Lou:
A ty go kochasz? -
spojrzałam Louisowi w oczy
J:
Całym sercem. Dlatego mnie to tak boli..
*
Oczami Nialla *
Całą
drogę do domu myślałem o tym co mówiłem podczas wywiadu. Gdy
tylko weszliśmy do domu miałem jakieś dziwne przeczucie, jak
zobaczyłem (T.i.) zauważyłem że ma lekko czerwone oczy jakby
płakała. Bylem już prawie pewny że widziała wywiad. Podszedłem
do niej żeby ją pocałować, ale odwróciła głowę i pocałowałem
ją w policzek. Podczas obiadu też nie było za wesoło. Widziałem
że coś ją gryzie, tym czymś pewnie było to cholerne zdjęcie. Po
tym jak poszła do siebie nie mogłem usiedzieć na miejscu. Po 22
poszedłem do jej pokoju, ale jej nie było. Na łóżku zauważyłem
jakiś obraz. Podszedłem i przyjrzałem sie temu rysunkowi.
Przedstawiał to zdjęcie co pokazali w telewizji. Widać było też
kilka plam po łzach. Wyszedłem szybko i gdy przechodziłem obok
pokoju Lou usłyszałem jak rozmawiają.
(T.i.):
Ja nie twierdze że nie, ufam mu, tylko przypomniało mi sie to co
było kiedyś w Polsce, nie chce znowu tego przezywać..
Lou:
On cie kocha, nie zrobił by ci tego.
(T.i.):
I tu jest problem Tommo.. On mi ani razu nie powiedział, że mnie
kocha. Mówił że jestem mu potrzebna, że nie potrafiłby żyć
beze mnie, ale nigdy tych dwóch slow. Dzisiaj po raz pierwszy
nabrałam wątpliwości co do tego co do mnie czuje.
Lou:
A ty go kochasz?
N:
Całym sercem, dlatego mnie tak to boli..- przysłuchiwałem sie temu
wszystkiemu i byłem wściekły. Nie na (T.i.) tylko na samego
siebie. Poszedłem do siebie do pokoju i usiadłem na podłodze i
podkuliłem kolana pod brodę.. Jak ja mogłem pozwolić na to by ona
zwątpiła w moje uczucia, ale miała racje. Nigdy jej tego nie
powiedziałem, miała prawo tak myśleć. I jeszcze to zdjęcie. Niby
nic mi nie mówiła, ale ja wiedziałem że ją to boli. Siedziałem
tak i płakałem. Płakałem jak małe dziecko, które zgubiło swoją
ulubioną zabawkę. Byłem pewny że ją kocham i musiałem jej to
udowodnić. Szybko wstałem i wybiegłem z pokoju, a porem z domu
zgarniając po drodze portfel i kurtkę. Mimo że było po 23
znalazłem jakiś otwarty sklep jubilerski. Wbiegłem do niego
zdyszany.
J:
Dzień dobry.
S:
Raczej dobry wieczór. - sprzedawca się do mnie uśmiechnął
J:
Tak, chciałbym kupić pierścionek zaręczynowy.. - powiedziałem
dysząc
S:
Musi być ona wyjątkowa że tak szybko tu wbiegłeś.
J:
Nawet nie wie pan jak bardzo. - pokazał mi rożnego rodzaju
pierścionki. W oko wpadł mi z białego złota z nie za dużym nie
za małym brylancikiem. Zapłaciłem i już wychodziłem gdy
usłyszałem.
S:
Powodzenia.. - spojrzałem na niego
J:
Będzie mi potrzebne.. - szepnąłem i wyszedłem ze sklepu. Po
drodze kupiłem duży bukiet czerwonych róż i wróciłem do domu.
Chłopaków zastałem w salonie
J:
Gdzie (T.i.)?
Z:
Poszła zrobić herbatę.
J:
Powiedzcie jej żeby za 15 minut przyszła do swojego pokoju. Tylko
nie mówcie że ja kazałem. - rzuciłem i poszedłem do jej
sypialni.
Ja:
Wróciłam
z herbatą do salonu i usiadłam na swoje wcześniejsze miejsce.
Chwile tak siedzieliśmy
H:
(S.T.i.) chodź, zostawiłem coś u ciebie w pokoju..
J:
Coo? Przecież ty u mnie byleś jakieś 2 tygodnie temu.
H:
No i czegoś zapomniałem.. Chodź. - wstał i wyciągnął do mnie
rękę
J:
Niby co? Dobra niech ci będzie, bo nie dasz mi spokoju. -
powiedziałam zrezygnowana i poszliśmy na górę. Gdy już
wchodziliśmy do pokoju Hazza zaczął odchodzić - A ty co? Przecież
coś zapomniałeś.
H:
Nie słyszałaś Louis mnie wolał, a ty idź tego poszukaj. -
zniknął za rogiem
J:
Ale czego? - powiedziałam sama do siebie. Weszłam do pokoju i
zapaliłam światło. To co zobaczyłam kompletnie mnie zaskoczyło.
Ujrzałam Niallera, który stał na środku pokoju z dużym bukietem
róż w ręku. Podszedł do mnie.
N:
Proszę. - wręczył mi kwiaty - Chciałem z tobą porozmawiać.
J:
Dziękuje, ale do rozmowy nie musiałeś mi kupować kwiatów. -
odłożyłam je na szafkę i usiedliśmy na łózko
N:
Uwierz musiałem - złapał mnie za rękę i spojrzał w oczy –
(T.i.) ja wiem że ty widziałaś to zdjęcie. Wybacz że dopuściłem
do tego by jakaś rozwrzeszczana fanka sie na mnie rzuciła. Z
czystym sercem mogę ci przysiąść że od razu ją od siebie
odepchnąłem. Nie mógłbym całować innej dziewczyny od ciebie.
Jesteś dla mnie najważniejsza. - po tych słowach kleknął przede
mną na jedno kolano i wyjął z kieszeni czerwone pudełeczko. Moim
oczom ukazał sie cudowny pierścionek. - Nie potrafię bez ciebie
żyć. Byłem kretynem, bo pozwoliłem ci zwątpić w to że cie
kocham. Tak (T.i.) Kocham Cie całym sercem więc czy uczynisz mnie
najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostaniesz moją żoną? -
mówił a ja miałam łzy w oczach, które po chwili znalazły sie na
moich policzkach.
J:
Wiesz Niall, masz racje zachowałeś sie jak kretyn.. Nie
powiedziałeś mi ani razu że mnie kochasz i myślisz że
przyjdziesz tu z bukietem róż, klekniesz przede mną i będzie
dobrze? Ż{{ sie zgodzę i rzucie ci sie na szyje? - powiedziałam a
na jego policzkach łzy torowały swoje ścieżki, spuścił głowę.
N:
Tak myślałem, głupi jestem. Przepraszam - wstał i chciał odejść
ale go zatrzymałam.
J:
Owszem jesteś głupi, ale miałeś racje.. Bardzo cie kocham i
zostanę twoją żoną.. - w odpowiedzi poczułam jego usta na
swoich. Oderwaliśmy sie od siebie i Niall włożył na mój palec
pierścionek. Pasował idealnie.
N:
Kocham cie i nigdy nie przestane..
J:
Ja ciebie też..
Po
2 miesiącach wzięliśmy ślub, a po 8 urodził sie mały Horan.
Tworzyliśmy szczęśliwą, kochającą sie rodzinę.
The
end
I oto część ostatnia.. Mam nadzieje, że całe opowiadanie sie podobało.. Liczę na KOMENTARZE.. :D
Naat
Super koniec <3
OdpowiedzUsuń