J:
El? Co sie stało? Czemu tu jestem? I czemu nie mogę sie ruszyć? -
zadawałam pytania.
E:
Nic nie pamiętasz? Trafiłaś tu przez Zayna. Pobił cie. A nie
możesz sie pewnie ruszyć przez to.. - wskazała na mój brzuch.
Spojrzałam na niego i zobaczyłam ogromny opatrunek.
J:
Pomóż mi sie lekko podnieść do góry. - dziewczyna od razu
wykonała moją prośbę. - Jest mi coż poważnego?
E:
Yyy.. nie już nie..
J:
Jak to już? Eleonor ile ja byłam nieprzytomna? - brunetka spojrzała
na mnie ze smutkiem.
E:
Leżysz w szpitalu już pól roku. Nawet nie wiesz jak sie o ciebie
bałam.. - załkała
J:
Spokojnie mała. Już jestem wśród żywych.. - uśmiechnęłam sie
delikatnie. - Opowiesz mi co sie działo w ciągu tego czasu?
E:
Tak.. Przychodzę do ciebie codziennie i czekam aż sie obudzisz i w
końcu sie doczekałam. Nie mogłaś szybciej? - zapytała z lekkim
wyrzutem, ale i uśmiechem. - Chłopaki też cie odwiedzają.
Właściwie to jutro mają być. Dzisiaj nie dadzą rady.
J:
Może to i lepiej.. Będę mogła jakoś sie przyzwyczaić do tego.
E:
Yhym.. Potrzebujesz czegoś?
J:
Niee.. jest okey. - byłam jej wdzięczna za tą troskę. Jest
najwspanialszą przyjaciółką jaką kiedykolwiek miałam. El poszła
a ja nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziła mnie pielęgniarka na
wieczornym obchodzie. - Cześć. Mam prośbę..
P:
Tak?
J:
Mogłabyś mi przynieść wody? - uśmiechnęłam sie. Dziewczyna
pokiwała głową i znikła za drzwiami. Po chwili przyszła z
kubkiem wody i pomogła mi sie napić. Usiadła przy mnie.
J:
Dziękuje..
P:
Nie ma za co. Masz wspaniałych przyjaciół wiesz.. ? - powiedziała,
a ja spojrzałam na nią niezrozumiale.
J:
Wiem, ale do czego zmierzasz?
P:
Przychodzili tutaj codziennie.. Wierzyli że w końcu sie obudzisz.
Lekarze nie dawali ci szans, ale oni nie pozwolili cie odpiąć od
tych maszyn. Tacy ludzie to skarb.
J:
Mogę cie o coś zapytać? Jakie obrażenia poniosłam? Czy to było
aż tak poważne?
P:
Bardzo poważne. Miałaś połamane 4 zebra, dwa z nich przebiły ci
płuco. Miałaś pęknięty żołądek i jeszcze kilka bardzo
poważnych obrażeń.
J:
Czyli jakich? - dopytywałam
P:
Wybacz, ale chyba za wcześnie byś sie o tym dowiedziała. To mogło
by zagrozić twojemu życiu. - wstała i wyszła. Nie wiedziałam o
czym mam myśleć. W głowie kłębiło mi sie mnóstwo myśli.
Pamiętam że Zayn znalazł mnie i zaczął bić. Pewnie gdyby nie El
to pobiłby mnie na śmierć. Ale z tego co mówi ta pielęgniarka,
to dużo nie brakowało.. Byłam przerażona i do tego zmęczona.
Obudziłam sie i zobaczyłam że przy moim łóżku siedzi moja
przyjaciółka.
J:
Hej mała..
E:
Cześć (T.i.), jak sie czujesz?
J:
Dobrze.. A ty to spać nie możesz? Która godzina? - zaśmiałam sie
E:
Jest już przed 12, normalne że tu siedzę.
J:
Kocham cie wiesz?! Dzięki tobie jeszcze żyje. Gdyby nie ty, to
pewnie..
E:
Nawet tak nie mów. - przerwała mi. - Zobaczysz jeszcze trochę i
wyjdziesz stąd i będzie wszystko w porządku. - pocieszała mnie.
Rozmawiałyśmy tak kilka godzin. Po 16 przyszli chłopaki. Bez
Zayna.
H:
Nareszcie wróciłaś do nas.. - uśmiechnął sie i cmoknął mój
policzek.
Li:
Tak strasznie tęskniliśmy.
Lou:
Taak.. Brakowało nam twojego uśmiechu..
N:
I twoich obiadków.. - wszyscy sie zaśmialiśmy.
J:
Tez sie ciesze że was widzę.. - usiedli na krzesełkach i
zaczęliśmy rozmawiać. Trapiło mnie tylko jedno. Czemu nie
przyszedł Zayn. Czy aż tak mnie nienawidzi?! - Chłopaki a gdzie
jest Zayn? - spojrzałam na każdego po kolei. Zmieszali sie.
N:
No wiesz, jakby to powiedzieć..
H:
Zayn jest w wiezieniu. - dokończył za Niallera.
Lou:
Po tym co ci zrobił.. trafił tam na jakieś 10 lat.. - powiedział
cicho.
Li:
Brakuje nam go.. - poczułam jak w oczach zbierają mi sie łzy. Nie
mogłam uwierzyć w to co mówią. Nie chciałam w to uwierzyć.
J:
Dlaczego na tak długo? A co z zespołem? Waszą przyjaźnią?! -
zaczęłam bardzo szybko mówić.
E:
(T.i.) spokojnie. Uspokój sie, ty masz sie nie denerwować. -
uspokajała mnie.
Lou:
Z zespołem?! Nie ma zespołu. One Direction to piątka, a nie
czwórka.. - widziałam w jego oczach smutek
H:
Jesteśmy dalej przyjaciółmi, chociaż ciężko nam.
N:
Ciężko, ale sie staramy.
J:
Ale czemu aż na 10 lat? Przecież za pobicie tyle sie nie dostaje..
Li:
Za pobicie nie.. Ale za zabicie tak.. - spojrzałam na nich
niezrozumiale. Nie miałam pojęcia o czym oni mówią. Zabił kogoś?
J:
Jak to?
E:
Mała ty.. ty byłaś w ciąży. Straciłaś dziecko.. - w jej glosie
był smutek. A ja nie wiedziałam co powiedzieć. W moich oczach
momentalnie zebrały sie łzy.
J:
Byłam w ciąży? - zapytałam cicho i złapałam sie za brzuch. Po
moich policzkach lały sie łzy.
Li:
Tak strasznie nam przykro.
Lou:
Pamiętaj że możesz na nas zawsze liczyć..
N:
Bez względu na wszystko, będziemy przy tobie.. - przez chwile
milczeli..
H:
Pójdziemy już. Przyjdziemy do ciebie jutro.. Wypocznij. - każdy z
nich pocałował mnie w policzek i wyszli. Do mnie dalej nie dotarło
to co właśnie mi powiedzieli. Jak to możliwe. Przecież nie
kochałam sie z Zaynem już od.. I właśnie w głowie pojawiła mi
sie ta koszmarna scena. To dziecko musiało być.. dzieckiem gwałtu!?
Byłam w ciąży nawet o tym nie wiedząc. Nie mogłam sie uspokoić,
maszyny do których byłam podczepiona zaczęły wariować i
piszczeć. Nagle do mojej sali wbiegli lekarze i pielęgniarki.
Podali mi jakieś leki i czekali na ich działanie. Po kilku minutach
wszystko ucichło. A moje powieki stały sie ciężkie. Pod wpływem
leków zasnęłam. Pewnie były to jakieś uspokajające zastrzyki...
W szpitalu poleżałam jeszcze tydzień. Wszystkie rany sie zagoiły
i nie były żadnych powikłań. Dostałam od lekarzy zastrzeżenia
że mam dużo odpoczywać i nie denerwować sie. El zabrała moje
wszystkie rzeczy z hotelu i przewiozła do chłopaków. Rozkazali mi
ze mam mieszkać teraz z nimi. Powiedzieli że będą sie o mnie
troszczyć.
E:
I jak gotowa?
...
Kolejna część.. :D
Wasza opinia równa sie mojemu zadowoleniu.. :D
Naat
Świetne ;3
OdpowiedzUsuńZajebiaszcze dalek szybciutko <333
OdpowiedzUsuń