~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Nie
wiem nawet kiedy zasnęłam, ale obudziły mnie ładne zapachy.
Podążyłam do kuchni i od razu zauważyłam Louisa, no tak,
zapomniałam że został. Bez żadnego przywitania podeszłam do
szafki i zaczęłam robić sobie kawę.
Lou:
Cześć. - powiedział cicho, nie zareagowałam na jego słowa. -
Zrobiłem ci śniadanie. - dodał po chwili. Spojrzałam na niego, a
potem na talerz smacznie wyglądającej jajecznicy.
J:
Obejdzie sie. - mruknęłam i wyjęłam z szafki musli i miskę, z
lodówki wzięłam mleko i zrobiłam sobie śniadanie. Louis ze
zrezygnowaniem westchnął.
Lou:
Możemy porozmawiać? - usiadł na przeciwko mnie.
J:
A teraz co robimy?!
Lou:
Teraz to ty ignorujesz mnie i to co dla Ciebie robię. - w jego
glosie był żal.
J:
Tak masz racje. Jak zawsze. - powiedziałam z ironicznym uśmiechem.
Lou:
Szczera do bólu.. - mruknął.
J:
Dobrze wiesz gdzie są
drzwi, nikt cie tu nie trzyma.. - wepchałam
sobie do buzi kolejną
porcje musli.
Lou:
To skoro nie chcesz rozmawiać, to chociaż wysłuchaj.. - teraz
pewnie będzie sie tłumaczył. - (T.i.) ja.. - zaczął - Wiem że
moje przeprosiny w niczym nie pomogą, ale warto spróbować. Mało
przeze mnie nie straciłaś życia. - postęp, potrafi przyznać sie
do winy - Nigdy nie wybaczyłbym sobie gdybyś nie przeżyła. To jak
sie w stosunku do Ciebie zachowywałem.. Było to spowodowane
uczuciem porażki, byłem niesamowicie zazdrosny, że nie zwracasz na
mnie uwagi tak jak na chłopaków. Po tym jak dałaś mi kosza..
J:
Nie dałam. - wtrąciłam
Lou:
Po tamtej rozmowie, myślałem że już całkowicie cie straciłem i
chciałem żebyś jednak mnie w jakiś sposób zauważała. Wiem
głupi pomysł, a jednak to zrobiłem. Rozsadzało mnie od środka
gdy widziałem jak tulisz Nialla, czy Hazze, nie mówiąc już o
innych, kompletnie obcych mi facetach. Rozwaliłem ci tą randkę
tylko dlatego że nie potrafiłbym znieść myśli że twoje serce
będzie należeć do kogoś innego, a nie do mnie. Zrozum że ja nie
potrafiłbym bez ciebie normalnie funkcjonować, może teraz mnie
nienawidzisz, a twoja miłość do mnie wyparowała, to wiedz że ja
zawsze będę cie kochał. - dostrzegłam w jego oczach łzy, a moje
serce zaczęło bardzo szybko bić - Nie proszę o drugą szanse, bo
wiem że to nie w twoim stylu, ale chociaż odbudujmy naszą
przyjaźń, tylko o to cie proszę.. - po jego policzkach spłynęły
łzy. Ja sama byłam bliska płaczu, ale udawałam nieugiętą.
Wstałam od stołu i odstawiłam do połowy pustą miskę z płatkami.
Nie przełknęła bym już nic.
J:
Chodź. - starałam sie brzmieć normalnie, choć głos mi sie
załamywał. Chłopak posłusznie poszedł za mną, weszliśmy do
mojej sypialni i położyłam sie na łóżku.
Tommo
stał i nie wiedział co ze sobą zrobić. Poklepałam miejsce koło
siebie by sie położył. Uczynił to, zachowując bezpieczny odstęp.
Niepewnie zmniejszyłam go i wtuliłam sie w niego tak jak kiedyś,
Louis dopiero po chwili odwzajemnił uścisk przyciągając mnie do
siebie z tęsknotą. Przytulał mnie jakbym miała zaraz zniknąć.
Brakowało mi jego ciepła, zapachu, obecności. - Nie spierdol
tego.. - powiedziałam cicho. BooBear w odpowiedzi ucałował czubek
mojej głowy i zamknął w jeszcze mocniejszym uścisku. Pomimo tak
wczesnej pory zasnęłam, byłam zmęczona tym wszystkim. Obudziły
mnie jednak jakieś szmery. Otworzyłam oczy i zauważyłam że Lou
też śpi, ale nie poluźnił uścisku. Spostrzegłam że nad nami
stoi reszta naszych przyjaciół.
N:
Wiedziałem że to dobry pomysł. - powiedział zadowolony z siebie.
Z:
Brawo Horan!- przybił z nim piątkę.
J:
Jesteście nienormalni.. - stwierdziłam.
Li:
Ale za to nas kochasz..
J:
No jasne. - odpowiedziałam pewnie.
H:
Nas wszystkich? - zapytał podejrzliwie.
J:
No tak. - udało mi sie wyplatać z ramion bruneta.
Z:
Louisa też? - dopytywał.
J:
No przecież mowie że wszystkich. - uśmiechnęłam sie znacząco do
nich i spojrzałam na śpiącego chłopaka, który sie również
uśmiechał. (?!)
H:
Tommo nie udawaj już że tak spisz.. - kopnął go w nogi. Lou od
razu podniósł sie do pozycji siedzącej i popatrzył na mnie z
wielkim bananem na twarzy.
Lou:
Ja ciebie też.. - w jego oczach rozbłysły iskierki.
J:
Szansa na odbudowę przyjaźni, a potem zobaczymy.. - ostrzegłam go.
Chłopak posłusznie pokiwał głową że sie zgadza. W głębi serca
rozsadzała mnie miłość do niego, ale niech zacznie sie starać.
Wstaliśmy z łózka i zeszliśmy do salonu, podeszłam do małej
szkatułki na komodzie która nie wygląda na otwierane pudełeczko.
Wyciągnęłam z niej żyletkę i położyłam na ławie. Chłopaki
patrzeli zdezorientowanie to na mnie, to na ostrze.
N:
Mówiłaś że tamta była jedyną jaką masz. - powiedział z lekkim
oburzeniem
J:
Przypomniało mi sie o niej. Obiecuje że już nigdy tego nie zrobię.
- położyłam jedną rękę na sercu w celu przekonania ich. Harry z
wściekłą miną podszedł do mnie i zajął obok mnie miejsce.
Chwile sie na mnie tak patrzał, ale rzucił sie na mnie i bardzo
mocno przytulił.
H:
Ja ci wierze! - powiedział uradowany. Zaraz po tym poczułam kolejne
8 ramion otulających nas. Zaśmiałam sie i odsunęliśmy sie od
siebie.
Z:
To przeprowadzisz sie do nas z powrotem?- zapytał z nadzieją.
J:
Nie. - odpowiedziałam krótko, przez co spotkałam sie z
rozczarowanymi minami chłopaków.
Li:
Dlaczego?
J:
Nie chce. Może w końcu będziecie bardziej samodzielni, a poza tym
chce w końcu zacząć sama życie. - wzruszyłam ramionami jakby
była to najoczywistsza rzecz.
H:
Jak to? My nie jesteśmy samodzielni?! - oburzył sie Loczuś.
Lou:
Ale jak to życie sama? - zdziwił sie.
J:
Po kolei. Tak Harry jesteście niesamodzielni, a w szczególności
Ty. A sama, bo ileż można mieszkać z pięcioma ojcami?! Hm?!
N:
Wiemy że Hazz jest niesamodzielny i właśnie dlatego cie
potrzebujemy. Jak my sobie z nim poradzimy bez ciebie, do tego kto
będzie mi robił takie pyszne obiady i kolacje..?
Li:
Kto mi pomorze ich upilnować, jak ciebie nie będzie z nami..?
Z:
Kogo ja będę przytulał bez powodu? Przecież nie przytulę Loczka.
H:
Ej! - zwrócił sie do Mulata - A do tego komu ja będę pomagał w
dobraniu stroju? Z kim będę jeździł na wycieczki i no dobra, kto
będzie mnie pilnował? - przyznał ze skruszonym głosem. Zaśmiałam
sie i wszyscy spojrzeliśmy na Louisa.
Lou: I ja nie chce już za Tobą
tęsknić.. - wszyscy spojrzeli na mnie swoimi wielkimi oczami
pełnymi nadziei..
...
Będzie jeszcze jedna i koniec tego imagina.. :) Oczywiscie czekam na opinie.. :D
Naat
Next ojoj ale boszkii <333 / i spoczko poczekam ;))
OdpowiedzUsuń