One Direction i My.. - imaginy

sobota, 7 lutego 2015

Ziall c: ~część 2

- Dobry dzionek pani Nelson!- zaśmiał się. Przed nim również leżało już naczynie z jedzeniem. Zapowiada się fajny dzień. Poczekałem aż chłopak zje. Potem przypomniało nam się, że przecież dzisiaj jest poniedziałek! Ostatnia klasa liceum to nie przelewki. Zależy mi na dostaniu się na studia w Nowym Jorku. Pobiegliśmy do pokojów. Na szczęście lekcje zrobiłem wcześniej i na szczęście w ogóle wziąłem książki. Wrzuciłem potrzebne mi podręczniki i już chciałem wychodzić, ale zastanawiałem się, czy zmienić swoje nowe, szare dresy na inne spodnie. Machnąłem ręką i po prostu wciągnąłem swoje białe supry. Sam się dziwię, bo to jedyne buty, które aż tak mi przypasowały.
- Zayn idziesz?- krzyknąłem stojąc pod drzwiami frontowymi. 
- Daj mi minute!- zaśmiałem się. Pewnie znowu układa włosy. Odruchowo przeczesałem je palcami. Zawsze wyglądały tak, jak chciałem.
- O nie chłopaki! Nigdzie nie wyjdziecie bez drugiego śniadania!- pani Nelson podała mi papierową torbę, podpisaną "Niall :)". Zaczerwieniłem się na to. Już widzę reakcję naszej paczki. Zerknąłem na identyczny pakunek dla Malika i mało brakowało, a turlałbym się. "Zaynuś :))"- widniało na nim.
Spojrzałem na zegarek. Pójdziemy na 5 ostatnich lekcji. Co ja mówię. Minęły dopiero 2. Mulat szybko schował śniadanie do plecaka, po czym poszliśmy w stronę mojego samochodu. Wsiedliśmy i po kilku minutach znaleźliśmy się w szkole. Gdyby nie zawrotna prędkość na liczniku, nigdy byśmy nie zdążyli. A tak zostały nam 4 minuty, by dotrzeć na trzecie piętro we wschodnim skrzydle.
- Huh, kogo my tu mamy?- zaśmiał się Luke idąc w naszą stronę. Widać, że również zapomniał, że dziś poniedziałek.
- Cześć.- przywitaliśmy się i wolnym krokiem skierowaliśmy się do tej nieszczęsnej sali 473. Dotarliśmy jakieś 10 minut po dzwonku. 
- No kogo my tu mamy! Nasz kochany pan Malik, Horan i Hemmings!-sarkastycznie rzucił nauczyciel.
- Dzień Dobry panie Johnson.- powiedzieliśmy równocześnie i zajęliśmy nasze miejsca. Lekcja minęła nam szybko, więc spokojnie dotarliśmy do następnej sali, gdzie mieliśmy mieć biologię. Niestety (dla mnie stety) nasza kochana nauczycielka miała pilny wyjazd, więc czekały nas trzy godziny w-f-u. Z uśmiechami na twarzach pobiegliśmy w stronę naszych szafek, mieszczących się na przeciwko sali gimnastycznej. Mieliśmy je koło siebie. Wyjąłem torbę sportową z czyściutkim strojem. W piątek przywiozłem ją, aby nie zapomnieć na poniedziałek. I dobrze, bo w takich okolicznościach na pewno bym jej zapomniał. Zatrzasnąłem metalowe drzwiczki i poczekałem na chłopaków, bo akurat gadali ze swoimi dziewczynami. Przewróciłem oczami, bo no halo. Odchrząknąłem i spojrzałem na nich znacząco.
- Dobra idziemy, bo Nialla to obrzydza.- zaśmiał sie Zayn. Uśmiechnąłem się lekko do Perrie i Ashley.
- No to do potem.- rzuciłem na pożegnanie. Przebraliśmy się i równo z dzwonkiem weszliśmy na salę. Ogarnąłem wzrokiem pomieszczenie i gdzieś mignęły mi bordowe włosy (T.i.).
- Okej! Przed nami 3 lekcje w-fu. Więc wybierzcie co chcecie robić na tej.- powiedział pan Harris. Odnalazłem swoją paczkę i zaczęliśmy gadać. 
- Ej dobra, bo nikt nie wie co robić i czekają na nas.- zaśmiał się Zayn. Z jednej strony to fajne, bo dużo rzeczy jest nam zrobić łatwiej niż innym. Ale z drugiej to irytujące, że wszyscy chcą Ci się podlizać.
- Zagrajmy w siatkówkę.- rzuciłem, oni przytaknęli. Ze szkolnego "magazynu" sportowego wyciągnęliśmy 10 piłek. Ludzie już się dobrali w 5 grupek. Każda grupka otrzymała dwie piłki i rozpoczęliśmy rozgrzewkę. Po 10 minutach podzieliliśmy się na drużyny. A raczej pan Harris nas podzielił. Niestety prawie w całości rozbił naszą paczkę. W mojej drużynie znalazły się 3 dziewczyny i dwóch chłopaków. Jednym z nich był Jake z równoległej klasy, drugi to jakiś drugoklasista, który jak zauważyłem nie jest najgorszy w sporcie. Co do dziewczyn.. Katherine, czyli blondynka z brązowymi oczami. Dobrze gra. Dalej jest Sophia, jest naprawdę dobra. A na końcu.. (T.i.). Nie widziałem jej w akcji, ale mam nadzieję, że jest w porządku. Dostałem jeszcze dwie inne osoby, jako rezerwowych, ale nie mam zamiaru się nimi przejmować. Najpierw grała drużyna Luke'a z drużyną Zayn'a. Było bardzo wesoło, ale ich mecz trwał całą pozostałą lekcję. 
- Dobra, idźcie na lunch, dokończymy grać na kolejnych dwóch.- machnął ręką nauczyciel. Trochę taki przypał, że musimy się najpierw przebrać, a potem na stołówkę, ale nic nie zrobię. W szatni przebrałem koszykarskie spodenki, na swoje wcześniejsze dresy i to samo zrobiłem z koszulką. Po chwili stałem już w długiej kolejce po jedzenie. Nie chciało mi się czekać, więc złapałem tacę i poszedłem na przód. Po drodze zgarnąłem butelkę coli, kawałek pizzy i jabłko. Stanąłem przez "kucharką" i chciałem zapłacić, gdy osóbka za mną odchrząknęła. 
- Może tak do kolejki, Horan?- przewróciłem oczyma.
- A może tak nie?- ona powtórzyła mój gest. Mimo to przepuściłem ją pierwszą. Gdy już miała płacić, zaczęła szukać czegoś po kieszeniach.
- Cholera!- zaklęła pod nosem.
- Zapłacę za Ciebie.- podałem 20 funtów kobiecie za ladą i poszliśmy w stronę stołu "dla popularnych". Ugh.. Nienawidzę tego określenia.
- Dzięki Niall. Oddam Ci..
- Nie musisz.
- Ale ja po prostu zapomniałam portfela.- wytłumaczyła.
- Powiedziałem, że nie musisz. Kilka funtów to jest nic.- po raz wtóry przewróciłem oczyma.
- W takim razie, dzięki.- ucałowała mój policzek i zajęła wolne miejsce. Usiadłem na przeciwko niej.
- Czy teraz pozwolicie wreszcie nam zagrać? Mam dość siedzenia i nudzenia się.- jęknąłem.
- Przecież i tak teraz ty będziesz grał z drużyną Sean'a.- odrzekł mi Luke.
- Może.- zaśmiałem się i kontynuowałem jedzenie. Niestety mój aparat lekko mi przeszkadzał. Tak się cieszę, że jeszcze trochę i go zdejmę. Połknąłem ostatni kęs, po czym wstałem i odłożyłem tackę. Skierowałem się z powrotem do szatni. Znowu przebrałem tym razem w te same koszykarskie spodenki i koszulkę. Wszedłem na salę i wziąłem piłkę. Po chwili dołączył do mnie Zayn. Odbijaliśmy sobie, dopóki wszyscy nie przyszli. Wtedy zaczęliśmy pojedynek. Komu pierwszemu piłka upadnie, musi zrobić coś. Po kilku minutach Zayn się zagapił i piłka spadła.
- No i masz za swoje cieniasie!- po raz kolejny zaśmiałem się.
- Dobra, dobra. Co mam zrobić?- uśmiechnął się szeroko. Muszę wymyślić mu coś specjalnego..
- Wiem! Chodź no tu.- wskazałem na niego palcem. Podszedł, wtedy wyszeptałem:- Masz zaprosić panią Chester na randkę.
- No chyba nie!- odsunął się i spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- No chyba tak! Przegrałeś więc powodzenia.
- Niech będzie.- mruknął niezadowolony. Pani Chester to była nauczycielka od w-fu. Była starsza od nas o jakieś 10 lat. Wcale nie taka stara, więc będzie ciekawie. Gdy zadzwonił dzwonek skierowaliśmy się do naszej grupki. Pech chciał, że na salę weszła akurat nasza kochana pani C.
- No dobra! Pan Harris musiał iść na chwilę do dyrekcji, więc ja po sędziuję.- moja drużyna ustawiła się, a ja zgarnąłem piłkę puszczając przy okazji oczko Malikowi. On westchnął, ale podszedł do nauczycielki.
- Proszę pani..
- Tak?- zlustrowała go wzrokiem. 
- Mogę z panią porozmawiać?
- Jasne, mów.- chłopak szepnął jej coś na ucho.- Hola, hola! Zayn jesteś za młody dla mnie, A nawet jeśli, to ja jestem nauczycielką. 
- Zadanie wykonane!- krzyknąłem, a Kelsey pogroziła mi palcem.
- Jak już gracie, to fair.- zaśmiała się po czym rozpoczęliśmy mecz. Nam zeszło szybciej, dzięki czemu na tej lekcji rozegrane zostały jeszcze dwa inne. Na przerwe nikt nie wychodził.
- To co Horan, rewanż?- rzuca wyzwanie? W porządku!
- Czemu nie?- uśmiechnąłem się i odbiłem w jego stronę piłkę, Przez kolejne 5 minut lajtowo graliśmy. Nagle zobaczyłem JĄ. Nie wierzyłem własnym oczom.. Przecież ona wyjechała.. Stanąłem jak wryty. Piłka upadła, a Zayn roześmiał się. Potrząsnąłem głową i spojrzałem w rozbawione oczy przyjaciela. Na szczęście niczego nie zauważył. To tylko złudzenie.. 
- Dobra Niall! Chodż no tu.- powtórzył mój gest. Podszedłem, a on powiedział:- Masz pocałować naszą kochaną (T.i.).
- Lajtowo.- machnąłem ręką.
- Daj dokończyć. Masz pocałować ją w usta, TERAZ.- uśmiechnął się triumfalnie. Westchnąłem i odszukałem wzrokiem bordowo włosom. Stała przy koszu z piłkami, razem z koleżankami i śmiała się głośno. Podbiegłem do niej i odwróciłem w swoją stronę. Spojrzałem prosto w oczy, w jej ujrzałem przygasające iskierki rozbawienia. Zbliżyłem swoją twarz do jej i pocałowałem. Odwzajemniła pocałunek, ale nie było to prawdziwe. Wiedziała, o co chodzi. Ludzie się uciszyli, a ja odsunąłem od niej i znowu spojrzałem w oczy. Widziałem w nich coś na kształt zranienia. Zabolało ją to?


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Mam nadzieję, że pojawią się chociaż 4 komentarze..
Postaram się jutro dodać następną część.. Mogę obiecać, że jeśli te 4 komy będą, to pojawi się NA PEWNO. Haha, nie to nie szantaż XD
DF x.
PS. Od dzisiaj na stałe zostaję "DF" chyba że wymyślę coś bardziej oryginalnego, wtedy powiem :)


5 komentarzy: