N:
Czyli dalej nie wiesz kim jestem? -
mówił
dalej sie do mnie tuląc.
J:
Nie, bo skąd
mam wiedzieć?
- odsunął
sie ode mnie i spojrzał
prostu w oczy.
N:
A mogę
ci powiedzieć
jak już
mnie poznasz i będziesz
wiedzieć
jaki jestem naprawdę?
J:
Domyślam
sie że
jesteś
kimś
ważnym
dla tamtych dziewczyn, czyli możesz
być
ich idolem. A ja nawet nie wiem kim, tylko
że ja
po prostu nie mam czasu żeby
włączyć
radio, a co dopiero usiąść
przed kompem i sprawdzać
jakieś
stronki. Nie martw sie, jeśli
jesteś
jakąś
gwiazdą,
bo po twojej reakcji można
to wywnioskować,
to wiedz że
dla mnie jesteś
teraz tylko kuzynem mojej przyjaciółki,
który
właśnie
na moich oczach miał
załamanie
nerwowe i pozwoliłam
mu sie wypłakać
w mój
rękaw..
- zaśmiałam
się, a Niall ze mną.
N:
Ciesze sie że
cie poznałem..
Chociaż
prawie wcale nie wiem kim jesteś
i czym sie zajmujesz.. Może
mi coś
o sobie opowiesz? - zaproponował
J:
Jasne.. Mam 18 lat. W tygodniu studiuje architekturę,
po kilku godzinach na uczelni idę
do pracy i tak mija mi tydzień.
W weekendy od rana do 15 pracuje i potem dom. Nawet nie mam siły
wyjść
na jakiś
spacer czy imprezę.
Popadam już
chyba w rutynę,
ale zarabiać
trzeba, studia jak i cała
reszta kosztuje. A w ten właśnie
weekend wzięłam
wolne. - chłopak
z zaciekawieniem słuchał
tego co mowie. Rozmawialiśmy
tak już
jakiś
czas, gdy nagle Niall dostał
SMS-a.
N:
Wybacz, ale muszę
odpisać.
J:
Jasne.. - powiedziałam
i gdy blondyn odłożył
telefon, mój
jak na złość
zadzwonił.
Spojrzałam
na wyświetlacz.
'Martyna<3' - To Martyna, zaraz wrócę.
- wyszłam
z sypialni i odebrałam.
- Halo?
M:
Hej (S.T.i.)
i jak?
J:
Cześć..
Jest dobrze.. A ty jak? Załatwiłaś
tą
bardzo ważną
sprawę?
M:
Okazuje sie że
to nie jest takie proste i będę
musiała
wyjechać
na 2 tygodnie..
J:
Jak to?! Czyli, że..
M:
Tak - przerwała
mi - Proszę
cie, niech on u ciebie zostanie na ten czas.. Będę
ci wdzięczna
do końca
życia..
- błagała
J:
Zapewne.. - westchnęłam
- Masz szczęście,
że
go polubiłam.
- uśmiechnęłam
sie sama do siebie
M:
Wiedziałam,
że
tak będzie..
Ja muszę
już
kończyć..
Do zobaczenia za dwa tyg. Kocham cie siostra..
J:
Ja ciebie też.
Pa.. - rozłączyłam
sie i wróciłam
do sypialni, gdzie został
Niall. Leżał
z zamkniętymi
oczami. Gdy podeszłam
do
łóżka
otworzył
je i uśmiechnął
sie do mnie.
N:
I jak? Co u niej? Nie widziałem
jej już
tyle czasu.. - usiadłam
koło
niego
J:
Okazuje sie że
ta sprawa jest bardzo
ważna
i musi ją
załatwić
i dlatego.. Yyy.. Niall na jak długo
przyjechałeś?
N:
Na dwa tygodnie, a czemu pytasz?
J:
Boo.. Obawiam sie że
nie zobaczysz jej przez ten czas. Wyjechała
na dwa tygodnie żeby
załatwić
to coś..
- uśmiech
zszedł
z jego twarzy. - Ale jeśli
chcesz.. - co ja robię?!
Odbiło
mi zupełnie..
- To możesz
u mnie zostać
na te dwa tygodnie. Oczywiście
cie nie zmuszam..
N:
Nie chce ci robić
kłopotu.
J:
Nie zrobisz.. A wręcz
przeciwnie.. Miło
by było
wrócić
któregoś
razu do domu, wiedząc
że
ktoś
na ciebie czeka. A ty chyba przyjechałeś
na wakacje, nie?! - miałam
nadzieje, że
jednak
sie zgodzi.
N:
Nie boisz sie? Prawie wcale mnie nie znasz..
J:
Wiesz nie wydaje mi sie, żebym
miała
sie bać
osoby która
po kilku godzinach znajomości
wypłakała
mi sie na ramieniu, a poza tym powiedziałeś
że
nie jesteś
niebezpieczny. Ufam ci, nie wiem czemu ale ci ufam.. - o nie!
Powiedziałam
to na głos?!
Spojrzałam
na niego a on sie zarumienił
N:
Musisz mi to przypominać?
Po prostu.. Ah nie ważne.
Więc
jeżeli
nie będę
kłopotem
to zostanę
u ciebie.
J:
Super.. - uśmiechnęłam
sie a w środku
skakałam
z radości.
Niall jest bardzo miły,
zabawny, przystojny, uczuciowy, ma śliczne
oczka i ten jego wspaniały
uśmiech..
STOP!!-krzyknęło
mi coś
w głowie.
Przecież
znam go kilka godzin. Nie mogę
tak o nim myśleć.
Nie można
sie tak szybko w kimś..
Nie na pewnie sie nie zakochałam!
To jest niemożliwe!
Przecież
ja NIGDY tak nie robiłam.
Najpierw muszę
kogoś
poznać,
tak bardzo dobrze. Ale nigdy nie mów
nigdy. Po chwili zorientowałam
sie że
już
dłuższy
czas patrze sie w jego niebieskie paczadła.
Spuściłam
głowę
i położyłam
sie na łóżku,
przykrywając
sie kołdra.
- Too jakie plany na jutro? - spytałam
by ukryć
moje zmieszanie.
N:
Hmm.. no nie wiem, a co zazwyczaj robisz w soboty?
J:
Pracuje.
N:
No tak. A co miałaś
zamiar robić
jutro, zanim pokrzyżowałem
ci plany?
J:
Nie pokrzyżowałeś
mi planów.
Nawet ich nie miałam.
Pewnie
spałabym
jutro do południa,
potem leniuchowałabym
do 16 i na koniec była
bym na siebie zła
że
nic cały
dzień
nie robiłam
i poszłabym
na jakiś
spacer, narzekają
na to jakie mam nudne życie.
- uśmiechnęłam
sie do niego.
N:
Nawet nie wiesz ile bym dał
żeby
moje życie
choć
na jeden dzień
mogło
tak wyglądać.
- powiedział
z.. rozmarzeniem?!
J:
Przestań,
takie życie
nie jest wcale fajne. Studia, praca, dom, studia, praca, dom.. i tak
w kółko.
To już
mnie przytłacza,
taka szara, zwykła
rzeczywistość,
ale co robić.
Takie życie
i trzeba je brać
takim jakim jest. - ziewnęłam
i automatycznie spojrzałam
na zegarek. Była
02:57, trochę
sie zasiedzieliśmy
- Idę
spać..
jestem już
niezłe
zmęczona.
Ty pewnie też,
po podroży.
Dobranoc Niall. - otuliłam
sie bardziej kołdrą
i zamknęłam
oczy. Poczułam
jak Niall wychodzi spod pościeli
i całuje
mnie w policzek.
N:
Dobranoc. - wyszeptał
i wyszedł.
Uśmiechnęłam
sie do siebie i zasnęłam.
Rano obudziły
mnie promienie słońca
wpadające
przez okno do pokoju. Pamiętam
doskonale że
je zasłaniałam.
Automatycznie zakryłam
twarz kołdrą.
Nie dane mi było
spokojnie spać,
bo ktoś
zaczął
ściągać
ze mnie cieplutką
pościel
N:
(T.i.)
wstawaj! Nie można
zmarnować
takiego pięknego
dnia na spanie! Wstawaj! - zaczął
sie wydzierać.
J:
Jeszcze 5 minut mamusiu. - powiedziałam
i przewróciłam
sie na drugi bok. Usłyszałam
cichy śmiech.
- Co cie tak bawi Niall!?- wysyczałam
zachrypniętym
głosem
N:
To już
nie mamusiu?! Wstawaj jest już
po 11, a jest tak ładnie
na dworze.
Nie możesz
takiego dnia przespać.
J:
Dobrze Mamusiu! - podkreśliłam
ostatnie słowo
i zwlekłam
sie z łózka.
Wyminęłam
zadowolonego z siebie blondyna i poszłam
do łazienki.
Wzięłam
szybki prysznic i wyszłam
z niej owinięta
ręcznikiem.
Modliłam
sie by był
w kuchni, salonie, gdziekolwiek. Byleby nie było
go w moim pokoju. Byłam
na siebie zła
że
nie wziewam
ze sobą
żadnych
ubrać.
Tylko, że
zazwyczaj jestem sama i nie muszę
brać
ich ze sobą.
Weszłam
do sypialni i na szczęście
nie było
go już
tutaj. Podeszłam
do szafy i zaczęłam
przyglądać
sie ubraniom, wyjęłam
dwie sukienki, jedna w kolorowe kwiatki, a druga błękitna
z czarną
kokardą
w pasie. Obie były
idealne na dzisiejszą
pogodę.
Zaczęłam
im sie przyglądać,
mając
nadzieje że
wpadnie mi do głowy
którą
ubrać.
N:
Niebieska jest super i jestem pewien
że
będziesz
w niej ślicznie
wyglądać.
- usłyszałam
i aż
podskoczyłam.
Dobrze że
ręcznik
sie ze mnie nie zsunął.
J:
Długo
mi sie tak przyglądasz?
- odwróciłam
sie do niego przodem.
N:
Niee.. Może..
Chciałem
cie zawołać
na śniadanie..
J:
Ok za jakieś
15 minut zejdę.
- podeszłam
do drzwi przy których
stał.
Położyłam
rękę
na jego klatce piersiowej i ładnie
sie uśmiechnęłam.
Wypchnęłam
go delikatnie z pokoju zamykając
przed nim drzwi. - Możesz
poczekać
na mnie na dole.. - krzyknęłam
przez drzwi. Ubrałam
sie i pomalowałam.
Moje rude włosy
spięłam
w niedbałego
koka, a na stopy czarne balerinki pasujące
do sukienki, którą
włożyłam
bo właśnie
ją
chciałam
ubrać!?!
Kogo ja oszukuje?! Ubrałam
ją
bo ON ją
wybrał.
Nie wiem co sie z mną
dzieje.
...
I oto kolejna część.. :D A tak przy okazji to WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKACJI DNIA DZIECKA.. :D
Kocham dalej !! <3
OdpowiedzUsuń