One Direction i My.. - imaginy

środa, 8 października 2014

Louis.. :*:*

W końcu jednoczęściowy.. A myślałam, że już takich nie potrafie pisać.. :)
Jest trochę inny niż wszystkie, bo jest tematyki fantastycznej.. Ostatnio mam fazę na Anioły wiec jest i taki imagin.. <3<3
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~  

Usiadłam nad brzegiem morza i wpatrywałam sie w ciemne fale. Słonce już dawno schowało sie za horyzontem, a noc ogarnęła wszystko dookoła. Moja biała, letnia sukienka powiewała na coraz silniejszym wietrze. Czułam w środku pustkę, pustkę spowodowaną jego brakiem. Wiem że nie powinnam sie w nim zakochiwać, ale nawet nie potrafię odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak sie stało? Przecież powinnam trzymać sie od niego z daleka, tylko czuwać nad nim i jego życiem.. Wstałam z miejsca i wykonałam kilka kroków w stronę wody. Była lodowata i moczyła moje zmarznięte ciało, jeszcze bardziej. Włosy pod wpływem wiatru wirowały na wszystkie strony, zasłaniając mi obraz przed sobą. Nie chciałam już istnieć, życie bez niego nie byłoby życiem.. Gdy już miałam iść głębiej poczułam na sobie czyiś dotyk. Ten ktoś odwrócił mnie bardzo szybko do siebie i przycisnął do swojego ciała. Wsłuchałam sie w rytm jego serca i już wiedziałam kto to jest. To chłopak którego tak bardzo pragnę, brunet o niesamowicie anielskich oczach, zupełnie zakazany dla mnie.. By mógł być mój brakuje mu tylko skrzydeł. Czemu skrzydeł? Jestem aniołem, aniołem stróżem Louisa.. A my anioły nie możemy łączyć sie w pary z ludźmi, tym bardziej ze swoimi podopiecznymi.
L: Co ty chciałaś zrobić? - spytał z wyrzutem oraz przejęciem. Poczułam jak bierze mnie na ręce i wynosi z oceanu. Nie odpowiedziałam mu na to, nie wiedziałam nawet co mu odpowiedzieć. Lou nie wie że jestem nieśmiertelna i że mam skrzydła. - (T.i.) co sie dzieje? Ostatnio jesteś cały czas smutna.. Martwię sie o ciebie. - widziałam w jego oczach strach i troskę. Dlaczego to wszystko jest takie skomplikowane? Dlaczego ja mu sie w ogóle pokazałam, mogłam chronić go pod niewidzialną osłoną..
J: Nic sie nie stało Louis, po prostu.. nie mogę Ci o tym powiedzieć, muszę dać sobie rade sama.. - wyjaśniłam cicho
L: Zawsze tak jest! - powiedział zły - Wiesz jak boli mnie świadomość że nie chcesz mi powiedzieć co dzieje sie w tobie, o czym myślisz, albo co cie trapi?
J: Wiem.. - wtrąciłam
L: To oznacza tylko brak zaufania.. I ciekawy jestem skąd wiesz? Skoro ja Ci niczego takiego nie wyrządziłem?! - jego głos był kpiący. W głowie słyszałam głos mojego sumienia, że nie powinnam mu mówić że jestem wysłannikiem nieba, ale oszukiwanie go jest jeszcze gorsze.
J: Czuje to.. Lou musisz mi obiecać że jeśli ci powiem prawdę, pozwolisz mi zniknąć i zapomnisz o mnie..
L: Nie zgadzam sie ! - zaprotestował od razu
J: Lou, ale nic na to nie poradzę, to teraz co miedzy nami jest, jest zakazane i niedozwolone..
L: Kocham cie i nie mogę cie stracić.. - powiedział łamiąco, czułam że zaraz na moich policzkach pojawi sie coraz więcej łez.
J: W takim razie daj mi trochę czasu na ustabilizowanie tego..
L: Ale ja już nie daje rady, potrzebuje cie coraz bardziej, kocham cie coraz mocniej. Nie chce wciąż na ciebie czekać, to mnie niszczy.. - płakał, podniosłam dłoń i starłam jego łzy dając przy tym mu odrobinę otuchy. Każdy dotyk anioła działa kojąco na człowieka więc Louisowi na pewno od razu zrobiło sie lepiej.
J: Spotkajmy sie jutro, w tym miejscu o tej samej godzinie.. Jeżeli jednak mnie nie będzie, ale będziesz czuł moją obecność to znaczy że nie udało mi sie..
L: (T.i.) ja nie rozumiem, co sie nie udało? - pytał zdezorientowany. Przysunęłam sie do niego i złożyłam krotki pocałunek na jego wargach, brunet nie chciał mnie wypuścić, ale udało mi sie od niego oderwać.
J: Pamiętaj że cie kocham.. - szepnęłam i odeszłam od niego parę kroków i wzbiłam sie w powietrze. Pierwszy raz pokazałam Louisowi skrzydła, wyjawiłam mu moją tajemnice.
L: (T.i.)! Poczekaj!! - krzyczał za mną ale ja nie mogłam zawrócić. Szybko zniknęłam z jego pola widzenia, wylądowałam na szczycie najwyższego budynku w Londynie i myślałam.. Mam nadzieje że sie uda, On nigdy nie pozwala nam aniołom wiązać sie ze śmiertelnikami. Jest strasznie surowo nastawiony do tego. Jest jednak pewna możliwość, by mogło sie udać. Szybko znalazłam sie w niebie, stanęłam przed naszym jakby szefem aniołów.
A: (T.i.).. Domyślam sie dlaczego tu jesteś! - powiedział poważnym głosem
J: Tak, chciałabym cie prosić o przyzwolenie na oddanie skrzydeł i życie na ziemi.. - spojrzałam na niego. To jest właśnie ta jedyna możliwość.
A: Dobrze wiesz że życie anioła ze zwykłym człowiekiem jest niedozwolone.
J: Dlatego chce oddać skrzydła..
A: Naprawdę chcesz zamienić to życie, wzbijanie sie ku gwiazdom, nieśmiertelność, na życie w ciągłym stresie, niepewności i tego wszystkiego co jest na ziemi? - zapytał z lekkim niedowierzaniem
J: Właśnie tego chce.. - starałam sie brzmieć pewnie
A: I jesteś tego pewna jak niczego innego? Coś wyczuwam tu jakieś zwątpienie? - próbował mnie zniechęcić
J: Tak, jestem tego pewna jak niczego innego w moim życiu.. - spojrzałam na niego, w oczach Anioła była lekka złość i jakieś inne, nieznane mi dotąd uczucie.
A: Wiesz że takie coś dzieje sie tylko w wyjątkowych sytuacjach?
J: Wiem, ale nigdy w moim długim już życiu niczego bardziej nie pragnęłam.. Wiem że moje ziemskie życie nie będzie trwało wieczności, ale kocham go i chce z nim spędzić nawet te kilkadziesiąt lat.. Jestem w stanie zrezygnować z tego wszystkiego co teraz mam by być z nim.. - mówiłam prosto z serca
A: Wiesz że w życiu ludzi zdarza sie że to co czują teraz może być krótkotrwałe i za jakiś czas może przestać cie kochać?
J: Zdaje sobie z tego sprawę, ale chce być z nim.. - powiedziałam błagalnie
A: Cóż.. Zgodzę sie, tylko dlatego że nigdy nie zrobiłaś niczego wbrew sobie, jesteś szczerą osobą, chcesz poświecić tak wspaniałe życie tylko dlatego że kochasz śmiertelnika.. - gdy to powiedział czułam sie szczęśliwa
J: Dziękuje.. Mam jeszcze prośbę.. - spojrzał na mnie znacząco, bym kontynuowała - Mogę ostatni raz skorzystać z moich skrzydeł, pożegnać sie z nimi? - Anioł skinął głowa na znak zgody
A: Jednak wszystko co do tej pory przeżyłaś w swoim życiu, o osobach które spotkałaś zapomnisz.. Więc o Louisie także, z chwilą oddania skrzydeł.. Do tego jeszcze przez całe swoje śmiertelne życie będziesz kochać tylko jego, nikt inny nie zagości w twoim sercu, nawet gdy on przestanie ciebie kochać. - dodał gdy odchodziłam. Poczułam ból w okolicy serca. Wyleciałam stamtąd i znów znalazłam sie na szczycie najwyższego wieżowca w mieście. Napisałam sobie na przedramieniu: ~ 09.10.2014, 22:45.. Plaża.. Louis- Kocham go.. ~. Sprawiłam myślami by i Louisowi na reku pojawiła sie data i miejsce spotkania, by jednak przez przypadek on nie zapomniał. Po tym znów wzbiłam sie w powietrze, latałam pod gwiazdami, ostatni raz czułam wiatr we włosach, ostatni raz czułam tą anielską siłę.. Po jakimś czasie ubrałam sie w bardziej odpowiednie ubrania, tzn pomyślałam o tym i samo sie pojawiło na moim ciele. Wróciłam do nieba i znów stanęłam przed Aniołem
J: Gdzieś, w głębi mojej duszy będę was pamiętać, może nie będę miała świadomości że jesteście Aniołami, ale będę was kochać.. - wyznałam i pozwoliłam Aniołom zabrać moje skrzydła. Czułam jak odchodzi ze mnie cała moc.. A potem? Potem tylko ciemność.. Nic nie pamiętam.. Otworzyłam oczy i zauważyłam że jestem na plaży. Jakbym spała tu całą noc. Usiadłam i wpatrywałam sie w szalejące fale, dzień robił sie bardzo ciepły a mi zaczynało być gorąco. Zdjęłam bluzę i zauważyłam napis na przedramieniu.. Zastanawiałam sie co on tu robił, jaki Louis? Postanowiłam jednak poczekać, czułam że to ktoś ważny dla mnie i mojego serce.. Podczas siedzenia na plaży zastanawiałam sie nad moja przeszłością, nie mogłam niczego sobie przypomnieć, jakby ktoś wyciął ją.. Wieczór przyszedł w miarę szybko, na zegarku zbliżała sie ta godzina, siedziałam na zimnym piasku i z głową na kolanach gapiłam sie w to morze.
K: (T.i.)?! - usłyszałam czyiś głos, odwróciłam sie w jego kierunku i zauważyłam przystojnego bruneta idącego w moją stronę. Podniosłam sie z miejsca i spojrzałam jeszcze raz na mój napis, ~Kocham go~.
J: Ty jesteś Louis? - zapytałam niepewnie. W jego oczach zauważyłam lśniące łzy, pokiwał delikatnie głową na 'tak'.
L: Nie pamiętasz mnie? - załkał. Nie wiem czy pamiętałam go, wiem że w środku bardzo mocno go kochałam.. Pragnęłam by był przy nim przez całe życie i pomimo tego że nie nie pamiętałam swojej przeszłości, wiedziałam że on jest bliski mojemu sercu i zawsze już tam pozostanie.. Nie odpowiedziałam mu na pytanie tylko zbliżyłam sie do niego tak by poczuć dotyk jego ust na moich. Chłopak oddał od razu pocałunek przyciągając mnie bliżej siebie, czułam że wkłada to swoje całe uczucie. Musiało łączyć nas coś wielkiego, coś co przetrwa wszystko i przezwycięży każdą przeszkodę. - Kocham Cie.. - powiedział patrząc w moje oczy gdy sie ode mnie oderwał. Jego oczy były błyszczące i błękitne, takie anielskie..
J: Ja ciebie również, wiem że zawsze cie kochałam i będę już do końca życia kochać.. - brunet uśmiechnął sie delikatnie i przytulił sie do mojego ciała, czułam bicie jego serca, był taki spokojny i taki.. znajomy! Teraz wiedziałam że on jest tym jedynym i przez życie przejdziemy razem..
T. End.. :)



Skomentujesz?!
Naat

1 komentarz: