One Direction i My.. - imaginy

czwartek, 26 czerwca 2014

Zayn. - część 11

Okey.. :D Oto 11 część Zayna.. :D Mam nadzieje, że sie spodoba i wybaczcie że tak długo czekaliście.. :*
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ 

J: Aaa.. Przypomniało mi sie.. Musimy wybrać imię.. - blondyn uśmiechnął sie szeroko
N: Jakieś propozycje?
J: Hmm.. Może Nathalie albo Lisa?
N: Nathalie jest wspaniale.. - uśmiechnął sie. Dni mijały nam bardzo szybko. Niall tak jak mi obiecał odwiedził Zayna w wiezieniu, wrócił trochę przygnębiony, martwiłam sie ale nie chciałam zaczynać tematu Zayna, żeby nie wywoływać niepotrzebnych kłótni. Dwa dni temu minął termin porodu, przez to zamartwiam sie jeszcze bardziej. Bałam sie o naszą córeczkę. Leżymy z blondynem w salonie na kanapie i rozmawiamy na rożne tematy. W pewnym momencie poczułam dość mocny skurcz, zignorowałam go.. Ale po chwili pojawił sie następny i następny..
J: Niall..?!
N: Hmm?
J: Chyba sie zaczyna.. - powiedziałam z bólem w glosie, skurcze były coraz mocniejsze. Chłopak przez chwile patrzał na mnie jakby nie wiedział co sie dzieje i o co mi chodzi. - Horan! Rusz dupę! Musimy jechać do szpitala.. - zerwał sie na równe nogi i wziął mnie na ręce. Zaniósł mnie do samochodu i ruszył z piskiem opon. Przez całą drogę do szpitala wiłam sie na tylnym siedzeniu z bólu. Zatrzymaliśmy sie przed wejściem i po chwili byłam już na sali porodowej. Niall narobił niezłego zamieszania i dlatego to tak szybko poszło. Leżałam i darłam sie z bólu..
D: Pani (T.i.).. proszę oddychać głęboko.. - uspokajał mnie doktor. - Zaraz będzie po wszystkim. Ma pani 6 cm rozwarcia.. - uśmiechnął sie do mnie, ale ja nie byłam wstanie odwzajemnić.
J: Gdzie jest Niall? - udało mi sie powiedzieć
P: Rozmawia na korytarzu przez telefon. Zaraz tu przyjdzie.. - powiedziała pielęgniarka i chyba poszła po niego bo razem z nią wszedł. Ubrany był podobnie do lekarzy i usiadł koło mnie. Złapałam go za rękę i z każdym kolejnym skurczem ściskałam ja coraz mocniej. Blondyn cały czas coś do mnie mówił, ale nie zwracałam na to uwagi. Byłam przejęta skurczami..
D: Gdy powiem już zacznie pani przeć.. - rozkazał doktor - Już.. - zaczęłam przeć z całej siły, chciałam by sie to już skończyło.
N: Dobrze skarbie.. dasz rade.. jeszcze raz.. - pouczał mnie. Parłam jeszcze raz i kolejny.. - Już prawie ci sie udało.. - zaczynał mnie już denerwować - Kochanie, oddychaj głęboko..
J: Zamknij sie Horan! Następne dziecko ty rodzisz..!! - wydarłam sie na niego i zabrałam w sobie wszystkie siły i zaczęłam przeć. Chwile później usłyszałam na sali plączące dziecko.
N: Udało ci sie..! - wrzeszczał uradowany.. Uśmiechnęłam sie do niego i mogłam odetchnąć. Pielęgniarka podała mi moją córeczkę, była taka malutka i śliczna.
J: Nareszcie mogę cie przytulic.. - wyszeptałam i poczułam że odlatuje. Pielęgniarka zabrała małą, byłam szczęśliwa że jest cała i zdrowa, że wszystko jest w porządku z nią.. Zamykałam powoli oczy, a maszyny do których byłam podpięta zaczęły wydawać dziwne dźwięki.
N: (T.i.) co ci jest.. Obudź sie.. - potrząsał moją ręką ale nie miałam sił już otworzyć oczu.. Nie wiem co działo sie potem, było strasznie ciemno.. W jednej chwili wróciły do mnie wszystkie sceny z mojego życia. Brutalne traktowanie mnie przez Zayna, cały stres jaki przeżywałam.. potem wspaniale życie z Niallem i to jaki jest kochany i opiekuńczy.. Nie mogłam tak go teraz zostawić, jego i naszego dziecka.. Nagle przed oczami pojawiło sie rażące światło.. Otworzyłam delikatnie swoje powieki, czułam na swojej ręce czyiś uścisk. Przyzwyczaiłam sie do panującego na sali światła i rozejrzałam sie po pomieszczeniu. Szpitalna sala.. Spojrzałam na osobę ściskającą moją dłoń, był to blondyn przytulający sie do niej. Pewnie spał, wyciągnęłam ostrożnie rękę spod jego policzka i włożyłam palce w jego włosy. Były miękkie, jak zawsze.. Podniósł lekko głowę i spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami. Widziałam w nich strach, ale i szczęście.
N: Nareszcie sie obudziłaś.. - wychrypiał. Miał zniekształcony głos, musiał mało mówić a dużo tutaj siedzieć..
J: Coo? Ile ja tutaj leże?
N: Nie długo.. Jakieś dwa, trzy dni.. Po porodzie pojawiły sie małe komplikacje, byłaś strasznie osłabiona i chyba musiałaś przez ten czas odpocząć.. Ale nawet nie wiesz jak bardzo sie ciesze że już jesteś ze mną.. Maa Nathalie jest taka śliczna jak ty.. - powiedział uradowany i ucałował wierzchnie stronę mojej dłoni. Już miał pocałować moje usta, ale do sali wszedł doktor.
D: Panie Horan.. Może czułości to w domu.. - zaśmiał sie - A teraz może pan wyjść, bo widzę że pańska narzeczona sie wybudziła i musimy przeprowadzać badania.. - podszedł do mojej karty i coś w niej zapisał. Niall pomimo zakazy ucałował moje usta i wyszedł.
J: Panie doktorze czy moja córeczka jest zdrowa?
D: Tak. Jest wszystko z nią w dobrze. Mała urodziła sie silna i zdrowa. Ma 3,678 kg i 56 cm długości.. - odetchnęłam z ulgą. Bałam sie o nią, lekarz jeszcze chwile mnie pobadał i wyszedł. Chwile później w sali pojawiła sie pielęgniarka, a za nią Niall z kruszynką na rekach. Podszedł do mnie i podał mi małą..
P: Dobrze, to ja was zostawię.. Niall wiesz gdzie mnie szukać w razie potrzeby.. - uśmiechnęła sie do niego. Zmierzyłam ją wzrokiem i gdy nasze spojrzenia sie skrzyżowały spiorunowałam ją.
J: Niall!? Wiesz gdzie mnie szukać?! - powiedziałam wściekła gdy zniknęła za drzwiami i spojrzałam na blondyna.
N: Spokojnie skarbie. Nie denerwuj sie, to nie jest wskazanie w twoim stanie.. - uspokajał mnie
J: Wiesz co nie jest wskazane?! To że ona tak na ciebie patrzy! I do jasnej cholery, jestem w śpiączce dwa dni, a ty już jesteś z pielęgniarką na ty?!! - byłam wściekła.. Nawet mała to wyczuła bo zaczęła sie wiercić i płakać. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam ją uspokajać. Nie powinnam była sie tak unosić ze względu na moja córeczkę. Po chwili smacznie spała skulona w moich ramionach.
N: Ona, ta pielęgniarka, jest moją kuzynką. Pracuje tu i pomogła mi w opiece przy malej, przy tych podstawowych rzeczach.. - uśmiechnął sie - Ale milo że jesteś tak cholernie o mnie zazdrosna.. - teraz to sie wyszczerzył. Pochylił sie nade mną i wpił sie w moje usta, oddałam pocałunek, jedną ręką trzymałam małą a drugą położyłam na jego policzku. Oderwałam sie po jakiejś dłuższej chwili od niego
J: Jesteś tylko mój. Pamiętaj! - blondyn skinął głową i jeszcze raz musnął moje usteczka, a potem główkę dziecka.
N: I vice wersa kochanie.. - usiadł na swoim miejscu i przyglądał sie dziewczynce. Była taka malutka i śliczna... Po kolejnych trzech dniach wyszłam ze szpitala razem z córeczką. Przez pierwsze dni, pomagała mi El, chłopaki podczas mojego pobytu w szpitalu urządzili pokoik dla Nathalie, był różowo-bezowy.. Idealny dla dziewczynki.

Mijały dni, miesiące a nawet lata. Dzisiaj Nathalie kończy 6 lat. Jest śliczną brunetka o niezwykle niebieskich oczach. Są takie cudowne jak u Nialla. Jestem z Niallem też 5 lat po ślubie. Powiedzieliśmy sobie to sakramentalne 'tak', gdy nasza córeczka miała roczek. To był jeden z najwspanialszych dni w moim życiu. Nasza córeczka jest bardzo wygadana i mądra, jak na swój wiek. Jeszcze kilka miesięcy i pójdzie do szkoły, a z tego co widzę to strasznie sie cieszy. Robię właśnie obiad dla moich dwóch głodomorów.. Oboje gdzieś razem poszli, i nawet nie powiedzieli mi gdzie. Chyba zacznę być zazdrosna bo Nathalie spędza więcej czasu z Niallem niż ja.. Uśmiechnęłam sie sama do siebie na myśl o tej dwójce. Właśnie nakładałam obiad na talerze, gdy usłyszałam zamykające sie drzwi. Po kilku sekundach w kuchni z ogromnymi uśmiechami pojawili sie. Niall na widok nałożonego obiadu wyszczerzył sie jeszcze bardziej..
Nat: Mama..! - krzyknęła i rzuciła sie w moje ramiona.
J: Cześć słoneczko.. - ucałowałam ją w czółko i posadziłam do stołu.
N: Cześć skarbie.. - podszedł do mnie i złożył na moich ustach mokrego buziaka. Usiedliśmy i zaczęliśmy zajadać obiad.
J: Gdzie byliście?
Nat: Nigdzie.. - odpowiedziała bez zastanowienia, z uśmiechem na twarzy, wpychając sobie kolejny kęs obiadu do ust. Spojrzałam raz na nią, raz na mojego męża. Obydwoje byli szczęśliwi i wiem że coś ukrywali.
J: Dobra, nie chcecie powiedzieć to nie.. Ja też wam nic nie powiem. - odłożyłam puste talerze do zmywarki i poszłam do salonu. Dowiedziałam sie kilka dni temu że jestem w ciąży, ale skoro oni mają tajemnice to ja też będę miała. Rozsiadłam sie w salonie i czekałam na nią. Wiedziałam że Nathalie nie wytrzyma i zaraz do mnie przyleci.
Nat: Mamuś! - zawołała i usiadła obok mnie
J: Słucham cie słoneczko.. - spojrzałam na nią
Nat: O czym chciałaś nam powiedzieć?
J: O niczym.. - uśmiechnęłam sie do niej. - Gdzie tata?
Nat: Zaraz przyjdzie.. - usiadła na moich kolanach i przytulali sie do mnie. - Mamusiu, nie gniewaj sie.. Zobaczysz że wkrótce wszystkiego sie dowiesz..
J: Ale ja sie nie gniewam kruszynko..
N: Mamusia nigdy sie nie będzie na ciebie gniewać.. - do pokoju wszedł Niall i usiadł obok nas. Mała w błyskawicznym tempie znalazła sie na jego kolanach.
J: Wiecie co, ja chyba też muszę sobie kogoś wziąć, żeby spędzał ze mną całe dnie.. Najlepiej jakiegoś ślicznego chłopaka..
...

CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!



Naat

3 komentarze: