One Direction i My.. - imaginy

poniedziałek, 20 października 2014

Zamówiony Ziall :)) / część 4

Hej :3 Oto kolejna część :D Pisałam ją kilka dni, bo strasznie ciężko pisze się z takim palcem. Jeśli pojawią się błędy, to przepraszam i napiszcie, jak jakieś znajdziecie ;* Będą może jeszcze ze dwie części, ale zobaczę ;3 Nie zanudzam i miłego czytania! 
**********************************************
- Jak tak dłużej nie mogę, Liz!- w tym momencie wszedł tu również Zayn, z podbitym okiem i dwoma o wiele starszymi kolegami.
- No proszę Horan!- powiedział Zayn z furią w głosie.
- Zayn, uspokój się i chodź  tu do mnie.- powiedziałam powoli, a on przeniósł swój wzrok na mnie. Po kilku sekundach złagodniał.
- No dobra. A teraz gadaj, czemu nasłałeś ich na mnie?- myślałam, że chodzi o tych dwóch kolegów, ale Zayn pokręcił do mnie ledwo zauważalnie głową. To wspaniałe, że rozumiem się z przyjaciółmi bez słów, prawda?
- Co zrobiłem?!- zapytał z niedowierzaniem Niall. 
- NASŁAŁEŚ NA MNIE CZTERECH GORYLI!! NORMALNY JESTEŚ?!- wykrzyczał Zayn. Nie wiem o co im chodzi, ale na pewno nie odpuszczę.
- Nic takiego nie zrobiłem. I nie krzycz tak, bo Kozicka przyjdzie. Ma tu dyżur.- przewrócił oczami.
- Dobra chłopaki, odpuście.- powiedziałam odważnie.
- Nie odpuszczę. Mam siną połowę twarzy. A jeśli to twoja wina Horan, to wiedz, że cię dorwę.- to ostatnie wysyczał przez zęby. Ostatni raz spojrzał na mnie, po czym nałożył czarne okulary na oczy i wyszedł. Biedny Zayn. Chciałam wyjść za nim, ale Niall złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę.
- Gdzie idziesz?- zapytał ze smutkiem.
- Do mojego przyjaciela. On mnie potrzebuje.- powiedziałam, usiłując wyszarpać rękę, ale nie udało mi się to.- O co ci do cholery chodzi Niall? Kradniesz mój portfel, nie pozwalasz mi pójść do przyjaciela, jesteś zazdrosny o Luke'a..- wyliczałam. 
- Ja wcale nie jestem zazdrosny!- powiedział, ale widział też, że nie wierzę mu. Westchnął i puścił mnie.- Pogadamy później.
- Nie wiem tylko o czym.- stwierdziłam.
- O.. A zresztą. Leć już do Zayn'a.- odwrócił się i wyciągnął telefon. Zauważyłam, że w tylnej kieszeni ma mój portfel. Podeszłam po cichutku i szybkim ruchem wyjęłam go. Zaskoczony moim ruchem Niall, zaczął mnie gonić, podczas gdy ja uciekałam do Luke'a i reszty. 
Gdy byłam koło nich, zatrzymałam się i odwróciłam, a wtedy Niall poleciał ze mną prosto na podłogę. 
- Idioto!- krzyknęłam i złapałam się za głowę. Chyba walnęłam się w głowę.
- MATKO BOSKA!- krzyknęła jakaś nauczycielka. Powoli zaczęłam tracić przytomność. Dotknęłam ręką zranionego miejsca i spojrzałam na dłoń. Widząc ją całą we krwi, natychmiast się ocuciłam. 
- KARETKA! NATYCHMIAST!- panikowała.
- Niech pani nie panikuje. Pójdę do pielęgniarki i już.- wstałam, ale się zachwiałam. Luke podbiegł i wziął na ręce.
- Ja ją wezmę. To moja wina.- powiedział cicho Niall, a Luke tylko prychnął i szedł w kierunku gabinetu pielęgniarki. Przed nami wyrósł Zayn.
- Idź zadzwoń po jej mamę. Pójdę z nią.- Luke skinął głową i pocałował mnie w czoło, po czym Zayn pobiegł ze mną na rękach do pielęgniarki. Ta opatrzyła mnie i stwierdziła, że nic mi nie jest, tylko trochę krwi poleciało. Zayn prychnął, ale nic nie powiedział. Poszliśmy do klasy, a tam wszyscy nagle wstali i przytulali mnie. To było dziwne. Podeszłam do nauczycielki, a ta zwolniła mnie i całą naszą paczkę do domu. To znaczy mieli iść ze mną. W wyśmienitych humorach przybyliśmy do miejsca mojego zamieszkania. Moi przyjaciele rozsiedli się w salonie, a ja pobiegłam się przebrać. Uczesałam włosy w kucyka i ubrałam:
Poszłam z powrotem do salonu, a chłopaki dziwnie na mnie popatrzyli.
- No co?- zapytałam zdziwiona.
- Wyglądasz tak..- zaczął Jake.
- ..Inaczej.- dokończył Luke.
- To znaczy?- nadal nie bardzo wiedziałam o co im chodzi.
- Nie nosiłaś nigdy różowych ubrań, bynajmniej w takiej ilości.- wytłumaczył Zayn, a ja walnęłam się w czoło. Soph i Per patrzyły na mnie, jak na nie wiadomo kogo. Skinęłam na nie głową i poszłyśmy do kuchni.
- O co wam chodzi, dziewczyny?- zapytałam zakładając ręce.
- Mam tego dość!- wybuchnęła Perrie.- Ciągle jest tak, że wszyscy zwracają uwagę na ciebie! To jest nie do zniesienia, gdy mamy przykładowo takie same bluzki jak teraz, a oni skomplementują tylko twoją osobę! Nie jestem zazdrosna, ale nie chcę wiecznie żyć w twoim cieniu!- Zaskoczyła mnie. To był po prostu szok.
- Ja.. Nie wiem co mam powiedzieć.- spuściłam głowę.
- No oczywiście! Nie wiem, ale chyba nie chcę ciągle być nikim. Tak po za tym, nie wiem, czy słyszałaś, ale mówiłam, że teraz na weekend się wyprowadzam.- zatkało mnie. 
- Per.. Przepraszam cię. Nie wiem, co się ze mną dzieje.- kilka łez spłynęło po moich policzkach.
- Jasne. Nie przejmuj się. Już nie będę zawracać ci głowy.- wysyczała i po prostu opuściła mój dom. Sophie patrzyła na mnie chwilę, po czym wyszeptała krótkie "Zgadzam się z Per. Pa, Liz."
Stałam jak wryta przez kilkanaście minut, dopóki nie wybuchnęłam płaczem. Natychmiast piątka chłopaków znalazła się przy mnie, a ja wiedziałam, o co chodziło dziewczynom. Odsunęłam się od nich, przez co spotkałam się z szokiem wypisanym na ich twarzach. Powiedziałam im o co chodzi, a oni potarli głowy i przyznali się do błędu. Z drugiej strony stwierdzili, że dziewczyny trzymały się bardzo blisko "plastików" i strasznie dużo spędzały z nimi czasu. Podniosło mnie to trochę na duchu, a jednocześnie zasmuciło. Mój głupi wyjazd zniszczył wszystko. Wtuliłam się w Michaela i Ash'a, a oni uśmiechnęli się do mnie. Odwzajemniłam ten wspaniały gest i popatrzyłam na Jake'a, Luke'a i Zayn'a. Speszeni trochę siedzieli naprzeciwko. Gestem dłoni ich przywołałam i po chwili wszyscy śmialiśmy się leżąc na sobie na kanapie. Usiedliśmy po chwili normalnie i z początku nie odzywaliśmy się. Tak na dobrą sprawę, było to trochę dziwne, że jedna dziewczyna przyjaźni się z pięcioma chłopakami, ale no cóż.. Z dziewczynami ciężko jest się dogadać, a chłopcy są super! Może nie wszyscy, ale ta piątka idiotów jest genialna.
Chciałam zadzwonić do mamy, żeby zrobiła zakupy, jak będzie wracać, ale nie mogłam znaleźć telefonu. Pobiegłam na chwilę do mojego pokoju. Jest! Leżał na łóżku, ale nie przypominam, żebym go tam kładła.. Raczej powinien być w mojej torbie..
Oglądnęłam się dookoła i zobaczyłam otwarte drzwi balkonowe. Wyjrzałam na zewnątrz, a tam jak gdyby nigdy nic, Niall stał i palił papierosy. Zaraz, on pali?!
- Co ty tu robisz?- zapytałam.
- Stoję. Nie widać?
- Dlaczego w moim domu, kiedy ja o tym nie wiem? I czemu ruszałeś mój telefon?
- Co? Ja..- odwrócił się w moją stronę z zamiarem jakiegoś kłamstwa, czy coś, ale widząc, że nie dam się nabrać westchnął i po raz ostatni zaciągnął się, po czym wrzucił niedopałek do doniczki. Chciał przejść, ale mu nie pozwoliłam.
- Po pierwsze. CO.TY.TU.ROBISZ.DO.CHOLERY.I.JAK.WSZEDŁEŚ? Po drugie. Wróć i wyrzuć to tam, gdzie należy.- powiedziałam twardo.
- Hahahaah- wyśmiał mnie.- Chyba cię pogrzało. Przepuść mnie.
- Nie.- obstawiałam przy swoim.
- Jak chcesz.- wzruszył ramionami i już myślałam, że chce zrobić to, co mu kazałam, ale on po dwóch krokach obrócił się i wziął mnie za biodra, po czym przerzucił przez ramię. Szedł tak ze mną, aż doszedł do salonu. Chłopaki dziwnie się patrzyli, a Niall miał to gdzieś. Postawił mnie na podłodze, ale położył mi rękę na biodrze i przysunął do siebie. Spojrzałam na chłopaków kompletnie nie wiedząc o co chodzi. Czwórka z nich była równie zaskoczona. Tylko nie Mike...
Odsunęłam się od Niallera i spoliczkowałam. Nie wiem czemu, taki odruch. Michael kompletnie nie potrafił ukryć, o co chodzi. Oczy blondyna pociemniały.
- Idź stąd Horan. Nie chcę cię znać.- syknęłam. Był widocznie zaskoczony moimi słowami. Jego oczy były już czarne. Nie odezwał się słowem i wyszedł trzaskając drzwiami. O co mu chodzi? Co za człowiek.
<Trzy miesiące później>
Wow. Niall zachowuje się jakbyśmy się nie znali. Nic. Zero. Zmieniło się trochę.. Chłopaki w naszej szkole zrozumieli, że plastiki są głupie i nie zwracają na nie uwagi. Niestety Soph i Per dołączyły do plastików. Jestem jedną z najpopularniejszych dziewczyn w szkole i w mieście. Przez ostatni miesiąc skupiłam się na byciu cheerliderką. Przez te kilka miesięcy, zaczęłam się także interesować muzyką, dzięki czemu ja i Luke stworzyliśmy nie chwaląc się genialny duet.
Ja śpiewam i gram na gitarze, a on robi to samo. Niestety nie mamy zbyt dużo czasu, bo Luke gra w piłkę nożną i to nie na poziomie liceum, ale wyżej. Ja razem z nim, tylko że jestem cheerliderką. Jest całkiem spoko. Ostatni mecz wygrali i właśnie szykuje się domówka u Luke'a, a on zamiast wszystko przygotowywać, siedział ze mną w pokoju, gadając o jaki,ś tam sprawach. Nie wiedziałam, że można gadać z przyjacielem jak z przyjaciółką. Oznajmiłam mu, że do imprezy zostało 1,5h a on zerwał się mówiąc, żebym spakowała to, co chcę ubrać czy coś i spadamy do niego. W plecak spakowałam:
Jako rzeczy do imprezy, bo nie chciałam się stroić, ale trzeba było się jakoś ubrać. Na siebie nałożyłam:

Po czym poszłam do mamy informując ją, że wrócę po weekendzie, bo idę do Luke'a na noc. Zapytała się czy potrzebuję pieniędzy, na co skinęłam głową i wyciągnęłam rękę, a mama wcisnęła mi 50 funtowy banknot. Uśmiechnęłam się i ucałowałam ją, po czym wyszłam za moi przyjacielem. Czułam, że nigdy nie zapomnę tego wieczoru...

Directioner_Forever <3

3 komentarze: