I jest ostatnia część zamówionego Nialla.. <3
Wierze że całość sie podobała.. :D
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
J:
Skarbie powiesz mi w końcu co to za niespodzianka?
N:
Jak bym ci powiedział to nie byłoby niespodzianki..
J:
No proszę cie.. - nalegałam
N:
Chodź idziemy na spacer. - powiedział
nagle i pociągnął mnie w stronę
wyjścia. Ubraliśmy sie i wyszliśmy. Spacerowaliśmy po parku,
weszliśmy do nieznanej mi wcześniej
jego części. Po chwili z niego wyszliśmy
i byliśmy na jakimś cichym
i spokojnym osiedlu domków rodzinnych. W pewnym momencie
zatrzymaliśmy sie przed jednym z nich, był pięknym białym domkiem
z tego samego kolory płotem. Spojrzałam zdziwiona na męża.
J:
Niall czemu
mnie tu przyprowadziłeś?
- spytałam a on wyjął
coś z kieszeni. Wziął moją dłoń i położył na niej tą rzecz.
Był to klucz z przyczepioną
kokardką.
-
Co to jest?
N:
To są klucze go naszego domku..
J:
Naszego domu?! - spytałam z niedowierzaniem
N:
Tak skarbie, to ta niespodzianka. - wskazał
na dom przed którym sie zatrzymaliśmy. Rzuciłam mu sie na szyje i
pocałowałam - Chodź obejrzysz. - weszliśmy
do domu i aż zaniemówiłam z wrażenia. Dom był cudowny, pokoje
wspaniale urządzone. Na ścianach wisiały nasze zdjęcia.
N:
Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę..
- pociągnął mnie za rękę
i stanęliśmy
przed drzwiami do jakiegoś pokoju. - Otwórz! - otworzyłam i moim
oczom
ukazał sie pokoik dziecięcy z niebieskimi ścianami i kremowymi
meblami. W rogu stało piękne łóżeczko i wszędzie poustawiane
były różne zabawki.
J:
Ja.. nie wiem co powiedzieć. Jest śliczny, cały dom jest cudowny.
Dziękuje!
N:
Nie dziękuj.
I widzisz
moje kolejne marzenie sie spełniło. - pocałował mnie
J:
Kiedy ty to wszystko zrobiłeś?
N:
W wolnych
chwilach i jak nie chciałaś mnie widzieć. Chłopki też dużo
pomogli.
J:
Kocham cie! Kiedy sie wprowadzamy?
N:
Już jutro.. Zostało tylko przewieść nasze ubrania. - usłyszeliśmy
dzwonek do drzwi. Naszymi gośćmi
okazali sie chłopaki z zespołu. Mieli ze sobą kilka
jakiś pudeł.
J:
Co.. ? To oni z nami mieszkają? Bez obrazy chłopcy!
Lou:
Ahahahaa! Ale ona sie zabawna zrobiła..
H:
Przywieźliśmy wasze rzeczy.
Z:
Aż tak ci źle z nami było? -
wypytywali z wyrzutami
J:
Oczywiście że nie, było świetnie i oczywiście zawsze będziecie
tu
mile widziani.
Li:
Ciesze sie.. ! - postawili wszystko i wróciliśmy wszyscy do domu 1D
i zrobiliśmy sobie seans filmowy.
Mieszkamy
już dwa miesiące
w naszym domu, a ja lada dzień urodzę.
Właśnie
siedzimy w salonie i rozmawiamy na różne tematy. Usnęłam oparta o
ramie Nialla, a potem czułam jak mnie przenosi do sypialni i kładzie
sie koło mnie. Obudził mnie w nocy straszny ból. Spojrzałam
na zegarek: 3:45. Chyba sie zaczęło! Jęknęłam
z bólu i obudziłam tym Niallera.
N:
Martyna
co jest? - był przerażony
J:
Niall.. Aaaa !! Chyba sie zaczęło.. Aaa!!! - wyskoczył z łóżka
jak poparzony i chwycił torbę
z rzeczami, przerzucił ją sobie przez
ramie i wziął mnie na ręce. Wsadził delikatnie do samochodu i sam
w mgnieniu oka znalazł sie za kierownicą. Droga do szpitala zajęła
nam jakieś 10 minut. Blondyn chyba złamał wszystkie
możliwe przepisy drogowe. Lekarze zabrali mnie na porodówkę, a ja
cały czas trzymałam ręke mojego męża. Położna kazała mi
przeć, a Niall oddychał głośniej niż ja, pokazując mi jak to
robić.
N:
Skarbie oddychaj głęboko, wdech, wydech, wdech..
J:
Oj zamknij sie Horan, to wszystko przez ciebie. Więc siedź cicho! -
wrzeszczałam na niego.
P:
Proszę
sie nie przejmować, kobiety podczas
porodu często tak mówią do swoich mężów - uspokoiła go
pielęgniarka
L:
No pani Horan, proszę
przeć! Ostatni raz! -
zaczęłam
przeć z całej siły i zaciskałam coraz mocniej dłoń
Nialla. Usłyszałam płacz dziecka
i gratulacje ze strony lekarzy i pielęgniarek.
L:
Chce pan przeciąć
pępowinę?
- spytała Nialla, blondyn wziął do ręki nożyczki i już miał
przecinać gdy nagle upadł na podłogę. Podbiegły do niego
pielęgniarki i zaczęły go ocucać. Zemdlał biedaczek.. Było mi
go szkoda, bo na niego nawrzeszczałam. Podali mi małego
Harrego żebym mogła go zobaczyć i zabrali go na ogólne badania.
Niall w tym czasie doszedł do siebie, a mnie zawieźli na sale.
J:
Skarbie zadzwoń do chłopaków.
N:
Tak, pewnie chcieliby wiedzieć, zaraz wrócę..
- powiedział i wyszedł
P:
Witam młodą mamę. Proszę
oto pani synek - podała mi małego i w tym czasie wszedł Niall -
Gratuluje panu.
J:
Chcesz go na ręce?
N:
A mogę?
J:
Kotku to jest twój syn, nie musisz sie o to pytać.. - podałam mu
Harrego i przed oczami miałam wzruszający widok, dwóch
najważniejszych mężczyzn w moim życiu
N:
On jest śliczny..
J:
Tak jestem pewna, że będzie do ciebie podobny. - Niall zaczął
mówić do małego i po chwili zjawiła
sie reszta One Direction. Zaczęli nam gratulować.
Ze
szpitala wyszłam po 3 dniach i zaczęło sie rodzicielskie życie.
Niall dużo mi pomagał, nawet wstawał w nocy do Harrego.
Mijały
dni, tygodnie, miesiące,
nasza rodzina była szczęśliwa, mały Harry został ochrzczony i
tak jak obiecywaliśmy, Liam był ojcem chrzestnym
a na drugie imię
daliśmy Harremu, Zayn. Chłopcy rozpieszczali małego a Niall im w
tym pomagał, jest wspaniałym ojcem..
~
* ~
J:
Więc tak to było, teraz już
wiesz.. - powiedziałam do 25-letniego Harrego Zayna
H.Z:
Tak mamo, dziękuje za to że mi to opowiedziałaś.
N:
Martyna,
co mu opowiedziałaś?
H.Z:
Tato, mama opowiedziała mi historie od tego jak zaczęliście
być razem do moich pierwszych urodzin. - powiedział pełen
entuzjazmu
N:
To było wspaniałe..
J:
Tak. - pocałowałam mojego męża
N:
I pomyśleć że minęło już 25 lat, a ja kocham cie coraz
bardziej..
J:
Ja ciebie też słońce..
Nasza
miłość była szczerza i prawdziwa. Przeżyliśmy razem całą
wieczność i tydzień dłużej, tak jak obiecaliśmy to sobie
w dniu naszego ślubu. Nigdy nie przestaliśmy sie kochać,
darzyliśmy
sie wspaniałym uczuciem którego
jest tak mało
na tym świecie. Mieliśmy przy sobie wspaniałych przyjaciół,
zawsze mogliśmy na siebie liczyć.
Koniec!
To jak? Podobało sie?! :D
Naat
Ale supcioo to bylo <33
OdpowiedzUsuńPiękna, poplakałm się, cudowne!! <3
OdpowiedzUsuń