One Direction i My.. - imaginy

piątek, 23 maja 2014

Nialler.. :3 - część 10 /ostatnia

Lou: A ty go kochasz? - spojrzałam Louisowi w oczy
J: Całym sercem. Dlatego mnie to tak boli..

* Oczami Nialla *
Całą drogę do domu myślałem o tym co mówiłem podczas wywiadu. Gdy tylko weszliśmy do domu miałem jakieś dziwne przeczucie, jak zobaczyłem (T.i.) zauważyłem że ma lekko czerwone oczy jakby płakała. Bylem już prawie pewny że widziała wywiad. Podszedłem do niej żeby ją pocałować, ale odwróciła głowę i pocałowałem ją w policzek. Podczas obiadu też nie było za wesoło. Widziałem że coś ją gryzie, tym czymś pewnie było to cholerne zdjęcie. Po tym jak poszła do siebie nie mogłem usiedzieć na miejscu. Po 22 poszedłem do jej pokoju, ale jej nie było. Na łóżku zauważyłem jakiś obraz. Podszedłem i przyjrzałem sie temu rysunkowi. Przedstawiał to zdjęcie co pokazali w telewizji. Widać było też kilka plam po łzach. Wyszedłem szybko i gdy przechodziłem obok pokoju Lou usłyszałem jak rozmawiają.
(T.i.): Ja nie twierdze że nie, ufam mu, tylko przypomniało mi sie to co było kiedyś w Polsce, nie chce znowu tego przezywać..
Lou: On cie kocha, nie zrobił by ci tego.
(T.i.): I tu jest problem Tommo.. On mi ani razu nie powiedział, że mnie kocha. Mówił że jestem mu potrzebna, że nie potrafiłby żyć beze mnie, ale nigdy tych dwóch slow. Dzisiaj po raz pierwszy nabrałam wątpliwości co do tego co do mnie czuje.
Lou: A ty go kochasz?
N: Całym sercem, dlatego mnie tak to boli..- przysłuchiwałem sie temu wszystkiemu i byłem wściekły. Nie na (T.i.) tylko na samego siebie. Poszedłem do siebie do pokoju i usiadłem na podłodze i podkuliłem kolana pod brodę.. Jak ja mogłem pozwolić na to by ona zwątpiła w moje uczucia, ale miała racje. Nigdy jej tego nie powiedziałem, miała prawo tak myśleć. I jeszcze to zdjęcie. Niby nic mi nie mówiła, ale ja wiedziałem że ją to boli. Siedziałem tak i płakałem. Płakałem jak małe dziecko, które zgubiło swoją ulubioną zabawkę. Byłem pewny że ją kocham i musiałem jej to udowodnić. Szybko wstałem i wybiegłem z pokoju, a porem z domu zgarniając po drodze portfel i kurtkę. Mimo że było po 23 znalazłem jakiś otwarty sklep jubilerski. Wbiegłem do niego zdyszany.
J: Dzień dobry.
S: Raczej dobry wieczór. - sprzedawca się do mnie uśmiechnął
J: Tak, chciałbym kupić pierścionek zaręczynowy.. - powiedziałem dysząc
S: Musi być ona wyjątkowa że tak szybko tu wbiegłeś.
J: Nawet nie wie pan jak bardzo. - pokazał mi rożnego rodzaju pierścionki. W oko wpadł mi z białego złota z nie za dużym nie za małym brylancikiem. Zapłaciłem i już wychodziłem gdy usłyszałem.
S: Powodzenia.. - spojrzałem na niego
J: Będzie mi potrzebne.. - szepnąłem i wyszedłem ze sklepu. Po drodze kupiłem duży bukiet czerwonych róż i wróciłem do domu. Chłopaków zastałem w salonie
J: Gdzie (T.i.)?
Z: Poszła zrobić herbatę.
J: Powiedzcie jej żeby za 15 minut przyszła do swojego pokoju. Tylko nie mówcie że ja kazałem. - rzuciłem i poszedłem do jej sypialni.

Ja:
Wróciłam z herbatą do salonu i usiadłam na swoje wcześniejsze miejsce. Chwile tak siedzieliśmy
H: (S.T.i.) chodź, zostawiłem coś u ciebie w pokoju..
J: Coo? Przecież ty u mnie byleś jakieś 2 tygodnie temu.
H: No i czegoś zapomniałem.. Chodź. - wstał i wyciągnął do mnie rękę
J: Niby co? Dobra niech ci będzie, bo nie dasz mi spokoju. - powiedziałam zrezygnowana i poszliśmy na górę. Gdy już wchodziliśmy do pokoju Hazza zaczął odchodzić - A ty co? Przecież coś zapomniałeś.
H: Nie słyszałaś Louis mnie wolał, a ty idź tego poszukaj. - zniknął za rogiem
J: Ale czego? - powiedziałam sama do siebie. Weszłam do pokoju i zapaliłam światło. To co zobaczyłam kompletnie mnie zaskoczyło. Ujrzałam Niallera, który stał na środku pokoju z dużym bukietem róż w ręku. Podszedł do mnie.
N: Proszę. - wręczył mi kwiaty - Chciałem z tobą porozmawiać.
J: Dziękuje, ale do rozmowy nie musiałeś mi kupować kwiatów. - odłożyłam je na szafkę i usiedliśmy na łózko
N: Uwierz musiałem - złapał mnie za rękę i spojrzał w oczy – (T.i.) ja wiem że ty widziałaś to zdjęcie. Wybacz że dopuściłem do tego by jakaś rozwrzeszczana fanka sie na mnie rzuciła. Z czystym sercem mogę ci przysiąść że od razu ją od siebie odepchnąłem. Nie mógłbym całować innej dziewczyny od ciebie. Jesteś dla mnie najważniejsza. - po tych słowach kleknął przede mną na jedno kolano i wyjął z kieszeni czerwone pudełeczko. Moim oczom ukazał sie cudowny pierścionek. - Nie potrafię bez ciebie żyć. Byłem kretynem, bo pozwoliłem ci zwątpić w to że cie kocham. Tak (T.i.) Kocham Cie całym sercem więc czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostaniesz moją żoną? - mówił a ja miałam łzy w oczach, które po chwili znalazły sie na moich policzkach.
J: Wiesz Niall, masz racje zachowałeś sie jak kretyn.. Nie powiedziałeś mi ani razu że mnie kochasz i myślisz że przyjdziesz tu z bukietem róż, klekniesz przede mną i będzie dobrze? Ż{{ sie zgodzę i rzucie ci sie na szyje? - powiedziałam a na jego policzkach łzy torowały swoje ścieżki, spuścił głowę.
N: Tak myślałem, głupi jestem. Przepraszam - wstał i chciał odejść ale go zatrzymałam.
J: Owszem jesteś głupi, ale miałeś racje.. Bardzo cie kocham i zostanę twoją żoną.. - w odpowiedzi poczułam jego usta na swoich. Oderwaliśmy sie od siebie i Niall włożył na mój palec pierścionek. Pasował idealnie.
N: Kocham cie i nigdy nie przestane..
J: Ja ciebie też..

Po 2 miesiącach wzięliśmy ślub, a po 8 urodził sie mały Horan. Tworzyliśmy szczęśliwą, kochającą sie rodzinę.
The end

I oto część ostatnia.. Mam nadzieje, że całe opowiadanie sie podobało.. Liczę na KOMENTARZE.. :D 




Naat
 

1 komentarz: