychodził.
- Hej! Luke gdzie się tak śpieszysz?- zaczepiłem go.
- Eee.. No nigdzie w zasadzie, szedłem po piwo, bo przyjść mieliście, co nie?- lekko się cykał, że go opieprzę czy coś. 
- Stary, lajtowo, przecież cię nie zabije.- zaśmiałem się, a on rozluźnił. Wolnym krokiem podążyliśmy z nim do sklepu niedaleko. Kupiliśmy co mieliśmy kupić i wróciliśmy do jego domu.
- Dobra, to co robimy?- zapytałem rozwalając się na kanapie w salonie.
>PERSPEKTYWA (T.I.)<
Po wyjściu Nialla z sali, zrobiło mi się źle. Nie wiem czemu, po prostu tak jakaś pustka, czy coś. Na szczęście po chwili przyszła moja mama i już było okej.
- Cześć mamo.- uśmiechnęłam się.
- Cześć (T.i.). Jak się czujesz?- moja rodzicielka usiadła sztywno na krzesełku. Od zawsze była taka.. chłodna. Nie, nie bezduszna, po prostu chłodna i trzymająca się zasad.
- Dobrze.- przez następne kilkanaście minut prowadziłyśmy dość luźną rozmowę. 
- No dobrze, ja pójdę zadzwonić, bo dzisiaj wraca Twój ojciec.- uśmiechnęła się do mnie, a ja prawie usiadłam, powstrzymał mnie kołnierz i intensywny ból w klatce piersiowej.
- Tatuś przyjeżdża?!- pisnęłam.
- Połóż się z powrotem. Zadzwonię do niego i powiem, żeby nie przyjeżdżał prosto z lotnis...
- Ale ja chcę go zobaczyć dziś. Mamo, nie rób mi tego..
- ..ka, bo odbiorę go i przywiozę, żeby nie targał bagaży.- dokończyła i skarciła wzorkiem. 
- Przepraszam. wiesz że bardzo za nim tęsknię i..
- (T.p.i) wiesz że nie toleruję takiego zachowania.. Ale dzisiaj jestem w stanie to zrozumieć. Teraz naprawdę muszę wyjść. Gdyby coś się działo, wciśnij ten zielony guziczek.- wskazała na zieloną plamkę po mojej lewej stronie i wyszła. Gapiłam się w sufit i nawet nie wiem kiedy, po prostu usnęłam.
Uchyliłam powieki ale zaraz je zamknęłam. Do moich uszu dotarły dobrze znane m głosy..
- Ale czemu mnie pan popycha?- warknął Niall.
- To moja córka, więc radze ci uciekaj, zanim cię..
- Cześć tato.- przerwałam nim dokończył.
- (S.T.i.), wszystko w porządku? Jak się czujesz?
- Dobrze, ale czemu masz taką smutną minę?- jego twarz była zmęczona i jak już wcześniej zauważyłam smutna.
- Spałaś 13 godzin, więc się zmartwiliśmy.- wyjaśnił i spojrzał na blondyna stojącego za nim. Nie wyglądał zbyt dobrze.
- Tato, mógłbyś..?- posłałam mu porozumiewawcze spojrzenie. 
- Dobrze, ale pamiętaj- zwrócił się do Nialla- jeśli zrobisz coś, co nie będzie odpowiadać mojej córeczce, znajdę cię i..
- Tak, tak tato już proszę no.- ponagliłam go, a on wstał i wyszedł. Jednak nawet głupi zauważyłby twarz przyciśniętą to szyby i posyłająca Horanowi spojrzenie typu "Mam cię na oku". Przewróciłam oczami i skupiłam się na blondynie.
- Jak się czujesz?- przerwał niezręczną ciszę.
- Jest w porządku, dziękuję.- gestem dłoni zachęciłam, aby usiadł obok, ale pokręcił głową.
- I tak zaraz muszę iść wpadłem, żeby zobaczyć co z Tobą.- wytłumaczył.
- Więc dlaczego mój ojciec chce cię zabić?- zachichotałam.
- Nobożebywejśćmusiałemprzedstawićsięjakotwójchłopak.- wymamrotał szybko. Mniej więcej zrozumiałam co powiedział.
- Możesz powtórzyć trochę wolniej?
- No nie bardzo, bo wiesz muszę już iść. Wpadnę może później, pa.- rzucił i wyszedł zostawiając mnie w osłupieniu. George, czyli mój ojciec wpadł do sali i zaczął mnie głaskać i pocieszać.
- To dupek, spokojnie, nie płacz.- mówił.
- Tato, on ze mną nie zerwał, po prostu mnie zaskoczył.- wywróciłam oczami.
- Oh.. No dobra, w takim razie, co będziesz chciała robić jak już stąd wyjdziesz?- był podekscytowany tym, że wreszcie będzie mógł mnie zabrać na obiecane kajaki, biwak, zakupy..
- Cokolwiek tato. Bylebyś już nigdy mnie nie opuszczał.- zaszkliły nam się oczy i dopiero teraz mogliśmy normalnie się przywitać. Jak się okazało, zdjęli mi kołnierz i mogłam już swobodnie siadać. Jednakże nadal czułam ten dziwny ból w piersi, który nasilał się, gdy patrzyłam na drzwi, zamykające się za niebieskookim blondynem...
>PERSPEKTYWA NIALL'A<
Mój boże prawie się wydało! Zayn miał racje, mogłem tu nie przyjeżdżać. Wyszedłem ze szpitala i wpadłem na kogoś.
- Uważaj jak łazisz.- warknąłem. Byłem strasznie zły, znowu bez powodu. Wstałem i prawie zemdlałem.
- Nadal jesteś taki miły, jak zawsze.- powiedziała sarkastycznie.
- Emily?- wyszeptałem. Mowę mi odjęło, nie potrafiłem się odezwać.
- A kto inny?- przewróciła oczyma, ale uśmiechnęła się szeroko i  pocałowała mnie w usta.- Cześć kochanie!- odepchnąłem ją dopiero po kilku sekundach i spojrzałem w oczy, posyłając najbardziej skrzywdzony i znienawidzony wzrok, na jaki było mnie stać.
- KOCHANIE?! Ciebie chyba coś boli!- warknąłem przez zaciśnięte zęby. 
- Mnie boli? Niall przecież jestem Twoją dziewczyną!- próbowała mówić łagodnie, ale było widać, że jest wkurzona.
- Ty BYŁAŚ moją dziewczyną! A potem wyjechałaś z tym frajerowatym sukinsynem!- wściekłość ogarnęła moje ciało. Ręce z całej siły zacisnąłem w pięści i  oddychałem powoli, chcąc zapanować nad sobą.
- Kochanie.. To nie tak, ja nie.. Ja go nie kocham, liczysz się tylko ty!
- Trochę już na to za późno, Em. Jeżeli wróciłaś tu tylko po to, żeby zrujnować to, co udało mi się odbudować po Tobie, to radzę ci, wracaj tam skąd przyszłaś, bo nie ręczę za siebie.- te słowa ledwo opuściły moje usta, bo zęby miałem tak zaciśnięte, że to cud iż się nie połamały.
- To znaczy, że ze mną zrywasz?- łzy stanęły w jej oczach.
- Zerwałem z Tobą dwa lata temu! Zamknąłem ten rozdział, więc nie otwieraj ran, które zdążyły się zabliźnić.. Zostaw mnie w spokoju, daj mi żyć!- krzyknąłem i zacząłem iść w stronę swojego samochodu. Ta biegła za mną i uwiesiła się na mojej ręce.
- Niall nie przekreślaj nas, daj szansę temu, co jeszcze jest, wiem że mnie kochasz.- łkała.
- Poprawka, kochanie. KOCHAŁEM.- odsunąłem ją od siebie delikatnie, tak, aby się nie przewróciła, nie chciałem wyjść na jakiegoś bandytę, czy coś i wsiadłem do auta. Kilka minut później zatrzymałem się i schowałem twarz w dłonie. Dlaczego ona wróciła? Dlaczego zrujnowała to, co zbudowałem po jej odejściu? Dlaczego ta stara, zakurzona półka musiała o sobie przypomnieć? Czy nie mogłem utrzymać porządku? Nie mogłem ŻYĆ? Uderzyłem pięścią w kierownicę, ale zaraz przekląłem, bo zaczęła pulsować i boleć. Kilka łez spłynęło po mojej twarzy, by w końcu mogły tworzyć ścieżki na mojej twarzy. Mam dość. Wszystko musiało się spieprzyć akurat wtedy, kiedy zaczęło się układać! Zawsze tak jest! Wyjąłem telefon i wybrałem numer Malika. Siedział pewnie teraz z Per, Luke'em i Ashley. 
- Zayn, pamiętasz, jak dwa lata temu ustaliliśmy pewne rzeczy?- ledwo odebrał, a ja już zadałem mu pytanie.
- No tak.
- W takim razie zmiana planów, stary. Plan B znowu aktualny.


*********************************
NA POCZĄTKU CHCIAŁAM WAS BARDZO, BARDZO PRZEPROSIĆ. 
Nie dodawałam nic, ponieważ mój laptop się zawirusował i blogger mi w ogóle nie działał. Na telefonie nie miałam jak pisać, bo to bardzo mało wygodne, a aplikacja ma chyba jakieś wady, bo co chwilę mi się zacinała albo wyłączała.
Naprawdę bardzo, bardzo mi przykro, mam nadzieję, że teraz gdy mam już nowego nic takiego nie będzie się działo. 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

6 KOMENTARZY = NASTĘPNA CZĘŚĆ :)

DF xx.

poniedziałek, 23 lutego 2015

Liam ;3 - część 6

Hejka :*
Wybaczcie, że dopiero teraz dodaje, ale nawet nie miałam pomysłu by napisać, coś.. :(
Za to jest już na Night Changes ~ Darker life, 6 rozdziałów :D <3
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

 Rozmawialiśmy tak długo że w końcu położyliśmy sie na łóżku i dalej rozmawialiśmy. Temat zszedł nam na nasze dzieciństwo, blondyn opowiadał jaki był jak miał kilka lat, tak samo jak ja.. Było miło i przyjemnie, nawet nie wiem kiedy zasnęłam wtulona w Irlandczyka..
Obudziłam sie jakoś przed 10am, ramiona Nialla przyciskały mnie do niego. Udało mi sie jakoś wyplatać z nich, po cichu wyszłam z jego sypialni i poszłam do Liama. Chłopak jeszcze smacznie spał, weszłam delikatnie pod ciepłą kołdrę. Przytuliłam sie do jego pleców, miałam małą nadzieje, że za chwile sie odwróci, ale nie zrobił tego. Nawet już nie mogłam zasnąć, wyszłam z jego sypialni i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam sie w przygotowane wcześniej ubrania. Coś czuje że Liam może być trochę zły na mnie, ale nie jest to moją winą, że zasnęliśmy z Niallerem. W łazience spędziłam chyba godzinę, idąc w kierunku kuchni słyszałam że chłopaki już tam są.
L: Od wczoraj (T.i.) jest moją dziewczyną, a śpi z Niallem? Coś chyba nie tak.. - oburzył sie, było mi przykro..
N: Co tak stoisz, czemu nie wchodzisz? - usłyszałam za sobą szept Nialla. Odwróciłam sie do niego i spojrzałam w oczy.
J: Liam jest zły że zasnęłam u Ciebie, nie chce byście sie kłócili.. - powiedziałam bardzo cicho.
N: Wytłumaczę mu.. - wszedł do pomieszczenia a ja straciłam ochotę na cokolwiek. Wyszłam z ich domu na ulice Londynu, spacerowałam nie myśląc o niczym.. W kieszeni miałam jakieś drobne, kupiłam sobie kawę i usiadłam na ławce w parku. Liam jest zły, bo pomagałam jego przyjacielowi.. Wiem że nie powinnam zasypiać koło blondyna, ale przecież nic sie nie wydarzyło, nie miał powodów do złości.. Około południa wróciłam do nich, chciałam niezauważalnie przejść do sypialni w której były moje rzeczy.
Lou: (S.T.i.) gdzie ty byłaś?! - Louis wyskoczył z salonu.
J: Na spacerze.. - wyjaśniłam krótko i wyminęłam go.
N: Poczekaj! - teraz to Niall był kolo mnie - Wyjaśniłem mu, nie jest zły.. - uśmiechnął sie pocieszająco.
J: Super.. - mruknęłam, dziwnie sie czułam. Poszłam do tego pokoju, na łózko siedział właśnie mój brunet.
L: Gdzie byłaś? Martwiłem sie.. - podszedł do mnie i zamknął w ramionach.
J: Przepraszam.. - powiedziałam skruszona. - Liam nie masz przecież powodów do złości.. Nic sie nie wydarzyło.. - tłumaczyłam sie.
L: Wiem.. Niall mi wszystko powiedział. - oznajmił, odsunęłam sie od niego i usiadłam na łóżku.
J: A czy jeśli ja bym Ci to powiedziała, to uwierzyłbyś? - spojrzałam na niego.
L: Taak, chyba tak.. - dosiadł sie do mnie.
J: Liam, jeśli mamy być razem musimy mieć do siebie pełne zaufanie, przecież to podstawa..
L: Obiecuje Ci że nigdy nie zawiodę twojego zaufania.. - zbliżyłam sie do niego i zaczęłam muskać jego wargi. Chłopak oddał od razu, podniosłam sie i usiadłam okrakiem na jego kolanach. Brunet ułożył dłonie na moich biodrach, ściskając je lekko, ja włożyłam palce w jego włosy. Chciałam by był jak najbliżej mnie, podniósł delikatnie swoje ręce na moje żebra, zaczęłam sie wyginać i uśmiechać przez pocałunek.
J: Przestań.. - zaśmiałam sie - ..Mam tu łaskotki.. - mówiłam ze śmiechem przez pocałunek. Liam oderwał sie ode mnie i spojrzał w moje oczy.
L: Masz piękny uśmiech.. - powiedział, a ja uśmiechnęłam sie jeszcze szerzej.
J: A ty jesteś cały mój. - mój głos był pełen pewności i zadowolenia. Payne w odpowiedzi znów całował moje usta, czułam jak sie uśmiecha, po chwili chłopak leżał na plecach a ja leżałam na nim i całowałam dalej.
N: Mówiłem że sie pogodzili.. - usłyszeliśmy Niallera, oderwaliśmy sie od siebie i spojrzeliśmy w stronę drzwi.
Lou: To było bardziej niż pewne.. - stwierdził. Zeszłam z Liama i pomogłam mu sie podnieść.
L: Horan, jeśli następnym razem będziesz chciał rozmawiać z moją dziewczyną to za dnia, albo sie pilnuj żeby z nią nie zasnąć.. - zagroził, na co wszyscy zaczęliśmy sie śmiać. Zeszliśmy na dół i już w świetnych humorach spędziliśmy ten dzień..
Tak jak kolejne dni.. W tych dniach Liam nie odstępował mnie na krok, i jak tylko zagadałam sie z którymś z chłopaków to pilnował mnie, i ich, byśmy nie zasnęli. Przez ten czas co byłam u nich, Niall nie miał problemu z koszmarami i spał spokojnie. Miałam nadzieje, że mu pomogła nasza rozmowa. - Naprawdę musisz już wracać? - spytał ze smutkiem, gdy przyjechała Martyna.
J: Tak, jak to sie mówi, potęsknisz to miedzy nami będzie o wiele lepiej.. - zaśmiałam sie
L: Na pewno długo nie wytrzymam i już jutro będę po Ciebie.. - uśmiechnął sie, wspięłam sie na palce i musnęłam krótko jego usta. Odsunęłam sie i widziałam niezadowolenie w jego oczach, zignorowałam to i wpakowałam do auta swoją torbę. - Chodź tu.. - przyciągnął mnie i maślanym uśmiechem wpił sie w moje usta. Całował mnie długo i jakby miał już nigdy tego nie robić.
J: Do zobaczenia.. - z trudem udało mi sie go od siebie odsunąć.
L: Umrę.. Może jednak zostaniesz..?! - naginał
J: Nie. - odparłam z uśmiechem, ostatni raz pomachałam chłopakom i wsiadłam do auta. Martyna odpaliła samochód i ruszyła, całą drogę szczerzyłam sie sama do siebie, podobnie z resztą jak moja bff.
M: No to opowiadaj.. - usiadłyśmy w salonie i zaczęłyśmy sobie opowiadać. Tamto zdarzenie które nas skłóciło, poszło w niepamięć i całe w skowronkach zdradzałyśmy sobie nasze uczucia.
J: Jestem wykończona.. - powiedziałam po kilkugodzinnej rozmowie.
M: Ja tez.. Dziwnie mi będzie samej w łóżku bez Zayna..
J: Tak jak mi.. - znów sie zaśmiałyśmy i każda z nas powędrowała do swojej sypialni. Szybko przygotowałam sie do snu i położyłam sie w, zdecydowanie, za dużym dla mnie łóżku.. Prędko znalazłam sie w krainie snu i myślałam, że dotrwam w niej do samego rana, niestety w środku nocy obudziło mnie przeraźliwie głośne dźwięki mojego telefonu. Zaspana odebrałam nie patrząc nawet na ekran, chciałam tylko by przestał dzwonić.
N: (S.T.i.).. Wpuścisz mnie? - usłyszałam cichy głos blondyna. Przyswajając jego słowa, wstałam z łóżka.
J: Coo?! Czemu nie śpisz?! - pytałam idąc na dół.
N: Nie potrafię, jak jesteś daleko.. - jego głos jakby był speszony i zawstydzony. Dotarłam do drzwi i otworzyłam je, nie zdążyłam nic powiedzieć, bo Niall przywarł do mojego ciała i mocno sie tulił. Cofnęłam sie o kilka kroków bym mogła zamknąć drzwi.
J: Już dobrze.. - starałam sie go uspokoić, odsunęłam go od siebie i poszliśmy do kuchni. Zaczęłam robić kakao, a blondyn siedział i milczał. - Co sie stało? - podałam mu kubek z gorącym napojem i usiadłam na przeciwko niego.
N: Dlaczego jak byłaś u nas to nic mi sie strasznego nie śniło, a jak tylko pojechałaś to, to przerażające coś wróciło?! - pytał zrozpaczony, nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.
J: Może to jest w twojej świadomości.. Może czujesz sie przy mnie tak jak przy twojej mamie.. - stwierdziłam, nie maiłam pojęcia jak to wszystko wytłumaczyć.
N: Jest tylko jedno rozwiązanie.. - uśmiechnął sie chytrze.
J: Nie, nie zgadzam sie.. A jak sie dowiem, że Liam miał coś z tym wspólnego, to więcej ci nie pomogę, nie ugotuje i będę obrażona.. - wyprzedziłam jego propozycje, domyślałam sie już co chciał zaproponować.
N: Spokojnie, Payne nawet nie wie że tu jestem.. Jak sie dowie, że w środku nocy pojechałem go jego dziewczyny to mnie zabije.. - przyznał, na co sie zaśmiałam.
J: To mu nie mów.. - wzruszyłam ramionami.
N: I tak pewnie sie dowie.. Ale mogłabyś pobyć u nas dopóki mnie z tego nie wyleczysz.. - jego głos z każdym słowem ściszał sie coraz bardziej.
J: A jak ja mam cie wyleczyć.. - spojrzałam na niego.
N: Nie wiem, widzisz, wystarczy że byłaś ścianę obok a spałem spokojnie.. (T.i.) błagam Cie, bez Ciebie już nigdy nie będę miał spokojnej nocy.. - niemal klęknął przede mną.
J: Niall opanuj sie. - skarciłam go - Posłuchaj, jestem z Liamem od tygodnia?! I już miałabym z nim zamieszkać?! Oszalałeś?! - prawie krzyknęłam na niego. - Jeżeli będziesz miał problem, możesz zadzwonić, albo jak dzisiaj przyjechać.. Na pewno nie przeprowadzę sie do Liama..
N: Rozumiem.. I przepraszam Cie.. Nie powinienem był Cie o to prosić.. - w jego oczach rozbłysł smutek, podniosłam sie i podeszłam do niego. Uściskałam go i pociągnęłam do sypialni, założyłam swoje papcie, wzięłam telefon i naskrobałam na kartce krótki liścik do przyjaciółki. ' Jestem u Liama.. xx'..

...

Będzie chyba jeszcze jedna, myślałam, że ta skończę, ale jednak nie.. :)
Może 6 komów i next!
CZyTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!



Naat