~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Wstałam
bardzo wcześnie.
Spojrzałam
na śpiącego
Harrego obok mnie. Włosy
opadały
mu na twarz, a usta były
delikatnie ułożone
w uśmiech.
Kocham go jak nikogo innego na świecie,
jest moim tlenem bez którego
nie wytrzyma żaden
człowiek.
Wyszłam
z łóżka
całując
go wcześniej
tak by go nie obudzić.
Dzisiaj jest jego i tylko jego dzień.
A mianowicie kończy
20 lat. Tak Harry kończy
20 lat, on jako jedyny miał
jeszcze jedynkę
z przodu, a teraz sie to zmieniło.
Razem z chłopakami
zaplanowaliśmy
dla niego przyjecie urodzinowe, taka małą
niespodziankę.
Zaprosiłam
jego najbliższych
i znajomych. Impreza miała
sie odbyć
w klubie w centrum Londynu o 18.. Chciałam
żeby
ten dzień
był
dla niego wyjątkowy.
Wykonałam
poranną
toaletę
i ubrałam
sie szybko w szare jeansy i białą
bokserkę
a na wierzch czarna marynarka. Na stopy
założyłam
czarne vansy. Wzięłam
z komody kartkę
i długopis,
napisałam:
" Drogi Harry.. Jeśli
to czytasz to ja jestem już
pewnie gdzieś
daleko. Nie chciałam
w ten sposób
sie.. Nawet nie potrafię
tego napisać..
Nie dzwoń,
nie pisz, nie pytaj chłopaków
gdzie jestem, bo oni i tak nie wiedza.. Twoja i tylko twoja (T.i.)..
" Taki mały
żarcik..
Mam nadzieje że
wieczorem mi wybaczy, ten mój
głupi
dowcip. Nigdy, ale to nigdy w życiu
bym od niego nie odeszła.
A napisałam
tak żeby
mieć
czas dopracowania przyjęcia.
Chłopaki
mają
go tam zaciągnąć
o 18 więc
ja mam dopilnować
by było
zapięte
wszystko na ostatni
guzik. Położyłam
liścik
na mojej poduszce i wyszłam
z pokoju. Chłopaki
siedzieli w kuchni, poszłam
do nich.
J:
Cześć
wam..
Lou:
Hej
mała..
Z:
Zrobiłaś
tak jak planowaliśmy?
J:
Tak wszystko jest gotowe, a teraz spadam zanim sie obudzi..
N:
Do zobaczenia!
J:
Pamiętajcie
że
nic nie wiecie i widzimy sie o 18.. - powiedziałam
i wyszłam
z domu. Najpierw upewnić
sie czy tort jest gotowy, potem do klubu, a na końcu
ja. Czyli sukienka, makijaż,
fryzura i buty.. W tym mają
mi pomóc
dziewczyny chłopaków
z zespołu.
Po 3 godzinach załatwiania
drobiazgów
związanych
z niespodziankowym przyjęciem
dla Hazzy mogłam
zając
sie sobą.
Zostało
mi 4 godziny do imprezy więc
spokojnie zdążymy.
Z dziewczynami umówiona
byłam
w hotelu niedaleko
klubu, gdzie miały
pokój.
W tym czasie mój
telefon stawał
sie gorący
od nadmiaru wiadomości
i połączeń.
A zgadnijcie od kogo to.. Tak od Harrego.. Było
mi go żal
ale nie mogłam
odebrać.
Mogłabym
zniszczyć
przez to przyjecie.
~Oczami
Harrego~
Wstałem
o 12 i gdy chciałem
przez sen przytulic mojego Skarba,
ale
nie mogłem.
Natrafiłem
na puste miejsce. Szybko wyskoczyłem
z łóżka
i poszedłem
na dół
by zobaczyć
czy przypadkiem nie jest w kuchni lub w salonie. Niestety nie
znalazłem
jej nigdzie. Chłopcy
siedzieli w salonie i coś
oglądali.
Wróciłem
zrezygnowany na górę
i położyłem
sie z powrotem na łóżku.
Dopiero teraz dostrzegłem
karteczkę
na której
było
moje imię.
Wziąłem
ją
do ręki
i zacząłem
czytać
na głos.
J:
" Drogi Harry.. Jeśli
to czytasz to ja jestem już
pewnie gdzieś
daleko. Nie chciałam
w ten sposób
sie.. Nawet nie potrafię
tego napisać..
Nie dzwon, nie pisz, nie pytaj chłopaków
gdzie jestem, bo oni i tak nie wiedzą..
Twoja i tylko twoja (T.i.).. " Coo?! - krzyknąłem
i tak szybko jak tylko mogłem
zbiegłem
do chłopaków,
usiadłem
koło
Louisa. - Lou jak ona mogła..
- w moich
oczach momentalnie pojawiły
sie łzy..
Lou:
Ale co sie stało
Hazza?
J:
Jak ona mogła
tak postąpić.
Przecież
ja ją
kocham.. - łkałem
coraz bardziej. Tommo przytulił
mnie do siebie.
N:
O na
pewno
jakaś
pomyłka..
Z:
Przecież
jesteś
dla niej najważniejszy..
J:
Tak myślałem
ale spójrz
na to.. - podałem
im kartkę
i listem od (T.i.)
Li:
Tak mi przykro Harry.. Jaa.. ja nie wiem co powiedzieć..
- powiedział
po przeczytaniu kartki
J:
Ja muszę
sie dowiedzieć
czemu.. - wstałem
i zacząłem
panicznie szukać
mojego telefonu.
N:
Co ty robisz?- zapytał
gdy zobaczył
że
rzucam wszystkim co wpadło
mi w ręce
J:
Szukam mojego telefonu.. - powiedziałem
nawet nie zaszczycając
go moim spojrzeniem.. W mojej głowie
było
mnóstwo
pytań,
takich jak np.: Co zrobiłem
że
odeszła?
Czy już
mnie nie kocha? A może
znalazła
lepszego? Znalazłem
moją
zgubę
i zaraz zadzwoniłem
do (T.i.). Pierwszy sygnał,
drugi, trzeci.. i nic.. nie odbiera. Nie zamierzam odpuścić,
będę
do niej dzwonił,
pisał
aż
odbierze. Chociaż
wyraźnie
napisała
bym tego nie robił.
Nie było
to dla mnie ważne.
Ważna
była
ona i to dlaczego mnie zostawiła.
Poszedłem
do naszej sypialni i opadłem
cały
roztrzęsiony
i we łzach
na łóżko.
Wtuliłem
sie w jej poduszkę
i beczałem
jak małe
dziecko które
zgubiło
swoją
najukochańszą
zabawkę.
Na poduszce był
jeszcze jej cudowny zapach, co spowodowało
jeszcze większy
potok łez.
Wziąłem
do reki telefon i znów
zadzwoniłem.
Znowu nic, zero odzewu z jej strony. Spojrzałem
na zegarek i datę
w telefonie. 12:56 i 01.02.2014 r. Super moja miłość
dla której
zrobił
bym dosłownie
wszystko zostawiła
mnie w moje urodziny. Najgorszy dzień
w moim życiu.
Leżałem
na łózko
tak cały
dzień
i tempo wpatrywałem
sie w sufit, w jednej ręce
trzymałem
telefon i co chwile dzwoniłem
do niej, a w drugiej ręce
miałem
nasze zdjęcie.
Gdy tylko na nie spoglądałem
w moich
oczach znów
pojawiały
sie łzy.
Moje desperackie zachowanie co jakiś
czas przerywali chłopaki,
pytając
czy coś
potrzebuje i karcąc
mnie za moje zachowanie.
Lou:
Wstawaj Hazza, nie możesz
przeleżeć,
a raczej prze
beczeć
całego
dnia! - krzyknął
na mnie
Z:
Zabieramy cie do klubu. Masz godzinę
na ogarniecie tego.. - skrzywił
sie spoglądając
na mnie
J:
Nie mam ochoty na żadne
imprezy, dajcie mi spokój.
N:
Damy jak zaczniesz sie szykować.
Li:
Noo stary, rusz tą
Stylesowatą
dupę..
- ponaglał
mnie Liam.. Spojrzałem
na nich zdziwionym wzrokiem i bez żadnego
entuzjazmu poszedłem
do łazienki.
Wziąłem
szybki i orzeźwiający
prysznic i wyszedłem
z pomieszczenia owinięty
ręcznikiem.
Na foteli siedział
Niall a przy mojej szafie stał
Zayn i drapał
sie po brodzie.
J:
Sam bym sobie poradził..
- burknąłem
do nich
N:
Może
i tak ale woleliśmy
cie
przypilnować.
Masz jeszcze 30 minut. - powiedział
spoglądając
na zegarek na swoim nadgarstku.
J:
Nie potrzebuje niańki..
Z:
Nie marudź
Harry..! - skarcił
mnie - Masz to i idź
sie ubierz i ułóż
sobie włosy.
I schodź
na dół.
- wcisnął
mi ubrania do rąk
i popchnął
w stronę
łazienki.
Wykonałem
jego polecenie i ubrałem
sie w przygotowane przez
niego ciuchy. Miałem
na sobie czarne rurki, ciemna koszule i czarna marynarkę.
Włosy
jakoś
ułożyłem
i zeszedłem
na dół
zabierając
telefon.
Lou:
No nareszcie.. - puściłem
mimo uszu jego komentarz i wyszliśmy
z domu. Czekała
na nas pod domem czarna limuzyna. Wsiedliśmy
i pojechaliśmy
do.. tam gdzie mieliśmy.
Nawet nie wiem po co z nimi jadę,
już
nic nie jest tak samo. Nie ma jej tylko jeden dzień,
a ja czuje jak by to była
cała
wieczność.
( T.i.) jest wyjątkowa,
przy niej czuje że
mogę
wszystko, tylko by ona była
przy mnie. Po chwili byliśmy
na miejscu i weszliśmy
do klubu, było
strasznie ciemno i nic nie widziałem.
Muzyki też
nie było
słychać.
Tylko jakieś
szmery.
J:
Chłopaki
co tu sie dzieje!? - odwróciłem
sie do nich, ale oni zniknęli.
Stałem
sam w tej ciemności.
~Moimi
oczami~
Chłopaki
sie spisali i przywieźli
go o ustalonej godzinie.
Wszyscy już
byli na sali, było
zgaszone światło,
ale wiedziałam
że
on tu jest. Panicznie sie rozglądał
i zawołał
chłopaków.
Jeśli
o mnie chodzi,
to miałam
ochotę
sie na niego rzucić
z pocałunkami.
Nie wytrzymuje bez niego, jest dla mnie wszystkim. Zapaliliśmy
światła.
Wszyscy:
NIESPODZIANKA!!! - krzyknęliśmy.
Harry nie wiedział
co sie dzieje. Podeszli do niego chłopaki
i zaczęli
składać
życzenia.
Widziałam
na jego twarzy uśmiech,
ale nie był
on do końca
szczery. Był
wymuszony. Podchodzili wszyscy po kolei i przyszła
kolej na mnie. Stałam
po drugiej stronie sali na przeciwko niego. W pewnym momencie tłum
rozstąpił
sie tak jak morze, gdy Mojżesz
przez nie
przeprowadzał
ludzi. Harry
spojrzał
na mnie z radością
w oczach i szybko pokonaliśmy
dzielącą
nas odległość.
Wpiłam
sie w jego usta, Harry całował
mnie z tęsknotą.
Oderwałam
sie od niego i szepnęłam
wprost do jego ucha
J:
Wszystkiego najlepszego kochanie. - po czym spojrzałam
w jego oczy. Widziałam
w nich szczęście,
ale też
ból.
Muzyka poleciała
z głośników
i goście
zaczęli
sie bawić
a my? My staliśmy
tak patrząc
sobie w oczy.
H:
Dlaczego mi to zrobiłaś?
Wiesz co ja przezywałem..?!
- mówił
do mojego ucha.
J:
Musiałam
inaczej nie mogłabym
zorganizować
tego.. Ale teraz też
mam pewność
że
mnie naprawdę
kochasz.. - cmoknęłam
go w szyje.
H:
Nigdy w życiu
mi tak nie rób..!
Kocham ciebie i tylko ciebie..! - złączył
nasze usta w namiętnym,
pełnym
miłości
pocałunku.
J:
Kocham cie Styles! - powiedziałam
miedzi pocałunkami.
To był
zdecydowanie
najlepszy dzień
w moim życiu
i mam nadzieje że
w
jego
też.
H:
You & I Forever..
- szepnął
zmysłowo
i zaciągnął
mnie na parkiet. To była
niezapomniana
noc w naszym życiu.
Na
następne
jego urodziny byliśmy
już
parą
szczęśliwego
małżeństwa,
która
czeka na narodziny małego
Stylesa.
The end.. <3
Naat
Boski pisz dalej cos ! <3
OdpowiedzUsuń