Dodaje jeszcze dzisiaj na prośbę czytelniczek.. :D Mam nadzieje że sie nie rozczarujecie.. Liczę na komentarze.. :D
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
J:
Wiesz tak sobie dzisiaj pomyślałem, że skoro wszyscy tu myślą że
jesteś moją narzeczoną, to.. -
zamilkłem i spojrzałem na nią..
(T.i.):
Co masz na myśli? - zdziwiła sie.
J:
No wiesz.. - wyciągnąłem z kieszeni czerwone pudełeczko i
otworzyłem przed nią.. - Zostaniesz moją panią Horan? - w jej
oczach pojawiły sie łzy.
(T.i.):
Niall ja.. ja nie wiem co powiedzieć.. Wiesz że mi już dużo czasu
nie zostało.. - cicho łkała.
J:
Wiem. Niestety - mruknąłem i spuściłem głowę. Poczułem jednak
ąe podnosi moją twarz za podbródek. Złączyła nasze usta w
jedność i lekko je muskała. Oddałem pocałunek, a ona go
przerwała.
(T.i.):
Tak, zgadzam sie. - uśmiechnęłam sie ślicznie. Włożyłem
pierścionek na jej chudy palec. Przyglądała mu sie z
niedowierzaniem. - Idealny.. - szepnęła. Rozmawialiśmy i
rozmawialiśmy. Śmiała sie, ale widziałem że jest jej coraz
ciężej. Martwiłem sie coraz bardziej. Po kilku godzinach zasnęła.
Siedziałem przy niej. W miedzy czasie poszedłem sobie po kawę, by
sie jakoś orzeźwić. Obudziła sie pod wieczór. Była o wiele
słabsza niż rano. Jej stan znacznie sie pogorszył. Z trudem
oddychała, mówiła. Cisnęły mi sie łzy do oczu, ale nie
pozwoliłem żadnej spłynąć po policzkach. Nie chciałem jej
pokazać że jestem bezsilny. Trzymałem ją za dłoń i wpatrywałem
sie w nią. - Niall.. pocałuj mnie. - wychrypiała. Zbliżyłem sie
do jej twarzy i musnąłem jej wargi. Przyciągnęła mnie bardziej
do siebie i położyła swoje dłonie na moich policzkach. Odsunęła
mnie delikatnie od siebie i skierowała moją twarz tak by jej
swobodnie było mówić wprost do mojego ucha. - Kocham cie.. -
wyszeptała. Z moich oczu wypłynęły słone łzy.
J:
Nie żegnaj sie.. Proszę cie.. Nie rób tego. - prosiłem łapiącym
głosem. Nic nie odpowiedziała tylko znów złączyła nasze usta.
Całowałem je z tęsknotą i miłością. Po chwili przestała
oddawać pocałunek. Usłyszałem przerażający pisk maszyn. - Nie..
proszę, nie.. - płakałem jak małe dziecko. - Nie zostawiaj mnie..
(t.i.), proszę.. - całowałem jeszcze przez chwile jej usta by ją
jakoś obudzić. Nagle w sali pojawili sie lekarze. Wyłączyli
maszyny i zabrali mnie stamtąd. Zjechałem po ścianie i skuliłem
sie. Z moich oczu wydostawało sie coraz więcej łez. Dlaczego mi ją
zabrali? Teraz gdy powiedziała że mnie kocha. Pierwszy raz, odkąd
ja jej to wyznałem.
P:
Pan Niall? - usłyszałem obok siebie. Podniosłem głowę i
zobaczyłem tą pielęgniarkę co wczoraj.
J:
T-tak? - zaniosłem sie.
P:
Proszę. - podała mi kopertę z moim imieniem. - (T.i.) napisała to
wczoraj gdy poszedłeś.. - wyjaśniła.
J:
Dziękuje.. - odebrałem ją i odszedłem.....
Minęło
już trzy dni od śmierci mojej narzeczonej. Tak bardzo chciałem by
była ze mną do końca świata.. Dzisiaj jest jej pogrzeb. Wszyscy
jesteśmy już w czarnych garniturach i wsiadamy do samochodów. Od
tych trzech dni prawie wcale nie rozmawiamy. Chłopaki również
tragicznie przezywają jej śmierć.. W domu jest cicho i nikt już
sie nie śmieje, nie żartuje. Każdy z nas siedzi w swoim pokoju i
jest sam ze sobą.. Podczas pogrzebu wszyscy płakali. Jej rodzina,
moja rodzina, chłopaki. A ja? Ja próbowałem być silny, dla niej.
Położyłem bukiet białych, długich róż na jej trumnie i
stanąłem obok kapłana, by zabrać głos.
J:
(T.i.), od trzech dni jest.. a raczej była, moją narzeczoną.
Kocham ją i zawsze będę. W dzień jej śmierci pielęgniarka dała
mi list od niej. Nie przeczytałem go, chciałem to zrobić właśnie
dzisiaj. - wyciągnąłem z kieszeni białą kopertę. Wziąłem
kilka głębokich oddechów. - A wiec.. - zacząłem - ' Niall, skoro
to czytasz to pewnie ja już nie żyje. Moja choroba mnie wykończyła.
Nie wiem gdzie pójdę, do nieba czy do piekła. Nie ma to dla mnie
większej różnicy.. W niebie nie było by tak cudownie bez ciebie..
Zayn..
sam wiesz jak miedzy nami było.. - spojrzałem na Mulata. Płakał..
jemu też bardzo jej brakowało. - Ale nie obwiniaj sie. Nikt nie
wiedział że jestem chora. Pewnie gdybyś wiedział, litowałbyś
sie nade mną. Nie potrzebna mi była niczyja litość. Pamiętaj
jednak że dalej jesteś moim przyjacielem..
Chłopcy..
bardzo was kocham. Nie płaczcie. Nie jestem warta waszych łez..
Będę przy was zawsze. Duchem, nie ciałem. Będę waszym aniołem
stróżem..
Nialler
a Ty.. Jesteś wspaniały! Nigdy w moim życiu nie pojawił sie
równie cudowny człowiek co Ty.. I kocham cie! Wiem, że ci tego nie
mówiłam, ale tak jest. Kocham cie najbardziej na świecie. Nigdy
nie przestane! Dziękuje, że obdarzyłeś mnie takim uczuciem.. -
głos mi sie coraz bardziej załamywał. - Pamiętaj, co mi
obiecałeś. Ułóż sobie życie. Bądź szczęśliwy, tak jak byleś
ze mną. Jeśli byleś.. Wiele straciłeś siedząc przy mnie w
szpitalu. Zmarnowałeś przeze mnie jakiś miesiąc życia. Za co cie
bardzo przepraszam.. Powiedz moim najbliższym że ich tez kocham.
Was wszystkich kocham. Wiem że sie powtarzam ale tak jest.
Do
zobaczenia Niall.. za kilkadziesiąt lat.. Tu gdzie jestem.. Wtedy
będę znów najszczęśliwszą istotą na świecie.. '. Skończyłem
czytać. Nie wytrzymałem i z moich tęczówek również zaczęły
wypływać łzy. Spojrzałem w niebo. - Jestem pewny że jesteś tam
u góry.. Ja też cie bardzo kocham. - szlochałem. Każdy po kolei
składał kondolencje mi i rodzinie mojej narzeczonej. Po kolejnych
kilku minutach zostałem sam przed jej grobem. Siedziałem i
wpatrywałem sie w jej pomnik. Nie liczyło sie dla mnie nic..
Spędziłem tam kilka godzin w tej samej pozycji. - Minęło zaledwie
3 dni odkąd nie ma cie przy mnie, a ja czuje że straciłem sens
swojego życia - rozbeczałem sie na nowo.. Płożyłem głowę na
kolana. Poczułem na swoim ramieniu czyjaś dłoń. Spojrzałem
załzawionymi oczami na tego kogoś. Okazał sie nim Zayn. Usiadł
obok mnie i nic nie mówił.
J:
Brakuje mi jej..
Z:
Jak nam wszystkim.. - wyszeptał - Chodź Niall już do domu.
Przyjdziemy tu jutro.. - wstał i wyciągnął w moim kierunku dłoń,
by pomoc mi wstać. Złapałem ją i stanąłem na nogi.
J:
Na pewno.. Kocham cie (T.i.).. - spojrzałem ostatni raz tego dnia na
grób mojej ukochanej i pojechaliśmy do domu. W nocy nie mogłem
spać. Miałem jakiś dziwny sen, obudziłem sie cały spocony i
przestraszony.. Zszedłem na dół do kuchni, nalałem sobie wody i
usiadłem przy stole. Po jakimś czasie usłyszałem jak ktoś
schodzi po schodach i zmierza w moim kierunku. W kuchni pojawił sie
Liam, uśmiechnął sie słabo i usiadł obok mnie. Po następnych
kilku minutach koło nas siedział Hazza, po kolejnych Louis, a po
jeszcze kilku Zayn.
Lou:
Wy też nie możecie spać?
Z:
Nie..
Li:
Miałem jakiś dziwny sen.
H:
Ja też.. Obudziłem sie jakiś przestraszony..
J:
Idę spać.. - mruknąłem i wstałem od stołu. Położyłem sie w
swoim łóżku i odpłynąłem. Teraz miałem spokojny sen. Nawet
cudowny. Śniła mi sie (S.T.i.). Leżeliśmy na łące, śmieliśmy
sie, całowaliśmy.. Po prostu marzenie..
N:
Kocham cie Niall, kocham.. - powiedziała w moim śnie.. Chciałem by
ten sen trwał wiecznie..
The
end..
To koniec tego opowiadania.. mam nadzieje, ze wam sie podobało i Paulinie Gros.. Całe opowiadanie było dedykowane dla niej.. Mam nadzieje, ze Cie nie zawiodłam.. :D
Naat
Dziękuje ;3 Nie zawiodłaś mnie. Przez ciebie się popłakałam xD Dlaczego ? Bo piszesz cudownie !
OdpowiedzUsuńSuper *-* popłakałam się ;_; Ty masz talent ! Powinnaś zacząć pisać książki :D
OdpowiedzUsuńDzieki :D To wiele dla mnie znaczy :D :') <3
UsuńNaat
A sie poryczałam ;((( Piękny prosze napisz jeszcze jakis o Niallu ;) <33
OdpowiedzUsuńtak sie poryczałam aż ekran mi sie zamazał kooocham tego bloga :)
OdpowiedzUsuńJesteś jedną z niewielu osób, którym udało się doprowadzić mnie do łez
OdpowiedzUsuńPłaczę! To było niesamowite
OdpowiedzUsuń