O matko !! Idealnie, zaskoczyliście mnie !! Ale pozytywnie.. Tu również chciałabym zobaczyć dużo komów.. ! <3
Ada mam nadzieje, że ci sie podoba, z reszta że wam wszystkim sie podoba!! <3
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Li:
Nie możesz teraz wrócić! -
powiedział stanowczo
J:
Człowieku moja narzeczona jest w ciąży, mogę ją stracić jak
teraz nie wrócę.. Tym bardziej że powiedziałem
jej że
nie chce dzieci.. Tylko że
ja chce.. ! Chce z nią
stworzyć
rodzinę,
bez względu
na moją karierę..
I tak już długo
odwlekam nasz ślub..
- mój
głos
łamał sie z każdym
wypowiedzianym słowem.
Brunet nie był
zadowolony moim zachowaniem.
Li:
Skąd wiesz że cie nie okłamuje?
- zapytał, jak on mógł
tak w ogóle
pomyśleć?!
J:
A okłamała nas kiedyś? Nie, więc
nie wątp
w to co mówi..
Wrócę
bez względu
na konsekwencje !
Li:
Ale jutro mamy koncert!
J:
Trudno! (T.i.)
jest wiele ważniejsza..
Zrozum że
ja ją kocham, co ty byś zrobił jakbyś
zachował sie tak w stosunku do Sophii, a potem okazałoby sie że
będziesz
ojcem? - pytając
go o to zamawiałem
bilet powrotny do domu. Nie usłyszałem
przez jakiś
czas odpowiedzi więc
spojrzałem
na niego. - Tak właśnie myślałem..
Zachował
byś
sie identycznie jak ja.. Pomóż
mi i postaraj sie pogadać
z Paulem, ja jeszcze zadzwonię
do niego z lotniska.. Do zobaczenia.. - wyszedłem
z walizką z pokoju i kilka minut później
siedziałem
już
w taksówce.
Podczas drogi próbowałem
sie dodzwonić
do narzeczonej, ale nie odbierała..
Bylem jeszcze bardziej przerażony.
Chciałem
być
w domu i zapewnić
ją że
nie chce by odchodziła,
i że chce mieć
z nią
dzieci.. Kilka godzin później
stałem
już
w swoim kraju. Pragnąłem
teraz jak najszybciej znaleźć
sie przy (T.i.).
Pojechałem
do naszego domu i bez żadnego
wahania
wszedłem
do środka.
J:
(T.i.)!
Skarbie, gdzie jesteś!?
- wolałem
na cały
głos.
Nie uzyskiwałem
odpowiedzi, zacząłem
panicznie
szukać
jej po całym domu, nawołując.
Nigdzie jej nie było, czułem
sie rozdarty, kobieta która
nosi pod sercem owoc naszej miłości,
odeszła
z mojej winy. Beczałem
jak małe
dziecko, usiadłem
zrezygnowany w salonie i nie umiałem
powstrzymać
łez.
Na lawie przede mną zauważyłem
mały świecący przedmiot, wziąłem go do reki i przyglądałem
sie mu. (S.T.i.)
mówiła
prawe, zostawiła pierścionek..
J:
Jaki ja jestem głupi! - powiedziałem
do siebie - Jak mogłem
pozwolić
jej odejść?!
*moimi
oczami*
Gdy
moje rzeczy były
spakowane pojechałyśmy
do Martyny domu. Dziwnie sie czułam
bez pierścionka
na palcu, ale tak musi być.
Siedziałyśmy
właśnie
przed tv i zawzięcie
dyskutowałyśmy
o moim nienarodzonym jeszcze dziecku gdy zadzwonił
mój
telefon. Na wyświetlaczu
widniał
napis 'Kochanie ;*'. Spojrzałam
przerażona
na przyjaciółkę.
J:
Niall dzwoni.. - powiedziałam
cicho
M:
Zauważyłam..
Co zrobisz?
J:
Nie odbiorę,
to że zadzwoni oznacza że przeczytał list.. - melodia w moim
telefonie nie ustępowała.
Bolało
mnie że
w taki sposób
go zostawiłam,
ale jest daleko i nic innego nie może
zrobić..
Po kilkunastu razach jego dzwonienia, miałam dość, wyłączyłam
telefon i przygotowałam sie do spania. - Martyna? - zaczęłam
gdy z przyjaciółką skończyłyśmy rozkładać moje łóżko.
M:
Tak?
J:
Dziękuje..
- uśmiechnęłam
sie do niej
M:
Daj spokój..
Zachowałabyś
sie tak jak ja.. - uśmiechnęła
sie dwa razu mocniej
J:
No pewnie że
tak, ale chodzi mi o całokształt,
bardzo dużo dla mnie robisz, a nawet poświęcasz..
Nie zasługuje
na Ciebie.. - wyznałam
jej
M:
Wiesz przecież
że
zrobiłabym
dla Ciebie wszystko.. I nie mów
tak, kiedyś
role mogą
sie odwrócić
i ja będę
potrzebować
twojej pomocy, a
z
reszta na tym polega przyjaźń..
- zaśmiałyśmy
sie.
J:
No tak.. - dziewczyna zostawiła
mnie sama w sypialni i poszła
zająć
sie sobą.
Dzisiejszy dzień
był
najgorszy w moim życiu.
Myślałam
że
Horan będzie
ze mną
przez cale nasze życie,
a tu proszę..
Mieszkam
już u Martyny jakiś miesiąc, od tego czasu nie byłam jeszcze w
domu. Zostawiłam tam parę rzeczy które z dnia na dzień stają mi
sie coraz bardziej potrzebne. Moja przyjaciółka idzie dzisiaj ze
mną do ginekologa na badania, dowiem sie też co to za płeć.
Jestem chyba najszczęśliwszą kobietą na ziemi jak pomyśle o
mojej malutkiej kruszynce. Jeśli chodzi o blondyna to nie daje mi o
sobie zapomnieć, wydzwania po kilkanaście albo kilkadziesiąt razy
dziennie, rozważałam już zmianę numeru, ale Martyna stwierdziła
że to zły pomysł, do tego w kilku instytucjach on jest i miałabym
wiele załatwiania. A nie uśmiecha mi sie ganianie po mieście z
wielkim brzuchem przed sobą.
J:
Denerwuje sie.. - wyszeptałam do przyjaciółki. Siedzimy już w
poczekalni i zaraz będzie moja kolej.
M:
Dasz rade.. Jeśli chcesz to wejdę z tobą.. - uśmiechnęła sie
pocieszająco.
J:
Dzięki..
L:
Proszę kolejną osobę.. ! - usłyszałyśmy głos lekarza. Wstałam
z miejsca i razem z przyjaciółką weszłyśmy do gabinetu. Pan
doktor kazał mi sie położyć na łóżku, nałożył na mój
brzuch niesamowicie zimny żel i już po chwili na ekranie pokazywało
sie moje dziecko. Miałam łzy w oczach widząc je.
J:
A wiadomo już czy to chłopczyk czy dziewczynka? - spytałam po
chwili. Lekarz zaczął czegoś szukać na ekranie.
L:
O widzą panie tu.. - wskazał palcem - ..To najprawdopodobniej
chłopczyk. Widać całkiem wyraźnie i raczej nie mam wątpliwości.
- ucieszyłam sie na jego słowa, chciałam mieć chłopca, ale gdyby
była to dziewczynka kochałabym ją równie mocno. - Ogólnie z
dzieckiem jest wszystko dobrze, nie widzę żadnych zagrożeń, ale
to dopiero połowa ciąży, więc proszę o siebie dbać dalej.. -
rozkazał
M:
Spokojnie, ja już sie nią zaopiekuje.. - wyprzedziła mnie. Lekarz
spojrzał na nas jak na wariatki i starł żel z mojego brzucha. Gdy
tylko wyszłyśmy ze szpitala, wybuchnęłyśmy śmiechem.
J:
Jestem pewna że wziął nas za lesbijki.. - zaśmiałam sie
M:
A widziałaś jego minę? Hahah!
J:
Taak.. Szkoda tylko że Niall nie mógł zobaczyć swojego maluszka..
- powiedziałam o wiele smutniej. Brakowało mi go coraz bardziej.
M:
(S.T.i.) przestań! Obiecałaś mi coś.. I temu małemu też! - jej
głos był poważny. - Pomyśl o dziecku, nie możesz sie
denerwować.. ! Ja muszę iść, mam ważne sprawy do załatwienia, a
ty.. Wiesz czego masz nie robić i o 6pm widzę cie na kolacji.. -
rozkazała i odeszła. Martyna czasami zachowuje sie jak moja mama,
albo gorzej, ale ciesze sie że ją mam.. Postanowiłam na spacerek,
było ładnie więc trzeba skorzystać. Nie miałam konkretnego celu.
Jakiś czas później spostrzegłam sie że jestem na ulicy gdzie
mieszkałam z Niallem, stwierdziłam że skoro już tu jestem to
zabiorę resztę moich rzeczy. Klucze pewnie są schowane tak gdzie
zawsze, a że blondyna nie ma to na pewno tam są. Gdy byłam już
bardzo blisko domu, zauważyłam że są pootwierane okna i drzwi.
Czyżby sie ktoś włamał?! Zaczęłam szybciej iść a serce
zaczynało mi wariować. Podeszłam ostrożnie do masywnych drzwi
frontowych i nasłuchiwałam czy ktoś może jest w środku.
...
To teraz 6 komentarzy !
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
Naat
Piękny!! Nexxxxt!!
OdpowiedzUsuńzajebisty czekam nn xx
OdpowiedzUsuńBoski *-*
OdpowiedzUsuń*_* Cudo ! <3 Dalej
OdpowiedzUsuńNEXT!!! NEXT!!! NEXT!!! <3
OdpowiedzUsuńBoski ����✔
OdpowiedzUsuńNext next next ! ♡♥
OdpowiedzUsuńSuper! Next! Dodasz dzisiaj?
OdpowiedzUsuńNext
OdpowiedzUsuń