One Direction i My.. - imaginy

sobota, 4 kwietnia 2015

The Dad Zayn.. ~ część 2

Uśmiechnięty i spokojny przymknąłem powieki. Teraz wszystko się ułoży. Dosłownie wszystko.
Zachciało mi się spać, ale maść musiała wsiąknąć, więc walczyłem z sennością. Po 2 godzinach okropnych męczarni, mój brzuch był "suchy"  i nawet siniaki stały się mniej fioletowe. Resztkami sił dowlokłem się do łazienki. Umyłem, odświeżyłem i niestety przebudziłem. Nie do końca, ale jednak. Wróciłem do pokoju i przebrałem w czyste bokserki. Nałożyłem jeszcze dresy, bo było mi chłodno i położyłem się w łóżku. Ten prysznic z jednej strony nie był takim dobrym pomysłem. Ale nie potrafiłbym usnąć, gdybym się wcześniej nie umył. Włożyłem więc słuchawki do uszu, podłączyłem do IPhone'a i wybrałem najspokojniejszą i najnudniejszą piosenkę, jaką tylko posiadałem. Pomogło i po chwili odpłynąłem.
Rano, po przebudzeniu skrzywiłem się. W trakcie snu przewróciłem się na brzuch. Syknąłem, podnosząc się. Jakimś cudem dotarłem do komody w części dziennej. Tam leżała maść. Położyłem się z powrotem na łóżku, wtarłem specyfik , nUdało psię zdrzemnąć, dlatego też po 30 minutach czułem się już bardzo dobrze. Spojrzałem na zegarek. Dopiero 8!
No nic, zgłodniałem, więc po cichu poszedłem do kuchni. Przygotowałem sobie płatki z mlekiem. Zjadłem w ciszy i spokoju. Potem przeniosłem się do salonu. Kolejne 30 minut spędziłem na oglądaniu jakiegoś głupiego serialu. Chłopaków nadal nigdzie nie było widać, więc poszedłem założyć koszulkę i skarpetki, po czym skierowałem się do Paula.
- Kogo niesie o tej porze?- ziewnął otwierając.- O Zayn? Co jest?
- Przyszedłem zapytać się o taką pewną osobę.- spojrzałem na niego znacząco.
- No tak.. Zaraz sprawdzimy, jak tam nasza mała istotka się miewa.- wślizgnąłem się do środka i poszedłem za nim, do jego sypialni. Panował tu idealny porządek. Wskazał na kanapę, więc usiadłem i czekałem. On powoli wyjął telefon i wybrał jakiś numer.
- A kto z nią jest?- wyszeptałem.
- Mike.- pokiwałem głową. To był taki dobry znajomy Paula, który czasem zastępował naszych ochroniarzy, gdy musieli odpocząć albo się źle czuli.- Michael? Jak tam (T.i.) się miewa?
Mike opowiadał coś, co nie zadowoliło Paula.
- Co się dzieje?- nie wytrzymałem.
- Mieli jakąś awarię i samoloty nie latają do jutra. Albo do dzisiejszego wieczora. Coś nie tak z tym takim wózkiem, znaczy pojazdem, co prowadzi samolot. Nie pamiętam, jak to się nazywa. W każdym bądź razie, w najlepszym wypadku, dotrą jutro tuż przed koncertem. 
- Jasna cholera.. Co ze mnie za ojciec?- pociągnąłem się za włosy, a potem schowałem twarz w dłonie.
- Spokojnie, Mike powiedział, że wszystko jest w porządku. (T.i.) jeszcze nie do końca wie o co chodzi, ale prawdopodobnie się domyśla. Jestem dobrej myśli.
- Wybacz Paul, ale to nie twoja córka jest teraz w Londynie, kiedy ja "świetnie się bawię"- zrobiłem cudzysłów w powietrzu i przewróciłem oczami.- w Nowym Jorku.
- Zayn zdaję sobie sprawę z tego, że jest ci ciężko. I gdybym był totalnym chamem, kazałbym ci teraz zapieprzać na próbę i pewnie powiedziałbym coś, czego bym potem żałował. Ale jestem dobrym managerem i próbę przełożyłem wam na godzinę 15.- uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłem.
- Dziękuję ci za wszystko. Jesteś naprawdę dobrym przyjacielem. I rzecz jasna najlepszym managerem.- wyszczerzyłem ząbki i wstałem.
- Idź zbudź tych leni i zacznijcie się przygotowywać.
- Tak jest kapitanie!- zasalutowałem i odmaszerowałem, na co się zaśmiał. Wesoły powędrowałem do apartamentu 1D. Pierwszym przystankiem był pokój Louisa. Już chciałem wejść, ale doszły mnie przyciszone głosy reszty.
- Jak myślicie, on znowu chce odejść?- to chyba powiedział Lou właśnie.
- Nie wiem, chociaż to prawdopodobne.- Niall.
- A ja w to wątpię. Zayn się zmienił, coś go zmieniło. Nie zauważyliście, że prawie cały czas chodzi z głową w chmurach? Wtedy był smutny i niezdecydowany, a teraz wydaje się być zdeterminowany i przejęty.- Wow, normalnie detektyw Harreh.
- A ty co o tym sądzisz Liam?- zapytał Lou.
- Sądzę, że chyba mamy gościa.- odpowiedział i usłyszałem kroki, więc udałem się do kuchni. Niby szukałem czegoś w lodówce. W końcu wyjąłem jogurt truskawkowy i mimo, że byłem już najedzony, zacząłem go jeść.
- Cześć..- przywitałem się.
- No cześć.- odpowiedział podejrzliwie Niall. Wszyscy patrzyli na mnie dziwnie. 
- O co chodzi? Znowu zapomniałem czegoś ubrać?- spojrzałem na siebie, półżartem próbowałem rozładować atmosferę. Udało mi się, więc każdy zajął miejsce przy wysepce i kontynuowaliśmy jedzenie. Ta kuchnia była idealna. Niby mała, ale bardzo komfortowo urządzona. Od zawsze lubiłem ciemne kuchnie, a w tych czarnych meblach można było się po prostu zakochać. Wysepka idealnie umiejscowiona, na samym środku, dzięki czemu miejsca było wszędzie wystarczająco. Dwa duże okna dawały idealne światło.
- Wszystko jest okej. Jak z twoimi siniakami?- przełamał barierę Harry.
- Też w porządku. Myślę, że do następnego koncertu zejdą, a teraz sobie poradzę.- uśmiechnąłem się uspokajająco. Oni odetchnęli widząc, że zachowuję się normalnie. No cóż, mimo że (T.i.) utknęła w Londynie, bardzo się cieszę, że ją poznam.
Po jedzeniu zebraliśmy się i pojechaliśmy na próbę. Wypadłem w porządku, ale reszta o wiele lepiej sobie poradziła. Muszę wziąć się w garść. Nie tyle co dla siebie. Raczej dla chłopaków. I mojej małej (T.i.).
Dzień koncertu nadszedł zbyt szybko. Niby byłem przygotowany, ale tylko fizycznie. Psychicznie nosiło mnie. Koncert miał się zacząć o 15. Ja wstałem o 10. Bardzo późno. Chyba nie zdążę.
Z prędkością światła przebrałem się i pobiegłem do kuchni. Chłopaki chyba też zaspali, bo spieszyli się jeszcze bardziej niż ja. Darowałem sobie płatki z mlekiem i przekąsiłem szybko kanapkę z szynką, sałatą i pomidorem. To bardzo smaczne, naprawdę. Potem napiłem się kawy, którą jakimś cudem zrobił Styles. Następnie założyliśmy buty i wybiegliśmy. Szybko wsiedliśmy do samochodu i pod eskortą 6 ochroniarzy pojechaliśmy. Przez korki i nasze straszne pragnienie kawy (niestety Harry przygotował je tylko z połowy łyżeczki) zamiast dotrzeć tam na 12, dotarliśmy na 13. 
- Gdzie żeście byli, co?- sfrustrowany Paul rwał sobie włosy z głowy.
- No.. W drodze.- spróbowałem uspokoić go. Reszta rozpłynęła się. No w sumie to mi najwięcej uchodziło płazem u naszego managera.- Nie martw się, jesteśmy gotowi, tak myślę.
- Niech będzie. Macie dwie godziny na "makijaże", sprawdzenie czego tam potrzebujecie i dobór stroju. Oczywiście Lou wam pomoże.- mówił o naszej stylistce. Pracowała z nami już naprawdę długo..
- A czy (T.i.)..
- Jest w drodze z lotniska.- uśmiechnął się do mnie, a moje oczy rozbłysły.
- Czyli zobaczę się z nią przed show?- miałem taką nadzieję.
- Wszystko na to wskazuje. A teraz leć już!- popędził mnie. Szczęśliwy poszedłem do naszej garderoby. Tam Lou już dobierała ubrania. Mi przypadł szary T-Shirt, czarne przetarte spodnie i czarna skórzana kurtka. Miało być dzisiaj chłodno, a gdyby zrobiło mi się ciepło, po prostu ją zrzucę. Potem nas "poprawiali". Delikatne make-up'y, układanie włosów i tak dalej. 30 minut przed koncertem byliśmy gotowi.
- Zayn? Chodź no tu na chwilę.- przywołał mnie Paul.
- Już idę!- byłem cały w skowronkach. O dziwo zero stresu i zmartwień. Byłem tylko i wyłącznie szczęśliwy, że wreszcie ją poznam. Wyszedłem z garderoby i prawie zawału dostałem. Przede mną stała blond włosa piękność. Miała śliczne niebieskie tęczówki, była dość wysoka, figurę miała naprawdę świetną. Ubrana była w koszulkę AC/DC, czarne podarte na kolanach rurki, na nogach miała czarne converse. Nie podobał mi się tylko jej makijaż. Był zbyt ostry.
- Zayn chodź tu.- odwróciłem się od dziewczyny i spojrzałem na Paula.
- No jestem, jestem.
- Tamta to nie twoja córka. (T.i.) przyjdzie dosłownie za chwilkę. A ta tutaj to fanka waszego supportu. Miała specjalną wejściówkę, więc idzie do nich.
- Oh.. Okej, w takim razie poczekam tutaj.- oparłem się o ścianę i oddychałem głęboko. Nie mogłem się doczekać tego. Poznam ją. Poznam moja córkę. Niesamowite. Nawet nie wiem, kiedy minęło 10 minut.
- Tato?- jej cichy głos rozbrzmiał w korytarzu. Był dźwięczny, cichy i przyjemny, innymi słowy taki.. idealny.
- (T.i.)?- wykrztusiłem.
- Tatusiu!- rzuciła mi się na szyję. Nie zdążyłem zobaczyć, jak wygląda. Nie za bardzo mnie to teraz obchodziło. Liczyła się ona. Moja księżniczka. Trwaliśmy w tym uścisku kilka dobrych minut.
O dziwo żadne z nas nie płakało. Owszem, mieliśmy łzy w oczach, ale nie pozwalaliśmy im wypłynąć. Spojrzałem na (T.i.). Była idealna. Wymarzona córka. Miała na sobie zwykłe, jasne jeansy, biały sweter i białe vansy. Jej włosy były kasztanowe. A oczy.. Oczy miała po mnie, Była średniego wzrostu. 
- Córeczko..- wyszeptałem i ucałowałem jej czoło. Po przywitaniu postanowiłem zrzucić z siebie ten ciężar i przedstawić ją chłopakom.- Chciałbym ci kogoś przedstawić.- ona pokiwała głową i złapała mnie za rękę. W moich oczach wyglądała teraz jak mała dziewczynka, która trzyma tatusia za rączkę, przechodząc przez ulicę. Co się ze mną dzieje? Potrząsnąłem głową i weszliśmy do garderoby. Oni akurat rozciągali się.
- Zayn, mieliśmy nie wpuszczać fanek przed występami!- powiedział Louis.
- I czemu ty ją za rękę trzymasz?!- zdziwił się Liam.
- Chłopaki.. To jest..- te słowa nie chciały przejść mi przez gardło.- To jest moja córka.
- COO?!?!?!?!- krzyknęli jednocześnie. Dziewczyna spojrzała na mnie i wyczytała ze spojrzenia, że nic im nie mówiłem o niej. Uśmiechnęła się pocieszająco i ze zrozumieniem.
- Mam na imię (T.i.), mam 15 lat i tak w sumie to jestem z Londynu.- uśmiechnęła się do nich i wtuliła w mój bok.
- To jest jakiś spóźniony Prima Aprilis? Bo jeśli tak, to dobry żart, stary.- powiedział Niall.- A jeśli nie, to powtarzam, CO?!- dodał.
- (T.i.) jest moją córką. I bez względu na wszystko, od teraz jest również częścią mnie. Zawsze nią była, ale teraz będzie nią też tak blisko. Proszę was, nie traktujcie jej jak fanki.- w tych słowach kryło się ostrzeżenie, które załapali.
- Tato! Nie przesadzaj..- zachichotała, a ja zdałem sobie sprawę, że od teraz będzie to najpiękniejszy dźwięk, jaki tylko mogę słyszeć..




************************
Druga część! Również napisana na przód :D No ciekawe kiedy ją dodam... Jest jakaś 1 w nocy, 04.04.15. Mam nadzieję, że niedługo.
Okej, dopisuję to właśnie teraz, dziękuję za 8 komentarzy!! Czytając je było mi naprawdę bardzo miło :) MAM NADZIEJĘ, ŻE NA MOIM FF TEŻ TAK ZECHCECIE KOMENTOWAĆ :D
7 KOMENTARZY = NASTĘPNA CZĘŚĆ
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!
Directioner Forever x.
PS. Zapraszam was na moje ff, gdzie właśnie przed chwilą pojawił się 2 rozdział :) 
Aż trzy linki, hoho zaszalałam :D

8 komentarzy: