W najbliższym czasie pojawi sie post: ZAMÓWIENIA!. Więc jeżeli któraś jest zainteresowana to potem niech w nim napisze z kim będzie chciała imagin i od jakiej adminki.. :) Podejrzewam, że będzie to jutro.. :D
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Lou: I ja nie chce już za Tobą
tęsknić.. - wszyscy spojrzeli na mnie swoimi wielkimi oczami
pełnymi nadziei - Wróć
do mnie.. - spojrzałam
na niego zdziwiona -.. to znaczy do nas.. - chłopaki
zaczęli
posyłać
sobie znaczące
spojrzenia, a Lou cały czas wpatrywał
sie w moje oczy.
J:
Nienawidzę was za to.. - przyznałam. Teraz ich miny nie były zbyt
radosne - Nienawidzę was za to że wystarczy wasze jedno spojrzenie
a ja ulegam.. Nikt wam nie kazał sie tłumaczyć.. Zgodziłabym sie
bez problemu..
H:
Jesteś wredna.. - stwierdził
Li:
Dobra, trzeba z samochodu wyjąć kartony..
J:
Jakie kartony? Skąd wy.. - zdziwiłam sie
N:
No wiesz.. My też potrafimy przewidzieć pewne rzeczy.. - zaśmiali
sie i wyszli. Został oczywiście Louis, co mnie zaskoczyło.
J:
Nie pomagasz im? - spojrzałam na niego
Lou:
Niee.. poradzą sobie.. - usiadł obok mnie - Wiesz że ja mówiłem
prawdę..? - zapytał po chwili.
J:
Zdaje sobie z tego sprawę.. - zaśmiałam sie krótko..
Lou:
Jesteś moim prywatnym powietrzem bez którego sie dusze.. - prawie
wyszeptał. Czułam ogromne ciepło w sercu. Brunet zaczął zbliżać
powoli swoją twarz do mojej, wiedziałam do czego to prowadzi, ale
to było jeszcze za szybko.. Gdy miał złączyć nasza usta
odwróciłam głowę i cmoknął mój policzek. Słyszałam
niezadowolone westchnienie chłopaka, ale nic nie powiedział.
J:
Za wcześnie Lou.. - wyjaśniłam i poszłam do sypialni. Zaczęłam
wpakowywać swoje ubrania do walizek, słyszałam również że
chłopaki pakują rzeczy z salonu. Żaden do mnie nie przyszedł więc
mogłam w samotności pomyśleć. Szybko uwinęłam sie z ubraniami,
położyłam sie na łóżku i wpatrywałam w sufit jakby miała sie
na nim pojawić odpowiedz na moje pytanie. Nie wiem czy mam mu dać
szanse czy nie? W końcu to wszystko przez niego, ale wiem tez że go
kocham.
Z:
Ej (T.i.) skończyliśmy.. - do pokoju wszedł Zayn - ..Co jest? -
usiadł obok mnie, podniosłam sie do pozycji siedzącej i spojrzałam
na niego.
J:
Nic.. Chce tylko żebyś mnie przytulił.. - powiedziałam błagalnie.
Chłopak z uroczym uśmiechem przybliżył sie do mnie i zamknął w
żelaznym uścisku. Odwzajemniłam gest od razu wtulając sie w niego
jak małe dziecko w swoją mamusie. Z moich oczu mimowolnie wypłynęły
łzy.
Z:
Mała co sie stało..? - zapytał cicho
J:
Boje sie.. Boje sie dać mu szanse.. - załkałam
Z:
Jestem pewny że jej nie zmarnuje..
J:
A jak znów coś sie miedzy nami spieprzy i znów będzie tak jak
było? Nie wytrzymałabym tego.. - odsunęłam sie od niego i
spojrzałam w jego brązowe oczy.
Z:
Nie będzie.. Daje Ci moje słowo.. - w odpowiedzi jeszcze raz
wtuliłam sie w niego. Chwile później do sypialni wtargnęła
reszta zespołu. Gdy zobaczyli moją zapłakaną twarz od razu
spoważnieli.
Lou:
Co sie stało? - zapytał przejęty.
J:
Nic..
Li:
Gdyby nic sie nie stało nie płakałabyś..
H:
Malik! Co jej zrobiłeś..! - warknął na niego ze śmieszną miną,
która mnie rozbawiła.
J:
Zayn jest niewinny.. On robił za chusteczkę.. - uśmiechnęłam sie
do nich.
N:
To powiesz co sie stało? - nalegał
J:
Nic sie nie stało.. Po prostu ciesze sie że was mam..
H:
Ooo.. Jak słodko.. - rozczulił sie. Chłopaki uwierzyli i każdy z
nich przytulił mnie. Zapakowaliśmy moje rzeczy do auta i
pojechaliśmy do domu 1D. Nie chciało mi sie dzisiaj rozpakowywać
więc poustawiali kartony w moim dawnym pokoju i zeszliśmy na dół.
Zdziwiłam sie jednak jak zobaczyłam że moje łóżko jest
potargane jakby ktoś w nim spał.
J:
Kto spał na moim łóżku? - spytałam całej piątki przyjaciół.
Zapadła grobowa cisza i chyba żaden z nich nie miał zamiaru mi
tego zdradzić. Zaczęłam sie każdemu przyglądać i już
wiedziałam kto to był.. - Nie mówcie że wszyscy tam spaliście..
- powiedziałam dla żartu.
Li:
No wiesz..
H:
Może z raz.. - zaczęli sie przyznawać.
N:
Albo dwa..
Z:
Wydaje mi sie że nawet doszło do trzech. - powiedział prawie
bezgłośnie.
Lou:
Tęskniliśmy.. - słuchałam ich i nie wiedziałam co zrobić. Śmiać
sie czy płakać.. Wybrałam to pierwsze i wybuchłam niepohamowanym
śmiechem. Śmiałam sie do bólu brzucha a łzy leciały z moich
oczu.
J:
Okej.. Dobra już mi lepiej.. - powiedziałam ścierając kropelki z
twarzy, widziałam jak chłopaki na mnie patrzą.
H:
Co w tym takiego śmiesznego?
J:
A może na przykład to że nie wyprowadziłam sie na drugi koniec
świata i zawsze mogliście do mnie przyjechać..
Li:
Ale to była całkiem inna sytuacja.. Już zapomniałaś jak sie z
nami pożegnałaś? - wypomniał mi to.
J:
No tak.. Wybaczcie.. To mam rozumieć że dzisiaj śpimy wszyscy
razem? - kolejny żart.
N:
Nie ma innej opcji.
Z:
Zaraz zrobimy miejsce w salonie.. - poderwali sie z miejsc i zaczęli
przestawiać stolik i kanapy.
J:
Ale ja żartowałam.. - zaśmiałam sie.
Lou:
A my nie.. - uśmiechnął sie. Wiedziałam że nie wygram, więc nie
protestowałam. Poszłam do kuchni i zabrałam sie za przyrządzanie
jakiejś kolacji. Gdy kończyłam moją sałatkę do kuchni wszedł
Tommo, usiadł przy stole i zaczął mi sie przyglądać. To było
mile, ale rozpraszające.
J:
Lou przestań mnie rozpraszać.. - powiedziałam nie patrząc na
niego, dalej kontynuowałam krojenie ogórka.
Lou:
Kocham Cie.. - powiedział bez wahania. Mi na chwile zatrzymało sie
serce, by potem mogło wali jak oszalałe. Poczułam dziwny ból na
swoim palcu, odłożyłam szybko nóż i zauważyłam sączącą sie
krew z palca. Z tego szoku sie skaleczyłam, włożyłam palca do
buzi i spijałam krew. Louis zerwał sie z miejsca i podszedł do
mnie.
Lou:
Daj.. - złapał za moją rękę i przysunął do siebie. Czerwona
ciecz od razu pojawiła sie na dłoni i kropelki jej skapywały na
podłogę. Niby małe skaleczenie a tyle krwi, chłopak szybko
zacisnął ranę szmatką. - Trzymaj tak.. - rozkazał spokojnie.
Wyciągnął apteczkę i potrzebne mu rzeczy. Ściągnął materiał
z mojej rany i zajął sie bandażem, odpakowywał go a w tym czasie
mój palec stał sie czerwony od krwi. Tomlinson włożył sobie mój
palec do ust, by oczyścić go z krwi i zawiązał go w bandaż. Nic
nie mówiłam, tylko przyglądałam sie jego poczynaniom. - I
gotowe.. - uśmiechnął sie pocieszająco.
J:
Dziękuje.. - odwzajemniłam gest.
Lou:
Naprawdę cie kocham.. - powiedział patrząc w moje oczy. I co ja
mam teraz zrobić?! Zaryzykować?!
J:
To dobrze, bo.. - nie dane mi było skończyć bo brunet przywarł do
moich ust. Oddalam pocałunek, tak bardzo chciałam poczuć smak jego
ust. Były miękkie i idealnie pasowały do moich. Po jakimś czasie
chłopak oderwał sie ode mnie i spojrzał w moje oczy
Lou:
Już nigdy cie nie skrzywdzę i nie pozwolę odejść.. -
odpowiedziałam mu kolejnym pocałunkiem i kilka chwil później
słyszałam wiwaty i oklaski reszty. Uśmiechnęłam sie przez
pocałunek i przyciągnęłam bardziej do siebie mojego bruneta. Tak!
Mojego i nikogo więcej!
The
end..
KOMENTUJCIE!! <3
Naat
Ale SUPER ! Szkoda ze juz koniec :(( <333
OdpowiedzUsuńSpokojnie.. na blogu będzie jeszcze wiele imaginów.. :D
UsuńI dziękuje że jesteś cały czas z nami.. :*
Naat <3
Nie ma za co :**
OdpowiedzUsuń