One Direction i My.. - imaginy

piątek, 12 września 2014

Tomlinson.. - część 6 /ostatnia

I dotarliśmy do końca imagina z Louisem.. :) Mam nadzieje, że całość sie wam podobała.. (?) <3
W najbliższym czasie pojawi sie post: ZAMÓWIENIA!. Więc jeżeli któraś jest zainteresowana to potem niech w nim napisze z kim będzie chciała imagin i od jakiej adminki.. :) Podejrzewam, że będzie to jutro.. :D
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Lou: I ja nie chce już za Tobą tęsknić.. - wszyscy spojrzeli na mnie swoimi wielkimi oczami pełnymi nadziei  - Wróć do mnie.. - spojrzałam na niego zdziwiona -.. to znaczy do nas.. - chłopaki zaczęli posyłać sobie znaczące spojrzenia, a Lou cały czas wpatrywał sie w moje oczy.
J: Nienawidzę was za to.. - przyznałam. Teraz ich miny nie były zbyt radosne - Nienawidzę was za to że wystarczy wasze jedno spojrzenie a ja ulegam.. Nikt wam nie kazał sie tłumaczyć.. Zgodziłabym sie bez problemu..
H: Jesteś wredna.. - stwierdził
Li: Dobra, trzeba z samochodu wyjąć kartony..
J: Jakie kartony? Skąd wy.. - zdziwiłam sie
N: No wiesz.. My też potrafimy przewidzieć pewne rzeczy.. - zaśmiali sie i wyszli. Został oczywiście Louis, co mnie zaskoczyło.
J: Nie pomagasz im? - spojrzałam na niego
Lou: Niee.. poradzą sobie.. - usiadł obok mnie - Wiesz że ja mówiłem prawdę..? - zapytał po chwili.
J: Zdaje sobie z tego sprawę.. - zaśmiałam sie krótko..
Lou: Jesteś moim prywatnym powietrzem bez którego sie dusze.. - prawie wyszeptał. Czułam ogromne ciepło w sercu. Brunet zaczął zbliżać powoli swoją twarz do mojej, wiedziałam do czego to prowadzi, ale to było jeszcze za szybko.. Gdy miał złączyć nasza usta odwróciłam głowę i cmoknął mój policzek. Słyszałam niezadowolone westchnienie chłopaka, ale nic nie powiedział.
J: Za wcześnie Lou.. - wyjaśniłam i poszłam do sypialni. Zaczęłam wpakowywać swoje ubrania do walizek, słyszałam również że chłopaki pakują rzeczy z salonu. Żaden do mnie nie przyszedł więc mogłam w samotności pomyśleć. Szybko uwinęłam sie z ubraniami, położyłam sie na łóżku i wpatrywałam w sufit jakby miała sie na nim pojawić odpowiedz na moje pytanie. Nie wiem czy mam mu dać szanse czy nie? W końcu to wszystko przez niego, ale wiem tez że go kocham.
Z: Ej (T.i.) skończyliśmy.. - do pokoju wszedł Zayn - ..Co jest? - usiadł obok mnie, podniosłam sie do pozycji siedzącej i spojrzałam na niego.
J: Nic.. Chce tylko żebyś mnie przytulił.. - powiedziałam błagalnie. Chłopak z uroczym uśmiechem przybliżył sie do mnie i zamknął w żelaznym uścisku. Odwzajemniłam gest od razu wtulając sie w niego jak małe dziecko w swoją mamusie. Z moich oczu mimowolnie wypłynęły łzy.
Z: Mała co sie stało..? - zapytał cicho
J: Boje sie.. Boje sie dać mu szanse.. - załkałam
Z: Jestem pewny że jej nie zmarnuje..
J: A jak znów coś sie miedzy nami spieprzy i znów będzie tak jak było? Nie wytrzymałabym tego.. - odsunęłam sie od niego i spojrzałam w jego brązowe oczy.
Z: Nie będzie.. Daje Ci moje słowo.. - w odpowiedzi jeszcze raz wtuliłam sie w niego. Chwile później do sypialni wtargnęła reszta zespołu. Gdy zobaczyli moją zapłakaną twarz od razu spoważnieli.
Lou: Co sie stało? - zapytał przejęty.
J: Nic..
Li: Gdyby nic sie nie stało nie płakałabyś..
H: Malik! Co jej zrobiłeś..! - warknął na niego ze śmieszną miną, która mnie rozbawiła.
J: Zayn jest niewinny.. On robił za chusteczkę.. - uśmiechnęłam sie do nich.
N: To powiesz co sie stało? - nalegał
J: Nic sie nie stało.. Po prostu ciesze sie że was mam..
H: Ooo.. Jak słodko.. - rozczulił sie. Chłopaki uwierzyli i każdy z nich przytulił mnie. Zapakowaliśmy moje rzeczy do auta i pojechaliśmy do domu 1D. Nie chciało mi sie dzisiaj rozpakowywać więc poustawiali kartony w moim dawnym pokoju i zeszliśmy na dół. Zdziwiłam sie jednak jak zobaczyłam że moje łóżko jest potargane jakby ktoś w nim spał.
J: Kto spał na moim łóżku? - spytałam całej piątki przyjaciół. Zapadła grobowa cisza i chyba żaden z nich nie miał zamiaru mi tego zdradzić. Zaczęłam sie każdemu przyglądać i już wiedziałam kto to był.. - Nie mówcie że wszyscy tam spaliście.. - powiedziałam dla żartu.
Li: No wiesz..
H: Może z raz.. - zaczęli sie przyznawać.
N: Albo dwa..
Z: Wydaje mi sie że nawet doszło do trzech. - powiedział prawie bezgłośnie.
Lou: Tęskniliśmy.. - słuchałam ich i nie wiedziałam co zrobić. Śmiać sie czy płakać.. Wybrałam to pierwsze i wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Śmiałam sie do bólu brzucha a łzy leciały z moich oczu.
J: Okej.. Dobra już mi lepiej.. - powiedziałam ścierając kropelki z twarzy, widziałam jak chłopaki na mnie patrzą.
H: Co w tym takiego śmiesznego?
J: A może na przykład to że nie wyprowadziłam sie na drugi koniec świata i zawsze mogliście do mnie przyjechać..
Li: Ale to była całkiem inna sytuacja.. Już zapomniałaś jak sie z nami pożegnałaś? - wypomniał mi to.
J: No tak.. Wybaczcie.. To mam rozumieć że dzisiaj śpimy wszyscy razem? - kolejny żart.
N: Nie ma innej opcji.
Z: Zaraz zrobimy miejsce w salonie.. - poderwali sie z miejsc i zaczęli przestawiać stolik i kanapy.
J: Ale ja żartowałam.. - zaśmiałam sie.
Lou: A my nie.. - uśmiechnął sie. Wiedziałam że nie wygram, więc nie protestowałam. Poszłam do kuchni i zabrałam sie za przyrządzanie jakiejś kolacji. Gdy kończyłam moją sałatkę do kuchni wszedł Tommo, usiadł przy stole i zaczął mi sie przyglądać. To było mile, ale rozpraszające.
J: Lou przestań mnie rozpraszać.. - powiedziałam nie patrząc na niego, dalej kontynuowałam krojenie ogórka.
Lou: Kocham Cie.. - powiedział bez wahania. Mi na chwile zatrzymało sie serce, by potem mogło wali jak oszalałe. Poczułam dziwny ból na swoim palcu, odłożyłam szybko nóż i zauważyłam sączącą sie krew z palca. Z tego szoku sie skaleczyłam, włożyłam palca do buzi i spijałam krew. Louis zerwał sie z miejsca i podszedł do mnie.
Lou: Daj.. - złapał za moją rękę i przysunął do siebie. Czerwona ciecz od razu pojawiła sie na dłoni i kropelki jej skapywały na podłogę. Niby małe skaleczenie a tyle krwi, chłopak szybko zacisnął ranę szmatką. - Trzymaj tak.. - rozkazał spokojnie. Wyciągnął apteczkę i potrzebne mu rzeczy. Ściągnął materiał z mojej rany i zajął sie bandażem, odpakowywał go a w tym czasie mój palec stał sie czerwony od krwi. Tomlinson włożył sobie mój palec do ust, by oczyścić go z krwi i zawiązał go w bandaż. Nic nie mówiłam, tylko przyglądałam sie jego poczynaniom. - I gotowe.. - uśmiechnął sie pocieszająco.
J: Dziękuje.. - odwzajemniłam gest.
Lou: Naprawdę cie kocham.. - powiedział patrząc w moje oczy. I co ja mam teraz zrobić?! Zaryzykować?!
J: To dobrze, bo.. - nie dane mi było skończyć bo brunet przywarł do moich ust. Oddalam pocałunek, tak bardzo chciałam poczuć smak jego ust. Były miękkie i idealnie pasowały do moich. Po jakimś czasie chłopak oderwał sie ode mnie i spojrzał w moje oczy
Lou: Już nigdy cie nie skrzywdzę i nie pozwolę odejść.. - odpowiedziałam mu kolejnym pocałunkiem i kilka chwil później słyszałam wiwaty i oklaski reszty. Uśmiechnęłam sie przez pocałunek i przyciągnęłam bardziej do siebie mojego bruneta. Tak! Mojego i nikogo więcej!
The end..

KOMENTUJCIE!! <3 


Naat

3 komentarze:

  1. Ale SUPER ! Szkoda ze juz koniec :(( <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie.. na blogu będzie jeszcze wiele imaginów.. :D
      I dziękuje że jesteś cały czas z nami.. :*
      Naat <3

      Usuń