Chłopak
wziął mnie na ręce i zapytał, na jakiej ulicy mieszkam.
(T.i): Wasstreet- odpowiedziałam słabo i usnęłam..Obudziłam się w domu... Ale to nie był mój nowy pokój.. Tamten zapamiętałam.. Ten było o wiele inny..
(T.i.): Gdzie ja jestem?- zapytałam pod nosem.
K: Jesteś w moim domu, bo rozpętała się burza, a do mnie było bliżej- odpowiedział ten ktoś. Dopiero po chwili rozpoznałam w nim głos Liama, co wydało mi się dziwne.
L: Może jesteś głodna, ślicznotko?- zapytał i prześlicznie się uśmiechnął, aż ci zaparło dech w piersiach.
(T.i.): No troszkę tak- odpowiedziałaś i uśmiechnęłaś równie ślicznie.
L: To ja zostawię cię samą, żebyś się przebrała- powiedział, ale nie wychodził. Zauważyłam moje rzeczy na łóżku i zbladłam. Spojrzałam w dół, ale miałam te same rzeczy co wczoraj, więc odetchnęłam z ulgą.
(T.i.): Mógłbyś mi pokazać, gdzie jest łazienka?- zapytałam.
L: Ehm... Przepraszam, coś mówiłaś? Zatonąłem w twoich oczach- przyznał zawstydzony.
(T.i.): Nic się nie stało.. Pytałam czy pokażesz mi gdzie jest łazienka- to ostatnie zdanie pominęłam, co z lekkim smutkiem zauważył.
L: Jasne, chodź za mną.. A po za tym jak usnęłaś, zadzwoniłem do twoich rodziców, a oni przyszli, przynieśli twoje ubrania i powiedzieli, że jak będziesz chciała przyjść później to nie ma sprawy..- powiedział uśmiechnięty.
(T.i.): Aha spoko- odpowiedziałam, ale coś mi nie pasowało- Ale.. Skąd miałeś numer do moich rodziców?
L: No.. ten.. Wziąłem..- ciągnął. Odetchnął głęboko i wyznał- Wziąłem z twojego telefonu..
(T.i.): Aha.. Spoko- oznajmiłam z uśmiechem.
L: Nie jesteś zła?- powiedział i spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami.. Zaraz, zaraz.. Pięknymi?! O nie.. Nie, to niemożliwe! Ale.. Chyba się zakochałam..
L: Halo? Ziemia do (T.i.)! Pytałem, czy nie jesteś zła!- mówił i machał mi ręką przed oczyma.
(T.i.): Nie no co ty.. A mam być? Na pewno?- mówiąc to przybliżyłam się do niego i.. zaczęłam go łaskotać! Nie wiedziałam, że on nie ma łaskotek, ale mimo wszystko wybuchł śmiechem.
L: (T.i.) jesteś pewna, że to było dobre posunięcie?- powiedział i zaczął mnie łaskotać. Ja w przeciwieństwie do niego, miałam ogromne łaskotki.
Po pewnym czasie powiedziałam do Liama
(T.i.): Liam proszę przestań bo..- wykrztusiłam i zemdlałam. Obudziłam się w swoim pokoju. Pomyślałam, że to był tylko sen i zaczęłam płakać.
Po chwili przyszli moi rodzice.
M: Kochanie, co się stało?
(T.i.): Bo.. Miałam taki piękny sen i się obudziłam!- wybełkotałam, poprzez łzy.
T: A co ci się śniło?- zapytał zaciekawiony.
(T.i.): Śniło mi się, że po przeprowadzce, strasznie płakałam i poszłam do parku. Tam taki chłopak, o imieniu Liam zaopiekował się mną. Rano obudziłam się u niego i zaprosił mnie na śniadanie. Wyznał mi, że użył mojego telefonu, aby do was zadzwo..- przerwałam, bo zobaczyłam śmiech moich rodziców - A was co tak śmieszy?- zapytałam ze łzami w oczach.
M: Ponieważ to, co opowiadasz nie było snem! To stało sie naprawdę!- powiedziała i szepnęła coś tacie na ucho. Tata wyszedł, ale po chwili wrócił i otworzył drzwi. Zobaczyłam w nich JEGO.
L: Hej (T.i.). I jak wszystko w porządku?- zapytał ze skruchą.
Rzuciłam sie na niego.
(T.i.): Tak! Wszystko w jak najlepszym, bo jesteś tu ze mną!- odpowiedziałam i zorientowałam się, że są tu moi rodzice. Ale oni na szczęście zrozumieli mnie bez słów. Po prostu udali, że nic nie widzieli. A następnie:
M: To my pójdziemy zrobić śniadanie, a właściwie obiad dla ciebie (T.i.)- rzekła i mrugnęła do mnie tak, żeby mój Liam tego nie zauważył.
Ale, że co??!!! MÓJ Liam?! O nie.. To zaszło już za daleko.. By się wycofać. Gdy zostaliśmy sami, postanowiłam powiedzieć Liamowi, a właściwie wyznać mu, co do niego czuję.. Ale.. Może nie w moim domu i nie przed posiłkiem, bo z emocji mogę znowu zemdleć.
(T.i.): To może chodźmy coś zjeść, ale najpierw się ogarnę- powiedziałam i przeraziłam. Boże, przecież ja jeszcze się nie myłam ani nic. Zakryłam od razu usta dłonią. Liam zrozumiał i zszedł do salonu. Ja tym czasem wyjrzałam przez okno i zdziwiłam się. Słońce w Londynie?! To było dziwne. Ale skoro było ciepło- a bynajmniej słonecznie- mogę założyć moją nową sukienkę! Ucieszyłam się z tego powodu.
Wyjęłam ją z szafy (pewnie mama mnie rozpakowała, cieszyłam się, że mam taką mamę, która zawsze wie o co chodzi i jak może mi pomóc) wzięłam do tego cienkie, cieliste rajstopy i moje czarne vansy.
Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Wyszłam, wysuszyłam włosy i wyprostowałam je (nie lubiłam swoich loków). Ubrałam się we wcześniej przygotowane rzeczy i delikatnie umalowałam. Oczywiście umyłam zęby.
Zeszłam na dół, do jadalni. Zobaczyłam śniadanie na stole i małą karteczkę pod talerzem z naleśnikami. Było na niej napisane:
(T.i): Wasstreet- odpowiedziałam słabo i usnęłam..Obudziłam się w domu... Ale to nie był mój nowy pokój.. Tamten zapamiętałam.. Ten było o wiele inny..
(T.i.): Gdzie ja jestem?- zapytałam pod nosem.
K: Jesteś w moim domu, bo rozpętała się burza, a do mnie było bliżej- odpowiedział ten ktoś. Dopiero po chwili rozpoznałam w nim głos Liama, co wydało mi się dziwne.
L: Może jesteś głodna, ślicznotko?- zapytał i prześlicznie się uśmiechnął, aż ci zaparło dech w piersiach.
(T.i.): No troszkę tak- odpowiedziałaś i uśmiechnęłaś równie ślicznie.
L: To ja zostawię cię samą, żebyś się przebrała- powiedział, ale nie wychodził. Zauważyłam moje rzeczy na łóżku i zbladłam. Spojrzałam w dół, ale miałam te same rzeczy co wczoraj, więc odetchnęłam z ulgą.
(T.i.): Mógłbyś mi pokazać, gdzie jest łazienka?- zapytałam.
L: Ehm... Przepraszam, coś mówiłaś? Zatonąłem w twoich oczach- przyznał zawstydzony.
(T.i.): Nic się nie stało.. Pytałam czy pokażesz mi gdzie jest łazienka- to ostatnie zdanie pominęłam, co z lekkim smutkiem zauważył.
L: Jasne, chodź za mną.. A po za tym jak usnęłaś, zadzwoniłem do twoich rodziców, a oni przyszli, przynieśli twoje ubrania i powiedzieli, że jak będziesz chciała przyjść później to nie ma sprawy..- powiedział uśmiechnięty.
(T.i.): Aha spoko- odpowiedziałam, ale coś mi nie pasowało- Ale.. Skąd miałeś numer do moich rodziców?
L: No.. ten.. Wziąłem..- ciągnął. Odetchnął głęboko i wyznał- Wziąłem z twojego telefonu..
(T.i.): Aha.. Spoko- oznajmiłam z uśmiechem.
L: Nie jesteś zła?- powiedział i spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami.. Zaraz, zaraz.. Pięknymi?! O nie.. Nie, to niemożliwe! Ale.. Chyba się zakochałam..
L: Halo? Ziemia do (T.i.)! Pytałem, czy nie jesteś zła!- mówił i machał mi ręką przed oczyma.
(T.i.): Nie no co ty.. A mam być? Na pewno?- mówiąc to przybliżyłam się do niego i.. zaczęłam go łaskotać! Nie wiedziałam, że on nie ma łaskotek, ale mimo wszystko wybuchł śmiechem.
L: (T.i.) jesteś pewna, że to było dobre posunięcie?- powiedział i zaczął mnie łaskotać. Ja w przeciwieństwie do niego, miałam ogromne łaskotki.
Po pewnym czasie powiedziałam do Liama
(T.i.): Liam proszę przestań bo..- wykrztusiłam i zemdlałam. Obudziłam się w swoim pokoju. Pomyślałam, że to był tylko sen i zaczęłam płakać.
Po chwili przyszli moi rodzice.
M: Kochanie, co się stało?
(T.i.): Bo.. Miałam taki piękny sen i się obudziłam!- wybełkotałam, poprzez łzy.
T: A co ci się śniło?- zapytał zaciekawiony.
(T.i.): Śniło mi się, że po przeprowadzce, strasznie płakałam i poszłam do parku. Tam taki chłopak, o imieniu Liam zaopiekował się mną. Rano obudziłam się u niego i zaprosił mnie na śniadanie. Wyznał mi, że użył mojego telefonu, aby do was zadzwo..- przerwałam, bo zobaczyłam śmiech moich rodziców - A was co tak śmieszy?- zapytałam ze łzami w oczach.
M: Ponieważ to, co opowiadasz nie było snem! To stało sie naprawdę!- powiedziała i szepnęła coś tacie na ucho. Tata wyszedł, ale po chwili wrócił i otworzył drzwi. Zobaczyłam w nich JEGO.
L: Hej (T.i.). I jak wszystko w porządku?- zapytał ze skruchą.
Rzuciłam sie na niego.
(T.i.): Tak! Wszystko w jak najlepszym, bo jesteś tu ze mną!- odpowiedziałam i zorientowałam się, że są tu moi rodzice. Ale oni na szczęście zrozumieli mnie bez słów. Po prostu udali, że nic nie widzieli. A następnie:
M: To my pójdziemy zrobić śniadanie, a właściwie obiad dla ciebie (T.i.)- rzekła i mrugnęła do mnie tak, żeby mój Liam tego nie zauważył.
Ale, że co??!!! MÓJ Liam?! O nie.. To zaszło już za daleko.. By się wycofać. Gdy zostaliśmy sami, postanowiłam powiedzieć Liamowi, a właściwie wyznać mu, co do niego czuję.. Ale.. Może nie w moim domu i nie przed posiłkiem, bo z emocji mogę znowu zemdleć.
(T.i.): To może chodźmy coś zjeść, ale najpierw się ogarnę- powiedziałam i przeraziłam. Boże, przecież ja jeszcze się nie myłam ani nic. Zakryłam od razu usta dłonią. Liam zrozumiał i zszedł do salonu. Ja tym czasem wyjrzałam przez okno i zdziwiłam się. Słońce w Londynie?! To było dziwne. Ale skoro było ciepło- a bynajmniej słonecznie- mogę założyć moją nową sukienkę! Ucieszyłam się z tego powodu.
Wyjęłam ją z szafy (pewnie mama mnie rozpakowała, cieszyłam się, że mam taką mamę, która zawsze wie o co chodzi i jak może mi pomóc) wzięłam do tego cienkie, cieliste rajstopy i moje czarne vansy.
Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Wyszłam, wysuszyłam włosy i wyprostowałam je (nie lubiłam swoich loków). Ubrałam się we wcześniej przygotowane rzeczy i delikatnie umalowałam. Oczywiście umyłam zęby.
Zeszłam na dół, do jadalni. Zobaczyłam śniadanie na stole i małą karteczkę pod talerzem z naleśnikami. Było na niej napisane:
'Do (T.i.)! My wyszliśmy, wrócimy wieczorem :* Trzymaj się i powodzenia :) Rodzice'
Na
dole był jednak dopisek:
'(T.i.)
myślę, że ten chłopak czuje coś do ciebie. I widzę, że on też
nie jest ci obojętny.. Pamiętaj, zawsze patrz sercem.. Nie oczami,
chyba że przechodzisz przez ulicę :*
Mama '
Mama '
Zjadłam śniadanie, rozmyślając, nad dopiskiem mamy. Gdy sprzątałam schowałam kartkę do kieszonki sukienki. Nagle poczułam czyjś wzrok na sobie. Wiedziałam, że to Liam.
L: Wow.. Wyglądasz ślicznie- powiedział i podszedł. Nieśmiało przybliżył się do mnie i dał mi buziaka w policzek. Zarumieniłam się i odwróciłam głowę, żeby tego nie zobaczył- Ejej! Nie odwracaj się! Tak słodko się rumienisz- powiedział, a ja poczułam wypieki na twarzy.
Gdy skończyłam sprzątać, zaproponował spacer. Zgodziłam się.
(T.i.): Poczekaj, tylko muszę wziąć parę drobiazgów- rzekłam i uśmiechnęłam się do niego szeroko. Odwzajemnił uśmiech.
Poszłam na górę do swojego pokoju i wzięłam mój plecaczek Vintage.
Spakowałam tam telefon, klucze, kilka kosmetyków w tym mój ulubiony perfum (tak na wszelki wypadek), trochę pieniędzy wsadziłam do portfela i również go tam schowałam. A na koniec wsadziłam.. Karteczkę od rodziców. Zeszłam na dół. Liam czekał już na mnie. Wyszliśmy, a ja zamknęłam dom na klucz.
(T.i.): To gdzie idziemy?.....
Directioner_Forever <3
Dalej !! ;333
OdpowiedzUsuń