One Direction i My.. - imaginy

niedziela, 1 czerwca 2014

Nialluś - część 2

N: Czyli dalej nie wiesz kim jestem? - mówił dalej sie do mnie tuląc.
J: Nie, bo skąd mam wiedzieć? - odsunął sie ode mnie i spojrzał prostu w oczy.
N: A mogę ci powiedzieć jak już mnie poznasz i będziesz wiedzieć jaki jestem naprawdę?
J: Domyślam sie że jesteś kimś ważnym dla tamtych dziewczyn, czyli możesz być ich idolem. A ja nawet nie wiem kim, tylko że ja po prostu nie mam czasu żeby włączyć radio, a co dopiero usiąść przed kompem i sprawdzać jakieś stronki. Nie martw sie, jeśli jesteś jakąś gwiazdą, bo po twojej reakcji można to wywnioskować, to wiedz że dla mnie jesteś teraz tylko kuzynem mojej przyjaciółki, który właśnie na moich oczach miał załamanie nerwowe i pozwoliłam mu sie wypłakać w mój rękaw.. - zaśmiałam się, a Niall ze mną.
N: Ciesze sie że cie poznałem.. Chociaż prawie wcale nie wiem kim jesteś i czym sie zajmujesz.. Może mi coś o sobie opowiesz? - zaproponował
J: Jasne.. Mam 18 lat. W tygodniu studiuje architekturę, po kilku godzinach na uczelni idę do pracy i tak mija mi tydzień. W weekendy od rana do 15 pracuje i potem dom. Nawet nie mam siły wyjść na jakiś spacer czy imprezę. Popadam już chyba w rutynę, ale zarabiać trzeba, studia jak i cała reszta kosztuje. A w ten właśnie weekend wzięłam wolne. - chłopak z zaciekawieniem słuchał tego co mowie. Rozmawialiśmy tak już jakiś czas, gdy nagle Niall dostał SMS-a.
N: Wybacz, ale muszę odpisać.
J: Jasne.. - powiedziałam i gdy blondyn odłożył telefon, mój jak na złość zadzwonił. Spojrzałam na wyświetlacz. 'Martyna<3' - To Martyna, zaraz wrócę. - wyszłam z sypialni i odebrałam. - Halo?
M: Hej (S.T.i.) i jak?
J: Cześć.. Jest dobrze.. A ty jak? Załatwiłaś tą bardzo ważną sprawę?
M: Okazuje sie że to nie jest takie proste i będę musiała wyjechać na 2 tygodnie..
J: Jak to?! Czyli, że..
M: Tak - przerwała mi - Proszę cie, niech on u ciebie zostanie na ten czas.. Będę ci wdzięczna do końca życia.. - błagała
J: Zapewne.. - westchnęłam - Masz szczęście, że go polubiłam. - uśmiechnęłam sie sama do siebie
M: Wiedziałam, że tak będzie.. Ja muszę już kończyć.. Do zobaczenia za dwa tyg. Kocham cie siostra..
J: Ja ciebie też. Pa.. - rozłączyłam sie i wróciłam do sypialni, gdzie został Niall. Leżał z zamkniętymi oczami. Gdy podeszłam do łóżka otworzył je i uśmiechnął sie do mnie.
N: I jak? Co u niej? Nie widziałem jej już tyle czasu.. - usiadłam koło niego
J: Okazuje sie że ta sprawa jest bardzo ważna i musi ją załatwić i dlatego.. Yyy.. Niall na jak długo przyjechałeś?
N: Na dwa tygodnie, a czemu pytasz?
J: Boo.. Obawiam sie że nie zobaczysz jej przez ten czas. Wyjechała na dwa tygodnie żeby załatwić to coś.. - uśmiech zszedł z jego twarzy. - Ale jeśli chcesz.. - co ja robię?! Odbiło mi zupełnie.. - To możesz u mnie zostać na te dwa tygodnie. Oczywiście cie nie zmuszam..
N: Nie chce ci robić kłopotu.
J: Nie zrobisz.. A wręcz przeciwnie.. Miło by było wrócić któregoś razu do domu, wiedząc że ktoś na ciebie czeka. A ty chyba przyjechałeś na wakacje, nie?! - miałam nadzieje, że jednak sie zgodzi.
N: Nie boisz sie? Prawie wcale mnie nie znasz..
J: Wiesz nie wydaje mi sie, żebym miała sie bać osoby która po kilku godzinach znajomości wypłakała mi sie na ramieniu, a poza tym powiedziałeś że nie jesteś niebezpieczny. Ufam ci, nie wiem czemu ale ci ufam.. - o nie! Powiedziałam to na głos?! Spojrzałam na niego a on sie zarumienił
N: Musisz mi to przypominać? Po prostu.. Ah nie ważne. Więc jeżeli nie będę kłopotem to zostanę u ciebie.
J: Super.. - uśmiechnęłam sie a w środku skakałam z radości. Niall jest bardzo miły, zabawny, przystojny, uczuciowy, ma śliczne oczka i ten jego wspaniały uśmiech.. STOP!!-krzyknęło mi coś w głowie. Przecież znam go kilka godzin. Nie mogę tak o nim myśleć. Nie można sie tak szybko w kimś.. Nie na pewnie sie nie zakochałam! To jest niemożliwe! Przecież ja NIGDY tak nie robiłam. Najpierw muszę kogoś poznać, tak bardzo dobrze. Ale nigdy nie mów nigdy. Po chwili zorientowałam sie że już dłuższy czas patrze sie w jego niebieskie paczadła. Spuściłam głowę i położyłam sie na łóżku, przykrywając sie kołdra. - Too jakie plany na jutro? - spytałam by ukryć moje zmieszanie.
N: Hmm.. no nie wiem, a co zazwyczaj robisz w soboty?
J: Pracuje.
N: No tak. A co miałaś zamiar robić jutro, zanim pokrzyżowałem ci plany?
J: Nie pokrzyżowałeś mi planów. Nawet ich nie miałam. Pewnie spałabym jutro do południa, potem leniuchowałabym do 16 i na koniec była bym na siebie zła że nic cały dzień nie robiłam i poszłabym na jakiś spacer, narzekają na to jakie mam nudne życie. - uśmiechnęłam sie do niego.
N: Nawet nie wiesz ile bym dał żeby moje życie choć na jeden dzień mogło tak wyglądać. - powiedział z.. rozmarzeniem?!
J: Przestań, takie życie nie jest wcale fajne. Studia, praca, dom, studia, praca, dom.. i tak w kółko. To już mnie przytłacza, taka szara, zwykła rzeczywistość, ale co robić. Takie życie i trzeba je brać takim jakim jest. - ziewnęłam i automatycznie spojrzałam na zegarek. Była 02:57, trochę sie zasiedzieliśmy - Idę spać.. jestem już niezłe zmęczona. Ty pewnie też, po podroży. Dobranoc Niall. - otuliłam sie bardziej kołdrą i zamknęłam oczy. Poczułam jak Niall wychodzi spod pościeli i całuje mnie w policzek.
N: Dobranoc. - wyszeptał i wyszedł. Uśmiechnęłam sie do siebie i zasnęłam. Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno do pokoju. Pamiętam doskonale że je zasłaniałam. Automatycznie zakryłam twarz kołdrą. Nie dane mi było spokojnie spać, bo ktoś zaczął ściągać ze mnie cieplutką pościel
N: (T.i.) wstawaj! Nie można zmarnować takiego pięknego dnia na spanie! Wstawaj! - zaczął sie wydzierać.
J: Jeszcze 5 minut mamusiu. - powiedziałam i przewróciłam sie na drugi bok. Usłyszałam cichy śmiech. - Co cie tak bawi Niall!?- wysyczałam zachrypniętym głosem
N: To już nie mamusiu?! Wstawaj jest już po 11, a jest tak ładnie na dworze. Nie możesz takiego dnia przespać.
J: Dobrze Mamusiu! - podkreśliłam ostatnie słowo i zwlekłam sie z łózka. Wyminęłam zadowolonego z siebie blondyna i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wyszłam z niej owinięta ręcznikiem. Modliłam sie by był w kuchni, salonie, gdziekolwiek. Byleby nie było go w moim pokoju. Byłam na siebie zła że nie wziewam ze sobą żadnych ubrać. Tylko, że zazwyczaj jestem sama i nie muszę brać ich ze sobą. Weszłam do sypialni i na szczęście nie było go już tutaj. Podeszłam do szafy i zaczęłam przyglądać sie ubraniom, wyjęłam dwie sukienki, jedna w kolorowe kwiatki, a druga błękitna z czarną kokardą w pasie. Obie były idealne na dzisiejszą pogodę. Zaczęłam im sie przyglądać, mając nadzieje że wpadnie mi do głowy którą ubrać.
N: Niebieska jest super i jestem pewien że będziesz w niej ślicznie wyglądać. - usłyszałam i podskoczyłam. Dobrze że ręcznik sie ze mnie nie zsunął.
J: Długo mi sie tak przyglądasz? - odwróciłam sie do niego przodem.
N: Niee.. Może.. Chciałem cie zawołać na śniadanie..
J: Ok za jakieś 15 minut zejdę. - podeszłam do drzwi przy których stał. Położyłam rękę na jego klatce piersiowej i ładnie sie uśmiechnęłam. Wypchnęłam go delikatnie z pokoju zamykając przed nim drzwi. - Możesz poczekać na mnie na dole.. - krzyknęłam przez drzwi. Ubrałam sie i pomalowałam. Moje rude włosy spięłam w niedbałego koka, a na stopy czarne balerinki pasujące do sukienki, którą włożyłam bo właśnie ją chciałam ubrać!?! Kogo ja oszukuje?! Ubrałam ją bo ON ją wybrał. Nie wiem co sie z mną dzieje. 
...

I oto kolejna część.. :D A tak przy okazji to WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKACJI DNIA DZIECKA.. :D
I moglibyście  skomentować.. :D



Naat 

1 komentarz: