One Direction i My.. - imaginy

piątek, 24 października 2014

Zamówiony Ziall :)) / część 5

Cześć :)) Haha obiecałam kilka części, a jest już piąta.. No nic, mam nadzieję, że wam się spodoba i komentujcie! Każda osoba, która czyta to, niech zostawi po sobie chociażby kropkę :* Bardzo was proszę <3 Miłego czytania, kochane ;33
***********************************************************
Czułam, że nigdy nie zapomnę tego wieczoru... Wsiedliśmy do taksówki i po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. 

Wbiegliśmy do środka, ja skierowałam się na górę, do pokoju Luke'a, aby się przygotować, a on został na dole, żeby ogarnąć wszystko na imprezę. Gdy znalazłam się w jego pokoju, od razu rzuciłam się na wielkie łóżko. Po kilku minutach wstałam i z plecakiem skierowałam się do łazienki. Ubrałam ciuszki, które wcześniej przygotowałam i zaczęłam robić makijaż. Nałożyłam troszkę pudru, zrobiłam kreski, rzęsy musnęłam tuszem, a na usta nałożyłam błyszczyk. Czarnym lakierem pomalowałam paznokcie i odczekałam 10 minut, aż wyschną. Następnie schowałam ubrania do plecaczka i odłożyłam go do szafy mojego przyjaciela, gdzie też leżały inne moje ubrania, na jakieś noce, czy coś. Za każdym razem coś przywożę do niego, ale dziś akurat nie chciałam. Luke podzielił szafę na pół, bo ja mieszkałam więcej z nim, niż we własnym domu, a mojej mamy i tak wiecznie nie było. Zeszłam do blondyna, który właśnie kończył, a salon prezentował się pięknie.
Wszystko było gotowe, więc poszłam za Luke'em, aby pomóc mu się przygotować, co znaczy ogarnąć Tumblra i takie tam. Wszystko robił dość głośno, a gdy nagle zrobiło się cicho, za intrygowało mnie to. Chciałam odwrócić głowę, ale wtedy chłopak podszedł do mnie i pocałował mój policzek. Patrzyliśmy sobie w oczy i wtedy po raz pierwszy, od mojego powrotu zobaczyłam, że Luke całkowicie mi wybaczył. Uśmiechnęłam się szeroko, a w jego oku pojawił się błysk. Tą bardzo miłą chwilę przerwał dzwonek do drzwi. Blondyn westchnął i pociągnął mnie za rękę, dzięki czemu mogliśmy przywitać gości. To byli głównie zawodnicy i cheerliderki, ale także każdy mógł wziąć dwie osoby towarzyszące. Plastiki chciały się wprosić, ale koledzy Luke'a wyprowadzili je. Było super, ale czegoś brakowało.. No tak, muzyka! Z tylnej kieszeni spodni mojego przyjaciela wyjęłam IPhone i podłączyłam do sprzętu. Wybrałam playlistę, którą przygotowaliśmy zawczasu z Luke'em i włączyłam piosenkę. Głośność dałam na 100%, po czym zaczęłam szukać w tłumie Zayn'a. Obiecałam mu, że z nim potańczę.
Gdy go tak szukałam, nagle podszedł do mnie od tyłu i wystraszył, przez co krzyknęłam.
- Idioto!- zaśmiałam się.
- Pamiętasz, co mi obiecałaś?- poruszał śmiesznie brwiami.
- Nie bardzo..- droczyłam się z nim.
- Ej no.- powiedział i posmutniał.
- Haha. Sorry nie działa to na mnie.- wyszczerzył się i pociągnął mnie na środek salonu. Tańczyliśmy na luzie, jak przyjaciele, bo w końcu nimi jesteśmy, prawda? Chociaż wydaje mi się, że Zayn nie zawsze zachowuje się jak przyjaciel.. Nagle położył mi ręce na biodrach i przybliżył się. Zawiesiłam mu ręce na szyi, ponieważ był to wolny kawałek i jednocześnie ostatnia piosenka, którą chciałam z nim przetańczyć. Tak jakoś w połowie piosenki, Zayn schował twarz w moje włosy i ucałował zagłębienie szyi. Wtedy postanowiłam to przerwać. Odsunęłam się od niego i poprosiłam go na rozmowę w jakimś cichym miejscu. Poszliśmy do kuchni, gdzie niestety znajdowało się trochę osób. Stanęłam w kącie, a Zayn pochylił się, abym mogła mu coś wyszeptać.
- Przepraszam, ale jesteśmy TYLKO przyjaciółmi.
- Ja.. My.. Wybacz na moment.- wypuścił przez zęby i zobaczyłam jak wybiega z kuchni. Nie chciałam go zranić. Po prostu nie czuję tego czegoś..
- Chłopak cię zostawił?- usłyszałam obok. Obróciłam się w stronę głosu i ujrzałam Nialla z papierosem między ustami.
- To tylko przyjaciel.- syknęłam.
- SPOKOJNIE. Wyluzuj. Chodź, potańczymy.- powiedział i nie czekając na mój wyraz sprzeciwu, po prostu zaciągnął mnie "na parkiet". Byłam zła, bo najpierw się nie odzywa, a teraz takie coś. Owszem nie odzywa się, bo sama go o to prosiłam, no ale bez przesady. Zaczęliśmy tańczyć. Po kilku piosenkach zachciało mi się pić, dlatego bez ostrzeżenia, po prostu sobie poszłam. Wzięłam czerwony kubeczek z jakimś napojem i wypiłam na raz. Piekąca ciecz rozlała się po moim gardle, a ja zorientowałam się, że to alkohol. Nie piłam alkoholu, ale aby utrzymać to, co teraz mam, co jakiś czas, gdy była okazja, wypijałam drinka albo dwa. Ale nie na raz, jak teraz. Wzdrygnęłam się ledwo zauważalnie i udałam do łazienki, bo zrobiło mi się trochę nie dobrze. Gdy już dotarłam, spryskałam zimnymi kropelkami swoją twarz i oparłam się plecami o umywalkę. Przymknęłam oczy i na moment zrelaksowałam się. Po kilku minutach drzwi się otworzyły i ktoś mnie objął. Uchyliłam powieki i ujrzałam blond włosy, więc pomyślałam, że to Luke i wtuliłam się. Chłopak objął mnie i przycisnął do piersi, po czym zaczął pocierać moje ramię. Po kilku minutach odsunęłam się z uśmiechem od niego, a gdy zobaczyłam, że to Niall, od razu spochmurniałam. Obróciłam się i chciałam wyjść, ale raz- chciałam się dowiedzieć, o co mu chodzi, dwa- złapał mnie za rękę.
- Poczekaj, Liz. Pamiętasz, jak jakiś czas temu, rozmawialiśmy w łazience?- spytał cicho.
- No tak. Ale co to ma do rzeczy?- stałam tak zbita z tropu.
- Bo.. Ja chciałem powiedzieć, że.. Chcę.. Ugh.- zamknął oczy i potarł skronie, przez co puścił moją rękę.- Ciężko mi jest mówić o.. Tych no.. uczuciach.- to ostatnie słowo powiedział strasznie cicho.
- Jakich uczuciach?- zapytałam stając naprzeciwko niego. 
- Bo ja.. Chodzi o to, że.. Jezu! No po prostu podobasz mi się i tyle!- powiedział w końcu, a mnie zatkało.
- Aha.. Ja muszę iść. Przepraszam.- nie mogłam zebrać myśli. To było dziwne.. Wybiegłam z łazienki i z domu. Pobiegłam do parku i usiadłam na ławce. Było mi trochę zimno i żałowałam, że nie wzięłam bluzy. Po chwili usłyszałam śpiew, który dobiegał z ławki niedaleko. Po cichutku podeszłam bliżej i odkryłam, że to Niall. Śpiewał:
Right now/ Właśnie teraz
I wish you were here with me/ Chciałbym, abyś była tu ze mną
'Cause right now/ Bo właśnie teraz
Everything is new to me/ Wszystko jest nowe dla mnie
You know I can't fight the feeling/ Wiesz, że nie mogę zwalczyć tego uczucia
And every night I feel it/ I każdej nocy to czuję
Right now/ Właśnie teraz
I wish you were here with me/ Chciałbym, abyś była tu ze mną.
Siedziałam i słuchałam, jak zaczarowana, bo Niall miał śliczny głos, a piosenka była cudowna. Pech chciał, że nadepnęłam na jakąś gałązkę, a chłopak podszedł do mnie.
- Czego chcesz?- spytał oschle.
- Ja.. Wybacz mi. Nie chciałam cię tak potraktować wtedy u mnie w domu. Jestem okropną osobą. I.. Chodzi o to, że nie wiem, czy odwzajemniam to, co mi powiedziałeś. Po za tym nie wiem, o mam odwzajemniać, bo powiedziałeś, że ci się podobam, a podobać ci się może jednocześnie kilkanaście innych dziewczyn, to wiesz.
- Tylko.. Mówiłem też coś innego.. Wiesz.. Myślę, że powinnaś po prostu przyjść na koncert.
- Jaki koncert?
- No mój.
- Cooo..?- zdziwiłam się.
- Noo..- przeciągnął i przewrócił oczami.- One Direction. Słyszałaś?
- Nie bardzo..- przyznałam.
- Tym lepiej. Przyjdź jutro o 17 do galerii, właściwie na ten wielki parking koło niej. Gramy koncert dla kilku fanek.- uśmiechnął się, a ja polubiłam jego uśmiech. Pokiwałam głową, ale po chwili przypomniało mi się, że cały weekend miałam spędzić z Luke'em.
- Nie mogę jutro.
- Oh.. W porządku.- widać było, że się zawiódł i było mu przykro, no ale dla jakiegoś koncertu nie rzucę wszystkich planów!
- Może innym razem.- uśmiechnęłam się do niego i jednocześnie wzdrygnęłam się z zimna.
- Zimno ci?
- N-Nie..- chciałam być twarda, ale drgawki ogarnęły moje ciało, a on się zaśmiał. Zdjął swoją bluzę i okrył mnie nią. Dopiero teraz zwróciłam uwagę, że wyglądał bardzo dobrze.- Dzięki.
- Nie ma za co. Wracajmy.- skinęłam głową i już po chwili byliśmy z powrotem w środku. Impreza dobiegała końca, na szczęście. Sprawdziłam godzinę na telefonie- 01.27. No to nie jest źle. Wzrokiem szukałam Luke'a, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Poszłam do jego pokoju, a tam cała nasza paczka już siedziała i gadała. Podeszłam do chłopaka i lekko go przebudziłam.
- Luke, a co z imprezą?
- Już idę. Momencik.- zeszliśmy na dół, a Luke wyłączył muzykę.
- Koniec ludzie, idźcie do domu!- krzyknął. Wszyscy pokiwali głowami i zaczęli powoli wręcz wypełzać z domu. Po jakichś 40 minutach dom był pusty, a nam się nie chciało sprzątać. Poszliśmy na górę, gdzie zastaliśmy także Nialla.
- Yyy.. Co on tu robi?- szepnęłam do Jake'a, gdy już siedzieliśmy wszyscy w kręgu.
- Nie wiem. Przyszedł i siedzi, a co?
- Nic.- powiedziałam, po czym odwróciłam głowę, bo wyraźnie czułam, że wszyscy na nas patrzą.
- O czym tak gadacie, co?- spytał Zayn. Chyba mu już przeszło.
- O niczym. Spytałam go tylko...- nie wiedziałam co powiedzieć, więc na szybko wymyśliłam.- Czy wie, kiedy będzie następny mecz, bo nie pamiętam, a muszę sobie przyciąć lekko końcówki.
- Aha.. Następny mecz jest za dwa tygodnie.- odpowiedział Zayn, po czym odwrócił głowę do Luke'a, który skinął głową i powrócił do przyglądania mi się. Nie wiem o co chodzi, ale okej. Siedzieliśmy tak w ciszy, aż usłyszałam kroki, po czym do pokoju weszła mama Luke'a z tortem i świeczkami. 
- STO LAT LIZ!- krzyknęli i zaczęli śpiewać urodzinową piosenkę.
- Pomyśl życzenie.- zasugerował Niall, gdy ja chciałam zdmuchnąć świeczki.
- Nie potrzebuję życzeń. Mam najwspanialszych przyjaciół na świecie i to mi wystarcza.- usłyszałam ciche "ooo" po czym na szybko wymyśliłam, że chciałabym znać prawdę. Nie wiem czemu, od tak po prostu. Zdmuchnęłam, po czym wszyscy się przytuliliśmy.
- Kochani jesteście. A pani przeszła samą siebie, z tym ciastem.- pochwaliłam, bo ciasto było naprawdę wyśmienite.
- Oh kochanie, ale to nie ja je piekłam. Podziękuj mamie Nialla.- spojrzałam zdziwionym wzrokiem na chłopaka, ale on patrzył się w ciasto.
- W takim razie.. Niall, podziękuj swojej mamie.- on tylko skinął głową i zjadł ostatni kawałeczek. Z tego wszystkiego dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że mam dzisiaj urodziny. 
- Ta impreza miała być imprezą urodzinową, ale wyszłaś i ciebie nie było, więc no wiesz.- powiedział Ash.
- A tak właściwie, to gdzie ty zniknęłaś?- zapytał Michael(Mike). Spojrzałam szybko na Horana, a on popatrzył na mnie błagalnym spojrzeniem.
- Poszłam się przejść. Jakoś źle się poczułam, więc poszłam.
- A ty Niall?- spojrzenie wszystkich padło na Nialla, któremu oskarżycielskie pytanie zadał Zayn.
- Do sklepu, po papierosy, bo skończyły mi się.- odpowiedział luźno, a Mulat praktycznie niezauważalnie odetchnął z ulgą. Nie wiem o co chodzi..
Siedzieliśmy i gadaliśmy do wczesnych godzin. Nie obyło się bez głupich gier i podobnych takich.
Leżałam wtulona w Ashton'a, bo reszta była zajęta obleganiem konsoli do gier. Tylko on położył się koło mnie i z daleka oglądaliśmy to wszystko. 
- Nie możecie być trochę ciszej? Próbujemy rozmawiać.- powiedział Ash, a oni zatrzymali grę i spojrzeli na nas. Teraz siedziałam po turecku koło niego i przeglądałam jego telefon. On trzymał mój i robił to samo.
- Nawet nie rozmawiacie.- przewrócił oczami Jake, a ja prychnęłam.
- CZY.TY.WŁAŚNIE.PRYCHNĘŁAŚ?- spytał bardzo poważnie.
- Może.- wyszczerzyłam się, a on podszedł do mnie i zaczął okładać poduszką. 
- Przestań! Ej! Chłopaki! Pomóżcie mi!- krzyknęłam, a Luke, Niall i Zayn pomogli Jake'owi. Niall mnie trzymał, a oni łaskotali. W końcu Ash i Mike zlitowali się i pomogli mi się uwolnić. Podbiegłam do włącznika, a moi wybawcy szybko uciekli pod drzwi, bo zgasiłam światło. Reszta szeptała coś, bo nie przywykli do ciemności, a ja podhaczyłam wszystkich, przez co upadli z krzykiem na podłogę. Wzięłam poduszkę i ich okładałam, po czym związałam im sznurówki. Tak, to dziecinne, ale końcowy efekt będzie genialny. Ta dwójka spod drzwi podeszła i łaskotaliśmy ich, aż zaczęli błagać. W końcu zapaliłam szybko światło, przez co oślepli, a gdy chcieli wstać, poprzewracali się. Śmialiśmy się i przybiłam z Ash'em i Michael'em. Po kilku minutach ta czwórka uwolniła się od siebie i wrócili do gry, jak gdyby nigdy nic. Znaczy, że wygraliśmy. Położyłam się na kanapie, oparłam o Luke'a i zamknęłam oczy. Odpoczywałam, bo nie chciało mi się spać. Niestety moje ubrania mnie uwierały, dlatego podeszłam leniwie do szafy i otworzyłam drzwiczki. Do spania chciałam założyć moje ulubione onesie, ale ponieważ była tu cała nasza paczka, zdecydowałam się na legginsy i koszulkę. W łazience przebrałam się, a brudne ubrania wrzuciłam do pralki.. Zmyłam makijaż i umyłam zęby. Rozczesałam włosy, po czym związałam je w kucyka. Wróciłam do pokoju, na swoje poprzednie miejsce. Było bardzo miło, dopóki chłopaki nie zaczęli się kłócić o to, kto teraz powinien grać. Potrafiłam grać w Fifę, więc zręcznie zabrałam im dwa pady, a jeden podałam Zayn'owi.
- Ale on już grał!- krzyknął obrażony Niall.
- Wy też!- uśmiechnęłam się i zaczęłam grać.
- Ej! Ja chciałem być niebieskimi.- Zayn spojrzał na mnie.
- Dzięki mnie grasz, także ja jestem niebieskimi!- skinął obrażony głową, ale gdy zaczęliśmy grać od razu się uśmiechnął. Graliśmy naprawdę długo. Niestety zakończyliśmy remisem. 
Poszliśmy w końcu spać gdzieś tak ok. 6 nad ranem? I spaliśmy do 12. Niall od razu poszedł mówiąc, że się gdzieś tam śpieszy. Nikt nie wiedział o co chodzi, oprócz mnie.
Reszta wyszła o 14 i wtedy zaczęliśmy się wygłupiać. Na szczęście mama mojego przyjaciela pomogła nam (całej paczce) posprzątać. Coś koło 16 Luke zapytał się, czy idziemy na miasto. Zgodziłam się, więc poszliśmy się ogarnąć.



Po 30 minutach byliśmy już w drodze..

Directioner_Forever <3


3 komentarze:

  1. Matko Boska!!!!!!!! Next!!!!!!! Prooooooooszę, jak najszybciej, bo ja tutaj zawału dostanę! Nie moge się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń