One Direction i My.. - imaginy

środa, 14 maja 2014

Louis.. (+18) :D - część 2 /ostatnia

L: Jesteś cudowna.. - poczułam mokry pocałunek na szyi i jego rozpalone ciało przy sobie. Wtuliłam sie w niego i odpłynęliśmy w krainę snu. Rano obudziłam sie przed chłopakiem. Na zegarku była dopiero 6:45. Ubrałam sie i znalazłam na szafce jakaś kartkę i długopis. Nabazgrałam na kartce liścik do Louisa: ' Było nieziemsko mój aniele.. Mój nr: *** *** ***. Jakbyś chciał jeszcze kiedyś sie zobaczyć. Xxx (T.i.) '. Wyszłam po chichu z pokoju, a potem z domu. Złapałam taxi i wróciłam do domu. Poszłam prosto do swojego pokoju i rzuciłam sie na łóżko. Zamknęłam oczy i przypominałam sobie każdy moment z tej nocy. Uśmiechnęłam sie i zasnęłam. Wstałam po kilku godzinach. Wzięłam orzeźwiający prysznic i ubrałam sie w szare dresy i czarną bokserkę. Włosy związałam w byle jakiego koka. Na zegarku była już 17. Zeszłam na dół i usłyszałam rozmowę mojej mamy, cioci i.. i nie wiem dokładnie kogo to był głos, ale bardzo znajomy. Weszłam do salonu gdzie siedzieli i zauważyłam oczywiście mamę, ciocie i.. i Louisa?! Stałam jak wryta i nie mogłam uwierzyć że on siedzi w moim salonie. Nasze spojrzenia sie skrzyżowały i nie widziałam w jego oczach radości. Weszłam głębiej i przywitałam sie z ciocią.
C: Cześć skarbie. Poznaj mojego syna. To jest Louis. - uśmiechnęła sie.
J: O boże.. - szepnęłam - Jestem (T.i.).. - powiedziałam do Louisa i usiadłam w fotelu. Nie mogłam w to uwierzyć. Nasze mamy były pogrążone w rozmowie. A my siedzieliśmy i nawet nie patrzeliśmy na siebie. To było takie dziwne.
M.M: Córcia pokarz Louisowi swój pokój.. - powiedziała i dalej rozmawiała. Wstaliśmy z naszych miejsc i powędrowaliśmy do mojej sypialni. Usiadłam na łóżku, a Lou na krześle przy biurku i wpatrywał sie we mnie.
J: Nie wierze..
L: Ja też..
J: Nie wierze że przeżyłam jedną z najlepszych nocy razem ze swoim kuzynem.. - zakryłam twarz dłońmi i próbowałam to jakoś pookładać. Za cholerę nie wiedziałam jak sie z tym pogodzić. Przesiedziałam z nim jeszcze kilka godzin. Czuliśmy sie trochę niezręcznie ale jakoś rozmawialiśmy. Gdy tylko chłopak z ciocia wyszedł poszłam do mamy. - Mamuś..?
M.M: Hmm? - spojrzała na mnie. Usiadłam przy stole.
J: My jesteśmy spokrewnieni z ciocią i Louisem?
M.M: No tak, a dlaczego pytasz? - usiadła na przeciwko mnie.
J: Ale pamiętam jak kiedyś mówiłaś że miedzi nami nie ma pokrewieństwa krwi i takie tego typu rzeczy..
M.M: No bo nie ma.. Louisa mama, czyli twoja ciocia jest kuzynką mojej dalekiej kuzynki. - wyjaśniła a mi kamień z serca spadł.
J: Czyli na przykład jakbym zakochała sie w Lou to nie było by to nic złego? - zapytałam z nadzieją. Mama spojrzała na mnie zdziwiona i zaczęła sie zastanawiać.
M.M: Wiesz.. Wydaje mi sie że nie.. Bo to tak jak patrzeć kompletnie obca osoba.. - odetchnęłam z ulga, pocałowałam mamę w polik i wyszłam z kuchni. Gdy tylko weszłam do mojego pokoju zadzwonił mój tel. Nieznany.
J: Halo? - odebrałam niepewnie.
L: (S.T.i.), to ja.. - usłyszałam głos Louisa
J: Cześć Lou.. Co jest? Przed chwilą sie widzieliśmy.
L: Dziwnie sie czuje.. - powiedział smutniej
J: Dlaczego?
L: Wiesz.. Ciężko mi będzie znieść myśl że dziewczyna z którą przeżyłem wspaniałą noc i..
J: Lou muszę ci coś powiedzieć.. - przerwała mu
L: Poczekaj. Daj mi dokończyć.. I która mogłaby być kimś więcej dla mnie, jest moją kuzynką.. - dokończył szeptem.
J: Ojj.. jakie to słodkie. Mam dla ciebie ważną wiadomość, ale nie przez telefon.. Spotkajmy sie za 15 min w parku koło fontanny. - rozłączyłam sie nie czekając na jego odpowiedz. Szybko ubrałam buty i wyszłam z domu. Na miejscu byłam punktualnie. Z daleka widziałam jak brunet siedzi smutny pod fontanną. Podbiegłam do niego z wielkim uśmiechem. Byłam szczęśliwa że jednak nie jesteśmy rodziną. Chłopak spojrzał na mnie a w jego oczach widziałam łzy. On musi coś do mnie czuć że tak to przezywa.
L: Co chciałaś mi powiedzieć? - stanął na przeciwko mnie.
J: To.. - zmniejszyłam błyskawicznie odległość miedzy nami i wpiłam sie w jego malinowe usta. Chłopak był zdezorientowany ale nie zdołał sie oprzeć mojemu pocałunkowi i oddał go. Oderwałam sie od niego i widziałam że jest trochę zakłopotany.
L: Czemu to zrobiłaś, przecież..
J: Nie Lou.. nie jesteśmy rodziną.. - uśmiechnęłam sie
L: Ale przecież mówisz do mojej mamy ciocia. - dalej nie wierzył
J: No tak, odkąd pamiętam tak jest. Twoja mama jest kuzynka, kuzynki mojej mamy. Czy jakoś tak.. Grunt że nie jesteśmy spokrewnieni i to co zrobiliśmy nie jest niczym złym. - teraz w jego oczach pojawiły sie iskierki i nieopisana radość. Podniósł mnie do góry i zaczął kręcić sie dookoła własnej osi. Po chwili postawił mnie na ziemi i złączył nasze wargi. Przyciągnęłam go bliżej i uśmiechnęłam sie przez pocałunek.
L: Nawet nie wiesz jak sie ciesze..
J: Ja też.. Ale czekaj przypomniało mi sie coś.. - spojrzał na mnie. - Przez telefon mówiłeś coś, że mogłabym być kimś więcej dla Ciebie ?!
L: Noo.. - chłopak z zakłopotania zaczął drapać sie po karku.
J: Wiec? - nalegałam
L: Umówisz się ze mną na randkę ?
J: Pewnie, z przyjemnością.. - chłopak wyszczerzył sie i znów namiętnie pocałował..
The end..



Naat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz