One Direction i My.. - imaginy

czwartek, 23 kwietnia 2015

Harreh Styles ~ część 5

- Nie ma za co.- odpowiedział mi. Wiedział że nie mówię tylko o zaniesieniu mnie. Podziękowałam za wszystko co dla mnie zrobił.
Następnie obszedł samochód i zajął miejsce kierowcy. Odpalił samochód i ruszyliśmy.
- Jesteś pewny, że możesz prowadzić?- zapytałam, gdy z zawrotną prędkością pokonywaliśmy kolejne zakręty.
- Tak, nie martw się.- uśmiechnął się i ścisnął moją dłoń.
- Dobrze, ale patrz na drogę, nie mam ochoty zwisać z któregoś drzewa razem z tobą.- odpowiedziałam nieco zbyt chłodno. Westchnął i wyprostował się w fotelu.
- Jak to jest, że w jednej chwili z słodkiej dziewczyny, w której się zakochałem, stajesz się zimną suką?- ja pierdole. On powiedział "zakochałem"? Nie, nie, nie.. Co mam odpowiedzieć? W ogóle mam odpowiadać? Boże, dopomóż!
- Nigdy nie twierdziłam, że jestem słodka.- wzruszyłam ramionami.
- Ale ja twierdziłem. I nadal twierdzę.- Boże, miałeś pomóc!
- Widocznie się pomyliłeś.
- Wątpię. Zazwyczaj jestem nieomylny.- mrugnął i zatrzymał auto. Już jesteśmy? 
- To nie jest mój dom..
- Wiem.- odwrócił się w moją stronę.- Chcę porozmawiać.
- Nie możemy rozmawiać w trakcie jazdy? Do tej pory jakoś dawaliśmy radę.
- Nie lubię rozmawiać, nie widząc czyichś oczu.- odparł.
- Ja za to wręcz przeciwnie.
- Jezus (T.i.)! Musisz być taka zgryźliwa? Chcę tylko pogadać!- wiem! Przepraszam Harry!
- Jeśli nie podoba ci się to, jaka jestem, zawieź mnie do domu i zniknij z mojego życia.- to nie jest to, co chciałam powiedzieć...
W jego oczach dostrzegłam ból i zawód, zrobiło mu się przykro i to przeze mnie.
- Jesteś pewna, że tego chcesz?- nie! Oczywiście, że tego nie chcę!
- Tak.- wydostało się z moich ust. Problem w tym, że ja wcale nie chciałam tego powiedzieć!! Haloo!!
- Dobrze.- powiedział ledwo słyszalnie i wrócił do poprzedniej pozycji. Ruszyliśmy, a on nie odzywał się. W końcu jakby odzyskałam kontrolę nad swoim ciałem.
- Harry.. przepraszam, nie chciałam tego powiedzieć, nie wiem czemu powiedziałam, ale naprawdę nie to miałam na myśli..
- A co miałaś?! Starałem się, naprawdę się starałem, a ty?! Traktujesz mnie jak ostatnie ścierwo! A do tego mówisz, że nie to miałaś na myśli?! (T.i.) do kurwy! Kogo chcesz oszukać? Siebie, czy mnie? Bo jeśli mnie, to daj sobie spokój, bo nie mam ochoty cierpieć po raz kolejny!- krzyknął. 
- Zatrzymaj samochód.- powiedziałam cicho. Nie odezwał się ani nie poruszył.- Zatrzymaj samochód do cholery, bo wyskoczę z jadącego!- wykonał moje polecenie i czekał na to, co zrobię. Wysiadłam i mimo bólu kolana zaczęłam iść drogą. Szłam, nie przerywając przez jakieś 150 metrów. Potem już nie miałam siły, przez bolącą nogę, więc się zatrzymałam. Wzięłam kilka wdechów i ruszyłam dalej. Po chwili jakiś samochód podjechał i bardzo powolutku wlókł się obok mnie.
- Wsiadaj i nie rób sobie żartów.- odpowiedział nadal zdenerwowany Harry.
- Nie.
- (T.i.) wsiadaj!- warknął.
- Nie tym tonem, kolego!- odwarknęłam i skręciłam w las. Jak się zgubię- trudno, chcę być jak najdalej od niego! Mimo okropnego bólu rzuciłam się biegiem. W kilka minut przebiegłam kilkaset metrów. Następnie zwolniłam krok, aż w końcu stanęłam. Nasłuchiwałam kroków, bo przecież mógł pójść za mną, ale z drugiej strony, może wcale nie chciał? Kilka głębokich wdechów uspokoiło moje rozpędzone serce. Szłam powoli wsłuchana w swój oddech, dopóki czyjeś głośne kroki za mną nie przywołały mnie do porządku. Znowu zaczęłam biec, ale osoba za mną była szybsza. Złapała mnie w pasie i przygwoździła do drzewa.
- Ćśś...
- PUSZCZAJ MNIE ZBOCZEŃCU!!- wydarłam się. Ten ktoś zamknął mi buzię.
- (T.i.), to ja uspokój się.- owionął mnie jego cukierkowy oddech.
- I tak mnie puść!- krzyknęłam trochę ciszej.
- Uspokój się.- powtórzył. Był zmachany, tak jak ja. Oczy miałam tak bardzo zaciśnięte, że aż nie potrafiłam ich otworzyć. Dopiero po kilku minutach uchyliłam powieki i kilka milimetrów od swojej twarzy ujrzałam twarz Stylesa. Jego oczy wyrażały troskę, której nigdy wcześniej nie dostrzegłam.
- H..- chciałam poprosić, żeby się odsunął, ale on zamiast tego ucałował moje wargi. Właściwie musnął je delikatnie.
- Proszę cię, nie rób nigdy więcej takich rzeczy.- oparł swoje czoło o moje i przyciągnął mnie do uścisku. Oplótł rękami moją talię i tak staliśmy. Byłam tak zaskoczona, że nie potrafiłam się ruszyć. Po chwili odsunął się i spojrzał w moje oczy.- Wracajmy. Bardzo boli cię kolano?- nadal nic nie mówiłam ani się nie ruszałam. Chyba uznał to za tak. bo wziął mnie na barana i wracał. Szliśmy 15 minut, aż dotarliśmy z powrotem do drogi. Wsadził mnie do samochodu i zasiadł za kierownicą. Aż do mojego domu, czyli 30 minut próbował ze mną rozmawiać. Nie potrafiłam odpowiadać, więc wpatrywałam się w pustą przestrzeń.- No to jesteśmy na miejscu.
- Dziękuję Harry.- ucałowałam jego policzek i pobiegłam do domu. Znaczy chciałam pobiec, ale zapomniałam o kolanie i wpadłam na płot. Nie wyglądało to komicznie, bardziej niebezpiecznie. Zielonooki w ciągu sekundy znalazł się przy mnie. Wziął mnie na ręce i zaniósł do domu. Położył na kanapie w salonie i zawołał mojego tatę.
- Dziękuję ci młodzieńcze.- uśmiechnął się do Hazzy, a ja przewróciłam oczami.
- Nie ma za co dziękować, panie tato (T.i.).- uśmiechnął się do mojego ojca, potem podszedł do mnie i ucałował moje czoło.- Pa, (T.i.).
- Pa.- i wyszedł zostawiając mnie z ojcem. No to czeka mnie niezła rozmowa.



*************************
Nie wyszło tak, jak chciałam, bo miało być dłuższe, ale jest jakie jest. 
Dziękuję za spełnienie warunku! :) Jak chcecie, to potraficie! ^^
To może teraz podwyższymy poprzeczkę? 
9 KOMENTARZY = NASTĘPNA CZĘŚĆ!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!
Directioner Forever :)
PS. ZAPRASZAM NA 4 ROZDZIAŁ NA MOIM FF Z NIALLEM!! :DDD


9 komentarzy: