One Direction i My.. - imaginy

poniedziałek, 26 maja 2014

Harry :D

Hej.. :D Ten imagin napisałam na urodziny Harrego.. :D Mam nadzieje, że wam sie spodoba.. :D
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Wstałam bardzo wcześnie. Spojrzałam na śpiącego Harrego obok mnie. Włosy opadały mu na twarz, a usta były delikatnie ułożone w uśmiech. Kocham go jak nikogo innego na świecie, jest moim tlenem bez którego nie wytrzyma żaden człowiek. Wyszłam z łóżka całując go wcześniej tak by go nie obudzić. Dzisiaj jest jego i tylko jego dzień. A mianowicie kończy 20 lat. Tak Harry kończy 20 lat, on jako jedyny miał jeszcze jedynkę z przodu, a teraz sie to zmieniło. Razem z chłopakami zaplanowaliśmy dla niego przyjecie urodzinowe, taka małą niespodziankę. Zaprosiłam jego najbliższych i znajomych. Impreza miała sie odbyć w klubie w centrum Londynu o 18.. Chciałam żeby ten dzień był dla niego wyjątkowy. Wykonałam poranną toaletę i ubrałam sie szybko w szare jeansy i białą bokserkę a na wierzch czarna marynarka. Na stopy założyłam czarne vansy. Wzięłam z komody kartkę i długopis, napisałam: " Drogi Harry.. Jeśli to czytasz to ja jestem już pewnie gdzieś daleko. Nie chciałam w ten sposób sie.. Nawet nie potrafię tego napisać.. Nie dzwoń, nie pisz, nie pytaj chłopaków gdzie jestem, bo oni i tak nie wiedza.. Twoja i tylko twoja (T.i.).. " Taki mały żarcik.. Mam nadzieje że wieczorem mi wybaczy, ten mój głupi dowcip. Nigdy, ale to nigdy w życiu bym od niego nie odeszła. A napisałam tak żeby mieć czas dopracowania przyjęcia. Chłopaki mają go tam zaciągnąć o 18 więc ja mam dopilnować by było zapięte wszystko na ostatni guzik. Położyłam liścik na mojej poduszce i wyszłam z pokoju. Chłopaki siedzieli w kuchni, poszłam do nich.
J: Cześć wam..
Lou: Hej mała..
Z: Zrobiłaś tak jak planowaliśmy?
J: Tak wszystko jest gotowe, a teraz spadam zanim sie obudzi..
N: Do zobaczenia!
J: Pamiętajcie że nic nie wiecie i widzimy sie o 18.. - powiedziałam i wyszłam z domu. Najpierw upewnić sie czy tort jest gotowy, potem do klubu, a na końcu ja. Czyli sukienka, makijaż, fryzura i buty.. W tym mają mi pomóc dziewczyny chłopaków z zespołu. Po 3 godzinach załatwiania drobiazgów związanych z niespodziankowym przyjęciem dla Hazzy mogłam zając sie sobą. Zostało mi 4 godziny do imprezy więc spokojnie zdążymy. Z dziewczynami umówiona byłam w hotelu niedaleko klubu, gdzie miały pokój. W tym czasie mój telefon stawał sie gorący od nadmiaru wiadomości i połączeń. A zgadnijcie od kogo to.. Tak od Harrego.. Było mi go żal ale nie mogłam odebrać. Mogłabym zniszczyć przez to przyjecie.

~Oczami Harrego~
Wstałem o 12 i gdy chciałem przez sen przytulic mojego Skarba, ale nie mogłem. Natrafiłem na puste miejsce. Szybko wyskoczyłem z łóżka i poszedłem na dół by zobaczyć czy przypadkiem nie jest w kuchni lub w salonie. Niestety nie znalazłem jej nigdzie. Chłopcy siedzieli w salonie i coś oglądali. Wróciłem zrezygnowany na górę i położyłem sie z powrotem na łóżku. Dopiero teraz dostrzegłem karteczkę na której było moje imię. Wziąłem ją do ręki i zacząłem czytać na głos.
J: " Drogi Harry.. Jeśli to czytasz to ja jestem już pewnie gdzieś daleko. Nie chciałam w ten sposób sie.. Nawet nie potrafię tego napisać.. Nie dzwon, nie pisz, nie pytaj chłopaków gdzie jestem, bo oni i tak nie wiedzą.. Twoja i tylko twoja (T.i.).. " Coo?! - krzyknąłem i tak szybko jak tylko mogłem zbiegłem do chłopaków, usiadłem koło Louisa. - Lou jak ona mogła.. - w moich oczach momentalnie pojawiły sie łzy..
Lou: Ale co sie stało Hazza?
J: Jak ona mogła tak postąpić. Przecież ja ją kocham.. - łkałem coraz bardziej. Tommo przytulił mnie do siebie.
N: O na pewno jakaś pomyłka..
Z: Przecież jesteś dla niej najważniejszy..
J: Tak myślałem ale spójrz na to.. - podałem im kartkę i listem od (T.i.)
Li: Tak mi przykro Harry.. Jaa.. ja nie wiem co powiedzieć.. - powiedział po przeczytaniu kartki
J: Ja muszę sie dowiedzieć czemu.. - wstałem i zacząłem panicznie szukać mojego telefonu.
N: Co ty robisz?- zapytał gdy zobaczył że rzucam wszystkim co wpadło mi w ręce
J: Szukam mojego telefonu.. - powiedziałem nawet nie zaszczycając go moim spojrzeniem.. W mojej głowie było mnóstwo pytań, takich jak np.: Co zrobiłem że odeszła? Czy już mnie nie kocha? A może znalazła lepszego? Znalazłem moją zgubę i zaraz zadzwoniłem do (T.i.). Pierwszy sygnał, drugi, trzeci.. i nic.. nie odbiera. Nie zamierzam odpuścić, będę do niej dzwonił, pisał aż odbierze. Chociaż wyraźnie napisała bym tego nie robił. Nie było to dla mnie ważne. Ważna była ona i to dlaczego mnie zostawiła. Poszedłem do naszej sypialni i opadłem cały roztrzęsiony i we łzach na łóżko. Wtuliłem sie w jej poduszkę i beczałem jak małe dziecko które zgubiło swoją najukochańszą zabawkę. Na poduszce był jeszcze jej cudowny zapach, co spowodowało jeszcze większy potok łez. Wziąłem do reki telefon i znów zadzwoniłem. Znowu nic, zero odzewu z jej strony. Spojrzałem na zegarek i datę w telefonie. 12:56 i 01.02.2014 r. Super moja miłość dla której zrobił bym dosłownie wszystko zostawiła mnie w moje urodziny. Najgorszy dzień w moim życiu. Leżałem na łózko tak cały dzień i tempo wpatrywałem sie w sufit, w jednej ręce trzymałem telefon i co chwile dzwoniłem do niej, a w drugiej ręce miałem nasze zdjęcie. Gdy tylko na nie spoglądałem w moich oczach znów pojawiały sie łzy. Moje desperackie zachowanie co jakiś czas przerywali chłopaki, pytając czy coś potrzebuje i karcąc mnie za moje zachowanie.
Lou: Wstawaj Hazza, nie możesz przeleżeć, a raczej prze beczeć całego dnia! - krzyknął na mnie
Z: Zabieramy cie do klubu. Masz godzinę na ogarniecie tego.. - skrzywił sie spoglądając na mnie
J: Nie mam ochoty na żadne imprezy, dajcie mi spokój.
N: Damy jak zaczniesz sie szykować.
Li: Noo stary, rusz tą Stylesowatą dupę.. - ponaglał mnie Liam.. Spojrzałem na nich zdziwionym wzrokiem i bez żadnego entuzjazmu poszedłem do łazienki. Wziąłem szybki i orzeźwiający prysznic i wyszedłem z pomieszczenia owinięty ręcznikiem. Na foteli siedział Niall a przy mojej szafie stał Zayn i drapał sie po brodzie.
J: Sam bym sobie poradził.. - burknąłem do nich
N: Może i tak ale woleliśmy cie przypilnować. Masz jeszcze 30 minut. - powiedział spoglądając na zegarek na swoim nadgarstku.
J: Nie potrzebuje niańki..
Z: Nie marudź Harry..! - skarcił mnie - Masz to i idź sie ubierz i ułóż sobie włosy. I schodź na dół. - wcisnął mi ubrania do rąk i popchnął w stronę łazienki. Wykonałem jego polecenie i ubrałem sie w przygotowane przez niego ciuchy. Miałem na sobie czarne rurki, ciemna koszule i czarna marynarkę. Włosy jakoś ułożyłem i zeszedłem na dół zabierając telefon.
Lou: No nareszcie.. - puściłem mimo uszu jego komentarz i wyszliśmy z domu. Czekała na nas pod domem czarna limuzyna. Wsiedliśmy i pojechaliśmy do.. tam gdzie mieliśmy. Nawet nie wiem po co z nimi jadę, już nic nie jest tak samo. Nie ma jej tylko jeden dzień, a ja czuje jak by to była cała wieczność. ( T.i.) jest wyjątkowa, przy niej czuje że mogę wszystko, tylko by ona była przy mnie. Po chwili byliśmy na miejscu i weszliśmy do klubu, było strasznie ciemno i nic nie widziałem. Muzyki też nie było słychać. Tylko jakieś szmery.
J: Chłopaki co tu sie dzieje!? - odwróciłem sie do nich, ale oni zniknęli. Stałem sam w tej ciemności.

~Moimi oczami~
Chłopaki sie spisali i przywieźli go o ustalonej godzinie. Wszyscy już byli na sali, było zgaszone światło, ale wiedziałam że on tu jest. Panicznie sie rozglądał i zawołał chłopaków. Jeśli o mnie chodzi, to miałam ochotę sie na niego rzucić z pocałunkami. Nie wytrzymuje bez niego, jest dla mnie wszystkim. Zapaliliśmy światła.
Wszyscy: NIESPODZIANKA!!! - krzyknęliśmy. Harry nie wiedział co sie dzieje. Podeszli do niego chłopaki i zaczęli składać życzenia. Widziałam na jego twarzy uśmiech, ale nie był on do końca szczery. Był wymuszony. Podchodzili wszyscy po kolei i przyszła kolej na mnie. Stałam po drugiej stronie sali na przeciwko niego. W pewnym momencie tłum rozstąpił sie tak jak morze, gdy Mojżesz przez nie przeprowadzał ludzi. Harry spojrzał na mnie z radością w oczach i szybko pokonaliśmy dzielącą nas odległość. Wpiłam sie w jego usta, Harry całował mnie z tęsknotą. Oderwałam sie od niego i szepnęłam wprost do jego ucha
J: Wszystkiego najlepszego kochanie. - po czym spojrzałam w jego oczy. Widziałam w nich szczęście, ale też ból. Muzyka poleciała z głośników i goście zaczęli sie bawić a my? My staliśmy tak patrząc sobie w oczy.
H: Dlaczego mi to zrobiłaś? Wiesz co ja przezywałem..?! - mówił do mojego ucha.
J: Musiałam inaczej nie mogłabym zorganizować tego.. Ale teraz też mam pewność że mnie naprawdę kochasz.. - cmoknęłam go w szyje.
H: Nigdy w życiu mi tak nie rób..! Kocham ciebie i tylko ciebie..! - złączył nasze usta w namiętnym, pełnym miłości pocałunku.
J: Kocham cie Styles! - powiedziałam miedzi pocałunkami. To był zdecydowanie najlepszy dzień w moim życiu i mam nadzieje że w jego też.
H: You & I Forever.. - szepnął zmysłowo i zaciągnął mnie na parkiet. To była niezapomniana noc w naszym życiu.
Na następne jego urodziny byliśmy już parą szczęśliwego małżeństwa, która czeka na narodziny małego Stylesa.
The end.. <3



Naat

1 komentarz: