- Nie wiem o czym mówisz i naprawdę jest mi przykro, że nie mogę ci pomóc.. A teraz naprawdę muszę iść..- serio, było mi smutno. Chłopak kogoś szukał, czegoś naprawdę potrzebował.
- Nie odchodź, nie zniosę tego po raz drugi...
On naprawdę bardzo zrozpaczony. Nie płakał, miał łzy w oczach ale nie płakał. Patrzył na mnie z bólem i rozpaczą, a ja nienawidziłam, gdy ktoś był w takim stanie. Puściłam rączkę walizki i przytuliłam go, ręką kreśliłam kółka na jego plecach. On odwzajemnił uścisk i powoli się uspokajał.
- Nie odchodź, nie zniosę tego po raz drugi...
On naprawdę bardzo zrozpaczony. Nie płakał, miał łzy w oczach ale nie płakał. Patrzył na mnie z bólem i rozpaczą, a ja nienawidziłam, gdy ktoś był w takim stanie. Puściłam rączkę walizki i przytuliłam go, ręką kreśliłam kółka na jego plecach. On odwzajemnił uścisk i powoli się uspokajał.
- Spokojnie.. Wdech i wydech, będzie dobrze, wszystko się ułoży, zobaczysz..
- Bez ciebie nic się nie ułoży..
- Proszę cię, przestań mówić takie rzeczy. Nie jest mi łatwo, bo zależy mi, aby ci pomóc, a takim czymś nie ułatwiasz mi sprawy.- mruknęłam i chciałam iść dalej, ale powstrzymał mnie, łapiąc za nadgarstek. Dziwny prąd przeszył moje ciało, a ja poczułam jakby dejà vu.
- Zaczekaj.. Mogę cię chociaż zawieść do domu?- zapytał. Zastanawiałam się chwilę nad odpowiedzią, przygryzając od środka policzek.
- No okej, niech ci będzie.- zgodziłam się. Mimo wszystko bałam się, bo kto wie, czy to nie jakiś porywacz albo coś? Ale ok, powiedzmy, że mu ufam. Jego wyraz twarzy zmienił się. Nie był już zrozpaczony, miał nadzieję. Oby nie była zgubna.
Skierował się do czarnego Range Rovera, więc podążyłam za nim. Wziął ode mnie walizkę i schował ją do bagażnika, ja w tym czasie zajęłam miejsce pasażera. Po chwili siedział już koło mnie i odpalał silnik.
- Więc..- zaczęłam.- My się znamy tak?
- No.. Tak w sumie to..- przerwał z nieznanych mi powodów.- To tak, znamy się.
- Jak długo?
- Niedługo. Krótko.
- Dlaczego mnie pocałowałeś?- zasypywałam go pytaniami, ale chciałam poznać odpowiedzi na te najbardziej nurtujące mnie.
- Um.. J-Ja.. To nieważne, impuls.- wybełkotał i skupił się na drodze, marszcząc brwi. Coś mi tu nie grało i dojdę do prawdy. Resztę trasy przebyliśmy w ciszy. Gdy dotarliśmy pod mój dom, odwróciłam się w jego stronę.
- Chcesz wejść?- zapytałam, wprowadzając swój plan w życie.
- Jasne, znaczy, okej.- był dziwnie zestresowany i spięty. Wysiadłam z auta, poszłam w stronę bagażnika, ale on już wyciągnął mój bagaż i nawet zaproponował, że mi go zaniesie. Powolnym krokiem dotarliśmy do drzwi. Otworzyłam je i wpuściłam nas do środka.
- Rozgość się, a ja zrobię coś do picia. Jakieś konkretne życzenia?
- Poprosiłbym sok, jeśli można.- skinęłam głową i po zdjęciu butów i kurtki, poszłam do kuchni. Przemyłam ręce i nalałam nam do szklanek soku pomarańczowego.
- Proszę.- powiedziałam, gdy siedziałam już obok niego w salonie, podając mu kubek.
- Dzięki.- wymamrotał. Włączyłam telewizor i przełączyłam na kanał muzyczny. Ściszyłam, aby to było tylko tło i znów skupiłam się na blondynie. Po tej jednej iskierce, wydaje mi się, że coś mi się z nim nawet kojarzy.. Ale nie mam najmniejszego pojęcia co! Patrzyłam w jego oczy, a on w moje. Właśnie one mi się tak nie do końca zgadzały.
Zrobiło mi się dziwnie ciepło, dlatego też zdjęłam bluzę. Chłopak patrzył się na mnie chwilę, a potem wytrzeszczył oczy.
- Skąd masz moją koszulkę?!
- Twoją? Jak twoją, skoro..- cholera, skąd ja mam tę koszulkę?
- Naprawdę! Ona należy do mnie. Znaczy należała..- uśmiechnął się w moją stronę co niepewnie odwzajemniłam.
- Bez ciebie nic się nie ułoży..
- Proszę cię, przestań mówić takie rzeczy. Nie jest mi łatwo, bo zależy mi, aby ci pomóc, a takim czymś nie ułatwiasz mi sprawy.- mruknęłam i chciałam iść dalej, ale powstrzymał mnie, łapiąc za nadgarstek. Dziwny prąd przeszył moje ciało, a ja poczułam jakby dejà vu.
- Zaczekaj.. Mogę cię chociaż zawieść do domu?- zapytał. Zastanawiałam się chwilę nad odpowiedzią, przygryzając od środka policzek.
- No okej, niech ci będzie.- zgodziłam się. Mimo wszystko bałam się, bo kto wie, czy to nie jakiś porywacz albo coś? Ale ok, powiedzmy, że mu ufam. Jego wyraz twarzy zmienił się. Nie był już zrozpaczony, miał nadzieję. Oby nie była zgubna.
Skierował się do czarnego Range Rovera, więc podążyłam za nim. Wziął ode mnie walizkę i schował ją do bagażnika, ja w tym czasie zajęłam miejsce pasażera. Po chwili siedział już koło mnie i odpalał silnik.
- Więc..- zaczęłam.- My się znamy tak?
- No.. Tak w sumie to..- przerwał z nieznanych mi powodów.- To tak, znamy się.
- Jak długo?
- Niedługo. Krótko.
- Dlaczego mnie pocałowałeś?- zasypywałam go pytaniami, ale chciałam poznać odpowiedzi na te najbardziej nurtujące mnie.
- Um.. J-Ja.. To nieważne, impuls.- wybełkotał i skupił się na drodze, marszcząc brwi. Coś mi tu nie grało i dojdę do prawdy. Resztę trasy przebyliśmy w ciszy. Gdy dotarliśmy pod mój dom, odwróciłam się w jego stronę.
- Chcesz wejść?- zapytałam, wprowadzając swój plan w życie.
- Jasne, znaczy, okej.- był dziwnie zestresowany i spięty. Wysiadłam z auta, poszłam w stronę bagażnika, ale on już wyciągnął mój bagaż i nawet zaproponował, że mi go zaniesie. Powolnym krokiem dotarliśmy do drzwi. Otworzyłam je i wpuściłam nas do środka.
- Rozgość się, a ja zrobię coś do picia. Jakieś konkretne życzenia?
- Poprosiłbym sok, jeśli można.- skinęłam głową i po zdjęciu butów i kurtki, poszłam do kuchni. Przemyłam ręce i nalałam nam do szklanek soku pomarańczowego.
- Proszę.- powiedziałam, gdy siedziałam już obok niego w salonie, podając mu kubek.
- Dzięki.- wymamrotał. Włączyłam telewizor i przełączyłam na kanał muzyczny. Ściszyłam, aby to było tylko tło i znów skupiłam się na blondynie. Po tej jednej iskierce, wydaje mi się, że coś mi się z nim nawet kojarzy.. Ale nie mam najmniejszego pojęcia co! Patrzyłam w jego oczy, a on w moje. Właśnie one mi się tak nie do końca zgadzały.
Zrobiło mi się dziwnie ciepło, dlatego też zdjęłam bluzę. Chłopak patrzył się na mnie chwilę, a potem wytrzeszczył oczy.
- Skąd masz moją koszulkę?!
- Twoją? Jak twoją, skoro..- cholera, skąd ja mam tę koszulkę?
- Naprawdę! Ona należy do mnie. Znaczy należała..- uśmiechnął się w moją stronę co niepewnie odwzajemniłam.
- Mógłbyś..- zaczęłam.- Mógłbyś mi powiedzieć, jak się poznaliśmy?
- Okej..- wziął głęboki oddech i spojrzał mi prosto w oczy.- Ja.. Ja byłem niewidomy. Ogólnie poznaliśmy się 4 miesiące temu.. Byłem w parku z moją przyjaciółką i poszła ona na chwilę do sklepu.. Siedziałem i czekałem na nią i nagle ty podeszłaś.. Zapytałaś się, co niewidomy chłopak robi w parku. To ci odpowiedziałem. Chciałaś iść, ale wtedy cię zatrzymałem.. I tak się jakoś potoczyło, że.. że umówiliśmy się tego samego dnia. To znaczy przyszłaś do mnie i zostałaś na noc. Dobrze się nam rozmawiało, pokazałaś mi wiele rzeczy.. I...- zaciął się, spuścił wzrok i zaczerwienił. Coś ukrywał?- Yy..Ehm.., No następnego dnia poszłaś do domu.- tak, na pewno coś ukrywa,- Ale nim to zrobiłaś, pokłóciliśmy się. W ramach przeprosin zaprosiłem cię na mój koncert i tam.. No ten, zdarzył się twój wypadek.- znowu się lekko zdenerwował. Czego nie chce mi powiedzieć?
- Czy jest coś, czego mi nie powiedziałeś?- zapytałam, łapiąc za jego podbródek, aby spojrzeć mu w oczy. Ale nie udało mi się tego zrobić, ponieważ przeszył mnie prąd. Po raz drugi. Odskoczyłam od niego. Usiadłam najdalej jak mogłam.- Chyba., Chyba powinieneś już iść.- powiedziałam sucho.
- Ale..
- Proszę, wyjdź.- wskazałam ręką na drzwi. Zrezygnowany wstał i ruszył w kierunku drzwi. Wstałam, aby po nim je zamknąć. Gdy już prawie wyszedł, odwrócił się w moją stronę. Po raz kolejny miał łzy w oczach. Podszedł do mnie i złożył bardzo delikatny całus na moim policzku. Potem jedna, jedyna łza spłynęła po jego policzku. Pod wpływem impulsu, starłam ją. Prąd znowu przeszył moje ciało, ale tym razem był przyjemny. Zamknęłam oczy i to było tak, jakby ktoś mną mocno potrząsnął. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Drzwi były zamknięte. Nałożyłam szybko buty i otworzyłam je. Wyszłam na zewnątrz, ale chłopaka nigdzie nie było. Wytężyłam wzrok i ujrzałam go na końcu uliczki. Szedł ze spuszczoną głową, kopał każdy napotkany kamień i ciągnął się za włosy. Nie zamknęłam drzwi, tylko wybiegłam na ulicę, aby go dogonić.
- NIALL!- krzyknęłam nagle przypominając sobie, że ma tak na imię.- Niall proszę, poczekaj!- krzyknęłam głośniej, a on z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy odwrócił się w moją stronę.
- (T.i.)?- podbiegł do mnie złapał za ręce.- Pamiętasz mnie?
- Nie wiem, może, wiem tylko, że.. Że ja byłam w Tobie zakoch..- nie dokończyłam, bo blondyn złączył nasze usta. I tym razem go odepchnęłam. Tym razem jednak delikatniej i zamiast wytrzeć usta, przytuliłam się do niego. Wszystko wróciło. Nawet mój Niall.- Jak ja mogłam cię zapomnieć?
- Nie wiem, ważne, ze już mnie pamiętasz.- schował twarz w moje włosy. Nadal trzymaliśmy się za ręce. Odsunęliśmy się, a ja potarłam swoim nosem o jego.
- Przepraszam cię, przepraszam za wszystko.- wyszeptałam.
- Nie masz za co. Ja przepraszam, że nagle przestałem przychodzić. Bo wiesz.. Byłem przy Tobie prawie cały czas. Wyganiali mnie, ale ja i tak byłem w szpitalu. Z każdym dniem tęskniłem coraz bardziej, coraz bardziej pragnąłem cię odzyskać. Czasem wydawało mi się, że ścisnęłaś moją dłoń, uśmiechnęłaś się.. I to doprowadzało mnie do szału. I wtedy, pewnego dnia wyszedłem i nie wróciłem.. Nie zniosłem widoku ciebie, leżącej i podpiętej do tego wszystkiego, nie wytrzymałem.. A oprócz tego musiałem wrócić na koncerty. Jakoś radzili sobie beze mnie przez jakiś czas, ale potem moi managerowie zarządzili, ze jeśli nie wrócę, nie pozwolą mi już nawet z tobą rozmawiać przez telefon. Przepraszam cię, przepraszam. Nawet nie wiesz, jakie miałam wyrzuty sumienia, gdy mi powiedzieli, że gdy się obudziłaś, cały czas mówiłaś, krzyczałaś moje imię. A mnie nie było przy Tobie, gdy tego potrzebowałaś.. Byłem takim dupkiem..- schował twarz w dłonie, kończąc swój niezwykle długi monolog.
- Ale już jest okej, tak?- nie ruszył się nawet na milimetr.
- Właśnie nie jest.. Przez to, co zrobiłem, a raczej nie zrobiłem, nienawidzisz mnie..- był załamany.
- Mój mały głupiutki Niallu..- pokręciłam głową z niedowierzaniem.- Czy ja coś takiego powiedziałam? Nie. Kocham cię i nic tego nie zmieni.
- Przepraszam, możesz powtórzyć?- spojrzał na mnie, swoimi pięknymi, niebieskimi, opuchniętymi oczami.
- Myślę, że dobrze usłyszałeś.- złapałam go za rękę i zaczęłam kierować się z powrotem do domu.
- No nie wiem.. Tak jakoś cicho to powiedziałaś..
- To już nie mój problem, Horan.- uśmiechnęłam się do niego, najpiękniej jak umiałam i jestem pewna, że wziął głębszy oddech.
- Skoro kochamy się nawzajem, to to co moje jest twoje.- również uśmiechnął sie tak pięknie, że aż mi dech w piersi zaparło.
- Zimno mi, wracajmy.- uśmiechnięci, współobjęci wróciliśmy do mojego domu, ciesząc się sobą.
THE END.
*******************
I jak, podobało się? Mam nadzieję, że tak :) Następny imagin będzie z Zaynem i będzie kompletnie inny, niż wszystkie napisane tu kiedykolwiek. Mogę wam tylko zdradzić, że główna bohaterka będzie córką Zayna :D Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Ale nie pojawi się on, jeśli nie będzie przynajmniej 8 KOMENTARZY
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Directioner Forever xx.
Swietne *-* <3
OdpowiedzUsuńGenialny ♥ a imagina z Zayn'em już nie mogę się doczekać ♡♥♡
OdpowiedzUsuńSuper mam nadzieje ze spodoba sie wszystkim
OdpowiedzUsuńSuper ♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńFajny ale ja czekam na hazze bo juz naprawde długo nic z nim nie dodawałas ;)
OdpowiedzUsuńMogę dodawać Hazzę i Zayna jednocześnie, ale boję się, że wtedy dwie całkiem inne historie się pomieszają, więc jak tylko skończę Zayna, to Harry się pojawi :) I rzeczywiście masz rację, dawno nie dodawałam nic z loczkiem ;o
UsuńOooo jak slodkooo awww kocham ❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńOjejujeju to jest takie śliczne, że nie mogę :')
OdpowiedzUsuńA jak on stracił i odzyskał wzrok? Bo nurtuje mnie to pytanie, a szczegulnie jak go odzyskał.
OdpowiedzUsuń