One Direction i My.. - imaginy

środa, 28 maja 2014

Louis.. :) - część 1

Siedziałam sobie w parku i myślałam, że jestem najszczęśliwszą nastolatką w życiu. Mam przyjaciół, za których bym życie oddała. Mam rodzinę, która mnie kocha. Mam rodzeństwo, niestety dorosłe, więc na studiach. Mimo wszystko piszemy i rozmawiamy codziennie, chyba że mają jakiś dłuuugi nudny wywiad. Mam dobre oceny. Niczego mi w życiu nie brakuje. Niczego, oprócz JEGO. Ma na imię... Arek. Kocham go. Mimo, że przyjaźnimy się i wiem, że nie jestem mu obojętna- boję się mu to wyznać. Boję się odrzucenia, którego nigdy nie zaznałam. Nie znam tego uczucia. Ale nie jestem rozpieszczoną księżniczką... Wiem co to ból, ale nie odrzucenie. Jest mi ono totalnie obce.. Arek codziennie mi się śni. Zawsze piszemy do późna. Kocham go.. Moim najlepszym przyjacielem jest Louis. Osiągnął sukces, w muzyce, lecz nie zapomniał o mnie.
Lou wie o wszystkim. Wie także o Arku, ale kiedy o nim wspominam, robi się smutny. Boję się, że on coś do mnie czuje. Dlaczego się boję? Bo kocham Lou jak brata. Arka kocham, jak kogoś, z kim mogłabym być. Właściwie chcę z nim być. Arek, to ktoś idealny dla mnie. Jest miły, ma cudowny charakter, uśmiech. Jego oczy mnie hipnotyzują. Są takie piękne, pełne miłości i czułości. O ich kolorze nawet nie wspomnę. Są po prostu cudowne. Najdziwniejsze jest to, że nie wiedziałam, że Lou jest w One Direction. Od kilku miesięcy wiem. Na początku pokochałam ich za.. Wszystko. Sednem w tej sprawie jest to, że z każdego z tej piątki chłopaków Arek ma coś, co mi się najbardziej podoba. Ma śliczne kasztanowe włosy Harry'ego ( ale nie loki ), niebieskie oczy Horana, kształtne usta Zayna, budowę ciała Liama i.. prześliczny i przesłodki uśmiech Louisa. To mój ideał. Ostatnio szaleję za nim coraz bardziej. Gdy mnie przytula na powitanie albo daje całusa w policzek, przeszywa mnie cudowny dreszczyk. Siedzę z nim w ławce na każdej lekcji. Chodzimy do jednej klasy. Mamy nawet razem szafkę. Kiedyś z przypływu takiej trochę głupoty wzięłam jego koszulkę. Pachniała nim. Mam ją pod poduszką i zawsze ją przytulam przed snem. To trochę dziwne, ale mówiłam, że szaleję za nim. Kiedyś przez przypadek pocałował mnie w usta. Chociaż nie wiem czy to było przez przypadek. Ten pocałunek był taki.. namiętny. Oderwał się dopiero po chwili. Było to w szkole po lekcjach, więc wszyscy to wiedzieli. W sumie to jesteśmy całkiem popularni. Wszyscy nas lubią, bo jesteśmy sobą. Nikogo nie udajemy.
Właśnie idę do szkoły. Jak zwykle z Arkiem. W sumie mieszkamy na przeciwko siebie. Nic nie mówię, gdyż zastanawiam się czy mu powiedzieć, co do niego czuję. Zdecydowałam się, że tak.
(T.i.): Areek?- zapytałam.
A: Tak księżniczko?- zawsze tak na mnie mówił
(T.i.): Jaa.. Muszę ci coś wyznać. Boję się odrzucenia, ale muszę!- powiedziałam i wzięłam głęboki oddech- Ja cię kocham. Nie jak brata. Tylko jak kogoś z kim mogłabym być. Naprawdę- dodałam i spuściłam głowę. On podniósł ją i powiedział:
A:(T.i.)! Nie mogę w to uwierzyć..- powiedział a ja już miałam łzy w oczach. On widząc to dodał pospiesznie- Nie wierzę w to, że odwzajemniasz moje uczucie. Myślałem, że za jakiś czas tym szczęściarzem będzie Twój Louis... Ale jak widać, myliłem się.
Przybliżył swoje usta do moich i czekał, aż ja również się przybliżę. Dawał mi czas, gdyż nie wiedział czy jestem gotowa. Ja byłam gotowa w 100%. Delikatnie musnęłam jego usta. On wykrzywił wargi w uśmiech i wpił się w moje usta. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Widziałam w jego oczach, jak moje się błyszczą. Zresztą jego też.
A: Chodźmy już do szkoły- splótł nasze palce i poszliśmy.
W szkole wszyscy zauważyli zmianę, ale byli przyzwyczajeni. Niektórzy patrzyli z nadzieją, a inni z niedowierzaniem. Jeszcze inni z.. Zazdrością?! Aha to była Jessica. Moja.. hm.. Jakby to nazwać? Zazdrośnica? Nienawidziła mnie. Nikt jej nie lubił, bo była wredna i nie miła. W sumie nie dziwię się ludziom. Ja się próbowałam z nią zakolegować, ale ona jak zwykle. W końcu dałam sobie spokój. Po chwili pojawiła się przy Arku i już miała go pocałować, ale on przybliżył się do mnie i pocałował mnie. Ona wpadła na jakiegoś kujona i.. dała mu buziaka prosto w usta. On odskoczył poprawił okulary i mrugnął do niej. Ona zaczęła piszczeć i uciekła.
A: Haha i dobrze jej tak- powiedział, jak wchodziliśmy do klasy.
(T.i.): Nawet..- powiedziałam bez przekonania, gdyż siedzieliśmy już w klasie i zaczynała się lekcja.
Po szkole wyszłam sama, gdyż Arek skoczył jeszcze do szafki po coś tam. Ja z niej na razie nie korzystałam, aby znowu nie zabrać z niej jakiejś jego rzeczy.
Po chwili poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach. Zrobiło mi się trochę niezręcznie, ale ogarnęłam, że to Arczi.
A: Mam coś dla ciebie królewno. Chodź ze mną- rzekł i uśmiechnął się. Przypomniał mi się Louis i to, że jak co piątek szłam do niego na noc filmową, która zaczynała się po szkole.
(T.i.): Wybacz Arek, ale mam dzisiaj wieczór filmowy z Louisem. Nie mog..- Nie dokończyłam, bo Arek mi przerwał.
A: Spokojnie, nie martw się niczym i chodź ze mną- powiedział.
Po chwili byliśmy w parku. Podeszliśmy do jakiejś ławki, gdzie siedział jakiś ktoś w kapturze.
A: Psst! Ej to my!- szepnął.
Ten ktoś podniósł się i kiwnął ręką na znak, iż mamy iść za nim. Poszliśmy do "tajniej skrytki" o której wiedziałam tylko ja, Arek i..
Ten ktoś zdjął kaptur i ujrzałam Louisa. Rzuciłam się na niego i przytuliłam. On odwzajemnił uścisk. Arek poczekał, aż skończymy, po czym kiwnął do Lou.
L: (T.i.)! Oficjalnie ogłaszam, iż do naszych filmowych piątków dołącza Arek- powiedział i uśmiechnął się, ale tak dziwnie. Nie jak zawsze. Dla innych wydałby się ten uśmiech zwykły, ale ja dostrzegłam w nim to, czego inni nie. Louis uśmiechnął się SMUTNO. Znaczy że już wie. On również zobaczył, że ja już wiem i uśmiechnął się znowu, ale tym razem krzywo.
L: Okej, to chodźcie za mną, ale najpierw załóżcie to!
Dał nam okulary przeciwsłoneczne i szare bluzy. Mimo, że nie było słońca, Lou musiał je nosić. Wyglądaliśmy trochę śmiesznie. Poprowadził nas do swojego domu, ale na skróty. Weszliśmy i rozsiedliśmy się w salonie na kanapie. Ja siedziałam w środku między nimi. Arek oznajmił, że zostawił samochód na parkingu i że musi go odstawić. Pocałował mnie w policzek i dodał, że będzie z powrotem za 15 minut. Po chwili zostałam sama z Lou. Od razu się rozluźnił.
(T.i.): Louis? Ty wiesz, że jestem z Arkiem? Tzn. że ja jestem jego dziewczyną i tak dalej?- zapytałam nie patrząc mu w oczy. On tylko prychnął.
L: A powiedział Ci to oficjalnie? Chodzi mi o to, czy powiedział, że jesteś jego dziewczyną?- odrzekł powoli.
(T.i.): Niee.. Ale..- nie zdążyłam dokończyć, bo Louis mi przerwał.
L: No właśnie. A czy patrzyłaś mu w oczy jak szliśmy przez park? Albo chociaż na niego patrzyłaś?
(T.i.): Nie Lou, ja..- znowu mi przerwał.
L: No właśnie- powtórzył- Ja widziałem. I wcale nie na ciebie się patrzył tylko na dziewczyny przechodzące obok. Nie na każdą, tylko na te, które były że tak powiem "okrągłe". Ciebie miał gdzieś. Powiedział ci w ogóle, że cię kocha? Pewnie też nie. To "coś" między wami jest.. W sumie to nie jest, bo to "coś" nie istnieje- mówił patrząc w ścianę.
(T.i.): Louis! Jak ty możesz! Nic o nim nie wiesz! Ja.. Ja go kocham! Mylisz się, powiedział mi, że mnie kocha. Jesteśmy ze sobą od dzisiaj, więc nie przeginaj!- zagroziłam mu.
L: Okej (T.i.). Twój wybór, tylko nie przylatuj później do mnie z tekstem, że miałem rację, i że Arek to..- nie dokończył. Patrzył za mnie. Ja również się obróciłam. Za nami stał Arek. W oczach nie miał wściekłości. To była olbrzymia furia. Rzucił zakupy na podłogę, czekoladki położył na dywanie a kwiaty położył na stole.
A: Jak śmiesz mnie tak obrażać?! Co ty sobie myślisz?! Zostaw ją w spokoju!! Zazdrościsz mi, że nie wybrała ciebie! Czy ty to rozumiesz?! Ona ciebie NIE kocha!!!!!!- wysyczał przez zaciśnięte zęby. Odwróciłam się i.. przeraziłam. W oczach Louisa była ogromna.. nie da się tego nazwać. Jego uczucia były mieszane. Wyczytałam: furię, złość, wściekłość. Ale także smutek i upokorzenie.
L: Wynoś się z mojego domu!!! Wynoś się i NIGDY NIE WRACAJ!!!- syczał. Usta miał zaciśnięte. Nie wiem jakim cudem dźwięk się spomiędzy nich wydobywał.
A: Dobrze! Nie mam zamiaru tutaj przychodzić!- rzucił patrzą na mnie- Chodźmy (T.i.).
Obrócił się na pięcie i wyciągnął rękę. Czekał na mnie. Ale się nie doczekał stałam na środku pokoju.
A: (T.i.)! Idziemy?- zapytał i czekał- Aha rozumiem. Zadzwoń, jak przyjdziesz.
Wyszedł i myślałam, że trzaśnie drzwiami, ale się nie doczekałam. Zapomniałam, że Arek jest bardzo dobrze wychowany.
L: (T.i.)? Wszystko w porządku? Czemu zostałaś?- zapytał. Nie czułam już od niego złości ani smutku. Była w nim skrucha. Ale bardziej nadzieja, że jednak miał rację.
(T.i.): Mamy swój filmowy piątek. Nie mogłam cię zostawić. Arek rozumie mnie bez słów..- powiedziałam i zobaczyłam, że Lou się wykrzywia- Oczywiście ty też mnie rozumiesz bez słów. Ale mi chodzi o to, że dał mi wybór. Pozwolił zostać. Wie, że jesteś dla mnie równie ważny jak on- dodałam. Louis zrozumiał. Czytał pomiędzy wierszami.
L: Rozumiem. Jak chcesz to biegnij do niego!- szepnął bez przekonania- Chyba, że chcesz zostać- dodał z nadzieją.
(T.i.): Lou ja..
... 


Directioner_Forever <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz